Skocz do zawartości
kardiolo.pl

jasma

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jasma

  1. IGNAC dziękuję, wiesz za co :-) DORA, terapia poznawczo-behawioralna, to dość młody, szczególnie w Polsce nurt psychoterapii i niestety w B-B nikt się do niej nie przyznaje, wiem, że w Katowicach są tacy specjaliści, ale to kawałek drogi, a pewnie byłoby lepiej mieć terapeutę na miejscu, znalazłam jednego psychologa, który jak pisze, zajmuje się terapią zaburzeń lękowych poczytaj sobie o nim, zawsze możesz do niego zadzwonić, podpytać, pogadać i zadecydujesz co dalej robić, Pozdrawiam
  2. DORA, nie każdy psycholog jest psychoterapeutą i tu jest jeszcze ważne, aby był z nurtu poznawczo-behawioralnego, jak mi napiszesz z jakiego jesteś miasta (możesz na maila jasma007@wp.pl) to pomożemy Ci kogoś znaleźć - prawda IGNAC? :-)) Bardzo często się tak dzieję, że na powstanie zaburzeń lękowych ma wpływ nasze dzieciństwo, choć bardzo różne zdarzenia bądź wychowanie, czasem bardzo skrajne od całkowitego olewania dziecka, po nadgorliwość, pracując z psychoterapeutą można pewne sprawy z dzieciństwa przepracować, zrozumieć, zamknąć, wybaczyć, a następnie zająć się tym co tu i teraz, aby widzieć przyszłość w jaśniejszych barwach. Przy zaangażowaniu w psychoterapię, ten lęk przed wymiotami też da się przepracować i wygonić, nawet tak mocno zakorzeniony. Pozdrawiam serdecznie.
  3. IZABELLA to z czasem unormuje się również, bo coraz więcej jest Ciebie racjonalnej. Te wszystkie mechanizmy są bardzo proste, a zarazem kryją się za niemi tak trudne odczucia, emocje i doznania, że czasami ciężko uwierzyć, że my sami zgotowaliśmy sobie taki stan, ale tak właśnie jest. Znaczący przełom przychodzi w momencie, gdy nie tylko zadajemy sobie sprawę, że tak właśnie jest, ale zaczniemy w to wierzyć, dlatego nasze myśli *uspokajające* muszą być nie tylko racjonalne ale i wiarygodne, aby ta nasza przewrażliwiona, podejrzliwa i znerwicowana część z czasem też w to uwierzyła. Ja miałam taki moment, chyba jakoś w lipcu tego roku, że już byłam po psychoterapii, już wiele rzeczy wiedziałam, przepracowałam i zrozumiałam w dodatku wprawiłam w czyn, ale miałam jeszcze w sobie taki rodzaj obniżonej odporności, trzymałam pewne sprawy na wodzy, bo błam się popłynąć w znanym mi kierunku i np. żle na mnie robiło czytanie tego forum bo z jednej strony miałam już pewne sprawy za sobą, a z drugiej czytałam Wasze problemy, rozterki, objawy i tak trochę nie chciałam tego czytać, chciałam zapomnieć, wymazać z pamięci to doświadczenie, odciąć się, ale zdawałam sobie sprawę, że nie mogę, bo to jest część mnie i muszę z tym żyć, muszę co prawda zamknąć ten etap życia, ale bez poczucia porażki, bo to nie jest porażka, a wręcz zwycięstwo, nie muszę się odcinać i o niczym zapominać, myślę, że mi się to udało, czytam forum, nie zarażam się objawami, nie udziela mi się negatywizm, ale czuję z Wami solidarność i żal mi osób które mają wrażenie, że otworzyły puszkę ze wszystkimi egipskimi plagami. Myślę, że z czasem (choć jeszcze nie teraz) przestanę pisać i wchodzić na forum, ot taka kolej rzeczy :-)) Pozdrawiam
  4. Witam IZABELLA jak kiedyś będziesz miała cięższy dzień, moment, okres, tak jak każdy zwykły człowiek złapiesz doła, to pewnie, a może nie :-)), ogarnie Cię przerażenie, że wszystko wraca, ale pomimo to zrób sobie taką wycieczkę w niedaleką przeszłość i porównaj sobie teraźniejsze samopoczucie, ilość objawów i stany emocjonalne z tym co było np. miesiąc temu, a zobaczysz, że może jeszcze nie jest tak jak byś chciała, ale na pewno nie jest tak jak było. Tak właśnie wygląda wychodzenie z nerwicy lękowej czyli linia wznosi się ku górze, ale są niej dołki, ale to już nie te same dołki i linie jednak się wznosi. Zobacz jak długo pracowałaś na wystąpienie zaburzeń lekowych, jak mocno i intensywnie na nie pracowałaś, teraz musisz to zrobić w drugą stronę, ale jakie to będzie ważne, dobre, pozytywne i ile zmieni. Teraz pracujesz nad sobą sama, ale konieczne jest Ci wsparcie psychoterapeuty i jak pójdziesz na tą terapię poznawczo-behawioralną