Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Michalinka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michalinka

  1. Ja jak Asia uważam Agata,że miejsce jest bajeczne:0 Naprawdę,jak się wyleczymy to wszystkie Ciebie tam odwiedzimy:) Moja kuzynka studiuje japonistykę. Język rzeczywiście bardzo trudny do nauczenia. Jak była tam teraz w wakacje, to była oczarowana-jako turystka. Natomiast jakby miała tam mieszkać, czy studiować nie zdecydowałaby się. Choć ludzie są wyjątkowo mili i życzliwi, to spędzanie całego dnia w pracy jest już przesadą. Asiu też nie lubię sama siedzieć. Mam to szczęście,że dwa domy dalej moi dziadkowie mieszkają,więc zawsze ktoś obok jest do pogadania. Ale dasz radę, to tylko 4 dni:) Julka i co tam słychać w śnieżnym Gdańsku? Madziu musisz trochę więcej odpoczywać, wiem,że to może wydawać się niemożliwe,ale kiedy jesteśmy zmęczeni i zestresowani lęki nas częściej atakują. A u mnie nijako. Mała ma na tydzień antybiotyk, lekarka powiedziała,że to od przeziębienia, bo miała naprawdę mocny katar. W każdym razie po lekach padła, i jak zasnęła wczoraj o 20 to śpi do tej pory, a to się nie zdarza tak często;) Byłam dziś na zakupach i chciałam iść do dużego marketu-bo wczoraj tam byłam. Ale jestem cały czas zmęczona, zestresowana, mąż ciągle w pracy, a ja dom, chore dziecko i w ogóle nie weszłam. Ale poszłam na spokojnie do mniejszych sklepów, i bez stresu. No cóż, widocznie mam gorszy dzień...
  2. Moja córa ma zapalenie ucha... Także znów w domu siedzę i mam zły nastrój:( Agata dzięki za te rady-na pewno wykorzystam:) Julka u nas tylko troszkę śniegu,ale mróz przyszedł:) Asiu chętnie zobaczę ten film, brat polecał:) No i gratulację,że dobrze poradziłaś sobie u fryzjera:) Aniu i jak było u psychologa? pozdrawiam
  3. Macie rację, widocznie to byłoby za szybko, lepiej powoli i do celu;) A u mnie to młodsza córa zdrowa już, starsza nie bardzo, muszę jutro z nią iść na kontrolę, bo niewyraźnie to wygląda. Ale staram się wychodzić dzień w dzień do mojego marketu małego na zakupy:) Asiu osłabienie może jeszcze trochę potrwać, zdrowo się odżywiaj, dużo pij, i bierz witamy by pobudzić odporność. Julka to rzeczywiście szalejesz, to tu, to tam:) Takitam, nawet tak nie mów. Wiadomo nerwica to nie jest nic przyjemnego,ale to da się wyleczyć. Ja też byłam w takim stanie,że wydawało mi się,że muszę przed całym światem schować się w piwnicy,ale dzięki pomocy psychologa wychodzę z tego. Ewa nie ma to jak sprawić sobie przyjemność, i jeszcze dodać pozytywnej energii :) pozdrawiam
  4. I jak dziewczęta po weekendzie? Madziu jak egzamin? Wczoraj jeszcze pojechałam z siostrą na małe zakupy, i jakoś tak zaszłam do sklepu kupić sobie spodnie ;) Nie uciekłam ze sklepu i byłam z siebie dumna. A potem koleżanka zadzwoniła,że ma bilet do kina i czy z nią pojadę, bo ona też zmęczona domem i dziećmi. I pomyślałam sobie-mam dobry dzień pojadę, ale zaraz potem pomyślałam,ona nie ma prawda jazdy, a mąż pojechał autem do pracy, więc musiałabym jechać autobusem bo to 15 km od nas i odmówiłam. Oczywiście do tej pory to przeżywam,że nie dałam rady podjąć ryzyka. I jakaś część mnie mówi,że to za szybko i powoli dojdę do siebie,ale z drugiej strony myślę sobie,że kiedyś trzeba zaryzykować. No i teraz mam mętlik w głowie, robić coś na siłę, czy powoli-jak Wy radzicie? I jak Julka rodzinne spotkanie? Asiu też muszę zaatakować kosmetyczkę:) Agata ja od czasu 1 ciąży,3 lata temu nie ćwiczyłam, ale trzeba się wziąć za siebie,bo potem zupełnie się popsuję;) Dużo porad macie, też sobie zanotuję. Wiadomo prawidłowe odżywianie może nam bardzo pomóc. pozdrawiam
