
Allicja
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Allicja
-
Co do badań przed wizytą u kardiologa, to nie wiem jak to działa na NFZ, ja chodzę prywatnie. Przed pierwszą wizytą u kardiologa, żeby darmo nie chodzić bez niczego porobiłam sobie wszystkie badania miałam wypisy, że szpitala, morfologię, badania tarczycy, holter, usg serca, wysiłkowe, miałam te badania po to, żeby kardiolog już wiedział co jest z moim zdrowiem na papierze plus nagadałam się co ja czuję, jak się czuję. Nie ukrywam, że badania podstawowe czyli morfologia, mocz były na NFZ, pozostałe badania zrobiłam prywatnie, żeby szybko i sprawnie wszystko poszło.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH propranolol obniża ciśnienie, działa na arytmię, działa w jakimś stopniu na lęki, jest to lek starej generacji, ten który lekarz Ci przepisał (nowy) jest na ciśnienie. Mówiąc szczerze to nie miałaś jakiegoś strasznego ciśnienia i dziwię się, że od razu dostałaś lek obniżający ciśnienie, które było jednorazowo większe, czy lekarz wziął pod uwagę, że mogło się podnieść jak to często bywa, stres przed białym fartuchem, chyba, że skarżyłaś się na wysokie ciśnienie i stąd jego decyzja. O ile pamiętam to mówiłaś zawsze, że masz niskie tylko w chwili stresu Ci się podnosi, ale nie wiem???. Dziwię Ci się tylko, że nie leczysz właściwie tego co Ci dolega, czyli konkretnie przebadanie serca w prawo, w lewo (usg, holter), żeby zobaczyć co Ci w tym sercu gra lub nie gra. Czasami lekarze zbyt łatwo przepisują leki, które mogą wywołac więcej szkody niż pożytku (znam to z własnego doświadczenia- jeden wywiad, jedna wizyta i lek, który mało mnie nie przewrócił). Nie chcę się tutaj wymądrzać, bo wiedza moja w tym temacie też nie jest za duża, napisałam tylko to co wiem a Ty zrobisz to co Ci lekarz zalecił i co sama czujesz. Jedno jeszcze chcę powiedzieć, zrób przede wszystkim badania u kardiologa, to u Ciebie podstawa, bo chodząc od lekarza do lekarza (mam tu na myśli rodzinnego) to nic konkretnego się nie dowiesz a tylko zarzucisz się lekami, które znając już trochę Ciebie z Twoich własnych opisów i tak nie będziesz brała, bo się tego boisz. Przejdź do konkretów i leczenie wtedy będzie dobre i diagnoza znana i tabletki może dopasowane. Pozdrawiam
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wchodzę po paru dniach z ciekawością co i jak? i widzę wreszcie jakiś postęp nastąpił ECH80. Nie umarłaś od leku, ale bierzesz podejrzewam mniejszą dawkę niż lekarz sugerował, dlatego odczuwasz jeszcze potykania serca. Żadne tabletki do końca tego nie wyciszą, ale jak uspokoisz psychikę to i skurcze się wyciszą podobnie jak u Brodacza. Wiesz już jak leki na Ciebie działają i proponuję spróbować po paru dniach brać tyle ile lekarz zalecił. Te leki nie mają długiego działania więc wieczorem już na Ciebie nie działają, a może spróbować brać rano i wieczorem i będzie dawka, którą zaleca lekarz. Czasami z lekami warto trochę popróbować,żeby trafić w odpowiednie leczenie. Ja do niczego nie namawiam, od tego są lekarze, ale czasami trzeba sobie dawki leków dopasowywać aż się trafi. Ważne, że już zaczęłaś coś robić w tym kierunku, pierwszy krok do przodu zaliczony.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oj to się porobiło dziewczyny niefajnie jak widzę, ACH szpital (czy to *stare*sprawy z sercem czy coś nowego?), Kumen też niezłe jazdy. Kumen pamiętam, że pisałaś, że ten Twój szpital i tamtejszych lekarzy bardzo *kochasz*, wiem, że jak trafiamy do szpitala to leżenie parę godzin pod kroplówkami, bezczynność, jak dla mnie dodatkowy stres bo wtedy słyszę jak te wszystkie urządzenia pod które jestem podpięta wydają ciekawe odgłosy i jeszcze bardziej jest to stresujące, ale myślę, że w takim wypadku warto skorzystać z pomocy, tak jak pisała ACH nawet dla papierka, który pokaże arytmię a to jest później dla lekarza prowadzącego jakaś wskazówka, sama podjęłaś taką decyzję a nie inną, odwagi w Tobie dużo, ja chyba bym wymiękła. ACH nie byłam jeszcze u kardiologa, odwlekam chyba trochę ze strachu, sama się przed sobą tłumaczę. Jeden z lekarzy, który jest przy ablacjach w naszym szpitalu badał mnie jak wylądowałam ostatnio na KORZe i stwierdził, że ablacja u mnie jest potrzebna, moja kardiolog, która się mną zajmuje a w swojej specjalizacji ma leczenie