
jasma
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez jasma
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 17
-
JACKO, a ja Ciebie pamiętam, pisaliśmy kiedyś na tym forum, tzn. w tym samym czasie :-) Mam się nie wypowiadać bo dobrze się czuję? bo jak tu pisałam, to też już się dobrze czułam? no dobrze... :-) Futerko trzymam kciuki. Miłego dnia wszystkim
-
Melka nie biorę leków, nie mam też nerwicy lekowej. Xanax, Afoban i jeszcze kilka innych nazw handlowych to ten sam lek z grupy benzodiazepin, silnie przeciwlękowy i uzależniający równie silnie, jeśli już decydujesz się go brać to pytaj o niego lekarza, najlepiej psychiatrę i najlepiej pod jego kontrolą go bierz. Nie suplementuj się sama, czasami nadmiar, podobnie jak niedobór witamin, makro i mikroelementów jest równie groźny jak np. wit. A czy potasu. Arkekra, ja nie pamiętam, żebym kiedyś napisała, że źle się czuję, choć faktycznie miałam kiedyś słabszy okres w życiu - kto ich nie ma, ale wtedy nie pisałam na forum. A nie, przypominam sobie, kiedyś na forum, też się średnio czułam - jak kilka osób mnie hejtowało za klarowne poglądy ;-) Pozdrawiam
-
Cześć wszystkim, jakiś czas temu pisałam na tym forum :-) teraz czasami zaglądam, z powiedzmy sentymentu ;-) Nie chce mi się wchodzić w temat nerwicy skąd i dlaczego i jakie mechanizmy w nas działają i pomimo, że jesteśmy różni, to pewne schematy są takie same. Nerwica to choroba myśli, często irracjonalnych, destruktywnych, trudnych, nakręcających spiralę lęku, to one wywołują reakcje emocjonalne w organizmie, niepokój, panikę, zdezorientowanie, a to prowadzi do powstania w nas reakcji na te trudne emocje: przyśpieszony puls, przeskoki serca, uczucie gorąca, drętwienia, mrowienia w różnych miejscach swojego ciała, bóle głowy, zawroty głowy, mdłości, osłabienie, poczucie odrealnienia - a co w tym wszystkim ciekawe, a to, że wcale nas nie martwi, że mamy destruktywne myśli, że targają nas różne emocje, a zaczynamy martwić się ich następstwami, a mianowicie objawami, a te jeszcze bardziej nas nakręcają, a ich przyczyny szukamy w ciężkich chorobach i tak ciężko nam uwierzyć, że ich prawdziwa przyczyna znajduje się w naszej głowie... Nerwica lękowa to choroba myśli i właśnie dlatego trzeba zmienić myślenie, aby odkręcić to co w głowie zakręciliśmy. Futerko, napisałam to przez wzgląd na Ciebie, wiem, że się boisz, wiem, że odczuwasz silny lęk i jego objawy w ciele, wiem też, że są w Twojej przeszłości sprawy, które na Ciebie i Twoje postrzeganie wpłynęło. Wiele można zrozumieć i wytłumaczyć w różny sposób, ale czy nie szkoda Ci czasu? nie ma znaczenia jakie i ile razy leki brałaś, nie ma znaczenie na ilu terapiach byłaś, znaczenie ma ile w tym czasie sama dla siebie zrobiłaś, jak bardzo zaangażowałaś w pracę nad sobą, nie wystarczy brać leki i czekać żeby Cię uzdrowiły, bo one nie leczą, a jedynie łagodzą objawy, aby organizm mógł się zregenerować, nie uleczają, więc też same z siebie nie zabiorą problemu, a chodzenie na terapię nie powoduje cudownego ozdrowienia i nie przegania demonów z naszej głowy przez samo uczestnictwo!!! Nie musisz brać leków, ale terapia i 100% zaangażowanie w nią jest niezbędne, kup sobie melisę i przez dwa tygodnie pij ją regularnie 3 razy dziennie (niezależnie od samopoczucia) dobrze wpływa na serce, nieco uspokaja, tonizuje, nie działa mocno nasennie, wzmacnia serce, psychikę i odporność organizmu. Pomyśl o psychoterapii najlepiej poznawczo-behawioralnej, ja wiem, że prywatnie jest kosztowna, ale chyba tylko taka ma sens, wszystko to kwestia priorytetów.... tego co tak naprawdę jest dla Ciebie ważne i może dla tego celu nadrzędnego warto z paru innych spraw zrezygnować.... ale oczywiście na pytanie co najważniejsze jest dla Ciebie, musisz sobie sama odpowiedzieć i zrobić malutki kroczek, bo to właśnie o takie kroczki małe chodzi, ale we właściwym kierunku. Jesteś młodą fajną osobą, masz jeszcze małe dzieci, czas zacząć iść do przodu.
