Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Michalinka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michalinka

  1. Dziewczyny trzymajcie za mnie kciuki, ja wiem,że to może mały dystans i krótki termin,ale to pierwszy większy wyjazd poza dom odkąd zachorowałam,więc trochę to przeżywam. Z jednej strony cieszy myśl,że to rodzina,a z drugiej boję się,że coś zobaczą... Madziu obroną się nie martw, to naprawdę sympatyczne zakończenie studiów, choć wiadomo na początku człowiek się stresuje:) Aniu świetnie,że macie możliwość wspólnego zamieszkania i to we własnym mieszkaniu:) Tym bardziej,że mówiłaś,że w domu nie masz wystarczającego wsparcia. Agata ćwicz samodzielność, pewnie już świetnie mówisz po turecku:) Julka taki pełen relaks widzę u Ciebie? Super:) Asiu a u Ciebie koniec remontu już? Bogusia to ja mam córeczkę w takim samym wieku, tą starszą:) No dziewczyny, czas się zbierać:)
  2. Też wczoraj Aniu wybrałam się na zakupy, a raczej polowanie na okazje, spokojnie przymierzałam ciuchy, a wieczorem poszłam na swoje zajęcia, chciałam iść na basen,ale zapomniałam gdzie mam kostium i wylądowałam znów na ćwiczeniach,dziś chyba się przejdę znów na zakupy, tym bardziej,że pogoda już dużo przyjemniejsza. Macie rację z tym wyjazdem dziewczyny, w końcu w domu też może mi sufit na głowę spaść, i co wtedy? Przeniosę się do ogrodu? Asiu już mam nadzieję remont na ukończeniu? Wczoraj chyba w całej Polsce była taka upalna pogoda, chodziłam jak pijana, nie lubię aż takich upałów. Madziu wspaniale,że wróciłaś pełna pozytywnej energii :) Julka wspaniałej pogody i lenistwa, przyda Ci się:) pozdrawiam
  3. Jestem pod ogromnym wrażeniem, naprawdę wspaniale się czyta,że Julka z jednego wyjazdu zmierzasz na drugi, że Ania była tydzień w obcym kraju i ma same pozytywne wspomnienia. Aniu to święta prawda co napisała Jula, skoro paść można wszędzie to co to za różnica gdzie? Muszę częściej to sobie powtarzać, bo niestety jestem z tych, co za szybko odpuszczają. /niby mam motywację i chcę żyć na luzie jak Wy, ale myślę,że jednak wciąż mam problem z akceptacją choroby. Muszę wrzucić na luz, i tyle nie analizować. Właśnie Agata tyle ludzi źle by się czuło na takiej imprezie, a to za tłoczno, za wysoko, za głośno, a nasza Jula idzie i pokazuje nam gdzie trzeba mieć nerwicę Myślę,że to piękne,że wciąż chcesz się dzielić swoimi sukcesami, wciąż nas motywować, bo Twoja bratowa ma rację, Ty żyjesz jak normalna osoba, praca,wyjazdy itp.Super:) Agata mam nadzieję,że to nic poważnego, i mąż szybko odzyska siły. U mnie dziś ze 40 stopni, córy chodzą tylko w pieluchach, sama bym tak chciała...;) Bogusiu mam nadzieję,że szybko dojdziesz do zupełnego zdrówka. A masz dwóch synków, czy parkę? ciągle trzymam kciuki byś miała dużo siły przejść to co znosisz w domu, oby było Ci lżej. Asiu też sobie bardzo dobrze radzisz. A jak sprawy remontowe? Rano byłam z córkami nad jeziorem, potem byłyśmy na zakupach, teraz bawimy się w ogrodzie, to znaczy one bawią się z tatą, ja bawię się laptopem:) W czwartek mamy jechać do Sandomierza na 3 dni, do męża rodziny. Już o tym myślę, i ciągle jakoś tak źle to widzę. Zawsze byłam czarnowidzem, ale teraz to przesadzam. Muszę brać z Was przykład, jesteście wielką inspiracją:)
  4. A u nas jako tako. Dziewczyny znów dokazują, tylko ja jakaś taka bez życia. No, ale ciężko się wyleżeć przy dzieciach. Julka jak koncert? Widziałam na YT filmiki, tam taki tłum,że na pewno by mnie wywieźli. Jestem bardzo ciekawa jak Twoje wrażenia:) I jak Bogusia zdrówko? Agata jestem pewna,że dasz sobie świetnie radę:) Dziewczynki nam się urlopują, odpoczywajcie:)
