Skocz do zawartości
kardiolo.pl

jasma

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jasma

  1. Beata, nie zamierzam wchodzić z Tobą w polemikę, wybrałaś takie podejście szanuję to. A to co napisałam ja, jest poparte naukowo, wiele nurtów terapii bazuje na wpływie sposobu myślenia na nasze postępowanie, nie zawsze myśli są uświadamiane, w praktyce często są właśnie procesem wywoływanym nieświadomie, na podstawie naszych wcześniejszych myśli i doświadczeń... Cała terapia psychologiczna nurtu poznawczo-behawioralnego, jak wiadomo najskuteczniejsza w raczeniu sobie z zaburzeniami lękowymi, opiera się na ujawnianiu powiązań i wpływu myśli często lekowych/destruktywnych na nasze odczuwanie, zachowanie itp. Powiem szczerze, że straszne by było gdyby nasze reakcje emocjonalne pojawiały się znikąd, sobie przychodziły i odchodziły, były nieprzewidywalne. Jeśli się komuś wydaje, że można po prostu nie myśleć, albo tak po prostu zmienić to co myślimy - to się wydaje ;-), a jak ktoś myśli, że napad paniki zjawił się jak grom z jasnego nieba, to powinien mocno pogrzebać w głowie, w treściach jakie tam się pojawiały, choćby przelotne, mało uświadamiane... To właściwe tyle i nie w ramach kłótni, tylko posiadanej wiedzy, a na jakich studiach zdobytych to na tym forum, nie ma żadnego znaczenia :-))) Może ktoś z tego co napisałam skorzysta, a jak komuś to nie odpowiada, wystarczy nie brać pod uwagę. Pozdrawiam i zmykam.
  2. Przepraszam, ale muszę się wtrącić i uściślić to co napisała Beata, właściwe z bardzo wieloma kwestiami się zgadzam, ale co do jednej muszę coś dodać. Zaburzone emocje faktycznie występują w nerwicy, ale co najważniejsze podłożem zanurzonych emocji są nasze myśli, schemat wygląda tak: myśli wpływają na emocje, emocje wywołują objawy, objawy wpływają na nasze zachowanie i tu kółko się zakręca, bo to wszystko wpływa na nasze myśli itd. Ale to właściwe jest dobra wiadomość, bo jak zmienić emocje coś co się pojawia, co jest ekspresyjne, emocje to odzwierciedlenie naszych myśli, bo jak zaczniemy myśleć, o kuciu w klatce piersiowej jak o zagrożeniu, w ślad za tym pojawiają się emocje: niepokój, lęk, a dalej dołączają się objawy: przyśpieszenie pracy serca, uczucie gorąca, dreszczy... itp., a dalej już z górki nasze zachowanie zaczyna być podobnie irracjonalne, zaczynamy chodzić w kółko, pobudzać nasze ciało i umysł i wtórnie nasz umysł generuje coraz więcej lękowych, katastroficznych myśli. Emocje to wynik naszych procesów myślowych, często silnie zniekształconych przez lata pracy nad tym, ale to własnie na poziomie myśli, ich zmiany, racjonalizacji, możemy wpłynąć na emocje. To naszą głowę/umysł musimy przekonać, ze nam nic nie jest, a emocje z czasem się dostosują. Pozdrawiam
  3. Dzień dobry wszystkim. Beata, tak uważam, ze przy intensywnej, ogólnej pracy nad sobą, najlepiej choć przez jakoś czas pod okiem specjalisty, można odwrócić lata brnięcia w kierunku zachowań lękowych, to tak jak z odchudzaniem się (i tu kolejne porównanie ;-) jak ktoś zaczyna mieć problem z wagą i oczekuje natychmiastowego, spektakularnego efektu, przechodzi na dietę cud, mobilizuje się na 100%, jedzenie jak dla królika, wysiłek fizyczny na poziomie panczenistki, wszystko w wielkim cierpieniu i oczekiwaniu na sukces, a jak się to kończy, no cóż może efekt jest, ale krótki, a później efekt jojo i marna psyche, a jak dietę potraktuje się jak nowy styl życia, już na zawsze i na spokojnie, nie wszystko od razu i nie łamiąc się kołem, to powoli i do celu i nawet