
Michalinka
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Michalinka
-
I wróciła piękna wiosna:) A ja w mało wiosennym nastroju,bo znów jestem pokłócona z mężem,a winna jest cukiernia. Zamówiłam tort dla Ninki, oczywiście z Krainą Lodu, cena 120 zł. Zapłaciłam 50 zł zadatku,czyli przy odbiorze miało być 70 zł do dopłaty,ale pani celowo czy też nie, nie zaznaczyła na zamówieniu,że zapłaciłam już zadatek i kazała płacić całą kwotę. Mąż się wściekł, bo to nie 10 zł w końcu, ale nic nie ugrałam. No i mnie nakrzyczał,że mogłam wziąć jakiś kwitek, a ja naiwnie uwierzyłam,że dam zadatek i załatwione. Oczywiście z mężem się pogodzę, ale najbardziej mnie zirytowała obsługa cukierni, ta dziewczyna, która wzięła ode mnie ten zadatek stała obok szefowej dziś i mówiła,że nie pamięta bym dawała jej zadatek. Tak sobie myślę,że ona sobie dorobiła w ten sposób, łatwe 50 zł. No nic, trzeba mieć dziś bardzo ograniczone zaufanie do ludzi w dzisiejszych czasach, nie pójdę więcej do tej cukierni, a robili mi tort weselny i na wszystkie uroczystości. Laryngolog uznał,że Nina ma coś z zatokami, a powodem mogą być uszy-dziwna kombinacja. W każdym razie na razie nie ma mowy o przewlekłym zapaleniu, dostała parę leków, w tym na alergiczny katar. Czekać mamy tydzień, jak nie przejdzie antybiotyk pewnie nas czeka. No cóż, jutro urodzinowa impreza nas czeka i dom pełen gości:) Joasiu udanego dnia jutro, spokojnej uroczystości i pięknej pogody:) Diana ta zmiana pogody nasiliła infekcje różne, zdrówka dla Was, weekend się ładnie zapowiada, szkoda go przeleżeć:) Julka chętnie bym się z Wami w te Góry wybrała :) U nas dużo lasów to i są kleszcze, jakoś tak od dziecka mam z nimi styczność, ale rzeczywiście są groźne i dmuchać na zimne warto. pozdrawiam
-
Witajcie kochane:) Maniu ja za tydzień robię 4 urodzinki Ninki i szkoda,że jesteś daleko, chętnie bym Ciebie zatrudniła do stworzenia ciasta, ja muszę zamówić:) Nina chce oczywiście z Krainą Lodów:)Mam nadzieję,że w weekend wypoczniesz i ten czas napiętej pracy szybko zleci. Diana im więcej klientów to większy zysk, więc oby było ich jak najwięcej:) Choć wiadomo, jak człowiek ma za dużo pracy, to nawet nie ma kiedy się cieszyć tym,że są klienci, i przez to pieniądze. Zazdroszczę tego,że lubicie podróżować:) Mój mąż wyprawę do Warszawy traktuje jak wyjazd na koniec świata. Ale u nas było inaczej, mieszkamy w małym mieście, las, woda, większość ludzi ma swoje domy, non stop wczasy,to po co wyjeżdżać?:) Ale musimy zmienić nastawienie:) Byłam z małą u lekarki, oskrzela i płuca czyste, gardło trochę czerwone, ale to ponoć od kataru. Dostałam skierowanie do laryngologa z nią, udało mi się załatwić miejsce już w przyszłym tygodniu. Zobaczymy co tam nam lekarz powie. Dziś mąż pracuje to dzień z dziewczynami, odwiedziliśmy dziadków, załapałyśmy się na ciacho :) Jutro planujemy zacząć świętowanie urodzin Niny, i jedziemy do Radomia na teatrzyk dla dzieci, a potem pewnie McDonald:) pozdrawiam
-
Witam dziewczyny kochane:) Po tym weekendzie jestem bardziej zmęczona niż przed, myślałam,że te wykłady będą prostsze, a tutaj nieźle nas wymęczyli. Nina ciągle podziębiona. Byłam pewna,że to Iga po pójściu do przedszkola będzie wiecznie chora, a jakoś jej przeszło. Za to Nina ostatnio ciągle coś. Dziś pójdę z nią do naszej pediatry,niech tam ją osłucha,bo już sama nie wiem co jej dawać, jakieś wielkie przeziębienie to nie jest, ale ciągle a to katar, a jak go zaleczę to zaraz gardło jej wysiada. Ale korzystamy z uroków pogody,a to spacery, a to plac zabaw. Samej mi ciężko wysiedzieć w domu jak jest tak pięknie:) Z mężem już pogodzeni jesteśmy, z małej chmury był wielki deszcz. Ale czeka nas jeszcze jedna przeprawa, szkoła Igi, nie wiem jak dojdziemy do porozumienia. Mamy inne zdanie na ten temat,.... Julka ja to Ciebie podziwiam, cały tydzień szkolny zostajesz z trójką dzieci, musisz być super zorganizowana :) Ważne, że razem spędziliście czas. A romantyczny weekend bardzo by Wam się przydał, każdy potrzebuje chwili spokoju, by być lepszym rodzicem:) Joasiu dzieci najchętniej zjedzą rosołek, pierś z kurczaka i frytki, więc śmiało możesz to im podać, a dorośli rosół zjedzą, może tylko inne mięso podać, jakieś bardziej wykwintne? A jedzenie zamawiasz czy robisz sama? Czarna sukienka to w kościele trochę z pogrzebem mi się kojarzy,ale może dodać coś jasnego, nie wiem żakiecik, sweterek? Byłoby weselej:) I jak tam Tosia już w spacerówce jeździ? Diana jak po urlopie w pracy? Maniu co u Ciebie? Agata jak tam w Turcji? pozdrawiam
