Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Michalinka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michalinka

  1. Julka ja jak Ania po czymś takim to już na pewno bym nie weszła, także brawa za odwagę,że mimo to wystawiasz się na lęk i próbujesz tą niechęć pokonać;) Aniu cieszę się,że mimo trudności po drodze spokojnie dojechałaś i jak Asia, nawet mimo gorszych chwil idziesz na przód;) Madziu ja tak samo cieszę się z zakupów, to bardzo fajne uczucie;) Agata to jak zwykle działa wspaniale;) Asiu i jak dzisiejsze samopoczucie? Powiem Wam,że było bardzo fajnie, nawet na luzie rozmawiałyśmy o tym jak pielęgnować ogród ;) co mnie bardzo cieszy, bo jednak najpierw miałam jak Asia- myślałam,że zamieszkam z moją psycholog bo ona dawała mi wielką siłę, każde jej słowo było na wagę złota, teraz widzę u siebie więcej luzu. A dziś zakupy, spacer w parku, wczoraj tak samo;)
  2. A ja wczoraj byłam taka wypompowana od rana przez dzieci,że nie wiem jak ale zasnęłam z nimi o 19;) Eh, skąd one mają tyle energii? ;) Julka zawsze możesz zrobić sobie wolne, bez wyrzutów, skoro wolisz być z synkiem. To normalne. Madziu spokojnego powrotu ;) Aniu dużo pracy u Ciebie, ale zobacz jak świetnie sobie radzisz;) Dziś mam wizytę u psychologa, muszę się przygotować, bo dawno już nie byłam... to chyba dobrze jak nie czuję już aż takiej potrzeby chodzenia do niej po wskazówki? pozdrawiam
  3. Dziewczyny naprawdę jak się to czyta,to aż człowiekowi chce się wyjść z domu i też chwalić swoimi sukcesami ;) Jesteście wspaniałe,że tak walczycie, a Jula i Agata są naszą wielką inspiracją ;) Wyjazd się udał, było parę momentów kiedy pojawił się nie lęk, a takie zdenerwowanie,ale przezwyciężyłam to. W zasadzie było spokojnie. Wczoraj byliśmy u teściów na obiedzie. A dziś pogoda taka sobie, córa coś spać nie mogła i o 5 pobudkę zrobiła, także jestem już na pełnych obrotach, bo zaraz druga wstanie. Także gratuluję Wam dziewczyny i mam nadzieję,że kiedyś będą taka swobodna jak Wy ;)
  4. Cześć dziewczyny, ja tak z rana, bo moja siostra ma konkurs teatralny i jedziemy-bez męża, bo on musi iść do pracy na 14. Będę robić za kierowcę, a mam do przejechania całe 45 km w jedną stronę, potem do 16 na sali, i do domu. Trochę się boję, ale będzie też moja mama, mam nadzieję,że wszystko się uda ;) Ja nie próbowałam jeździć komunikacją, w ogóle to się cieszę,że mieszkam w mieście, gdzie autobusy nie są potrzebne. No a samochód to mój największy skarb-dzięki niemu zachowałam w krytycznych momentach kontakt ze światem;) Nie ma się Jula czego bać, ja w tych lękach dzieci woziłam, i nic się nie stało, a jakimś wybitnym kierowcą nie jestem. Po dodatkowych jazdach na pewno wsiądziesz bez problemów;) Aniu mała na razie je głównie kaszkę kukurydzianą, płatki ryżowe i zupki dla niemowlaków. Na szczęście jest mała, i wielu rzeczy nie próbowała z racji wieku, ale z drugiej strony zacznie niedługo jeść bardziej dorosło, a np taki chleb dla bezglutenowców u nad kosztuje 5,40 za mały bochenek, droga ta dieta.... I gratuluję tego,że poradziłaś sobie z tym powrotem, bez nerwów ;) Asiu też gratuluję spaceru samym centrum;) A ja wczoraj wracając z placu zabaw weszłam do sklepu i kupiłam sobie dwie bluzki, wcześniej je przymierzyłam, ale dumna z siebie byłam, bo 40 minut tam spędziłam,i nie pojawił się lęk ;) pozdrawiam