-
Mary :-) ja też uważam, że Alicja to jasny i racjonalny promyk tego forum, podobnie Ty. Trzymajcie się dziewczyny i się nie dajcie!
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam wszystkich :-), a szczególnie Mary, choć ostatnio Cię na forum nie widzę. Tak sobie Was czasami poczytuję, ja czasami też mam dodatkowe skurcze, czasami czuję kilka, czasami nie czuję wcale, nie lubię ich jak każdy, ale specjalnie napisałam czuję - nie czuję, bo to my koncentrując się na nich je dostrzegamy, czujemy, stresujemy i wywołujemy kolejne, tak wywołujemy. Ja do pewnego momentu mojego życia nie czułam ani jednego (choć wiadomo, że je miałam, bo każdy je ma, bo pewna ich ilość jest fizjologiczna), nigdy nie zwróciłam uwagi na pracę mojego serca, czy bije, czy nie bije, czy wariuje pod wpływem wysiłku czy przeskakuje, serce nie było czymś co koncentrowało moją uwagę, aż do pewnego momentu (właściwie nie istotne jakiego) w którym zaczęłam się w nie wsłuchiwać, kontrolować i nakręcać, a jak wiadomo *to na czym się koncentrujesz to urasta* i nawet jeden pojedynczy przeskok czułam i się na nim koncentrowałam i stresowałam.... Ktoś w Was napisał, że przez skurcze dodatkowe wiele osób nabawiło się nerwicy, a ja śmiem twierdzić, że jest dokładnie odwrotnie, to stres, lęk, a co za tym idzie adrenalina, bo układ nerwowy, krążenia i hormonalny są mocno ze sobą powiązane i na siebie wpływają, spowodowały skurcze dodatkowe, a my je złapaliśmy swoją myślą, a to wsłuchiwanie się powodowało lęk i kolejne skurcze i tak powstaje błędne koło. Ja nie twierdzę, że gdyby nie stres to byście ich w ogóle odczuwali, ale, że byłoby ich znacznie mniej, bo byśmy tego mechanizmu wyrzutu hormonów stresu nie nakręcali. A jak sobie pomóc?, no cóż, trzeba zawalczyć z lękiem i jego skutkami, a jak walczyć z lękiem - oswajając go, dotrzeć do jego przyczyny, podłoża i nim się zająć, bo skurcze dodatkowe to często wierzchołek góry lodowej, objaw, czy skutek noszonego w środku napięcia. Niezależnie ile tych skurczów jest, zawsze należy zadbać o zdrowie psychicznie - psychoterapia to jest to co pozwala pewne sprawy unormować, poskromić lęk, stres, poznać lepiej siebie i tym samym pozwolić odpocząć sercu - bo czy ktoś by chciał być tak cały czas kontrolowany, a ta kontrola notabene, zaburza wtórnie pracę serca, a ono naprawdę samo wie co robić :-) Tak to widzę. Pozdrawiam
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Futerko, ja miałam tomografię serca z podaniem kontrastu, to naprawdę nic strasznego, ponieważ kontrast podaje się dożylnie, odczucia po podaniu kontrastu są natychmiastowe, robi się ciepło, szczególnie w dole brzucha i ma się wrażenie silnego parcia na mocz (ale tylko wrażenie) i właściwie to wszystko, a w dodatku te odczucia są krótkotrwałe, dosłownie parę minut, prawie cały czas będzie przy Tobie pielęgniarka, wszystko Ci objaśni, mi nie było ani słabo, ani nie kręciło się w głowie, ani nic innego się nie działo co bym pamiętała :-), po tomografii, ważne aby pić dużo wody, aby szybko pozbyć się kontrastu z organizmu - o tym też Ci powie pielęgniarka. Tomografia i kontrast, tak jak napisałam wcześniej - to nic strasznego, nie nakręcaj się i nie czytaj już więcej o tym i o tamtym, poza tym będziesz pod opieką medyczną i na pewno oni wiedzą co robić, a jak coś to po prostu pytaj się personelu medycznego i mów jeśli Cię coś niepokoi. Daj znać jak poszło - możesz na maila, bo na forum mogę przeoczyć Twój wpis. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki.
