
Michalinka
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Michalinka
-
Jutro Mikołajki :) Ale się cieszę, jutro impreza w bibliotece dla dzieci, duże dzieci też będą zadowolone, a w niedzielę jedziemy do kuzynów co mają to gospodarstwo agroturystyczne, robią leśne mikołajki. Nawet nie sądziłam,że tak mnie będą one cieszyć, zwykłe mikołajki, ale bardzo potrzebuję uśmiechniętych ludzi wokół siebie. Co do studiów, nie powiem jestem przerażona trochę, jak to logistycznie zrobimy, czy mąż da radę z dziećmi?co będzie jak ja będę miała zajęcia, a mąż pracę? Czy finansowo na pewno będzie ok, oj mam głowę pełną obaw.... Julka współczuję, nie ma nic złego w przyznaniu się ,że potrzeba pomocy. Powiedz wprost teściowej,żeby popilnowała dzieci, zrobiła obiad czy zakupy. Niech szwagierka sama po ciuszki wpadnie, a tata odbierze wnuka ze szkoły. naprawdę masz sporo na głowie i powiedz o tym głośno. Niech mąż też zobaczy,że jego nieobecność to obciążenia dla całej rodziny-wtedy niech kogoś do tych delegacji zatrudni. W każdym razie trzymam kciuki! Mania czekolada na okres to świetny lek ;) Fajne są takie spotkania, można się odprężyć :) Joasia zdrowia dla córki-niech to nic poważnego nie będzie. I udanych urodzin! Agata to fakt wypoczywaj, nawet jak wydaje Ci się,że masz już tego dosyć. Pierwsze dwa,trzy miesiące są jak ciągła impreza ;) Ale jak maleństwo się uśmiechnie uczucie nie do opisania :) Zdrówka :) pozdrawiam mroźnie.
-
Super Puma,że napisałaś,powodzenia na egzaminie i wpadaj częściej :) Córka przedszkolakiem się stała-gratuluję:) Mania też serdecznie gratuluję, to duże wyróżnienie. Jak człowiek ma pasję to warto ją rozwijać bo w sumie o to właśnie chodzi. Dalszych sukcesów:) Joasiu też ustawiłam już parę ozdóbek, a jutro mąż u córek lampki w oknach powiesi, może też się skuszą na lampki u nas w sypialni, chociaż akurat u mnie w domu dekoracje to maksymalnie tydzień przed świętami się stawiało. A jak prezentowe zakupy? My na Mikołajki kupiliśmy małym dywanik do pokoju. Bardzo praktycznie:) Julka dobrze,że ktoś interweniuje w sprawie synka i innych dzieci. Szkoda tylko,że pod przymusem. A co do jedzenia to tak z moją Ninką i nocnikiem, im bardziej naciskałam tym ona bardziej uciekała. Teraz pieluchę nosimy na spacery i na noc. Tak to już polubiła nocnik, ale też uważam,że jak raz czy dwa nie zje to nic się nie stanie. Agata odpoczywaj, to Twoje zadanie-naprawdę poważne. Bo się nudzi człowiekowi, wiem. Ale jak maluszek się urodzi zatęsknisz za tym lenistwem:) Dużo zdrówka dla Waszej dwójeczki:) A ja rozmawiałam dużo z mężem, mamą i doszłam do wniosku,że warto spróbować. W szkole wiem,że jest komplet, i jak wrócę to raczej rzucą mnie na bibliotekę. To już wolę pracować 3 minuty od domu w miłej atmosferze. Tylko pieniądze, potem będzie łatwiej bo pozbieram na kolejny semestr do września, ale w styczniu muszę wpłacić całość. Wiem,że moja babcia i dziadek na święta dadzą kopertę i teściowie, to z tego dołożymy. Chcieliśmy zrobić drzwi do garażu, na takie wiecie nowocześniejsze, otwierane na pilota, a nie,że trzeba wysiadać, i mocować się z kłódką, ale trudno, zrobimy za rok.A dziś zimno, już czuć zimę. Czekam na dziadków, dziś wpadają. Mała trochę chora to siedzimy w domu. W niedzielę przemarzła na jarmarku adwentowym. Kupiłam parę drobiazgów, i dla rodziców na święta kalendarze, ręcznie robione, decupage, cudowne są. Sama bym chciała :) pozdrawiam
-
Agata to jest właśnie instynkt macierzyński :) Sama siebie bym nie podejrzewała o takie uczucie wobec kogoś kogo nie znam, kto zrzuca na mnie dodatkowe uciążliwe objawy i ogólnie przewraca życie do góry nogami. Ale jak już maleństwo się urodzi wszelkie trudy ciąży odchodzą w niepamięć:) dobrze,że masz i życzliwą duszę i wsparcie lekarza. Lepiej trochę się ponudzić,ale mieć pewność,że dziecku nic się nie dzieje. Julka ja z tak małymi dziećmi bym się nie porwała na organizację świąt,a co dopiero bez wsparcia męża. Praca pracą, ale rodzina rodziną. Musicie pogadać. Mam nadzieję,że z synkiem wszystko się wyjaśni pozytywnie. Asiu zdrówka dużo życzę:) Mania teraz to pewnie już możesz odpocząć. Stresu w pracy i tego taty załamania zdrowia nie zazdroszczę. U mnie nijako. Dalej mi smutno, na jutro umówiłam się z żoną kuzyna, ją ciągnie do ludzi, chce by dzieci się bawiły z innymi. Ale wiecie dla mnie to trudne będzie spotkanie, oj bardzo. Co do innych spraw, postanowiłam troszkę wziąć się w garść. Głupim gadaniem się nie przejmuję. O dziwo w sobotę pogadałam z teściową i bardzo mi to pomogło, tak z dystansu spojrzała i chyba tego mi było trzeba. Ale mam inny problem. Mama chce bym poszła na podyplomówkę od stycznia z bibliotekoznastwa.Trzy semestry, dwa weekendy w miesiącu. Po co? Bo jej pani z biblioteki przejdzie na emeryturę za rok, i mama uważa,że wtedy ona mnie przyjmie, tylko muszę mieć papier, bo sama filologia to za mało. Mnie te studia przerażają, 2 tyś za semestr, do tego dojazdy,jakieś pomoce naukowe itp. Mąż pracuje i na pensję nie narzekamy, ale wiecie dom, dwójka dzieci,na taki kaprys to nas nie będzie stać bez sporych wyrzeczeń. Nie wiem. Mama i mąż mówią,że to genialny pomysł.ale mnie przeraża organizacyjnie i finansowo.