  5. Gratuluję Ci Agata;) Pokonałaś swoje słabości, i to jest naprawdę piękne i godne podziwu-i oczywiście skopiowania ;) Julka ja bym w połowie Twojej aktywności wysiadła , widać,że ta praca dodała Ci skrzydeł;) Asiu u mnie dziś sporo też grzmiało.... Ale za to poranek taki gorący. I też myślę,że gorsze samopoczucie to nic złego, od czasu do czasu każdemu się zdarza, czy to na zmianę pogody czy z innych przyczyn. Współczuję Aniu tego nawału pracy... Madziu co u Ciebie słychać? Choć to nieładne, powiem,że fajnie wiedzieć,że samej się nie cierpi ;) Dziś mąż miał wolne, to podjechaliśmy do innego miasta, 35 km od nas. Musiałam zrobić porządne zakupy, powiem Wam,że w nocy całą trasę w śnie przejechałam, owszem nie zawsze czułam się pewnie i wspaniale,ale jak Agata radziłam sobie rozmową ;) Także zakupy, obiad w knajpce, spacer, a potem odwiedziliśmy jeszcze moją kuzynkę bo ona tam mieszka. A teraz marzę o śnie, taka jestem zmęczona. pozdrawiam
  6. Eh, w nocy okres do mnie przyszedł,ale tak się fatalnie czułam,nawet włosy mnie bolały. Jeszcze nie mogłam tabletek znaleźć, córa płakała, a mąż ma jeszcze nocny dyżur. No, ale na szczęście znalazłam swój zestaw ratunkowy i jakoś przeżyłam. Ciągle się zastanawiam za jakie grzechy kobiety tak cierpią? Agata ja Ci gratuluję takiej swobody w obcym miejscu ;) Asiu fajnie tak w tygodniu wyskoczyć sobie i odpocząć ;) Madziu daleko masz te szkołę, ale myślę,że dojedziesz sobie spokojnie ;) nie mam dziś planów, najchętniej odpoczywałam na tarasie, o ile pogoda dopisze ;) pozdrawiam
  7. Ale dziś u mnie piękna pogoda, co prawda zaczęło się chmurzyć, ale jak o 8 wyszłam z domu, dopiero niedawno wróciłam-byłam w parku, potem spotkałam teściową, zabrała nas do siebie, siedziałyśmy w ogrodzie i miło gawędziłyśmy. Nawet było miło, co mnie dziwi, bo mam dziś ogólnie kiepski humor i pewnie niedawno w ogóle w taki dzień bym z domu nie wyszła. Julka u mnie w okolicy dwa lokale były po tych rewolucjach, jedna jest świetna, ale druga dostała zastrzyk klientów i wróciła do starych metod-nie to, że niesmacznie, ale widać,że mimo sporej ilości klientów oszczędzają. A mężem się nie przejmuj. Ja osobiście nie znam faceta, który porzuciłby pracę w firmie na rzecz domu, choćby na tydzień. A może to właśnie byłoby potrzebne? Mnie czasem też mąż denerwuje,że obiad to tylko zupa, albo,że nie uprasowana jest jego ulubiona koszula. Pewnie też myśli,że dom to sam relaks . Aniu z dziećmi jest mnóstwo zachodu,ale i olbrzymia radość. Choć nie oszukujmy to nie wygląda jak w gazecie-modna mama szczupła tydzień po porodzie, lata w szpilkach i pcha modny wózek idąc na zakupy do super butiku. Dzieci to jednak morze wyrzeczeń,ale nie wyobrażam sobie życia bez tych dwóch wyrzeczeń:) Mam nadzieję,że pójdziesz na tego grilla i będziesz się świetnie bawić;) Agata jak Julka myślę,że wy już niedługo będziecie między sobą świetnie po turecku rozmawiać:) I cieszę się,że tak na spokojnie to wszystko poszło;) Madziu zdrówka z tym gardłem, teraz łatwo się przeziębić, pogoda wciąż się zmienia... Asiu fajnie,że wycieczka się udała, i nawet jakaś tam myśl nie popsuła Ci jej:) pozdrawiam