zaburzeń rytmu też twierdzi, że ablacja potrzebna i na ostatniej wizycie powiedziała, że mam się zastanowić nad ablacją a jak się zdecyduję to przyjść po skierowanie, ale co mam powiedzieć, tchórz ze mnie straszny i boję się i tej decyzji i tej ablacji i arytmii też nie lubię, coś muszę wybrać i muszę albo w prawo albo w lewo, jak zawsze łatwo mi było podejmować decyzję tak teraz jest we mnie jakiś strach, że może ablacja pogorszy mój stan, już nie chodzi o samą ablację, bo to jeszcze bym zaakceptowała ale myśli moje, które mi mącą w głowie, a może babo sobie pogorszysz i tak czekam nie wiem na co, chyba na to, że w końcu zemdleję albo coś tam innego i postawią mnie lekarze przed faktem dokonanym. Jak mam dzień dobry, może lepiej określić lepszy to macham ręką ale jak mnie rozkłada to poleciałabym od razu i tak trwam nie wiem w czym? Musze się przyznać, że teraz też od paru dni mam gorszy czas, serce mnie mało oszczędza. No cóż, mogę Wam tylko życzyć dużo zdrowia i spokojnego serca, sobie zresztą też i Dolorowi również.
- 406 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dolor, krótko i na temat napisał, ja staram się tłumaczyć jak chłop krowie na miedzy ( oczywiście bez obrazy proszę). Ja po pierwszym swoim ataku byłam spanikowana na maksa, ale trochę oswojenia z tematem, posłuchania ludzi z arytmiami i tak jak napisał Dolor, trochę ostro, bez owijania w bawełnę, trochę strasząco, trochę własnej historii przedstawiła mi KUMEN, nie litowała się nade mną, ze jestem biedna ze swoją arytmią tylko od razu z grubej rury zaczęła walić a sama ma jeszcze gorszą arytmię niż ja i daje sobie radę, jest pozytywnie nastawiona, niejedno przeszła ze swoim sercem i szybko Jej rady wziełam do swojego łba i zaczełam działać, nie rozczulać się nad sobą i Tobie próbuje ECH przekazać moje doświadczenie, choć mizerne i przekazać to czego ja się nauczyłam od innych forumowiczów, teraz tylko wdrażać w swoje życie. Wyrzucam się juz sama stąd. Pozdrawiam.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH wcale nie mam tak mocnej psychiki jestem dość wrażliwą osobą choć podobno i silną jak trzeba. Co mi da płakanie, leżenie u lekarza, użalanie się nad sobą, co daje Tobie? pomaga Ci w jakimś stopniu? to ok, mi nie. Jeśli mi nie pomaga taka forma to muszę akceptować to co mi los daje i iść z tym przez życie, mam rozważyć ablację, boję się tego więc czekam sobie. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji lepsze, gorsze ale jest i TY też musisz znaleźć swoje wyjście awaryjne bo takim myśleniem i tą drogą którą Ty zmierzasz zapewniam nigdzie nie dojdziesz. Bierz kobieto te leki, spróbuj jak się boisz od najmniejszej dawki, nawet na pół możesz sobie wziąć tabletkę i zobaczysz co się dzieje, nie padniesz na pewno, zobacz Brodacza, łyka, nie zastanawia się jak trzeba zwiększa i lata jak fryga a jeszcze niedawno prawie płakał, że jak można z tym .żyć. Wziął chłopina do serca co mu radzą i dziś imprezuje i męczy swoje serce ale przyjemnościami a Ty stoisz w miejscu. Ja już dziś Ci powiem, że albo nie pójdziesz na tą rozmowę o pracę bo stchórzysz a jak pójdziesz to będziesz panikować, serce Ci mało z klaty nie wyskoczy a o potykaniu to już nie wspomnę bo będzie szalało na maksa, Ty cała mokra, zdenerwowana i ciśnienie w górze, obym się myliła i nie była złym prorokiem ale Twoje myślenie i podejście tylko do tego zmierza, przemyśl, zastanów się i zrób coś, żeby do tego nie dopuścić, nawet te leki na próbę, żeby przed spotkaniem się wyciszyć i tak nie wierzę w to co piszę, bo i tak tego nie zrobisz ale co tam napisać i poradzić mogę. Nie wiem gdzie u Ciebie tacy drodzy Ci prywatni lekarze ja za samą wizytę u kardio płacę 130 zł a mieszka w bardzo dużym mieście i kardiolog nie jest byle jaki, no ale może u Ciebie.........Dość na dziś prawienia morałów, zrobisz co uważasz jesteś dorosła dziewczyna, tylko jeszcze jedno, zobacz jak jesteś nakręcona Ty wiesz ile dziś miałaś skurcz (3) a ja miałam ileś ale ile nie mam pojęcia nie liczę, nie wczuwam się nawet jak mnie duszą i tym się różnimy, że ja je akceptuje bo muszę, bo nie mam wyjścia, bo nie wymienia serca na nowszy model i jest mi lżej a Ty się nakręcasz i wpędzasz w nerwicę. Pozdrawiam i weź się za siebie, marnujesz swoje życie. I znowu się *nagadałam* po próżnicy??? a może nie???