-
No i dziewczyny co tam u Was po majówkowych atrakcjach.? Diana tej czekolady zazdroszczę chyba najbardziej:) I widoków;) Boję się lecieć samolotem, a tu proszę. Franek taki dzielny podróżnik:) I panie sobie poradziły w prowadzeniu lokalu, brawo:) A nasz wyjazd całkiem przyjemny, szkoda,że taki krótki,dziadek miał dobry dzień i świetny nastrój,więc było miło.Pogoda też udana, ale od wczoraj pada, choć jest dość ciepło. Dziś rano pokłóciłam się okropnie z mężem, poszło o jakąś głupotę-kupiłam twarożek, i cóż, okazało się,że przeterminowany. Mąż zrobił mi wykład,że na zakupach się sprawdza daty i jakoś strasznie mnie to poirytowało. Też tak macie, że kłócicie się o takie totalne głupoty, a potem głupio odpuścić i cały dzień człowiek się dąsa? My w tym chyba królujemy. Nina zaziębiona coś, dziś marudna, i narzeka na gardełko. Mam nadzieję,że szybko przejdzie, bo mam naukowy weekend, mąż pracuje w sobotę, a nie chciałabym mamie zostawić chorych dzieci. pozdrawiam
-
I jak Wam majówka mija dziewczyny?:) Ja niedzielę spędziłam po babsku, z moimi panienkami. Zjadłyśmy śniadanie-oczywiście na słodko, w sukienkach :) Potem do kościoła, szaleństwa na placu zabaw, wspólne gotowanie, salon piękności i padłyśmy jak muchy po 19 oglądają bajki. Bardzo miły dzień. Dziś Iga chciała iść do przedszkola, co mnie zdziwiło, także poszła, a ja z Niną wpadłam do babci. Jutro jedziemy do Sandomierza, od zimy nie byliśmy,więc spontanicznie ustaliliśmy,że odwiedzimy dziadka. Liczę na słońce i spacer po mieście:) Udanego wolnego:)
-
Witajcie:) My już po naszym majowym weekendzie. W zasadzie cały ten czas spędziliśmy z teściem, także Kaszuby podziwialiśmy głównie podczas jazdy autem. Teść naprawdę zyskał na tym turnusie, jutro już wraca, mam nadzieję,że to już będzie koniec jego zdrowotnych problemów. Wiadomo,jakieś dolegliwości i ograniczenia będą, ale oby to był koniec intensywnego leczenia. Sama podróż miła, chociaż dziewczynom momentami za bardzo się dłużyło i były znudzone. Miejsce urocze, może na Kaszuby wybierzemy się latem? Mąż pracuje w niedzielę i poniedziałek, więc planów na majówkę nie mamy żadnych,może coś spontanicznie zrobimy;) Asiu myślę,że 4-5 miesiąc to normalny czas na przesadzenie maluszka do spacerówki. Na Zachodzie to widzę,że noworodki jeżdżą w spacerówkach, myślę,że możecie spróbować jeżeli Tosi w gondolce już niewygodnie. Zawsze możecie wrócić do głębokiej wersji jeżeli uznasz,że to za wcześnie. Dobrze,że choroby za Wami. Diana wspaniałego wyjazdu,zazdroszczę mocno zwiedzenia Szwajcarii:) Agata ale historia, rzeczywiście jak z filmu akcji. Jednak ten pan potwierdził taki stereotyp mężczyzny z Bliskiego Wschodu,jako takiego niebezpiecznego macho. Współczuję przeżyć, szkoda dziewczyny tylko, oby jakoś sobie poradziła. Już Ci zaraz Ada sama pofrunie po mieszkaniu :) Fajnie,że będzie taką poliglotką. Ale mową się nie martw, do 2 roku życia dzieci mówią raczej niewiele. Julka też Ci życzę udanego wypadu nad jeziorko, zbierz siły na kolejne dni bez męża :) pozdrawiam
-
Witam Was dziewczyny.Dzisiaj wyjeżdżamy, nieco się stresuję, ale i nie mogę się doczekać. Jedzie z nami teściowa. Wynajęliśmy fajny pokój, niedaleko ośrodka rehabilitacyjnego. Dziewczynki stęsknione za dziadkiem, a to będzie nasza majówka, kwietniówka:) Oby nie padało, raczej na ciepło nie liczę,ale mamy w planie trochę pospacerować i nacieszyć rodzinką :) Z Niny katarem mamy problemy, najpierw lekarka uznała,że to zatokowe sprawy, dostała leki, i nic. To teraz uznała,że to alergia, drugi dzień dajemy jej leki,może pomoże, bo już mam dość tego kataru, mała się męczy, a my razem z nią. Spakowałam tyle rzeczy jakbyśmy jechali na pół roku, mam nadzieję,że mąż mnie nie zostawi przed domem z braku miejsca:) Julka podziwiam Ciebie, mi byłoby ciężko ogarnąć wszystko samej. A Ty masz w końcu trójkę pociech. Mam nadzieję,że fajnie i rodzinnie spędzicie weekend:) Bunt dwulatka, ja mam wrażenie,że Nina jeszcze z niego nie wyrosła. Współczuję na zapas:) Maniu niedobrze,że tak się męczysz. A może warto spróbować ziołowych kuracji? Herbatki, dieta, spokojny tryb życia, może warto czegoś poszukać dodatkowo? Diana najlepiej spokojnie porozmawiać z mamą, tak wiesz bez złości. Może chwilę poczekać aż emocje opadną i powiesz wtedy dlaczego podjęłaś taką decyzję. Pewnie mama poczuła się odtrącona i musisz jej wyjaśnić,że praca to praca, a uczucia to uczucia. Asiu co u Was słychać,już po chorobie? Cudownego weekendu Wam życzę.