-
Dziękuję Wam dziewczyny, jesteście kochane. Wczoraj jakoś się pozbierałam, dzieci dałam do teściowej, i dom posprzątałam i zakupy zrobiłam i fajny obiad był, dziś też miało być lepiej. Ze szwagierką poszłam do sali zabaw z dziećmi, i niby było miło, ale jedna pani zaczęła plotkować z drugą właśnie o kuzynie. Pewnie specjalnie, ale takie rzeczy wymyślone opowiadała,że był pijany, po narkotykach, że lewe interesy bo miał dom, że o rodzinę nie dbał. I wiecie tal mnie to poruszyło, wróciłam z płaczem. Nie wiem skąd taka podłość. Chłopak pracowity, dom zbudował na ziemi rodziców, dwie prace by wszystko ciągnąć. Taki może niewykształcony wiele, bo szybko zaczął pracę, ale złoty człowiek. I taka podłość. Teraz mnie ogarnęła i złość i smutek, i nie mogę się uspokoić. Bardzo ciężko to wszystko przeżyć, ciągle nie mogę tego zrozumieć, pewnie dlatego,że to tak nagle się stało. Mój tato chorował i wtedy można się z tym liczyć, ale tutaj? Dziś mam naprawdę zły dzień. Czytam co u Was. życzę Wam zdrowia-Agatce zdrowia, dzieciakom Asi i Julki, Mani życzę spokojnej pracy. Przepraszam,że tak krótko, ale dziś się rozpadłam z powrotem na kawałki....
-
Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Czytam co u Was, ale wybaczcie, że nie odpisuję każdej z Was, nie mam jeszcze tyle siły. Wczoraj był pogrzeb i powiem Wam, myślałam,że po odejściu taty będzie mi łatwiej, ale wróciły złe wspomnienia. Tak mi szkoda dzieci, jego żony. Patrzę na swoje córki i myślę o tym wszystkim, a jakby to dotyczyło mnie, męża? Naprawdę bardzo ciężkie doświadczenie. Jutro robimy Idze urodziny, ja nie chciałam, ale żona kuzyna powiedziała,że jak będą to ona synka swojego przyśle by mały pobył z dziećmi, wiadomo on ma 3 latka, nic nie rozumie. Także życie toczy się dalej, i właśnie wracam do pieczenia ciastek na jutro, ale z wielką gulą w gardle. żałuję, że ostatnie spotkanie odwołaliśmy, mówiąc,że mamy tyle czasu, a tu proszę... pozdrawiam, i dziękuję dziewczyny za dobre słowa.
-
Wybaczcie,że nie napiszę nic odnośnie Waszych wiadomości, ale jestem w szoku, złości itp. Wczoraj mój kuzyn zmarł,32 lata, wsiadł do auta kolegi, a on miał 0,4 promila, niby niewiele, ale mgła, deszcz i wypadek. Kuzyn miał żonę, dwójkę dzieci-3 latka synek i córka ledwie w marcu się urodziła. Dom latem wykończył i taki finał. Jestem wściekła,że popsuło mu się auto, i znajomy go chciał podwieźć z pracy, może nawet nie wyczuł tego alkoholu,może był wczorajszy, ale jaki splot zdarzeń. Jadę teraz do mojej babci, bo to jej wnuk, i nie wiem jak mam ją pocieszać... Wczoraj ponoć o mało zawału nie dostała...