to pójdzie Ci łatwiej bo ty już wiesz gdzie franca się ukrywa. Taka uwaga, prawdą nie jest, że leki mogą załatwić sprawę bez psychoterapii i pracy własnej, jeśli tak by się działo to by znaczyło, że to wcale nie była nerwica lękowa, a w takiej sytuacji te leki rozchwieją organizm psychicznie i fizycznie, a w faktycznej nerwicy lękowej schowają problem pod dywan, stłumią, ale problem wylezie, bo załatwiony nie został na poziomi myśli i samoświadomości, ale oczywiście każdy robi jak uważa. Ja nie jestem w tym dłużej niż inni, starsza np. od Ciebie też nie jestem :-) leki brałam bardzo krótko, na początku zaburzeń i to był błąd za który zapłaciłam i straciłam przez niego cały rok, ale ja mam nauczkę, jestem o to doświadczenie mądrzejsza, leków nie biorę od półtora roku, ale psychoterapia pomogła mi wszystko naprostować i w moim przypadku leki brałam pół roku (od listopada 2011 do maja 2012) i na psychoterapię chodziłam pól roku (od listopada 2012 do maja 2013), ale jedno od drugiego znacząco się różni, leki nic nie załatwiły, a psychoterapia naprawiła to co leki namieszały i odkręciła moje myślenie i wiele innych pozytywnych spraw za tym poszły. POLCIA, poczytaj sobie co w ostatnich dniach było pisane do MONIQUE, EWY22, DORY, ja nie chcę się powtarzać u wszystkich podobnie to działa, mechanizmy są podobne, choć różne okoliczności i różne historie. Ja proponuję zrobienie takiego ćwiczenia z zakresu psychologii poznawczo-behawioralnej. Na kartce papieru należy zrobić tabelkę podzielić na pięć kolumn i na górze wpisać po kolei: okoliczności, myśli, emocje, objawy, zachowanie i w trudnej sytuacji wypełnić po kolei wszystkie kolumny, czyli w jakich okolicznościach się znaleźliśmy np. jestem sama w domu, następnie wpisać co mamy w myślach, jaka jest ich treść np. myślę, że to zawał, nie wiem co mam robić, to koniec, później opisać nasze emocje: lęk, przerażenie, dalej wypisać objawy: walenie serca, ból w klatce piersiowe i na koniec nasze zachowanie, chodzę nerwowo po domu, szukam nr na pogotowie, zaczynam czytać w necie. Takie ćwiczenie wykonywane w momencie trudnej sytuacji, z jednej strony nieco obniża poziom lęku, bo musimy skoncentrować się na przelaniu naszych odczuć na papier, ale z drugiej strony pokazuje mechanizm działania, nakręcania spirali lęku, wzajemnego oddziaływania myśli na emocje tych na objawy a objawów na zachowanie które wpływa ponownie na myśli i tak wir lęku rozkręca się ku górze. Takie ćwiczenie to namacalne pokazanie tych zależności i jest dobrą przygrywką dla rozpoczęcia terapii p-b, ćwiczenie pokazuje mechanizmy, ale często żeby je odczarować i wprowadzić zmianę w wyzwalające wszystko myśli, potrzeba pomocy z zewnątrz, pomocy terapeuty. Pozdrawiam
  5. Witam wszystkich :-) IZABELLA bardzo się cieszę, że u kardiologa byłaś i że wszystko ok., a że Ci betabloker przypisał, to może też dobrze, bo on odciąży i wyciszy Twoje serce, fajnie gdybyś go za jakiś czas odstawiła, oczywiście po konsultacji z kardiologiem. Ale najbardziej jestem z Ciebie dumna, że na psychoterapię poznawczo-behawioralną się zapisałaś i wierz mi to będzie jedna z lepiej wydanych przez Ciebie kasa :-)) Zobacz jakie zrobiłaś postępy, nawet sen powoli wraca do normy. Zaburzenia lękowe kierują się pewną zasadą, jak występuje silny lęk związany ze zdrowiem, to on rozlewa się na wszystkie dziedziny życia, wszystko zaczyna szwankować, jest sporo objawów somatycznych, życie rodzinna cierpi, podobnie towarzyskie, nawet na zakupy boimy się chodzić i sami w domu zostawać, w pracy się opuszczamy i później zaczyna nam się wydawać, że wszystko legło w gruzach i że ciężko będzie podnieść to wszystko do góry, postawić do pionu, bo tyle różnych ucierpiało i tu UWAGA, jak zaczyna obniżać się ogólny poziom lęku związany ze zdrowiem, czyli zaczynamy patrzeć racjonalnie na pewne sprawy zdrowotne, jak przestajemy się nakręcać, to wszystkie te zaczarowane przez lęk dziedziny życia zaczynają samoistnie wracać do normy, nie musimy nad nimi jakoś szczególnie pracować, bo praca na postrzeganiem siebie, swojego organizmu