-
Oj ANDZIA Ty się stuknij w głowę, byle mocno, proponujesz 17-latce antydepresanty i do tego na spanie sugerujesz benzodiazepiny, a negujesz psychoterapię! - a może to jakaś prowokacja?, bo aż trudno uwierzyć, że można takie słowa napisać i kierować je do tak młodej osoby. Dziewczyna chce jak widać, po tym co napisała, chodzić na psychoterapię, sugeruje, że chodzi za rzadko, chciałaby częściej, czyli wierzy w skuteczność psychoterapii, a Ty jej mówisz schowaj gówno pod dywan, bierz leki, zrezygnuj z psychoterapii? Ty jak sądzę nadal bierzesz leki i czujesz się dobrze, bo to chemia tak na Ciebie wpływa i jak sądzę (wnioskuję po Twojej negacji psychoterapii) nic więcej nie robisz, tzn. nie próbujesz niczego zmienić w życiu, nie walczysz z przyczynami zaburzeń lękowych, leżących w naszej psychice, tylko wpłynęłaś sztucznie na objawy, ale pamiętaj kiedyś leki trzeba odstawić i przy takim podejściu wcześniej czy później - gówno spod dywanu wyjdzie.... i co wtedy? - nowe leki, te same, a może kilka na raz? To Twoje życie i Twoja sprawa, ale innym takich zgubnych rozwiązań nie poddawaj pod rozwagę, bo nie daj Boże z niech skorzystają. Leki SSRI czasami może i są wskazane, ale w sytuacjach już bardzo zaawansowanych i długotrwałych zaburzeń, gdy mają pomóc ruszyć z miejsca, mieć siłę i motywację do działania, do zmiany w życiu, do podjęcia walki o przyszłość, do podjęcia psychoterapii, bo same leki nie rozwiązują problemów, a jedynie maskują, wprowadzają w błąd, omamiają i sugerują cudowne ozdrowienie... łatwo dać im się uwieść, tym bardziej boli zetkniecie się z rzeczywistością. NERIDYU regularna i konsekwentna psychoterapia bardzo pomaga, zmienia nasze spojrzenie na życie i na nas w tym życiu, jesteś bardzo młoda, Twoja osobowość jest jeszcze bardzo *elastyczna*, a przy tym jeszcze dojrzewasz, masz huśtawkę hormonalną, jesteś przewrażliwiona na pewnym tle (jak każda nastolatka), ale dzięki tej pewnej zmienności i plastyczności psychicznej, łatwo naprostować pewne sprawy, przekierować na właściwe tory, co więcej można to zrobić na stale, na zawsze, czyli na zawsze pozbyć się lękotwórczych, destruktywnych myśli, a tym samym trudnych emocji i uciążliwych objawów. Już nigdy nie będziesz dawną sobą, ale to właśnie dawna Ty i okoliczności w jakich się znalazłaś wywołały stan w którym się znalazłaś, będziesz *nową Ty* samoświadomą, adekwatnie reagującą do sytuacji, racjonalnie myślącą z dystansem do siebie i świata - podejmij regularną i konsekwentną psychoterapię, ja oczywiście proponuje z zakresu nurtu poznawczo-behawioralnego, możemy spróbować Ci pomóc w znalezieniu kogoś, jeśli podasz z jakiego jesteś miasta :-))) Pozdrawiam Cię serdecznie
-
Witam Ja podobnie jak Ignac, już bardzo rzadko zaglądam na forum, bo tak właściwie nie mam po co :-)) i nawet ciekawość znika, choć jak widać jeszcze mi się zdarza. Odniosę się na początku do posta TAKIEGOSOBIE, mnie podobnie jak Ciebie przeraża wiek osób które się pojawiają ze zdiagnozowaną, bądź podejrzewaną nerwicą lękową, czy depresją, to się robi znak naszych czasów, choroba cywilizacyjna, to na pewno wynika w dużej mierze z wychowania dzieci, wartości im przedstawianym, a też sprzedawanych lęków. Dzieci zaczęły być traktowane jak partnerzy, taka moda wychowawcza ;-( mogą na wiele tematów się wypowiadać, decydować o wielu kwestiach, mieć własne zdanie, wchodzić i uczestniczyć w dyskusjach dorosłych i jak u małego 2-4 letniego dziecka to jest nawet zabawne i je otwierające, ośmielające i dodające znaczenia, ale łatwo z tym przesadzić i doprowadzić do absurdu, sytuacji trudnej do cofnięcia i zatrzymania, chodzi mi o to że dziecko