-
Ale dziś słonecznie u mnie :) Mam nadzieję,że u Was tak samo. Zawiozłam dziadków na cmentarz, teraz w domu jesteśmy, młodsza padła, starsza ogląda bajki, udka mi się marynują, a ja mam moment dla siebie. Lenny ma jakiegoś wirusa i przełożył koncert na 15 grudnia. Mój mąż był wczoraj załamany i uwaga wściekły na mnie, a przecież co ja mam do choroby wokalisty? wiem,że mężowi było przykro, nocleg zamówiony, pracę ułożył pod koncert, umówił się w Łodzi z kuzynem, a tu pech. Ale wina nie moja, a on uważa,że moja, bo się nastawił na koncert, a jakby nie miał biletu problemu by nie było. Trudno, pojedzie w grudniu. Weekend nam minął rodzinnie, w domu ciągle ktoś był, bo dużo osób przyjechało na grób taty więc ciągle ktoś wpadał na kawę, ciasto, obiad itp. Aż dziwnie teraz tak cicho. Iga ma za 2 tygodnie urodziny i teściowa męczy o przyjęcie, myślę,że 4 latka to chyba dobry moment na takie przyjęcie poważne, mała coś zapamięta i dzieci będą miały zabawę, więc chyba zrobię, ale teściowa szaleje już chce wiedzieć czy robić tort, ile sałatek, kogo zaproszę itp... Julka jak poznasz wyniki mamy daj znać, cały czas trzymam kciuki. Mam nadzieję,że ten tydzień minie gładko, jestem pewna,że dacie sobie radę. To tylko miesiąc, chociaż gdybym tak miała przez tydzień żyć pewnie wpadłabym w rozpacz. Maniu też podziwiam aktywność 1 listopada, mnie też te tłumy i trochę jarmarczny klimat męczy. dlatego krótko jestem na cmentarzu, wolę teraz w tygodniu dłużej posiedzieć. I chyba nikt nie lubi stać w korku czy maszerować w tłumie. Asiu zdrówka dla Zosi, dobrze,że trzymasz rękę na pulsie. Szkoda, że czasem tak bywa, że nawet rodzina nie gwarantuje pamięci po śmierci, ale dobrze, że odwiedziłaś grób przyjaciela rodziny. Agata ciąża to taki stan, że każda z przyszłych mam-też przez hormony jednak jest przewrażliwiona. Chociaż jak już ma się dziecko jedno w domu i masę zajęć to mniej się skupia na swoich dolegliwościach. Ale też myślę,że to urok ciąży,takie przewrażliwienie. Po latach to się nawet zabawnie wspomina. Ja pamiętam jak się zaczął 7 miesiąc to każde wzdęcie wydawało mi się początkiem porodu i chciałam robić alarm-uwaga rodzę :) Dużo zdrówka dla Ciebie i malucha:) a jak mąż odnajduje się w przyszłej roli? Mój za pierwszym razem był przerażony, chyba z początku bardziej niż ja o mnie dbał :) Puma co u Ciebie? A impreza nam się udała na 31 października, mało Halloweenowa, ale bardzo sympatyczna :)
-
Witam w piątek :) Rano mama Mszę zamówiła za tatę, niestety wolna była 7 rano, ale poszliśmy całą rodziną, potem zakupy i znów w domu jesteśmy. Pogoda nijaka,oby jutro nie padało. My rano, z samego rana jedziemy z kwiatami póki można podjechać blisko autem, a po obiedzie idziemy tak na spokojnie spacerem. Na szczęście małe miasto, mały cmentarz, spokojnie można dojść bez tych korków, o ile deszczu nie będzie. Wczoraj byłam z rodzeństwem na cmentarzu wieczorem, i tak nas na wspominki wzięło, płakałam cały wieczór. Jednak takie dni wywołują wspomnienia... U mamy dziś w bibliotece wieczór magiczny, wezmę dziewczynki. Takie wiecie coś a*la Halloween, trochę dyń, cukierki dla dzieci i konkursy o Harrym Potterze. Ksiądz nawet się nie oburzył,a to różnie bywa. Ale u nas będzie też konkurs katechetki o najlepszy rysunek świętego ;) A najbliższy weekend wiadomo, rodzinne i na cmentarzu. Mania jak Ty tyle ciastek pieczesz do pracy to ja bym chciała z Tobą pracować :) A takimi ludźmi nie warto się przejmować, w końcu to oni pokazują się jako osoby niestabilne. Rozumiem,że każdy może mieć gorszy dzień, ale lepiej jest pobiegać czy stłuc talerz a nie krzyczeć na obcych ludzi. Julka dzielna jesteś, ja z moimi czasem sobie nie radzę przy wyjściu z domu- ubiorę jedną to druga marudzi, ubieram drugą to pierwsza się już rozbiera. A co dopiero tak maszerować i rano i popołudniu.. Ale myślę,że dasz sobie radę, na pewno rodzina pomoże. Może nie tak jakby się chciało, ale musisz też zadbać o siebie i czasem oddaj dzieci babciom, choćby na dwie godziny. Też myślę,że mamy weekend, można rozbić wizytę na cmentarzach, a z maluchami wygodniej powoli i po kolei bez marudzenia. Agata cieszę się,że samopoczucie dobre dopisuje-niech tak zostanie ;) Co ciąża zmienia? U mnie wszystko. Od drobnostek jak pasta do zębów-mi przy Idze żadna nie pasowała-jej smak. Po takie medyczne kwestie-u mnie wieczne zaparcia-wstydliwy temat, ale prawdziwy. Po myślenie-w pierwszej ciąży miałam setki obaw, wątpliwości, zrobiłam się przewrażliwiona i to mi zostało. Ogólnie ciążą zmienia kobietę, zrezygnowałam z kawy, przestałam lubić pewne rzeczy, a pewne stały się zupełne dalekie-nie mówię tylko o jedzeniu, ale ogólnie podejściu do życia. Wydoroślałam i to wpływ ciąży :) Asiu mam nadzieję,że już zdrowie w pełni wróciło. Też uwielbiam oglądać zdjęcia z wakacji, nawet tych cudzych :) pozdrawiam Was, gotuję zupę cebulową na dziś :)