-
Joasiu właśnie ta pora przejściowa jest najgorsza. Najpierw plus 25 stopni, potem 10, albo i 15 mniej, i łatwo się zaziębić, Dużo zdrówka:) Moja Nina po chorobie ma ciągle katar, chyba się z nią przejdę do przychodni by zobaczyć co tam siedzi w nosie. Ja myślę,że jak zacznie się prawdziwie wiosenna pogoda to spacery z Tosią wyrobią Ci formę :) Julka ładna pogoda wyrzuca z domu;) Szkoda,że się popsuła. Już jesteś chyba przyzwyczajona do pracy męża wyjazdowej, więc świetnie sobie dasz radę:) Mocno trzymam kciuki za kuzynkę, niech nabiera sił! Maniu co tam dobrego upiekłaś w weekend, odpoczęłaś? U nas weekend minął szybko, w zasadzie nic konkretnego nie zrobiliśmy. Bo męża w sobotę nie było,a w niedzielę był zmęczony podróżą. Muszę się za nas wziąć,bo w życie wkrada się nuda. Mąż tak wstępnie zgodził się na ten kaszubski weekend, mam nadzieję,że wyjazd dojdzie do skutku, bo bardzo by nam się przydał. Siedzimy w domu i nieco z nas dzicy ludzie się robią. W sobotni wieczór na szczęście mamy okazję do wyjścia z domu, narzeczona brata ma urodziny i idziemy do pobawić się z młodymi. Ma być kameralnie,ale z humorem. A tak to żyjemy sobie codziennie. Iga sobie radzi w przedszkolnej grupie, ale ciągle mamy wątpliwości. Pewnie żadna decyzja nie będzie idealna, ale kiedyś trzeba będzie się zdecydować. bardzo Was pozdrawiam
-
Witam :) Po weekendzie i już zaraz przed :) Na zajęcia poszłam,ale ledwo wstałam w niedzielny poranek, ta pogoda kusiła by wyciągnąć się na tarasie i relaksować cały dzień, ale wygrała obowiązkowość. Dziewczyny już zdrowe, trochę kataru zostało,ale wiadomo on może nieco dokuczać. Z pogody nieco skorzystaliśmy,ale nie tak jak bym chciała. Mam nadzieję,że ten weekend będzie ładniejszy. W sobotę mąż zawozi teścia do Krojant, na rehabilitację, ponoć świetny ośrodek, a jednak ten kręgosłup daje mu się we znaki, będzie tam 3 tygodnie, tak myślę czy by za 2 tygodnie nie pojechać tam na weekend, już prawie maj będzie, pogoda pewnie fajna, to okolice Kaszub, więc byłoby miło tam pojechać :) Iga zadowolona z tych zajęć. Aż mnie to dziwi, nie gubi się,na razie nie odstaje za bardzo od innych, także obserwujemy ją. Zrobiłam właśnie zupę brokułową, pochwale się, wyszła pyszna:) Joasiu dzieci na mleczku sztucznym często mają ten problem. Moja szwagierka po 4 miesięcu przestała Mikołaja karmić i pojawiły się zaparcia. Jej lekarz zalecić marchewkę i jabłuszko, ale Tosia jeszcze za mała na stałe pokarmy,więc musi starczyć zmiana mleka. Powinno pomóc:) Diana ja na początku wiosny złapałam osłabienie, czekam wciąż na ten przypływ energii;) Maniu ciasta szpinakowego nie jadłam, brzmi bardzo ciekawie,muszę to przyznać, też zazdroszczę nadmorskich spacerów:)
-
Zazdroszczę Wam dziewczyny tego spotkania, naprawdę :) Mania ma rację, wiele nas łączy, przede wszystkim wspólna przeszłość i zrozumienie swoich problemów :) Julka moja Iga urodziła się z bardzo skromną fryzurą, i do 1,5 roczku miała włosków parę na krzyż. Co innego Nina:) Teraz nic tylko umówić się na jakiś nasz zlot :) No i mam wielką nadzieję,że to leczenie, choć ciężkie i wyczerpujące przyniesie skutek w postaci całkowitego wyleczenia. Maniu intensywne święta miałaś:) A co to za zielone ciasto? Bardzo mnie ciekawi ;) Diana moje panny też rozpieszczone prezentowo, dziadkowie nie mogli się opanować. Trudno im zabronić, w końcu są od rozpieszczania;) Choroby maluchów różnie się zaczynają, raz wolno, raz błyskawicznie. Dobrze,że trafiliście na dobrego lekarza. U nas Święta dość nerwowe. To znaczy w niedzielę byliśmy na chrzcie, ksiądz miał długie kazanie,. Nina zasnęła mi na rękach, a Iga jak nie ona, znudzona wariowała, w ogóle nie dawała się uspokoić.Mąż jakby nie widział jak ona się zachowuje, więc ja musiałam ją okiełznać, a potem mama szwagierki miała pretensje, że mała była za głośna. A w poniedziałek byliśmy w domu, ale mama zaprosiła swojego przyjaciela, i cóż, był za miły, a, że miałam po niedzieli zły nastrój to mnie to wyjątkowo drażniło. Nic na to poradzić nie mogłam, wieczorem dostałam okres, więc to mój PMS był przyczyną nerwów. No a teraz panienki chore, Ninkę bardzo bolało ucho,ale lekarka uznała,że to od kataru, inhalujemy panny, rozgrzewamy, i czekamy aż choroba minie. Jutro mam zajęcia na uczelni, a mam ochotę na wagary ;) I ogłoszenie w szkolnej kwestii, zapisałam Igę na te zajęcia dla przyszłych pierwszaków, ale decyzja na 100 % nie podjęta. pozdrawiam