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH, muszę zareagować na to co napisałaś, choć wolę forum czytać i wyciągać wnioski niż pisać tutaj, ale muszę się odnieść do Twojego stwierdzenia. Piszesz - widocznie nie macie tak źle jak ja, skoro potraficie się do tego przyzwyczaić. Oj moja droga raczej byś nie chciała tego co ja mam i nie chcę się tutaj z Tobą licytować kto, ile i jaką ma arytmię, ale ja niestety muszę czasami przy swojej arytmii korzystać z pomocy szpitala, bo sama nie jestem w stanie opanować tego co dzieje się z moim sercem. I nie mają tu nic do rzeczy moje nerwy, że się boję wtedy, bo nawet lekarze w szpitalu widzą mój spokój i czasami się dziwią jak ja do tego spokojnie podchodzę i zadają mi pytanie czy chce pani może coś na uspokojenie, zazwyczaj odmawiam i mówię, prosze mnie tylko szybko ratować i wywalić do domu jeszcze szybciej. I ja nie mówię o pojedynczych skurczach, bo na to nie zwracam uwagi, mam je od zawsze ja mówię o arytmii, która trwa cały dzień, po parę godzin, bez wytchnienia, bez chwili przerwy, bez momentu kiedy serce bije dobrze, choć na parę minut, nie wiem czy chciałabyś to mieć i powiedziałabyś wtedy widocznie Wy macie lżejszą arytmię, albo nie taką jak ja (mówię o Tobie). Kazdy odczuwa to na swój sposób, każdy w jakiś sposób się tego boi, w końcu to serce, ale nakręcanie się, siedzenie codziennie na forum i użalanie się nad sobą i przy tym nic nierobienie żeby to chociaż zminimalizować nic kompletnie nie da. Ja w takie dni jak mnie powala to według Twojego sposobu myślenia musiałabym siedzieć pod szpitalem albo leżeć już w trumnie, najlepiej gotowa do pochówku, żeby rodzina nie musiała się martwić w co mnie do tej trumny ubrać. Każda osoba do Ciebie pisząca, opisywała swoje odczucia i dodatkowe atrakcje, które towarzyszom skurczom, nie jest to fajne ja już nie raz odpływałam choć jeszcze nie zemdlałam i mimo takich sensacji z sercem żyję nadal, jest ciężko chwilami, ja nie przeczę, ale żyję jak każdy zdrowy człowiek, jak jest gorzej przystopuje, minie znowu wracam do żywych i nie rozpamiętuję, że poprzedniego dnia leżałam prawie na odlocie, albo ratowali mnie w szpitalu. Nie Ty sama cierpisz ale jest nas bardzo, barrrrrrdzo dużo osób i wiem też, że dla każdej osoby jego problem jest najgorszy, najważniejszy i najcięższy, ale nie ma wyjścia trzeba z tym żyć, ale żyć tak żeby z tego życia coś mieć a nie wegetować i potęgować nerwicę i po części Ty swoim podejściem do życia, do swoich skurczy to swoją nerwicę karmisz takim podejściem do sprawy. Co do lekarzy, to tak na NFZ to nie wiem kiedy się dostaniesz, ale prywatnie nie ma długich terminów, myślę, że w ciągu tygodnia-dwóch odbębniłabyś wizytę u kardio w końcu stówa wydana dla zdrowia nie jest czymś strasznym. Bez sensu jest kupowanie aparatu i wydawanie takich pieniędzy na coś co tak na prawdę nie wiadomo czy jest dla Ciebie, przecież Ty nawet nie masz podstawowych badań zrobionych (no parę lat temu). Staram Ci się wszystko dokładnie wyjaśnić z własnego doświadczenia, piszę chyba bez sensu dłuuugaśne posty, które i tak nic kompletnie nie dają. No nic, co wiedziałam to Ci przekazałam a jak Ty się do tego odniesiesz to tak na prawdę Twój cyrk i Twoje małpy. Pozdrawiam