-
Puma rzeczywiście cena strasznie wysoka, bardzo Wam współczuję. Nie wiem jak wygląda kwestia dofinansowania ale trzymam kciuki by się udało. I za ten egzamin też kciuki trzymam :)Też jadę z mamą na cmentarz, musimy się zająć grobem taty. Musimy to zrobić rano, bo mąż dziś ma pracę, więc skorzystam z okazji, że rano jest w domu i zostanie z dziewczynami. Julka intensywnie u Ciebie, szkoda,że maluszek choruje. Ale dobrze,że już czuje się lepiej. Co do pracy wiadomo pieniądze są wyjątkowo ważne, no nikt mi nie mówi,że jest inaczej jak ma się dużą rodzinę. Ale może jakoś da się to zorganizować by mąż mógł kogoś tam wysłać, by Ci pomóc? Cały taki miesiąc to naprawdę męczące. Ignacy maleńki, nocami nie śpi pewnie idealnie, synek do szkoły, jest córeczka-też musisz mieć chwilę dla siebie. Mam nadzieję,że jakiś kompromis wypracujecie. I oczywiście udanej rodzinnej imprezy , zrelaksuj się :) Agata jak się czujesz? Asia, Mania co u Was? A ja z dziewczynami byłam te dwa dni, już mi cierpliwość wysiada, nie wiem czemu moje dzieci w chorobie zawsze mają najwięcej energii? Dziś te porządki na cmentarzu, jutro mamę na obiad zaprosiłam, ale wycieczka piętro wyżej;) ale zawsze tak wszystko robimy w biegu, to zjemy elegancko i powoli :) Strasznie zimno się zrobiło, mimo ciepłych grzejników mi ciągle zimno... pozdrawiam
-
Agatka wielkie gratulacje :) Ciąża to piękny stan, ale i nie będziemy oszukiwać bywa ciężki. Zgadzam się z Asią najważniejsze to zachować rozsądek. Wiele rzeczy trzeba sprawdzić by zobaczyć,że nie działają. Ale masz nas-doświadczone mamusie, chętnie posłużymy radą w ramach wątpliwości. Co mnie na początku w ciążach zaskoczyło? Ich różnorodność. Drugą miałam łatwą, mimo fatalnej atmosfery-remont domu, przeprowadzka, choroba i śmierć taty, maleńka Igunia, a ta pierwsza to była ciężka chociaż miałam idealne warunki. Także zgadzam się-każda ciąża jest inna, nawet u tej samej kobiety. Oczywiście życzę jak najprostszej i gładkiej ciąży, zdrowego maleństwa i ogólnie spokoju. Za Asi radą korzystaj z przywilejów ciężarówki-ok, ciąża to nie choroba, ale późniejsza opieka nad dzieckiem to naprawdę ciężka praca, więc natura zrobiła mądrze dając nam 9 miesięcy na przygotowania. Korzystaj i leniuchuj ile wlezie, dużo śpij, jedz mądrze, ale też bez przesady-od ciastka dziecko trzeciej ręki nie dostanie :) Asiu mężowskim gadaniem się nie przejmuj, wiadomo, że też zależy mu na dziecko i chciałby by mała była zdrowa, ale bez przesady. O ja z mamą w sobotę jedziemy z porządkami na cmentarz... Też mnie listopad negatywnie nastawia zawsze... Mania to gratuluję pracy już takiej,że fest i na dyniowe słodkości się wpraszam :) Julka fajnie macie z taką knajpką, u mnie w mieście są zestawy śniadaniowe-jajka i parówki ;) Olek ma prawo być wrażliwcem i nieśmiałym dzieckiem, ale jestem pewna,że z mądrym wsparciem się otworzy. To normalne,że dorośli w nowej pracy czy zaczynając studia mają różne dylematy, niepokoje, a co dopiero 5 latek. Jestem pewna,że mały nabierze odwagi i polubi szkołę wiedząc,że ma wsparcie w rodzicach :) Czekam na pozytywne wyniki badań Twojej mamy-muszą być dobre. A urodziny udały się. Taki wiek,że każdy przyjechał autem, w domu czekają dzieci, więc toasty wznosiliśmy sokami i drinkami bez alkoholu :) Ogólnie było super, mąż odlicza dni do koncertu, i robi kolacje bądź śniadania z tej radości. My w domu, młodsza strasznie pociąga nosem, wczoraj lało okropnie, w ogóle od poniedziałku pogoda koszmarna. Robię dziś roladki z kurczaka z chrzanem, widzicie jak szaleję kulinarnie :) pozdrawiam
-
Julka mocno trzymam kciuki, mam nadzieję,że skończy się na strachu. Te choroby są okropne. Cieszy zdrowie dzieci, jednak dzieci w chorobie dają nieźle w kość :) Muszę moim wycieczkę do zoo zorganizować, ale to chyba raczej na wiosnę. Agata też bardzo, bardzo mocno trzymam kciuki! Musi być wszystko dobrze, wierzę w to. Asiu też bardzo lubimy takie rodzinne weekendy, nieźle ładują na cały tydzień. Myślę,że brat znajdzie swoją drogę, ważne,że go wspieracie :) Maniu ja czuję się podobnie, chyba to przesilenie naprawdę nadchodzi, prognozują coraz chłodniejsze dni-niestety dziewczyny.... A urodziny męża były bardzo udane :) Nawet wszystko zjedzone w jeden wieczór, nic nie zostało. Mąż prezentem zachwycony, ja grałam jako dziecko na pianinie, to wolę inną muzykę, ale niech się świetnie bawi z dala od żony ;) Liczę na rewanż godny mojego prezentu :) A w sobotę druga część urodzin, jutro kosmetyczka, w piątek fryzjer. Tylko byłam dziś u dziadków, i z moja babcią naprawdę kiepsko. Coraz bardziej się martwię. Niby to naturalne,że człowiek w tym wieku już słabnie, ale ciężko na to patrzeć. Na szczęście w poniedziałek załatwiliśmy dobrego lekarza z zakresu reumatologii, może doradzi coś na te stawy, bo babcia już chodzić nie może. pozdrawiam
