Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. Polecam,polecam:) Co prawda pewnie nie będzie tak emocjonująco jak w Dublinie, ale na pewno klimatycznie. Jeżeli chcecie raczej iść na miasto,czy do jakiegoś klubu to polecam ścisłe centrum,ale jeżeli chcecie spędzić sylwestra gdzieś w hotelowej restauracji,czy np podczas spaceru nad Morzem to polecam raczej Sobieszewo czy Jelitkowo-tam ciszej i spokojniej. No ja w domu spędzę, w zeszłym roku prawie nie zasnęłam,ale Lilka była wtedy niemowlęciem, całe noce płakała i mówiąc szczerze po 20 już chciałam spać:) Asiu ja też panikara,ale spróbuj nie myśleć za bardzo o tym co będzie,a trzymam kciuki by było dobrze. no a dziś tyle zajęć, dopiero wyszłam z kuchni :( Ale lubię to, lubię, chociaż narzekam:)
  2. Dziewczyny na razie cieszcie się Świętami. Może tak źle nie będzie? W firmie męża najpierw on musi wyłożyć,żeby wyjąć,więc różnie to bywa-zależy jak zleceniodawca zapłaci,czasem płacą od razu,czasem trzeba czekać nawet 3 miesiące... Ale tego się nie przeskoczy. Trzymam kciuki,żeby u Was było wszystko ok. Wczoraj miałam gości,a tak nie chciałam,ale cóż poradzić... Do tego sporo zajęć, już taka zła byłam,a musiałam iść na wielkie zakupy i wracając już też mi sie Michalina zupełnie nie chciało iść. Najchętniej zostałabym na tej ulicy i czekała na koniec świata. Ale cóż, trzeba to trzeba. Cieszę się,że Ci lepiej po wizycie u psychologa, czerp z jej rad i wprowadzaj w życie,a będzie lepiej:) Pula,Madzia, Iza gdzie Wy dziewczęta się podziewacie? pozdrawiam,lecę piec piernik
  3. A ja coraz więcej czasu spędzam w kuchni, no i do tego wieczne zakupy, czemu ja wciąż czegoś zapominam?:) Ale chodziłam dziś tylko do najbliższych sklepów,przy domu... I jak tam Iza się czujesz? Pamiętaj,że zawsze możesz tutaj podzielić się swoimi wątpliwościami czy smutkami. Michalina dobrze pisze, ćwiczenia polegają na wychodzeniu z domu na coraz większe dystanse i opanowywaniu lęków. Możesz sobie zapisywać osiągnięcia. Ja je czytałam przed zaśnięciem i po obudzeniu,wspaniale motywuje. Nawet nie wiesz kiedy Twoja lista * wyjść* obejmuje coraz większy teren:) Michalina powoli, ważne,że próbujesz i to każdego dnia. Już niedługo zrobisz tam wymarzone zakupy:) I jak Asiu lekarz i jak Zosia, zdrowieje? Agata odpoczywaj, relaksuj się i zdrowiej na Święta:) pozdrawiam
  4. Iza ja leków nie brałam. Moim zdaniem-i zdaniem mojego psychologa leki tłumią tylko objawy, a w tej przypadłości należy po prostu dotrzeć do przyczyn. To tak jakbyś wzięła proszek na grypę i poszła do pracy. Ok, silna dawka zadziała, nawet na chwilę poczujesz się lepiej,ale bez solidnego wyleżenia pod kołdrą nie wyzdrowiejesz. Z tego co wiem, ani Agata,ani Joasia czy Michalina leków nie biorą. Ja uważam,że jeżeli trzeba,to trzeba je wziąć,ale bez porządnej psychoterapii to tylko maskowanie problemu. Np dziś. Byłam z mężem i dziećmi w młynie koło moich rodziców-mąka świeżo mielona, fantastyczne przyprawy,zioła itp. Wracamy główną ulicą, Olek widzi choinkę pod galerią handlową i chce tam iść, a tam tłum. I mówię mężowi,żeby szedł z dziećmi, a ja tu poczekam,gdzie