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH80 staram się zrozumieć Twoją postawę, u Ciebie chyba nerwica jest tym co jest na pierwszym miejscu, pewnie zaprzeczysz i powiesz nie skurcze a później nerwica i pewnie powiesz gdyby nie skurcze to nie miałabym nerwicy ja jednak nie sądzę, myślę, że u Ciebie nerwica, depresja, lęki są całym tym mechanizmem który napędza skurcze. Ty się boisz wyjść na dwór bo dostaniesz skurczy, ty się boisz pracy bo dostaniesz skurczy, boisz się ludzi, boisz się wszystkiego, unikasz sytuacji stresowych bo wywołają skurcze. Przykro mi ale tak się żyć nie da, całe życie nie jesteśmy w stanie unikać sytuacji stresowych nie wiadomo jakbyśmy się starali, jest wiele rzeczy, sytuacji, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, nie mówię już o nieszczęściach, tragediach, które też nas niestety nie ominą. Jeden człowiek ma silniejsza psychikę, potrafi sobie wytłumaczyć inny jest słabszy i potrzebuje wsparcia czy to najbliższych czy lekarzy psychiatry czy psychologa. Piszesz, że leki Cię doprowadziły do gorszego stanu, widocznie były źle dobrane a Ty nie próbowałaś tego zmienić tylko przerwałaś leczenie i nerwica w Tobie została a wręcz się pogłębiła, Powiedz mi dlaczego nie chcesz łyknąć hydro, czy propranolu czy jak on się tam zowie??? dlaczego sie tak przed tym bronisz??? Boisz się leków? pewnie tak, ale jak sobie nie pomożesz sama, w coś nie uwierzysz, czemuś nie zaufasz, to jak sobie wyobrażasz życie, całe na forum i na wypłakiwaniu się jak Ci źle, jak serce źle bije, jaką masz nerwicę, jak wpadasz w depresję??? Jeśli czegoś się nie robi dla siebie, nie pomaga się sobie to myślisz, że samo przejdzie?, marne szanse, chcesz wegetować? Ile masz lat?, że tak rezygnujesz z siebie, z życia. Nie bądź przerażona pracą, nastaw się na to pozytywnie, że będzie to odskocznia od wegetacji, nie skupiaj się, że nie dasz rady tylko powiedz sobie, że pokonasz swojego wroga (nerwicę, lęki, skurcze), motywuj się, mobilizuj się, jest jeszcze trochę czasu, jak się chce podobno można wszystko. Może kiedyś dawali rentę na nerwicę, na skurcze, nie wiem, dziś na pewno na to nie dostaniesz a zyć trzeba, potrzeby są więc praca jest potrzebna, może właśnie nie będziesz miała wtedy czasu na rozczulanie się nad sobą. Zobacz ile osób skarży się na forach na arytmię, jest tego multum i większość pracuje, podejdź do tego z pozytywniejszym nastawieniem, albo jest jeszcze trochę czasu idź do psychologa, może te parę wizyt przed jakoś naprowadzi Cię na właściwy tor. Hydro fakt trochę zamula, ale jak nie dajesz rady pomóż sobie tabletką, spróbuj coś dla siebie zrobić, na prawdę nie wiem jak do Ciebie dotrzeć, żebyś uwierzyła w siebie. Jak Ciebie czytam to wierz mi, że dziękuję Bogu, że nerwica tak mną nie targa, ale rozumiem pojęcie nerwicy i dlatego tak namawiam Cię na leczenie, bo nie każdy umie zapanować nad swoją psychiką. Ja też zdycham od wczoraj, serce szaleje ale żyję, robię wszystko, pracuję i nie myślę czy padnę czy nie bo to mi nic nie da.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH podejrzewam, że nic mniej niż Ty nie odczuwam skurczy, też mam czasami bolesne skurcze, wiele razy ból w klatce piersiowej. Każdy skurcz to przytykanie od żołądka na gardle skończywszy , jakby jakaś kluska przechodziła przez przewód i zatrzymywała się w gardle i przyduszała przy każdym skurczu, trwa to sekundy ale jest bardzo nieprzyjemne, bo towarzyszy temu uczucie osłabienia, fala gorąca, więc wiem dokładnie jak to odczuwasz. Co mi da nakręcanie się albo straszenie samej siebie, to wywoła kolejną falę strachu i dopiero serce może się rozhuśtać, tłumaczę sobie, że już nie raz to miałam, nieraz trzymało mnie kilka dni bez przerwy i nie padłam, żyję nadal to znaczy, że będę żyć aż do śmierci, taki żart. Ja na prawdę nie przejmuję się jak mi serce trzeszczy co jakiś czas, nawet jak jest to gromadne i może tak być przez cały dzień, ja tylko gorzej znoszę jak mi się rozpanoszy bigeminia i za cholerę nie chce