-
Witam :) Niedziela, nie ma 7, ja na nogach. Mąż ma dziś 30 urodziny, mamy rodzinne przyjęcie, a za tydzień w sobotę luźne towarzyskie spotkanie w gronie znajomych, w lokalu, liczę na tańce :) A dziś obiad robię, teściowa tort, moja mama mięsa, no mi zostały sałatki, dekoracje i sprzątanie. Zaraz zabieram się za caprese, jestem leniuch, zrobiłam sałatkę z ravioli-prosta, gyros i będzie ta caprese i owocowa. Więcej nie umiem, a nie chcę eksperymentować na rodzinie. Dziewczyny zdrowe, szalejące, radosne. Mężowi kupiłam dziewczyny bilet na koncert Kravitza, niech pojedzie z bratem na męski weekend.:) Trzymajcie kciuki by wszystko się udało, bo moje kulinarne zmysły są dość ograniczone:) Agata też mnie niby nie przeszkadzają obcokrajowcy, muzułmanie itp. Ale nie jestem za tym by masowo jak do Francji czy Niemiec do nas przyjeżdżali, bo oni tworzą raczej swoje enklawy i nie żyją w poszanowaniu naszych zasad. Jak Mania napisała, zamiast być gośćmi, czują się gospodarzami. Owszem pojedyncze, rozproszone grupy to tak, ale wielkie skupiska w jednym mieście? Nie. Nie mam nic do osób z Azji czy też Arabów-katolików czy Hindusów, ale Muzułmanie są dość specyficzni.W ogóle super,że już w domu jesteś :) Puma to ciężko zdać nawet jak ktoś już ma prawo jazdy, także zdasz następnym razem, poćwicz w domu i atakuj. Mania ja cały czas w domu niby jestem, ale jak pada deszcz i siedzimy w domu to mam tak samo-nie wiem w co ręce włożyć wpierw i nic nie idzie jak powinno:) Asiu super,że zdrowa jesteś i Zosia się ostała :) Miłej urodzinowej imprezy, razem dziś będziemy się bawić :) No i fajnie,że brat będzie miał pracę:) Julka co u Ciebie? pozdrawiam
-
Witam się i ja :) u mnie chorobowo, trzeci dzień z dziećmi siedzę w domu, już jestem na skraju wytrzymałości, co rusz panienki mają setkę życzeń i problemów. Jeszcze dziś mnie okres naszedł, eh. Spacer się udał, obiad u teściów też, a potem choroba. Dziś babcia i dziadek przyjdą do mnie, bo mąż ma mnóstwo pracy, mama zabiegana, a ja chcę z kimś pogadać ;0 Ale jutro nie ma bata, idziemy na mały spacer. Też Julka mnie ta śmierć poruszyła. Ja byłam już matką jak umarł tata, i było strasznie ciężko to zrozumieć. A co dopiero takie dzieciaczki mają powiedzieć? Straszne.Posprzeczałam się w poniedziałek z mamą, a potem pomyślałam,jak to fajnie móc się z nią posprzeczać. Wiecie, że moja siostra 16 lat poszła na pierwszą w życiu randkę, mama się obraziła,bo Emilka powiedziała o niej mi, a nie mamie. Ale wiadomo o pewnych sprawach łatwiej powiedzieć starszej siostrze :) Mama po śmierci taty tak się z nią zżyła, a teraz boi się, że tracą więź... Julka w cyrku z dziećmi nigdy nie byłam, podobało się Twojej gromadce? Rzeczywiście babyboom u Was w pełni :) Oby jakaś dziewczynka się trafiła, to mała będzie samotna, to bracia to kuzyni,a z kim tu dzielić się sekretami nastolatek? :) życzę aby na co dzień było mniej cyrku, chociaż mąż widzę się stara, chociaż na moment dać Ci odpocząć z taką smaczną kawą :) Joasiu jak zdrówko? Potwierdzam jesień czas chorób się zaczął niestety.... A jak tam sprawy z bratem? Maniu to się cieszę,że cierpliwość tak Ci wszystko wynagrodziła ;) Agata co tam u Ciebie słychać? pozdrawiam
-
Julka na takie wycieczki to i ja chciałabym jeździć, tylko trzeba trochę poczekać na wiek godny :) Pamiętam,że jako dziecko jeździliśmy do McDonalda parę razy w ciągu i zapewniam Ciebie nie świecę :) Taka wycieczka po zamku musiała być świetna, jak mały to lubi to był w niebie pewnie:) Mania ja bym chciała mieć taką pasję do detali, niby lubię urządzać, coś zmieniać, ale w planach, potem nie mogę się zdecydować i w końcu wychodzę zła :) Wczoraj w Biedronce wzięłam ściereczki do kuchni, nie wiedziałam jakie mi będą pasować i w końcu wzięłam byle jaką.;) Asiu może jakąś kawę przynieś, herbatkę, ciasto, przyjdź wcześniej/wyjdź później, pogadaj z innymi. Na pewno Ciebie polubią :) Szybko się te zajęcia dla małych komunistów zaczynają. Będziecie musieli z małą chodzić ;) A z bratem najlepiej porozmawiaj, może on potrzebuje by ktoś go zmobilizował, podpowiedział, dał wskazówki itp. Puma to zdrówka dużo dla Was. i ten wewnętrzny ładnie zdaj :) A u nas po staremu. Wczoraj byłam z córkami na przedstawieniu w bibliotece, obydwie zachwycone. Dziś mąż ma wolne, to robimy wypad do parku na kasztany i pójdziemy do kawiarni, taką słodką kawiarnię otworzyli, same zdrowe słodkości-oderwać się nie można. Jutro mąż pracuje, to pójdę z dziewczynkami do teściów, była teściowa w czwartek, przyniosła mi śliwki, a siostra zrobiła z nich pierogi wczoraj. Pierwszy raz jadam coś takiego, super sprawa:) pozdrawiam i ciepłego weekendu, wczoraj u mnie były 23 stopnie!