-
Ja również przybywam z życzenia na te wiosenne Święta. Mnóstwo radości, ciepła, pogody ducha i miłych rodzinnych spotkań. Zaraz lecimy do przedszkola na spotkanie wielkanocne,a potem mama ogłosiła zakupy,mam robić za kierowcę i tragarza. A myślałam,że porządki starczą:) Pozdrawiam
-
Julka ja tak może i naiwnie wierzę, ale wierzę,że dobre myśli działają i na pewno pomogą Twojej kuzynce. Choroba w młodym wieku zawsze jest szokiem, ale i skłania nas do przemyśleń, jakoś do poprawy relacji z innymi. Życie jest kruche, ale i cenne. Asiu takie kolonie muszą spodobać się Zosi. Córa blisko, to i Ty spokojniejsza, co na pewno wpłynie na Zosię. I cena bardzo fajna, jak na tyle dni,dobrze,że macie wsparcie dziadków. Dietę właśnie najlepiej rozszerzać warzywami, bo jak maluch najpierw spróbuje słodkiego smaku, to potem niekoniecznie chętnie skosztuje warzyw:) Ja dawałam pierwsze łyżeczki po 4 miesiącu,ale nie jako posiłek, a tak po łyżeczce właśnie. Pierwsze kaszki zastępujące posiłek koło 6 miesiąca się pojawiły. Do tego czasu mleko starczało;) Mania szkoda,że musisz się męczyć z nijakim jedzeniem,i to na święta,ale skoro to pomaga to warto się przemęczyć. Na długi spacer sama mam wielką ochotę:) Diana jak zdrówko rodzinki? Agata teraz zamachy w Brukseli, rzeczywiście nie ma żadnego spokojnego miejsca na świecie na dziś. Ja mam taką nadzieję,że to się skończy, że przestaniemy przed nimi uciekać. Okazało się,że tego czasu na decyzję nie mamy tak dużo. Do 1 kwietnia mamy dać znać w przedszkolu czy Iga idzie do zerówki,czy 1 klasy,bo te dzieciaki co pójdą do pierwszej klasy mają mieć nieco inne zajęcia,przygotowawcze do szkoły. Rozmawiałam wczoraj z dyrektorem szkoły,i jest taki plan by podzielić dzieci na dwie klasy,małe będą,ale jednak będzie dla zawróconych z 1 klasy-powtarzających,i dzieci urodzonych do września 2009. A reszta do kolejnej klasy,czyli nie będzie prawie 2 letniej różnicy wieku i klasy dyrektor przewiduje maksymalnie 15 osobowe,więc plusy widać. Ale wczoraj patrzyłam na Igę,jak bawiła się z Niną i pomyślałam-ta kruszynka ma iść do szkoły,odrabiać lekcje? Mam dylemat spory do ogarnięcia przez Święta. U mnie te Święta w proszku, co zaczynam porządki to ktoś dzwoni,przychodzi, to córy przeszkadzają, to mąż ma problem. Na szczęście z jedzenia robię jedynie sałatkę jajeczną, jajka, seler naciowy,papryka,ogóreczki konserwowe, majonez chrzanowy-oby wyszła:) Jeszcze dla dziewczynek kupię coś od zajączka, kolorowanki pewnie. I dla chrześniaka męża i dla małego na chrzest,tu już coś konkretniejszego. Jutro podjedziemy na zakupy. A teraz Was pozdrawiam, chcę się zabrać za zmianę pościeli:)
-
Przykra wiadomość Julka, oczywiście mocno trzymam kciuki. Trzeba mieć dużo nadziei, że będzie dobrze. Te choroby są paskudne, atakują bez ostrzeżenia, ale naprawdę coraz więcej ludzi się udaje całkiem wyleczyć,trzeba w to wierzyć. Asiu niech Tosia rośnie, co z tego,że ze wsparciem mleczka z proszku ;) Zosia już spokojniejsza, czy bunt trwa? A teściowa może rzeczywiście przeżywa ślub. Pamiętam jak moja teściowa się oburzała gdy jej 25 letnia córka chciała pojechać z chłopakiem na wakacje, że to niemoralne, awantury były,że hej. Teściowe tak mają niestety. Maniu jeżeli dieta ma pomóc to koniecznie się jej trzymaj i wracaj szybko do pełnej formy. Agata moje panny kochają budynie i kisiele. Ja zaś nie lubię takich deserków;) To znaczy lubię jeść, ale nawet jak robię budyń z proszku do robią mi się takie kluchy ;) Moja mama robi dziewczynom czasem a to budyń, a to galaretkę, a to kisiel. Ale to z miłych rzeczy, na Waszym miejscu to bym wpadła w paranoję, mieszkasz tak blisko centrum złych wydarzeń. Nie wiem czy teraz jakiś fragment świata jest bezpieczny, myślę,że nie. Na pewno jednak warto nieco zmniejszyć zagrożenie. Jeżeli nie czujesz się bezpiecznie i drżysz na myśl o spacerze z dzieckiem to wyjazd chyba będzie konieczny. Nie mam nikogo w Kanadzie, nie wiem czy warto tam jechać, ale