się uspokoić, ostatnio trzymała mnie 14 godzin bez minuty wytchnienia cały ten czas serce biło strasznie nierówno, już czułam, że jeszcze trochę a zemdleję, padnę, oddechu nie mogłam złapać i wtedy niestety ale musiałam skorzystać z pomocy lekarskiej i tam po kroplówkach, lekach dalej nic nie przeszło, dopiero następna tabletka uspokoiła serce. I właśnie takie sytuacje są dla mnie stresujące, nie jakieś skurcze, które odzywają się nawetciągiem a jak widać i taka arytmia może się zdarzyć, że jak serce się rozbryka to trudno jest je zatrzymać, chcesz tego pewnie nie, nikt nie chce ja też ale to mam, więc póki jeszcze tego nie masz opanuj nerwy i nie stresuj się potknięciami. Nie wiem jak do Ciebie dotrzeć, bo widzę, że ty sama napędzasz w sobie ten strach, to ciągłe myślenie o skurczach, wsłuchiwanie się w serce, tak nie można, ja o tym nie myślę, jak ma przyjść to przyjdzie i ja na to wpływu nie mam bo u mnie coś tam się porąbało w tym moim sercu ale Ty widzę, że zaczynasz dzień i kończysz myśląc o swoim sercu, po co???, na co??? czy nie sądzisz, że przez nerwy sama to wywołujesz??? skorzystaj z pomocy psychologa, to nie wstyd a może Ci pomoże, wiesz że psychika ma bardzo duży wpływ na to co dzieje się z naszym ciałem? Ja gdybym nie panowała nad swoją psychiką, gdybym nie umiała sobie wytłumaczyć tak jak ty to robisz, że nic mi się nie stanie, że już tak mam i nie mam na to wpływu to wierz mi, że przy moich *atakach serca* już dawno albo bym dostała migotania komór, albo zawału, albo wylądowała w psychiatryku a może już bym wąchała kwiatki od spodu. Użalanie się nic nie da, wsłuchiwanie się w siebie też nic nie da, trzeba działać, badać się, kontrolować swój stan a jak ma się nerwicę, lęki to trzeba je pokonywać bo siedząc, płacząc, zamykanie się na świat nic nie da, tylko pogarsza stan zdrowia. Próbuje do Ciebie dotrzeć, trochę wytłumaczyć, ale wiesz mi, że i tak nie wierze, że jestem w stanie Cię do czegoś przekonać, wydajesz mi się osobą, która bardziej jest na NIE, niż stawia sobie wyzwania i je pokonuje, ale może się mylę. Pozdrawiam
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bmwmpower zgadzam się z Tobą, że bardzo dużo głowa ma do rzeczy, ja sama wiem jak bałam się przy swoim pierwszym ataku arytmii, myślałam, że schodzę z tego świata, paskudne uczucie, paskudne samopoczucie i paskudny strach. Ponieważ arytmia nie ustępowała a ja siedzieć i płakac nad sobą nie lubię, szkoda mi marnować czasu na rozczulanie więc musiałam podobnie jak Ty poukładać sobie w głowie co i jak, żeby nie wpadać w tą pułapkę strachu. Dobrze masz, że czujesz to rzadko ja niestety czuję każde potknięcie, nie jest to miłe, ale nauczyłam się albo ucze się z tym żyć, w każdym razie nie wpadam w panikę, nie nakręcam się, nie czekam na to, nie wsłuchuję się w serce, przyjmuję zasadę co ma być to będzie, robię to na co mam wpływ jak na coś nie mam przyjmuję na klatę, choć bohaterką nie jestem i życie z arytmią uważam za niezbyt przyjemne i czasami utrudniające funkcjonowanie, może mam silniejszą psychikę, że potrafię żyć z tym co mi jest dane. Muszę się również zgodzić, że obfite posiłki mi również nie służą, tak jakby obciążony żołądek miał coś wspólnego z sercem, ale nie wiem czy ma to jakieś uzasadnienie, mi nie służy nadmiar pożywienia. A co lekarz na Twoją arytmię mówi, co powiedział na wynik holtera? masz jednak tego dość dużo i jeszcze pary, złożona arytmia, ja jeszcze mam salwy, których Ty na szczęście nie masz