-
Asiu to się cieszę,że w pracy czujesz się coraz lepiej i że panie przy Tobie i dzięki Tobie nabrały pewności siebie. Oby tak dalej :) Jabłka prosto z drzewa-coś pysznego Asiu :) Agata fajnie Ci tam czas mija, chociaż ja z moją teściową dwóch tygodni na pewno nie dałabym rady spędzić. No chyba,że kusiły by mnie smakołyki :) Udanej dalszej części pobytu. Niech mąż wraca szybko. Maniu gratuluję wygranej, też mnie to nie dziwi. Może niebawem będziemy się cieszyć,że znamy taką Manię, sławną kucharkę?:) Julka to na pewno ważna chwila dla dziecka, a jaka dla rodziców, ja bym się rozpłakała :) Też daję od dwóch tygodni dziewczynkom to OmegaMed. Mój mąż przyniósł z apteki,bo ludzie chwalą. Mam nadzieję,że to naprawdę działa. Chyba sama powinnam zacząć brać, bo coś mnie bierze-katar. Mąż ma na popołudnie, zabrał panny na zakupy i spacer, a ja zostałam ze spokojem, gorącą herbatą i kanapkami z czosnkiem. Wczoraj byliśmy w rodzinnej restauracji, i chciałam zadać szyku w ładnej sukience, ale zmarzłam mimo wszystko. Ale warto było-jedzenie pyszne, a dzieci mile widziane. Doszliśmy do wniosku,że musimy jakoś inaczej spędzać wolny czas, bo u nas tylko mąż do pracy, ja sprzątam, gotuję, wieczorem telewizor i tyle. A tak trzeba i dzieciom atrakcje zapewnić i sobie też. Już dumam nad przyszłym weekendem :) Miłego dnia :)
-
Mania ja nigdy Warszawy nie lubiłam :) Jak musiałam jechać do koleżanek na drugą stronę miasta dostawałam napadu złości, tu metrem, tramwajem, autobusem i jeszcze 10 minut pieszo, za tłoczno i wszędzie daleko. Niektórzy wolą mniejsze miasta,mniej ludzi, większy spokój. Aczkolwiek miasto jak miasto-zabytki, parki itp uwielbiam. Fajnie,że wróciłaś zadowolona i z nową dawką energii :) Asiu impreza jak się patrzy, widocznie odbili sobie skromne wesele. No i mam nadzieję,że odbudujecie znajomość bo fajnie mieć znajomych :) Zosia już zdrowa? A ja narzekam, trzeci dzień deszcz. Umówiłam się ze szwagierką, dzieci się pobawią,. my pogadamy, ale ten deszcz-aż się wyjść z domu nie chce. Muszę jutro babcię odwiedzić, narzeka okropnie na kręgosłup, trochę się boimy co tam się dzieje. A poza tym to nie lubię tej deszczowej jesieni, w ogóle nie mam energii. Moje małe mają fazę na zapiekany ryż z jabłkami, mąż mnie chyba wyrzuci z domu, kolejna zapiekanka na słodko na obiad :) Pozdrawiam, może pogoda się poprawi?
-
Witam :) Agata znów wyjechałaś-to życzę spokojnego pobytu i odpoczynku. Nie wiem jak wyglądają takie święta w Turcji, ale myślę,że będą smaczne :) Puma też będę trzymać kciuki za egzamin :) Julka ja nie mogę się doczekać pierwszej wywiadówki jako mama :) niektórzy ludzie rzeczywiście mają wielkie problemy-kolor szarfy :) Fajnie,że maluszek pozwolił się wyspać, mam nadzieję,że kolek będzie coraz mniej. A jak Olek w szkole sobie radzi? Mania weekend w Warszawie?ja mieszkam tak blisko i tak rzadko bywam. Jestem pewna,że wypad był udany, chociaż pogoda taka sobie. Ale jak pojechałaś do rodziny to pewnie pogoda miała mniejsze znaczenie:) Asiu co tam u Ciebie słychać? Nas teściowie poprosili w piątek byśmy pojechali do Sandomierza do dziadka, wujek męża jechał z żoną na Wesele, a dziadek sam nie bardzo może zostać. Teściów niespodziewanie znajomi mieli odwiedzić, więc cóż, mąż miał wolny weekend to wybyliśmy. fajnie było,jedzenie gotowe, pospacerowaliśmy, pogadaliśmy z dziadkiem-zdrowie nie takie, ale pamięć i dowcip świetne. Tylko dziewczyny, wczoraj w kościele tak mi wstyd było, Nina latała jak dzikus, inne dzieci odpadały, a ona wciąż miała morze energii a Iga najpierw zasnęła,a potem ryk bo pić, bo jeść, bo siusiu. Patrzę na innych rodziców i spokojne dzieci i zazdroszczę. Moje czasem wpadają w fazę taką,że każdemu przy nich odechciewa się posiadania dzieci :) Ze spaceru u nas nici, leje, nie mam pomysłu na obiad, chyba wpadnę do mamy na obiad piętro niżej :) pozdrawiam
-
Witam dziewczyny:) Pogoda dość fajna, więc z dziewczynkami łapię lato i mnóstwo czasu spędzamy poza domem. Plac zabaw, park, spacery-wszystko byleby cieszyć się słońcem :) Wczoraj pierwszy raz robiłam leczo-ale byłam z siebie dumna:) Agata ja nie wypowiem się w kwestii ciast, moje rady mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Lasagne wygląda pysznie, jak polecasz kiedyś może nabiorę odwagi :) Mania i jak tam zdrowie, lepiej? Męczą Ciebie tymi antybiotykami, koń by tego nie zniósł. Asiu komunia kosmiczna, ileż dzieci! U nas w parafii to jakoś ze 20 maksymalnie a i tak kościół zapchany. Fajnie,że w pracy Ci idzie, a pewnie jak panie nabiorą zaufania będzie lepiej i zajęcia będą miały fajną atmosferę. Julka co słychać? pozdrawiam
-