  8. Pisałam wczoraj, ale ciągle mi się posty kasowały, to wpadam dziś;) W sobotę mąż w pracy, więc byłam z córami na spacerze, potem zabrałam mamę i pojechałyśmy do Tesco, a że pogoda zrobiła się fajna, to poszliśmy na lody ;) A wczoraj inauguracja sezonu grillowego. Dziś umówiłam się z bratową, idziemy z dziećmi do parku. Julka ja jak Agata bym się bała, ale właśnie ciekawość by zwyciężyła jak u Ciebie. Nie wiem czemu tak się dzieje, ale jakoś czuję respekt wobec takich miejsc i wydarzeń.A z kościołem to mnie uspokoiłaś, chodzę tylko po, albo przed mszą, jak nie ma ludzi, a tak poczułam się lepiej;) Zazdroszczę Ci też takiej wycieczki, jeden dzień, tyle kilometrów... Asia fajnie,że wyjazd udany, nawet mimo pogody ;) Madziu, Aniu jak Wam udała się Majówka? Agatka dzięki za przepisy, brzmią wspaniale i jak dużo informacji, dziękuję ;) I gratuluję tej swobody w nowym miejscu;) pozdrawiam,dziecko woła * jeść * :)
  9. Pamiętam jak moja mama mówiła,że miną trzy miesiące, i dzieci zaczną ładniej spać-ponoć z nami tak było. Moje dzieci są widocznie zupełnie inne;) Dziś u nas lało, także grilla nie było, spotkaliśmy się ze znajomymi w ich domu, ale wiadomo to co innego niż odpoczynek na świeżym powietrzu. Może w niedzielę gdzieś się wybierzemy, o ile pogoda dopisze? Przeczytam Julka ten artykuł ;) Agata dziel się z nami sekretami kuchni szwagierki, zawsze to będzie jakaś odmiana od schabowych;) miłego odpoczywania
  10. Ja bym Marta teściową się nie przejmowała, i ograniczyła kontakty do minimum. Niech ona sobie żyje jak chce, a Ty na spokojnie po swojemu. Po co dodatkowo się denerwować? Julka jak moja jedna w końcu zaśnie, to druga wstaje. I tak w kółko, nie pamiętam jak spałam dłużej niż 2 godziny ciurkiem ;) I jak leniuchowania ciąg dalszy? Madziu mam nadzieję,że dzień będziecie mieć udany ;) Mam nadzieję,że dziewczyny spokojnie wypoczywają. A ja dziś byłam z siostrą na zakupach, chociaż w ogóle nie miałam energii, ale obiecałam to poszłam. Może nie czułam się super spokojnie, ale zrobiłam zakupy, doradziłam siostrze w kwestii spodni, także postęp.;) Teraz film jakiś sobie obejrzymy i liczę,że jutro będzie ładna pogoda, na tego grilla ;) pozdrawiam
  11. Agata bardzo Tobie gratuluję-wiem,że to był Twój * problem*, choć jak widzisz już teraz nie jest ;) Naprawdę świetnie sobie tam radzisz;) Aniu mam nadzieję,że wyjazd przebiegnie spokojnie, i zgadzam się ze wszystkim co napisała Asia. Też mam Asiu nadzieję,że wyjazd dobrze Ci zrobi, odpoczniesz i może choroba sobie pójdzie? Madziu myślę tak jak dziewczyny- z partnerem trzeba zawsze szczerze rozmawiać. Mój mąż nie wiedział co się dzieje, i też mu mówiłam-nieważne czy to rozumiesz, masz mnie wspierać. Jego siła w końcu musi nam pomóc. I tak jest. Julka jak tam leniuchowanie? Naprawdę ostatnio tyle rzeczy robisz,że to Ci się bardzo przyda ;) Marta jak Ci mija * weekend*? A ja dziewczyny wróciłam właśnie z nad jeziora, u fryzjera było na luzie, pewnie dlatego,że nikogo w salonie nie było :) Dziś lekkie podenerwowanie, ale mimo to poszłam i dobrze się bawiłam. pozdrawiam
