Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Michalinka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michalinka

  1. Oby do świąt przeszły te choroby:) Ależ Ty Asiu pracujesz, ja na razie zbieram się tylko do porządków,ale jutro naprawdę muszę zacząć coś robić:) Agata na pieczeniu się nie znam,pewnie Jula coś podpowie:) To życzę Ci Agata,żeby ten stan trwał i trwał:) Ja jeszcze nie cieszę się z kolejek,ale jak wchodzę do sklepów,to chociaż nie chcę uciekać, dla mnie to olbrzymi krok do przodu:) Dziś poszłam na małe zakupy, jutro chcę podjechać kupić prezent siostrze,wiem co i gdzie-mama dała mi dokładne dane, podjadę raniutko,aby ludzi nie było,bo jednak w centrum miasta,spokojnie się nie czuję. Wezmę, i wyjdę:) pozdrawiam śnieżnie-mocno u nas napadało:)
  2. Mój mąż wrócił kichający, leżał i narzekał,najgorzej,że musiałam przełożyć te lekcję dziś, bo z dziewczynami by nie został, sam ledwo mówi,to wolę by siedział z dala od nich, jeszcze mi je na święta zarazi... Za to poszłam na małe zakupy,naprawdę małe i blisko,ale byłam dość swobodna, jakiś plus:) Julia łączę się w przeziębieniowym bólu. Moja teściowa na każdą uroczystość wręcza mi ręczniki łamane na obrusy, mam już zapas na całe życie, zaraz będę dziewczynom odkładać na ślubną wyprawę:) Agata zazdroszczę zakupów, jakbym chciała wyjść, spokojnie maszerować z tłumem i kupić to co naprawdę chcę,a nie co wpadnie w panice do koszyka... Asiu zimno,zimno,do tego śnieżnie. A co u Madzi? pozdrawiam
  3. Cześć dziewczyny:) Pula jak czytam Twoje objawy to zupełnie jakbym czytała o sobie. Jak najszybciej musisz zwrócić się o pomoc,im szybciej tym lepiej. Asiu wspaniale,że urodziny się udały:) Julia te bułeczki to takie szwedzkie,drożdżowe? ?Uwielbiam je, choć drożdżowego piec nie potrafię, no za nic ze mną nie współpracują:) Mąż pojechał na konferencję, dziś wieczorem wraca, wczoraj cały dzień sama z dziewczynkami siedziałam,bo mama z siostrą brata odwiedziły. Całą sobotę zastanawiałam się jak to będzie samej,ale źle nie było,wręcz przeciwnie, o dziwo spokojnie. Zaraz idę na małe zakupy koło domu,a potem muszę przygotować się do jutrzejszych korepetycji-trzymajcie kciuki,bym dała radę:) pozdrawiam
  4. Witajcie sobotnio:) A ja dziś w miarę dobrym nastroju, zadzwoniła znajoma mamy i prosiła bym jej synowi udzieliła korepetycji,dwa razy w tygodniu. Na szczęście mieszka 3 minuty ode mnie,ale zawsze jakieś wyjście będzie, będę musiała wytrzymać u kogoś całą godzinę i zawsze jakiś grosz wpadnie, bo niestety psycholog ciągnie kasę, a jak ma się małe dzieci to na same pieluchy idą znaczne sumy,więc się cieszę:) Zaraz mąż wraca z pracy mały spacer robimy, a wieczorem teściowie się zapowiedzieli z ciastem:) Asiu torcik brzmi cudownie, na pewno wyszedł pyszny, mam nadzieję,że zabawa jest wspaniała:) Skoro to Julia daleka podróż to może rzeczywiście lepiej zostać w domu? Nie wiem, ale jazda pół kraju z dwóją maluchów w zimę i do tego na dwa dni może być męcząca i dla Ciebie i dla nich... pozdrawiam:)
