
Michalinka
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Michalinka
-
Witam :) Maniu współczuję, przesyłam dużo siły na trudny czas. Po to jesteśmy by wspierać się w życiu,a wiadomo to i te dobre i złe chwile. Joasiu nie ma to jak udane wakacje. Na Mazury też musimy wpaść, lubię takie miejsca rodzinne,gdzie nie trzeba robić nic poza leniuchowaniem. Ja widocznie mam etap ciążowego lenistwa cały czas:) Dobrze,że zdrowie dopisuje, a siły zbieraj kochana na ten czas jak maluch się urodzi:) Agata wiesz,że mi brakuje takiego niemowlaczka w domu :) Moje panny są już duże, Iga zaraz pomaszeruje do przedszkolnej zerówki,a Ninka, cóż, ona to jest torpeda, wszystko chce robić sama. Celebruj te chwile z maluszkiem:) A właśnie jak zdrowie taty? Julka taka farma to musi być świetna przygoda dla dzieci, i dla dorosłych też. Niektóre dzieci na pytanie skąd się biorą warzywa mówią,że z marketu :) Nie wiem co doradzić na brak snu, moja Nina biła w tym rekordy, zresztą do tej pory ulubioną porą na wstawanie jest 5.30 i zabawa od samego rana. Mam nadzieję,że mały będzie litościwy. A miałam Ciebie pytać o zbliżający się rok szkolny i reakcję Olka. Na pewno szkoda mu wakacyjnego luzu i całego dnia z mamą. Jak sobie radzisz, bo ja mam problem z Igą? Wiecie, Iga idzie do przedszkolnej zerówki, teraz chodzimy na dni adaptacyjne i jest strasznie. Iga w ogóle nie odchodzi ode mnie, przed wyjściem płacze, nie bawi się z dziećmi, prosi bym nawet z sali nie wyszła. Pani przedszkolanka mówi,że początki są trudne. Ja też myślę,że polubi przedszkole z czasem, choć jakieś wskazówki byłyby potrzebne. Teściowa mówi,że Iga taka jest, delikatna, wrażliwa, nieśmiała, i potrzebuje czasu. Ale za to mój mąż z moją mamą mówią,że to moja wina,że ona jest taka na nie. Bo ją rozpieszczałam swoją obecnością, pielęgnowałam nieśmiałość i nieporadność. I mamy dwa fronty. Ja wiem,że ona jest taka nieśmiała, ale z czasem na pewno da sobie radę, za to mąż mówi,że on z nią pójdzie jutro, zostawi, wyjdzie, i będzie po kłopocie. I mamy konflikt. Mi jest szkoda Igi, taki ma charakter. Nina jest inna, przewodzi każdej grupie, jest młodsza, ale torpeda, niczego się nie boi, nie wstydzi. Iga wymaga innego wsparcia, ale szczerze to mam dość. Mam dość patrzenia na jej płacz i strach-zabrałabym ją do domu, a z drugiej strony wiem,że musi się bardziej otworzyć, ale nie mam pomysłu jak? Jak dziewczyny u Was było na początku, jak jej pomóc? Ona z dziećmi z rodziny ładnie się bawi,w domu mówi, skacze, bawi się z dorosłymi, ale w małej grupie, w dużej jest nieśmiała... A poza tym to korzystamy z lata,zabieram córki na spacer, a to nad jezioro. W piątek mama robi piknik na koniec wakacji, to idziemy. I tak sobie powoli żyjemy:) pozdrawiam
-
Joasiu wymiana turnusów, Ty wyjechałaś, my wróciliśmy. Ogólnie wyjazd był udany, pogoda piękna, miejsce może być-trochę pokój w stylu lat 80, ale i tak większość czasu spędziliśmy na plaży. Minusem dla mnie był mąż. To znaczy jego zachowanie wobec dzieci, zachowywał się jakbym pojechała z trójką dzieci, bawił się z nimi non stop, pozwalał na wszystko, lody zamiast obiadu, niespanie do północy, spełniał każdy kaprys, przez co wydaliśmy za dużo pieniędzy i mam teraz masę tandetnych zabaweczek pamiątek. Rozumiem,że to są wakacje, ale jakieś zasady są. Lody ok, ale gałka po obiedzie, a nie 3 zamiast. Jakaś pamiątka tak, ale np pojechaliśmy do Gdańska i zamiast coś zobaczyć z zabytków staliśmy przy tych automatach z kuleczkami co tam pierścionki, czy jakieś gumki wyskakują, dziewczyny ile czasu tam straciliśmy, a potem na karuzele, i taki miałam Gdańsk. Mój mąż mówi,że wakacje to wakacje i są od szaleństw. Ale jakoś to kontrolować trzeba, ja leczyłam bolące brzuchy z przejedzenia słodyczami, gardła od niekończących kąpieli, a teraz w domu córki czują się jak panie domu i dosłownie robią co chcą, bo tata pozwalał. A on w pracy i ja się męczę. Jak to jest u Was? U nas wczasy były jak widzę dla dzieci, ja mało co odpoczęłam mimo wszystko. Widoki, pogoda-super, ale wolałabym mieć wieczory dla mnie i męża, jakieś rozmowy, nawet siedzenie w ciszy obok z widokiem na wodę, a tutaj nic takiego nie było. Chociaż pamiętacie mówiłam,że mój mąż mało szalony, teraz muszę to cofnąć:) Joasiu może zimą ustalali menu i jakoś tak wtedy im te żurki i rosoły pasowały? Ja jakoś nie mam specjalnego letniego menu, to znaczy wiadomo jemy dużo sezonowych produktów, ale wczoraj było u mnie 32 stopnie, a mama robiła rosół i jedliśmy z nią i było pysznie :) a dziś miałam kotlety z kaszy jęczmiennej, ale jadłam obiad u teściowej:) Udanych wakacji Asiu:) Maniu weekend w Warszawie, masz daleko, podziwiam. To znaczy ja jednak jestem człowiek domowy, podróże mnie męczą, sam pobyt nie, ale podróż już tak, zawsze mam stres czy wszystko wzięłam, czy na gazie coś nie stoi w domu, czy auto się nie popsuje, przyjeżdżam zmęczona, domatorka pełną gębą:) Ale mam nadzieję,że pobyt się udał i masz wiele ciekawych wspomnień:) Agata o tak, przy tak małym dziecku doba wydaje się mieć parę sekund, które przeznaczamy tylko dla siebie, z reguły to czynności higieniczne. Ale będzie lepiej:) Julka i jak tam sprawa z bratem? Lubię chrzciny, nie wiem czemu, sama uroczystość bardzo mi się podoba zawsze :) Fajnie,że byłaś matką chrzestną dla małej. A jak weekend spędziliście?