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tematy do rozmowy się pewnikiem nie skończyły, bo jak ktoś ma arytmię to pewnie ją w większym lub mniejszym stopniu odczuwa. Podejście jednak Brodacza jest słuszne, po co codziennie użalać się nad sobą, wczuwać czy dziś mam 1, 2, 3 skurcze czy całe serie przez cały dzień, to jest zupełnie bez sensu a tym samym powoduje nakręcanie psychiki na jeszcze gorsze samopoczucie. Oprócz arytmii istnieje jeszcze inne życie i nim należy się cieszyć i czerpać z niego jak najwięcej pożytku. Lepiej zasięgać informacji, poznać wroga (czyt. arytmię), poznać opinię innych osób,m żeby wiedzieć co i jak, jest wtedy łatwiej niż stale wczuwać się i użalać jak serce bije, może równo, może nie. Bardzo dobre podejście Brodacz a arytmia albo jest albo nie, albo ją leczymy bo taka jest decyzja lekarza albo uczymy się z nią żyć może przejdzie, może nie ale na pewno użalanie się nad swoim losem nie pomoże.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bmwmpower oj to masz tego, no mój holter jest lepszy, tylko tak jak Ty też mam złożone arytmie, wszystkiego po trochę tak dla urozmaicenia życia. Jak widzisz większość nie potrafi sobie poradzić, daj może swoje rady jak Ty się uporałeś z arytmią, jak ją akceptujesz, co kardiolog na Twoje wyniki, czy bierzesz leki, czy czujesz arytmię, czy odróżniasz co w danym momencie masz czy zwykły pojedynczy skurcz czy bi lub trigeminie???? Mnóstwo pytań, odpowiedz jeśli będziesz miał ochotę, ale może to niektórym osobom pomoże okiełzać swój problem z arytmią. Pozdrawiam
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dolor czasami jak na człowieka wali się jeden problem za drugim to nawet nie ma siły i czasu na użalanie się nad sobą i czasu na myślenie o swojej psychice. Wiadomo jednak, że gdzieś to musi się w końcu odbić i w moim wypadku odbiło się na sercu jestem tego więcej jak pewna. Co mam się Dolor zagłebiać niestety to co mnie dotknęło dotyczyło najbliższych mi w życiu osób, nie ma bliższych to możesz się domyśleć ach nawet nie chcę o tym wspominać, życie czy chcemy czy nie musi się toczyć dalej. Ja tak jak Ty czuję każdą nieprawidłowość w sercu i też u mnie moje zapiski potwierdzą się z wynikami z holtera. Nie myśl czy będziesz miał kiedyś 500 czy nie, wiesz że jest wiele osób, które mają więcej niż pięćsetkę ja a nawet nasza Kumen jeszcze dużo więcej i zobacz jaka pozytywna osoba. Nie jest ta łatwo paść nawet na serce, zwłaszcza jak mamy inne badania serca w normie, musisz tak sobie tłumaczyć, bo inaczej nie zapanujesz nad nerwami i lękiem a będzie się to wszystko tylko coraz bardziej potęgować. Co do biegeminii to wiesz, że to moja specjalność i nie tylko mam krótkie jej wstawki trwające chwilę ale nawet całodniowe i lekarze przy zdrowym sercu (echo) wcale się tym nie przejmują, ale wierzę, że jest to straszące, sama pojedyncze skurcze nawet często znoszę z pokorą ale bigeminie też wywołują we mnie lekki niepokój. Co do badania to już pisałam, że jestem zdziwiona, że zostałeś na nie zakwalifikowany, zwłaszcza że jest to jakaś interwencja nieobojętna dla serca przy takiej nielicznej arytmii, ale skoro lekarze tak zadecydowali to oni się na tym znają. Pozdrawiam
- 406 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Poobserwować, może źle się wyraziłam, posłuchać co powie kardiolog na wyniki i skoro występują pary, może to przypadek, może się zdarzyć i zdrowym ludziom i za jakiś tam czas zrobić ponownego holtera czy był to przypadek, czy się zmniejszyło czy może zwiększyło. Nie masz się co straszyć, wynik nie jest najgorszy, ale trzeba się co jakiś czas kontrolować, nie wiem czy masz jeszcze dodatkowe inne objawy, które tej arytmii towarzyszą, jeśli nie to pewnie się skończy lekami albo i to nie.