  5. Ja przed wizytą bardzo się denerwowałam,raczej jestem skryta i bałam się mówić tak szczerze o sobie,ale jak tylko weszłam do gabinetu,to obawy zniknęły. wiadomo nie jest łatwo dzielić się swoim życiem, obawami z kimś obcym,ale to naprawdę pomaga.Nie rezygnuj. A tu znów ciasta:) Ja mało piekę, gotować uwielbiam,ale słodyczy nie lubię za bardzo,więc nie doskonalę się w tej dziedzinie,i to co słodkie,robię zgodnie z przepisem,ale inne to jak Asia i Jula-z głowy,nawet jak widzę fajny przepis,dodam coś od siebie i zamieniam proporcje bo wiem lepiej-tak sobie wmawiam:) Wczoraj było bardzo miło, dzieci nie było aż tak dużo, a ja głównie chodziłam z młodszą córą między półkami. Dziś byłam zaś z mamą w większym markecie, jejku szłam jak na ścięcie,ale powtarzałam sobie to co mówiła mi psycholog,że sama kreuję lęki, takim myśleniem-na pewno coś się stanie,więc weszłam w miarę spokojna. Chociaż byłam niespokojna, i znów połowy rzeczy bym nie wzięła,gdyby nie mama, jakoś mnie * utrzymała* w tym sklepie,bo sama pewnie bym weszła i wyszła z wrażenia:) Asiu ja nigdy tortu nie upiekłam,także trzymam kciuki za efekt końcowy:)
  6. U mnie się płaci po wizycie-ja ze swojej właśnie wróciłam, jak już widać,że się kończy podajesz pieniądze, ja już przy umawianiu się na wizytę poprosiłam o kwotę jaką mam przygotować i teraz daję jak się kończy. Jakoś nastrój mam dużo lepszy,jak tak sobie porozmawiam:) Niny prezent nie rusza,ale Iga zachwycona,siedzi i się pięknie bawi kuchnią:) Intensywny dzień Jula się szykuje:) Zaraz idę z dziewczynami na Mikołajki,dobrze,że mąż z nami będzie. A co do napadów paniki to wiesz Madziu ja nie chodzę tam gdzie wiem,że mnie to spotka-nie jeżdżę komunikacją zbiorową, chodzę do małych sklepów,nie bywam w kinie,czy innych takich miejscach-wystarczy mi sama myśl o tym i już się blokuję, teraz uczę się jak tam chodzić i dawać sobie radę. Myślę,że gdybym pracowała jak rok temu w szkole i musiała dzień w dzień w takim stanie w jakim jestem tam bywać, chyba bym zwariowała do reszty.... uj mnie to wygląda tak-boję się kina nie idę i nie mam ataku paniki,ale ile tak można żyć? Oby psycholog mi pomógł,lekka poprawa jest,byłam dziś sama w piekarni i stałam w kolejce, rozglądałam się na boki, nerwowo się patrzyłam,ale dałam radę:)
  7. Sprytny ten Twój mąż Julka:0 Mój chce wszystko sam, w ogóle nieczuły na sugestię, a potem dostaję hmm nie to co sobie wymarzyłam ,czy czego mi potrzeba:) U nas też trochę zimy, i bardzo dobrze,Iga zachwycona:) Asiu podziwiam za przygotowania. Ja zawsze mówię, zacznę szybciej i nic nie wychodzi;) Madziu mam nadzieję,że trafisz na wspaniałego psychologa i naprawdę Ci pomoże:) Też Agata idę na imprezę mikołajkową, dobrze,że mąż ma na rano to razem pójdziemy, wiadomo we dwoje będzie raźniej:) A dziś pogrzeb, ale podjadę tylko wieczorem na cmentarz, bo musiałabym dziewczynki z sobą zabrać, a nie bardzo mi się to uśmiecha. pozdrawiam