To ja i po weekendzie się przywitam :) Julka kolki to zmora każdego rodzica, w zasadzie to już nie wiadomo kto bardziej cierpi. Moją młodszą strasznie to męczyło, pomogły dopiero krople na receptę od lekarza i niestety noszenie na rękach całe dnie.... Ale życzę by minęły szybko, bo naprawdę może to rodzica całkowicie wymęczyć, a przecież w domu jest jeszcze dwójka dzieciaczków. Asiu cieszę się,że z mężem wyjaśnione. Wciąż nie wiem czemu kobiety muszą tak cierpieć co miesiąc. Mam nadzieję,że lepiej się czujesz? Maniu dołączam do pytania o nutellę powidłową,moje panny jadłyby aż im się uszy by trzęsły. A pracy gratuluję-samych sukcesów:) Puma zalatana z Ciebie kobieta, znajdź chwilkę i dla siebie! Agata jak minął weekend? W sobotę świetnie się bawiłam na babskich plotach, tak wyszło,że wyszły nas 4 matki, dwie godziny luzu :) Wczoraj obiad u teściowej, parę uwag padło o dziewczyny, czemu znów były chore, jasne zbieram wirusy do butelki i specjalnie je zarażam bo lubię to. I te rady-tak je karm, tak ubieraj, to podawaj, jakbym swojego rozumu nie miała. Wiem,że ona źle nie chce, ale ciągle ustawia się w roli eksperta-wychowała trójkę dzieci to mam robić co ona powie bo się super zna. a dziś zabrałam panny do Lidla, bo fajne ubranka były, wycieczka 15 km. Iga i Nina jak typowe kobiety kochają zakupy i targały mnie po sklepie bo wszystko takie fajne :) A teraz mąż je oporządza, a ja z herbatką mam wolną chwilkę. pozdrawiam
-
Witam :) Ja właśnie w domowym dresie chodzę, dziewczyny chore ja z nimi w domu siedzę i dres rządzi. Ale prawdą jest,że mąż częściej widzi mnie w domowym enturażu a nie jakoś fajnie wyglądającą. Nawet na tym wyjeździe miałam same spodnie! Jakoś zakodowało mi się,że ciuchy noszę już tylko wygodne przy dzieciach. Jutro umówiłam się ze szwagierką w kawiarni i pomyślałam-super, umaluję się ;) Ale Jula masz rację, mąż zaraz pomyśli,że z jakąś starą babą się ożenił. Nie mówię,.że będę myć okna na szpilkach, ale do sobotniej kolacji założę sukienkę. Wymyśliłam sobie,że w soboty dzieci pójdą spać a my zjemy kolację sami bez krzyków i marudzenia dzieci :) Asiu bardzo Ci gratuluję :) Mąż też musi się przyzwyczaić do żony pracującej:) Maniu jak zdrówko? Agata wpraszam się na kolację ;) Na pewno fajnie z siostrzenicą męża czas spędzicie :) Julka super,że chrzciny udane, a Olek na pewno się odnajdzie, wspierajcie go i daj mu poczucie bezpieczeństwa,że zawsze go kochasz mimo,że chodzi do szkoły. Dzieci często myślą,że chodzą tam za karę. Pozdrawiam :)
-
Jestem i wróciłam w romantycznym nastroju ;) Dziewczyny musicie tam pojechać, same, z mężem, narzeczonym,przyjaciółką. Byliśmy w Lipowej Dolinie, pokój oliwkowy. Co prawda trochę żałowałam,że mąż nie wziął pokoju z tarasem i kominkiem,ale na pewno tam wrócimy. Bardzo romantyczne miejsce. Najpierw byłam zła, bo to nie jest w samym kaziemierzu,a 5 km przed, ale dziewczyny to najpiękniejsze miejsce w jakim byłam. Dużo spacerowaliśmy, odpoczęliśmy. Tęskniłam za dziećmi, ale czasem warto odpocząć od prania i sprzątania :) Młodsza marudziła jak wyjeżdżaliśmy,musiałam jej obiecać,że dziś jedziemy do centrum zabaw, ale na pewno pojadę tam znów z mężem. Tutaj zobaczcie ten ośrodek-http://www.lipowadolina.pl/104,pokoj-oliwkowy.html No jak się w nim nie zakochać? :) Mania na grzyby chodziłam z tatą, teraz nie mam z kim. Bałam się zawsze,że się zgubimy,ale tata świetnie znał lasy. Ja bym się zdenerwowała ;) O tym centrum słyszałam, widziałam w telewizji otwarcie, na pewno robi wrażenie, trzeba jechać nad morze :) A na bloga zaglądać będę:) Julka każda mama ma taki dzień, ile razy ja chciałam uciec:) A jak chrzciny minęły? Mam nadzieję,że już bez problemów? A jak Olek reaguje na szkołę, już lepiej? Agata jak spotkanie z rodaczkami? Na pewno fajnie mieć obok siebie bratnie dusze,które świetnie nas rozumieją:) Asiu jak Ci minął weekend? Puma co u Ciebie? pozdrawiam
-
Agata dopiero w piątek jedziemy z mężem :) Też bardzo miło mi się czytało Twoją relację, chociaż teraz się przyznam-wiedziałam,że właśnie taka będzie:) Mam też nadzieję,że mąż jednak więcej czasu będzie spędzał w domu :) Maniu gratuluję, też bym zobaczyła Twoje pyszności jak pozwolisz:) Asiu ja bym chciała chodzić na fitness, ale u mnie we wrześniu tylko siłownia, zajęcia takie dla kobiet od października-ponoć chętnych nie było. A chyba zacznę chodzić by efekt utrzymać :) Fajnie Zosia rok szkolny zaczęła. Też miałam zmienne hobby jako dziewczynka :) Julka niebawem chrzest malutkiego, dobrze kojarzę? I jak Olek stał się dumnym zerówkowicznem? Z takim wsparciem to na pewno, a jak sobie radzisz? Puma mam nadzieję,że szkolenie będzie ciekawe i dużo Ci da. A nie będziesz się nudzić:) I fanie,że wesele się udało :) Ja tak skrótowo piszę, bo zaraz wychodzę. Wczoraj odwiedziłam dziadków za miastem i okazało się,że dziś mają wizyty u lekarzy, i powiedziałam,że och podwiozę. Ale myślałam,że oni do naszej przychodni przyjadą, a tu dziadek ma okulistę 20 km stąd, a babcia reumatologa 20 km w drugą stronę, więc dzień spędzę za kółkiem. A dziewczyny muszą zwieść do teściowej by w przychodniach nie siedziały-chcę pojechać w piątek to muszą być zdrowe. :) pozdrawiam