  5. A ja dziewczyny właśnie wróciłam od fryzjera. Zrobiłam wszystko zgodnie ze strategiami w książce-umówiłam się dziś rano-na szczęście było wolne miejsce ;) Przygotowałam sobie tłumaczenia gdybym musiała wyjść, albo nagle odwołać i szłam z tą świadomością,że zawsze mogę wyjść, i poprosiłam tylko o lekkie odświeżenie-wiedziałam,że nie będę dłużej niż 15 minut. I było bardzo dobrze, pogadałam sobie ze fryzjerką, oderwałam się na chwilę od domu i zrelaksowałam;) A najlepsze jest to,że wcale nie mam dziś dobrego dnia, córy nie dają spać, mąż ma dużo pracy, ja jestem zmęczona, boli mnie głowa, a mimo to udało mi się:) Asiu zdrówka i udanego ciasta:) Julka i Agata Wy to jesteście tutaj * gwiazdami*. Naprawdę, widzę,że codzienna praca popłaca. Wasze aktywności są niesamowite. Obyście częściej pisały jak sobie radzicie, bo dzięki temu ma się nadzieję,że i u nas będzie normalnie:) Aniu na początku żyłam jak na huśtawce-jednego dnia szłam do sklepu, drugiego nie mogłam wyjść z domu,ale teraz to już nie jest tak regularne, pojawia się rzadziej, a jak się pojawia to uczę się z tym walczyć-też dasz radę:) Pozdrawiam Was i miłej soboty
  6. Mi właśnie też się wydaje,że umowa zlecenie daje ubezpieczenie zdrowotne-wyjątkiem jest sytuacja jeżeli osoba jest studentem czy się uczy do 26 roku życia. Także powinnaś może w pracy taty donieść papier,że studiujesz i będziesz ubezpieczona? W każdym razie sprawdzić możesz , dzwoniąc do przychodni, sprawdzają w tym E-wusiu od razu pesel i prawo do ubezpieczenia. Wiadomo lepiej losu nie kusić... Aniu właśnie choroby tarczycy też oddziałują na psychikę. mam nadzieję,że jak zaczniesz leczenie to trochę Ci ulży. A takie dni-jest fajnie, a potem gorzej, po prostu się zdarzają.W tej książce wszystko ładnie opisali,to nie znaczy,że choroba się pogłębia, ona po prostu wymaga czasu i wielu prób. Julka rzeczywiście niepoważna ta osoba. Mam nadzieję,że i dzisiejszy wyjazd do urzędu i kolejna niania okażą się * sukcesem*. Asiu zdrówka i nie przemęczaj się:) Agata i jak mąż zadowolony?:) A ja byłam dziś ze starszą u pediatry, przeziębiona jest. Ale wiecie, czułam taką radość, wokół sporo ludzi, a ja zupełnie spokojna. Potem zawiozłam małą do domu, i mama była jeszcze przed pracą, więc zostawiłam córę i podjechałam do Tesco. Rano, więc tłumów nie było, zrobiłam zakupy i wyszłam. Teraz jak daję sobie prawo do swobodnego wyjścia-gdziekolwiek jestem, czuję się dużo lepiej, i nie korzystam z tego prawa. Wiem,że zawsze mogę wyjść i nie jestem w pułapce. Cieszę się,że dziś dałam radę:)
  7. Korzystaj Julka, przy okazji nianię sprawdzisz:) My - o ile dzieci pozwolą, obejrzymy jakiś film. Teraz starsza też kaszle, więc już mam cyrk na kółkach.... Chociaż teraz obie śpią zmęczone po kaszlu. Agata zastosuję te rady i co do moich dziewczyn, i te metody z tej strony co podałaś ;) Na pewno nie zaszkodzi wiedzieć więcej. I jak było w kościele? Asiu jak zdrówko? Madziu nie powiem,mnie też z początku zdziwiło,że tyle tu rozmawiamy,a jakoś mało praktycznych porad, ale o dziwo, im lepiej radzę sobie z przeszłością, tym lepiej idzie mi codzienne życie. Więc te rozmowy nie są bez sensu, i to na pewno nie jest strata pieniędzy. Wiesz możesz spróbować iść na książeczkę zdrowia- Sabinka chyba tak chodzi i mówiła,że tydzień czekała na wizytę, także to szybko. Aniu jeżeli psycholog wzbudziła Twoje zaufanie to bardzo dobrze, tylko czekać na efekty. pozdrawiam, muszę coś zjeść póki panny śpią:)