-
A ja szykuję się do wyjazdu, w poniedziałek. Dziewczynki chcą zabrać jedną walizkę tylko zabawek :) Na szczęście pogoda powinna dopisać, więc zabawki do piasku powinny starczyć. Trochę boję się wyjazdu, właśnie przez pogodę. Jakoś kiepsko znoszę taką aurę, a moje dziewczyny są dość marudne, ale miejmy nadzieję,że będzie ok. Brat się ponownie wprowadził do domu, dostał pracę, ale na razie tak standardowo na 3 miesiące, potem się niby zobaczy co i jak. Brat się wprowadził, mama wyjechała na wakacje, tydzień zamieszania. Mamy przyjaciel był na dworcu ją pożegnać, mój mąż odwoził mamę z siostrą i cóż, zachwycony nim jest, a ja myślę,że to coś więcej niż zwykła przyjaźń i cóż, trochę mnie to męczy. Najgorsze,że mama wraca jutro w nocy, my wyjeżdżamy, nie porozmawiamy, a chciałabym znać prawdę. Ale z drugiej strony moja teściowa mówi,że mama jest dorosła i nie mam prawa się wtrącać nawet jak mi się nie podoba jej związek. Chyba ma rację, ale nic nie poradzę,że nie widzę nikogo u boku mamy poza tatą... No, ale cóż, trzeba wziąć się w garść i jechać na wakacje :) Wczoraj byliśmy cały dzień nad jeziorem, dziś do teściów jedziemy :) Asiu mam nadzieję,że zabawa weselna niezbyt Ciebie zmęczyła a dostarczyła mnóstwo przyjemności. Pogoda musi być dla Ciebie dość męcząca, ale dasz radę:) Maniu aż mnie zszokowała historia jaką opisałaś. wiesz,że samym czytaniem się strasznie wzruszyłam. Chętnie bym tę matkę potraktowała dokładnie tak samo jak ona potraktowała własne dziecko. Jednak takie problemy dalej są tabu w społeczeństwo, a każda nerwica oznacza wariactwo dla wielu. Ale super,że wakacje udane, chociaż jedzenie gotowe naprawdę pełne jest soli, tłuste, i widać troszkę Ci zabrało humoru. Ale niech przechodzą problemy :) Julka najlepsza jest rozmowa, sama niby to wiem,nierzadko zapominam jaka w tym siła. Mam nadzieję,że sobie wszystko wyjaśnicie i znów będzie zgoda. U mnie w rodzinie chrzest to bardzo ważna rzecz, i też czasami są tarcia. Ale jak czytam to nie tylko u mnie się pojawiają. Ale rodzinne spory mają to do siebie,że szybko wybuchają i łatwo dają się zagasić. Na szczęście. Ja muszę siebie spakować na wyjazd, także dziewczyny znikam na tydzień. Mocno Was pozdrawiam:)
-
Witam:) Maniu relaksujących wakacji:) Julia mam nadzieję,że powrót z urlopu był spokojny i mało stresujący:) Agata wiedziałam,że z każdym tygodniem będzie coraz lepiej. Mama aż mnie zaskoczyła,brawo:) Co do spania, to ja szczerze powiem,że jak dziewczynki były maleńkie nieraz ze mną spały. Zresztą nawet teraz potrafi jedna czy druga przyjść przed snem i chce z nami spać. Myślę,że nie musisz się bardzo stresować,że jak teraz mała z wami pośpi to będzie jakiś wielki problem. Na razie dbaj o rytuały, kąpiel,karmienie, przytulanie, gaszenie światła, zamykanie drzwi... To da małej poczucie bezpieczeństwa. Asiu nie zamartwiaj się pracą, nie ma sensu. Jak się czujecie?Jak po weekendzie? A u nas ciepło, pogodnie-poza sobotą, więc chodzimy to do parku, to nad jezioro to siedzimy w ogrodzie. Mało nas w domu. Dziewczyny zmęczone wieczorem pięknie zasypiają i ładnie jedzą:) Nie mogę doczekać się naszych wakacji, mam nadzieję,że pogoda będzie łaskawa :) A teraz mąż zrobił grillowanego ananasa to czas zjeść:)
-
Witam :) Wczoraj była okropna burza, najpierw paskudna duchota, a potem jak się zaczęło, dziewczyny takiej burzy dawno nie widziałam. Moje córki wpadły w przerażenie. W zasadzie ja tak samo. Mąż się śmiał, ale też widziałam,że zrobiło to na nim wrażenie. A dziś spokojnie, więc spacer zaliczony, a gałęzie na chodniku okazały się super zabawką dla dziewczyn. Grill udany sobotni, mój mąż jest mistrzem w przyrządzaniu mięsa z grilla. A niedziela miła u teściów, sytuacja z teściową już ok. Ale to dlatego,że szwagierka nie jedzie z tym chłopakiem na urlop. Tak się zrobiło,że mają tylko 3 dni dla siebie, więc jadą do Sandomierza i pod okiem ciotki będą,więc teściowa cała w skowronkach :) Zrobiłam dziś zupę selerową i jakoś źle doprawiłam. Niby smaczna, ale taka hmm dziecięca. Macie pomysł czym ją można doprawić?;) A moja mama, jest zadowolona, uśmiechnięta. Może rzeczywiście powinnam jej zasugerować by go nam przedstawiła? Nie wiem kto to jest, poza tym,że 4 lata starszy,że wdowiec od 10 lat, że wrócił tutaj z Warszawy właśnie, że córkę ma studiującą i tyle wiem. Mania zaklep mi na sierpień troszkę pogody:) A gdzie teraz wyjeżdżasz? Mam nadzieję,że będziesz mieć lepszą pogodę niż nad morzem teraz. A na ciasto wpadłabym. Jak Ty to robisz,że chce Ci się piec w poniedziałki? :) Julka nad naszym morzem to ciężko o pogodę. Zauważyłam,że zawsze się pojawia jak nas tam nie ma :) Kiedy moi dziadkowie przez parę lat mieszkali nad morzem,bo dziadek dostał pracę jako inżynier w stoczni i skoro dzieci odchowane to pojechali i jak przyjeżdżałam na wakacje to zawsze było dziwnie. Babcia zachęcała by jechać bo pięknie, potem się psuło,a jak odjeżdżałam zawsze było przepięknie. Ale jesteście rodzinnie to na pewno się nie nudzicie:) Asiu co tam u Was słychać po weekendzie? burze czy upały? Agata czekamy na wieści od Ciebie i malutkiej Ady. pozdrawiam
-
Wróciłam z tej Stolicy jakoś tak niby weekend jedynie, a ile przyjemności :) Bardzo bym chciała więcej mieć takich weekendów. Najpierw zajechaliśmy do zoo, 4 godziny chodzenia, ledwo doszłam potem do auta, ale dziewczyny jakie zachwycone. Pojechaliśmy do brata na obiad, potomstwo padło, a my z mężem poszliśmy na Starówkę, ale tak mnie nogi bolały, że po prostu usiedliśmy w pierwszej lepszej knajpce i zjedliśmy lody :) A nocą podziwiałam miasto nocą-brat mieszkał na 8 piętrze :) No a w niedzielę wybraliśmy się do Łazienek, i znów nam zeszło prawie 4 godziny, i do domu. Dużo dla mnie ten wyjazd znaczył,szkoda,że nie udało mi się zgrać z przyjaciółką z czasów studenckich, chciałam się z nią spotkać, ale parę tygodni temu urodziła dziecko, więc spotkanie na mieście odpadało, a na jazdę do niej na drugi koniec miasta zabrakło czasu,ale mam nadzieję,że się wybierzemy niebawem :) A tak to moja mama naprawdę jest w lepszym humorze, w ogóle się nie czepia, nie ma zmian nastrojów, dziś poszła z przyjaciółkami na zakupy, wróciła taka radosna.Ale naprawdę jest mi trudno zaakceptować fakt, że mama może kogoś mieć na poważnie. Widocznie ja się wciąż nie pogodziłam ze stratą, a ona tak, i chyba to mnie boli. Że wszyscy sobie z tym radzą, a ja wciąż tęsknię i smutno mi po prostu. Chcę by mama była radosna i pełna życia, ale chyba myślałam,że my jej starczymy,że zapełnimy pustkę. Naprawdę nigdy bym nie przypuszczała,że może kogoś mieć na poważnie... umówiłam się ze szwagierkami i z nimi pogadam o tym wszystkim dzisiaj w ogródku... A weekend tym razem spokojny, grill u nas w sobotę ,a w niedzielę obiad u teściowej:) Mania zazdroszczę teatru i Figury na scenie:) Aż bym chętnie pojechała zobaczyć tę sztukę:) Włoska knajpka w rodzinie? Dziewczyno jak ja Ci zazdroszczę:) Adoptuj mnie, kocham włoską kuchnię,ale u mnie w mieście nic nie ma włoskiego, a w Radomiu są udawane knajpki, eh, trzeba by iść na jakiś kurs:) Weekend miałam bardzo aktywny, ale