  5. Witam :) Moje córy przeziębione, ja też zasmarkana, ta klimatyzacja w lokalu w niedzielę zrobiła swoje, tak mnie gardło boli... Byłam wczoraj w przychodni, dostaliśmy leki,ale cóż, katar leczony czy nie, trwać musi. Czyli Asiu remont dobrze idzie? Fajnie,że pojedziesz i odpoczniesz od kurzu:) A co Bogusia czułaś? To był lęk, czy odczucia fizyczne? Julka dobrze,że z tatą wszystko dobrze. Mam nadzieję,że pojedziesz spokojnie i będziesz się świetnie bawić:) pozdrawiam
  6. Też się podłączam do życzeń o udanych wakacjach :) Agata u mnie częściej się robiło kabaczki nadziewane mięsem, albo cukinię, mój tata pamiętam nie lubił bakłażana i o dziwo mój mąż też nie lubi :) A zawsze marzył mi się wypad na takie właśnie rynek, gwarny, tłoczny i kolorowy-zazdroszczę:) Julka mnie bardzo denerwują takie kobiety. Byłam z małą na szczepieniu pamiętam, Ninka miała może z 7 miesięcy, i cóż, płakała, jak wyszłam to jakaś pani nakrzyczała na mnie,że tu jest przychodnia i ona chce spokoju,a nie pisków dzieci. Najciekawsze,że pani czekała do lekarza, który przyjmuje na piętrze, a siedziała wśród dzieci bo takie miękkie fotele :( Nie przejmuj się, trudno strofować ciekawość świata dziecka i fakt,że nie wystoi na zawołanie całej Mszy. U mnie wczoraj udanie, nawet bardzo. W domu troszkę miałam myśli co zrobię jak,ale poczytałam swój notesik z radami z książek i pojechaliśmy, 10 godzin poza domem, wśród ludzi, a ja nic, zero jakichkolwiek emocji negatywnych. teraz czas na zakupy. Pozdrawiam
  7. A to Aniu udanych wakacji! Mam nadzieję,że naprawdę wypoczniesz, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Asiu na pewno szkoda wracać, ale niebawem znów wyruszysz:) Oby remont udał się szybko i sprawnie. Madziu Tobie również udanych wakacji, jakoś tak wyjazdowo u nas się zrobiło:) Julka jak Ci weekend mija? Bogusia, Weronika co tam u Was? A ja dziś byłam u teściów, takie rodzinne spotkanie, pogoda fajna, to siedzieliśmy w ogrodzie, dzieci miały zajęcie, bo rodzinka dopisała i sporo dzieciaczków przybyło. a jutro musimy jechać do Radomia, jest rocznica ślubu mojej kuzynki i roczek jej synka, a mój mąż jest ojcem chrzestnym i wiecie czuję lekkie podenerwowanie, bo to będzie w restauracji na rynku... Ale cóż, jakoś dam radę :)
  8. A to teraz Aniu jedziecie, czy za tydzień? Bo ja już zakręcona jestem:) Współczuję tych sensacji, może tak właśnie stres odreagowujesz? Agata PMS jest gorszy niż niejedna choroba, ale ponoć pomaga odpowiednia dieta, łagodne ćwiczenia i dużo ziół-typu melisa czy rumianek. Julka współczuję nawału pracy, tym bardziej szkoda,że to akurat trafiło w ładną pogodę. A u mnie po staremu. Byłam wczoraj z córkami, ale taki dzień szalony, szłyśmy na 13 do tej biblioteki, a ja od rana zjadłam tylko pół banana, i łyżkę kaszki córy. I tak słabo mi się zaczęło robić, tam zjadłam parę ciasteczek,ale były tak słodkie,że aż niedobrze mi się zrobiło-słodycze na pusty żołądek. I chociaż do domu mam blisko,to naprawdę ledwo doszłam. Ale zjadłam potem normalny,ale dietetyczny obiad-pulpeciki z ryżem, i jakoś siły odzyskałam,ale do końca dnia czułam się tak dziwnie. Wiecie jak ja gdzieś na ulicy poczuję się słabo, czy gorzej to zaraz mam takie czerwone światełko w głowie-panika, wiem,że to nie panika,ale to tak z przyzwyczajenia chyba? W każdym razie zaraz idę na zakupy, choć z lekkim stresem, mały,ale jest.