jeśli na drodze małe grzeszki się wkradną, to przy nowych nawykach, łatwo zniwelować ich wpływ, poza tym organizm, ma nowy system wgrany i samoistnie dąży do *pionizacji*. Wile osób z zaburzeniami lękowymi ma też wgrany system *doszukiwania się*, wsłuchiwania, nad-interpretowania, snucia czarnych wizji itp. i nawet jak mamy lepszy dzień to często nie pozwalamy sobie na spokojny oddech, tylko podświadomie szukamy dziury w całym, bo instynktownie wracamy do wyuczonych zachowań i własnie to wymaga korekty. CICIOL :-) nawiązując do powyższego i tego co napisałeś, to wiesz dlaczego, nerwica atakuje jak jesteśmy zadowoleni, spokojni i szczęśliwi? bo sami ją zapraszamy, jak jest dobrze, spokojnie i miło, to nasza przewrotna głowa (z wgranym, autorskim oprogramowaniem ;-) zaczyna myśleć sobie, że jest za spokojnie, za miło i na pewno zaraz coś pierdo....., że to cisza przed burzą... - i co się dzieje okazuje się, że jesteśmy jasnowidzami, samospełniająca się przepowiednia się wypełniła bo nagle, nie wiadomo skąd pod koniec super dnia atak paniki, ale dlaczego?, skąd?, przecież tak dobrze żarło! A no własnie, odpowiedzialne są za to tzw. *automatyczne myśli negatywne* coś co nam przelatuje przez głowę, krótka myśl, obraz, wizja, dla niektórych np. sygnał karetki w oddali, coś co wydaje się nie istotne, a jednak jest, bo sieje niepokój, podkopuje wiarę w siebie i zbiera armię, aby się uaktywnić/zaatakować. Co zrobić, aby uniknąć takich sytuacji?, sposób jest jeden, tych drobnych negatywnych myśli, pozornie ulotnych, nie wolno lekceważyć, trzeba je złapać i zracjonalizować, czyli zamienić na coś co jest pozytywne, ale realne, w co możemy uwarzyć, aby zgasić ich moc, czyli jak nam się pojawia: jest spokojnie, za spokojnie, to pomyślmy sobie, a dlaczego miało by być inaczej, dzień się dobrze zaczął, wszystko jest dobrze, nic wielkiego. Na początku wymaga to pewnej konsekwencji i takiej uważności na treści, które nam się pojawiają, z czasem to wchodzi w nawyk, a w między czasie cześć z nich udaje nam się zneutralizować i te negatywne automaty przestają się włączać. A tak na marginesie, adrenaliny nie polecam, bo to hormon walki, a polecam noradrenalinę, czyli kopa ale pozytywnego, ten hormon uwalnia się podczas wysiłku fizycznego i innych wskazanych aktywności fizycznych :-))) JULITKA, wiele osób ma problem z szeroko rozumianym wychodzeniem z domu, skuteczną i podstawową formą raczenia sobie z tym jest metoda drobnych kroków, czyli wychodzisz z domu, ale zakładasz sobie na początek, bezpieczny, komfortowy obszar, np. na ławkę przed domem i nawet jeśli wszytko jest dobrze to na początek nie idziesz dalej, wracasz i cieszysz się z sukcesu, jeśli Ci się nie udaje, też wracasz do domu, nie łamiesz się kołem nie zmuszasz, ale podejmujesz kolejna próbę, jak już poczujesz się dobrze na ławce, to możesz podjąć próbę pójścia dalej, np. do sklepu. Czyli powoli, na Twoich zasadach, na spokojnie. Ja wiem, że to się wydaje upierdliwe, czasochłonne, że czasu na takie zabawy szkoda, ale ja sobie myślę, że może lepiej iść na ławkę przed blok i posiedzieć sobie w wiosennym słońcu :-)) niż rzucić się na centrum handlowe i po 15 minutach uciekać z niego w panice szukając pogotowia. Lęk trzeba oswajać. Myślę, ze fajnie sobie na forum radzicie, wspieracie i pionizujecie jak trzeba, ja się żegnam, kiedyś pisałam często i dużo, wiem że to wciąga i tym razem wolę tego uniknąć ;-))) ale czasami zaglądnę i poczytam co tam u Was nowego :-))) Pozdrawiam i jeszcze raz wytrwałości życzę.