  12. Witam Was dziewczyny. Aniu trzymam kciuki za babcię. A co do lęku, to bardzo dobrze,że nie dałaś mu się zdominować i mimo kiepskiej formy wyszłaś z domu-brawo:) Mam nadzieję,że wyjazd okaże się udany i naprawdę odpoczniesz, potrzeba Ci tego. Joasiu pisz, pisz. Naprawdę dziewczyny dzielą się swoją siłą, i zrozumieniem, to bardzo pomaga. Julka dzięki za rady, bardzo ciekawe i pomocne. Ja na majówkę to się nie wybieram, niestety mąż w czwartek i sobotę pracuje. Ale w piątek jedziemy na grilla do znajomych, mają domek w lesie, obok woda, pogoda u nas ma być fajna,więc liczę na relaks. Asiu zdrówka, naprawdę antybiotyki lekarze powinni zapisywać gdy wiadomo,że jest infekcja bakteryjna. Mąż mówi,że u nich najwięcej antybiotyków idzie, wiadomo często tak prościej,zamiast zająć się pacjentem. A wiadomo antybiotyki osłabiają, mam nadzieję,że Asiu kuracja wzmacniająca się powiedzie i będziesz miała więcej energii ;) Agata jestem pod wrażeniem Twoich poczynań. aż człowiek się uśmiecha czytając to wszystko:) I też jestem pod wrażeniem, tyle rzeczy robisz, naprawdę ta przeprowadzka dodała Ci skrzydeł:) Marta musisz po prostu przyjąć fakt,że jesteś chora i to trochę potrwa. Nie oczekuj,że z dnia na dzień będziesz czuła się świetnie. Organizm przyzwyczai się do leków i na pewno te objawy fizyczne się wyciszą. Na razie nie rób nic na siłę. A jak tak dalej będzie-to skonsultuj się z lekarzem, może po prostu lek nie będzie Ci odpowiadać? W każdym razie dobrze mówisz-nie załamuję się:) A ja wczoraj cały dzień poza domem, troszkę spraw było do załatwienia. Parę razy czułam nie lęk, ale taką czujność, napięcie, ale to były incydenty. Ogólnie staram się iść naprzód. Na 9 umówiłam się do fryzjera, więc będę zmykać. pozdrawiam
  13. Aniu też myślę,że ten atak to wynik tych emocji, no powiedzmy szczerze ostatnie dni były dość wyczerpujące i fizycznie i psychicznie dla Ciebie,więc emocje musiały gdzieś ulecieć. Ważne jest byśmy regularnie się z tych wszystkich emocji oczyszczały, jedni śpiewają na cały głos, inni biegają, inni drą papier, ważne by dbać o siebie, jak Asia pisała. I trzymamy jutro kciuki za Twą babcię. Agata ileż u Ciebie się dzieje, aż miło czyta się takie rzeczy . I ma ochotę od razu pojechać tam do Ciebie, i być częścią tych wydarzeń:) Asiu zdrówka:) Madziu cieszę się,że jazda minęła spokojnie;) Julka oj też lubię takie spotkania, bardzo są potrzebne :) Marta jak Agata zobaczyłam u Ciebie spore zmiany , na plus. Mam nadzieję,że niedługo wszystko się u Ciebie unormuje :) A wczoraj byłam na małych zakupach, dziś dziadkowie byli na obiedzie, także nic szczególnego ;) pozdrawiam
  14. Witam weekendowo;) Powiem Wam,że spotkanie się udało, nie wiem czemu,ale ani razu nie poczułam się niepewnie itp. Wszystko na spokojnie. No,ale co dobre to się szybko kończy, córcia chora, więc pewnie będę siedzieć w domu. Julka szalony dzień, Ty to masz energię :) Madziu popróbuj, i zobacz, która trasa będzie Ci bardziej pasować. Na pewno się odnajdziesz. I jak Aniu samopoczucie, wybierasz się na rodzinną uroczystość? pozdrawiam Was serdecznie