i zdrowia to jest cel najważniejszy i tak jak lęk z tym związany rozlewa się na wszystko, tak odzyskiwany w tym zakresie spokój, a tym samym pacyfikowany irracjonalny lęk, zbiera wszystkie rozsiane tu i tam demony. Czyli franca ogon podkula i zbiera swoje żołniezyki ;-))) To jest bardzo ważne, bo bardzo motywuje do pracy nad swoim myśleniem. DORA witaj, wiele z objawów które opisujesz znana jest wielu osobom i wierz mi nasza nerwica lękowa, atakuje to na czym się skupiamy, to co piętnujemy, to wzrasta, tak mózg wiele może i może różne objawy, przez Ciebie wymyślone, po prostu wywołać, od dawna znane są fakty, mówiące o tym, że studenci medycyny, *przechodzą* większość chorób o których się uczą, w dodatku głównie tych najcięższych, a bóle fantomowe amputowanych kończyn, a urojone ciąże to wszystko to poniekąd zaburzenia natury psychicznej, jesteśmy jednością i wszystko jest ze sobą powiązane. Jest pewnie tak jak piszesz, że wszystko się zaczęło od śmierci Twojego Taty, ale też z pewnością, miało znaczenie Twoje wychowanie, może jakieś przewrażliwienie na własnym punkcie, może zaburzone poczucie bezpieczeństwa, może wręcz przeciwnie rodzice za bardzo się nad Tobą trzęśli i tym samym ugruntowali pewnie spojrzenie na sprawy zdrowia, a może jeszcze inne czynniki, które wcześniej nie przeszkadzały za w życiu, a w momencie kryzysu, wszystkie zagrały i wywołały to co wywołały. Ja myślę, że pomimo wszystko powinnaś zacząć od psychoterapeuty, wszystkim wiadomo jakiego nurtu, a ten w razie czego skieruje lub zaleci konsultację psychiatryczną, ja się obawiam, że jak zaczniesz od psychiatry, to dostajesz SSRI czyli antydepresanty, które nie leczą, ale owszem tłumią i dają złudną nadzieję, że się na prostą wyszło i nie dasz sobie szansy zrozumienia i przepracowania głównego powodu Twoich zaburzeń lękowych, czyli nie dotrzesz do myśli, które to wywołały ten cały gównia... stan w którym jesteś. Diagnostykę możesz prowadzić do kardiologa możesz iść i upewnić w tym zakresie, ale jak powie że jest ok. to nie podejrzewaj go, że się pomylił i nie szukaj nowego bo to podtrzymuje zaburzenie, a dobrego nic nie wnosi. Meggi fajnie, że się zdecydowałaś, będziemy przy Tobie :-)) Pozdrawiam serdecznie
  6. IGNAC :-D każdy *głaskanie* lubi, choć może każdy na inny sposób. Ale Ciebie zapamiętam - pod włos. A z tym głaskaniem to chyba najważniejsze, nie to żeby wbrew woli nie przestawać głaskać, a raczej wbrew woli nie zaczynać głaskać ;-)) Wczoraj proponowałam odwiedzenie, choćby muzycznie Brazylii, a dzisiaj Mozambik, nawet jeśli, ktoś nie lubi takiej muzy to, można paść ze śmiechu na widok tego co Afric robi na scenie http://www.youtube.com/watch?v=HfGehxeh8pE Pozdrawiam równie wesoło :-))))
  7. EWA22 Witaj. Gula w gardle to jeden z pierwszych objawów, nawet nie nerwicy, choć też, ale silnego stresu, a powodem jest zazwyczaj ścisk mięśnie okalających krtań, w stresie większość mięsnie mamy spiętych, tzn. sami je spinamy, taki odruch, przy czym te mięśnie wokół krtani bardzo często wiążemy z czymś innym, najczęściej niebezpiecznym. Nawet jeśli objawy przeszły i samopoczucie się poprawiło, to w Twojej głowie, zostało mocno wryte, została pamięć o tym zdarzeniu i niestety, ale jakoś podskórnie lęk się rozwijał i przy kolejnym silnym stresie uderzył ponownie, ale to raczej nie jest tak, że coś całkiem przejdzie, a później ni stąd nie zowąd atakuje, tak jak napisałam ten lęk cały czas gdzieś w podświadomości się tlił i nawet zaryzykuję stwierdzenie, że go pielęgnowałaś, karmiłaś i dałaś przyzwolenie na jego eskalację. Przy pewnym poziomie lęku, który jest nakręcany, wystarczy mocna iskra, a problem zdrowotny jest świetnym czynnikiem stresogennym uruchamiającym machinę lękową i zaczyna się jazda bez trzymanki, do tego czytamy, szukamy, chodzimy po różnych lekarzach, maksymalnie wsłuchujemy się w siebie, mamy wiele objawów nas mocno niepokojących i rozkręcamy tym bardziej lęk. Ja tutaj widzę parę spraw, po pierwsze wydaje mi się iż tak silna reakcja stresowa przed studniówką, jest zastanawiająca, raczej nie adekwatna do sytuacji, ja rozumiem, że miałaś swoje powody, ale ja patrzę na to z boku i tak to widzę, po drugie nie rozprawiłaś się z tym stresem, tzn. pomimo, że studniówka się skończyła, trauma z nią związana została w Twojej psychice, w dodatku ją nakręcałaś, a później objawy ustąpiły, ale irracjonalny lęk w Twojej psychice był cały czas i problemy ze zdrowiem go ponownie odpaliły. To tak się dzieje, że czasami (choć nie zawsze), jak przezywamy silny stres, jakąś traumę i jej nie przepracujemy, tak zwyczajnie w swojej głowie, nie zrozumiemy przyczyn tej sytuacji, nie wytłumaczymy sobie tego jakoś, nie wyciągniemy wniosków na przyszłość, nie pogodzimy z tym co się wydarzyło, a próbujemy zapomnieć, schować problem pod dywan, to on zazwyczaj wylezie, zaktywizuje się, zwykle w trudnym momencie i spróbuje nas psychicznie dobić. Bardzo wiele osób lękowych ma różne traumy z przeszłości, nie istotne czy obiektywnie trudne, istotne jak zostały odebrane i następnie jak ewoluują i rozwijają się gdzie w głowie i sieją na późniejsze życie, zmieniając sposób patrzenia na siebie. Zaburzenia lękowe to przypadłość naszych myśli i nad nimi trzeba pracować, aby wypracować zmianę w sposobie myślenie, a przez to dotrzeć do emocji i objawów. W każdej chorobie somatycznej (u Ciebie tłuszczakowatości na lędźwiach) występuje strach, zwykły ludzki strach do którego mamy prawo, który wręcz jest potrzebny, bo ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, ale u Ciebie występuje irracjonalny lęk, który źle wpływa na proces diagnostyki i leczeni, wiec chodzi o to alby ten irracjonalny lęk sprowadzić do racjonalnego strachu. Musisz jak najszybciej podjąć próbę odczarowania Twoich myśli i to co piszę zwykle, umów się u dobrego, zweryfikowanego psychoterapeuty z certyfikatem nurtu poznawczo-behawioralnego, postawi diagnozę i pomyślicie co dalej zrobić, a jak uzna że potrzebna jest Ci konsultacja psychiatryczna to na pewno Ci o tym powie. Naprawdę da się zmienić sposób myślenia i spojrzenie na sytuację w której się znalazłaś. To oczywiście mój pomysł i subiektywne spojrzenie, ale na tego typu forum nie licz że uzyskasz coś więcej, ale od terapii możesz oczekiwać i dostanie wiele, pod warunkiem własnego zabandażowania, bez tego samo nic się nie wydarzy, bez własnego zaangażowania nie miałabyś teraz zaburzeń lekowych i tak samo można w drugą, pozytywną, jasną na siebie wpłynąć, czego Ci życzę Pozdrawiam i trzymam kciuki.
  8. IGNAC ja tam chętnie kota pod włos pogłaszczę, a niech iskry lecą, poza tym są *koty* które lubią być głaskane pod włos, bo to takie nietypowe i sztampy pozbawione ;-D Szukanie usprawiedliwienia dla swojego samopoczucia w pogodzie zakłada między innymi, że jak będzie piękna pogoda i super biometr to powinniśmy mieć dobry nastrój i wyśmienity humor, a pomimo to czasami czujemy się źle, to można się załamać, bo wszystkie znaki na niebie świadczą, że powinno być ok. Zwalając na pogodę, szykujemy sami na siebie taką psychologiczną pułapkę. Mamy prawo do gorszych dni i czasami je miewamy, a pogoda ma prawo zwyczajnie nam się nie podobać. W taki obiektywnie brzydszy dzień, super poprawia samopoczucie brazylijska Copacabana lub ewentualnie basen kryty ;-D Muzyka też fajnie robi, moja propozycja poniżej http://www.youtube.com/watch?v=JMHp9a5FwrI może ktoś jeszcze wrzuci coś energetycznego Spokojnej nocy
  9. DAM RADE tak pogoda jest słaba, ale za chwilę grudzień, spadnie śnieg, trochę aura się poprawi, pocieszajmy się tym, że najgorszą huśtawkę pogodową na ten moment, będzie mieć za sobą. Fajnie, że terapeutka taki na Ciebie ciekawy sposób z tym wychodzeniem znalazła :-)
  10. Meggi podejmij wyzwanie :-) a z dojazdami, dasz sobie radę, a później będzie coraz lepiej i zapomnisz, czego się bałaś :-)
  11. Meggi może to nie jest zły pomysł, oddział dzienny, czyli można powiedzieć, pomijając, że to dzieję się w szpitalu, że to taka codzienna praca z terapeutami i wśród osób o podobnych zaburzeniach, a wracasz i funkcjonujesz w naturalnym środowisku, tak, to chyba ciekawa formuła. A co Ty samo o tym myślisz?
  12. IZABELLA, MARY10 ma rację, bardzo wiele osób na tym forum wie i rozumie, że nerwica siedzi w naszych głowach i myślach, może my to bardziej, częściej i czasami z uporem maniaka artykułujemy ;-D. A z pewnością, wszystkie te osoby, które sobie fajnie radzą i to bez leków, takie jak Mary, zmieniły podejście do siebie i świata wokół. Oczywiście czy przysnąć w dzień, czy nie to Twój wybór, natomiast wiem, że jeśli jesteśmy zmęczenie głównie fizycznie to zasypiamy szybko i dobrze śpimy, ale jeśli przeważa u nas zmęczenie psychiczne to może szybko zasypiamy (ja akurat nie) to i tak często śpimy niespokojnie. A taka drzemka, może wspomóc organizm fizycznie, więc i psychicznie. Mi tam drzemka w ciągu dnia, choć nie często mi się zdarza, robi bardzo dobrze, ale ona musi trwać, nie dłużej niż 45 minut, a najlepiej 30 minut, bo taka regeneruje, ale nie powoduje rozespania, czyli człowiek budzi się zrelaksowany i chętny do działania, a nie rozespany i zamroczony. Oj IGNAC, z całym do Ciebie uwielbieniem, przecież jesteśmy zwykłymi, normalnymi, pełnowartościowymi ludźmi, którym po prosty przydarzył się *wypadek przy pracy*, ot takie *chwilowe zboczenie z kursu*, wiem, że codziennie stawiamy sobie wyzwania, realizujemy zadania, ale dlaczego nie zrobić czegoś potwierdzającego naszą *normalność* i sobie coś na nowy rok nie postanowić, ok. niech będzie to zwykłe i przyziemne, np. będę częściej zdrowo gotowała, pójdę na kurs hiszpańskiego, zacznę ćwiczyć, odłożę kasę na fajne wakacje. Ja właśnie myślę, że przy takim codziennym, trudnym zmaganiu i walczeniu z wewnętrznymi demonami, potrzeba nam zwykłych, ale jakże motywujących postanowień, z podwójnym dnem, bo żeby zrealizować te cele, trzeba nad sobą popracować i odczarować pewne sprawy.
  13. Przepraszam, ale coś się dzieję, bo po parę razy mój posty wskakują, chyba coś mi się zapętliło, zrobię restart
  14. IZABELLA tak mi przyszło do głowy, że może jednak powinnaś przysnąć w ciągu dnia, już piszę dlaczego. Napisałaś wcześniej, że śpisz kotko, budzisz się bardzo, bardzo wcześnie, a w ciągu dnia nie pozwalasz sobie na zaśnięcie, więc tak myślę sobie, że Twój organizm jest permanentnie zmęczony, poza tym stresujesz się tym, że krótko śpisz i to może utrudniać polepszenie nastroju, czasami dzieci tak mają, że gdy są bardzo zmęczone to nie mogą zasnąć, a moje np. zaśnie, ale śpi niespokojnie, a czasami w piątek lub sobotę pozwalaliśmy mu później iść spać, bo myśleliśmy, że rano dłużej pośpi ;-) nic podobnego budził się wcześniej niż zwykle w dodatku w kiepskim humorze, a jak był wypoczęty, przysną w ciągu dnia, to wieczorem i tak kładł się o normalnej godzinie i wstawał nie wcześniej niż zwykle, czyli podsumowując wypoczęte dziecko śpi lepiej, wiadomo też, że pewne regulacje, u dziecka dzieją się bez jego świadomego udziału, może właśnie w tym jest klucz, dać organizmowi, tego czego potrzebuje, a potrzebuje regeneracji, odpoczynku, a że w dzień, ważne dać, polepszy Ci się nastrój bo będziesz bardziej wypoczęta i nawet jeśli obudzisz się o 4 rano to i tak nie będziesz tak zmęczona i sfrustrowana, bo z jednej strony organizm będzie w lepszej kondycji, a z drugiej strony zejdzie z Ciebie to obciążenie, że brak snu Tobie szkodzi i nie polepsza nastroju. Ot taki mój pomysł :-) Moniqe93 witam Cię i na ten moment napiszę krótko i konkretnie, to co piszę zwykle, umów się u dobrego, zweryfikowanego psychoterapeuty z certyfikatem nurtu poznawczo-behawioralnego, postawi diagnozę i pomyślicie co dalej zrobić, a jak uzna że potrzebna jest Ci konsultacja psychiatryczna to na pewno Ci o tym powie. Jeśli jesteś z Warszawy lub okolic to mogę Ci pomóc takiego terapeutę znaleźć, w innym mieście też mogę spróbować. Myślę, że czytanie forum Ci nic nie da, a może nawet czasami źle wpłynąć, my możemy Cię wspierać, ale to są jedynie nasze pomysły na osobę, której nie znamy, a to może powodować błędne postrzeganie różnych spraw i błędne podejście. Pozdrawiam Cię serdecznie. Mary10 czyli Ty już świąteczny nastrój czujesz, hmmm.... Koniec roku się zbliża, czas na palowanie postanowień noworocznych, może przy samy końcu roku przedstawimy je sobie wzajemnie, mogą być zakodowane, ważne ja nazwać, spisać i wyartykułować na forum to zawsze zobowiązuję :-)))
  15. Meggi, ja wierzę, że masz na tyle kontroli, żeby sobie nic nie zrobić, natomiast chodzi o to, aby było lepiej, psycholog nie jest jedynie od tego żeby Ci się nie pogorszało, a od tego, aby się polepszało, poprawiało samopoczucie psychiczne, a poprzez to wzrastała jakość życia.
  16. O wskoczyłam dwa razy. A przy okazji DAM RADĘ, MARY10, DOROTAT12, JACKO1, OPTYMISTKA co tam u Was słychać :-))
  17. Witam wszystkich. Meggi88 umysł osób lękowych bardzo chłonie negatywy, a przy dużym przewrażliwieniu na punkcie własnego zdrowia, potrafimy wymyślić i wywołać prawie każdy objaw, a jak wielokrotnie pisałam, nerwica każdego z nas jest szyta na naszą indywidualną miarę i jak coś nas bardziej niepokoi to zostaje jeszcze mocniej podbite, to tak jakby znała nasze najsłabsze strony, a tak naprawdę, to my sami bojąc się czegoś, podświadomie kierujemy swoje myśli w tamtą stronę, trochę jakby wbrew sobie i sobie na żałość, sprawdzamy ile jesteśmy w stanie znieść i jak widać wiele, a to nie zmienia faktu, że to my sami sobie fundujemy różne jazdy. Pisałaś kiedyś, że chodzisz do psychologa, a ja wielokrotnie pisałam Tobie, abyś go zmieniła, poza tym sama sugerowałaś, że tylko kasę bierze i nic więcej, tak zupełnie subiektywnie, z mojej strony, to ja, odkąd czytam Twoje posty, nie widzę u Ciebie żadnego progresu. Zmień psychoterapeutę. I w 100% zgadzam się, że czytanie na forach, różnych stronach internetowych, różnych historii, pomysłów, opisów schorzeń to fatalny pomysł, podający francy różne pomysły do wypróbowania. Futerko, a o tym ćwiczeniu to powiem Ci jeszcze, że aktywność fizyczna to jedyny stan gdzie wzrost tętna i ciśnienia jest fizjologiczny, naturalny, zdrowy i korzystnie wpływa na cały organizm. IZABELLA jak Twój sen? z tą witamina C na obniżenie poziomu Kortyzolu to nie ściema, poza tym szczególnie przed snem możesz jeść pokarmy zabierające tryptofan (powodujący zwrotny wychwyt serotoniny, czyli taki naturalny antydepresant) tj. indyk, chleb razowy, mleko, ser żółty czy banany. Na mnie świetnie działa ciepłe mleko, choć tą teorię raz obalają, raz potwierdzają, na mnie i tak działa, poza tym mleko zawiera właśnie tryptofan i białko - działające odprężająco, do tego dodać odrobinę miodu, a tu link co jeszcze i dlaczego fajnie dzieła nasennie http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/56,101460,10600425,Co_jesc__by_dobrze_spac_.html Pozdrawiam
  18. DAM RADE zaburzenia lękowe podtrzymuje z jednej strony unikanie i uciekanie od zwykłych aktywności i czynności (sportu, zakupów w sklepie, spotkań ze znajomymi), a z drugiej strony wyolbrzymienie, napiętnowanie, powielanie czynności niezwykłych, stała kontrola i nadwrażliwość na tym punkcie (tętno, ciśnienie, badani krwi). I tak jak powoli trzeba zwykłe czynności powoli przywracać, tak te wyolbrzymione powoli ograniczać, Ty już raczej wiesz, że to nic dobrego Ci nie daje, że to wręcz Cię nakręca, a nakręcona masz szybszy puls + adrenalina to i serce może przeskoczyć na życzenie wręcz, a to co robi powoduje kolejne sprawdzanie i wzmaga kontroling i tak w kółko. Może zrób sobie taki test, załóż sobie, że od jutra będziesz mierzyła tętno o określonych godzinach i w tym też właśnie czasie będzie np. leżała i wsłuchiwała się w siebie np. trzy razy dziennie przez 7 minut, leżysz i się w siebie wsłuchujesz, zobaczysz, że z czasem będzie Ci szkoda tego czasu na tą czynność, możesz też, jak następnym razem poleci Ci ręka w kierunku serca lub nadgarstka, to pomyśl sobie, że nie chcesz tego robić, że to nic przecież nie daje, a to przecież umysł rządzi ciałem, a nie odwrotnie. Możesz też, a nawet powinnaś pogadać ze swoją terapeutką, na pewno cos konstruktywnego wymyślicie i skutecznie wdrożycie. IZABELLA ja śpię dobrze, ale wiem co to znaczy budzić się jeszcze przed ranem, a Wiesz dlaczego, tak wcześnie się budzisz, bo nad ranem fizjologicznie wzrasta pozom hormonów stresu tj., Kortyzolu i Aldosteronu i w normalnej sytuacji to ma to większego znaczenia w sytuacji mocno stresowej ich poziom jest wyższy niż powinien (dlatego rano czujemy się najgorzej, najbardziej przygnębieni i podenerwowani), a poziom kortyzolu obniża witamina C. IGNAC bardzo mocny był ten przekaz, jak dla mnie oczywiście, z psychologii atawistycznej o nieruszającym się organizmie, ja nigdy o tym nie słyszałam, na manie to podziałało motywująco, mam nadzieję, że na innych podobnie. IGNAC, DAM RADE pozbyła się *CZY*, a Ty może przestałbyś nas *pozdrawiać nerwowo* już chyba czas na to :-)))
  19. Witam Oczywiście popieram co napisałeś Ignac :-)) i tak jak napisałeś franca nie lubi wysiłku, natomiast na cały organizm bardzo pozytywnie wpływa, a my się go boimy bo wtedy są prawie namacalne zmiany, którym podlega serce (szybki puls, zmęczenie itp.), a nasze lęki głównie wokół serca się koncentrują, a od siebie dodam, że to serce i cały układ krążenia bardzo lubi wysiłek fizyczny, wzrasta wtedy jego wydolność, utrzymywana jest prawidłowa kurczliwość mięśnia sercowego, obniża się poziom złego cholesterolu, a kolejna ważna sprawa po wysiłku fizycznym wzrasta poziom endorfin, odczuwany zadowolenie, fajnie się czujemy i dobrze śpimy, a nam przecież to bardzo jest potrzebne. Przy czym bardzo ważna jest jedna kwestia, organizm nie lubi nagłych zmian, czyli jeśli długo nie ćwiczyliśmy to w ramach przełamywania lęków, nie róbmy półmaratonów, zacznijmy spokojnie, rozruszajmy się, posiadamy tzw. pamięć mięśniową i szybko wrócimy do dawnej sprawności, ważna jest konsekwencja i mierzenie siły na zamiary. Pijmy dużo niegazowanej wody i zdrowo się odżywiajmy, a co jeść to nie będę się powtarzała, poza tym większość wie. Takie kompleksowe zadbanie o naszą stronę fizyczną, pociąga dobre samopoczucie psychiczne, odciągając nas od głupich i dołujących myśli. Pozdrawiam
  20. IZABELLA to pomyśl sobie tak, że dobrze, że to teraz się zdarzyło bo miesiąc temu byłoby jeszcze gorzej, bo był to gorszy czas, fajnie, że tak szybko udało mi się zapisać do lekarza, los jest dla mnie łaskawy bo zaczęłam zmieniać podejście i to się liczy. Na siłę, na chama, choć by chu... Cię strzelał, wbrew logice, wszystkim i wszystkiemu: *Szklanka do połowy pełna* Fajnie, że Ty racjonalna się pojawiła, a z czasem Ty racjonalna przykryje, przewyższy Ciebie popieprzoną
  21. IZABELLA ja, ani inne osoby, które mają takie podejście, nie pisały, że to jest łatwe i zmiany zachodzą szybko, ja pewne sprawy wiedziałam już wcześniej, ale teoretycznie, na poziomie umysłu i obiektywnej wiedzy, ale to tak nie działa i nie ma pozytywnego wpływu na zmiany, a pracuje intensywnie, ale na spokojnie, powoli, od roku i na przestawienie jakiejś jednej zapadki czekałam jakieś 3-4 m-c, a później wcale nie poszło jak z górki, ale zmiany następowały i następują cały czas, moja praca nad sobą, już nie dotyczy zaburzeń lękowych, ale poszło to dalej, pracuję i zastanawiam się nad różnymi innymi aspektami swojego życia i adekwatnymi reakcjami na zaistniałą sytuację, teraz poza pracą nade mną tu i teraz, ale nade mną w przyszłości. Odpowiedz sobie na pytanie czego właściwie się boisz, jeśli np. boisz się samego faktu pójścia do dentysty i jakiejś interwencji w Twój organizm, nazwij to sobie boję się ingerencji w moje ciało, boję się wizyty u lekarza, boję się że złapie mnie atak paniki itd. samo nazwanie dużo daje, bo takie odkrycie kart, przyznanie się przed samą sobą, że mam słabsze chwile, pozwala odczarować pewne tabu i pozwolić sobie na tą słabość i jej zaakceptowanie, tak mam i już, poza tym po każdym takim nazwaniu lęku, możesz sobie odpowiedzieć, że ok. nawet jeśli się mi zrobi słabo to co z tego, to się u dentysty zdarza, poza tym to lekarz i jestem u niego bezpieczna, można też zracjonalizować sobie sytuację: idę do lekarza, bo mam problem z zębem, nic więcej nie będzie mi robił, normalna stomatologiczna wizyta, potrwa wszystko jakieś 2h i będę miała z głowy. Możesz też zrobić sobie takie, koniecznie oparte na faktach *za i przeciw* pójścia do dentysty: *za* - bo będę miała załatwioną sprawą zęba, może mi sprawdzi też stan uzębienia i będę wiedziała na czym stoję..., a obiektywne przeciw:... są jakieś? no może ewentualny wydatek, na cóż, stało się i ząbek trzeba naprawić, może zdarzyć się każdemu. DAM RADE - dasz radę :-D Pozdrawiam
  22. Witam wszystkich MARY10 zgadzam się z Tobą, iż nadużywanie alkoholu na imprezie firmowej jest słabym pomysłem, ja w firmie często występuję jako organizator różnych wydarzeń i w związku z tym trzymanie fasonu mam mocno zakodowane :-)) przy czym muszę powiedzieć, że jeśli nawet kiedykolwiek wypiłam nieco więcej (nie niż inni, ale więcej niż ja zazwyczaj) to byłam pozytywnie *bardziej*, tzn. bardziej się śmiałam, bardziej bawiłam, bardziej gadałam... ale nie wyłaziło ze mnie żadne ukryte ja, natomiast ostrożnym należy być zawsze i pisząc, że pić będę to miałam na myśli parę lampek wina i uprzejmie donoszę iż na tym się skończyło :-)) Ogólnie na imprezie było super, fajne towarzystwo, muzyka, wiele różnych fajnych rozmów, swój własny wewnętrzny egzamin uważam za zdany :-) MARY10, DAM RADE dziękuję za trzymanie kciuków IZABELLA to, że zrozumiałaś, że to właśnie w myślach ukrywa się Twoja franca, to jest bardzo duży sukces i nie zależnie czy będzie raz trochę lepiej, raz trochę gorzej to zrozumienie zależności: negatywne myśli (coś mi jest, to pewnie serce, jakoś dziwnie, inaczej niż zwykle...) wpływają na odczuwanie negatywnych emocji (lęk, podenerwowanie, rozkojarzenie, złość) te wystąpienie różnych trudnych objawów (tachykardia, nierówne bicie serca, zawroty głowy, zaburzenia widzenia, derealizacja), a te zmieniają nasze zachowanie, na takie którego nie akceptujemy (wychodzenie, unikanie, wyżywanie na innych, unikanie aktywności fizycznej, bierność, agresja wobec innych...) a zachowanie nakręca negatywne myśli i krąg się toczy i co najgorsze stopniowo wchodzi na wyższe poziomy negatywizmu, prawdziwe, samonakręcające i rozwijające się błędne koło, które można przerwać jedynie na poziomie myślenia, w które wprowadzone racjonalne pozytywne zmiany zaczną wpływać na pozostałe komponenty łańcuszka zależności. I tak jeszcze dla przykładu, czasami ktoś, nie koniecznie lękowy, w sytuacji dla niego trudnej lub niekomfortowej, np. cudzej krytyki, zaczyna reagować bardzo emocjonalnie, zaczyna krzyczeć, bronić się, odbijać piłeczkę, czyli jego reakcja jest nieadekwatna do sytuacji, mało konstruktywna i wydawałoby się, że ten ktoś powinien nauczyć się panować nad emocjami, ale co to oznacza, że ten ktoś w podobnej sytuacji ma tłumić emocje?, trzymać je na wodzy?, ale to budzi frustrację i stan kumulowanie w sobie negatywnych odczuć, a ten stan musi znaleźć ujście i czasami to jest jeszcze bardziej destruktywne, więc jakie jest rozwiązanie?, wydawało by się, że proste i nawiązują do tego co wcześniej napisałam, należy popracować nad myślami i sposobem spojrzenia na daną sytuację, czyli, wiemy, że źle reagujemy na cudzą krytykę, znaleźć odpowiedź dlaczego tak jest, bo może mamy niską samoocenę, więc popracujmy nad spojrzeniem na samego siebie, mamy takie i takie mocne strony i trzeba je *sprzedawać* i pielęgnować, mamy też słabsze strony i nad częścią z nich można dopracować... itd. to z czasem spowoduje zmianę myślenia na własny temat i przy kolejnych cudzych krytykach, nie będziemy postrzegać sytuacji jako w nas uderzającej, bo my mamy własne zdanie na własny temat i tą krytykę możemy podważyć lub się z nią zgodzić w tym konkretnym zakresie, a nie odbierać po całości, a przede wszystkim to nam nic nie robi i co w związku z tym, a to że nasza reakcja emocjonalna będzie dostosowana do sytuacji. Także praca nad naszymi myślami o sobie i całym nas otaczającym świecie na pewno się opłaca. Franca siedzi w myślach, to jej wielka tajemnica i kto ją zna i zrozumie łańcuszek zależności jest w stanie na zawsze ją pogonić, a w dodatek wnieść pozytywne zmiany w całe soje życie i otoczenie. I nawiązując do tego co ostatnio napisała Mary to na pewno dwa komponenty* psychoterapia i sporo własnej prawy i zaangażowania, a w sytuacji tego mocno wymagającej leki. Pozdrawiam.
  23. Cześć Mam nadzieję, że na co dzień Was wspieram, przynajmniej staram się, dzisiaj ja potrzebuje trzymania za mnie kciuków :-)) Jadę dzisiaj na dużą firmową imprezę i nie tylko mam wyglądać, ale jeszcze się dobrze czuć i bawić, zwyczajnie bawić, tak wiem że mówię głośnio, iż nerwicę mam za sobą i nie wycofuję się, ale tego typu impreza była rok temu i ja na nią, powiedzmy delikatnie *nie dojechałam* ;-( dlatego rozumiecie, że to jednak jakiś dla mnie sprawdzian jest. I nawet za bardzo się nie stresuje i nawet cieszę się, że jadę i zamierzam nawet alkohol pis, tak, tak pełnie szaleństwo hi hi hi hih Przede mną dosyć długa droga, więc zbieram się i odezwę się do Was w niedzielę wieczorem, albo poniedziałek rano - ale będę zaglądać i chce nadal dużo optymizmu i racjonalnego podejścia widzieć. Pozdrawiam serdecznie
  24. MERY10 a ja już myślałam, że o kochankach pogadamy hih hi h hih hi IZABELLA ja mam nadzieję, że to Ty sam dla siebie będziesz bohaterem :-)
  25. To cud jest prawdziwy, bijcie w dzwony, szaro, ponuro, zły biometr, listopad, a tu tyle racjonalnego optymizmu!!! BUZIAK DLA WSZYSTKCH, a jak Wam będzie kiedyś troszkę gorzej, to przypomnijcie sobie ten dzień na forum 22.11.2013r., który udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych.
×