  4. REM - kwestia semantyki, nie ma o co kruszyć kopii :-) ważniejsze co z tym zrobić i jak aby było skutecznie.
  5. Pewnie wiele z Was zastanawia się nad tym co napisała Oliwka, że z nerwicy lękowej nie da się wyleczyć. Napiszę jak ja to widzę, na podstawie różnych przesłanek. Nerwica lękowa to nie do końca choroba to raczej zaburzenie psychiczne, czyli stan niewłaściwego funkcjonowania psychicznego i zachowania, zwykle z utrudnieniem życia społecznego, przyczyny są różne, czasami z traum przeżytych w dzieciństwie, sposobu wychowania, czasami w wyniku strat, różnych przeżyć i kryzysów, konfliktów wewnętrznych itp. niezależnie od podłoża, często rozwija się dość długo, powoli dokładając brakujące ogniwa, aby objawić się w pełnej krasie, gdy czara goryczy się przeleje, gdy klękniemy z powodu bieżących problemów - to tak jakby układać przez wiele lat skomplikowane puzzle: karmić lęki, podkopywać własną wartość, układać się pod innych, chować problemy pod dywan. Ale jak już franca się ukarze w pełnej krasie, to dopiero zauważamy, że coś jest nie tak, że nam źle, że dupa jest i tyle i zaczynamy szukać pomocy, a jak się łatwo domyślić ciężko nawet pod wpływam psychoterapii i dużego własnego zaangażowania, to na co pracowaliśmy tyle czasu, odkręcić/odmienić w krótkim czasie. Zmiana myślenia i patrzenia na świat i siebie w tym świecie musi być na zawsze, tyko to gwarantuje, że jak coś ponownie pójdzie nie tak, to będziemy mieli narzędzia, żeby sobie z tą sytuacją poradzić, nie dopuścić do irracjonalnego lęku i do powtórki z rozrywki. Owszem doświadczenie z nerwicą lękową, powoduje pewne wyczulenie na rożne sytuacje, takie wyostrzenie zmysłów i rozglądanie się nerwowo czy aby hydra łba nie wychyla i może nawet nadwrażliwe reakcje na stres czy niepowodzenia, ale cóż, to cześć naszego życie, ciężko wymazać ją z pamięci, to trochę tak jak z nieszczęśliwą miłością, dużo nas przykrości i bólu kosztowała, trochę nauczyła o samych sobie i świecie, choć to przeszłość, to często w głowie i sercu siedzi, a jak wpłynie na nasze życie i przyszłe związki - od nas zależy. BO NIE WAŻNE CO NAS SPOTYKA, WAŻNE CO MY Z TYM ZROBIMY. Należy pogodzić się z tym, że dawnych nas nie ma i nie szukać duchów przeszłości, bo przecież to jacy byliśmy, doprowadziło nas do stanu w jakim jesteśmy, może ciężko się do tego przyznać, ale warto, aby pożegnać przeszłość, a powitać przyszłość. Nerwica może też, choć ciężko w to uwierzyć, wnieść wartość dodaną, wprowadzając zmianę podczas terapii, w celu poradzenia sobie z tym co czujemy, wprowadzamy zmianę w całe nasze życie, inaczej postrzegany inaczej czujemy, zmieniamy priorytety, hierarchię wartości, jesteśmy tu i teraz, doceniamy drobiazgi i cieszmy się z głupot. Wiem, łatwo pisać, trudniej uwierzyć, a jeszcze trudniej zrobić... ale może warto spróbować. Tak to widzę, pozdrawiam. A pisać może każdy, bo forum z założenia jest dla każdego i jeśli Futerko to pomaga choć trochę, to niech pisze, a jeszcze fajniej by było gdyby coś konstruktywnego zaczęła robić :-))
  6. Witam wszystkich Kiedyś pisałam na tym forum, teraz z ciekawości czasami zaglądam i ostatnio bardzo mi się podoba konkretne i konstruktywne podejście, jakie tu zagościło, szczególnie pozdrawiam Anię i Beatę - dobra i potrzebna robota :-) Nerwica lękowa to choroba myśli, to one wywołują w nas negatywne emocje, a później już idzie lawinowo, nasze ciało reaguje na to co mózg mu podpowiada, mózg snuje czarne wizje o zagrożeniu jakie nam zagraża, a ciało nie wie, że to wyobraźnia i zaczyna się szykować do ucieczki, uwalnia hormony i szereg reakcji w celu walki i ucieczki, a my przelęknieni siedzimy w koncie, ciało szaleje, panika narasta... Zmiana myślenia, realne spojrzenie, racjonalne reakcje klucz do poradzenia sobie z lekiem, a zarazem ciężka i konsekwentna praca nad sobą, czasami dwa kroki do przodu, jeden do tyłu, a czasami odwrotnie, to nie są łatwe sytuacje i porażki bolą, bo przecież walczymy o siebie, o nasze życie i jestestwo. Poczucie bezpieczeństwo to jedno z podstawowych potrzeb człowieka i jak ono jest zachwiane to ciężko myśleć o innych kwestiach, dlatego trzeba walczyć, czasami zagryźć zęby, wylać trochę łez, upuścić emocji, mamy do tego prawo, do gorszych dni, momentów bo chodzi o nas i nasze życie. Psychoterapia i praca nad sobą to klucz do uwolnienia się od francy. Futerko witam Cię, niestety jesteś przykładem na to, że nerwica może bardzo źle wpłynąć na zdrowie somatyczne, rozregulować pracę serca, najprawdopodobniej z powodu wyrzutu w silnym lęku, adrenaliny zaburzającej pracę serca, przy długotrwałym takim stanie można zdrowe serce doprowadzić do takiej nad-reakcji na stres, ale pomimo, że czujesz się jak się czujesz i masz trudne objawy somatyczne, można sobie spróbować pomóc, oczywiście od strony głowy, a nie d.... Dobrze, że ktoś Cię próbuje stawiać na nogi... ale ileż już takich osób było.... i co z Ty z tym zrobiłaś? odpowiedź zostawiam Tobie. Pozdrawiam Was wszystkich i wytrwałości życzę.