  9. Aktywny dzień Aniu. A powiedz kiedy będziecie się przeprowadzać? Mówiłaś,że w domu masz ciężką atmosferę, więc na swoim powinno być tylko lepiej. Julka Ty to już jak prawdziwa bizneswomen:) Agata też życzę Ci aby marzenia o dużej rodzinie się spełniło. Wiadomo, teraz ciężko o stałą pracę, i ciężko podjąć tę decyzję, ale jak mówiła Julka, na dziecko nigdy nie ma dobrego momentu.Najpierw studia, szukanie pracy,potem jak już jest praca to strach przed zwolnieniem itp. Czaem trzeba dość spontanicznie podjąć tę decyzję i nie kalkulować. Świetnie Madziu,że masz lepsze samopoczucie, pewnie wizja urlopu też Ciebie pozytywnie nastraja:) Wycieczka się udała, było spokojnie i bardzo miło. Choć ja boję się kleszczy,więc zakryta od góry na dół i jeszcze tym psikaczem ciągle wszystko spryskiwałam. Aleczasem chce się uciec w zieleń:) A dziś idziemy znów do biblioteki,robić za publiczność, bo moje panienki nie zainteresowane w ogóle zabawą z innymi:)
  10. Na szczęście Asiu przed Tobą dzień odpoczynku, więc może nawet nie zauważysz rannego wstawania. A w te dni,każda z nas ma prawo czuć się gorzej, czy to na urlopie,czy w domu. Milego odpoczynku:) Julka mam nadzieję,że zdrowie Ci będzie dopisywać, a na razie bierz coś na gardło-najlepsza sól emska:) A Twoje plany na przyszłość są podobne jak moje, ale jak ja wrócę do pracy,za rok to chciałabym ze dwa lata popracować, a potem mieć synka:)Sama mam dwójkę rodzeństwa, mąż też, więc dla nas 3 dzieci jest oczywistą kwestią:) Aniu jesteś silną dziewczyną i na pewno będzie miło wspominać ten wyjazd.:) A u mnie? Wczoraj byłam senna,cały dzień. Ale dziś jedziemy z siostrą i bratem na wycieczkę do lasu, mam nadzieję,że będzie fajnie. pozdrawiam
  11. Agata taka świadomość,że ktoś zawsze Ci pomoże, i nie będzie negatywnie oceniać Twojej niedyspozycji jest bardzo cenna. Wiesz,że grupa Ciebie wesprze i na pewno będziesz spokojniejsza podczas kursu. Julka świetnie,że idziesz jak burza, i bardzo nas umacnia taki przekaz-daję sobie radę, nawet z tą chorobą,można żyć normalnie:) Madziu dzień rzeczywiście wydawał się bardzo przyjemny:) A jak powrót wczoraj Ci minął? Aniu nie musimy czuć się świetnie każdego dnia, ja wczoraj też czułam się kiepsko, niewyspana maksymalnie, ale wiedzałam,że to tylko niewyspanie, i jakoś starałam się nie zwracać na to zbytniej uwagi ;) Asiu udanego wypoczynku, i gratuluję tego,że potrafiłaś się tak skutecznie opanować:) Ja w niedzielę pojechałam z mamą do dziadków, wracając byłyśmy w Tesco, byłam w miarę na luzie. Ale wczoraj córy dały popis, starsza do 12 nie chciała zasnąć, młodsza od 3 marudziła, także byłam zmęczona i zestresowana. Ale spacer i zakupy zaliczone, choć z takim lekkim napięciem. pozdrawiam
  12. Eh, pogoda się nam popsuła. Wczoraj byliśmy cały dzień u teściów,a w nocy spać nie mogłam-na szczęście nie przez teściów. Sąsiedzi na weekend wybyli,ale zostawili dwójkę pociech w wieku 13 i 16 lat, impreza całą noc trwała, sąsiad nawet po policję dzwonił,ale dzieciaki wyczuły pismo nosem,i jak panowie przyjechali była cisza, a zaraz potem jeszcze głośniej. I to darcie się, jejku ... dobrze,że dziś ich rodzice wracają :) Agata mam nadzieję,że poczujesz się lepiej, to jednak poważny zabieg był i masz prawo czuć się słabiej. Julka ja sobie nie wyobrażam znaleźć się na lotnisku i czuć się swobodnie wśród takich tłumów :) A w sklepie to chyba każdy by się