  8. Wczoraj jakiś szalony dzień, tak szybko przeleciał,że nawet nie wiedziałam kiedy... Właśnie wczoraj piekłam pierniki, dziś dekoracje, u mamy w bibliotece w czwartek impreza mikołajkowa,i nie wiem czemu zgłosiłam się do tych pierników,zdecydowanie wolę je jeść niż robić:) Zazdroszczę takiego jarmarku, u nas nie ma czegoś takiego. No i super Agata,że jakieś tam lęki Ciebie nie zniechęciły, mam nadzieję,że ja też niedługo przestanę odpuszczać, bo na razie częściej odpuszczam... I jak Jula zima już jest? Wiesz Magda,że ostatnio ćwiczyłam z panią psycholog wizytę w przymierzalni, jakoś na sucho super mi się przymierza, ciekawe jak by w praniu wyszło:) pozdrawiam, pierniki wzywają, ich jest cała kuchnia:)
  9. Madziu naprawdę nie zastanawiaj się za długo-im szybciej tym lepiej. Może w busie jest Ci lepiej,bo on mniejszy? do nas z Warszawy jeżdżą takie kilkuosobowe, nie wiem ile tam wsiada-9? Zawsze mniej niż w dużym tramwaju:) Julia wizyta musiała być świetna:) Zazdroszczę, moja Iga pewnie też by szalała z radości, bo Ninka wiadomo, czy u Mikołaja, czy w domu -nie ma różnicy,ważne,żeby jeść było i sucho:) A dziś powiem Wam jakiś kiepski dzień, przyjaciółka mojej mamy zmarła rano, zostawiła córkę, w maju matura... Bardzo chorowała ostatnie 3 lata, wyjątkowo cierpiała, i moja mama w zasadzie poczuła pewną ulgę,że już nie cierpi,a że to była najlepsza przyjaciółka mojej mamy,to ją znałam i bardzo mi smutno.... Przypomniał mi się tata i w ogóle, chce mi się płakać... pozdrawiam, jutro musi być lepiej.
  10. Mąż odsypiał dyżur w aptece,a ja poszłam z mamą na rynek-lekki lęk był,ale dałam rade, potem poszłyśmy dekorować bibliotekę na Święta, a jak wróciłam to wiadomo pranie,sprzątanie-mając dwójkę tak małych dzieci robi się to na okrągło:( Julia tak jakoś spodobała mi się ta piosenka, już chyba z 10 razy jej słuchałam,aż zaczęłam szukać ich innych piosenek, naprawdę świetny zespół, nie dziwię Ci się,że usunęłaś lęki i zostałaś:) Jak Asia wezmę przykład z piosenki i wezmę się za siebie:) I jak Asiu poszukiwanie ozdób na święta? Wiesz Madziu ja w sklepie czuję się tak samo,ale i tak się cieszyłam,że weszłam do tego Tesco,bo łatwiej i przyjemniej chyba jednak siedzieć w domu,ale to nie o to chodzi. Nikt nie obiecywał,że będzie lekko,ale jak Asia mówi,nie dajmy sobie odebrać radości z życia i walczmy z tym dziadostwem:) pozdrawiam
  11. Mi zawsze psycholog powtarza,że terapia i wyleczenie polega na radzeniu sobie z lękiem, to wspaniale,że mimo,że on się pojawia dajesz Jula radę;) Ja na samą myśl o wyjściu w miejsce pełne ludzi-tak jak w małym klubie w domu wpadłabym w histerię. Wiadomo na razie to nie mój kaliber,ale moim zdaniem fakt,że dałaś radę to powód do dumy;) Magda może masz łagodną formę agorafobii? Jeszcze powtórzę co usłyszałam od psycholog o lekach, według niej jeżeli napady lęku zdarzają się tylko w przypadku właśnie zakupów w wielkim sklepie, pełnym kościele czy w dusznym klubie wystarczy psychoterapia, jeżeli zaś te napady pojawiają się od czapy, w sytuacjach pozornie bezpiecznych, to ona wtedy zaleca terapię i leki. U mnie ma wystarczyć sama terapia, zresztą już widzę poprawę. Wiadomo wielu rzeczy nie zrobię, ale tak jak przerażało mnie wejście do sklepu,czy wyjście dalej niż poza bramę to teraz nie robi to na mnie aż takiego wrażenia,żebym padała ze strachu. Wczoraj z mężem byłam w Tesco, pojechaliśmy specjalnie jak było mało ludzi, coś dla dzieciaków na Mikołaja trzeba było kupić, 20 minut spędziłam,owszem z tą czujnością w głowie,ale dla mnie wytrwanie to był sukces;) Pozdrawiam Was serdecznie;)