ludzi nie ma. Głęboko oddychałam, powtórzyłam sobie parę motywujących zdań i doszłam do nich, weszłam wśród ludzi. Gdybym nie miała wiedzy od psychologa co robić w takiej sytuacji nie dałabym rady. Znów by mnie coś ominęło, znów stałabym sama byleby dalej od ludzi. Ale widzisz da się to opanować. Może poproś rodziców o pomoc? Wiesz są też Centra pomocy rodzinie-zobacz znalazłam w Tarnowie, jest psycholog, w tym centrum, Joanna Wróbel- tu masz godziny jej pracy http://www.pcprtarnow.pl/poradnictwo-specjalistyczne/ Ta pomoc jest darmowa. Jesteś młodziutka, kochana widzisz problem musisz działać. Zadzwoń tam i koniecznie umów się na wizytę-może chłopak niech z Tobą pojedzie, możecie wziąć taksówkę byś się mnie stresowała. michalinko gratuluję wyjścia z domu, tak dalej kochana tak dalej:) U nas choinka jest średnia, na komódce. Przed domem jedną udekorowałam lampkami,ale ona też nie największa:) Agatka zdrowiej tam dziewczyno. Ważne,że mąż Ci pomaga i troszczy się o Ciebie:) A na film teraz spojrzę z innej strony i na pewno obejrzę:) pozdrawiam Was i Iza głowa do góry, z tym da się żyć, tylko zareaguj i pozwól innym sobie pomóc:)
  5. Iza mam nadzieję,że jak będziesz miała się komu wyżalić będzie Ci lżej. mi się zrobiło,jak zobaczyłam,że są ludzie, którzy mnie rozumieją. Co do reszty zgadzam się z Asią. Sama przez to przechodziłam, i najpierw musisz podjąć decyzję o wyjściu z tego. Bez tego ani rusz. Trzymam kciuki:) I jak Agatka zdrowie? Michalinka oby wizyta się udała, mała rosła zdrowo,i obyło się bez nerwów:) Widzę Asiu,że mała ma motywacje do zdrowienia, i bardzo dobrze:) Zdrówka dla niej. Mnie już śmieszą kłótnie-nie kłótnie z mężem. Mówimy sobie spokojnie co nas męczy, a potem nikt się do nikogo nie odzywa,ale już jest ok. Umówiliśmy się,że mąż wróci wcześniej i podjedziemy kupić ozdoby na choinkę, bo lekko się kolekcja zmniejszyła, dzieciaki skutecznie niszczą nasze zbiory:) pozdrawiam, lecę po chlebek przez te śniegi:)
  6. Zdrówka Wam chorującym. Agata z zatokami męczę się pół życia, znam ten ból, u mnie niestety to już chroniczne. Asiu po rosołku pewnie małej będzie lepiej:) Michalinka na pewno będzie lepiej. Twoim sukcesem jest to,że chcesz. Nastawienie i chęć powrotu do normalności jest tutaj najważniejsze,bez tego się nie ruszy. A u mnie tak sobie, wychodzę było ok,ale mąż miał zły dzień w pracy, a ja też mam kiepski nastrój i jakoś tak wyszło,że pokłóceni jesteśmy. A wiadomo teraz to mi się nic nie chce, ni wyjść,ni nic. Eh, ja zawsze mam takie humory przed okresem,że można w cyrku mnie pokazywać:)
  7. Mi mija pracowicie:) Agata ja też przed okresem i tak mi się nie chciało wczoraj jechać do sklepu, poszłam na siłę, w ogóle się tym nie cieszyłam,wybrzydzałam, wściekła byłam i marzyłam o powrocie do domu. Ja już się przyzwyczaiłam,że to od hormonów,a nie od nerwicy. Choć kiedyś taki stan traktowałam jako poważną chorobę, związaną właśnie z nerwicą, i niepotrzebnie ją podsycałam. A i jeszcze o rodzinie, ja jestem bardzo rodzinna, i zawsze mi brakowało bliskich koło mnie. Moi rodzice przybyli z różnych części kraju, nie miałam tu