- 9 odpowiedzi
-
- interpretacja wyników
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przytoczę Ci informację, którą sama otrzymałam na tym forum, bo też mam pary cytuję *Jest taka klasyfikacja arytmii komorowych według Lowna. Według niej pacjenci z pobudzeniami komorowymi przedwczesnymi dopiero stopnia 4 i 5 są traktowani jako na prawdę chorzy, Stopień (A i B), czyli pary i salwy pobudzeń* Spokojnie nie masz tego dużo więc myślę, że nie ma paniki, podpytaj o to swojego kardiologa jak będziesz i będzie wszystko jasne.
- 9 odpowiedzi
-
- interpretacja wyników
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ciężko opisać jak wyglądają pary czy salwy zwłaszcza u mnie, bo mało kiedy moje serce bije równo. Myślę że u mnie pary czy salwy są wtedy kiedy czuję takie mocne, silne uderzenia bez żadnej przerwy, tak jakby łupnięcia trzy, cztery razy pod rząd i wraca serce do rytmu, towarzyszy mi przy tym od razu uczucie gorąca i przyduszenia aż musze złapac powietrze i olbrzymia fala gorąca. Tak jest u mnie nie wiem jak inni.
- 406 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Holter nie jest tragiczny, może pary nalezy zaobserwować choć masz ich mało, ale są.
- 9 odpowiedzi
-
- interpretacja wyników
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bmwmpower ciesz się, że nie czujesz, ja niestety należę do osób, które czują każdy skurcz i zapewniam Cię, że nie ma tu nic do rzeczy moja głowa, bo nie mam jakiejś nerwicy czy lęków z tym związanych, mam złe samopoczucie, osłabienie i inne tam......, nie skupiam się również na pracy serca bo nie mam na to czasu. Mam arytmię i chciałabym się jej pozbyć bo niestety bardzo mnie osłabia i potrafi trzymać parę dni i nie są to tylko pojedyncze skurcze dod.
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Magdalena, nie mój puls nie należy do wysokich, chyba, że jestem na wysokich obrotach to wtedy tak, ale nie czuję tego, choć holter wykazuje tachykardię przy każdym wysiłku. Co do leków, nie przyjmuję na stałe jedynie doraźnie jak męczy mnie cały dzień bez wytchnienia bigeminia to wtedy łykam betaloc zok.
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O dziś o wiele lepiej niż wczoraj. Wczorajszy dzień miałam do kitu cały, wieczorem tragiczny, noc też nie za piękna. Dziś oczywiście bez kołatań się nie odbyło, ale jak ja mam pojedyncze skurcze nawet często ale nie łącza się w jakieś złożone formy to ja nawet o tym nie myślę.
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak byś miała migotanie i w tym czasie założony holter to na pewno by się to zapisało. Wiadomo jak jest z arytmią na zawołanie jej nie ma, czasami trzeba parę razy ponosić holtera, żeby wyłapać arytmię. Bigeminia to wciaż dod. skurcze tylko już inaczej odczuwalne, przynajmniej ja od razu czuję u siebie kiedy mam pojedyncze kiedy bigeminie, Pojedyncze czuję co jakiś czas, nawet jak jest to kilka na minutę, ale mają przerwę jak mam bigeminie to czuje tak jakbym w jednym ciągu miała złą pracę serce, zresztą przy niej bardzo słabo i źle się czuję. Migotania chyba nie mam, przynajmniej nie wyłapał holter nie wiem jak się to odczuwa, ale z tego co ludzie opisują to jest to jakby jakiś chaos w klatce pierś. w sercu.
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U mnie arytmia nie pojawiła się z dnia na dzień, dopadała mnie co jakiś czas, bardzo zła praca serca plus dodatkowe objawy towarzyszące, zwykle kończyło się szpitalem i powrót do ponownie spokojnego życia owszem z jakimiś małymi potknięciami serca ale nie robiło to na mnie żadnego wrażenia ani nie było innych dolegliwości. Od ponad roku nie ustępuje jest ze mną cały czas raz silniej, raz słabiej, raz bez kompletnego oddechu prawie non stop. Kłopoty z arytmią pierwszy raz nastąpiły po serii traumatycznych przeżyć, śmierć bardzo bliskiej osoby (Kumen wiem co to odleżyny, wiem co to smród gnijącego, czarnego ciała, wiem co to pampersy), za parę miesięcy bardzo tragiczne kolejne wydarzenie dla mnie i za kolejne parę miesięcy kolejna trauma, wszystko w przeciągu ośmiu miesięcy. Psychicznie mimo wielkiej traumy, która mnie spotkała poradziłam sobie z psychiką ale niestety pół miesiąca po kolejnym zdarzeniu nie wytrzymało serce i znalazłam się w szpitalu. Psychika sobie poradziła ale jak widać trafiło na inny grunt na serce i ono odchorowało pasmo nieszczęść, tak sobie tłumaczę i została ze mną arytmia do teraz.