i na pewno relaksujący, ciekawe jakie teraz masz plany?:) Julka udanej pogody, słyszałam,że weekend nad morzem ma być piękny, więc korzystajcie;) Joasiu udało Ci się fajnie z tą pracą. Nauczanie maluszków jest ciekawym wyzwaniem, a jako młodej mamie będzie Ci prościej:) Moja mama robi takie półkolonie, codziennie masa dzieciaków przychodzi, zawsze to dla dzieci atrakcja, a rodzice mają wolną chwilkę. Apetyt wrócił i dobre samopoczucie-czyli idealnie:) A z nogami możesz mieć problemy przez pogodę, pamiętam jak byłam w ciąży z Igą i w sierpniu i lipcu właśnie 5-6 miesiąc było ciężko... Pomaga moczenie nóg w soli. Agata właśnie z początku taka huśtawka nastrojów może przytłoczyć. kochamy te dzieciaczki,ale płacz, nieprzespane noce, jeszcze wtrącanie się rodziny i nasze nienajlepsze samopoczucie może sprawić,że macierzyństwo bywa ciężkie. Ale wszystko jest na dobrej drodze jak widać:) Ja mam to szczęście,że na dole mam mamę, i ona mi bardzo pomagała jak zostałam mamą drugi raz. Między moimi dziećmi jest półtorej roku różnicy, więc bywało ciężko. Starsze wstaje, młodsze zasypia. Zero chwil dla siebie. Bywało,że obie płakały,pierwszy miesiąc był tragiczny. Płakałam w łazience,miałam wtedy bardzo ciężki okres, i zobacz Agata zapłaciłam za to agorafobią, właśnie po urodzeniu Niny. Kochałam córki, ale minęło trochę czasu nim zaczęłam tak na poważnie cieszyć się macierzyństwem, i ogarnęłam sprawy organizacyjne:) Jestem pewna,że dasz sobie świetnie radę Agata:)
-
Eh, wpadłam się pożalić. Miała rację Agata, tutaj jakoś łatwiej. Wiecie,że mój tato odszedł 33,5 roku temu. Moi rodzice pobrali się jak mama zdała maturę, urodziłam się gdy miała 20 lat. Wdową została szybko, mając 47 lat,ale byłam pewna,że skoro tak rozpacza to na zawsze zostanie sama. A teraz mama mi mówi,że jak jedziemy do Warszawy to ona jedzie na działkę z .... przyjacielem. Z jednej strony rozumiem, ma dopiero 50 lat, czemu miałaby być sama? Ale nie potrafię się pogodzić z tym,że ktoś miałby zająć miejsce taty. Jestem dorosła, ale powiem Wam obraziłam się na mamę. Ostatnio w ogóle nie miała czasu, ciągle była poza domem, to się okazuje spędzała czas z tym panem. Jak myślicie to chwilowy szok, czy się nigdy z tym nie pogodzę? Może przesadzam, w końcu to jedynie przyjaciel? Ale pamiętam jak sama przekonywałam mamę by wyszła do ludzi, otworzyła się na świat,a teraz mam do niej żal jakbym była małym dzieckiem.... Mąż mówi,że to super,że mama się uśmiecha, ma znów masę energii, i chęci do życia, ale wiadomo on patrzy na to inaczej. Aż się o to z nim posprzeczałam. Myślicie,że ta złość jest normalna? Maniu współczuję tych problemów w pracy, mam nadzieję,że w weekend odpoczniesz. Poza tym to tata doceni pewnie, że jesteś taką dzielną i pracowitą osóbką:) A my jedziemy do Warszawy, mam nadzieję,że złapię troszkę dystansu :) pozdrawiam
-
Asiu dzieci to spory wydatek, ale to takie słodkie zakupy. Te śpioszki, łóżeczko, wanienka, wózeczek... To tak się miło wspomina :) Chociaż można całkiem zbankrutować, i to już jest mniej rozkoszne. W Ciechocinku nigdy nie byłam,kojarzę z babcią i jej wyjazdem do sanatorium ;) Ale skoro to uzdrowisko to na pewno jest przyjemnie :) A jak samopoczucie ? Maniu ja czekam na jakieś wesele, rodzinne spotkanie. Uwielbiam to, ale jakoś nic się nie szykuje. Kuzynka miała brać ślub,ale przełożyli na za rok, na razie kredyt ważniejszy na mieszkanie. Ja to czekam aż mi teściu narwie jagód :) Dziewczynki bardzo lubią, robię im naleśniki, do tego twarożek i są w 7 niebie :) Ostatnio je widziałam na rynku i rzeczywiście bardzo drogie. Powodzenia Maniu w pracy. Julka współczuję tego ząbkowania, to boli i malucha i rodziców. Nie da się temu zaradzić. ale minie i odsapniesz. A jak teraz mały się czuje? Widzę,że mamy mają różne powody do bycia obrażoną, przy niemowlaku jest tyle zajęć,że łatwo zapomnieć o dacie wyjazdu rodziców, i nie ma powodu do obrażania się. Ale może jako babcia inaczej bym to odebrała ;) I jak to wyjście z mężem-udane? :) Agata co słychać? A u mnie upalnie, nie mogę spać, siedziałam wczoraj na tarasie,prawie do rana z siostrą ;) Weekend spędziliśmy po rodzinie, nie musiałam gotować, dziewczyny się wyszalały, skorzystały ze słońca. W sobotę jedziemy do Warszawy, z noclegiem. Moja mama chciała zostać z dziewczynkami, ale je bierzemy. Najpierw zoo, potem randka z mężem na Starówce a brat pobawi się w nianię, a w niedzielę chcę pokazać córkom Łazienki. Oby plan wypalił :) Teściowa wciąż nadąsana, już trochę mniej,ale nadal. Szwagierka poprosiła bym się za nią wstawiła, teściowa -a jej mama, złościła się na nią bo ona chce jechać z chłopakiem na wakacje. I nieważne,ze dziewczyna ma 25 lat, dla teściowej wyjazd dziewczyny z chłopakiem bez ślubu to obraza moralności. I cóż, jej zdaniem zajęłam złą stronę sporu. Ale już trochę emocje opadają i nawet męża poprosiła by przywiózł nam ciasto, co upiekła ;)Babcia czuje się coraz lepiej, na szczęście :) Humor ma od razu lepszy.
-
Agata po porodzie kobieta doświadcza różnych emocji. To nie jest tak,że rodzi się dziecko, dostajemy do niego instrukcję obsługi i bach, wszystko jasne. Dzieci płaczą, denerwują tym niewyspane, rozdrażnione od hormonów i obolałe po porodzie matki. Nie jesteś złą matką bo Ada płacze. Każde dziecko jest inne, być może wdała się w męża, może ma kolki? Może jej jest za ciepło w domu, albo czuje się niepewnie i płaczem chce powiedzieć-bądź przy mnie blisko. To maluszek, inaczej Ci nie powie-uwiera mi pieluszka, nudzę się, potrzebuję ciebie mamo, jestem głodna, spragniona itp. Nie myśl o sobie jak o złej matce. Twoja mama chce pomóc, ale też wydaje jej się,że gdybyś stosowała każdą jej radę, mała była zachwycona, nie płakałaby, a w domu panowałaby harmonia. I stąd jej irytacja, tym bardziej,że mówisz,że to osoba o cechach przywódczych. Zdaje sobie sprawę,że to Wy jesteście rodzicami małej, i macie większą władzę, kontrolę, więc takim zachowaniem pokazuje,że jej z tym źle. Chyba każda babcia ma taki etap-ci młodzi nie tak trzymają maluszka, nie tak karmią, za rzadko chodzą na spacerki, a przecież ja wiem najlepiej, bo dzieci już wychowałam i żyją, mają się dobrze. Ja bym sama wychodziła z inicjatywą, to znaczy nie czekaj na irytujące rady, pytaj, nawet jak znasz odpowiedź, kiedy mama będzie widziała,że cenisz jej zdanie, nie będzie się wtrącać non stop i wymuszać słuchanie rad. Przykre,że rodzice zamiast się cieszyć z narodzin wnuczki rozgrywają jakieś swoje problemy w Twoim domu. Ale ustal reguły, oczywiście życzliwie i spokojnie. Powiedz,że mama bardzo by pomogła zabierając małą na spacer, a Ty z tatą porozmawiaj o zdrowiu. Poproś mamę o zrobienie obiadu, a sama idź z małą na drzemkę. Spokojnie, delikatnie, ale stanowczo,ustalaj reguły. Będzie dobrze! Asiu super,że wyniki malucha są dobre. Anemii współczuję, dostałaś jakieś leki? Do jedzenia się musisz przemóc, dla dobra Was obojga. Eksperymentuj w kuchni, ponoć teraz modne są koktajle, np ze szpinakiem-to masa żelaza :)Zosia już idzie do 4 klasy? Duża panna :) takie klasy ukierunkowane na różne pasje dzieci