  8. Oczywiście zrobisz Aniu jak zechcesz, tylko pierwsza wizyta właśnie tak ma wyglądać. To tak z np z okulistą, nie wystarczy,że wejdziesz do gabinetu i już dostaniesz okulary,najpierw musi wiedzieć jaką masz wadę, zrobić badania i potem dać receptę. Psycholog też najpierw musi poznać Twój problem,aby móc dostosować terapię do Ciebie. My zawsze chętnie Ciebie wesprzemy,tyle,że choć cierpimy na to samo zaburzenie, to każde z nas z innej przyczyny, nie wiem jak reszta,ale żadna z nas nie jest ekspertem i my Ciebie nie wyleczymy. Będziemy Ciebie wspierać, dawać rady, cieszyć się z sukcesów, ale nie przejdziemy za Ciebie terapii. Po pierwszej wizycie też czułam lekkie rozczarowanie,ale potem byłam zadowolona,że szłam dalej. Ninka ma niby czyste płuca i gardło, ponoć jakiś wirus, muszę ją inhalować. Już nie wiem w co ręce włożyć, mała wciąż na rękach, nie śpi, starsza zazdrosna i też płacze. Do tego mąż do soboty ciągle w aptece... A ja już tak chętnie bym gdzieś wyszła... Asiu zdrówka i odpoczywaj kochana:) Julka i jak tak kolejne kandydatki? Oby synek szybko wydobrzał:) Agata dzięki za miłe słowa, i powiem Tobie,że myślę dokładnie tak jak Julka. :) pozdrawiam
  9. Asiu dużo zdrówka! Moja młodsza córa ma tak kaszel,że musimy chyba po antybiotyk iść. Nie wiem skąd się to wzięło, marudzi,płacze, a starsza zazdrosna. Oby jej nic nie wzięło... Aniu nie martw się, taka rozmowa jest naprawdę pomocna:) ja Wam dziewczyny tak zazdroszczę takich swobodnych wyjść, dziś mam kiepski humor, i się zastanawiam czy to kiedyś mi przejdzie?.... Ale musi, w końcu jesteście super przykładem,że się da:)
  10. Cześć dziewczęta, ja na krótko bo dzieci trzeba położyć spać, a mąż jeszcze w pracy. Byłam tam wczoraj z mężem, w zasadzie to była taka rodzinna kolacja. Jak jechaliśmy czułam się dobrze, na miejscu zrozumiałam,że jestem aż 15 km od domu... No i wiecie czułam się niepewnie, co rusz zerkałam na zegarek i modliłam się by tam nie paść. Ale potem zaczęłam z sobą rozmawiać-głupio to brzmi :) i jakoś sobie jak Julka wytłumaczyłam,że dam radę. I może nie była do końca rozluźniona,ale miło spędziłam czas i nie żałowałam,że pojechałam :) Każdy Madziu ma czasem złe samopoczucie to normalne, Fajnie,że czujesz się dobrze:) Aniu mam nadzieję,że badania wyjdą prawidło i współczuję nawału pracy. Chociaż możesz zapomnieć o nerwicy, jak ma się zajęcie nie ma się czasu na myślenie. Asiu jak ci minął weekend? pozdrawiam Was wszystkie:)