z czasem zaczyna być świadkiem kłótni, sporów, rozmów o chorobach, cierpieniu, braku pieniędzy, zdradach, oszustwach, bardzo szybko dowiaduje się, że życie jest do d..., że to cierpienie, choroby, brak pieniędzy, wieczne dylematy, jeszcze tego nie rozumie, ale już wie, ale już zaczyna się bać, bo lęk ma niejako zaszczepiony, a przecież dziecko, czy młody człowiek powinni wchodzić w życie z przeświadczeniem, że życie jest piękne, pełne wyzwać, decyzji do podjęcia, dystansu do pewnych sytuacji, umiejętności racjonalnego myślenia, czasami porażek do udźwignięcia, ale piękne. Ja nie mówię, żeby dziecko w najmłodszych latach pozbawiać głosu, ja mówię, żeby dziecku dozować dane, nie straszyć, filtrować informacje, wzmacniać mocne strony, przedstawiać realnie jakie jest życie, ale w dostosowany i zbalansowany sposób, nie wyposażać go w nawis z własnych lęków, niepokojów, dylematów, itp. Taki przykład, jak dziecko wyciąga rączkę do obcego psa, nie mówić, uważaj, nie dotykaj, bo cię ugryzie, tyko: nie znamy pieska, a piesek nas i może nie chcieć, żeby go dotykać... ja wiem, że to wymaga więcej finezji i czasu, ale warto. Postarajmy się, żeby dzieci były mądre, a nie grzeczne. To oczywiście jeden ze styli wychowania z którym łatwo przesadzić i pójść w złym kierunku, bo są też dzieci lękowe, rodziców lękowych - nadopiekuńczych, wyręczających dziecko we wszystkim, odbierających samodzielność i poczucie samostanowienia, wewnętrznej mocy i siły rozpędu, przed wszystkim przestrzegane, które nawet nie mogły się w dzieciństwie zbliżyć, do prawdziwego życia, chowane pod kloszem, nagle trafiające do prawdziwego życia, ale nie wyposażone w narzędzia przystosowawcze, zupełnie nie wie co z tym życiem zrobić i jak się w nim odnaleźć... Jak moje dziecko miało, około 4 lat i chodziło po krawężniku w parku, a wychodziło, mu to dość niezdarnie, podeszła do mnie pewna pani i powiedziała (jak bym sama nie widziała),*pani dziecko chodzi po krawężniku, spadnie i zrobi sobie krzywdę* ja na to, że widzę co robi moje dziecko, obserwuję je, a jak nawet upadnie, to nie z 3 pietra na beton, tylko łagodnie na trawę, a późnej będzie bardziej uważało - pani była oburzona ;-)) Ja uważam, że dziecko trzeba wdrażać w życie, powoli i stopniowo, tak jak napisałam wcześniej, dozować i filtrować dane, ale nie pozbawiać samodzielności, poczucia samostanowienia, odrębności i własnej mocy sprawczej. Uczmy mądrości, a nie bycia grzecznym. Oczywiście, to tylko pewne przykłady błędów wychowawczych, można by je mnożyć, ale to przecież nie forum na ten konkretny temat. Błędy popełniają wszyscy rodzice, ale fajnie gdyby nie były kardynalne i zaważające na życiu naszych dzieci. Czasami, sytuacje jest już zastane, już mleko się wylało, jak w przypadku NERIDYU - powinnaś porozmawiać z rodzicami, z tym co się dzieje, co Cię boli i czego się boisz, a następnie z rodzicami, bądź opiekunami zadecydować co dalej, a najlepsza będzie psychoterapia, ale oczywiście raz w tygodniu po godzinie, przez co najmniej pół roku. A jeszcze słówko do TAKIEGOSOBIE, może czas przestać z testowaniem leków?, bo nawet takie krótkie okresy ich brania, zaburzają gospodarkę organizmu, później musi wrócić do stanu sprzed (co długo trwa), a Ty zaczynasz próbować z kolejnym lekiem, daj szansę sobie i swojemu ciału, zmień psychiatrę, ale na psychoterapeutę, np. nurtu poznawczo-behawioralnego :-)) EWALIT, to na pewno trudny czas w Twoim życiu, ale bardzo mądra decyzja, wnosząca, z mocnym światełku w tunelu. Ważne jednak, że jeśli już ją podjęłaś, to bądź konsekwentna, nie funduj sobie i swojemu organizmowi kolejnej huśtawki, co więcej jeśli się złamiesz