myślę,że sam pomysł wyjazdu jest jak najbardziej na miejscu. Nie wyobrażam sobie żyć w takim stresie. Diana rzeczywiście niby narzeka się na brak pracy, a jednak bardzo łatwo się ją rzuca. Udanych poszukiwań nowej kelnerki. Taki klubik to myślę fajna sprawa. Macie taką pracę, że mały chyba nie musi ciurkiem siedzieć w przedszkolu 8 czy 9 godzin. Pozna kolegów, a Ty popracujesz nieco spokojniej,bo z małym pewnie bywa ciężko :) A u nas w kwestii Igi ustaliliśmy na razie tyle, że nie zostanie w przedszkolu. Nie wiemy czy pójdzie do 1 klasy,czy do zerówki-ale mamy czas na decyzję jeszcze. Tutaj mamy nieco wątpliwości. Przedszkole odpadło, bo jednak Iga zajmie dziecku miejsce, którego rodzice pracują oboje i jemu to będzie potrzebne. Córa nie będzie siedzieć w świetlicy, w domu zje obiad, więc różnicy nie ma. No i mężowi podobało się w części dla najmłodszych w szkole, niczym się nie różni od przedszkola-sale rzeczywiście bardziej jak bawialnie. Mamy jednak bunt Niny, jej zachowanie często mnie irytuje, i zawstydza. Dziś zrobiła taki cyrk w Rossmannie,że nie wiem czy tam wrócę. Oj ma pannica charakterek, tylko zupełnie nie wiem po kim? Teraz mam wyrzuty sumienia, że nie jestem super mamą, bo ulegam jej wrzaskom. Moja mama uważa,że to z nudów, i myślę,że ma rację. Na szczęście w domu kultury zaczynają się zajęcia dla dzieci dwa razy w tygodniu po dwie godzinki, zapisałam młodszą, będą z nią tam chodzić, niech zabiorą jej energię:) A na Wielkanoc to w niedzielę mamy chrzest bratanka męża, wiec będziemy z jego rodziną, a Drugi dzień w domu, z moją rodzinką;) pozdrawiam
-
Byłam wczoraj na tym spotkaniu, panie ze szkoły zachęcały do posłania tam dzieci. Panie z przedszkola co do większości dzieci też nie mają obiekcji. Mi powiedziała, że Iga poradziłaby sobie w szkole, chociaż wymagałaby większej pracy teraz, zmniejszanie nieśmiałości, troszkę większa praca nad samodzielnością itp. Ale z programem powinna sobie poradzić. Mam większy mętlik w głowie niż parę dni temu, w sobotę jest dzień otwarty w szkole,ja mam zajęcia na uczelni,ale mąż pójdzie z teściową,bo on na pewno zobaczy same minusy.to musi mieć trzeźwy umysł obok. Poszłaby moja mama, ale dostała wczoraj ataku korzonek i leży. Jakby chodziło o drugą córę to wątpliwości bym nie miała. Nina kocha dzieci, nie znosi nudy, ma masę zainteresowań. Sama się zastanawiam czy nie dać jej do przedszkola teraz, widzę,że w domu samej jej nudno. Ale nie pracuję i chyba bardziej ja boję się komentarzy rodziny, że *pozbyłam * się dzieci a sama siedzę całe dnie przed telewizorem. Takie male miasta żyją jednak nieco inaczej... Julka zawsze jak dziecko dostaje gorączki to rodzice się stresują,choćby przyczyna była banalna. Trzydniówka ma to do siebie, że nagle atakuje i szybko znika,na szczęście:) Joasiu i jak tam kwestia chrztu? Już Was teściowa nie męczy? Mania jak w pracy? Jakie plany na weekend? pozdrawiam
-
Witajcie:) Jakoś tak niby nic bardzo ciekawego nie robiliśmy,ale brakło mi czasu na pisanie. Dużo myślimy o Idze i mamy spory domowe. Asiu imprezowanie weekendowe może znużyć, nawet małą panienkę:) Z teściową to koniecznie porozmawiajcie, pewnie ją urzeknie wizja wiosennego chrztu i ogrodowego przyjęcia, a nie burej aury. Chociażby zdjęcia będą ładniejsze:) Diana jak tam zdrowie? Mania nasza aktywistka-brawo ;) Powiem Ci,że za ten bałagan z 6 latkami sama bym poszła na jakiś marsz przeciwko władzy;) Agata towarzysko u Was ;) Moje dziewczyny to z jedzeniem większych problemów w wieku Ady nie miały ;) Potem to tak, bardzo wybredne się stały ;) Pewnie mała odkryła jak fajny jest świat, to raczkowanie,bawienie się, że jedzenie a raczej siedzenie ją męczy i cóż,nudzi;) Julka co tam po feriach? W czwartek mamy konsultacje w przedszkolu dla rodziców,będzie psycholog, dyrektor szkoły,nauczycielki. Wiadomo,miasto chciałoby by dzieci poszły do szkoły,bo państwowe przedszkole jest jedno, a jak dzieci nasze zostaną to dla 3 latków miejsc na pewno zabraknie. Moja mama namawia by Igę wysłać do pierwszej klasy,mój mąż jest zdecydowanie za tym by ją zostawić w przedszkolu,bo drobna, bo za spokojna,bo pewnie nie nadąży za resztą klasy. Już sama nie wiem co zrobić. Najchętniej zostawiłabym ją w przedszkolu,ale wtedy Iga będzie robić kolejny rok to samo co w tym roku. Szkołę mamy 10 minut od domu,dalej nieco niż przedszkole, był remont tej części dla 6 latków, piękny plac zabaw, fajne,kolorowe sale, pewnie jest tam fajnie. Ale jednak boję się,że Iga będzie najmłodsza w klasie, i będzie kozłem ofiarnym,najmniejsza, być może nie będzie taka sprytna, szybka itp. Najlepiej byłoby jakby były jasne wytyczne co robić, bez wyboru i rozterek. A poza tym to zdrowi, taka codzienność zwykła u nas:) Fryzury jeszcze nie zmieniłam :)