  12. Ja się cieszę,że dość szybko trafiłam na dobrego psychologa,ponoć nasze schorzenie to jedna z najlepiej wyleczalnych nerwic,oczywiście jeżeli dość szybko się za to zabierzemy. Także Magda na Twoim miejscu poszukałabym kogoś na miejscu,rzeczywiście w samej stolicy ceny mogą odstraszać,ale na szczęście codziennie na wizyty się nie chodzi,więc spokojnie w domu możesz podjąć terapię. A ten neurolog to też psycholog przy okazji? Bo jakoś z czym innym mi się neurolog kojarzy niż z leczeniem nerwic? Julia udanego koncertu, a Tobie Agata zdrowia,ale przy tej babce to szybciej przyjdzie;) I jak Asiu spotkanie? A ja dziś byłam pół godziny sama na zakupach,aż sobie trochę słodkości kupiłam,że tak ładnie w kolejce wystałam;)
  13. Cześć dziewczyny:) Ale plany masz Agata-tylko pozazdrościć;) Taki Sylwester musi być super. No i Jula ten w Wenecji mimo wszystko musiał mieć urok;) My tylko raz byliśmy gdzieś dalej na Sylwestra niż w domu, to w Pradze, jeszcze przed ślubem. A przy dzieciach to trzeba się gimnastykować by wyjść gdziekolwiek,także od dawna nigdzie nie byliśmy.. Asiu teściową się nie przejmuj za bardzo, na pewno będzie ok, i szkoda Twoich nerwów. Moja też nie do końca mi pasuje,cóż ideałów nie ma;) Magda ja to się cieszę,że mieszkam w mieście,gdzie nogi wystarczą do codziennej egzystencji. Nie widzę siebie w autobusie czy wielkim centrum handlowym,może dobrze,że tego u mnie nie ma,jeszcze stres byłby większy.... A dziś tak sobie, dzieci mało spały, szczególnie Nina, także maruda za dnia-oby mi tak ładnie spały jak Tobie Julka;) Ale byłam na małych zakupach i małym spacerze, także jakoś idziemy do przodu, chociaż to wciąż blisko domu, tak by w 5 minut wrócić pędząc z wózkiem... Ale jakoś czuję,że choć to potrwa to dam radę;) pozdrawiam:)
  14. Witajcie w nowym tygodniu;) Byłam na tym ślubie,ale stałam tuż przy drzwiach i świadomość,że mogę spokojnie wyjść bardzo mi pomogła,owszem byłam spięta,ale dałam radę. Potem mąż powiedział,że skoro już jesteśmy ładnie ubrani to może pójdziemy gdzieś na kawę, wiecie wysiedziałam,ale spięta, zjadłam ciastko jak na zawodach, czekałam na wyjście jak na zbawienie,ale jednak w domu byłam z siebie trochę dumna,że wytrzymałam,a nie uciekłam jak wcześniej nie tyle z miejsca, co nawet od pomysłów. Wczoraj byliśmy zobaczyć szwagra nowe mieszkanie, trochę się bałam,bo moja szwagierka taka dość chłodna,ale była miła, prosiła o rady bo niedługo rodzi,więc może coś się w niej zmienia na plus:) Masz rację Asiu, każde pozytywne wyjście daje siłę, dziś poszłam już na pocztę,było zamknięte,ale nie zezłościłam się,że muszę iść drugi raz,pomyślałam,że to dobra okazja by poćwiczyć samodzielność;) I jak Julia było na przedstawieniu? Fabryka Mikołaja? Brzmi cudownie, dzieciaczki na pewno będą zachwycone;) Zresztą ja jak Ty też bym chętnie tam się pobawiła;) Pozdrawiam