  11. Ale Wy kusicie tymi pysznościami:) Agata zapamiętałam te krewetki, wczoraj kupiłam i będę w niedzielę testować. Co prawda tylko ja je lubię, ale może jak je zrobię wedle przepisu to ktoś się skusi. Ta tarta wygląda wprost zabójczo, i przepis dość prosty,może ja - cukiernicza łamaga sobie poradzę? Muszę zamówić tę książkę :) Wczoraj psycholog mnie chwaliła, mówi,że idę coraz bardziej naprzód,że ma pacjenta, który 40 lat się z tym męczy i nie chce podjąć trudu leczenia- chodzi od lat na terapię, brał tabletki,ale chodzi bo musi, nie robi nic, nie podejmuje żadnego wysiłku, a my dziewczyny to jesteśmy silne babki,że stawiamy temu czoła:) Asiu też zazdroszczę sąsiadów :) Julka podoba mi się Twoje podejście w sprawie dzieci. U mnie to małe jeszcze,ale zaczęłam starszą uczyć samodzielności. No i pozwalałam na błędy. ?Wiecie, ode mną wymagano bardzo dużo-moi rodzice pobrali się jak mieli po 19 lat, ja się urodziłam jak obydwoje studiowali dziennie,pracowali, wybudowali dom itp. Miałam być jak oni, i chyba za bardzo się starałam spełnić ich wysokie wymagania. Więc mam nadzieję,że swoim córkom pozwolę na niedoskonałość.... No i chcę by owszem były grzeczne,ale i okazywało emocje. U mnie tylko te dobre były pochwalane, smutek,złość,żal oznaczały porażkę, więc wszystko tłumiłam w sobie. Mojemu młodszemu rodzeństwu dawano więcej luzu, a ja miałam być wzorem... Ale na szczęście idzie ku lepszemu. Wczoraj byłam na zakupach, dziś pojechałam po mamę do fryzjera, weszłam,porozmawiałam,jeszcze weszłyśmy na chwilę do Rossmanna.... Pozdrawiam :)
  12. Czyli jednak jakieś postępy robię :) To fajnie, bo w sobotę szwagier kończy 30 lat i robi urodziny w jakimś lokalu, 15 km za miastem. Ja już myślałam jak nie jechać, ale jeżeli córy będą zdrowe to nawet z chęcią się wybiorę :) Co prawda mąż ma na 8 w niedzielę dyżur,ale zawsze można miło czas spędzić:) Powiem Wam,że jak udało mi się opanować to byłam z siebie strasznie dumna, dziś muszę jechać z mamą to Tesco, też liczę,że obędzie się bez biegania po sklepie i brania cokolwiek byle szybciej wyjść:) Agata cieszę się, że Wam się układa i masz wsparcie mamy i z wyjazdem czy pracą na miejscu też dacie radę :) A i ja poproszę o szczegóły torcika :) Julka no to pani się ceni... mam nadzieję,że znajdziesz kogoś fajnego w rozsądnej cenie :) Asiu fajnie,że dałaś radę i zrobiłaś co chciałaś:) Mąż wczoraj był w Biedronce, ale nie widział żadnych filmów, a w takiej cenie, to aż szkoda nie wziąć... Aniu też sobie stawiam cele, i jakoś idę do przodu. Najważniejsze,że możesz normalnie funkcjonować w pracy:) a jak z psychologiem? Umówiłaś się na wizytę? Ja dziś się wybieram przed zakupami... pozdrawiam
  13. Cześć dziewczyny. Byłam na tych zakupach, najpierw super,w ogóle nie zwracałam uwagi na ludzi itp. Ale jak szłyśmy coraz dalej i dalej,a dom był już naprawdę na drugim końcu miasta to pojawiło się uczucie wielkiej niepewności. Zaczęły mi się nogi robić jak z waty, i już myślałam-muszę dzwonić po męża. Ale siadłam na ławce, wyjęłam notesik z tymi zasadami dialogu i wiecie,że po 2-3 minutach byłam zupełnie spokojna! Wielka panika nie przyszła. Rzeczywiście im bardziej godzę się na lęk, tym jest on słabszy. A tak, racjonalnie sobie wszystko tłumaczyłam i było ok. Choć już dalej nie poszłam, spokojnie z siostrą wróciłyśmy do domu. Także ogólnie nie było może super, ale było ok. Oj dziewczyny,ale tutaj o pysznościach mówicie:) Asiu powodzenia w realizacji tych zadań :) Julka te próbne * ataki* to bardzo fajna strategia. Mi też to polecała pani psycholog, chyba trzeba będzie je wypróbować:) Ela koniecznie poczytaj tę książkę, to naprawdę daje bardzo dużo:) Aniu mam nadzieję,że trafisz na dobrego psychologa, i mu zaufasz. Będzie Ci dużo łatwiej w radzeniu sobie z tym paskudztwem. Agata co tam słychać?