-
Diana to przykra wiadomość, współczuję, szkoda,że nie możesz pojechać na pogrzeb,ale taki minusik własnego biznesu,niestety. Asiu zapomniałam Ci powiedzieć o szczepieniach. Nas lekarka namawiała na dosłownie wszystko, nie skusiłam się poza roto na dodatkowe szczepienia. Żałuję np ospy, bo dziewczyny ciężko ją przechodziły. Teraz lekarka namawia mnie bym zaszczepiła Igę na pneumokoki ze względu na jej częste przedszkolne infekcje i uznaliśmy,że na wiosnę ją rzeczywiście zaszczepimy. Ale wcześniej uznałam,że potrzeby nie ma. Najważniejsze to zdać się na swoje wyczucie i wybrać takie szczepienia jakie uznasz za słuszne:) Ja przeciwna im nie jestem,ale nie szczepię na te zalecane bez konsultacji :) Maniu jak zdrówko? Agata znów jakieś zamachy w Ankarze,niebezpiecznie się robi dookoła Ciebie... A u mnie weekend na uczelni, ferie były, miałam i ja, a teraz czas wrócić do podyplomówki,chociaż wczoraj miałam kryzys i w ogóle mi się nie chciało jechać;) Dziś się jakoś zebrałam wcześniej i mam nieco czasu do wyjścia;) Myślę by ściąć włosy, tak wiecie na boba, takiego dłuższego nieco,ale mam obawy,całe życie miałam dłuższe włosy,ale potrzebuję jakichś zmian,czemu nie zacząć od fryzury?;) Udanej niedzieli
-
Witam dziewczyny. Julka też życzę udanych ferii w lesie, wypocznijcie tam Wy i oczywiście Wasz uczeń:) Maniu ja po ostatnim antybiotyku też dość długo dochodziłam do siebie,ważne to by dbać o siebie,dobrze jeść,odpoczywać i nie forsować organizmu,wiadomo odporność mamy wtedy mniejszą i trzeba trochę egoistycznie myśleć o sobie:) Agata z tym pomaganiem mężów kiedy mama patrzy to różnie bywa :) My w ogóle mamy chyba tak zakodowane,że facet ma zarabiać, a żona usługiwać, i nieważne gdzie jesteśmy uważa się,że kiedy mężczyzna sprząta czy gotuje to jakoś traci męskość, szczególnie w obliczu swojej mamy:) Asiu te kolki to rzeczywiście można odebrać jak niekończącą się studencką imprezę :) Wieczne niewyspanie i podenerwowanie. Ale oczywiście uśmiech maluszka wszystko wynagradza. A dajecie coś Tosi na kolki? Może probiotyk by się przydał regularnie? Diana muszę ten makaron zrobić, tak myślę,że nie da się go zepsuć, nawet mi:) U nas ok, teściu się rehabilituje, mąż pracuje, dziewczyny raz grzeczne, raz mniej. Ja mam jakiś spadek formy,czy to już przesilenie? O Walentynkach mąż zapomniał, ja w sumie też niczego nie zaplanowałam i nie zorganizowałam :) Teraz mamy dylemat,dostaliśmy z przedszkola *nakaz* podjęcia decyzji co robimy z Igą. Bo tak, ona teraz jest w zerówce,ale zlikwidowali obowiązek dla 6 latków szkolny. Więc mamy trzy opcje, zostawiamy Igę na rok w przedszkolu w zerówce, zamieniamy przedszkole na szkołę, ale tak samo powtarza zerówkę. Albo idzie do pierwszej klasy. Tyle,że jak rozmawiam z mamami to z 80 % chce zostawić dzieci w przedszkolu, a w szkole w pierwszej klasie będą siedmolatki=u nas w mieście odroczono ponad połowę dzieci. I teraz Iga poszłaby do szkoły z dziećmi, które są starsze od niej o prawie dwa lata, bo ona koniec listopada 2010, a mogłyby być dzieci ze stycznia 2009. Także mamy spory dylemat, czy da sobie radę w szkole, czy znów ma siedzieć w zerówce i robić to samo? Macie jakieś rady? pozdrawiam
-