  7. KRAQS - świeża i aromatyczna kawa, to mi brzmi czarna z expresu, to tak około 0,5 h po niej raczki mogą się trzęść, szczególnie, że jest ona dla Twojego organizmu wydarzeniem, czyli organizm ma prawo na nią zareagować :-)
  8. Hej wszystkim W kwestii kawy, ja zazwyczaj piję jedną dziennie, taką lurowatą z dużą ilością mleka i tak lubię i mi raczej jest potrzebna, bo ja miewam bardzo niskie ciśnienie i puls (tak uroda) choć ta minimalna dawka Concor Coru też jakiś mały wkład w to ma. A jeśli chodzi o dodatkowe skurcze, to u mnie właśnie za niskie tętno je wyzwala, a może przy wolniejszej pracy serca bardzie je odczuwam i to mnie jakoś psychicznie nakręca i skurczy jest więcej, czyli klasyczne błędne koło. Choć tak właściwie, to nie wiem, czy mój przykład jest odpowiedni, bo ja tych dodatkowych nie mam dużo, a mój problem polega bardziej na tym, że w gorszych dniach odczuwam każdy z niech ;-(( ARYTMOWICZ witaj, tętno 40 - 55 (na lekach?) może być bardzo uciążliwe, osłabienie, niechęć do wszelkich czynności i kilka innych wynikających ze słabego odżywienia tkanek - to normalne objawy. Piszesz, że masz ablację, to pewnie jesteś pod opieką kardiologa, który pewnie wie co robi :-)) ALLICJA jak zdrówko, przetrwałaś jakoś pracę?
  9. ARTUR46, pewnie tak, choć ALLICJA nie napisała nazwy :-)) - ja też uważam, że jest świetny, choć uwaga: do śluzówek jest inny niż do odkażania ran o nieco innym składzie i na pewno mniej drażniący. ALLICJA fajnie, że lepiej się czujesz, mi też strasznie drapało, miziało w gardle, ale Glosal do tego jest super 3 psiki i drapanko przechodziło. A co do Twojego pytania, tak, mam doświadczenie medyczne, że tak powiem wyuczone, ale obecnie na co dzień w pracy (już od jakiegoś czasu) nie mam związku z medycyną, a nowinkami też się interesuję w szerokim spektrum.
  10. A jak się pojawia uczucie guli w gardle, spowodowane spięciem mięśni okalających krtań to można robić sobie ciepłe okłady na szyję, głównie na jej przód, ciepło powoduje rozluźnienie mięśni i to uczucie guli może lekko puścić, to dobrze robi w zapaleniu krtani, jak i w stanach lękowych, gdzie częstym objawem jest właśnie uczucie przeszkody w gardle, co też często mocno nakręca. Dobra skończyłam ;-))
  11. GIRMO, tak jak pisze ALLICJA my spokojni i życzliwi ludzie jesteśmy. A jeśli chodzi o to, że czasami po kawie, jest ich mniej lub słabiej je odczuwasz, to ja mam taką swoją teorię na ten temat, kawa podnosi ciśnienie (odkrycie stulecia ;-)) i wtórnie tętno, a jak jest wyższe tętno to serce kurczy się szybciej i przez to jakby lżej (chyba, że dochodzi lęk to wtedy jest szybko i mocno) i przez to możesz nie odczuwać tak spektakularnie przeskoków, a że nie odczuwasz to nie włączasz lęku i nie nakręcasz układu bodźcowo-przewodzącego i z natury rzeczy jest ich mniej, może Ty masz niskie tętno, może nawet blisko bradykardii (ja tak mam), która też może prowokować skurczaki, a do tego serce pracujące wolniej, musi mocniej się za każdym razem wysilić, aby wyrzucić wystarczającą ilość krwi do krwiobiegu i tym samym każdy nawet pojedynczy skurcz dodatkowy jest bardziej odczuwalny, szczególnie jeśli jesteś nastawiony na wsłuchiwanie się w swoje serce - to taka moja teoria poparta nieco wiedzą w tym zakresie :-)) ALLICJA, ja miałam lekko wirusowe gardło i z tego gardła po imprezie, gdzie trochę mechanicznie je nadwyrężyłam - tylko bez głupich skojarzeń, choć właściwe dlaczego nie ;-p ;-)), tak czy siak infekcja z gardła zeszła na krtań, która mnie nie bolała, ale właściwie zaniemówiłam, jedynie szeptem porozumiewałam się, a ten szept kosztował mnie tyle co krzyk, gulę w gardle tez miałam, trudno mi się oddychało (może mi trochę tchawice zahaczyło), przełykało i mówiło, choć za bardzo nie bolało, bo krtań jest słabo unerwiona, a i drapało w gardle co powodowało odruch kaszlu, szczególnie na leżąco, co jest raczej