  14. Nie wiem jak jest ze skierowaniem? Ja poszłam prywatnie bo zależało mi na czasie, u mnie w mieście jest jeden psycholog na NFZ, przyjmuje raz w tygodniu 2 godziny bezpłatnie,więc wolałam zapłacić. Także tutaj nie pomogę, chociaż wydaje mi się,że do psychologa nie powinno się mieć skierowania, tak jak do ginekologa czy okulisty. A Aniu świadomość,,że można zawsze zadzwonić po pomoc jest dla nas zbawienna, tak jak świadomość,że zawsze można skądś wyjść, a najważniejsze jest to,żeby po prostu próbować. Madziu dobrze,że czytasz książkę, wprowadź rady w życie, tylko szkoda,że nie chcesz podjąć terapii, na pewno dobry specjalista by Ci pomógł. Agata gratuluję udanego wyjazdu i wizyty w kinie :) A co do wyjazdu, hmm ekstremalnie daleko. Takie decyzje są zazwyczaj bardzo trudne, i ciężko jest się zdecydować, ale ważne,żebyście podjęli ją wspólnie i byli co do niej w 100 % pewni. Asiu tymi bułeczkami narobiłaś mi apetytu:) Zdrówka dla córeczki:) Julka tak to bywa z tymi naszymi bliskimi. Niedawno sama miałam scysję z mamą, o swoje problemy. Niby wiemy,że oni chcą dobrze,ale wychodzi źle :( No ale racja, głowa do góry i dajemy radę:) A dziś drobne zakupy, jakoś pogoda nie zachęca do większych wyjść i spacerów. Jutro z siostrą mam iść pomóc jej kupić sukienkę, trenuję ten dialog i liczę,że zakupy odbędą się bezboleśnie:)
  15. A ja dziś pojechałam z mężem do Nomi, jakoś tak spontanicznie się zapakowałam do samochodu,ale tylko wsiadłam to już tysiąc myśli, i zastosowałam ten dialog wewnętrzny. Pierwszy raz wewnątrz sklepu byłam spokojna,bo wiedziałam,że zawsze mogę wyjść. Sama ciągałam męża po różnych działach,kupiłam dużo kwiatów bo mieli promocje i jakoś tak ponad godzina nam minęła. Potem teściowa jednak popsuła mi humor, znów jej złote rady,ona jak zwykle wie lepiej jak mi pomóc. Co prawda potem się zreflektowała,ale niesmak pozostał, i zamiast cieszyć się wyjściem zaprzątałam sobie głowę jej radami :( Aniu myślę,że musisz szybko udać się po pomoc profesjonalną. To po pierwsze. Co dalej? Mi ciężko radzić, bo ja nie musiałam w tej pierwszej,ostrej fazie wychodzić do pracy.czy szkoły. Mogłam skryć się w domu,więc kompetentna tu nie będę. Ale wiem,że nie można zamknąć się w domu, mimo lęku,trzeba wychodzić, choćby na minimalne odcinki,ale trzeba. Sabinko cieszę się,że Ci idzie coraz lepiej. Taka podróż? Gratuluję:) Asiu zdrówka dużo dla Was. Julka chyba zrobię jak Ty. Będę się pewniej czuła:) pozdrawiam
  16. O dziewczyny ,ale u Was się dzieje:) Agata zazdroszczę wyjazdu i tych atrakcji, mam nadzieję,że cały wypad okaże się wyjątkowo udany:) Julka gratuluję, na pewno jak Asia pisze znajdziesz jakąś fajną opiekunkę-babcię, która zajmie się dziećmi ja Ty będziesz się szkolić:) Asiu zaczęłam regularnie czytać tę książkę i mam podobne odczucia co Ty. Chyba sobie to wydrukuję ;) Dzięki Sabinko, Madziu polecam Ci ją. Skoro na razie nie korzystasz z pomocy psychologa to zapoznaj się z nią-parę stron wstecz Sabinka dała link do ściągnięcia, dużo ciekawych i co najważniejsze skutecznych porad. Choć oczywiście najlepiej iść po pomoc do specjalisty... a u mnie ? Starsza córka troszkę chorowała, także głównie w domu, małe zakupy jednak robię codziennie. Pozdrawiam:)