i wrócisz do leków, to będziesz miła poczucie porażki, że tak bardzo chciałaś, je odstawić, a znowu się nie udało - a to nie motywuje. Nie rezygnuj w tym najtrudniejszym momencie z opieki lekarskiej, może jakiś mądry lekarz jest w Twoim otoczeniu, który nie przypisze Ci kolejnych leków psychotropowych, a pomoże przez ten czas przejść. Może pij melisę, może leki ziołowe, pomogą złagodzić pewne objawy - ale oczywiście z nimi też nie należy przesadzić. To trudny moment i trudna próba, ale cel na pewno wart swojej ceny :-)) Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki. IGNAC bardzo ładny i mądry post :-)) Pozdrawiam wszystkich serdecznie i spokojnie :-)))
-
Teraz doczytałam, że powinnam napisać *robiłeś* ;-)))
-
Witaj RRR Uczucie ogólnego osłabienia, senność mogą jak najbardziej być spowodowane zaburzeniami psychicznymi takimi jak stany depresyjne i zaburzenia lękowe, podobnie może być z uciskami w różnych okolicach głowy, mrowieniami, drżeniami, wynika to zazwyczaj z napięcia psychofizycznego i silnej koncentracji na sobie i nawet mało manifestujących się objawach. Nic więcej nie piszesz o sobie i to, co Tobie dolega może być spowodowane właśnie zaburzeniami psychicznymi, może też być inna przyczyna, np. niedobór żelaza, może magnezu, zaburzonymi poziomami hormonów tarczycy, dlatego zawsze warto zrobić badania krwi (szczególne jeśli dawno nie robiłeś/robiłaś) tj. morfologia, jonogram w tym poziom sodu, magnezu, potasu, żelaza, hormony tarczycy, a najlepiej idź do swojego lekarza pierwszego kontaktu, On powinien najlepiej wiedzieć co należy u Ciebie sprawdzić i jakie badania kontrolne wykonać :-)) Pozdrawiam serdecznie
-
GABBIB może nie do końca jednak ze wszystkimi demonami sobie poradziłaś, jeśli lęk wrócił, a może trochę za mało włożyłaś pracy własnej do doskonalenia pewnych umiejętności zdobytych na terapii. Czasami terapia, jest dopiero początkiem zmian zachodzących w życiu i sposobie patrzenia na nas samych w tym życiu, bo niewątpliwie lęk o własne zdrowie, ma co prawda często jakieś głębokie podłoże np. wynikające z nadopiekuńczości, żle pojętej troski, braku bezpieczeństwa, niskiej samooceny i wszelkich innych kiepskich zbiegów okoliczności, mających miejsce podczas kształtowania się naszej osobowości, ale pomimo tych pierwotnych powodów, to ten specyficzny lęk, wynika z niewłaściwej interpretacji objawów, symptomów wysyłanych przez nasze ciało, często fizjologicznych, wsłuchiwanie się w siebie i każdego strzyknięcia rozbierania na czynniki pierwsze i tak jak do pierwotnych przyczyn naszego stanu psychicznego należy dotrzeć i z nimi skonfrontować, a następnie zaakceptować i odciąć grubą krechą, tak z emocjami i objawami lękowymi, a raczej mechanizmami nakręcającymi lęk musimy nauczyć sobie radzić, gasić ogniska zapalenie, racjonalizować sytuację, nauczyć się dystansu, a to jest dość mozolna, ale skuteczna praca. Każdy proces zaczyna się od malej zmiany, która później rozlewa się na różne dziedziny życia, myślę, że Ty już tą zmianę wprowadziłaś, ale potrzeba jeszcze trochę determinacji, zaangażowania, konsekwencji i cierpliwości. Może powinnaś wrócić do Twojej psychoterapeuty i przypomnieć sobie pewne założenia, a później do pracy :-))) Ja oczywiście mogę się mylić :-)) Megi szkoda, że zaprzestałaś terapii, szczególnie, że po tym co ostatnio pisałaś miałam wrażenie, że coś w Twoim patrzeniu na pewne sprawy uległo zmianie, moim zdaniem korzystnej, zaczęłaś nawet innym poddawać fajne propozycje do przemyślenia w kwestii walki z nerwicą. Spróbuj znaleźć nową terapię, bo szkoda zaprzepaścić Twoją włożoną pracę i zainicjowane zmiany. Pozdrawiam Cię.