To dbaj Asiu o siebie, wypoczywaj i szybko się kuruj. No właśnie z kim nie rozmawiam to albo katar, kaszel,angina czy też grypa. Taki sezon potworny. Dużo zdrówka dla Ciebie, a mleko mamy najlepiej ochroni maluszka przed infekcją. Diana u nas po anginie- na szczęście. Oby Was ominęło :) Aż bym chciała Wpaść do Waszej *śniadaniarni*, naprawdę dużo serca wkładacie w to miejsce:) Agata,Julka,Mania,co u Was? Wczoraj byliśmy na tym pożegnaniu karnawału, nie powiem, było bardzo miło. Jedzenie pyszne, domowe pączki. Moje córki zaczynają traktować go jak dziadka. Mój mąż niedługo mu się oświadczy, tak go pokochał:) Macie racje, muszę przestać myśleć tylko o sobie. Kocham mamę, a skoro ona jest szczęśliwa to powinnam to zaakceptować. Moja siostra za miesiąc kończy 18 lat, najpewniej wyjedzie na studia do Warszawy, brat we wrześniu chce brać ślub, każde ma swoje życie, ale jakoś tak naiwnie myślałam,że mamie wystarczamy. Muszę popracować nad tym tematem. A dziś mam teściów na obiedzie, robię placki ziemniaczane z moim sosem czosnkowym. Wiem,wiem,skromnie jak na niedzielę, ale ostatnio wychodzą mi genialne placki,to się pochwalę przed teściową:) miłej niedzieli
-
Wczoraj dziewczyny miałam za mało czasu, zapomniałam Wam odpisać :) Asiu mi się zdarza panikować mimo,że pewne sytuacje przeżyłam z Igą. Przy Ninie mam nieco więcej takiego luzu,ale w kwestiach błahych, są takie sytuacje,że się stresuję. Mimo wszystko, chociaż niby wiem,że nic groźnego się nie dzieje. W kwestiach zdrowotnych jestem przewrażliwiona ;) Natomiast w takich wychowawczych, codziennych przy Ninie częściej odpuszczam. Na siłę nie staram się być matką roku. Julka pamiętam Esberitox z własnego dzieciństwa, mama nam go dawała, wtedy był na receptę, bardzo dobry lek. Teraz nie jest na receptę, a jakoś zapomniano o nim, a szkoda-zdrowia dla Was :) Robię zupę z soczewicy, przyszła bratowa dała mi przepis,zobaczymy czy wyjdzie:)
-
Siostra wyjechała na 6 dni, na szczęście jakoś się wykurowała, a i to angina nie była :) Iga dalej zdrowa, Nina jeszcze w domu siedzi, ogólnie osłabiona,ale już gardło nie dokucza. Ja tak samo,tyle,że po antybiotyku czuję się kapciowato. W sobotę wpadł mamy przyjaciel,czy też partner. Przyniósł faworki-sam smażył i sok z aronii na zdrowie. I jeszcze zaprosił nas na sobotę, będzie jego córka, takie pożegnanie karnawału. No niby widzicie bardzo przyjemny pan,ale jakoś mam ciągłe wrażenie,że jak go polubię to zdradzę tatę. Dziwne prawda? Mania fajny pomysł z taką książką. A powiedz droga to przyjemność? Nam po ślubie fotograf oferował, za 150 zł za książkę. Ale jak policzyłam,że musiałabym zamówić 6, to podziękowałam :) Co tam u reszty? Lecę po Igę do przedszkola, nie chce mi się, ale trzeba. A potem kapuśniaczek teściowej:)
-
Witam z anginowej krainy ;) Mąż już czuje się dobrze, ja w porównaniu z poniedziałkiem czy wtorkiem widzę poprawę, ale jednak do pełni sił dużo mi brakuje. Nina najgorzej,ale wiadomo chorujące dziecko to koszmar rodziców. Iga nie zachorowała, owszem miała nieco kataru,ale posiedziała w domu, miód, syrop z bzu i po kłopocie. Była wczoraj w przedszkolu, ani gorączki,ani kaszlu-dumna jestem :) Moja siostra zaczyna dziś ferie i niestety chyba na nią przeszła choroba, mam nadzieję,że nie angina bo pewnie wściekła będzie, w końcu we wtorek powinna wyjechać w góry:) Także u nas powoli, bardzo spokojnie, to znaczy niespokojnie,ale czytam, leniuchuję, mama nas karmi, bawię się z córą,nie sprzątam-prawie wczasy :) W niedzielę powinnam oddać pracę na zaliczenie, zobaczę jak się będę czuła,może podjadę. Na razie marzę by ból gardła odpuścić na tyle by można normalnie jeść a nie z grymasem. Życzę Wam dużo zdrówka,dbajcie o siebie, Ninie muszę dać leki, będzie walka:)
-
Witam. Ja na krótko, bo jeszcze Was zarażę. W sobotę byliśmy u kuzynki, było fajnie,dzieciaki się wybawiły,ale wczoraj wieczorem Nina dostała gorączki,ja też w nocy nie spałam, a to mięśnie bolą, a to gardło boli okropnie-nic przełknąć nie mogę. No i mąż rano też zaczął narzekać na bóle głowy i rozbicie,w pracy się męczy, na jutro już wziął wolne. Angina do nas wpadła,udało mi się rano pojechać do lekarza. O dziwo Idze na razie nic nie jest, nie poszła co prawda do przedszkola,bo bałam się,że coś się wykluje, moja mama na dole się nią zajmuje,ale słyszę,że ma mnóstwo energii. Myślę,że to synek kuzynki nas załatwił, mówiła,że trochę go gardło bolało od czwartku i jakoś tak apetytu nie miał,ale to powiedziała mi dzisiaj, on też ma anginę jak się okazało. Także tydzień mamy z głowy:( Dawno aż tak mnie nie wzięło,zawsze jakieś lekkie przeziębienia,a tutaj okropność...