zdenerwował... Aniu mam nadzieję,że zakupy udane i bezproblemowe, z takim nastawieniem musiały się udać:) Madziu próbuj, możesz z początku nawet tylko stać na przystanku, nie musisz wsiadać, tak mi psycholog mówiła-ja co prawda nie muszę korzystać z komunikacji,ale opowiadała jak innym radzi-najpierw sam przystanek, a potem spokojnie po jednym przystanku i wydłużać czas. Ale pamiętaj,że zawsze możesz wyjść. Asiu wspaniałych wakacji:) Bogusia bardzo mądra metoda ;) A dziś mąż w pracy, więc mało odpocznę, moje panny już domagają się śniadania. miłej niedzieli
  13. Wiesz Madziu idąc pieszo masz większą kontrolę, to Ty dyktujesz tempo, zawsze możesz usiąść, wybrać inną drogę itp. A w tramwaju decyduje za Ciebie maszynista, ale ja wierzę,że tą metodą prób dojdziesz z powrotem do rutynowej jazdy:) Agata mam nadzieję,że po zabiegu czujesz się w miarę dobrze. Asiu mam nadzieję,że wyjazd będzie udany:) Julka to jak zwykle pewna siebie, świetnie zorganizowana kobieta:) Pogody nie zazdroszczę.... Bogusia bałaś się tej terapii, a zobacz minął tydzień, i świetnie sobie dałaś radę:) Mam nadzieję Aniu,że czujesz się już lepiej i weekend minie Ci przyjemnie. Moje panny nie zainteresowane w ogóle były tymi zajęciami, chociaż to raczej takie czytanie książeczek, teatrzyk kukiełkowy itp,ale chodzę bo moja mama to organizuj :) A dziś zakupy, wizyta z młodszą u lekarza, a teraz z mężem porządkujemy zdjęcia, ja mam jakąś obsesję, wywołuję i każde podpisuję,kto,gdzie i po co:) pozdrawiam
  14. E tam,dobrą żoną to nie jestem aż taką:) Wiecie, ja to sama nie lubię wczorajszego chleba:) Grill się udał, choć mięso za mało spędziło czasu w marynacie, i wyszło mało doprawione,ale nastroje dobre. Dziś idziemy z dziewczynkami do biblioteki na zajęcia,mam nadzieję,że Iga wykaże więcej entuzjazmu. Coś ostatnio głównie w domu siedzę, albo raczej w ogrodzie, muszę częściej wychodzić na miasto,ale cóż tak u nas ładnie,że się nie chce;) Weronika najważniejsze już wiesz-masz problem, i to jest najważniejsze. A teraz spokojnie chodź na terapię, ćwicz codziennie bycie samodzielną,to jest dla Ciebie najważniejsze. Nie zadręczaj się, nie zamęczaj, jesteś silna i zobaczysz,że dasz radę. Bogusiu mi tak samo p[sycholog mówi-najważniejsze to pogodzić się z chorobą i każdym objawem. Jak się z tym godzę, to te ataki nie są już takie straszne, bo boimy się czegoś czego nie akceptujemy, a jeżeli traktujemy to jako coś normalnego to będzie nam lżej. Julka pogoda na nas naprawdę różnie wplywa, ale Ty nie dość,że w pracy, to jeszcze bawisz się z dziećmi:) Aniu może to prostu wp[ływ pogody,chwila gorszego samopoczucia, na pewno dziś będzie lepiej. Asiu ja też lubię bawić się w ogródku, robię mnóstwo rzeczy z wielką przyjemnością. Na pewno musi być u Ciebie bardzo sympatycznie, zieleń,rzeka... Miłego dnia życzę :)
  15. I bardzo dobrze to sobie Bogusia wytłumaczyłaś! Brawo. Aniu moja siostra do gimnazjum chodzi i mieszkamy w jednym domu ;) Tylko była na wakacjach w Hiszpanii, i wróciła, więc oglądaliśmy zdjęcia:) Aniu zawsze tak jest, najwięcej się brudzi pod naszą nieobecność ;) Julka ciężko pewnie pracować kiedy taka fajna pogoda za oknem... A zapraszam, choć jagodzianek już nie ma :) I jak Asiu było na działce u siostry? A jak tam Twój ogródek? ;) Co u mnie? Wiadomo z rana zakupy, potem spacer z dziećmi i do domu wracamy by zrobić obiad i zająć się domem. Dziś właśnie brat przyjeżdża, także zamiast obiadu będzie grill . A ja zaraz lecę do sklepu, co by mąż miał świeże bułeczki do pracy:)