-
A skąd Gabbi jesteś? może ktoś na forum zna w Twojej miejscowości jakiegoś godnego polecenia psychoterapeutę, a Ty będziesz podtrzymywać, tą chęć wzięcia byka za rogi, czy też francę za ryj ;-))
-
GABBI ja nigdy nie miała robionej kolonoskopii, ale wydaje mi się, że sedno sprawy nie leży w tym konkretnym badaniu, ale po prostu badaniu, czyli jakiejś ingerencji medycznej, z jednej strony nie wiesz jak będzie, a z drugiej strony nie wiesz co wykaże, a to Ciebie nakręca, sytuacja wyzwalająca lęk - taki właśnie mechanizm występuje u osób lękowych. Ja swojego czasu też się nakręcałam przed różnymi badaniami, a nawet wizytami u lekarzy, a później okazywało się, że strachy na lachy, że szkoda czasu na nakręcanie się - a wyglądało to tak: bałam się przed, wymyślałam scenariusze, bałam się też, tego co Ty, że będę miała w trakcie badania napad paniki, później realne zetknięcie się z badaniem, nie wypadało żle, nawet całkiem spokojnie do tego podchodziłam, a później po wszystkim musiałam wcześniejszy stres odreagować i to też nie było miłe. Także najgorzej psychicznie się czułam przed i po badaniu czy wizycie u lekarza, a konkluzje jest bardzo prosta, szkoda czasu na snucie czarnych wizji, zakładaniu co będzie i jak będzie, bo to jest problem, to nas nakręca lękowo, a nie samo badanie. Ja jeszcze zatrzymam się, nad Twoim jednym stwierdzeniu, że nerwica była w stanie uśpionym, no właśnie, czyli ja to czytam, zepchnięta w czeluście podświadomości, ale jednak była, choć nieaktywna, czyli podłoże do wystąpienia irracjonalnego lęku przy sprzyjających okolicznościach było i warto nad tym się zastanowić, że może trzeba dobrać się do sedna sprawy i podłoża zaburzeń lękowych, rozprawić się z nimi, a podłoże i pożywka dla lęku nie będzie cały czas w gotowości i przy sprzyjających okolicznościach nie nasili leku i objawów lękowych. Jeśli badanie zrobić trzeba, to trzeba, nie Ty pierwsza i nie ostatnia, może badanie nie należy do najmilszych i super komfortowych, ale osoby, które je wykonują, wiedzą co robią i zrobili takich badań wiele, nic ich nie zaskoczy, będziesz w dobrych i profesjonalnych rękach, a nawet jeśli będziesz mila napad paniki (bo się nakręciłaś), to co z tego, powiedz, że słabo się czujesz i boisz się badania, na pewno na chwilę przerwą, albo podejdą nieco inaczej do Ciebie - a to co sobie pomyślą nie ma żadnego znaczenia, są po to aby pomagać ludziom, a nie oceniać i rzadko to robią. Możesz sobie wcześniej zaparzyć melisę, trochę Cię psychicznie wyciszy, a serce też uspokoi, a jak tak bardzo się nakręcasz już przed, to może pij ją sobie w ciągu dnia - melisa nie zaszkodzi, na pewno nie w takiej sytuacji. I pomyśl o problemie nieco głębiej i może, jak wcześniej napisałam warto gruntownie zając się francą. Tak ja to widzę. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć EWALIT Ja mam z Tobą mały problem i nie piszę tego złośliwie, bo z jednej strony nie godzę się na śledzenie innych, prześladowanie, napiętnowanie, ocenianie i takie wręcz gnębienie tak jak to jest w Twoim przypadku, przez grupę wzajemnej adoracji (nie wiem, czy to dwie, cztery, czy jedna osoba, szkoda mi jego czasu na dociekanie - po prostu trolle), ale z drugie strony, a wiem to bo ostatnio, choć rzadko to robię, poczytałam sobie inne wątki tego forum i wiem, że zmieniałaś nicki i twierdziłaś, że osoba, pod tamtym nickiem to nie Ty - a byłaś to Ty, bo na innym wątku się do tego przyznałaś. Ja właściwie mogę zrozumieć Twoje intencje, ktoś zaczął Ci dokuczać, podważać to co piszesz, więc zmieniałaś nicka i chciałaś zacząć od nowa z czystą kartą, jako ktoś inny, ale z podobnymi problemami. Nie twierdzę, bo tego nie wiem, że to Ty pod tymi wszystkimi pseudo występowałaś, jakie Ci są przez trolle przypisywane i możliwe, że ktoś został skrzywdzony, bo miał zbieżną z Tobą historię, a psy gończe go dorwały. Tak czy siak, Ewa olej to co się działo na innych i na tym wątku, te wszystkie oskarżenia, po prostu to olej, bądź sobą - Ewą, ze wszystkim plusami i