  17. O Julka to gratuluję:) No i Asia, mnie na razie wizja jakiekolwiek urzędu przeraża, nie wiem czy to tylko u mnie,ale zawsze kolejki są nieziemskie, a budynek strasznie mały:... Ale drobnymi kroczkami... Agata miłego wypadu, i oczywiście Wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin:) Madziu u mnie też raz lepiej, raz gorzej,ale jakoś musimy iść do przodu... Wczoraj udało mi się spotkać z koleżanką, poszłam sama do kawiarni, posiedziałam dwie godziny, w ogóle nie odczułam,że jestem poza domem ;)A dziś taka pogoda,że nic tylko się schować:( pozdrawiam
  18. Aneczko a czemu nie chcesz ich wziąć? Wiesz ja wychodzę z przekonania,że jak trzeba to trzeba. Po co niepotrzebnie cierpieć? Na Twoim miejscu wzięłabym leki i skonsultowała się z psychologiem jak sobie pomóc. Najważniejsze to zrobić ten pierwszy krok-wziąć tabletkę,pójść do psychologa itp. Ważne by się odważyć. A ja jak Julka jakoś tak chodzę bo muszę. Dziś ledwo wstałam, ale moje panny od paru dni fatalnie śpią, a ja ledwo żyję... Za to wczoraj pojechałam z mężem do Biedronki-wzięłam Julka te herbatki:0 I byłam około 10 minut, zupełnie bez lęków. No, ale to na razie moje maksimum, jakoś dłuższe zakupy jeszcze mnie przerażają... Ale małymi kroczkami dojdę do celu. Agata zdrówka dużo. A nam dziewczyny więcej energii:) A i Misia gratuluję zapisania się do psychologa. Cieszę się, że się zmobilizowałaś:)
  19. Witajcie dziewczęta w nowym tygodniu ;) Za mną miły i udany weekend. W sobotę byłam z mężem w kawiarni, było fajnie,ale jak cała sala się zapełniła poczułam lekkie zdenerwowanie,nie lęk,tylko coś mi nie pasowało,ale posiedziałam z mężem tyle ile chciałam ;) A wczoraj poszłam do kościoła i poszłam z mężem na cmentarz. Poczułam ulgę i taką radość,że poszłam sama, a nie autem, a to 20 minut spacerem ;) Potem wpadła siostra mamy,więc jakoś tak miło było. No i ze 2 miesiące na całej mszy nie byłam,a teraz? Wytrzymałam;) Dostałam ostatnio od psychologa takie broszurki,i tam była taka porada jak odsunąć lęk-wyobrazić go sobie jako wielką,czarną chmurę, i w myślach ją do siebie przywołać. niech ona zacznie nas otaczać, a my po prostu przez nią przejdźmy,takie symboliczne pokonanie lęków. Ja tak robię od soboty i wydaje mi się,że to działa:) Misiu na razie stoisz w miejscu,nie pokonujesz lęków tylko je pogłębiasz. Musisz wziąć się w garść po prostu i zacząć z tym walczyć.Tylko musisz chcieć, nie ma innego sposobu. My możemy Ciebie namawiać,dawać rady,ale żadna z nas nie jest władna pomóc Tobie, Ty musisz sobie pozwolić pomóc. Agata ja na razie jestem na takiej huśtawce-raz dobrze,raz gorzej,ale u Was te gorsze chwile zdarzają się tak rzadko,że bym się tym za bardzo nie przejmowała. Ot,gorszy dzień, kto takich nie ma:) Julka co tam u Ciebie? Sabinka ja robiłam dokładnie tak samo w sklepach :)