-
Jak ma się Tosia Joasiu, opanowane kłopoty ze spaniem i płaczem? Julka u mnie tak jest często, taka codzienność przykra rządzi związkiem, i nawet nie chce się kłócić, ale czy to samo wychodzi,czy nie ma innych możliwości na spokojną rozmowę? Parę chwil dla samej siebie dobrze Ci zrobi. A w weekend może uda się Wam spędzić parę spokojnych chwil? Kino, kolacja, zimowy spacer? Przekonałam się,że takie momenty wspaniale wzmacniają związek. Mania ale fajnie,że miałaś udany weekend. Nie byłam nigdy w operze,teraz chciałabym męża do kina wyciągnąć. Ale myślę,że opera to ciekawe miejsce, kojarzy mi się z taką elegancją i klasą:) Ewa no oczywiście,że Ciebie pamiętam. Nawet ostatnio myślałam co tam u Ciebie:) Agata jak tam mała Ada, śpi nieco lepiej? Diana co tam u Ciebie? A u nas konsultacja w sumie pozytywna, lekarz nie poleca operacji,tylko nieco inną formę rehabilitacji. Chyba spróbujemy postępować zgodnie z jego opinią. Mam większe zaufanie, a i teść wyszedł nastawiony pozytywnie, więc ok:) Wieczór filmowy bardzo nam się udał, w sumie skończyło się na tym,że obejrzeliśmy dwie kiepskie komedie, ale ile przy tym było śmiechu:) Obiad minął miło, wszyscy bardzo lubią mamy przyjaciela, i ja też niby nic nie mogę mu zarzucić, ale nie mogę go w pełni polubić. Widzę jak bardzo moja mama się zmieniła,jest radosna, spokojniejsza, ale cóż, jakoś nie mogę w pełni zaakceptować tego związku... A poza tym mamy dużo śniegu, dziewczyny szaleją. Zaraz idziemy po Igę, a potem na zakupy, wymyśliłam sobie kopytka na obiad, chciałam zrobić sama, ale się poddałam. Kupię gotowe;)
-
No i Asiu bardzo się cieszę się,że się odezwałaś ;) Moje panny też dwie różne, chociaż, żadna podobna do mnie jakoś specjalnie :) Warto powalczyć o pokarm, ale jak się nie uda nie rób sobie wyrzutów. Jestem pewna,że Zosia przyzwyczai się szybko do nowej sytuacji, jak i Wy :) Może zrób coś z tylko z nią w te ferie, może wyjdźcie na godzinę na gorącą czekoladę, poukładajcie puzzle, idźcie na małe zakupy. Mocno Was ściskam:) Agata dzieciaczki przechodzą różne fazy w rozwoju, może ma teraz za dużo wrażeń za dnia-w końcu to już 7 miesięczna panna coraz bardziej poznaje świat i może to stąd? W każdym razie wydaje mi się to zupełnie normalne. Moje bardzo różnie spały,raz źle, raz bardzo dobrze. Sama nie wiem jak funkcjonowałam w te kiepskie dni. Kiedy tylko Nina zasypiała, budziła się Iga i nią trzeba było się zająć. Kochana nie powiem nic odkrywczego-dasz radę. Jak mała za dnia śpi, też się połóż. Taki mały relaks, należy Ci się, nawet kwadrans drzemki może pomóc. Znalazłam specjalistę do teścia i w poniedziałek będzie konsultacja. Mam nadzieję,że znajdzie inny sposób na poprawę zdrowia niż operacja. Wczoraj teść pierwszy raz odwiedził pracę, mąż mi mówił,że się popłakał. Jeszcze trochę czasu minie nim będzie mógł pracować,ale liczymy,że szybciej niż dalej. Dziewczyny zdrowe, Nina ostatnio testuje naszą cierpliwość-myślę,że się nudzi jak nie ma Igi w domu i stąd takie humorki. Pogoda była kiepska to i na spacery nie chodziłyśmy, teraz do tego wrócimy powinno być lepiej. Szwagierka robi wieczór filmowy, mąż nawet nie protestował,kiedy mu o tym powiedziałam,więc wieczór dla nas:) A jutro moja mama zaprosiła na obiad swojego przyjaciela, mam trochę niepokoju w sobie, bo zaraz rocznica taty śmierci, ale może czas ruszyć dalej? Zobaczymy jak to będzie. pozdrawiam
-
Diana u nas dziewczyny mają taką ścianę właśnie tablicową, i sprawdza się świetnie :) Na początku rzeczywiście trzeba przypominać,że nie po każdej ścianie można malować, ale generalnie bardzo fajnie się sprawdza. Szczególnie młodsza uwielbiam malować dosłownie wszędzie :) Julka tej zbiorowej choroby nie zazdroszczę, trójka dzieci, a mama tylko jedna, do tego też chora. Wielki szacunek :) Maniu chyba każdemu ciężko się przyzwyczaić do życia z chorobą. Tym bardziej,że cukrzyca to choroba na całe życie,ale tyle osób z nią funkcjonuje normalnie,że Twój tata na pewno też odnajdzie się w nowej sytuacji. Zdrowia dla Ciebie:) Joasiu bardzo mnie ciekawi jak się rozwija Tosia, co tam u Was słychać? Agata jak tam Ada? Też dziś czytałam o tych zamachach, strach się bać... A u mnie męczący był ten weekend. Dziś męczy mnie okropny okres, dawno taki nie był, jeszcze Nina ma kiepski dzień, albo pokazuje charakterek,albo idzie jakaś infekcja. Iga już z powrotem dobrze czuje się w przedszkolu. Tylko teściu nas martwi, miał wczoraj badania i wyszły tak sobie. Możliwe,że będzie konieczna operacja dodatkowa. Mąż się stresuje, i znów rano było tak nerwowo. ciężki dzień za mną. Oby jutro było lepiej.