normalne. Ja brałam Rutinoscorbin, Isslę, a, że odczuwałam, że mi coś z zatok spływa i jakoś blokuje się na mojej krtani - bllle (sorry za takie opisy) to wzięłam coś mukolitycznego, czyli rozrzedzającego wydzielinę (Sinupret), psikałam Tantum Verde, które fanie działa odkażająco, ale niestety wysusza (coś za coś) więc na dokładkę Glosal - preparat nawilżający i odbudowujący śluzówkę górnych dróg oddechowych o i tyle, choć nie należy zapominać o modzie, cytrynie, ciepłej herbacie (krtań nie lubi zmian temperatur przyjmowanych produktów, czyli wszystko takie lekko ciepłe w konsystencji i smaku raczej łagodne) ;-)) dziś mija tydzień i właściwie jest ok. ALLICJA infekcja krtani może wystraszyć, bo tak jak napisałam, krtań może obrzęknąć i lekko przyduszać, może być właśnie odczuwalna gula w gardle, bo mięsnie krtani się mogą spinać, trochę ze stresu przy okazji, może się kaszel pojawić, wysuszenie i drapanie w gardle i poniżej, co też nie jest komfortowe... także nic dziwnego, że masz obawy, ale wydaje mi się, że wszystko będzie ok, a strach ma wielkie oczy :-)) Pozdrawiam i wszystkim zdrówka i spokojnej nocy życzę :-)))
  12. Alicja ja tez do kawy dołączam, a i mogę Ci Rutynę porzucić, tylko powiedz gdzie 😄 Ja sie nie nudzę bardzo bo na urodzinach u teściowej jestem i właśnie na chwile towarzystwo opuściłam 😉 Girmo holter nie wykrywa takich schorzeń, choc z zapisu EKG można wyciągnąć wnioski odnośnie ewentualnego niedokrwienia mięśnia, wyrzut 65% to bardzo dobrze, czyli kurczliwość jest ok. natomiast diagnostykę należy poszerzyć i sprawdzić co i jak i dlaczego przede wszystkim, wysiłkowe jest bardzo dobrym pomysłem. Pozdrawiam Cię serdecznie
  13. Witaj ALICJA :-) tak, tak skurcze i nerwy ładnie się dogadują i choć ja to wiem, to czasami daję się wrogowi uwieść ;-)), ale co fakt to fakt jak najczęściej trzeba sobie to uzmysławiać i może za jakiś czas uda nam się z pozycji rozumu/świadomości wgrać do podświadomości. Po szczepieniu na grypę należy zachować mega ostrożność, lekarze mówią o 2 tyg. inkubacji szczepionki i nabrania jej ochronnych właściwości, można tą ochronę przedłużyć do miesiąca, bo faktycznie złapanie grypy w tym czasie inkubacji może skończyć się grypa z poważnymi powikłaniami. A nosek trzeba dmuchać powoli i spokojnie, delikatnie kilka razy, żeby nie wciągać trąbek słuchowych i nie nadwyrężać naczynek - a nie dąć w chusteczkę jak w puzon - to tak na wszelki wypadek gdybyś nie wiedziała ;-))) choć Cię o to nie podejrzewam, a i wspomagaj naczynka i ich szczelność Rutyną :-)) Pozdrawiam
  14. To dobrze Mary, że już dobrze :-), ja też, jak już pisałam, staram się wspomagać bardziej domowymi sposobami, a jak już lekami to raczej mało inwazyjnymi. Jeśli chodzi o szczepionkę, to co piszesz o nietrafności jej, może coś być na rzeczy, bo w tamtym roku (też się szczepiłam) nie miałam nawet kataru, czyli szczepionka dobrze chroniła przed wszelkim szczepami wirusów grypopochodnych, a tym sezonie już druga infekcja... - choć z drugiej strony, to pewnie gdyby nie szczepienie to by mnie na całego rozłożyło, a tak trochę się ślimaczyło, ale jakoś mnie nie sponiewierało, a dodatkowo ta zima nie sprzyjała wytłuczeniu drobnoustrojów, także to tak do końca nie wiadomo jak z tymi szczepieniami i odpornością jest, bo to jednak wypadkowa różnych czynników. Ja wiem jedno, moja babcia ma 87 lat, od 20 się szczepi przeciw grypie i nie wie co to grypa :-)))