  20. Też myślę Misiu,że to może raczej działać na Twoją podświadomość. Bierzesz lek i czujesz się lepiej. Skoro wmawiamy sobie różne niemiłe rzeczy, to czemu nie te miłe? Ale tak jak dziewczyny koniecznie udaj się do psychologa, to żadna fanaberia tylko konieczność. Na pewno Ci to pomoże:) A ja wczoraj miałam kiepski dzień, pokłóciłam się z mamą. Powiedziałam,że widzę jak ją męczy ta żałoba,widać jak teraz cierpi,i może powinna z kimś o tym porozmawiać, i obraziła się śmiertelnie. Także humor miałam kiepski, stałam pod tą przychodnią i zastanawiałam się wejść nie wejść?Potem prawie spod sklepu uciekłam,ale w domu się uspokoiłam, porozmawiałam z mamą na spokojnie i jakoś lepiej. Ale właśnie Asiu ta nasza psychika dość krucha jeszcze, i takie zaburzenia nastroju niestety mogą wracać. W każdym razie z mężem dziś gdzieś chcę wyjść, dzieci zostaną z mamą, a ja chcę po prostu odpocząć... I jak Julka synek? Agatka co u Ciebie? Sabinka jak samopoczucie?
  21. Misia dokładnie trzeba zrobić to co dziewczyny mówią-zapisać się do psychologa i co najważniejsze mieć chęć by z tego wyjść. Łatwo nie jest, bywa to męczące,ale kiedy wiesz,że z tego wyjdziesz to dasz radę. Najważniejsze czego nie możesz robić to okopać się w tym lęku i czekać nie wiadomo na co.Także dziewczyno do roboty ;) Julka ja dziś też z Niną się wybieram do lekarza,jakoś domowe sposoby jej nie pomagają... Dobrze,że starsza jakoś się trzyma. A z małą podjadę autem, dobrze,że to całkiem niedaleko. Asiu kusisz tymi pączkami, oj kusisz. Agata właśnie tak mi psycholog tłumaczyła-to normalne,że dopadają nas różne emocje i na bieżąco trzeba je przepracowywać. Nie tłumić smutku i radości. W zasadzie to po takiej chwili słabości jest mi nawet lepiej. Dzięki za wsparcie. Lecę do moich dziewczyn:)
  22. Cześć dziewczyny. U mnie już na szczęście trochę lepiej. Choć dalej jakoś tak smutno,ale mąż w pracy, muszę zająć się dziećmi,domem, nie bardzo jest czas na myślenie,co bardzo mnie cieszy. Dziś idę do psychologa,mam nadzieję,że rozmowa mi pomoże i uspokoi już zupełnie. Wczoraj też udało mi się pójść do małego sklepu, a jak mówiłam,myślałam,że już nigdy z domu nie wyjdę po poniedziałkowej panice... Asiu czyli ogólnie zadowolona jesteś z wyjazdu? Najważniejsze,że lęki nie przeszkodziły Ci w odpoczynku za bardzo:) Lunatyczko chodzisz na terapię, masz fachowe wsparcie,myślę,że nawet po odstawieniu leków,będzie tylko lepiej. No i wiesz co Ciebie męczy i możesz nad tym pracować. A psiak to bardzo dobry pomysł. Choć u nas jest ogród, i częściej biega sobie sam po nim,niż wymaga spacerów. :) Julka możliwe,że mała teraz testuje waszą cierpliwość-na początku nie miała apetytu przez leki,a teraz widzi ile uwagi jej poświęcacie i chce to wykorzystać. Może rzeczywiście choć w środku się człowiek gotuje lepiej odpuścić? Oj, teraz taki sezon infekcji. Moja siostra już 2 raz od początku roku ma antybiotyk. Młodsza córka wczoraj cały dzień miała gorączkę... Misia najgorsze co możesz teraz zrobić to skupiać się na objawach i oczekiwać najgorszego. To tylko niepotrzebnie Ciebie nakręca i potęguje lęki.Powinnaś udać się do psychologa po poradę. Fizycznie nic Ci nie jest, ale psychika potrafi wykończyć. Wiemy coś o tym....