  15. Już trzy miesiące nie byłam u fryzjera. Choć ledwo poszłam, na siłę mnie wypchnęli z domu,czekałam 20 minut,siadłam na fotel,pani mnie okutała w ten fartuch i myślałam,że tam umrę, na szczęście przyszedł mały chłopczyk z mamą i poprosiła mnie czy może szybciutko go ostrzyc,z jaką chęcią się zgodziłam;) I przerwa mi pomogła,potem siadłam,zaczęłam rozmawiać i zero stresu,nawet do sklepu z powrotem zaszłam.Ale co się nadenerwowałam przed wyjściem to moje. Sukienka gotowa,włosy ładne, można iść. Joasiu udanych zakupów życzę, a córcię nie raz jeszcze zobaczysz;) Julia gratuluję kolejnego udanego dnia:) Agata wspaniale musi być czuć się znów dobrze,zazdroszczę trochę,ale wiem,że terapia wymaga czasu. pozdrawiam dziewczyny,mam nadzieję,że dojdę do tego urzędu;)
  16. Agata nie masz za co przepraszać:)Wiadomo ona na razie nie ma innego sposobu kontaktu z nami,jak poprzez płacz-choć czasem ma się tego dosyć, szczególnie parę nocy z rzędu. Myślę,że to zęby,wczoraj było lepiej,a dziś to już w ogóle ma świetny humor i rzeczywiście coś się będzie dziać w kwestii ząbków,szybciej niż u Igi;) Dziewczyny byłam wczoraj u psychologa, ona każe mi iść. Mówi,w razie czego wyjdziesz. I pomyślałam,ok , spróbuję. Zapisałam się do fryzjera na 15, bo już wstyd chodzić z tym czymś na głowie, Powiem Wam lekki stres już jest,ale wczoraj ćwiczyłyśmy wizytę i pani stwierdziła,że jestem gotowa, proszę trzymajcie kciuki;) Julia pogoń szybko katar,no i Agata zdrowia. Teraz dużo zachorowań, mąż w aptece codziennie daje antybiotyki, dzień w dzień więcej. Widocznie coś paragrypowego lata w powietrzu. I jak Asiu pokaz córeczki, mam nadzieję,że świetnie się bawiliście? pozdrawiam Was serdecznie
  17. Cześć dziewczyny. Miałam wczoraj iść do psychologa,ale właśnie Ninka po tym dniu marudzenia dostała gorączki. Dałam jej Nurofen w syropie, spadła,ale dziś też nie ma apetytu i jest markotna. Nie wiem, może to ząbki jej się wyrzynają? Iga nie miała żadnych problemów, także doświadczeń nie mam w tym temacie. Agatka ona nie płacze bo jest rozpuszczona, tylko ma pół roczku i coś jej dokucza, także nie mogę tego ignorować. Choć jak moje córy będą starsze chcę by były samodzielne i zaradne ;) Zdrowia przeziębionym życzę, Asiu gratuluję wywiadówki i spaceru ;) Wiem Julka,że taka rozmowa bardzo pomaga. Ja po sesji czuję się silniejsza, ale niestety na co dzień często przegrywam,choć moja pani psycholog mówi,że wyleczenie z tej przypadłości będzie troszkę trwać. Pozdrawiam Was dziewczyny serdecznie:)
  18. Wczoraj u mnie pogoda dość fajna była,ale młodsza córa żyć nie dawała, cały czas tylko u mamy na rękach musiała być, inaczej płacz na pół ulicy. Oczywiście dziś w nocy 7 razy się budziła, a ja ledwo żyję. Do tego mąż na rano do pracy i do 14 siedzę z nimi sama... I jak Asiu wywiadówka? Dałaś radę, jestem pewna;) Pomysł z wyjazdem wspaniały,sama tylko w myślach podróżuję,więc zazdroszczę i chcę by to się jak najszybciej skończyło,choć wiem,że walka z nerwicami musi swoje trwać. Julia zdrowia życzę:) I ciepłej podłogi w łazience zazdroszczę, my tak na szybko robiliśmy górę tu u mamy i wiadomo szybko i mało wyszukanie. Tam były 3 sypialnie i łazienka, musieliśmy zrobić kuchnię, w ogóle zrobić osobne mieszkanko i ja w ciąży, po śmierci taty, teraz widzę ileż można by zmienić. Choć wszyscy mówią jak tu fajnie, to mi się nie do końca podoba;) Zaraz idę na małe zakupy. pogoda taka sobie, dosyć senna, oby mi się dobrze szło na drugą stronę ulicy.;) Pozdrawiam Was serdecznie