minusami, odwagą w komentarzach, ciepłem i szorstkością zarazem, taką jaką jesteś, a że ponosisz porażki, każdy je ponosi i musi z tym żyć, a to, że niektórzy się z Tobą nie zgadzają, to co z tego, nie ma takich osób z którymi się wszyscy zgadzają, olej to i zwyczajnie bądź sobą. To forum jest również dla Ciebie i wszystkich osób potrzebujących wsparcia, uwagi i pomocy, nie wiem, czy potrafimy komukolwiek dać coś z tego, bo to tylko forum, pełne pomysłów, rad, często nietrafionych, ale to forum jest dla Ciebie i nikt nie ma prawa Cię osądzać i szkalować, to Twoje życie i Twoja sprawa. Ja bardzo bym chciała, żebyś była na tym wątku, ale zmiany nicków i zaczynanie historii od nowa, wprowadza zamęt, Ty narażasz się na komentarze trolli, przy okazji obrywa kilka osób, a tematyka postów jest co najmniej nie merytoryczna ;-))) Bądź sobą, a nikt Ci nie zarzuci, że coś konfabulujesz, a problemy ma prawo każdy mieć i ma prawo na takim sztucznym tworze jak forum o nich pisać, nawet jeśli są najtrudniejsze i najdziwniejsze. Ja oczywiście w tym co napisałam mogę się bardzo, bardzo mylić, jeśli tak to przepraszam Ciebie, pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego. Miłego i spokojnego dnia dla wszystkich :-)))
-
MIRRA, masz rację, że każdy ma prawo, do zmiany zdania pod wpływem różnych przeżyć, życie weryfikuje wiele założeń i planów i poglądy też, ja jak brałam leki przez pół roku, to myślałam, że tak trzeba, szczególnie, że to był mój początek z tego typu stanami i chciałam sobie szybko pomóc, ja nawet nie wiem czy maiłam do nich dobre czy złe nastawienie, po prostu chciałam szybkiej poprawy i jakoś bardzo się nad tym nie zastanawiałam, teraz wiem, że one tylko opóźniły moją właściwą pracę nad sobą i w moim przypadku były błędem, ale znam osoby, które doprowadziły się do takiego stanu, że bez leków nie mogły ruszyć do przodu - także ja właściwie nie zmieniłam nastawienia do leków, po prostu wcześniej nie do końca miałam o nich zdanie, przypisała lekarka, jest żle, trzeba brać, później zdobyłam doświadczenie i na moim przykładzie i kilku innych mam określone zdanie na ten temat. Owszem u mnie stało się to dosyć szybko i sprawnie, bo wszystko zaczęło się w grudniu 2011 - przypisane SSRI, w maju 2012 skończyłam je brać, później nawrót i wzmocnienie objawów, od grudnia 2012 terapia i koniec terapii w maju 2013 roku, później kontynuowanie pracy własnej i teraz jestem całkowicie wolna, no może w pamięci mi wspomnienia zostały ciężkich chwil i one czasami coś mi głupiego do głowy podsuną ;-) ale to takie chwilówki jedynie. A parę dni temu wyrzuciłam przeterminowany Afobam, który się nie przydał :-) także ja już mam zamkniętą drogę powrotu do francy :-)) Mnie nawet wiedza nie uchroniła przed błędem w postaci wzięcia leków, ale wiedza pewnych mechanizmów, stanów i ich powodów, pozwoliła szybko się ogarnąć, dlatego podobnie jak Ignac namawiam do zgłębiania tematu, ale oczywiście posługując się rzetelnymi źródłami wiedzy. A jak u Ciebie?, udało się bez leków? bo pamiętam, że miałaś je przypisane, ale chciałaś spróbować bez niech, udało się? i jak się czujesz?
-
MIRRA - ale Cię, myślami ściągnęłam, jak wysyłałam swojego posta, to Twojego jeszcze nie widziałam :-)))
-
A co słychać u innych bywalców? Edik - dawno nic nie pisałaś :-(, Pamka, Anna, Mirra - mam nadzieje, że ustąpiły bóle głowy i inne objawy, Goscina, Futerko, Optymistka - mam nadzieję, że dalej tendencja zwyżkowa, Mary10 :-), Meggi - jak terapia? Dorotat, Dam radę - wiem że u Ciebie Ok., ale możesz o tym coś więcej nam napisać, Sufur - wiem, że jesteś z innego wątku, ale na tamtym jesteś ciepłą postacią (maiłam okazję dzisiaj nieco poczytać ;-)), więc zaglądaj do nas częściej, Brunetka - jak praca nad Twoją asertywnością i szukanie pracy? I wszyscy inni - piszcie co u Was słychać, jakie robicie poste, jak wam ciężko to też piszcie, mamy duże szanse aby forum powróciło na stare tory :-)) Pozdrawiam ciepło i serdecznie
-
SUFUR - sorki, niechcący pomyliłam Twojego niecka.