  16. Wiesz co Weronika związek dwojga ludzi nie polega tylko na przyjemnościach, to też te gorsze chwile i wsparcie tej drugiej osoby. Widocznie Twój partner nie był wystarczający dojrzały. W ogóle ciągnął Ciebie na ten wyjazd wiedząc w jakim jesteś stanie, zupełnie nieodpowiedzialny człowiek. Także ja myślę,że dla Ciebie to lepiej,że zaczniesz na czysto, bez niczyich oczekiwań. życzę Ci dużo siły. Bogusia mam nadzieję,że Twoje wszystkie oczekiwania względem terapii się sprawdzą;) Aniu czasem fajnie jest zostać w domu-miłego spaceru ;) Julka ja też Ci strasznie tej plaży i morza zazdroszczę, jakby co mogę się do Ciebie wprosić. No i w ogóle,plaża,pełno ludzi, a tu zero stresu ;) Asiu cieszę się,że wyjazd się udał i wróciłaś taka zadowolona;) Madziu gratuluję udanej soboty, mam nadzieję,że niedziela też taka była. Agatka spokojnego pobytu;) My w sobotę byliśmy nad jeziorem, wczoraj u teściów na grillu, dziś pojechałam na zakupy, upiekłam z mamą jagodzianki, potem podjechałyśmy po siostrę,wróciła, także lecę oglądać zdjęcia;)
  17. Dziś sobota, a dziewczynki od 6 już hasają, i za nic mają wolny dzień ojca ;) Dziś jedziemy nad jezioro,na razie ładna pogoda, oby się utrzymała. Wczoraj byłam na zajęciach, powiem Wam,że 15 minut wytrzymałam,ale a potem ledwo się ruszałam, i jak już nie miałam sił, to pomyślałam no jak nic tu utknę i tyle będzie z tego mojego wychodzenia. Ale szybko się pozbierałam, czasem szkoda czasu na takie głupie myśli. Asiu Tobie również miłego weekendu i dobrej pogody ;) Aniu gratuluję tak udanego dnia ;) Julka i jak pogoda? Jak masz możliwość to odpoczywaj, właśnie Ty tyle biegasz;) Agata trzymam kciuki za bezbolesny zabieg! Super,że ten lekarz taki miły i do tego tak płynnie mówiący po angielsku. To ważne w obcym kraju;) pozdrawiam
  18. Madziu ja na przykład źle się czyłam w Warszawie, musiałam jakoś przetrwać studia i wracać do domu, miejscowości gdzie wszędzie mogę dojść pieszo. Nie każdy lubi takie życie, i nawet nasza przypadłość nie ma z tym nic wspólnego. Mam nadzieję,że kiedyś będziesz mogła mieszkać gdzie naprawdę poczujesz się spokojnie;) Asiu odpoczywaj i wracaj dzielić się wrażeniami;) Bogusia dobrze,że mąż pilnowany, a Ty masz jedno zmartwienie mniej. A powiedz mówiłaś coś o terapii dziennej, to teraz byłaś prywatnie i będziesz chodzić tam dziennie, czy to już w ogóle koniec? Może coś źle zrozumiałam-teraz taka zakręcona jestem, obie córy nieźle dają mi w kość przez upał:) Aniu zazdroszczę tych wakacji, jestem pewna,że będzie cudownie:) Julka bardzo Ci gratuluję tego wyjścia. I tego,że masz możliwość korzystania z takich imprez, mnie zawsze męczył tłum, ja to jestem dziecko wsi chyba:) Ale możliwość bycia na takiej imprezie na pewno jest czymś cudownym-a Blur to nawet bardzo zazdroszczę:) Agata i jak zabieg się odbył? Mam nadzieję,że nie będzie Ciebie zbytnio bolało po zabiegu-trzymam kciuki! A ja dziś najpierw poszłam na spacer, potem podjechałam na swoje zajęcia, i korzystając z wolnego męża poszłam do fryzjerki. Najpierw było super,bo byłam sama w salonie, ale tylko co siadłam, przyszła jedna pani, kosmetyczka wpadła na plotki z klientką, i nagle zrobił się tłok,ale dałam dzielnie radę, choć jakieś takie drobne niepokoje mnie łapały:) pozdrawiam,miłego wieczoru.