  15. To już niedługo Agata przeprowadzka Was czeka? Aniu ja bym poszła, zawsze możesz uprzedzić,że jesteś po chorobie, posiedzieć chwilę, jeżeli będziesz miała siły i chęci. Nic na siłę, pamiętaj o tym. Asiu też trzymam kciuki za Twój powrót, ja z obiadem to w lesie, pomysłu nawet nie mam, muszę iść na zakupy:) Julka gratuluję, z takim nastawieniem nie dziwię się,że osiągasz sukcesy;) Madziu na pewno przyzwyczaisz się do nowego stylu wracania do domu, jestem pewna,że dasz radę. A ja wczoraj korzystałam z pogody, pół dnia w parku. Dziś idę do szwagierki na babski wieczorek, ale najpierw muszę iść na zakupy. U mnie też pogorszenie pogody, łagodne i mam nadzieję,że chwilowe. pozdrawiam
  16. Marta najważniejsze,że wychodzisz z domu, skoro korzystasz z ładnej pogody i jesteś na działce z rodzinką to świetnie. Do leków organizm musi się przyzwyczaić, także cierpliwości:) Madziu cieszę się,że dzień minął spokojniej. Też myślę,że rady dziewczyn co do powrotu mogą być pomocne. Na pewno warto zacząć trenewać odpowiednie nastawienie, nie wiem może częściej miałaś ataki właśnie podczas powrotów, i stąd Twoje obawy? Ale możesz w domu, wyobrazić sobie szczęśliwy i udany powrót, takie wizualizacje wiele mogą dobrego zdziałać:) Asiu następnym razem wpraszam się na naleśniki :) I już masz lepszy nastrój:) Aniu i jak dziś w pracy? Taki dzień wolny zawsze wytrąca z równowagi, i to każdego. Zobacz jak ciężko wielu osobom po weekendzie wrócić do pracy, a co dopiero po gorszym sampoczuciu. Mam nadzieję,że będzie ok, a jak wizyta u lekarza? Agata ja pamiętam o zaproszeniu, jak dzieci troszkę mi podrosną, a ja znów będę mogła swobodnie jeździć wpadnę zobaczyć jak Wam się mieszka w tym magicznym miejscu:) Julka serdecznie Tobie gratuluję :) Naprawdę, jesteś silną kobietą, tyle rzeczy ograniasz na raz, i po takiej przerwie dajesz sobie rade, jestem pod wrażeniem, i oby więcej takich sukcesów:) A u nas uczymy się diety. Wiecie,że nawet na jogurcie jest napisane- może zawierać gluten? Eh, niedługo naprawdę będzie jeść tylko ryż i jabłko. Póki i to ją nie uczuli. Ale mam pozytywne nastawienie, wiadomo najpierw będzie ciężko, chociaż teraz ja mam wpływ na to co je, a później? na placu zabaw zje coś, coś zje w szkole itp. Ale nie martwię się na zapas. wczoraj poszłam z córą nad jezioro, jejku jak lubię tam chodzić, spokój, cisza, i las. No a dziś zobaczymy, chyba czmychniemy do parku :) pozdrawiam
  17. Ja nic złośliwego Marta nie pisałam to odnosić się nie będę. Ja się cieszę,że ruszyłaś do przodu. A powiedz jak się czujesz na lekach? A i czemu nie chcesz iść prywatnie? Tylko nie traktuj tego jako atak, po prostu zobacz, Sabinka poszła od razu, dwa miesiące i pokonała to wszystko, nie warto czekać. Taka wizyta to mniej więcej koszt 100 zł, myślę,że raz w miesiącu można sobie na nią pozwolić-choć też finansowo nie mam super, dwójka małych dzieci, ja na wychowawczym, tylko mąż pracuje, a dom to jedna wielka skarbonka, ale wiem,że na swoim zdrowiu i samopoczuciu nie warto oszczędzać i czekać. Także może rozważ to-i powtórzę piszę to bez żadnych złośliwości, tylko żeby pomóc. Asiu gratuluję Ci poradzenia sobie z atakiem, i szybko wróciłaś do formy, brawo:) Aniu jak samopoczucie? Madziu już to pisałam, ale walka z tym to jak bieg z przeszkodami, długodystansowy. Jedyna rada nie wolno się załamywać i zostawać w domu. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale z czasem będziesz mniej zwracać uwagę na gorsze dni. Julka pracowita kobieta z Ciebie:) Ja wczoraj miałam kiepski dzień, ale wyszłam na dwór, chyba po to by przewietrzyć głowę od domowych spraw. Córa nie może jeść Aniu niczego co ma gluten, plus ziemniaków, jajek i bananów, bo na te produkty wyszła jej alergia:( Także dieta będzie skromna, mąka kukurydziana czy ryżowa, żadnych gotowych dań, zero makaronu, kaszy manny, chleba z piekarni, ciastek, jogurtów z dodatkami itp, itp... Nawet wędliny się nie poleca, bo nie wiadomo czy nie dali czegoś do środka. Także będę chyba miała 2 lodówki i dwa obiady będę gotować. Cóż, trzeba się przyzwyczaić. pozdrawiam
  18. A ja dziś mimo wszystko zachowałam normalność, chociaż mała niestety żegna się z glutenem, w ogóle lekarz powiedział,że ona taka mała, ekspozycję na gluten zaczęła stosunkowo niedawno, a wszystko ma zniszczone jak dorosły człowiek... No, ale czułam,że tak będzie, więc przyjęłam to na spokojnie. Zaraz potem wzięłam swoje dziewczyny, poszłyśmy na spacer, potem z mężem do Tesco, a myślałam,że będzie gorzej. Sabinko podziwiam, ja nie miałam aż takich stanów. Także jestem tym bardziej pod wrażeniem:) Madziu ja staram się coraz częściej przy zdenerwowaniu sprawdzić, tak na trzeźwo czy mam powód do niepokoju-np jak dziś. Normalnie człowiek ma prawo się denerwować, więc wiem,że to nie jest panika z nerwicy, tylko normalne emocje, ale i tak staram się wszystko na bieżąco przerabiać, by nie zostawiać nic na potem. Moja psycholog mówi,że nauczenie się odróżniania emocji, jest bardzo ważne. Julka intensywnie u Ciebie, i jak było u rodziców? Beata długo się u Was czeka na psychologa, musi być dobrym specjalistą skoro ma takie obłożenie, a to prywatnie? mam nadzieję,że taka połączona terapia Ci pomoże. A do czasu wizyty może te książki sobie poczytaj- Strach i paniczny lęk Bakera i Oswoić lęk Bemis/Barrada, niezwykle pomocne. Są dostępne w internecie, można sobie je ściągnąć. Asiu musiałaś mieć fajny weekend, tak na łonie przyrody. I śmiechem w niepokój, fajny pomysł:) Aniu tak fajnie radzisz sobie w pracy, a pamiętam jak chciałaś ją rzucać, naprawdę idziesz do przodu ;)
  19. Witam z rana, córa widocznie też się denerwuje bo nie śpi od 4. Ja wczoraj wieczorem zaczęłam się naprawdę mocno denerwować, bo zadzwonił mój wujek, brat taty,że miał nerkę usuniętą,robili badania i niestety wyszło,że ma raka. I cóż, zaczęłam się bać, że mojej małej też coś tam znajdą, zupełnie nieracjonalnie, ale weź tu człowieku z nerwami się dogadaj. No,ale teraz już ok, jakoś mi przeszło, i pojadę bez lęku. Agata zazdroszczę takich wypadów:)Możesz mnie na parę dni przygarnąć:) Aniu wycieczki do zoo zazdroszczę, sama dawno nie byłam:) Sabina ja Tobie bardzo gratuluję wyjścia z tego, naprawdę musisz być bardzo silna:) I jak Jula dzień minął? Asiu co u Ciebie? Ja wczoraj byłam na cmentarzu, potem podjechaliśmy do teściów na obiad, na szczęście czułam się dobrze i swobodnie, dopiero wieczorem ten lęk się pojawił, ale to wynik tego telefonu i dzisiejszych wyników badania Ninki. pozdrawiam i miłego dnia