dziadków, cioć,czy kuzynek. Dlatego teraz nie opuściłabym rodziny, chcę by moje dzieci miały blisko krewnych, ja tego nie miałam i dla mnie to bardzo ważne. Asiu gratulacje dla gwiazdy:) Michalina, i jak tam zakupy? Pula mam nadzieję,że wszystko dobrze poszło. A Ty z Gdyni, hmm może popytam moją psycholog kogo poleca bliżej Ciebie, bo mi by się nie chciało tyle jeździć,ale jeżeli Ci to nie przeszkadza, to czemu nie:) a dziś dalej sprzątam, mąż musi odśnieżyć chodnik, u ans tyle napadało,że w końcu widać zimę. Jest też koło nas jarmark świąteczny ze średniowiecza, chciałabym wpaść,ale nie wiem czy się wyrobię?... Mąż chce pomóc w porządkach,ale ja wolę sama,bo on sprząta na poziomie naszego syna:),potem muszę poprawiać,ale ja jestem straszą pedantką;)
  8. Gratuluję Michalinka-i życzę powodzenia na jutrzejszych zakupach:) Mnie też to czeka, miałam kupić wszystko w Internecie,ale parę aukcji przegrałam i muszę część dokupić:) Agata mam nadzieję,że wieczorek się udał? No i mam nadzieję,że babeczki wyjdą bez problemu:) Dość często je piekę i nieskromnie powiem,że zawsze mi wychodzą, szczególnie lubię marchewkowe i z jeżynami:) Pula ja chodziłam, właściwie to jeździłam do Pruszcza Gd, mieszkam niby w Gdańsku,ale tak na samej granicy,że miałam bliżej niż tłuc się do centrum,tyle,że ja chodziłam do psychologa. Mogę Ci podać jej numer,ale ostatnio mówiła,że ma bardzo dużo pacjentów i musi poszukać drugiego punktu,bo wynajmuje gabinet w określonych godzinach i nie daje rady, także u niej może być ciężko z szybkim terminem, ale tutaj mam adres strony, byłam szczerze zainteresowana też tą panią,ale wygrała kwestia odległości-http://www.terapia-gdansk.pl/kontakt.htm Co do psychiatrów to nie mam doświadczenia i niestety nie mogę pomóc.... Teściowa przybyła i zabrała mi dzieci, nawet nie wiecie jak mi lżej. Sąsiad cały tydzień wierci od 8 do 20. Lila nie może spać w dzień, potem mi pada przed 19, bez kolacji, a w nocy się budzi. No ja myślałam,że jak się robi męczący remont to wypada powiedzieć, a nie tyle czasu wiercić i męczyć ludzi... A ja dziś myję okna, i zabieram się za uszka, potem zamrożę. To mój ambitny plan:)
  9. Cześć dziewczęta:) Mąż wybył do pracy,nareszcie:) Agata co do babeczek, muffinek itp. Patrzę w przepisy swoje i temp. to właśnie 180-200 stopni. Także tu chyba jest ok. Po pierwsze jak je robisz musisz podzielić na 2 miseczki-mokre i suche, i tylko je połączyć, raz,dwa przemieszać i tyle. Nie wiem czemu,ale jak się za długo miesza,i ładnie łączy robi się zakalec. A co do pieczenia, ja najpierw piekę od dołu, w połowie zamieniam na górę, to głupio zabrzmi,ale trzeba poznać swój piekarnik:) Ja wiem,że z moim muszę zmieniać ustawienia, nie polecam piec w termoobiegu-nie wychodzą. Także może coś Ci to podpowie:) No i gratuluję tej normalności, fajnie tak powrócić do świata sprzed nerwicy:) Miłych zakupów Michalina, teraz szybko wyjdziesz,a następnym razem zostaniesz na dłużej:) Asiu, a co tam na polu walki ze świętami? Ja dziś chcę odkurzyć książki, w demolce pomogą mi dzieci:) zaraz lecimy na małe zakupy,może mroźne powietrze odetka małej nosek?
  10. Zimno,zimno,do tego w końcu trochę śniegu:) Byłam na zakupach,poszłam sobie okrężną drogą, a jak w piekarni zobaczyłam kolejkę to pomyślałam,ale fajnie:) Madziu a powiedz chodzi Ci konkretnie o osobę psychologa-on Ci nie podpasował,czy ogólnie o sposób terapii? Tak jak mówiłyśmy lęki nie biorą się z niczego, to gdzieś siedzi głęboko w Tobie, i bez opracowania tematu,nie da się iść naprzód. To znaczy da się, tyle,że problem zostaje, ewentualnie ustępują objawy. Ale widocznie nie masz jeszcze zaufania, a bez tego się nie ruszy. Ale cieszę się,że czujesz mniejszy lęk :) Ależ Asiu pracowita kobieta z Ciebie. Ja jeszcze niczego nie ruszyłam,powtarzam sobie,że sprzątam nałogowo cały rok,to nie muszę aż tak się męczyć:) Michalina chorujący mąż, to koszmar. Właśnie to przechodzę, trzymaj się:) pozdrawiam Was serdecznie:)
  11. Oj zimno, zimno, do tego nareszcie spadł śnieg:) Mąż przeziębiony, mała też, Olek marudny, mnie zaczyna boleć gardło,muszę szybko coś wziąć, bo jakoś muszę ich wszystkich ogarnąć:) To Asiu masz fajną teściową, moja jeżeli chodzi o prezent ciągle daje mi to samo, co rok dostaję kadzidełka i świeczki zapachowe,aż wczoraj zaczęłam ruszać zapasy,bo idzie nowa dostawa,a ja jakoś nie mam potrzeby je palić:) Michalinka trzymam kciuki,na pewno wszystko się uda:) Te bułeczki to właśnie drożdżowe, właśnie ostatnie zjadłam na śniadanie:) Nigdy nie lubiłam Agata Ikei, nie chodzi o meble czy dodatki,tylko właśnie za ten metraż i tłumy ludzi, znam takich co tydzień tam jeżdżą nie by coś kupić,tylko,że by pospacerować i coś zjeść w ich barku. Mi by się znudziło, chociaż mam od nich mnóstwo rzeczy to odrzucają mnie kolejki,dobrze,że bywałam tam przed chorobą, no i super,że Tobie zakupy się udały:)
  12. Na Twoim miejscu Pula jak najszybciej skorzystałabym z profesjonalnej pomocy, umów się szybciutko na wizytę u dobrego psychologa. Poza tym myślę jak Asia-o ile robiłaś badania i zdrowie fizyczne jest ok, to Twoje dolegliwości mogą być właśnie wynikiem psychiki. Nie trać czasu, bo naprawdę szkoda czasu,nerwów i życia na męki. Asiu cieszę się,że urodziny udane, torcik brzmi super:) Michalina-trzymam kciuki, na pewno dasz radę, także do przodu, wiadomo i wyjdziesz do ludzi i zawsze coś zarobisz:) Mama dziś jedzie, no ja jednak nie pojadę, mąż przeziębiony, mała ma już katar, także smutno,ale muszę zostać.... Piekę dziś bułeczki cynamonowe bo tata przyjedzie na obiad, a on je bardzo lubi:) pozdrawiam
  13. Też Madziu myślę,że po pierwszej wizycie nie warto rezygnować, wiadomo to jest coś bardzo osobistego, nie każdy potrafi od razu się odkryć,ale mam nadzieję,że się otworzysz, poznasz przyczynę swoich lęków-bo jak Asia pisze to nie tak,że jednego dnia zaczynasz się bać autobusu bez przyczyny. Mówiąc szczerze jak ja usłyszałam co jest przyczyną moich lęków pomyślałam-głupia baba,ale dopiero kiedy przepracowałam co musiałam widzę poprawę:) Już wiem Agata, mąki ma być całe kilo, do tego mleka pół szklanki-ale to musisz sama ostatecznie zobaczyć-zależy ile dasz bakalii. Miodu ja daję około szklanki:) Koncert był cudowny, no i też miało znaczenie,że to było pierwsze wyjście bez małego, po ponad 4 miesiącach jak chodziliśmy wszędzie z Olkiem, przez 4 dni bawiliśmy się jak dzieci:) Dobrze,że mieszkamy blisko tego festiwalu gdzie grała, to wieczorem się wybywa na parę godzin:) Ale Beth jest super kobietą, w ogóle bez kompleksów, fajnie śpiewa,choć nowa płyta dla mnie już zbyt popowa. Michalina gratuluję, wiadomo początki są trudne,ale masz dużo chęci:0 Ja na początku wchodziłam do sklepu tylko popatrzeć, wychodziłam dumna z siebie,że weszłam:) I jak Asiu torcik? A ja dziś trochę spraw załatwiłam, choć mama rano zadzwoniła,że jej kuzynka zmarła,one były bardzo zżyte, kiedyś razem mieszkały. No,ale potem ciocia wyjechała na drugi koniec Polski i ja już jej prawie nie pamiętam, widziałam ją raz na 2-3 lata... Mama chciała bym jechała z nią na pogrzeb,ale to porządna wyprawa, dzieci nie zabiorę na 2 dni, a mąż ma teraz tyle pracy,że z nimi nie może zostać...
  14. Wiesz Agata z tym przepisem, to ja nigdy nie gotuję wedle proporcji, za każdym razem daję inaczej-po prostu musisz dać tyle,aby ciasto było dość gęste. nie potrafię gotować-dwa jajka, trzy szklanki mąki itp. nie wiem, robię na oko, tak jak moja mama, jak biorę od niej przepis to też tak to wygląda-daj tyle ile uważasz,bo w zasadzie mąka mące nierówna. Michalinka też niedługo przestaniesz unikać miejsc i sytuacji, które wywołują lęki, to z czasem przychodzi. Zobaczysz tak będzie, tylko wiadomo na to jednak potrzeba trochę czasu-też na początku nie szłam do wielkiego marketu, tylko oswajałam się z małym sklepem:) No ja też płaciłam 100 zł,ale to najlepiej wydane pieniądze w moim życiu, nie wiem co bym bez jej pomocy zrobiła:) A i Agata byłam na jej koncercie, to ze 3 lata temu było, ma kobitka energię:)
  15. U mnie jest oczywiście inaczej niż 1,5 roku temu. Wtedy bałam się wyjść do sklepu , czy nawet do listonosza przed dom. Dziś jest lepiej, na co dzień mogę jakoś sama żyć-sklepy,zakupy,fryzjer itp. Ale widzisz tydzień temu miałam kryzys, tyle,że właśnie jak zaczyna się coś złego-ta czujność,spięcie,niepokój itp to nauczyłam się jakoś z nim radzić. Także jak Agata ostatnio-czujesz się gorzej,ale nie dopuszczasz paniki do siebie. Ale to jest efekt właśnie terapii i niestety czasu. Trzymam kciuki za Twoje dzisiejsze spotkanie:) No zła byłam za te buty,ale już mi przeszło,mąż kazał nowe wybrać:) Prezenty dzieciom podłożone, a one na złość jeszcze śpią-jak trzeba wcześniej spać to nie chcą wstawać;) A dziś umówiłam się z mamą na mieście,ale to z mężem podjadę bo jedzie później do pracy, a potem do teściów podjedziemy,bo u nich też Mikołaj zacumował:) A od męża dostałam tusz do rzęs-ależ mi niespodzianka:) pozdrawiam, miłych imprez Agatka i Michalinka:)
  16. Cześć:) Ależ mąż mnie zdenerwował, miałam w korytarzu karton po paczce, i pudełko z nowymi kozakami,wczoraj mierzyłam, mówię mu rano-wynieś ten pusty karton na śmieci, on wziął dwa. Teraz chcę wyjść, szukam butów, nie ma... Mąż mówi,że wyniósł, bo w zasadzie to też karton... No wiecie co... Poszłam na śmietnik-mamy taką wiatę dla mieszkańców i szukam, jak jakiś bezdomny,ale niczego nie znalazłam,mąż teraz mi powiedział,że położył obok pojemników,czyli najpewniej ktoś sobie wziął, w zasadzie się nie dziwię,nowe buty:( Oj Asiu współczuję, ja jak Agata lubię zimę, ale tylko w cieple,dobrze,że Ci grzej już:) Michalina zazdroszczę zabawy dla dzieci, u nas dziś na mieście, ale mąż do 20 ma spotkania, a autobusem nie chce mi się jechać,jeszcze rozkład nam zmienili, teraz mamy coś a*la busiki, tam wózka Lili nie wsadzę,czyli uziemiona jestem... Ale bratowa się na kawę wprosiła,więc może nie będzie tak smutno:) a piernik kochana robię tak-topię miód-około pół szklanki, cukier-pół szklanki,i kostkę masła. To się studzi, a ja robię przyprawę do piernika-robię sama-kakao,imbir,pieprz,kardamon,cynamon,wanilia i gałka muszkatułowa. potem dodaję mąkę, 3 jajka,mleko,przyprawy plus bakalie-orzechy,rodzynki i morele. Całość mieszam, dodaję proszek do pieczenia-około paczki i piekę. po upieczeniu polewam czekoladą i jakoś dekoruję. Polecam samemu robić przyprawę do piernika, intensywna, nie ma innych * dodatkowych* składników. całość jest pyszna:) Aż mam apetyt na ciasto:)
  17. A ja właśnie zabieram się za pakowanie prezentów na Mikołaja, zawsze jakieś drobiazgi,ale zawsze. Mąż przeszedł samego siebie,nie dość,że kazał mi wybrać co chcę, to jeszcze przyniósł bym sobie zapakowała,ale mam oddać,bo sam chce wręczyć:) No u nas od niedzieli zewnątrz dekoracje wiszą-lampki,.ale jeszcze nie paliliśmy,zaczniemy 6. Jakoś te Święta dużo bardziej mnie cieszą, te zeszłoroczne były kiepskie,tak się cieszyłam,synek miał zapalenie krtani i w domu byliśmy-aż wstyd... Madziu gratuluję decyzji,na pewno Ci to pomoże. Pozdrawiam-już całkiem śnieżnie:0
  18. Zimno to jest,ale śniegu nie ma-no właśnie zaczyna coś prószyć:) Chciałam iść do naszej biblioteki po książki i dla dzieci i dla mnie,ale Olek w połowie drogi zaczął marudzić,że zimno,że chce do domu,to wróciliśmy,mówiąc szczerze też nie spodziewałam się,że będzie aż tak mroźno, i nie wzięłam dla siebie rękawiczek... Może potem się przejdziemy,teraz czas na pranie i naleśniki na obiad:) Ależ pierniczkowo się zrobiło u nas:) I jak Asiu córcia zadowolona ze szkolnych urodzin? Michalina dzielna jesteś, mi by się nie chciało tyle piec, tym bardziej kiedy moje bąble pałętają się pod nogami:) A mi w przymierzalni też było źle, wszystko w internecie kupowałam, mnie nauczyła psycholog w razie ataku w sklepie, w przymierzalni czy w obuwniczym, usiąść, powiedzieć,że np mam dziś niskie ciśnienie,albo dopadła mnie migrena, poprosić o coś do picia i spokojnie przeczekać lęki-może Ci Madziu to pomoże:) pozdrawiam Was cieplutko, przyda się pewnie?
  19. Cześć dziewczęta:) Asiu teraz będą za mną chodzić pierniczki cały dzień:) Ja piekę na święta,ale tylko w formie, jedno duże ciasto,to coś innego jednak:) Agata ja na jarmark muszę jeszcze poczekać, ponoć w środę ma się rozpocząć,ale u nas jakoś zawsze tandetnie było:( No i gratuluję,że poszłaś dalej, jak się przełamie ten lęk, to naprawdę można wiele osiągnąć,tylko to takie miłe z początku nie jest. Też mam nadzieję Michalina,że humor masz lepszy? Bardzo mi przykro, zawsze jak się usłyszy takie wiadomości to człowiekowi robi się smutno... A dziś nie wiem,coś z pogodą może,ale głowa mi pęka, mama narzekała przez telefon na to samo,może zima przyjdzie do nas? pozdrawiam
  20. Cześć dziewczęta:) Wczoraj byliśmy w fabryce Mikołaja, fajnie było,tylko wszystko wyliczone co do minuty,także kazali szybko oglądać i iść dalej. Ale Aleksander tak się zachwycił,że dziś po 5 wstał i tylko się pyta kiedy go Mikołaj odwiedzi:) Wczoraj aż sama męża poganiałam byśmy szybciej wyszli z domu,bo powiedziałam sobie podobnie jak to Asia napisała-koniec z marnowaniem sobie radości z życia. Jeszcze potem do teściów wpadliśmy na obiad i jakoś zeszło do wieczora. Dziś za to w domu, znajomi na kawę się zapowiedzieli,choć ona w ciąży,to nie wiem czy wypije:) Ja tak kocham święta Michalina,że mogłabym tą bibliotekę sama udekorować:) Ale rok temu Święta mnie nie cieszyły, jak pomyślałam,że mam ruszyć się i gdzieś wyjść to aż mnie skręcało... I jak Asiu zakupy? Mam nadzieję,że udane:) Oj Madziu nieładnie, impreza zamiast nauki:) Nie martw się, za każdym razem -następnym, wyjście do sklepu będzie przyjemniejsze,tylko się nie poddawaj i kochana pomyśl poważnie o terapeucie. Im szybciej tym lepiej-taka prawda. Cieszę się Michalina,że Ci się spodobali. Na następny koncert mamuśki idą razem:) pozdrawiam
  21. Oj, ja wczoraj po 3 poszłam spać, także dziś Andrzejki w łóżeczku;) Macie rację, nigdy nie byłam imprezową dziewczyną, nie chodziłam do klubów,więc nie wiem w zasadzie jakie tam tłumy chodzą, owszem byłam otwarta,ale raczej kino,podróże itp. Także chyba jestem wobec siebie zbyt wymagająca:) Michalina my już prezenty mamy,ale wstyd powiedzieć wszystko mąż kupił, ja mu tylko pokazałam w gazetce co i jak. Gratuluję zakupów:) I jak Asiu dentysta? Wiesz dla młodej damy może coś z klasyki dziewczęcej-Ania z Zielonego Wzgórza? Ciepła, cudowna książka, jakoś wolę starsze pozycje:) Ede wiemy jak to jest ciężko,ale zobacz każda z nas przechodziła przez taki czas,kiedy leżąc w łóżku myślałyśmy,że to już koniec, a zobacz da się z tego wyjść,choć to ciężka praca. Ważne,że masz motywację i fachowe wsparcie. Magda ja też nosiłam Validol, rzeczywiście łatwiej było po nim wejść do sklepu czy iść na miasto. Trzymam kciuki za jutrzejsze zajęcia:0 Agata oj zaszalałaś dziewczyno:) Miałam tak samo, nie wiem czemu,ale z kimś czułam się dużo bezpieczniej nie tylko poza domem, jak i w domu. Ale zobacz jaki postęp kochana zrobiłaś:) Zazdroszczę kosmetyczki, ja już dawno nie byłam jakoś czasu brak przy moich szkrabach:) A i pokażę Wam filmik z koncertu, ten tłum ciągnął się od sceny do wyjścia, w zasadzie do wejścia do wyjścia:) No i jest to piosenka z przesłaniem dla naszej nerwicy:) http://www.youtube.com/watch?v=-EW8g4QXV0A
  22. CZzść, piszę zaraz po koncercie. powiem Wam mam mieszane uczucia, byłam,wytrzymałam do końca,muzyka była świetna,ale tłum ludzi w maleńkim klubie! Człowiek na człowieku,znalazłam miejsce siedzące-na jedynej kanapie tuż przy wyjściu,drzwi otwarte-przeciąg,ja w kurtce,mąż wkurzony,ale cóż poradzić, stać w tłumie ponad 2 godziny mi się nie uśmiechało. Także na początku chciałam wyjść i jechać do domu,ale jakoś się zawzięłam bo lubię ich muzykę, i bilet był drogi,ale widzę,że to jednak nie mija definitywnie raz na zawsze, i zawsze może wrócić, także pomogły mi porady psychologa i starałam się odsunąć lęk jak najdalej poza klub. teraz doceniam jaką wartość ma psychoterapia, bez porad mojej terapeutki położyłabym się tam i na ziemi i czekała na śmierć,a tutaj było zdenerwowanie,nadmierna czujność,ale wytrzymałam cały koncert.pozdrawiam Was,lecę na herbatkę, bardzo mi się przyda:)
  23. Cześć dziewczyny, ja już tu szykuję kreację na wieczór, ale jakoś mi nie idzie, eh, pełna szafa,a jak co do czego dochodzi to pustki;) Też myślałam,że neurolog zajmuje się czym innym. W końcu wiecie to lekarz,on zapisze tabletkę i tyle. A mi się wydaje,że nam najbardziej może pomóc właśnie to co Agata napisała umiejętność radzenia sobie z lękiem, a nie go zagłuszanie proszkami. Także ten pomysł z neurologiem jakoś nie bardzo mi się podoba, bo oni chyba nawet nerwic nie leczą?Dlatego mamy podział na psychiatrię, która zajmuje się wpływem mózgu bardziej na naszą duszę, a neurolog na ciało,ale ekspertem nie jestem. W każdym razie Magda jesteś młoda, psycholog na pewno Ci wystarczy, nie brałabym silnych leków, skoro na co dzień funkcjonujesz jak mówisz dość dobrze. Asiu nudno nie nudno,ważne,że dałaś radę;) U mnie też leje,ale zakupy już zrobione. Michalinka gratuluję, ważne,że próbujesz i robisz postępy, wiadomo na początku pół godziny, a za jakiś czas pół dnia;) Agata zazdroszczę tego ciasta, mam diabelną ochotę, a nie mam niczego słodkiego w domu;) pozdrawiam
  24. Właśnie Agata nikt nam nie pomoże, jak nasze chęci i nasza świadomość choroby. No i ta jakość.Wiecie ja jestem uparta, psycholog mi mówiła idź,ale wiadomo jak masz atak,czujesz lęk to nie rób tego na siłę, więc wchodziłam i wychodziłam,ale zawsze szłam naprzód. Choć jak Agata parę razy szłam na przekór i źle to się dla mnie kończyło ;( Asiu idź na to spotkanie, nudne,nie nudne,ważne,że wyjdziesz do ludzi;) Ja tam Michalina za szybko pochwaliłam moje dzieciaki w kwestii snu;) Jak mieszkałam w centrum miasta, na samej Starówce to płakałam przed każdym wyjściem z domu,u nas tyle turystów było,wieczny tłok,zero parków,skwerków czy ławeczek gdzie można ochłonąć, teraz się cieszę,że mieszkam niby w mieście,ale jakby pod,spokój,cisza,myślę,że tutaj łatwiej mi było przez to przejść. Masz Asia rację, ja nie cierpię wprost Sylwestra,odkąd są dzieci widzę jak ten czas pędzi i nie cieszy mnie kolejny rok, za szybko... Agata wpadam na tę babkę z życzeniami zdrowia:) Szykuję się na koncert, widziałam zdjęcia z wczorajszego koncertu i takie tłumy,oby u nas było mniej,choć latem było obok mnie 40 tysięcy ludzi i jakoś nie uciekłam;)
  25. Moja teściowa Asiu wczoraj też miała sto pytań,wpadła jak to ona niezapowiedziana, chciała we wszystkim pomóc,bo mąż jej powiedział,że źle się czułam to ona już śpieszy z pomocą. Niby to miłe,ale z 2 strony męczące, bo we własnym domu czuję się jak gość...Myślę,że mąż zrozumie,że ma brać Twoją stronę, tym bardziej w konfliktach z teściami. Głowa do góry. Agata zazdroszczę takiego sylwestra, my raz polecieliśmy do Wenecji,ale nie wspominam tego zbyt dobrze, robione na wariata, w ostatniej chwili,i w sumie nie wyszło idealnie;) Ale pomysł macie cudowny, na pewno będzie pięknie. Podróżniczka z Ciebie się niezła zrobiła;) A ja dziś nie mam planów, mgła, głowa aż szuka poduszki. Dzieciaki spały od 22 do 7 rano,muszę to zapisać,aż niesamowite;) pozdrawiam
×