są fajne, ale z drugiej strony czy to niezbyt wcześnie? Nie wiem, przecież nagle może jej się spodobać historia czy polski i będzie musiała zmieniać klasę? Chociaż z drugiej strony w dzieciach trzeba rozwijać zainteresowania jak najwcześniej. Komentarzami się nie przejmuj, zazdrosne są koleżanki i tyle :) Maniu ja bym mogła pojechać nad to morze do Ciebie. Nawet te zakupy bym Ci robiła, jakbyś mnie częstowała domowym ciastem i konfiturami ;) Julka gratulacje podwójne dla Twoich chłopaków :) Wiesz ja tam przestałam się przejmować swoim wyglądem. Cóż, urodziłam dzieci, przybyło 5 kilo, zejść nie chce, no trudno, za to mam świetne córki :) A u nas pogodnie, mnóstwo czasu spędzamy na spacerach i w parku, gdzie dziewczyny szaleją. Babcia jutro traci gips, zacznie się wożenie na rehabilitację. Zmarł sąsiad, 85 lat, w piątek idę z mamą na pogrzeb. To bardzo zasmuciło mojego dziadka, to był jego przyjaciel, więc tak smutno. No i niechcący wplątałam się w konflikt w męża rodzinie. W sumie chciałam dobrze, niewiele powiedziałam, niczego nie zrobiłam, a cała wina poszła na mnie. Teściowa wściekła, mąż tak samo. A miałam tylko być rozjemcą, a wyszło,że zostałam czarną owcą. Ale liczę,że w końcu tam zmądrzeją. Bo już tych rodzinnych sporów mam dość... pozdrawiam
-
Julka to świetna wiadomość :) Wyobrażam sobie jaki ciężar musiał Wam spaść z serca ;) Sama nie wiem czy mogłabym się obyć bardziej bez auta czy zmywarki? Chyba bez obu bym nie dała rady ;) Nie znoszę jak jestem u dziadków i myję naczynia ręcznie, ale auto ważniejsze, a ceny cóż, potrafią wbić w fotel tych napraw... Maniu nawału pracy nie lubimy,ale ważne,że sobie radzicie:) Chciałabym kiedyś zrobić swoje konfitury, ale boję się do tego zabrać ;) Napój jest ciekawy,ale czy to smaczne? Agata te pierwsze tygodnie z maluszkiem są i piękne, i jednak trochę męczące,ale niebawem wszystko się unormuje i znajdziesz więcej chwil dla siebie:) Asiu najważniejsza jest cierpliwość. Zosia jest mądrą dziewczynką,na pewno niebawem wszystko sobie ułoży. W drugim trymestrze dostaniesz zastrzyk energii nie martw się, pierwszy jest najgorszy. A jak w pracy, już się podzieliłaś szczęśliwą nowiną? A u mnie troszkę lepiej. brat przyjechał, siostra już ma wakacje, więc do pomocy więcej osób, inna atmosfera w domu. Mama też już normalnie, na szczęście. Dziewczyny szaleją, na szczęście zdarzają się pogodne chwile to wyrzucam je do ogrodu, bo z ich energią by mi dom rozniosły :) W ogóle mają teraz jakiś dziki czas, spać chodzą koło 22, a wstają chwilę po 6 rano, i już mają masę energii, jakby stale pod prąd były podłączone. Chwilami mam dość :) Jutro mamy w domu małą uroczystość, brat został magistrem, więc robimy mu takie przyjęcie, oby była pogoda i udało się zrobić grilla. Mam nadzieję,że brat znajdzie pracę gdzieś na miejscu, bo fajnie jak jesteśmy wszyscy w okolicy. Ma tutaj dziewczynę to może wróci z Warszawy na stałe? Na razie jest do 1 lipca, potem ma jeszcze 3 tyg wynajmu i zacznie się pakować, ale po drodze pomieszka tam z dziewczyną, i nas zaprasza na jakiś weekend. Musimy wpaść:) Robiłam dziś krokiety ziemniaczane, podejście 3 i w końcu udane:) A w sprawie wakacji, to już nie mogę się doczekać:)
-
Asiu ja bym jak opadną emocje powiedziała Zosi, że rozumiem jej zazdrość i te emocje w związku z pojawieniem się brata czy siostry, ale takiego zachowania nie akceptujesz. Są granice. Mała ma prawo być zazdrosna, ma prawo się złościć,ale publiczne awantury są nie do przyjęcia. Ona ma prawie 10 lat, więc powinna już panować nad emocjami. Wiadomo pomyślała sobie-mama źle się czuje przed ciążę, o mnie nie pamięta, jestem na którymś tam miejscu z kolei itp. Dlatego nawet jak ona się złości, podkreślaj,że ją kochasz i kochać będziesz tak samo, nawet jak będziesz zmęczona, czy gorzej się czuła przez ciążę, to uczuć nie zmienia. Tyle,że Zosia to duża dziewczynka, rozumie zmiany jakie zajdą w waszej rodzinie i na pewno się ich boi. Musisz z nią cierpliwie rozmawiać, tłumaczyć, najgorsze by czuła się zaskoczona jakąś nowością. Bądź dobrej myśli, dużo cierpliwości. Mania zdrówka życzę. Mam nadzieję,że w pracy było spokojnie i zatoki już zdrowsze? A cóż to za zdrowotny napój? I wszystkiego najlepszego na urodziny:) Julka co u Ciebie? Agata jak Ada? Z babcią tak sobie, ma wahania ciśnienia, zawroty głowy, stwierdzili,że to przez leki, a raczej nadmiar, ale jak ma nie brać przeciwbólowych? W każdym razie babcia od wczoraj głównie leży, bo jak ma się zawroty głowy to ciężko chodzić,a co dopiero chodzić o kulach. Rodzina chyba się wystraszyła, bo na weekend znów przyjeżdża ciocia z rodziną. Szkoda,że dopiero jak jest gorzej,ale dobrze,że w ogóle. Poza tym to z mamą wciąż mam napięte relacje, najciekawsze,że ma do mnie pretensje o opiekę nad babcią, a sama zagląda tam wieczorem na parę chwil. Ciągle mi mówi,że zaraz wakacje, musi szykować plan akcji lato, ale ja to przecież mam mnóstwo czasu, więc czemu siedzę w domu zamiast u dziadków. No i mam przez to momentami wyrzuty sumienia, może przesadzam i powinnam być u dziadków non stop? W kwestii wakacji wybór podjęty, przekonałam męża, jedziemy nad morze. Miejsce nazywa się Skowronki, na skraju lasu, 800 metrów do morza, ponoć cisza, spokój, dzieci mogą szaleć, plaża pusta. Do tego niedaleko Krynicy Morskiej, ale też na pewno jeden dzień spędzimy w Gdańsku. Ceny niskie, także 6 dni spędzimy mam nadzieję fajnie :) Miłego weekendu:)
-
Weekend był miły, naprawdę, potrzebny mi był dystans. Pogadałam z mamą, najpierw miała do mnie dużo pretensji o kłótnię z babcią,ale potem doszła do wniosku,że rzeczywiście wszystko zrzucili na mnie, a przecież też mam swoje obowiązki. Chcę pomagać dziadkom,ale jednak muszę też mieć czas dla swoich dzieci, dla swojego domu i czas na nic nierobienie. Dziś byłam u dziadków rano z zakupami, zrobiłam śniadanie, nastawiłam pranie, posiedziałam, pogadałam, a potem już poszłam do siebie i koniec na dziś. Obiadem, porządkami i daniem lekarstw zajmie się w końcu wujek. A ja w u siebie zrobię porządek, a potem oddaję dzieci na godzinkę siostrze i idę do kosmetyczki, ot taki kaprys:)A na obiad mam pierożki z jabłkami, z garmażu, jakie to błogosławieństwo,że są takie miejsca:) Jutro za to zabieram dziadka do lekarza, znów do Radomia jedziemy. I myślę nad wakacjami, dzwoniłam w dwa miejsca i niestety miejsca już zajęte,więc w tym tygodniu koniecznie musimy wszystko załatwić. Agata kolki są normalne, i dla dzieci karmionych naturalnie i sztucznie. To brzuszek nie działa jeszcze jak trzeba. Możesz małej masować brzuszek, albo kłaść ciepłą pieluszkę.Początki nie są lekkie, sama musisz dojść do siebie, wiadomo musicie się poznać, będzie lepiej:) Mania mam nadzieję,że nowe leki pomogą :) A w pracy będzie spokojnie i bez nerwów. Tyle tych ciast pieczesz,że mogłabym zamieszkać u Ciebie:) Julka na pewno z teściową będzie dobrze, wierzę w to. Jak mały się czuje? Bruno-śliczne, męskie, konkretne imię. Fajnie mieć bratanka:) Gdyby nie to,że moja mama kocha prace w ogrodzie, to u nas pewnie nawet trawa by nie rosła;) Joasiu co u Ciebie?