-
Internauta, Troll - skończę, Waszą, dobrą acz frustracją ziejącą, zabawę i choć to jest wbrew mojej naturze, od tej pory nie widzę waszych wpisów.
-
Internauta, może i post wymowny, ale ze mną nie mający nic wspólnego... Ty już to wiesz, że ja nie jestem i nie byłam HEXE, ale pewnie nigdy tego nie przyznasz - prawda? Mylisz się w wielu kwestiach ze mną związanych, ale to pewnie Cię nie interesuje, bo Ty wiesz swoje i lepiej wiesz niż ja, kim jestem i co myślę. Pewnie swoim postepowaniem, zachowaniem i słowami do mnie kierowanymi, chcesz mnie sprowokować, a co najmniej zirytować, ale Twoje pisanie, choć owszem wolałabym, żeby nie miało tak negatywnego nastawiania, to nic personalnie mi nie robi, ale pomyśl inaczej, ja piszę od około lutego 2012 roku, wielu osobą odpisywałam, pokazywałam mechanizmy i sposoby radzenia sobie z zaburzeniami lękowymi, często swoje zdanie podbijałam swoim przykładem - że można, że się da, że bywa kiepsko, ale mi się udało i innym też może i pasłam jak to zrobiłam, może parę osób uwierzyło, że się da praca własną i bez powrotu do leków poradzić sobie z francą, a Ty wmawiając mi różne zachowania, podejście, że jestem obłudna i występuje w różnych odsłonach, to może zabierasz nadzieje, tym którzy mi uwierzyli - pomyśl o tym.
-
SURF bardzo dziękuję :-) Pozdrawiam
-
Internauta się wkurzył, raczej Internauta się wkurzyła, ale to jakość głupio brzmi ;-))) Wyluzuj, pooddychaj trochę, świat jest piękny, a ludzie dobrzy i mili... Ja bardzo na to liczę, że HEXE się odezwie, nawet napisałam na jej wątku i poprosiłam, żeby zajrzała na nasz - choć szczerze wątpię, bo ona pisała w 2011 roku i może już na takie fora nie zaglądać, czego jej życzę.
-
Troll, Internauta - ;-)) HEXE pisała na wątku *z nerwicy się wychodzi* np. na stronie 1128 (informacja dla zainteresowanych i trochę się nudzących ;-)) - łatwo było to znaleźć (znajomy mi podpowiedział jak :-)) - ojejku faktycznie, tak to ja, ja, szok, odnalazłam się, normalnie, wszystko się zgadza, cudownie...;-))) - jak Wy tak samo, po jakoś dziwnych przesłankach, niby zdemaskowałyście Ewalit pod różnymi nickami... to naprawdę wiarygodne jesteście bardzo ;-P GABBI pewnie masz rację, ale ciekawe jak Ty byś się czuła, gdybyś pisała na forum, próbowała innym na miarę swojej wiedzy i możliwości pomagać i wspierać, a ktoś by Cię atakował i jeszcze wmawiał jakieś różne inne nicki, nieszczerość i brak pamięci, to naprawdę byś nie zareagowała? Na tym wątku i na wielu innych zdarzają się burze i różne trudne wymiany zdań, to się zdarza, jest a późnej mija - to tylko forum i tylko ludzie.
-
Mam bardzo dobrą pamięć i nigdy nie pisałam jako HEXE, a na jakim wątku? (pytam serio) bo chętnie poczytam, ciekawa jestem :-)
-
INTERNAUTA Ja dziękuję, za odpowiedź i pomimo, że dawno nie czytałam tak niejasnego, pokrętnego i pełnego naciąganych i nieprawdziwych stwierdzeń tekstu, to po tym tekście już wiem, że dzieli nas taka przestrzeń mentalna, że nigdy się nie dogadamy i nigdy nie zrozumiem Twoich powodów postępowania i nie warto już próbować. Poza nickiem Ktośktoczyta używałaś kiedyś Kaśka12 - co też jest zajęty? Pod każdym z nim mieszasz i to jest super w porządku?, to super innym pomaga?, faktycznie, super postawa życiowa, nic z siebie nie dajesz, a krytykujesz zdanie i podejście innych - i może stąd to całe zamieszanie? PS. NIGDY, NIGDY nie pisałam pod innym nickiem, ani na tym wątku ani na innym, nawet swoim nickiem, którego mam od początku, nie pisałam na żadnym innym wątku - także próbuj dalej :-))) Nie zniechęcisz mnie, jak będę widziała lub czuła potrzebę, to będę pisała i już. Miłego dnia dla wszystkich
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 17