  15. Cześć Kraqs, tak pamiętam jak pisałeś, że bierzesz właśnie Concor Cor :-). Faktycznie tabletka jest malutka, ja ją dzielę gilotynką (do zakupu w aptece) i ona dość precyzyjnie dzieli, ale oprócz tego zadzwoniłam do Merca, rozmawiałam z miłą panią, powiedziała mi, że to jednozwiązkowy lek i pomimo, że ta dawka nie ma przedziałki, to można ją dzielić, a nawet jeśli jedna część jest odrobinę mniejsza, to nic się ni dzieje, bo organizm jest związkiem wysycony na stałym poziomie - ja biorę codziennie, raz dzienni o tej samej porze. Nie chcę na forum pisać jaką dokładnie mam wadę serca, bo już na innym wątku za zbyt dużą szczerość i otwartość mi się oberwało, napiszę tak: betablokery powodują uelastycznienie wewnętrznej błony aorty, a powiedzmy, że to akurat jest u mnie mile widziane :-). Moja wada jest wrodzona (choć od urodzenia, dużo minęło czasu zanim się o niej dowiedziałam, przypadkiem w dodatku...), stabilna i dość pospolita, poza tym Concorem i stałymi wizytami w Aninie na ten moment jest ok. Alicja ja samopoczucie? Mary a co u Ciebie? a u innych? Pozdrawiam i miłego dnia życzę
  16. Hej wszystkim, może nie jestem *starą gwardią*, przynajmniej nie na tym wątku ;-), ale zostałam nieco do odpowiedzi wywołana :-) Ja podobnie, jak Ty Alicja, słabo się czuję, jakaś infekcja mi się przyczepiła, nie grypa (bo ja od wielu lat się szczepię i ja akurat dobrze na tym wychodzę) ale takie przeziębienie z zaatakowanymi zatokami, gardłem i krtanią, staram się jakoś ratować i sobie pomóc... ale zła jestem, bo nic takiego wielkiego mi nie jest, a muszę się asekurować, żeby mimo szczepienia bardzie nie załatwić... ech Ja jestem z tych co mają skurczy nie wiele, ale w najgorszych dniach właściwie każdy z nich odczuwam i one mnie wkurw.... strasznie. owszem mam też dni, gdy sobie i sercu odpuszczam, koncentruję na czymś innym, a raczej coś innego koncentruje mnie na sobie ;-) Ale np. wczoraj, kilka spraw mi się skumulowała dość stresujących, wzrastało moje wewnętrzne napięcie włączył mi się wewnętrzny komplikator i przeskoczyło raz, więc moje całe jestestwo, niczym oko Saurona od razu w tym kierunku i tak się nakręciłam, że przez dwie godziny miałam ich chyba kilkadziesiąt - chyba, bo nie liczyłam, może miałam dużo mniej, ale moja głowa tyle ich sobie wyobraża, a po wypiciu podwójnej melisy (dobrze na mnie działa + placebo którym nieco jest) właściwie wszystko się uspokoiło. Co rzecz jasna i tak wewnętrznie mnie rozwaliło, że dlaczego to sobie robię, że tak po sznurku w ciemność i już trochę miałam przebłyski, że jutro sytuacja się powtórzy, że samonakręcający się mechanizm *znaowu zaskoczy, ale nie, jakoś sobie to zracjonalizowałam, że sama się do tego przyczyniłam, że nakręciłam, że w razie czego sobie meliskę wypiję, może nawet podwójną... i dziś jest ok. owszem musiałam sobie przemyśleć wczorajsze stresory i jakoś je załatwić choćby w głowi. A jeśli chodzi o leki to ja biorę Con Corcor, ale jedynie 1/2 z 1,25 raz dziennie - dawka noworodkowa, ale ja nie biorę na arytmię, tylko profilaktycznie w związku z moją wadą serca, ponoć betabloker dobrze jej robi, ale że mam z natury niskie tętno i jestem dość szczupła, to przy całej tabletce zaczęły mi szwankować zmysły, oczy, uszy bo były słabo odżywione i zostało przy tak małej dawce. Alicja, czasami w przebiegu infekcji gardła, krtani, tchawicy powstają w okolicy tarczycy, torbiele wypełnione płynem, czasami trzeba ten płyn usunąć, czasami sam się wchłania, dobrze, że na USG idziesz po nim będzie wszystko wiadome. Odpoczywaj, na szczęście jest weekend i mam nadzieję, że możesz sobie na to pozwolić :-) zrób sobie dobra herbatę z miodem i cytryną i może sokiem malinowym - nie super gorącą, ale może być dobrze ciepła :-) AS12 ja jak jestem na wizytach kontrolnych u kardio i podpytuje, o te skurcze to też nic konkretnego się nie dowiaduje odnosząc do mojej sytuacji zdrowotnej, kiedyś mi Pani dr z Anina powiedziała, że gdybym przyszła nawet z 2000 to w moim przypadku, to oni nic z tym nie zrobią - i paradoksalnie to, to mnie cieszy, bo oznacza, że może mnie, jak wyżej wspomniałam - wkur..., to gówno mogą mi zrobić i to jest wersja oficjalna - a takie podejści buduje dystans, dystans i jeszcze raz dystans, a on mi i wielu z nas jest mocno potrzebny :-)) Pozdrawiam Was serdecznie i spokojnej nocy życzy.