-
Witam :) No właśnie ja tu czekałam na Twoje słowa. Bardzo gratuluję Agata:) Asiu cieszę się,że mąż dostał awans. Już nieważne jak,ale najważniejsze,że jest i odetchniesz. Spokojnie będziesz mogła szykować się na powiększenie rodziny bez drastycznego obniżenia budżetu. Bo nie oszukujmy się, dzieci to droga inwestycja. Jak pomyślę ile wydaliśmy na wózki, łóżeczka, ubranka, zabawki... A jak samopoczucie? Julka dużo optymizmu Ci przesyłam. Mania ma rację, żadną myślą wyników nie zmienisz, a pozytywne myślenie dodaje sił. Ważne,że sam zabieg przebiegł spokojnie, i jest już po nim. Odpocznijcie w weekend całą rodziną. Mania moja siostra ma teraz taką alergię-w zasadzie nie wiemy na co, że już cały tydzień nie chodzi do szkoły. Rzeczywiście strasznie coś pyli i unosi się w powietrzu. Oby przeszło i fajnie udało się Ci spędzić weekend-od poniedziałku znów ma się nam aura pogorszyć. A u mnie w miarę ok. Dziś jadę na uczelnię, muszę dostać ten wpis, zabieram dziewczyny i siostrę. Mąż pracuje, to spędzimy babski dzień, jakieś lody, zakupy. A jutro mamy grilla, przyjedzie moja kuzynka z dzieciakami. Moja babcia zaczyna mnie strasznie irytować, w zasadzie to sama nie wiem czy to babcia, czy fakt, że nikt nie chce pomóc? Ale w czwartek już nie wytrzymałam i tak jej odpowiedziałam,że samą mnie to zmroziło. Jednak nie mam cierpliwości, a myślałam,że córki mnie jej nauczyły. Cóż, głupio się teraz czuję z tym co powiedziałam, ale jak wspominałam, nawet moja mama rzadko zagląda do dziadków, bo szykuje akcję na wakacje w bibliotece, brat szykuje się do obrony magisterki, zostaje na cały czerwiec w Warszawie i tak dalej... Mam nadzieję,że dziś będzie miły dzień:)
-
A i ja się upalnie witam, aż się miło zdziwiłam tym,że o 7 rano miałam 20 stopni :) Lato w pełni, dziewczynki zachwycone, latają po ogrodzie, miło się wypoczywa na tarasie i opala :) Zajęcia na podyplomówce semestr pierwszy zaliczone. Czekam tylko na maila z informacją o zaliczeniu, wiadomo każdy zaliczy-chyba,że ktoś nie oddał pracy, ale mimo to się denerwuję bo każdą pracę komentują, a chciałabym mieć same pozytywne komentarze:) Potem złożę zaświadczenie o zaliczeniu przedmiotu i mam wolne do września :) Dużo dały mi te studia, to była jednak dobra decyzja. Mąż mnie docenił, zobaczył ile zajmuje opieka nad dziećmi i nad domem ;) A poza tym babcia dalej męcząca, to taka samodzielna osoba, nie znosi pomocy innych, nie lubi nie być w ruchu. A tu leży, albo siedzi, nawet do ogrodu wyjść ciężko i mają dziadkowie 12 schodów z tarasu, więc wiec wiecie głównie babcia siedzi w domu i z nudów chyba się kłóci... A i cóż, czerwcowe wakacje nie dojdą do skutku, ustaliliśmy sierpień, ale nie możemy dogadać się gdzie jedziemy -ja chcę nad morze, mąż koniecznie w okolice Podlasia, jakaś agroturystyka, cisza, jakieś jezioro i ryby do łowienia. Muszę go przekonać do Bałtyku . A dziś trzeba korzystać z ładnej pogody, ponoć ma zrobić się od jutra trochę gorzej. Mania to taki cukier, a już sobie wyobrażam taką herbatę, pyszności :)Mój mąż wczoraj męczył się oglądając mecz, i chciał iść spać, i oglądać. W końcu wyszło na to, że zasnął,a ja prasowałam, i śledziłam wynik. Jak się zdziwił wynikiem końcowym:) Fajne to wyjście do opery, sama wieki nie byłam,.. Joasia ja za granicą nie mieszkałam, nie wiem jak tam jest. Ale nie wydaje mi się również,że u nas samo zło, a gdzie indziej płatki róż rzucają pod stopy. Moja szwagierka studiowała 5 lat za granicą, i jednak wróciła pracować do nas:) Mam nadzieję,że Zosia coraz bardziej akceptuje fakt bycia starszą siostrą, i mieliście udany weekend:) Co do badań to się nie martw, robią i je młode dziewczyny, zapobiegawczo jedynie. Agata pamiętam dopiero co pisałaś o ciąży, a tu już poród się szykuje. Pięknie. Mocno trzymam za Was dziewczyny kciuki. Jak ochłoniesz koniecznie daj nam tutaj znać co tam u Was:) Julka a jak u Ciebie? pozdrawiam
-
Witam Was dziewczyny :) Dziękuję za miłe słowa. Wiecie babcia zawsze była obok, i mam takie poczucie,że muszę jej pomóc. Ale nie ukrywam,że bywa ciężko. Babcia ma swoje lata, ta choroba teraz ją irytuje, jest drażliwa, nerwowa. Wczoraj nakrzyczała na mnie bo złą herbatę kupiłam. Ona kupuję inną, dla mnie to bez różnicy, dla niej to powód do awantury. Ale wiem,że to wina tego uziemienia, sama byłabym zirytowana jakbym niewiele mogła zrobić. Ogólnie bardziej pomaga mi teściowa niż rodzina babci. Dla babci to obca osoba,a to obiad przyniesie, a to z ciastem przyjdzie,albo wczoraj córki mi zabrała na cały dzień. Reszta rodziny uznaje widocznie,że skoro mam dom dziadków za płotem to obowiązek opieki spada na nas, a,że ja nie pracuję to w sumie na mnie... Ale weekend był miły, spokojny, pełen relaks. Mąż ma wolny piątek,mama też, więc mam dwa wolne dni od babci, ale nie chcemy nigdzie wyjeżdżać, bo na jedną noc to się nie opłaca. Jutro Boże Ciało, po procesji jest rodzinny festyn odpustowy, a w piątek muszę pojechać na spokojnie do biblioteki, bez dzieci :) Mania też nie wiem co to różany cukier, i jak się to robi :) Ale czekam na bliższe informacje:) a morza zazdroszczę, bardzo zazdroszczę. Masz rację z tą pracą, moja kuzynka po takich studiach dziwnych, dostała pracę w eleganckim butiku i po tygodniu odeszła, bo uznała,że to niegodne jej wykształcenia. Teraz 4 miesiąc bezrobotna, ciągle albo za mało płacą, albo za niskie stanowisko oferują... Julka mam nadzieję,że ta urodzinowa impreza będzie udana, pogoda dopisze a dzieci będą zadowoleni. Moje córki przy chorobie mają czasem większy apetyt, ale przy anginie to normalne,że jedzenie nie smakuje, bo połykanie boli. Dawaj jej kremy chłodne do picia, jakieś przecierki, kaszki, coś delikatnego. Asiu co u Ciebie? Agata jeszcze jesteś w komplecie z Adą czy już osobno? pozdrawiam
-
Jestem, nie zniknęłam :) Ale przyznaję ostatni czas był trudny. Babcia w domu, i wyszło na to,że ja zostałam opiekunką, pielęgniarką i kucharką. Do tego drugi dziadek dostał rehabilitację w Radomiu, na 7.30, musiałam go wozić, czekać dwie godziny i wracać. A,że mąż ten tydzień miał w pracy na rano, to musiałam dziewczyny z sobą zabierać. Robiły się nieznośne, bo budziłam je chwilę po 6 rano. A jeszcze w zeszłym tygodniu mieliśmy 3 urodziny Niny-ale bez imprezy, tylko tort, a Iga miała zapalenie dróg moczowych. Powiem Wam,że jestem wykończona,w następny weekend mam ostatni zjazd na studiach, i muszę napisać taką pracę, na razie mam przeczytane książki, napisane zero, a ma wyjść 10 stron... Jak się cieszę na ten weekend, do babci przyjechała córka, i zajmą się nią. Najciekawsze,że syn, który mieszka w tym samym mieście, którego żona nie pracuje, a dzieciaki mają 21 i 17 lat, ani razu nie byli pomóc. Dziadek sam nie ugotuje, nie posprząta, nie ubierze babci, stara się, ale sam ma swoje lata, choroby, a tutaj jak trzeba było dzieciaki oddać do babci to znali adres, teraz nie mogą wpaść zrobić zakupów, chociaż posiedzieć, odwiedzić, nic. Na niedzielny obiad się zapowiedzieli, jak ciocia go zrobi. Mam dużo żalu. Bo ja mam małe dzieci, też mam swoje obowiązki, a jednak nie problemu, zajmuję się babcią,ale chciałabym też odpocząć, iść z dziewczynami na spacer, poleniuchować, wstać później niż przed 6... Dziś i jutro zbieram siły, jutro teściowa robi grill na dzień dziecka,liczę,że będzie miło. Asiu kiedy zostawałam siostrą miałam 5 i 13 lat. Za każdym razem byłam zazdrosna. Myślę,że to jest naturalne. Do tej pory Zosia miała Was tylko dla siebie, byliście zgraną trójką. Teraz wiele się zmieni. Zosia wie,że maluch będzie musiał gdzieś spać-może w jej pokoju, że mama będzie musiała zająć się maluchem i nie będziecie mogły spędzać tyle czasu razem. Boi się,że rośnie, i może Wam już nie wystarcza. zresztą jak nasza przyjaciółka znajduje sobie bliską koleżankę, też czujemy nutkę zazdrości. Zosi trzeba dać czas, być cierpliwym. Angażować w przygotowania, ale nic na siłę. Bunt jej minie, ale