- 406 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Już szłam do łóżka, ale jeszcze odpowiem na Twoje pytania, bo nie wiem czy jutro zajrzę czy nie. Przy bigeminii puls mi nie zanika, tylko jak mierzę ciśnienie to wtedy mam puls obniżony do połowy, tak jakby te nieprawidłowe uderzenia serca były niezmierzalne, wytwarzały się z innej części serca, które nie mają wpływu na właściwą pracę serca, nie wiem czy jasno to tłumaczę?, nie wiem czy to ma jakieś medyczne potwierdzenie? tak to odczuwam i tak wskazują pomiary. Może u Ciebie taki chaos jak Ty to opisujesz to migotanie, bo Ci co mają tą przypadłość opisują to że czują właśnie chaos w klacie, sercu, musisz to sprawdzić dla własnego dobra. Co do pracy, tak pracuję, ale ja mam ten komfort, że u siebie (własna firma) więc przy złym samopoczuciu mogę nie iść i tyle.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Takiego podejścia nauczyło mnie po części forum. Jak już arytmia towarzyszyła mi każdego dnia to zaczęłam się tym interesować. Zanim cokolwiek napisałam na forum to w każdej wolnej chwili zasiadałam przed komputerem i późnym wieczorem chłonęłam wszystko co pisali ludzie o arytmiach i doszłam do wniosku, skoro tyle osób to ma i każdy kardiolog mówi tym osobom, że z tym się żyje choć nie łatwo to dało mi to coś do myślenia. Później sama zaczęłam zadawać pytania, między innymi Kumen, która na tym forum się pojawiła trochę mi powyjaśniała, wytłumaczyła jak Ona się z tym zmaga latami i to dało mi jakieś wskazówki do dalszego życia i nie wpadania w paranoje. Czy męczy mnie to w nocy? różnie, jak na razie nie mam aż tak tragicznych nocy, jak się przebudzę i mam ten swój gorszy czas to i owszem czuję ale staram się nie wstawać to jakoś serce się uspokoi jak wstanę mam wtedy gorszy problem, według holtera mam w nocy arytmię. Tak uciekam już bo jestem dziś wymęczona a arytmia nie mija, wolę wtedy położyć się i jak najszybciej właśnie usnąć, żeby nie czuć, nie myśleć. A przypomniało mi się, nie wiem jak u Ciebie ale jedną rzecz u siebie zaobserwowałam jak jestem przed i w trakcie kobiecej, comiesięcznej przypadłości to arytmia tak daje mi w kość, bez przerwy, bez wytchnienia, wtedy mam prawdziwą masakrę i strach w oczach, ale nie wiem czy to ja tak mam czy jest do tego jakieś uzasadnienie. Pozdrawiam.
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Normalnie żyć, normalnie pracować, nie skupiać się nad sercem, nie mierzyć pulsu, nie wczuwać się, że źle bije. Dużo robi psychika, jeżeli będziesz o tym myślała, skupiała się jak bije serce to zaraz przeskoczy raz, drugi, trzeci, Ty się od razu nakręcisz i poleci. Nie jest łatwe jak serce telepie, nie ma co ukrywać, ale jeśli lekarz mówi, że nic się nie stanie to trzeba w to wierzyć, w coś trzeba. Ja jak już nie daję rady to poleżę, odpocznę, nawet są dni, że muszę z czegoś zrezygnować co zaplanowałam wcześniej ale co ja moge na to poradzić? Przecież nie wykupię abonamentu w szpitalu i za kazdym razem jak mi źle bije serce będę się zgłaszać z kuponem na kroplówkę, nie będę się zadręczać bo wpadnę w nerwicę i lęki, trumny też nie kupię, żeby się do niej położyć, trzeba jakoś sobie radzić a przede wszystkim zapanować nad psychiką a jak już będzie bardzo źle to liczę na to, że lekarze pomogą albo ablacją albo czymś innym, póki daję radę walczę o siebie nie mogę przecież wyłączyć się z życia.
- 67 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: