Skocz do zawartości
kardiolo.pl

jasma

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jasma

  1. IGNAC :) Meggi, ludzie mają różne dzieciństwa, różne teraźniejszości, rodzinny, pracę, dzieci, choroby takie czy inne, wiele rzeczy w naszym życiu może być toksyczne i wiele może ciągnąc w dół i wiele osób ma nerwice, ale jednak nie wszyscy, a część z nerwicą sobie radzi. Piszesz, że miałaś ciężkie dzieciństwo, ale to nie ten fakt spowodował zaburzenia lękowe, ale to jak on wpłyną na Twoją psychikę i wpływa nadal, a raczej to na ile mu na to pozwalasz. Piszesz, że nie znalazłaś sedna, kluczowego problemu, a może jest to właśnie pielęgnacja złych wspomnień, tkwienie w negatywizmie, brak wiary w siebie. Jesteś młodą osobą (jak sadzę) w dodatku świeżą mężatką (to wiem), postaw na teraźniejszość, ustal hierarchię, odetnij grubą krechą to co było, na razie mentalnie, wprowadź jakąś jedną zmianę, ale bądź konsekwentna, a ona z czasem pociągnie za sobą inne - kropla drąży skałę. Musisz od czegoś zacząć, często czytałam Twoje posty i czasami się do nich odnosiłam, ale zawsze na swój sposób (czyli terapia, praca, walka z błędami poznawczymi...) ale Ty nigdy nie odniosłaś się do moich słów kierowanych do Ciebie, mam przez to wraże nie że postawiłaś na farmakoterapię i poszukujesz cudownego leku. Może miałaś świetnych terapeutów, ale może specjalizowali się w innych problemach, poszukaj wśród znajomych bądź nieznajomych terapeuty sprawdzonego w zakresie zaburzeń lękowych i najlepiej z zakresu behawioralno-poznawczego, bo w tym nurcie psychologii poznajesz mechanizmy którymi rządzi się nasza psychika, uczysz się interpretować i radzić sobie z nimi, poza tym nie musisz roztrząsać przeszłości, możesz skupić się na tu i teraz, jest problem jakaś trudność i trzeba ją ogarnąć. Przeszłość, problemy, niezałatwione sprawy, trudy codzienne, zahamowania KAŻDY MA, KAŻDY, pytanie tylko co z nimi robimy i jak sobie z nimi radzimy, a jeśli nie potrafimy to musimy się tego nauczyć. Polecam lekturę, jako wspomagającą z zakresu *Inteligencji emocjonalnej* jest tam o lęku, emocjach, samoocenie, samouspokojeniu, komunikacji, empatii itd. ale co najważniejsze, inteligencji emocjonalnej można się nauczyć... Ja na przykład miałam dzisiaj gorszy dzień, trochę stresu, zarwana noc, czyli zmęczenie i nerwy przy tym trochę skurczy dodatkowych, milo nie było przez parę godzić, kiedyś bym się nakręciła, że znowu się zaczyna.. a ja spojrzałam racjonalnie i odcięłam się od tych negatywnych myśli, tak mam obniżoną odporność na stres, a stres to adrenalina, adrenalina to np. zaburzenia rytmu, ale nic mi się nie stało, przeszło i będzie coraz lepiej bo takie pozytywne przesłanie w głowie zostaje (niestety negatywne jak wiemy też) i następnym razem mój organizm może tak nie zareaguje - na to liczę i to jest wersja oficjalna Pozdrawiam
  2. Witam, witam i o zdrowie (psychiczne) pytam ;)) Fajnie, że coś optymistycznego się pojawiło. Witaj IGNAC, EVE, Czy dam radę, Mary10, Optymistka, Meggi, Gabbib, Jacko1 i wszyscy inni :) Pozdrawiam Czytającą, Kasiaaaę, *Boję się żyć* i innych którzy po prostu czytają... tak jak pisałam czasem zaglądam, ale podobnie jak Tobie IGNAC, bardzo przeszkadza droga jaką poszło to forum, czyli droga oględnie mówiąc farmakologiczna... pytania o leki, jak działając itd. itp... nie oceniam, ale ponieważ na chwilę jakiś czas temu weszłam na drogę prochów to wiem co to znaczy i jakie ostatecznie ma to skutki psychiczne i fizyczne i włos mi się jeży, ale ja już swoje w tej sprawie napisałam, jak ktoś jest ciekawy to odsyłam do moich wcześniejszych postów. Ale do rzeczy, ja też z nerwicy lekowej wyszłam, tak dziś z całą odpowiedzialnością mogę to powiedzieć. Pewnie jej wspomnienie zawsze już we mnie zostanie i jakiś taki co jakiś czas zapalający się baner *uważaj, pamiętasz co było!!!*, ale już nie traktuję tego jak brzemienia, a trudne doświadczenie. Przeszła mi całkowicie agorafobia, napady paniki, przestała mnie boleć głowa, drętwieć twarz, mrowieć, ustało uczycie zawrotów głowy, drżenie ciała, przeszła gula w gardle, uspokoiła się żołądek (oczywiście wszystko stopniowo i powoli tak od lutego zaczynając) ćwiczę, chodzę na koncerty, imprezy, pływałam jachtem, zostaję sama w domu ;)), dobrze śpię, mąż też jest zadowolony :)), półroczną terapię skończyłam w maju i mam wrażenie, że tego co się o sobie dowiedziałam i o różnych mechanizmach, cały czas wcielam w życie, cały czas pracuję nad sobą. Jak każdy mam gorsze dni - JAK KAŻDY, nie tylko Ci z zaburzeniami lękowymi. I powiem Wam, że nawet najdłużej trzymający mnie objaw, na który ciężko jest wpłynąć siłą woli i który na początku jest odpowiedzią na lęk i nerwy, a później wiąże się dodatkowo z zaburzeniami biochemicznymi i elektrolitowymi na skutek stresu - mówię o skurczach dodatkowych serca - on też nieco odpuścił. Fakt jest taki, ja bardzo chciałam z tego wyjść i wiedziałam, że łatwo nie będzie, ale chciałam to zrobić sama i dla siebie, dotarłam do tego co w moim myśleniu o sobie i świecie spowodowało, że w ogóle to mi się przytrafiło i tą wiedzę o sobie traktuję jako wartość dodaną, ale jeszcze raz podkreślam, że nie odpuszczam i dalej nad sobą pracuję i będę - moja psychoterapeutka by powiedziała, że już nie powinnam pracować nad sobą, nie myśleć o tym, zaufać swojemu instynktowi i po prostu żyć... pozwolić francy odejść... - powoli tak się staje, ale: WSZYSTKO W SWOIM CZASIE :))) Pozdrawiam Was serdecznie Nadal będę zaglądała i może czasem coś napiszę, jak mnie coś tak jak teraz fajnego zainspiruje Zdrówka życzę i naprawdę się da, a już na pewno może być lepiej, normalniej... do tego nawet bez melisy :)
  3. Witajcie Tak, każdy jest inny i muszę Wam powiedzieć, że od pewnego czasu czytam Wasze posty jedynie z przyzwyczajenia i ciekawości co u Was, ale dziś zrozumiała, że Wasze problemy mnie już nie dotyczą... :) nie jestem złośliwa, ani nie chcę nikogo obrazić, po prostu chcę dać nadzieję, że można wyjść na prostą bez leków. Ja potraktowałam pozbycie się zaburzeń lękowych jako *zadanie do ogarnięcia*, a że jestem silną osobą (jestem :)) a jakiś czas temu pisałam *byłam*) to miałam cel do realizacji (zaburzeń lękowych nabawiłam się po stwierdzeniu u mnie przypadkiem trzy lata temu wrodzonej wady serca, moja psychika tego *zaskoczenia* nie wytrzymała, oczywiście nie od razu, nakręcałam się 2,5 roku, a pierwszy prawdziwy atak paniki miałam 8 miesięcy temu od którego to zaczęło się piekło...) Jakiś czas temu opisywałam moją historie i nie będę się powtarzać, bo nie ma znaczenia co i dlaczego, ważne że można się pewnych odczuć pozbyć siła woli. Piszecie niektórzy, że czasami zaburzenie jest tak nasilone, że bez leków się nie da, każdy wybiera własną drogę - nie oceniam, ale powiem Wam, że był taki moment, że z nerwów przed wyjściem na psychoterapię wymiotowałam, choć nie miałam czym (bo nic nie jadłam) dowlekłam się do niej w dodatku metrem i tramwajem, żeby łatwo nie było, jak dotarłam byłam w takim stanie że nie mogłam rozmawiać od tym co się dzieje, wiec zaproponowała mi relaksację, powiedziała abym się położyła, zaczęła mówić spokojnym tonem... ale ja nie byłam w stanie, nie byłam w stanie słuchać, a raczej słyszeć jej słów, po prostu nie mogłam... zrozumiała, usiadłam byłam blada ze strachu, ciało mi drżało i czułam się jak w matni... czułam że to mój koniec, koniec mnie takiej jakiej byłam kiedyś, już nigdy nie pozbędę się lęku, nigdy nie odzyskam spokoju... terapeutka dała mi swój jogurt i bułkę, zrobiła herbatę, pogadałyśmy o czymś i wróciłam do domu i już nigdy tak źle nie było... sięgnęłam dna i się od niego odbiłam. Pracowałam, pracuje i będę pracowała nad sobą - IGNAC strona szaffer.pl - genialna, przeczytałam ją dzisiaj, nic dodać nic ująć, jest tam zawarte wszystko (a nawet więcej) to co chciałbym Wam powiedzieć o wychodzeniu z nerwicy, choć moja historii jest inna, podobnie jak wielu z Was to wiele rzeczy jest podobnych pewne schematy powielamy, POLECAM JĄ SZCZERZE I WIEM ŻE KAŻDY SIEBIE GDZIEŚ W TEKSCIE ODNAJDZIE. Może i jesteśmy różni, ale z zaburzeń lekowych czy też nerwicy lękowej (jak zwał tak zwał) można wyjść bez leków mądrą psychoterapią poznawczo-behawioralną. Wiele z osób boi się że oszaleje (był taki moment że też się tego bałam), ale nie chce podjąć próby zrozumienia tego co się z nimi dzieje, odczarować pewne sprawy i pozbyć się błędów poznawczych, które są pewną skazą rozwojową na naszej psychice, piszę o nich ostatni raz, może coś to komuś da: - CZARNOWIDZCTWO CZY TEŻ BŁĄD JASNOWIDZA, przewidujemy przyszłość, snujemy czarne wizje, na pewno będzie źle, na pewno się nie uda, czuję że będzie żle - WYOLBRZYMIANIE NEGATYWÓW, skłonność do robienia z igły widły, to jest straszne, okropne, nie daję rady, już nie wytrzymam, to co się stało to już koniec - MYŚLENIE CZARNO-BIAŁE, coś jest dobre albo złe, ładne albo brzydkie, czuję się trochę gorzej - czyli jest źle, nieuwzględnianie tego że nie jesteśmy doskonali i ze życie ma różne odcienie. - CZYTANIE W MYŚLACH, on tego nie powiedział, ale na pewno miał na myśli, jakość tak dziwnie patrzył, pewnie nie chciał mnie zmartwić, na pewno jest źle. WALCZMY Z NIMI TO SĄ BŁEDY KTÓRE NABYLIŚMY, WIELE LUDZI MA JE WPOJONE, ALE DLA NAS SZCZEGÓLNIE SĄ GROŹNE Walczmy z błędami poznawczymi, racjonalizujmy sytuację, stosujmy metodę małych kroków, zaspokajajmy najniższe potrzeby (racjonalne jedzenie - bogate w tryptofan, starajmy się spać i odpoczywać najlepiej na świeżym powietrzu), znajdźmy główne źródło lęku (u nas zazwyczaj jest to lęk o swoje zdrowie) i nad nim pracujmy, a na 100% ogólny lęk będzie się obniżał, nie idźmy na skróty, nie chowajmy gówna pod dywan i pamiętajmy że *każde gówno można przerobić na nawóz* - czyli, że to trudne dla nas doświadczenie może wnieść w perspektywie czasu do naszego życia dobrą zmianę. Właściwie, to chciałam się z Wami pożegnać, czasami skurcze dodatkowe, pewien rodzaj obniżonej odporności na stres i to forum to trzy główne rzeczy które łączą mnie z nerwicą ;)) Pewnie będę jeszcze czasami zaglądała, ale mam nadzieję że coraz rzadziej, jak by ktoś chciał pogadać podaje maila: jasma007@wp.pl Życzę powodzenia, a czy brać leki czy iść na psychoterapię i oswoić lęki każdy musi odpowiedzieć sobie sam. MOZEMY WSZYSTKO, ALE NIC NIE MUSIMY Pozdrawiam Wszystkich :))))))))
  4. BOJESIEZYC - proszę nie wariuj i nie baw się w czarnowidza, bóle głowy wywołany stałym silnym napięciem mięśni uciskających tętnice domózgowe mogą trawić nawet miesiąc, szczególnie że nie odpuszczasz sobie, te bóle zazwyczaj tworzą obręcz na głowie mamy wrażenie jakby bolała nas cała głowa a przy tym tętniła i ból może promieniować do potylicy i szyi i wcale nie psychika je wywołuje a ciało reagujące na bardzo silne emocje, a chyba najsilniejszą emocją jej lęk. Masz zaburzenia lękowe, jesteś w połogu, masz przypadłość którą się dodatkowo martwisz mówię o poszerzeniu aorty, ale jak sądzę sm nie masz, bo pierwszym objawem sm jest zapalenie nerwu wzrokowego, które to bardzo dobrze się diagnozuje poprzez dno oka - które Ty napisałaś że masz w porządku, a może do głowy Ci przyszło że lekarz się pomylił??!! - nie wariuj :))) Natomiast to co masz bardzo wzajemnie się napędza. Ja też mam wadę wrodzoną serca i jak się o niej dowiedziałam 2 lata temu mój świat mocno stojący na fundamentach - zawalił się, pomimo że wada jest bezobjawowa i okazała się stabilna, a jednak krzywdę którą wyrządziłam swojemu organizmowi przez nerwy pewnie nie cofnę!!! a jednak żyje dalej i zamierzam do cholery i jak czytam takie dyrdymały i czuje że ktoś goni w piętkę to mam ochotę kopnąć go w tyłek, Ciebie, właśnie Ciebie BOJESIĘZYC ;))) jak masz ochotę pogadać napisz mi nr tel. na e-maila to do Ciebie zadzwonię jasma007@wp.pl Pozdrawiam i pamiętaj będzie lepiej M.
  5. Witam wszystkich Dużo różnych wątków, może po kolei. IGNAC, a ja się nigdzie na razie nie wybieram i go Twojej przystojnej główki jeszcze pozaglądam, a duża nie jestem - dasz radę :)) CZYTAJĄCA dziękuję za miłe słowa, dla mnie pisanie to też rodzaj terapii i podtrzymania podejścia, a jak to jeszcze ktoś czyta to bardzo się cieszę. Fajnie że sobie bez leków radzisz, a tym bardziej hormonów - to odważne, szczególnie że układ nerwowy i hormonalny mają duże powinowactwo i może bywać Ci nieco trudniej w związku z menopauzą i mogą to być objawy nie do końca zależne od Ciebie (taka kobieca karma: huśtawka hormonalna cyklu miesięcznego, huśtawka ciąży, huśtawka połogu i huśtawka w menopauzie - mniam powiedziała franca nerwica ;p) Ważne żeby pamiętać, że mamy prawo czuć się gorzej i czasem warto odpuścić, ze nie musimy być supermankami codziennie i w każdej chwili. EWE zadałaś pytanie czy ignorowanie nerwicy leczy czy ją usypia? nie leczy bo to nie choroba, a czy pomaga wyjść z tego stanu? z mojego doświadczenia wygląda to tak: ignorowanie to udawanie że czegoś nie ma, czy da się udawać że nerwicy nie ma? - fajnie by było, ale gdy ja podnosiłam takie próby to tak naprawdę spychałam ją do podświadomości uparcie myśląc o czymś innym, ale ona była i była aktywna i po jakimś czasie np. pod koniec pozornie spokojnego dnia odpalała się - a ja rozpaczałam, dlaczego przecież było wszystko dobrze. Mi pomogło zaakceptowanie tego stanu i tego że miewam trudne sytuacje, a z drugiej racjonalizacja, gdy wchodziłam do supermarketu i miałam poczucie zaburzenia równowagi myślałam sobie tak: tak miewam, to nerwy i emocje, w domu było ok. jak tu szłam pomimo że jest upał to nic mi nie było... Czyli zaakceptowanie a z drugiej strony racjonalizacja sytuacji. Żebym była dobrze zrozumiana, nie namawiam do zaakceptowania zaburzeń lękowych, tylko tego że mam trudniejszy okres i że znam ten lęk, ale on nic złego nie spowodował i nie spowoduje bo lek nie jest miły ale i nie jest sam w sobie groźny, to pozwoli na budowanie pozytywnego obrazu w głowie i ułatwi spacyfikowanie francy. Pamiętać jednak, ze nie należy z niczego rezygnować z powodu lęku, ponieważ każda rezygnacja czy ucieczka powoduje podtrzymanie danego zaburzenia. CZY DAM RADĘ zawsze najpierw jest myśl, ale później wpadamy w błędne koło wzajemnych oddziaływań i z czasem trudno jest nam obiektywnie ocenić co wyzwoliło daną sytuację, ale na początku zawsze jest myśl i schemat działa tak (znowu się powtarzam, wybaczcie mi Ci którzy to ciągle czytacie) MYŚLI wpływają na EMOCJE te na OBJAWY, objawy na ZACHOWANIE a zachowanie na MYŚLI i tak w kółko i wystarczy aby wpłynąć na myśli (wystarczy - prościzna hihihi) a wszystko powoli się odkręci. Czasami te negatywne, napędzające myśli są trudne do wyłapania bo są tzw. automatyczne, przemykają przez głowę, to może być obraz, czyjaś opinia, które siedzą gdzieś w podświadomości i stamtąd mogą siać. Dlatego cały czas trzeba sobie racjonalizować sytuacje, jest to to i to, ale to i to i tamto jest irracjonalne i mnie nie dotyczy, bo nie ma powodu aby dotyczyło. A nawiązując do kuriera, patrząc na to z drugiej strony to, to co Ci się przydarzyło to też fizjologia, FIZJOLOGIA NA SŁUŻBIE U FRANCY, zadzwonił dzwonek, był nagły, głośny, zaskoczył Cię mocno i doszło do nagłego wyrzutu adrenaliny do serca, organizm myślał że będzie uciekał bo mózg wysłał informację o zagrożeniu, zaczęło walić serce, zakręciło się w głowie itp. tutaj też na początku była myśl, ale myśl która pojawiła się może przed zdarzeniem, ale która uwrażliwiała organizm i pozwoliła na taką irracjonalna reakcję. Hormony stresu takie jak kortyzol, aldosteron najaktywniejsze tzn. najwyższy ich pozom jest rano, a tym samym podatność na wyrzut adrenaliny, jak widać to fizjologia zwykła nadwrażliwa reakcja i jak zdamy sobie sprawę, że to nic groźnego, to oswoimy to i z czasem wyeliminujemy. Poziom kortyzolu pomaga obniżyć witamina C KASKA napisałaś że nerwica zawsze będzie już z nami, właściwie zgadzam się z Tobą, ale ja to widzę nico bardziej optymistycznie, a mianowicie: jak ktoś było gruby i schudł to już zawsze będzie i powinien uważać na dietę, niepijący alkoholik już zawsze musi uważać na alkohol, jak ktoś miła kiedyś opryszczkę, musi uważać na infekcje wirusowe i tak dalej każdy ma jakieś skłonności, a my mamy skłonność do irracjonalnych myśli i jeśli uda nam się odczarować pewne sprawy w głowie i rzucić na inne tory, przeszacować hierarchię wartości i potrzeb to wierzę że z nerwicy się wychodzi, ale owszem skłonność pozostaje i my już zawsze musimy zachowywać zdrowy rozsadek aby nie dopuścić do nakręcania sie. Jak się porządnie z nerwicą rozprawimy (oczywiście mam do znudzenia na myśli psychoterapię) to ona nie wraca, szczególnie jeśli nie otworzymy jej żadnej furtki. Napiszę jeszcze raz o bardzo ważnych błędach poznawczych, czyli tego co w rozwoju zaburzeń lekowych jest kluczowym, szczególnie gdy trafia na podatny grunt czy moment: - CZARNOWIDZCTWO CZY TEŻ BŁĄD JASNOWIDZA, przewidujemy przyszłość, snujemy czarne wizje, na pewno będzie źle, na pewno się nie uda, czuję że będzie żle - WYOLBRZYMIANIE NEGATYWÓW, skłonność do robienia z igły widły, to jest straszne, okropne, nie daję rady, już nie wytrzymam, to co się stało to już koniec - MYŚLENIE CZARNO-BIAŁE, coś jest dobre albo złe, ładne albo brzydkie, czuję się trochę gorzej - czyli jest źle, nieuwzględnianie tego że nie jesteśmy doskonali i ze życie ma różne odcienie. - CZYTANIE W MYŚLACH, on tego nie powiedział, ale na pewno miał na myśli, jakość tak dziwnie patrzył, pewnie nie chciał mnie zmartwić, na pewno jest źle. WALCZMY Z NIMI TO SĄ BŁEDY KTÓRE NABYLIŚMY, WIELE LUDZI MA JE WPOJONE, ALE DLA NAS SZCZEGÓLNIE SĄ GROŹNE Pozdrawiam serdecznie :)
  6. Ale ja Was kocham i trzeźwa jestem ;))) - zresztą jak większość lękowych, choć w sobotę piłam nieco, ale o tym może później, lub kiedy indziej.... CZYTAJACA, KASKA, GRACJA, BASKABASKA, MEGII, EWA, IGNAC, NATI i wiele innych którzy jesteście, czytacie, obserwujecie choć nie zawsze się wypowiadacie, ale taka mała prowokacja ze strony ANEZOB55 i nie którzy Was nagle się uaktywniają, komentują, bronią i wtedy wiadomo że jesteśmy i jednak się wspieramy :)))) ANEZOB kończąc rozważania na temat IGNACA, wyciągasz daleko idące wnioski, nie wiem tylko po co, to On wie najlepiej co u niego w trawie piszczy, moim zdaniem jego filozofia i podejście do nerwicy lękowej jest mocno ustalone, ale jak każdy ma gorsze i lepsze chwile. Mam wrażenie, że nieco wycofujesz się z mocnych stwierdzeń wcześniejszego posta, może po prostu pomyliłaś się, każdy z nas się myli i nie trzeba w to brnąc. O objawach odstawiennych nie pisałam aby Cię wystraszyć, tylko abyś była ich świadoma, ja raz brałam leki SSRII i nie wiedziałam, że po ich odstawieniu miną pewne efekty wywoływane sztucznie przez leki np. napięcie mięśni gładkich gardła (już o tym pisałam, ale się potworze) gdybym o tym wiedziała, że to efekt odstawienny, to bym się nie nakręcała, że to nie wiadomo co, a mięsnie same by wróciły do normy. Oczywiście nie kończ terapii, po odstawieniu leków, ale o tym pewnie wiesz. CZYTAJĄCA, KASKA a co u Was? bo nic o zdrowiu nie piszecie. BOJESIEZYC może to kolokwializm na tym forum ale każdy z nas boi się żyć, boi się bać i wielu innych rzeczy, wszystkie objawy które opisujesz tj, odrealnienie, lęki , przejmowanie się wszystkim, nastroje depresyjne, napięciowe bóle głowy i zaburzenia widzenia i często jakby kujący ból przez oko - to jedne z objawów nerwicy, wzajemnie się napędzające, musisz przerwać to błędne koło przerwać na poziomie myśli, ale zacząć od małej zmiany, od czegoś łatwego np. przez cały dzień pilnujesz aby Twoje mięśnie były rozluźnione, nawet w trudnej sytuacji myślisz o tym aby rozluźnić wszystkie mięsnie, nie zaciskać szczęki, napinać oczu, niezależnie co się dzieje, rozluźniasz mięśnie i tak przez parę dnie, a zobaczysz że bóle głowy przejdą, a jak odniesiesz mały sukces, wprowadzisz krople zmiany do swojego myślenia - a kropla draży skałę. Ponadto piszesz, że na terapie chodzisz od 2 lat, myślę że powinnaś zmienić terapeutę - oczywiście to wszystko to moja subiektywna ocena. NATI84 każdy z nas ma skurcze dodatkowe, a szczególnie są przez nas odczuwane gdy się w serce wsłuchujemy i śmiem twierdzić, że przez napięcie układu nerwowego sami sobie je wywołujemy, a jak już pierwszy wystąpi to czary mary i nasz układ nerwowy czaruje skurcz nowy - jak ja ich nienawidzę, to właściwie ostatni z objawów jaki mi został i wiem, ze organizm musi się odtruć, zregenerować, wszystkie hormony wrócić do normy, a jak wiadomo układ hormonalny, nerwowy i autoimmunologiczny są ze sobą mocno splecione - to jednak jak mi to kochane serduszko skoczy to normalnie mówię Wam szlak mnie trafia!!!! - ojoj nie mogę tak pisać bo mój mozg w to uwierzy i katastrofa gotowa ;)))) MEGI88 jak już musisz wziąć SSRI, trudno czasem trzeba, ale nie rezygnuj, albo zacznij psychoterapię, bo wpadniesz w pętle brania i odstawiania leków, a tak owszem lek pozwoli Ci trochę odetchnąć, ale i zrobić bazę na terapię. GRACJA cieszę się ze dajesz sobie radę, szczególnie że bez leków, zobaczysz takie wyzwania jak np. urzędy, zakupy i inne, budują w głowie pozytywny obraz: daje radę i następnym razem będzie jeszcze lepiej :)) Ale się rozpisałam Pozdrawiam wszystkich serdecznie M.
  7. Witaj ANEZOB44, żeby wypowiedzieć się że ktoś ma racje czy nie, przynajmniej w subiektywnej naszej ocenie, to trzeba poczytać posty tego kogoś, a jak widać Ty zadanie nie odrobiłaś, oceniasz w dodatku błędnie, jak wynika również z ostatniego wpisu IGNACA (nie wiem jak można go inaczej zinterpretować, ale jak widać można), jest On jednym z pierwszych (ja druga :)) na liście przeciwników wszelkich leków, a poplecznikiem psychoterapii i pracy nad zmianą myślenia i podejściem do życia. Ty piszesz, że leki bierzesz i powoli z nich schodzisz, przez pierwsze 3-4 m-c od odstawienia trzeba uważać na pojawiające się objawy odstawienne, bo zazwyczaj się jakieś pojawiają, aby się nie nakręcić ponownie nimi i do leków już nie wrócić. Pozdrawiam Ciebie i IGNACA :)))
  8. MEGII88 piszesz, że jak weźmiesz Propranolol, to się wiesz, że zaraz się uspokoisz, śmiem twierdzić że właśnie ta myśl Cię uspokaja, a lek po jakimś czasie wzmacnia Twoje uspokojenie - pomyśl o tym jak wiele sama możesz :)) Tak jak pisze Megii ta gula w gardle bywa jednym z pierwszych objawów nerwicy lękowej, której często nie wiążemy z psychiką, ale zaczynamy zastanawiać co się dzieje i zaczynamy diagnozować: lekarz ogólny, laryngolog, gastrolog.... koło zatacza coraz większe kręgi, a pętla lęku zaciska, pojawiają się nowe objawy, a my dalej szukamy... Jeśli chodzi to tą gulę w gardle, to jest jeszcze drugi moment kiedy się ona pojawia lub wraca. Leki z grupy SSRI czyli antydepresanty, które zażywa się co najmniej pół roku, powodują miedz innymi rozluźnienie mięśni gładkich w tym tylnej części krtani, tak farmakologicznie rozluźnione mięśnie tracą na jakiś czas umiejętność samodzielnego rozluźnienia, bo nie muszą tego same robić, po odstawieniu leków po jakimś czasie mięśnie zaczynają się spinać, a my odczuwamy gulę w gardle, ucisk, trudność w połykaniu i oddychaniu, mięśnie przypomniały by sobie jak się samoistnie rozluźnić, ale zanim to się stanie, napięcie naszego układu nerwowego powoduje wtórne ich spięcie - oczywiście nie zawsze, ale ja właśnie tak miałam, odstawiłam pięknie leki, a po miesiącu gula w gardle, co jest?!, coś mi tam rośnie, czy co u licha, a później poleciało - gdybym o tym wtedy wiedziała, może inaczej by się wszystko potoczyło. Ja miałam taki objaw po odstawieniu leków, każdy może mieć inny, ale każdy może być przemijający samoistnie, ważne aby konsultować te pojawiające się objawy z leczącym nas psychiatrą, czyli nie kończyć z nim znajomości zaraz po odstawieniu leków. M.
  9. Witam wszystkich Miałam już nie pisać, ale ciągle mnie coś prowokuję do pisania :))) I tak DAGUSZKA, jeśli piszemy o chorobie to często jedynie potocznie i z rozpędu, mam nadzieję, że każdy z nas to obecnych wie że to nie choroba i nie jesteśmy chorzy i do tond się z Tobą zgadzam :) Lęk paniczny lub wolno płynący czy też uogólniony to zaburzenie psychiczne jakościowe, czyli mamy tak samo jak inny tylko bardziej. A to z czym ja się nie mogę zgodzić to to, że mamy chore emocje, u podłoża naszych zaburzeń lekowych leżą nasze myśli i to co się w nich dzieje, podam przykład, zakupy w supermarkecie: MYŚLI: kurcze zrobi mi się słabo jak ostatnio, zaraz mi się zakręci w głowie, nie dam rady, mam już tego dosyć, muszę wyjść EMOCJE: rozkojarzenie, zdenerwowanie, lęk OBJAWY: przyśpieszenie akcji serca, przyśpieszony oddech, pocenie się, kręcenie w głowie ZACHOWANIE: chaotyczne chodzenie miedzy półkami, nerwowe rozglądanie, łapanie za serce MYŚLI: nic mnie nie będzie, ja tak mam tak reaguję na supermarkety, ale przecież to tylko stres, zdenerwowanie, znam to i nawet jak było strasznie to nic się nie stało, nie wyjdę, zrobię te zakupy do końca EMOCJE: niepokój itd..... Specjalnie pokazałam jak można zracjonalizować sytuację i wprowadzić zmianę do naszych myśli, aby nie było zbyt drastyczne i czegoś Wam negatywnego do głowy nie wstawić - wiem jak to działa :) Jak widać, błędne koło można przerwać jedynie na poziomie myśli - tak aby było to skuteczne na przyszłość i dla nas dobre, coś co będzie stanowiło wartość dodaną. EWA zaburzenia lękowe nigdy same nie wracają, to my dajemy przyzwolenie na to, niestety z naszymi zaburzeniami jest trochę podobnie jak z alkoholizmem, alkoholik niepijący już zawsze będzie musiał uważać na alkohol, natomiast my na zawsze zmienić filozofię życia, a dokładniej na zawsze pozbyć się tzw. błędów poznawczych w tym: czarnowidztwa, czytania w myślach, roztrząsania negatywów, myślenia czarno-białego. Oczywiście wszystko co napisałam to jakiś wycinek, poglądowe podejście, każdy jest inny choć pewne mechanizmy spójne, no i ja mogę się mylić. NATII zaburzenia lękowe to wiele różnych czynników w tym zbiór: tego co było co jest i jak my się w tym wszystkim odnajdujemy i różne zaburzenia objawy, nie ma jednorodnego obrazu. Natomiast zazwyczaj w tym zaburzeniu występuje główne źródło leku czyli lęk o nasze zdrowie i ten lęk rozlewa się, obejmuje różne dziedziny i aktywności życiowe. BASKABASKA leki ze sobą noś, ale ich nie bierz :)))) wiem łatwo pisać, ale znam pewną osobę (to nie ja) która była od 6 lat w pętli leków i powiedziała stop!!! w trakcie uwalniania się od leków zaczęła psychoterapię i po pół roku powiedziała, że przez 6 miesięcy zrobiła dla siebie więcej niż przez ostatnie 6 lat - czyli można :)) Kochani, pamiętajcie to jest jedynie forum i może wypowiedzieć się każdy i czasami może się mylić, lub może to być jedynie osobista wariacja na temat.... Pozdrawiam serdecznie IGNAC, EWALIT, CZYTAJACA, KASKA, GRACJA co u Was, jak się czujecie??
  10. Bardzo ładnie IGNAC1 - podoba mi się Twoja rzeczowa i czytelna edukacja :)) Mam tylko czasami wrażenie, nawiązując do jednego z Twoich cytatów, że większość ludzi szuka ulgi tu i teraz, cudownego środka, a nie uzdrowienia - bo nad nim trzeba popracować. I niestety mam też wrażenie, że nie czytają tego co piszemy, albo raczej nie biorą pod uwagę. Ale to jak w pewnej przypowieści o człowieku który szedł brzegiem morza, zbierał meduzy i wrzucał je z powrotem do morza i podszedł do niego obserwator procederu i mówi: *po co to robisz? przecież i tak większość z nich zginie*, a on na to: *nawet jeśli jedna przetrwa - to warto*. Ja to jeszcze dodatkowo utwierdzam się w sensie mojego podejścia, takie samo wsparcie i pomoc w przetrwaniu gorszych momentów. A jeśli chodzi o Concor i Propranolol to dwa beta blokery, hamujące w pewnym stopniu wyrzut adrenaliny, natomiast w panice adrenalina już została uwolniona i serce już wariuje, więc wzięcie tego leku nieco mija się z celem, bo żeby był skuteczny w napadzie paniki należałoby go zażyć na ok. 2 h przez napadem - co oczywiści jest absurdalne. Beta blokery zazwyczaj należy brać codziennie w ustalonej dawce i o określonej porze, oczywiście w nerwicy lękowej rzadko znajdują zastosowanie (chyba że pewne zaburzenia sercowe w wyniku nerwicy utrwaliły się). Ale ja również spotkałam się z przypisywaniem beta blokerów doraźnie, natomiast jeśli chodzi o Propranolol to on jest wyjątkowy, ponieważ w swoim składzie posiada dodatkowy składnik przeciw lękowy i może on właśnie jest kluczowy w uspokojeniu napadu leku. Pozdrawiam
  11. NATII przy zaburzeniach lekowych i nawet przy występujących objawach można mieć nawet tętno 56 (jaj tak miałam) natomiast w panice to raczej tętno idzie znacznie do góry, to jedna z głównych cech lęku panicznego mocna i szybki bicie serca. Pozdrawiam
  12. ANIU, boisz się i nakręcasz, a to nakręca serce, a nakręcone i rozkręcone serce powoduje lęk i tak w kółko. Dwa sposoby na mocno rozkręcone serce, czyli mocno, szybko bijące, np. w ataku paniki, tak żeby nie doprowadzić hiperwentylacji: 1. oddychanie na cztery: wdychasz dużo powietrza (najlepiej przeponowo) następnie zatrzymujesz ja i liczysz wolno do czterech, następnie powoli wypuszczasz i na wydechu liczysz do czterech i tak parę razy - jeśli wykonasz to skrupulatnie - gwarantuje, że serce zwolni - fizjologia :)) Z jednej strony spowalniasz, uspokajasz serce, a poprzez liczenie odwracasz swoja uwagę 2. Po prostu wstrzymanie oddechu jak najdłużej się da (oczywiście w granicach rozsądku), jak wstrzymuje się oddech serce fizjologicznie zaczyna zwalniać, następnie można nieco nabrać powietrza i znowu je zatrzymać. Znajomość powyższych technik ich przećwiczenie i sprawdzenie, że da się spowolnić pracę serca, da Ci większe poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że nawet jeśli dopadnie Cię panika to potrafisz poradzić sobie z tachykardią Pozdrawiam M.
  13. Cześć wszystkim Dzisiaj słyszałam fajne hasło: *KAŻDE GÓWNO MOŻNA PRZEROBIĆ NA NAWÓZ* mocne i bardzo optymistyczne :))). Czyli przy pewnej wykonanej pracy nad sobą z całego zła towarzyszącego zaburzeniom lękowym można wynieść, wyrwać ostatecznie coś dobrego np. zmianę sposobu myślenia, ustawienie priorytetów i hierarchii potrzeb - ale nic samo się nie dzieje. ANIU ja podobnie uważam, że terapia przez np. Skype może mieć sens, a już na pewno trzeba od czegoś zamąć :)) MEGI88 jednym ze sposobów radzenia sobie z zaburzeniami lękowymi jest tzw. expozycja na stresor, czyli stykanie się z sytuacjami dla nas trudnymi wywołującymi silny lęk, podczas których wykorzystujemy odpowiednie narzędzia w które jesteśmy wyposażani podczas terapii, ta konfrontacja jest bardzo ważna ponieważ, każda rezygnacja lub unikanie stresujących aktywności (np. nie pójdę do supermarketu bo znowu przy kasie zrobi mi się dziwnie i mogę zemdleć) powoduje podtrzymanie danego zaburzenia, natomiast pozytywne przejście takiego testu, choćby przy nisko postawionej poprzeczce trudności, obniża lęk, a wzmacnia wiarę w siebie, reasumując: w klinice jest dość trudne stworzenie realnych, codziennych sytuacji, możliwe że w takich miejscach leczy się farmakologicznie i zaczyna terapię, czyli stwarza warunki do dalszej pracy już poza kliniką. Madzia30 leki na zaburzenia lękowe nie likwidują choroby, a jedynie maskują objawy, nie są to suplementy diety, które się po prostu odstawia, bierze ponownie lub zmienia na inne, myślę, że już o tym wiesz, a na pewno przekonałaś się na własnej skórze i niech to będzie przestroga dla innych. Twój wpis jest dość chaotyczny, pewnie wynika to z Twojego stanu emocjonalnego, ale jeśli dobrze zrozumiałam obecnie chodzisz, jak to napisałaś do skutecznego psychologa i jak sądzę nie bierzesz leków - i tak dalej, będzie dobrze, trochę wiary w psychoterapię i siebie i dużo dużo pracy :))) SAMI SOBIE ZGOTOWALIŚMY TAKI STAN I TYLKO SAMI MOŻEMY SOBIE POMÓC Pozdrawiam optymistycznie
  14. ANIA w pewnej części to co napisałam do Megii, odnosi się również do Ciebie (głównie w zakresie naszego wpływu na serce), zaburzeń lekowych nie można pozbyć się z dnia na dzień, przecież zapracowaliśmy sobie na nie ciężka negatywną pracą. W literaturze jest napisane, że pod wpływem psychoterapii ludzie uczą się radzić sobie z napadami paniki na tyle skutecznie, że u 80% z nich takie ataki już nigdy się nie pojawiają. Oczywiście z niwelacją lęku uogólnionego, wolno płynącego, musimy nieco dłużej popracować i bardziej u podstaw. Ty też zaplanuj sobie jakiś tok postepowania, poszukaj pomocy i konsekwentnie idź obranym torem. A współmałżonek ma prawo mieć dosyć naszego narzekania, gadania, często nie są w stanie nas zrozumieć (ja kiedyś też nie rozumiałam, dziwiłam się z grymasem na twarzy, jak to możliwe, że nie można z domu wyjść i zrobić zakupów w supermarkecie?!), może czas wygadać się komuś innemu, właśnie psychoterapeucie, wiem to kosztuje, ale po dwóch miesiącach psychoterapii, gdy widzimy postępy, wolimy wydać na to niż na nową bluzkę, bo psychoterapia układa, naprawia, uczy i odkręca pewne sprawy, ale to sobie wszystko zawdzięczamy. Pozdrawiam Cię Aniu serdecznie i spokojnie :))
  15. MEGII88 tak objawowo tylko Ty sama możesz sobie pomóc, tzn. tłumić lęk w zarodku, racjonalizować sytuację. Często nasze odczucia dotyczące naszego serca są mocno subiektywne i trudne do diagnostyki po opisie objawów i to właśnie nasze serce biedne szybko odczuwa nasz stres, tzn. wpływające na nie hormony stresu, co różnie odczuwamy, jako tachykardię, dziwne bicie, ucisk, przeskakiwanie, nierówne bicie itp. a to nas jeszcze bardziej przeraża i tak w kółko... Wiele z naszych ostatnich postów, tak jak napisałam wcześniej, odnosi się do Ciebie i zawiera różne pomocne informacje, zacznij je czytać i pracować nad sobą, czas chyba najwyższy, nie uważasz? A korzystałaś kiedykolwiek z psychoterapii? Trzymaj się
  16. IGNAC *CZAROWNICE* DOBRE, CHOĆ JA CZĘŚCIEJ SŁYSZĘ ZOŁZA ;)) - JEDNO I DRUGIE MI ODPOWIADA :)) A tak naprawdę czytam nie w myślach, a między wierszami MEGII88 dostałaś bardzo dużo racjonalnych, obiektywnych i myślę trafnych informacji, przeczytaj je może jeszcze raz, coś dla siebie znajdziesz i przede wszystkim nie nakręcaj się nie karm leków, zaplanuj co zrobić dalej, jeśli mieszkasz w Warszawie mogę Ci podać kilka namiarów na psychologów i psychiatrów Pozdrawiam
  17. Piszę po raz drugi - bo pierwszy wpis mi nie wskoczył, już parę razy tak miałam... IGNAC1 chyba jednak w 100% się zgadzamy. Ja na niniejszy temat mam konkretne zdanie i sprecyzowane opinie i często o niech piszę: - leki z grupy SSRI przypisywane na zaburzenie lękowe, nie leczą, maskują jedynie objawy, ewentualnie pozwalają na kontynuację lub rozpoczęcie psychoterapii - benzo uspakajają szybko i skutecznie, ale są bardzo niebezpieczne - psychoterapię najlepiej zacząć jak najszybciej, jak tylko lęk zaczyna nam przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu, bo później może nie obyć się bez leków. - jak często piszę, psychoterapia ale mądra, a psychiatra sprawdzony Doradztwo nakłaniające do pewnych działań, a negujące inne, często jest mocno subiektywne i poszyte emocjami, a bywa dla wielu sugestywne... Ale jeśli mamy wiedzę to się nią dzielmy, posiadamy doświadczenie to o nim opowiadajmy, znamy i sprawdziliśmy metody walki z francą to nie zostawiajmy ich tylko sobie, a na pewno każdy znajdzie coś dla siebie na tym forum :)) IGNAC wiem, że temat toksycznej pracy jest trudny do rozwiązania, ale jeśli to jest jeden z głównych generatorów Twojego stresu to może mimo wszystko należy pomyśleć o zmianach..., a tak właściwie to co jest z tą Twoją pracą nie tak, atmosfera, oczekiwania, zakres obowiązków? oczywiście jeśli masz ochotę o tym pisać. Pozdrawiam spokojnie :))
  18. EWALIT - przepraszam bardzo, wcale nie napisałaś, że psychoterapia jest dodatkiem, wręcz przeciwnie, podbiłaś wypowiedzi innych, że trzeba o niej pomyśleć Coś mi się wydawało, może dlatego, że dużo jest ostatnio takich wpisów oceniających, oskarżających, obraźliwych i takich na zasadzie kto ma racje i ja czytałam je trochę po łepkach, trochę się pogubiłam co i jak i stąd ta wpadka... przepraszam jeszcze raz. Pozdrawiam M.
  19. Do EWALIT i innych mocno doradzających osób, nie można pisać bierzcie leki, nie bierzcie, idźcie do takiego czy siakiego lekarza, róbcie to czy tamto, jest Ci to czy tamto, nie można robić tego w tak radykalny sposób, czasami wynika to z dobrych chęci, ale dobrymi chęciami to wiadomo co jest wybrukowane... nie można tak pisać głównie dlatego, że to forum odwiedza i często czyta bardzo wiele osób, większość nigdy się na nim nie wypowiedziała, ale sugestie, rady i inne słowa mocno bierze do siebie (nawet jeśli dotyczą kogoś innego), a przecież chcemy sobie i myślę innym pomagać, pomagać opowiadając o własnych przeżyciach, doświadczeniach, a szczególne jak dawać sobie radę z pewnymi stanami, można komuś sugerować, ze może to czy tamto, ale nie startujmy z pozycji zrób czy nie rób tego czy tamtego, każdy jest inny, ma inne doświadczenia, życie, dzieciństwo, osobowość i każdy jest zdeterminowany innymi uwarunkowaniami, choć pewne mechanizmy się podobne. Ja osobiście jestem przeciwnikiem leków SSRI w zaburzeniach lękowych, choć nigdy nie napiszę - nie bierzcie, ale napiszę dlaczego jestem przeciwnikiem. Dwa lata temu dopadł mnie kryzys, bałam się o własne zdrowie i życie, na początku te obawy były uzasadnione, ale z czasem zmieniły się w lęk irracjonalny, pomimo że stan zdrowie unormował się, pewne sprawy wyjaśniły, ale ja się nakręcałam, czytałam, sprawdzałam, podświadomie snułam czarne scenariusze, moje życie się zmieniło, straciło na jakości, chciałam być dawną sobą, w październiku (czyli po 4 miesiącach) zapisałam się na psychoterapię, byłam 2 lub 3 razy i pomimo że moje wykształcenie jest mocno pokrewne do psychologicznego, nie potrafiłam otworzyć się, zaangażować, a samo nic się nie działo, a wręcz było coraz gorzej, miałam obniżony nastrój i umiarkowane zaburzenia lękowe (tak to teraz oceniam), postanowiłam pomóc sobie natychmiast, zrezygnowałam z psychoterapii i poszłam do psychiatry, dostałam Lexapro 5mg (najmniejszą dawkę) i Afoban doraźnie (nie stosowałam go), po około 4 tygodniach, rewelacja wszystko wróciło do normy, lęki gdzieś się rozbiegły, czarne myśli rozstąpiły, czułam się uleczona, ot taki lękowy epizod w życiu, po pół roku sama chciałam odstawić, odstawiałam jak trzeba, powoli i długo. Było ok, przez jakiś czas, powoli jednak lęki zaczęły wyłazić, myśli zagęszczać, po dwóch miesiącach od odstawienie było słabo, lęk rósł w siłę, a ja go karmiłam, w październiku dowiedziałam i przekonałam się na własnej skórze, co to jest lęk, bezradność, bezsenność, nocne koszmary, poranne kołatanie serca i inne objawy... ale... do leków nie wróciłam, wróciłam na psychoterapię (w grudniu), czasem brałam ziołowe uspokajacze, piłam melisę, było ciężko, bardzo ciężko, marzyłam żeby tak na tydzień wziąć jakieś beno, odpocząć, zregenerować się, wyspać, odsapnąć, ale po każdy spotkaniu z psychoterapeutką wiedziałam że nie mogę tego zrobić, ale przede wszystkim nie chcę. Zmiana myślenie i podejścia do pewnych spraw jest mozolna, trudna i wymaga dużo pracy własnej, ja na psychoterapię już nie chodzę (od końca maja), jest dobrze, zostałam wyposażona w pewne narzędzia pomagające radzić sobie z lękiem, negatywnymi myślami, odczarowałam pewne sprawy, poznałam mechanizmy, ale cały czas pracuję nad sobą, *kontroluje myślenie* na pewne tematy, racjonalizuje pewne stany, mam spisana swoją check listę :)) i daję radę, choć droga jeszcze przede mną daleka, również, jak każdy mam gorsze momenty, ale zrobię wszystko aby nigdy nie wrócić do leków. Jak zaczyna się brać leki na początku zmagania się z zaburzeniami lękowymi można wpaść w spiralę brania i odstawiania, mi się to na szczęście nie przytrafiło, ale mogło... EWALI nie pisz proszę, że terapii jest tylko dodatkiem bo z mojego punktu widzenia to bzdury piszesz, może Tobie nie pomogła, może była zbędna i niedoceniona, ale są osoby które poradzą sobie zaczynając od zmian w swoim życiu i sposobie myślenia, NERWICA LĘKOWA TO CHOROBA MYŚLI I OD NICH WSZYSTKO SIĘ ZACZYNA. Taka jest moja historia, ja miałam siłę, jestem typem *zadaniwoca* jest temat i trzeba go ogarnąć :))), życzę wszystkim powodzenia. I nie bijmy już piany Pozdrawiam
  20. A i to nie była rada dla MEGI88, to była sugestii, rad udzielać się boję, diagnozować nie próbuję, bo to co na tym forum piszemy też często bywa subiektywne i podbite emocjami, a ocena czyjegoś stanu na podstawie zapisków na forum może być mylna. IGNAC1 ja się o Ciebie martwię, a ty zadowolony sobie odpoczywasz - bardzo się cieszę :))
  21. EWALIT zgadzam się w z Tobą w 100% że lekarze psychiatrzy, z tym że nie zawsze, ale zazwyczaj diagnozują na podstawie tego co widzą i słyszą, a słyszą bardzo często nasze subiektywne odczucia i rozbuchane emocje, bo jak już do takiego lekarza trafiamy to wszystko w nas buzuje, często na tej właśnie podstawie i zaobserwowanego wycinka przypisują nam leki i one mogą być nietrafione - ale z drugiej strony jak ktoś się udaje do psychiatry to oczekuje natychmiastowego zaradzenie problemom, nie chce ponownie przychodzić, czy też brać lek z założeniem, że na razie go testuje. Natomiast całkowicie nie zgadzam się poglądem i radą, aby z zaburzeń lękowych leczyć się u lekarza pierwszego kontaktu, trzeba by było mieć dużo szczęścia aby znaleźć takiego co wie więcej o zaburzeniach lekowych, mechanizmach powstawania, sposobach radzenie sobie z lękiem itp. niż nie jedna osoba z tego forum. Sytuacją idealną do leczenia czy też wychodzenia z zaburzeń lękowych, jest: - znalezienie przez znajomych z polecenia, mądrego psychoterapeuty poznawczo-behawioralnego (ale się powtarzam), bo to właśnie psycholog przygląda się naszym emocją, odczuciom, traktuje nas podmiotowo, a nie przedmiotowo, potrafi też postawić właściwą diagnozę i jak trzeba powiedzieć: proszę się udać na konsultacje do psychiatry, bo jego pomoc może być konieczna, ale nie rezygnować z psychoterapii. - najlepiej żeby psycholog współpracował z jakimś psychiatrą i mogli się konsultować ze sobą, są takie miejsca gdzie pracują psycholodzy i psychiatrzy w jednej placówce. Wiem, że jest to drogi interes i wymagający dużego zaangażowania, ale jak już wiadomo: życie mamy jedno. Zacząć od psychoterapeuty, a jak trzeba skonsultować się z psychiatrą, kontynuując cały czas psychoterapię (nawet jeśli bierzemy leki i czujemy poprawę, bo kiedyś przestaniemy je brać, a przy zaburzeniach lekowych ten moment nigdy nie przebiega niezauważany Zaczynanie od psychiatry jest drogą na skróty, skróty które mogą wyjść nam bokiem. A lekarz pierwszego kontaktu nie jest w stanie znać się na wszystkim specjalistycznie. Oczywiście mogę się mylić, jak każdy :)) Pozdrawiam M.
  22. Megi88 zaburzenia lękowe, to takie zaburzenie w których zadajemy sobie sprawę z absurdalności swoich objawów, ale występujący lęk nie pozwala nam się tak łatwo z tego stanu wyzwolić i ten właśnie krytycyzm wobec własnych objawów różni zaburzenie lękowe od psychozy czyli choroby psychicznej, bo jak sądzę takową miałaś na myśli pisząc o *zwariowaniu* jeśli ktoś ma zaburzenia lękowe czyli potocznie nerwicę lekową nie może tak po prosu dostać choroby psychicznej, tak jak zapalenie spojówek nie powoduje zeza :)) Ciągle gdzieś tam różne osoby o tym piszą, że nerwica lękowa to choroba myśli i to właśnie myśli wywołują pewne emocje, emocje - objawy, objawy-zachowanie, zachowanie-negatywne myślenie - i powstaje takie piękne, klasyczne błędne koło. To błędne koło można przerwać jedynie na poziomie naszych myśli. Zmiana myślenia jest bardzo trudna, ale możliwa i zazwyczaj już na zawsze, ale ciężko zrobić to samemu, tzn. bez pomocy, dlatego, powtarzam się ale, potrzebna jest mądra psychoterapia poznawczo-behawioralna. Leki uspokoją, przyniosą ulgę, odpoczynek od lęku, mogą dać pole na rozpoczęcie psychoterapii, ale one nie leczą, bo czy jakiś lek może uleczyć nasze myślenie, spojrzenie na życie, ale my sami możemy to zrobić, choć na zadziałanie psychoterapii potrzeba nieco więcej niż 2-3 tygodnie. Pozdrawiam
  23. Witam Wczoraj napisałam dłuuugiego posta, o tym że nerwica lękowa i depresja to dwa różne schorzenia i pomimo niektórych spójnych objawów, różne powinno być do nich podejście i sposób leczenia, a leki z grupy SSRI całkiem dobrze sprawdzają się w leczeniu nasilonej depresji, natomiast w leczeniu nerwicy lękowej niekoniecznie, głównie dlatego, że maskują objawy i zaburzenia lękowe, które tak naprawdę powinny być przepracowane u psychoterapeuty i jak już kiedyś pisałam dla lękowców mogą być uzależniające psychicznie... itd. Posta napisałam, posta nie ma - trudno :( KASI, EWA, CZYTAJACA, IGNAC i inni zaangażowani w ostatnią żywą dyskusję, każdy ma gorsze dni, zmieniamy zdanie, mylimy się, czasem musimy kogoś o coś obwinić, jesteśmy ludźmi i mamy różnie, a wiele rzeczy jest zupełnie innymi niż na to wyglądają, a motywatory naszych działań są dla innych niezrozumiałe, dlatego też nie oceniajmy się wzajemnie, szkoda czasu na oskarżenia, jedną z zasad raczenia sobie ze stresem, który w zaburzeniach lękowych jest bardzo rozbuchany, to unikać sytuacji ten stres podbijających. Poza tym to tylko forum, może wejść każdy i pisać co chce, trzeba brać poprawkę, zawsze wszystkim mówię nie wchodźcie na fora nie czytajcie, bo czasem więcej z nich szkody niż pożytku. Tak wiec jak już tu jesteśmy - twórzmy to forum mądrze Pozdrawiam wszystkich serdecznie IGNAC, jak samopoczucie?, trochę się o Ciebie martwiłam
  24. Nie wiem dlaczego moje posty idą dwa razy. TAKAJA czasem warto obcej opowiedzieć i może nawet lepiej, poza tym psychoterapia trwa zazwyczaj długo około pół roku i to normalne i ta osoba po trzech spotkaniach już nie jest obca :)) szczególnie, że ta osoba wie co robić. Polecam psychoterapeutę z certyfikatem nurtu behawioralno-poznawczego, nie wiem skąd jesteś, mogę polecić sprawdzonego w Warszawie
  25. O rany, taki elaborat dwa razy wstawiłam - przepraszam wszystkich :))
×