  23. A ja dziewczyny wczoraj miałam naprawdę kiepski dzień. Była rocznica śmierci taty i powiem Wam,że nie mogłam iść na cmentarz. No nie wiem, myślałam,że jakoś lepiej sobie z tym poradzę,ale naprawdę dawno aż takiego lęku nie miałam. Potem nie mogłam w nocy spać, oglądałam zdjęcia i znów zaczęłam się trząść,płakać i w ogóle spektrum objawów nerwicowych. Ale teraz jest lepiej, udało mi się pójść po chleb-a wczoraj myślałam,że już w życiu z domu nie wyjdę. Chociaż dalej czuję napięcie. Julka moja Iga ostatnio po antybiotyku w ogóle apetytu nie miała. Dostała syrop na apetyt i wszystko wróciło do normy,ale u nas nie było płaczu,dąsów i histerii. Po prostu nie jadła. A wiesz, ja daję jej leki zawsze w posiłku,np w kaszce,jogurcie itp. Ona nawet nie wie,że coś bierze,także możesz też tak -na przyszłość spróbować. A teraz co Agata pisze-spokojnie to przeczekać. Na pewno nic na siłę. Agata jestem pod wrażeniem, dla mnie takie wyjście do kina to coś na razie nierealnego,więc tym bardziej zazdroszczę:) pozdrawiam
  24. Racja Agata dziś bardzo mroźno, ale może to jakoś te wirusy powstrzyma. Jedyna pociecha. No i świetny pomysł z tymi lekcjami. Jeżeli coś nas fascynuje, to koniecznie musimy to pogłębiać. Także powodzenia, no i mam nadzieję,że seans udany? Julka pomysł z podwieczorkiem wybacz,ale ściągnęłam od Ciebie. Zaprosiłam teściów, dałam laurki,niby od dziewczyn,ale sama zrobiłam,no i upiekłam szarlotkę. To jedyne ciasto,które mi wychodzi:) Joasiu mam nadzieję,że odpoczniesz i wyjazd będzie bardzo udany:) Aniu koniecznie pisz co u Ciebie, ja wciąż się waham przed każdym wyjściem z domu,ale historie dziewczyn mnie motywują:)
  25. Iza, z tego co opisujesz wnioskuję,że tych leków naprawdę potrzebujesz. Wiesz,one nie zadziałają w jeden,dwa dni. Na Twoim miejscu zaczęłabym je teraz brać, po prostu po to by móc pojechać do Niemiec. Skoro nie możesz wyjść z domu, to kochana nie sądzę byś dała radę pojechać-nie wiem sama,czy z narzeczonym, w podróż autokarem. Gdzie będą inni ludzie, a Ty nie będziesz mieć kontroli nad sytuacją. Na Twoim miejscu wzięłabym leki i poszła po poradę do psychologa, jak się przygotować do podróży. Mam nadzieję,że Ci się uda. Agata fajnie,że masz takie zajęcie, które wyciąga Ciebie z domu i jeszcze daje satysfakcję:) Co do auta to np do Tesco-gdzie mam 15 minut spacerkiem, biorę auto, jak kupię pieluchy dla córek to już bym nie doniosła tych zakupów,ale racja są ludzie, którzy wsiadają w auto jak mają 2-3 minuty spacerkiem. Madziu chętnie i ja ściągnę tę książkę:) Asiu ja z początku też nie byłam zbyt przekonana do auta, ale nie mam wyboru, dwie małe córy,mąż w pracy i tona zakupów. A co do wyjazdu,myślę,że dasz radę. Ostatnio tak ładnie sobie poradziłaś.mam nadzieję,że wypoczniesz:) Julka czekamy na pozytywną ocenę i podzielenie się projektem:) A ja wczoraj byłam w Biedronce, ale też na szybko. Wiecie, wejść mogę,nie uciekam,ale przez sklep przelatuję jak rakieta, 2 minuty i przy kasie. Połowy rzeczy nawet nie kupuję. Ale i tak się cieszę,że mogę tam wejść. Stopniowo dojdę do normalności w zakupach:)
×