  19. Julka to życzymy Ci dobrej zabawy;) Ja to Ciebie podziwiam, ja nawet połowy tych rzeczy nie potrafiłabym zrobić jednego dnia, fatalnie organizuję sobie czas ;) A na te muffiny to bym wpadła z wielką chęcią;) Bogusia dobrze,że synek był taki dzielny, oby badania wyszły pomyślnie. Mam nadzieję,że dziś czujesz się lepiej? Aniu widzę,że już takie wyjścia wrażenia na Tobie nie robią, i bardzo dobrze. idziesz do przodu;) Agata gratuluję własnego kąta ;) Na pewno u rodziny było miło,ale jednak co swoje to swoje. ;) a migren współczuję. A jak kwestia pracy, mam nadzieję,że mąż coś znajdzie ciekawego. Joasia bardzo Ci gratuluję takiej swobody i takiej wycieczki-oby było ich najwięcej;) Weronika daj znać jak się czujesz, nie wiem jak teraz można Ci pomóc, chyba tylko trzymać kciuki byś podjęła dobrą decyzję. Madziu rodzinna miejscowość ma na Ciebie świetny wpływ, cieszę się,że tak odpoczęłaś;) Co u mnie? Ćwiczę dalej, choć czasem nie mam ochoty, moja kondycja jest tragiczna.... Aż mi wstyd. Iga ma teraz etap nielubienia innych, czy to dzieci, czy dorośli. Sama się bawi, sama musi jeść, wszystko sama. Z zajęć nie skorzystała w ogóle, ciągle wychodziła i sama się bawiła między półkami. Jedynie babcię uwielbia ;) Bunt dwulatki. Wczoraj poszliśmy z mężem na długi spacer, potem na zakupy. A dziś mąż w pracy, ja zaraz wyjdę z córkami na plac zabaw i jakoś dzień zleci;)
  20. Bogusia lekarz Ci powiedział,że masz je brać podczas terapii czy do końca życia? Bo trochę nie rozumiem co to znaczy stale? Moim zdaniem sama terapia wystarczy jeżeli wcześnie udamy się do specjalisty, jeżeli jak Julka mówi mamy pełno objawów typowo fizycznych, które uniemożliwiają nam normalne funkcjonowanie to trzeba wziąć,ale jednocześnie konieczna jest terapia. My tam się nie uczymy uciekać przed lękiem tylko stawiać mu czoło. A leki to dla mnie taka chwilowa ucieczka-czuję się dobrze, mogę wszystko,ale bez pracy nad sobą odstawimy leki i co? Dalej w chwili lęku nie wiemy co robić. Także ja wierzę w moc terapii, pewnie mówię tak bo mi pomogła, ale każda z nas musi codziennie ćwiczyć. Weronika ja nie wiem co Ci doradzić. Jeżeli wywołuje u Ciebie to aż takie emocje , to może lepiej odpuść. Pamiętaj,że nic na siłę. Staraj się w ogóle o tym nie myśleć, wyłącz mózg, zajmij się czymś innym, nie wiem rozwiązuj krzyżówki byleby nie mieć wolnej chwili na szykowanie negatywnych scenariuszy. Julka ja to Ciebie podziwiam, marudzisz, marudzisz,ale idziesz dalej ;) Brawo! Aniu ja wczoraj czułam się tak samo, nie było paniki, czy lęku,ale takie lekkie podenerwowanie. Mimo to poszłam do kościoła, potem podjechaliśmy z mężem na duże zakupy, a wieczorem do znajomych na grilla. Starałam się nie zwracać na to uwagi ;) Asiu też mocno trzymam kciuki za Twoją pracę! Mam nadzieję,że sama myśl o niej doda Ci mnóstwo pozytywnej energii. Madziu,Agata co u Was? Ja już byłam dziś na zakupach, wpadłam też na chwilę z dziećmi do parku,zaraz idę do biblioteki, mają tam akcję lato w mieście, może moja Iga zainteresuje się warsztatami dla najmłodszych;)