na razie taka wiadomość była dla niej szokiem i musi się z nią oswoić. Najważniejsze to być przy niej teraz, niech widzi,że ją kochacie bezgranicznie, i dalej będziecie kiedy maluszek się urodzi. Z czasem Zosia będzie dumna z tego,że jest starszą siostrą. A Tobie Asiu życzę dużo cierpliwości i dobrego samopoczucia:) Agata ja rodziłam naturalnie, i powiem Ci,że po 14 godzinnym porodzie myślałam,że w życiu z łóżka nie wstanę, a potem rzeczywiście 2 dni, i ja mogłam normalnie życie. A szwagierka po cesarce dwa tygodnie bite leżała w piżamie i tylko miała dziecko podawane do karmienia. Pewnie są i inne przypadki, że dochodzi się do siebie szybciej, ale wiadomo to jednak operacja i połóg trwa dłużej. Ale masz pomoc męża, rodziców na miejscu, będzie dobrze. Zgadzam się z Julką, ja nie wiedziałam jak obchodzić się z dziećmi, a tymczasem coś mi się w głowie przełączyło i wiedziałam co i jak. Właśnie tak działa natura:) A powiedz jakie masz wskazania do cesarki, jeżeli to nie tajemnica, tak wybrałaś, czy lekarz tak zdecydował? Mania ja właśnie szukam nowego aparatu, bo stary nam się psuje,ale mu się nie dziwię, 6 lat jest z nami, na ślub dostaliśmy... Czas na nowy :) Co do wyborów, mój teść na mnie nakrzyczał,bo powiedziałam,że nie wiem czy pójdę. On jest wielki zwolennik PO i dla niego ta porażka to jak czyściec. A jak przegrali to też uznał,że to przez moją mamę, bo nie poszła, bo się zawiodła na PO, a na Dudę głosować nie chciała. Co ją zawiodło? Nie wiem, chyba takie zmęczenie tymi samymi twarzami. Ja widzę,że się zmienia na plus,ale powoli bo to normalne, ale u mnie w mieście jest przekonanie,że jest tragicznie, rządzi u nas PiS i nawet jak otwierali aquapark to tylko przedstawiali jak to rząd nam nie pomógł i jak o nas nie dba bo sami musieliśmy go zbudować. I ludzie podłapują taką narrację. Ja w zasadzie nie interesuję się polityką, nie mam nic do po, na pis bym raczej nie głosowała,ale czuję,że rządzą nami starsi panowie, którzy nie znają problemów młodych ludzi-u mnie w mieście jest jedno przedszkole, nie ma żłobka, w przychodni jeden pediatra!. I wolałabym by kandydował ktoś młody, z otwartą głową, pełen energii, ale nie Duda oczywiście :) kukiz mnie nie porywa, wolę by na jesieni PO otworzyło się na młodych ludzi :) Julka szkoda,że tak wyszło, ale cóż, dzieciaki łapią choroby bez konsultacji z rodzicami w kwestii terminów, ale mam nadzieję,że urodziny po terminie będą jeszcze bardziej udane:) Dużo zdrówka dla dzieciaków, oby najmłodszy nie złapał anginy, bo angina to naprawdę nic przyjemnego. A babcia doglądająca marudnego wnuczka to skarb:) Teraz dużo firm wykorzystuje swoich klientów, zamiast dbać o dobrą markę, i o zadowolenie będą się wykłócać o parę złotych. Ale dobrze,że się nie dałaś. Też bym nie chciała płacić dwa razy za jeden tort:) pozdrawiam
-
Operacja się udała, chociaż wiadomo babcia bardzo obalała, narzeka okropnie, już by domu domu chciała iść, ale to najwcześniej w środę, bo serce słabe. Dobrze,że mimo wszystko zachowała swój charakter, i wczoraj nakrzyczała na mamę,że chciała rosół a nie bulion jarzynowy:) Teraz przez 6 tygodni będzie mieć gips, i niestety boli ją strasznie. Ale jesteśmy dobrej myśli, najgorsze czyli operacja za nią i to jest duży plus. Tylko dziadek załamany, całą winę bierze na siebie, bo wyszedł i zostawił babcię samą, a przyszedł do nas. Babcia niestety zeszła do piwniczki,a tam ani telefonu, ani nic. Eh, nawet nie chcę myśleć co byłoby gdyby mój mąż nie przyszedł do babci, w samą porę... Jakiś szósty zmysł. Agata duża ulga, kamień z serca pewnie musiał Ci spaść;) 35 tydzień-to już wszystko może się zdarzyć. Świetnie,że mała zdrowo rośnie,możesz już odliczać dni do spotkania z córeczką:) Julka my też na remont domu wzięliśmy dalekich krewnych teścia i cóż, zamiast szybko i sprawnie wyszło powolnie, ale tanio. No cóż, coś za coś. Mam nadzieję,że ostatecznie rodzice będą zadowoleni,a mąż nie straci nadmiaru cierpliwości:) noc muzeum-u nas była w bibliotece zawsze, ale niebawem będzie noc w bibliotece, więc mama nic nie organizowała, bo i po cóż. Zresztą u nas jakoś marnie z eksponatami. Chciałabym kiedyś do większego miasta pojechać i zobaczyć jak to wygląda:) Mania współczuję takich miesiączek. Ja mam z reguły łagodne, owszem czasem mam naprawdę obfite i męczące, ale to może z 3 w skali roku,a i tak potrafią wymęczyć. Mam nadzieję,że w weekend odpoczęłaś? Asiu co tam słychać u Was? A wczoraj jakoś znów w weekend nic nie zrobiliśmy, ja z mamą odwiedziłam babcię, a dziś do teściów na obiad idziemy. Już pada deszcz, więc spacer w grę nie wchodzi. Na szczęście Ninka zdrowa, więc szybko przeszło. Dostaliśmy zaproszenie na dzień dziecka u rodziny w tej agroturystyce, i musimy skorzystać-oby bez przeszkód:) Pozdrawiam
-
I muszę się wyżalić. Wczoraj moja babcia -co miała złamane biodro, złamała nogę. Była sama w domu, prawie 1,5 godziny nikt nic nie wiedział. Dziś ma operację bo złamanie jest skomplikowane, bardzo się boimy, bo i operacja w takim wieku to obciążenie, do tego babcia ma sporą osteoporozę i wiadomo takie złamania są bardzo osłabiające. Miałam jechać z mamą do niej teraz na czas operacji, ale niestety, teściowa chora nie może zostać z dziećmi, a Nina jednak też chora, myślę,że to od teściowej jakaś infekcja. Eh, dziewczyny smutno mi dziś bardzo....
-
Asia bardzo, bardzo gratuluję-tyle razy wspominałaś o dużej rodzinie i proszę, będzie dziecko. Będę mocno trzymała kciuki, dużo zdrówka i pozytywnych myśli, to jest teraz najważniejsze. Nie martw się na zapas, a 38 lat- cóż to teraz za wiek, ile kobiet rodzi w tym wieku pierwsze dziecko, czym tu się przejmować. Po prostu musisz bardzo dbać o siebie, i pamiętaj-zero stresów:) Jak mówiła Mania, los podarował Wam piękną niespodziankę, warto było czekać:) Mania nie dziwię się,że ciężko było wrócić do rzeczywistości, tym bardziej jak wyjeżdża cała rodzina. Mi bardzo się właśnie podobają te rodziny, które lubią razem spędzać czas. Mam w rodzinie taki przykład,że dzieciaki, nastolatki 13-15 lat już odcinają się od rodziców, nie chcą spędzać czasu z nimi i rodzeństwem. A życie jest takie krótkie i takich chwil bywa za mało... Pielęgnujcie takie chwile:) Agata mocno jutro i już dziś trzymam za Was kciuki. Naprawdę mam nadzieję,że to nic poważnego! Trzymaj się kochana mocno. Julka i jak weekend minął? Plany się udało zrealizować? Jak teściowa, i jak wspólne mieszkanie z rodzicami? :) Ogródek- o nasz na szczęście dba mama. Ja uwielbiam piękne ogródki, ale talentów nie posiadam ogrodniczych. Moje kwiaty domowe też jakoś łatwo się poddają... A ja miałam naukowy weekend mieć. I sobota taka była. A wczoraj pojechałam 30 km na 4 godzinny blok zajęć i na miejscu okazało się, że profesor siedzi w komisji wyborczej i zajęć nie ma. Wściekła byłam, bo wstałam przed 6 rano, a noc była ciężka, Ninka miała gorączkę, chyba z nadmiaru emocji sobotnich,ale wiadomo bardzo się stresowałam, bo nagle wyskoczyło jej 39,5 i nad ranem na szczęście zniknęło i zero innych objawów. Jechałam zmęczona, niewyspana, a można było wywiesić inf. Przecież o pracy w komisji wiedział wykładowca dużo wcześniej. Jakoś to mi dzień rozbiło, nerwowa zostałam i na dzisiejszy dzień. Jakoś nie mogę się skupić i nic mi się nie chce, brak energii rządzi.Może jutro będzie lepiej. Na dziś zrobiłam rosołek, życzenie córki, siedziałyśmy na tarasie i korzystałyśmy z ładnej pogody. Co do wakacji, myślimy intensywnie nad nimi. Zagranica nie wchodzi w grę, bo samolotem nie polecimy na razie-sami się boimy, a dziewczynki są za małe, i jak dołoży się strach o nie, to pewnie byśmy zawału dostali, ,a podróż autem z dwójką małych dzieci odpada, za długo. Także zostaje nam nasze morze jak na razie. Muszę zacząć szukać jakiejś kwatery, raczej chcemy jechać sami, bo moja mama urlop ma pod koniec lipca, i jedzie na parę dni z moją siostrą w góry. Cóż, pomyślimy intensywnie.