  17. RA80 witaj. Propranolol to jednoskładnikowy lek, co oznacza, że nie ma on dodatkowego przeciwlękowego składnika psychoaktywnego, to ten związek/składnik pod nazwą Chlorowodorek Propranololu ma takie szerokie działanie. Więc tak naprawdę, trudno powiedzieć czy uzależnia w sposób fizyczny. Natomiast, jak już pytasz, to ja osobiście uważam, że wszystkie leki, które w jakiś sztuczny/chemiczny sposób wpływają na obniżenie naszego napięcia, mają jakieś cechy uzależniające, choćby psychicznie i mogą mieć jakieś skutki odstawienne, bo przecież wprowadzamy do organizmy substancję, która wpływa na naszą psychikę i coś nam robi - ale to są moje dywagacje, najlepiej spytać lekarza, który ma doświadczenie w prowadzeniu chorych długotrwale przyjmujących ten lek. A poza tym, to nie jest typowy psychotrop, ani antydepresant, a jego tonizujące działanie można traktować jako wartość dodaną, jak na Ciebie dobrze wpływa, jesteś pod opieka lekarza, to zostaw ten temat i żyj spokojnie :-) A co do drugiego pytania, to czasami tachykardia prowokuje dodatkowe skurcze, a czasami bradykardia, a często stres, napięcie je podbija - takie z nich skurczybyki, trudne do okiełznania i zrozumienia ;-)
  18. Witam Was :-) Ja też swoje 3 grosze dorzucę, Propranolol to stary lek i jedyny w swoim rodzaju, bo poza działaniem jak betabloker, czyli wyrównującym rytm serca, obniżającym tętno i nieco ciśnienie, ma też działanie tonizujące, przeciwlękowe, to drugie ma swoje plusy: bo nam *głowę* wycisza, jesteśmy spokojniejsi, a to, wtórnie wycisza skurcze dodatkowe, natomiast to ma też drugą stronę, a mianowicie, trzeba go kiedyś odstawić - chyba, że nie, bo może, można go brać do końca życia ?(tego nie wiem), ale jak odstawić, albo na inny zamienić z czasem, to możemy odczuć skutki odcięcia działania przeciwlekowego i to może być dla nas trudne - należy rozważyć, co i kiedy jest dla nas właściwsze lub czasem wybrać mniejsze zło, a może brać właśnie od czasu do czasu, ktoś z Was mówił, że tak można. Większość betablokerów nie ma tego przeciwlękowego działania. Gripex ma na pewno Pseudoefedrynę, na temat której, jak wspomniała Mary, ja wyraziłem swoje zdanie ;-) A betablokery z Pseudoefedryną się mogą bardzo nie polubić ;-) Aspiryna trochę wzmacnia działanie betablokera, bo również nieco rozrzedza krew, ale myślę, że na noc, dawka zgodna z zaleceniami to nie zaszkodzi. Rutinoscorbin, przez zawartośc Rutyny, obnieża lekko ciśnienie i w tym zakresie wzmacnia działanie betablokera - ale myślę, że nie jest to jakieś znaczące i można brać je razem, a wit. C dobrze działa na obniżenie poziomu hormonów stresu: aldosteronu i kortyzolu, więc dobrze brać go na noc, bo rano ich poziom, nawet fizjologicznie, jest najwyższy. I tak jak pisze Mary, przy zakażeniu wirusem, gorączki do 38 stopni, można nie zbijać jakąś zaawansowaną chemią, chyba, że właśnie naparem z lipy, chłodnymi okładami na kark i czoło i oczywiście nie dać sobie przypisać antybiotyku, chyba, że bakteria się dołączy (wystarczy zrobić prosty test w laboratorium za 10 zł ze śliny na obecność bakterii) to wtedy nie ma wyjścia, ale zawsze należy pamiętać o probiotyku dwie godz. po zażyciu dawki antybiotyku. Alicjo, węzły mogą się powiększyć w infekcji gardła i o niczym groźnym to nie świadczy :-) należy je wtedy ogrzewać ciepłymi okładami lub termoforem, bo bywa, że takie powiększone, źle zaopiekowane węzły mogą się nie zmniejszyć do stanu sprzed. A i ja też potwierdzam, serce w infekcji przyśpiesza, naturalna reakcja obronna organizmu. Ale UWAGA oczywiści najlepiej zawsze dopytać lekarza, bo każdy jest inny i inaczej może zareagować, choćby uczuleniem. Ale leków wymieniałam - koncerny farmaceutyczne były by ze mnie dumne ;-p Pozdrawiam serdecznie
  19. BBB34 - nie wiem kim jesteś i mało mnie to obchodzi, może zgłoś się na moderatora, to będziesz mogła oficjalnie szpiegować ludzi i mówić co mogą i gdzie mogą, choć oficjalnie - to by Ci się raczej nie podobało, prawda? ;-) A może, wymyśl sobie jakiegoś fajnego nicka, zaloguj się (a może już jesteś?) i pisz o różnych interesujących Cię sprawach, dziel wiedzą i doświadczeniem, może nawet ktoś życzliwie na Twoje wpisy zareaguje, może nawet skorzysta z rad, zamiast desperacko zwracać na siebie uwagę, obrażając i oceniając innych ludzi. Tak, sprawa Ewy nie jest potwierdzona - ja temat kończę. Przepraszam wszystkich za ten tekst nie na temat - ale czasami ciężko nie zareagować... jak ktoś wie lepiej i więcej niż ja sama o sobie.