  21. Annuszka z tego co obserwuję na forum to oczywiście jest to możliwe, dziewczyny radzą sobie naprawdę wyśmienicie-ale włożyły w to ciężką pracę. No i nie biorą leków, pomogła psychoterapia, moim zdaniem samemu nie da się sobie na tyle pomóc by wrócić do całkowitej normalności. Zawsze trzeba poradzić się specjalisty, choćby dlatego,że to on decyduje czy potrzebne nam są leki. A dziewczyny i owszem pracują, odnoszą sukcesy. Ja jestem na wychowawczym aktualnie. Madziu cieszę się,że dzień mija Ci udanie;) Bogusia bardzo dobrze,że wiesz,że trzeba zacząć zmieniać męża i jego zachowanie jak występuje pod wpływem alkoholu, trzymam mocno kciuki by zgodził się na terapię! Julka u Ciebie jak zwykle aktywnie;) No i cóż znów powiem Ci,że masz 100 % racji-z tym nastawieniem wobec wyjść. My dziś jechaliśmy do Radomia, i wiecie byłam cała w skowronkach po ostatnim wyjeździe, chciałam pokazać mężowi jak świetnie sobie radzę i tak się nakręciłam,że zaczęłam czuć presję sukcesu. Wsiadłam do auta, tylko co ruszyłam zaczęły mi się myśli rozbiegać, ręce drżały,a głowa mówiła- nie dasz rady, nie dasz rady. W pewnym momencie zatrzymałam auto i mówię,że muszę się przesiąść, bo nie dam rady. Mąż zrozumiał, choć był zły,że nie powiedziałam mu wcześniej o swoim samopoczuciu. W każdym razie kolejny raz okazało się,że to naprawdę świetny facet i bardzo mnie wspiera. Jak siadłam obok niego wszystko zniknęło, czułam się naprawdę w porządku. Więc to po prostu to moje nakręcanie się i wyczekiwanie sukcesu, a tak naprawdę wyczekiwanie porażki, bo obawa przed nią jest silniejszą....
  22. Bogusia ja bym była stanowcza i postawiła ultimatum-albo się leczy,albo odchodzisz. Dla dobra dzieci i swojego komfortu. Fajnie,że znalazłaś dobrego lekarza i jeszcze poszliście do centrum na obiad ;) To świetnie Asiu,że przyzwyczajasz się do leków i znów czujesz się lepiej, no i masz większą ochotę na wyjścia;) Dziewczyny, Julka, Agata,Madzia, Marta, Isia co i Was? Ja dziś cały dzień na zewnątrz, nadrabiamy parę chłodniejszych dni. Był park, były zakupy, spotkałam się z bratową i poszliśmy do kawiarni. Teraz jadę odwieźć siostrę na miejsce zbiórki, o 21.00 wyjeżdża na 10 dni. Trochę jej zazdroszczę, taka młoda, zero lęków, a wyjeżdża tak daleko! pozdrawiam
  23. Właśnie Isia, każdy inaczej reaguje na taki rodzaj leków, to nie pastylki na gardło, na jednego zadziała ta sama substancja super, drugi będzie musiał dalej szukać. Także najlepiej doradzi Ci lekarz, i on będzie kontrolował jak działa na Ciebie. Na mnie np Validol w ogóle nie działa, a widzisz Ania poleca, więc to zależy od organizmu. Wiesz jak ja nie ucieknę z jakiegoś miejsca czuję się silniejsza i mam ochotę na kolejne próby. Ale to dlatego,że ja już przestałam walczyć. Walka tylko podtrzymuje panikę, ona sama się wyciszy, najlepsze co można zrobić to powoli godzić się na nią. Jesteś np w sklepie, możesz poprosić o szklankę wody, usiąść, powiedzieć,że kręci ci się głowie, masz wahania cukru, albo spadło ci ciśnienie, w czasie ataku trzeba trochę zwolnić swój organizm i choć to trudne zachować spokój, no bo ile już takich ataków przeszłyśmy? i co? dalej żyjemy. Aniu mam nadzieję,że znajdziesz lepszego, sympatyczniejszego lekarza. Agata to każdą z nas może spotkać, jak Ciebie boli to po prostu trzeba zwolnić obroty, w końcu to sama natura ;) Ostatnio mnie tak bolało,że dwie noce nie mogłam spać, ciepła kąpiel, rumianek i odpoczynek pomagają. Julka zdrówka dla synka. Takie wahania pogody są najgorsze niestety... Świetnie Asiu,że z mężem już w porządku, i cieszę się,że tak dobrze zniosłaś podróż do rodziców;) Wczoraj załatwiłam parę spraw w urzędzie-zupełnie na luzie,a dziś mam zupełny dzień lenia, nic, zupełnie nic mi się nie chce. Byłam co prawda na sporych zakupach,ale marzyłam o tym by wrócić do domu szybko i odpocząć. Jakoś tak zmęczona jestem ostatnimi dniami ;)