-
Dziękuję Julka, zamówię te książeczki. Z Igą żadnych problemów nie miałam, a młodsza nie wiem czy to ten jej upór czy po prostu coś ją blokuje, albo gotowa nie jest.? Ale wiecie z ekonomicznego punktu widzenia wolałabym pożegnać pieluchy, nasza może tylko Pampersy nosić, do tego jest tym alergikiem, i zmieniać trzeba dość często, a przez to koszty rosną... Wolałabym wydawać pieniądze na co innego mówiąc szczerze ;) Poza tym to ostatnie dwa dni były ciepłe i przyjemne, dużo spacerowałam z dziewczynami. W ogóle przez to lato schudłam 3 kilogramy na samych spacerach z córami, i lataniu za nimi :) Cieszę się bo miałam po ciąży 5 dodatkowych i nic ich nie ruszało :) Jutro obiad u teściów. A za tydzień jadę z mężem do Kazimierza, zaklepane ;) Agata ulżyło mi,że wszystko bez problemów poszło. Czekam na relację po powrocie do domu :) Asiu i jak wizyta u lekarza? Wszystko ok? Też lubię takie wspólne międzypokoleniowe chwile... Puma udanej zabawy życzę :) Maniu astma to cholerstwo, właśnie podczas zwykłej infekcji może się zaostrzyć. Leki kochana koniecznie miej przy sobie. Bo to wiesz, nie znasz dnia ani godziny. O, to fajnie z tą pracą-trzymam kciuki by tata doprowadził sprawę do końca :)
-
Niby sierpień, lato w pełni, a tu deszcz, zimno i ponuro. Poszłam po pieczywo a wróciłam zmoknięta i zmarznięta. Mąż już wyszedł do pracy, dziewczynki jeszcze śpią, aż w szoku jestem,ale mój brat wczoraj przyjechał i cóż, bawili się niemal do 21, a zanim zasnęły to się zrobiła 22. Mam moment spokoju :) Grill się udał, chociaż wieczorem mocno padało, jakoś tak się zrobiło,że wyjęłam swetry na wierzch... Mam nadzieję,że pogoda wróci. Dziś ze szwagierką jedziemy do centrum zabaw za miasto, jakoś trzeba rutynowe spacerki czymś odmienić. Agata też najbardziej mi się pomysł wyjazdu do rodziny podobał. Wiadomo tydzień z teściową to nie jest spełnienie marzeń, ale zawsze będziesz czuła się pewniej i bezpieczniej. Mam nadzieję,że podróż minie bez żadnych problemów! Joasiu wykorzystujecie ostatnie chwile wakacji, i świetnie, lubię takie wyjazdy ;) Maniu zdrówka dużo. Myślę,że powinnaś porozmawiać z tatą tak szczerze, jak widzi dalej waszą współpracę i osiągnąć jakiś kompromis. Wiem jak ciężko teraz znaleźć pracę, a z drugiej strony każdy z nas ma potrzebę samodzielności, własnych pieniędzy, swobody itp. Rozmowa może tutaj wiele zdziałać. Puma witaj w klubie buntowniczek małych :) Zazdroszczę Ci odpieluchowania, moja Nina-2 lata i 3 miesiące nie daje się pozbawić pampersów. Czytam,że to normalne, że jakby miała ze 4 lata to mam się niepokoić, ale mała boi się nocnika. Na sucho chętnie posiedzi, ale tylko tyle. Na razie odpuściłam, ale myślę nad jakimiś książeczkami tematycznymi czy bajkami-znasz coś?. Tyle pieniędzy idzie do kosza, a ona uparta i tyle. Julka co u Was słychać?
-
O tak, to się coachsurfing nazywa chyba? Mój brat w ten sposób był na Łotwie, a potem tak samo gościł tych Łotyszy. Kupili jedzenie, a nocleg był darmowy. Albo Agata zadzwoń do ambasady, może oni znają jakieś grupy Polaków? Powiedz,że jesteś nowa w mieście, z przymusu sama przez jakiś czas i chcesz poznać rodaków. Myślę,że doradzą,nie wiem jakiś kościół, może jakieś koło? Tak żeby ten tydzień milej zleciał. Pamiętaj,że nie mieszkasz sama, zawsze w razie czego będziesz mogła pójść do sąsiada w potrzebie. Ale trzymam kciuki by potrzeby nie było! Właśnie, a rodzina turecka, szwagierka, jej bliscy-nie mogą Ciebie odwiedzić? Julka to rzeczywiście masz ręce pełne roboty. Ja z moimi dwiema uważam zakupy za koszmar, a co dopiero z trójką. Fajnie ta szkoła robi, widać,że im zależy na tych maluchach. Też bym myślała,że to bardziej prywatne tak dbają, a tu niespodzianka. Mam nadzieję,że Olek szybko się zaaklimatyzuje w szkole;) Mania współczuję przeziębienia, u mnie podobnie-dziewczyny katar przyniosły do domu. Ale prognozy ładny weekend zapowiadają. Asiu co u Ciebie słychać? A u mnie właśnie przeziębieniowo, dziewczyny lepiej, ale katarem się ze mną podzieliły i teraz ja kicham. Mama wyjechała, mąż w pracy, a te panienki nieźle mnie wymęczyły. Mam nadzieję,że do niedzieli będzie ok, bo mama z siostrą wracają i myślałam o grillu rodzinnym. Ostatnio zrobiłam pysznego łososia z grilla, i chcę się pochwalić przed rodziną,że gotować umiem od czasu do czasu. pozdrawiam