-
Witam dziewczyny:) Nasza majówka dość nieudana. Z dziećmi różnie bywa, Ninka trochę chorowała w tygodniu i zamiast w piątek postanowiliśmy jechać w sobotę, ale w sobotę zadzwoniła siostra męża,że dziadek w łazience się poślizgnął i mocno poobijał. Teściowie wyjechali to musieliśmy pomóc i dzień zniknął... Na szczęście lekarze po prześwietleniach stwierdzili tylko stłuczenia u dziadka, ale dość bolesne. Także pojechaliśmy jedynie w niedzielę na grilla, owszem było miło, ale to żadna majówka, wielki relaks czy oderwanie od codzienności. U nas to tak zawsze, ludzie podróżują po świecie, a my na dwa dni nie możemy pojechać. Musimy pomyśleć nad wakacjami, chcę wyjechać, wypocząć nad morzem. Ale to wszystko zależy od finansów niestety... Trudno, dziś ładna pogoda, zabieram dziewczyny i idziemy do parku. Julka mieszkanie z mamą jest fajne:) Cieszę się,że fajnie spędziliście majówkę:) Agata ja na końcówce ciąży to chyba sekundy odliczałam do spotkania z córkami,. a to się tak dłużyło.. Super,że wyniki są już dobre, pozostaje cierpliwie czekać i cieszyć się spotkaniami z przyjaciółmi:) Maniu jak Twój wyjazd? Joasiu jak Twoja majówka minęła? Pozdrawiam
-
Julka nie znam się za bardzo na medycynie, ale mocno trzymam kciuki by samo wycięcie ten zmiany pomogło i wystarczyło. Najważniejsze,że wiadomo,że nie jest złośliwa zmiana, i dobrze powinna zareagować na leczenie. Właśnie musicie być teraz wsparciem dla teściowej, być obok, na pewno wnuki dodadzą jej porcji optymizmu i chęci do wyzdrowienia. Naprawdę mocno trzymam kciuki za Waszą rodzinę. Pomysł z wakacjami świetny, myślę,że bardzo się przyda waszej rodzince taki wyjazd, czas na relaks i odpoczynek. Moje dziewczynki morza nie widziały, bardzo bym chciała pojechać w tym roku, ale przez te moje studia może być finansowo ciężko, bo latem chcemy powalczyć z drzwiami do garażu i nie wiem jaki będzie nasz budżet... To już masz swoich rodziców u siebie? Poszukałam ten fotelik w sieci, cudowny jest. Świetny jest z pomysł z obracanym siedzeniem, szkoda,że jak myśmy kupowali dla młodszej to go nie było... Joasiu rzeczywiście i dużo okazji, i dużo wydatków w okolicy majówki. I jaki tort wybrany, pewnie ulubiony Zosi? :) Sukienka naprawdę śliczna, i wydaje mi się,że będziesz mogła założyć ją na wiele okazji. Daj znać jak przyjdzie, czy warto coś zamawiać z Bon prix :) No i lepszego samopoczucia życzę. A sprawę z pracy nawet ciężko komentować, taka dziecinada i brak kultury... Mania i jak plany wyjazdowe, już spakowana jesteś? Agata wsparcie innych kobiet jest cenne. Już pewnie nie możesz się doczekać przyjazdu rodziców, to blisko. A powiedz jak te sprawy z łożyskiem, wszystko już w porządku? Mężowi nauczka oczywiście się nie spodobała, ale zniósł ją z godnością i zaproponował zawieszenie broni. Kwiatów nie było, bo w sumie w ogrodzie mamy już sporo kwiatów, ale za to dostałam ciasto, od teściowej. A,że to pyszności, więc zadowolona byłam :) Mój mąż uznał,że skoro dwa razy w miesiącu musi zająć się dziećmi to już starczy., Ale to jego zajmowanie-zostawiam mu jedzenie, dziećmi pomaga mu opiekować się moja mama, a w niedzielę jeździ na cały dzień do teściów-jak wczoraj. Ale uważa widocznie,że tak się poświęca,że starczy. Moja teściowa pracowała, to fakt, ale jako księgowa u swojego męża, w domu. Ciekawe co by było gdybym poszła do pracy? Kto by gotował, sprzątał i dbał o dzieci? Ale skończmy, pogoda śliczna, zaraz idziemy na spacerek, zakupy i do teściów. Dziadek męża zostaje do września, tu ma lepsze warunki, widać,że odżył, tam pół dnia był sam, tu są dzieci, jest gwar, i dziadek to lubi. Więc idziemy w odwiedziny, a w piątek jedziemy na naszą małą majówkę:) Będzie grill, wieczór przy muzyce, wycieczki rowerowe, nie mogę się doczekać:) Pozdrawiam
-
Maniu zazdroszczę Wilna. Moja mama była tam na wycieczce, wróciła zachwycona, i piękne zabytki, i pyszne jedzenie. I kultura podobna do naszej. Fajnie,że masz tam rodzinę. Myślę,że takie spotkanie będzie wspaniałą pamiątką na całe życie. Wiadomo przed każdą podróżą mamy jakieś obawy-jaka będzie pogoda, czy się nie zgubię itp, ale to naturalne. Zbieraj piękne wspomnienia i pochwal się nam nimi:) Julka pogoda w weekend rzeczywiście nie zachęcała do niczego poza oglądaniem tv. Foteliki są strasznie drogie, to znaczy można kupić tańszy, ale wiadomo tu chodzi o bezpieczeństwo dziecka. My kupiliśmy Recaro dla młodszej, starsza miała Chicco nie polecam, ale Recaro dalej nam towarzyszy. Jak się podzieli cenę na ilość lat to wychodzi korzystnie:) Pomysł na wyjazd z mężem popieram,mam nadzieję,że uda Wam się wyjechać tylko we dwójkę, na pewno byłaby to okazja do spokojnej rozmowy, wyjaśnienia swoich potrzeb i wątpliwości. Jak masz możliwość korzystaj. Mieszkanie z rodzicami jest fajne, ja każdemu polecam. Chociaż raczej jest to układ lepszy jak mieszka się matka-córka, a nie synowa-teściowa:) Asiu i jak sukienka wybrana? Agata co tam słychać u Ciebie i Ady? A ja pokłóciłam się z mężem wczoraj i mamy ciche dni. Wczoraj moje córki miały dzień denerwowania rodziców, były ataki histerii, złości, nudy. Mąż miał na drugą zmianę w aptece, chciałam zrobić obiad szybciej, by mógł zabrać go z sobą, i prosiłam by zabrał na pół godziny dziewczyny z sobą-mył auto. One by pobiegały po ogrodzie, może by im przeszło, ale nie, mąż uznał,że on idzie do pracy i on musi mieć spokój, i ciszę, i że w tym harmidrze nie da się żyć. Tyle,że ja zostałam z nimi jak on poszedł do pracy, musiałam je nakarmić, zabawiać, wykąpać i uśpić. Ale mąż uznał,że on idzie do pracy-robi coś ważnego i musi się przygotować, a wypoczywam resztę dnia i to jemu powinnam dać spokój i zapewnić komfort. Zrozumiałam, że prowadzenie domu i wychowanie dzieci to żadna praca. Skoro to taki wczasy to czemu musiał uciec z domu? Nie wytłumaczył. Także uznałam,że albo przeprosi z kwiatami, albo robię sobie urlop. Umówiłam się ze szwagierką, idziemy same na kawę i plotki a niech mąż wypoczywa w domu z dziećmi i jeszcze niech zrobi obiad i posprząta. Myślę,że przyda mu się taka nauczka. Wiecie mnie to boli, bardzo chciałabym iść do pracy, ale uważam,że nie da się być i dobrą mamą i super pracownikiem na 100 %. Mnie wychowano tak,że to rodzina jest najważniejsza i wybrałam rodzinę. A mąż widzę w ogóle tego nie docenia... Poza tym pogoda się poprawia, zdrowie wróciło, jutro jadę do biblioteki-w końcu nie mogę zaniżyć swojej opinii jako pilnej studentki :) pozdrawiam