  20. A to mi do głowy nie przyszło ;-) Tak ogólnie, była (jest? - hmm) bardzo zagadkową, kontrowersyjną i na swój sposób barwną osobą i może dlatego, jakoś dziwnie by było, jak by Jej nie było...
  21. Mary, witaj :-) mi też szkoda Ewy, nie wiem co się stało, nie wiem, czy sama się targnęła na swoje życie, jakieś to wszystko dziwne i na pewno smutne.
  22. A jeśli chodzi przeziębienie, to ja mówię STOP pseudoefedrynie i jej pochodnym, która jest w większości reklamowanych środków, bo ona jedynie niweluje objawy, nie leczy przyczyny choroby nie, a jak zaczynamy się lepiej czuć, choć często wcale lepiej z nami jeszcze nie jest, wracamy do pracy (bo przecież praca jest najważniejsza ;-P), to możemy się jeszcze bardziej załatwić, a do tego pseudoefedryna, podnosi puls, ciśnienie, wydaje mam się, że mamy więcej wigoru, siły, jesteśmy jakby nakręceni, a wirus, nadal robi swoje, po kilku dniach brania leków na bazie powyższego związku, gdy zaczynamy go odstawiać (bo organizm sam zwalczył wirusa), nagle czujemy się jakby wypompowano z nas energię, oblewa nas zimny pot przy najmniejszym wysiłku, jest nam słabo i myślimy rekonwalescencja i osłabienie po chorobie, ale czy tylko, otóż nie, trochę na pewno, ale głownie odstawienie pseudoefedryny daje takie objawy. A i pseudoefedryna może prowokować zburzenia rytmu. Ja przy zakażeniu wirusem, choć wiem, że organizm sam sobie poradzi, to jednak go nieco wspomagam: miód, który ma dużo cennych składników, powoduje jednak wysuszanie gardła, dlatego warto nawilżać gardło specjalnymi preparatami, które też ułatwiają odbudowę śluzówki gardła, cytryna, płukanie np. jak napisała Mary - szałwią, może być sól emska, wit. C i rożne inne najlepiej z warzyw i owoców, lipa jest świetna, ale ponieważ lipa działa napotnie, to po lipie do łóżka, a przynajmniej nie w przeciągi. I oczywiście na kilka dni rezygnujemy z pracy, bierzemy czas dla siebie, może to spowoduje jakieś zaległości, ale przynajmniej wykurujemy się, a nie będzie się za nami ciągną jakieś niedoleczone coś, co, co jakoś czas będzie wyłaziło. Ja tam też jestem zwolenniczką umiaru w każdym zakresie i kierunku :-)
  23. Cześć dziewczynki i chłopcy :-) bardzo Alicjo podoba mi się Twoje podejście do sprawy, choć wiem, że lęk, który jest irracjonalny ciężko przeskoczyć, to jednak warto racjonalizować pewne sprawy, próbować nabierać dystansu do pewnych spraw, a przede wszystkim do siebie, bo czasami spojrzenie, takie z boku, pozwala zobaczyć co nie co w inny sposób i trzeba żyć chwilą, to wcale nie banał - bo jesteś tu i teraz, tu i teraz jest ważne, przeszłość już była i obiektywnie nie mamy na nią wpływy, natomiast przyszłość dopiero będzie i obiektywnie nie możemy przewidzieć co będzie - więc po co w przyszłość wybiegać i martwic się na zapas? - nie ma sensu, szkoda czasu :-) A jeśli chodzi o cytrynę - co głównie mnie skłoniło do napisania posta, otóż, cytryny nie wolno wrzucać do gorącej wody, bo właśnie pod wpływem gorącej wody i rekcji chemicznej jaka zachodzi, wydzielają się toksyny, które mogą być groźne i mogą wpłynąć, *ułatwić* rozwój np. Alzheimera. Czyli cytryna - tak, do herbaty - tak, do czarnej też, ale nie do gorącej, trzeba ją wrzucać do takiej jak już do picia, to samo z miodem, co prawda, po dodaniu do gorącej wody nic się nie wydziela, przynajmniej ja nic o tym nie wiem ;-) ale traci połowę swoich drogocennych właściwości. Mary10, pewnie czytałaś, podobnie jak ja o Ewalit (Arkekrze), jestem ciekawa co o tym sadzisz - przepraszam za to wtrącenie na tym wątku. Pozdrawiam wszystkich i spokojnego dnia życzę.
×