  19. U nas też kuchnia i salonik to jedno pomieszczenie, ale mam w kuchni kafle. Chciałabym panele,ale u nas były tylko na zamówienie i w kosmicznej cenie,także zrezygnowałam.ale kiedyś sobie zrobię,bo nie lubię chodzić w kapciach,a rzeczywiście w łazience położę dywanik i po problemie, a w kuchni już cierpię... Trochę się boję,że Iga będzie miała mój charakter, taka wrażliwość naprawdę może życie skomplikować. Ale cóż, pożyjemy,zobaczymy,może jej się odmieni;) U mnie agorafobia i nerwica to temat stosunkowo nowy,ale czasem mąż ma dosyć. Wiem, że dla innych pójście do sklepu jest zupełnie normalną czynnością i oni nie wiedzą jak to dla nas ważne i,że to naprawdę powód do dumy. A byłam dziś w dwóch dużych marketach, choć raz prawie nie uciekłam,wzięłam tylko 1 rzecz, potem wróciłam i 20 minut tam spędziłam.:) koncert na pewno był sporym przeżyciem, i gratuluję udanej imprezy. Takie wyjścia muszą być super na nowo. Mnie w sobotę czeka ślub cywilny, bardzo nie chcę iść, to tylko urzędowa uroczystość, koleżanka z pracy męża,ale nie wiem czy dam radę, jednak troszkę ludzi tam będzie... Ale tak na zapas poprosiłam mamę by zwęziła mi sukienkę;)
  20. Cześć dziewczęta;) Urodziny się udały,ale moja córka taka nieśmiała,nie obyło się bez płaczu,chowania za rodzicami i wypraszania gości. Dopiero po jakiejś godzinie się uspokoiła. Zastanawiam się czy to jej zostanie,czy może stanie się odważniejsza? Ninka wędruje z rąk do rąk i jest zachwycona, a ona na odwrót. Jest bardzo wrażliwa. Mam nadzieję Jula,że dzieci domu Ci nie rozniosły;) Już Ewuś porządki świąteczne? Podziwiam. Ja muszę po wczorajszym posprzątać, niczego nie ruszyłam, lekko mnie to przeraża;) gratuluję tej propozycji,.ale wiadomo dziecko jest najważniejsze. Tego czasu gdy jest małe się nie odzyska. Przykro mi Asiu,że kino nie wyszło, może za tydzień się uda-trzymam kciuki,i zdrowia dla małżonka;) A ja muszę posprzątać, a tak to dzień domowy. Choć wczoraj byłam znów na sporych zakupach, wystałam w kolejce i w prezencie kupiłam sobie kalendarzyk,będę tam zapisywać swoje sukcesy,drobniutkie,ale zawsze:)
  21. Asiu z każdą wizytą będzie coraz lepiej, no i przestanie Ci ząb dokuczać;) Agata na pewno dała radę, ja jestem pod wrażeniem Twojej aktywności, po cichu liczę,że u mnie kiedyś też tak będzie. Julka bardzo mi przykro z powodu Twojej znajomej. Podobnie jak Asia wiele razy się sparzyłam i jestem bardzo ostrożna. Jedna koleżanka koniecznie chciała nie dopuścić do mojego ślubu,bo ubzdurała sobie,że wie lepiej kto mi pisany. Także współczuję i proszę nie zadręczaj się myśleniem. tacy ludzie nie warci są ani minuty żalu. Byłam już z mężem na zakupach, co prawda w osiedlowym markecie, ale zawsze coś większego niż sklepik koło domu. Jutro Igi drugie urodziny, do tego mama ma imieniny w poniedziałek, więc od razu dwie pieczenie przy jednym ogniu. Muszę jabłecznik upiec, bo to jedyne ciasto, które mi wychodzi, do tego zupę gulaszową i sałatkę z gyrosem, już mi się nie chce;)