  20. Ja Ci powiem Marta,że ja Warszawę porzuciłam z czystym sumieniem, i wielką ulgą, to miasto zupełnie nie dla mnie. I rozumiem,że są osoby, którym odpowiada-mój brat, a mi zupełnie nie pasowała. Czas studiów był ciężki, nie mogłam się odnaleźć i z ulgą wracałam do domu. Za duża, za tłoczna, za głośna. Mimo,że nie miałam wtedy agorki, to wracając na weekendy do domu czułam olbrzymią ulgę. Także myślę,że to jest po prostu Twój dom,i tam dobrze się czujesz. Chyba każdy z nas ma takie magiczne miejsce gdzie mu lepiej:) Aniu zdrówka dużo, może rzeczywiście jakiś wirus? Asiu i jak prace działkowca? Agata zdrowiej tam szybko:) Cieszę się,że jest Ci tam dobrze, i tak fajnie Wam idzie układanie sobie życia w zasadzie od początku:) Julka praca, mobilizacja daje naprawdę wiele:) Oj też nie lubię jak mi się zapasy kończą, ale dzięki mamie w zasadzie zawsze mamy nową dostawę;) a ja dziś głównie w domu, poszłam z bratem na mały spacer, a tak to relaks w domowych pieleszach. Trochę boję się poniedziałku,ale cóż to normalne.
  21. Beatka nie unoś się, sama w końcu piszesz,że leki uzależniają jak narkotyki, że musisz iść do psychologa,że musisz coś robić bo nie dasz rady. Sama piszesz,że leki to nie wszystko, a jak ktoś powiedział dokładnie to samo, to co atakuje Ciebie? Nie wprowadzajmy znów nerwowej atmosfery. Ja Ciebie rozumiem, sama patrzyłam jak mój tata umiera, a odszedł mając 49 lat, zostawił nas z dnia na dzień, ja byłam wtedy w 5 miesiącu ciąży, starsza córka miała ledwie rok. Czułam,że muszę zając się mamą, siostrą i bratem.... Byłam tak skoncentrowana na ciąży, na powrocie do domu rodzinnego, na moim rodzeństwie,że nie dbałam o swoje emocje, odrzuciłam je na bok,a one wróciły jako agorafobia, paradoksalnie wtedy kiedy byłam pewna,że będzie już tylko lepiej. Psycholog stwierdziła,że to właśnie efekt nieprzebytej żałoby, może u Ciebie jest podobnie? Dobrze Madziu,że studiujesz,że pracujesz,że masz co robić i że musisz wychodzić. To bardzo ważne. Wyniki mamy odebrać w poniedziałek, w zasadzie mamy wizytę u tego lekarza co ją robił i on od razu nam wszystko powie. Julka ależ Was dogrzewa :) U mnie właśnie deszcz zaczyna padać... Agata dużo się u Ciebie dzieje, i jak ładnie się Wam układa w nowym miejscu:) Marta i jak kolejny dzień na tabletkach? Mam nadzieję,że pozwoli Ci to normalnie żyć i podjąć terapię, by pożegnać się z tym co nas męczy. Asiu ja też wróciłam ze spacerku. Najpierw poszłam do mamy pracy, wypiłam herbatkę, wzięłam trochę książek do domu, potem na spacer,i do Stokrotki na zakupy, było trochę osób,ale chodziłam na luzie i na luzie wystałam w kolejce :) A teraz dziewczyny padły, zajmę się jakimś obiadem:) pozdrawiam
  22. W końcu dziewczyny mam parę chwil wolniejszych, wczoraj non stop ktoś wpadał,by zobaczyć małą dzielną pacjentkę:) Powiem Wam,że najpierw skupiłam się na córce, w ogóle nie myślałam,że będę w nowym miejscu itp. Dopiero pod wieczór, jak zostałyśmy same z córą , a ona poszła spać, pomyślałam sobie jak dam radę? Jestem pierwszy raz od początku choroby sama, w obcym miejscu, ludzi nie znam itp. Ale miałam notesik z tymi dialogami i czytałam sobie w chwilach zwątpienia-genialnie uspokaja :) Rano było dobrze,bo wiedziałam,że idziemy po południu do domu i będę w znanym mi otoczeniu,ale powiem Wam,że to była dla mnie wielka próba, i myślę,że mimo takich momentów lekkiego stresu nie było tak źle. Beatko, też mam nadzieję,że patrząc na historię Julki czy Agatki będzie Ci się chcieć walczyć:) Jak widać można osiągać wspaniałe rezultaty, tylko trzeba codziennie próbować. Marta Ci może powiedzieć jak to ważne. Nie martw się Marta tymi gorszymi momentami, one mogą wracać, ważne by nie zwracać na to aż tak dużej uwagi, najważniejsze by widzieć cel-normalność. Pomyśl,że zdrowienie to bieg z przeszkodami, nie zawsze droga jest płaska, bywają też te rzseszkody,ale by dobiec do mety i z nimi trzeba się zmierzyć. Ważne,że teraz chcesz się zmieniać ;) Madziu zdrówka kochana, też powtórzę po dziewczynach-nie zwracaj na to uwagi, choć może być to trywialna rada, ale innej na te nasze nerwicowe dolegliwości nie ma. Agata jestem oczarowana Twoimi relacjami:) Julka zwrot podatku, pensja, oj fajnie masz:) U nas też była jak u Ani niedopłata, całe 18 zł musiałam oddać :) Gratuluję Ci Aniu ,że tak ładnie poradziłaś sobie podczas pracy, duży krok już za Tobą:) Asiu zdrowiej i korzystaj ze spacerów :) Co do naszych bliskich, to moim do tej pory chyba trudno zrozumieć co mi właściwie jest, mąż jako tako mnie rozumie, nie, on mnie wspiera, dodaje sił, ale chyba nie rozumie czemu się boję. za to reszta rodziny akcpetuje moje schorzenie, ale potrafią w swoich radach bardzo ranić. Jedyny sposób jak Asia pisze, nie oczekiwać od nich wielkiego zrozumienia, dopóki ktoś tego nie doświadczy nie wie o czym my mówimy... pozdrawiam, dziś ładny poranek, idę na zakupy małe , odprowadzę mamę do pracy i idziemy do parku z dziećmi:) pozdrawiam
  23. Wiesz Marta leki zwalczają objawy, nie przyczyny. Na pewno jak je weźmiesz znikną te dodatkowe odczucia, które Ciebie blokują, tyle,że jak psychiatra Tobie powiedziała, musisz nauczyć się radzić sobie z nerwowymi sytuacjami, z lękiem, wychodzić mu na przeciw, ba mi nawet mówiła psycholog,że na siłę mam gdzieś iść, i wywołać atak paniki, by móc zastosować znane mi techniki :) Życzę Ci powodzenia. Witaj Beata, mam nadzieję,że znajdziesz tu dużo cennych porad. Dzięki Wam dziewczyny za wsparcie:) Byłam dziś na spacerze, a teraz muszę szybko obiad mężowi dać. pozdrawiam
  24. Agata fantastycznie się to czyta, serdecznie Ci gratuluję :) To na pewno doda Ci mnóstwo sił :) A my niedawno wróciliśmy do domu, także piszę na szybko, było ok, i ja i mała dałyśmy radę, choć były momenty kiedy i mnie dopadał stres, i Nina też po narkozie była w kiepskiej formie, ale już w porządku, ładnie wszystko zniosła, teraz czekamy na wyniki. pozdrawiam Was i cieszę się,że u Was już optymistycznie, wiosennie :)
  25. Dziękuję dziewczyny za wsparcie, nie będę ukrywać,że bardzo się denerwuję, ale to właśnie normalnie. W każdym razie nie myślę o sobie i swoich lękach tylko o córeczce. Agata spokojnego lotu, napisz koniecznie jak było. Powodzenia. To ja się będę zaraz zbierać, pozdrawiam Was i cieszę się,że miałyście tak miły weekend;)
×