  24. Ależ dużo wiadomości;) Zacznę od siebie, wczoraj byłam 9 godzin poza domen, siostra i mama wycięgnęły mnie na zakupy do Radomia, kierowałam autem, chodziłyśmy po sklepach, poszłyśmy na obiad, wiecie parę razy czułam coś jakby dyskomnfort, ale to było na tyle delikatne,że prawie niezauważalne. Najważniejsze,że byłam pewna siebie i czułam się na luzie-nie oczekiwałam super samopoczucia, i to było najważniejsze. Marta powiem szczerze miałam te same obawy wobec Ciebie co Agata, tymczasem wielce nas zaskoczyłaś! Gratuluję tych wszystkich wyjść i postępów;) Mam nadzieję,że najgorsze już za Tobą, a teraz czekają Ciebie same pozytywne doświadczenia ;) Isia wiesz leki każdy dobrać musi indywidualnie, niestety ale w kwestii leków na nerwicę-to nie są leki na depresję, tylko przeciwlkękowe, to trzeba samemu sprawdzić co komu pomoże. Poza tym leki znoszą tylko fizyczne objawy, nad psychiką trzeba pracować codziennie. Może też ściągnij te książki o których tu mówiłyśmy, naprawdę są pomocne. No i na nowo trzeba by zastanowić się nad solidną terapią, ja na swoją to już 10 miesięcy chodzę, a jeszcze w pełni nie odzsyskałam sprawności, ale wierzę,że jestem coraz bliżej, i tego też Ci życzę:) Aniu to trzymam kciuki za Was wypad! Agata ja po dwóch już takich gorszych dniach zaczynam Ci zazdrościć na nowo ładnej pogody, jak pada i musimy siedzieć w domu, moje córy po prostu wariują, a ja z nimi;) Madziu przykre z tą pracą, ale wierzę,że odnajdziesz swoje i tylkoTwjoje miejsce na ziemi. Gdzie i z kim, to zależy tylko od Ciebie! Asiu w małżeństwie to normalne się pokłócić,a w zasadzie to dobrze,że tylko o nową wannę się kłócicie ;) Mam nadzieję,że już lepiej? Julka i jak tam pogoda? Zazdroszczę Ci tych koncertów, wyjść itp. Ja to powoli zaczynam odczuwać chęć na jakieś wyjścia ;) pozdrawiam
  25. Wiesz Bogusia ja myślę,że może i z tego się nie wychodzi, ale można z tym naprawdę wygodnie żyć-zobacz jak nasza Julka czy Agatka świetnie sobie radzą, jak Ania i Madzia codziennie chodzą do pracy i cieszą się życiem, jak Asia planuje wakacje bez lęku. Wiesz terapia polega na tym,że nie uciekasz przed lękiem tylko wiesz jak sobie z nim radzić. Ja początkowo myślałam,że pójdę na terapię i będę wieść komfortowe życie, ale tak się nie da, stres, nerwy dopadają nas codziennie, a my dzięki terapii wiemy jak je okiełznać tak by nie były zagrożeniem. Ja podziwiam dziewczyny,że są tak uparte, tak głodne życia, i cierpliwe. Mi brak tej cierpliwości,ale się uczę ;) W sobotę było dość nijako, burzowo, młodsza córa chora, nie poszłam na te zakupy. Ale za to wczoraj poszłam na cmentarz i byłam na tych zakupach z siostrą, kupiłam buty takie na co dzień ;) Asiu mam nadzieję,że te dokuczliwe objawy szybko sobie pójdą, a Ty znów będziesz cieszyć się codziennością ;) Madziu ja też mocno trzymam kciuki! Aniu gratuluję udanego weekendu ;) Ładnie mąż Cię uhonorował, na pewno jesteś Julia zadowolona ;) I jak pogoda wciąż Was męczy? pozdrawiam
×