  22. Skończyłam filologię polską,ale tylko pół roku pracowałam jako nauczyciel, potem zaczęłam pracować w bibliotece szkolnej, zaczęłam pracę w zawodówce i prawie uciekłam. A w bibliotece spokojnie, miło,bez nerwów;) O ile pobyt u dentysty może być przyjemny to Ci Asiu takiego życzę;) Taka samotna podróż Agata? Tylko pogratulować, pewnie niedługo już w ogóle będziesz śmigać jak dawniej,bez żadnych ograniczeń;) Moja teściowa Julia to zupełne przeciwieństwo mnie, ja spokojna domatorka, ona głośna,wszędzie jej pełno,wszystko załatwi,ma tyle energii,że można się przestraszyć. Mamy dobre relacje,ale moja teściowa szybko mnie męczy,więc nie jesteśmy jakoś wyjątkowo blisko z sobą,choć teściowa o tym marzy;) Cóż, dzieciaki muszą swoje przechorować,by wyćwiczyć odporność,niby to się wie,ale jednak każdy katar męczy nie tylko dziecko,ale i rodziców;) Moja Iga to wcześniak i ponoć te częstsze infekcje są dość normalne,za to młodsza córka na razie rzadko choruje. Wczoraj pojechałam zawieźć coś bratowej,jechałam sama i to za nasze miasto,nerwy były,ale z powrotem pojechałam dłuższą trasą i nawet wstąpiłam do sklepu,choć w pierwszą stronę denerwowałam się okropnie, nie lubię sama dalej jechać.Dalej,to teraz dla mnie 8 km za miasto;)
  23. Mała na szczęście ma się lepiej i już dokazuje;) Pytałam męża o ten lek na odporność,ale nie mają u siebie w aptece, musi zamówić. Chętnie go podam Idze,bo ona łapie dosłownie wszystko. Sylwester w teatrze? Świetna niespodzianka, na pewno będzie Asiu cudownie. My żadnych planów nie mamy, zresztą jak u Julii, dzieci małe i nie ma chętnych na zostanie z dwójką;) Też bym chętnie coś porobiła, ale jestem na wychowawczym, no a mam taki zawód,że chyba tylko korepetycji mogłabym udzielać, no,ale w domu są dzieci,a do kogoś jak na razie nie pojadę... Zaczyna mi jednak brakować pracy,może gdybym musiała do niej chodzić to nerwica byłaby mniejsza? pozdrawiam
  24. Wspaniała historia Agata;). Jestem pod wielkim wrażeniem, i wspaniale się czuję wiedząc,że da to się pokonać i tak fajnie żyć- oby już tak zawsze było Agata w Twoim życiu;) Współczuję Asiu zęba, ale musisz iść i wyleczyć, może to Ci doda potem odwagi? Julia fajna taka noc rozmów musiała być, jakby moje córy ze mną gawędziły a nie płakały to by było super:) Byłam tylko w kiosku dziś, Iga jest chora, zła jestem,że ciągnęłam ją w sobotę na zakupy, a ona już była marudna i markotna. No cóż, jutro mam wizytę u pediatry i muszę z małą iść.
  25. Intensywny dzień Asiu widzę się zapowiadał:) Julia ja z moim mężem w zasadzie kłócimy się tylko o rzeczy mało ważne, na przykład kto nie umył szklanki,czy czemu w domu nie ma gorzkiej czekolady;)Ważne by w tych zasadniczych kwestiach mieć zbieżne poglądy, a reszta to wiadomo nikt nie jest idealny.:) Byłam dziś na rynku, sama, to znaczy tylko z Igą. Bałam się wejść za bramę,ale jak weszłam to mogłabym cały dzień chodzić i kupować, cieszę się,że się odważyłam,to mi dało chęć by dalej próbować:)
×