-
Witam :) Agata nie znam się dobrze na problemie, który Ciebie dotknął, bo ja nie miałam z tym problemów. Ale poczytałam o tym przed chwilą i widzę,że dojrzałość łożyska jest mniej ważna, najważniejsze czy maluszek dostaje wszystko to czego potrzebuje. Idź spokojnie na to badanie, najważniejsze-nie możesz martwić się na zapas. Dbaj o siebie, dużo wypoczywaj, regularnie chodź na badania, i nie stresuj. Wiem to się łatwo mówi, mnie też w pierwszej ciąży wszystko maksymalnie stresowało, ale cóż z instynktem macierzyńskim nie wygrasz:) Najważniejsze,że masz świetnego lekarza i masz do niego zaufanie. A emocji w ciąży chyba nie da się uniknąć, w końcu dla dziecka chcemy jak najlepiej. Joasiu -anginy bardzo współczuję. Niezbyt to miła przypadłość, mam nadzieję,że córka już czuje się lepiej? Myślę,że warto iść na rozmowę, taką niezobowiązującą, niech wybada firmę, a potem w obecnej porozmawia o swojej przyszłości. Jeżeli brak mu docenienia, to taka zmiana na lepsze warunki może mu pomóc. Sukienka jest śliczna, co prawda ja przez internet kupuję głównie dekoracje do domu, piżamy, jakieś dodatki, czy takie domowe dresy, ale raczej jestem zadowolona. Michalina ostatnio nerwowo tam u Ciebie w pracy, ale nawet w trudnych sytuacjach się sprawdzasz-gratuluję :) A odpoczynek każdemu się przyda, nie ma to jak odetchnąć od pracy, tym bardziej w towarzystwie ciacha:) A u mnie zatoki lepiej,gorzej,że zaraziłam męża. Coś zaczął kichać,i prychać. Starsza córka też od wczoraj trochę kicha. I jestem zła, bo wolny weekend, można coś ciekawego zrobić, a szykuje się domowy czas. No cóż, muszę jechać na większe zakupy na szczęście dziś mam obiad od mamy, bliny, samej mi się dziś nie chce robić, mąż chory odbiera energię :)Dziękuję za gratulacje, sama jestem zdziwiona,że mając dzieciaki i dom udaje mi się i chodzić na wszystkie zajęcia i jeszcze być stawiana za wzór. Może to wynik tego,że ja to traktuję bardzo poważnie, a inni chodzą bo muszą mieć chyba papierek. No, ale ich strata, bo jednak ta wiedza się przydaje:) Julka co u Ciebie? Pozdrawiam, może weekend będzie słoneczny?
-
Witam Was dziewczyny :) U mnie męczący był to weekend, pogoda piękna, ale nic z niej nie skorzystałam, siedziałam na zajęciach-ale żałowałam,że je mam akurat w ten weekend-pochwalę się napisałam najlepiej z całej grupy. Poza tym chyba dostałam zapalenia zatok, tak mnie męczy katar, na szczęście mąż przyniósł odpowiednie leki i mam zamiar szybko się z tym rozprawić. Także najbliższe dwa dni przeznaczam na wyleczenie kataru. Ninka chyba rzeczywiście mleka nie powinna pić. Być może mój błąd, z jej alergiami nie powinnam jej dawać jeszcze mleka z kartonu a wciąż modyfikowane. Na razie dajemy jej sojowe, dla mnie świństwo, ale mała pije, szczególnie to waniliowe ;)Mąż nie będzie pracował 2 maja, więc zapowiedzieliśmy się kuzynostwu-ci co mają agroturystykę i spędzimy miłe dni w ich towarzystwie. Jako,że robią specjalny pakiet na majówkę, jestem pewna,że będzie cudownie. A i w sobotę zaingurował mąż sezon grillowy, wieczorna kiełbaska zaliczona:) Joasiu i jak spotkanie się udało? Myślę, że warto byłoby przejrzeć rynek, może pójść na jakąś rozmowę o pracę, i potem podjąć decyzję w sprawie zmiany, czy też awansu. Wiesz jak ktoś stanie pod ścianą, i zobaczy,że może stracić pracownika, to nagle znajduje się podwyżka. Mam nadzieję,że mąż zostanie doceniony- w nowej bądź starej pracy :) Julka dobrze,że zawieszenie broni zostało zawarte, teraz będzie tylko lepiej-musicie więcej z sobą rozmawiać. Faceci chcą być samcami alfa czasem wbrew sobie, i naturze. Okazywanie uczuć i emocji to przecież nic złego. Szkoda,że małemu zdrówko się popsuło, najgorzej jak maluszek choruje. Mam nadzieję,że wyniki teściowej będą dobre i wszyscy odetchniecie. A jak weekendowe plany się udały? Agata a nie bierzesz tabletek z żelazem? One mają lepszą przyswajalność, ja bym brała, nie wiem czy lekarz Ci je zalecił? Nie miej wyrzutów sumienia, robisz wszystko co najlepsze dla córeczki, każda ciąża jest inna, są kobiety co o siebie nie dbają, a rodzą zdrowe dzieci i takie co chuchają i mają problemy. Najważniejsze nie zadręczaj się, bo stres najbardziej szkodzi dziecku. Jesteś pod opieką lekarza, na pewno będzie dobrze. Mania co u Ciebie? pozdrawiam
-
To i ja się przywitam już po Świętach :) U mnie było bardzo rodzinnie, jedzenia tyle,że z 5 razy się przejadłam. Jednak dobrze,że nie świętujemy co miesiąc bo ważyłabym z 200 kg, z moim łakomstwem :) Jajka się udały, nawet mama doceniła, chociaż wiadomo to proste danie. Ogólnie nachodziliśmy się po rodzinie, dzieciaki zadowolone-moja mama troszkę mniej, bo kupiła dziewczynkom piżamki, i uznała,że źle wypadła przy prezencie teściów i miała trochę pretensji,że nie uprzedziłam. No, ale o czym tu uprzedzać, ja wolę piżamki, praktyczne. A panienki nic tylko pchają te wózki i na śniadanie muszą z nimi przychodzić, takie nianie mam w domu :) Moje zaziębienie nie mija, w zasadzie przez święta je podkręciłam, a w weekend mam zajęcia i coś jak kolokwium. Wiadomo od tego nic nie zależy, ale nie chcę przynieść rodzinie wstydu, i samej sobie, a wiedza nie chce wchodzić, jak kiepsko się czuję. Oby przeszło. Do tego młodsza znów wysypana, mąż wini mleko, musimy iść z nią do alergologa. Zaraz wyjdzie na to,że Nina nic nie będzie mogła jeść... Joasiu fajnie spędziliście święta, nawet w małym gronie, ale jak udanie:) Też mam ochotę na proste jedzenie teraz, zero szaleństw :) Mania ja chodziłam na Rezurekcję, a potem pojawiły się dzieci i cóż, jak podrosną pójdę z nimi-o ile nie zaśpię :) Fajnie,że święta zaliczasz do udanych:) Agata może za rok z mężem uda się Wam przyjechać do Polski z małą? W ogóle nie każdy kraj świętuje drugi dzień świąt, więc poza granicami, szczególnie jak katolicyzm jest w mniejszości, świętować trudno. Ale myślę,że parę potraw, ładny stół i pamięć o świętach to też piękna rzecz :) A powiedz córeczka będzie miała dwa obywatelstwa, tureckie dostanie od razu tak? Julka mam nadzieję,że u Ciebie wszystko w porządku, i święta minęły spokojnie, musisz się odezwać, bo tutaj się martwimy. Pozdrawiam