Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Inouke

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Inouke

  1. Hej, te nagranie to Mirosław Harciarek, a drugie na chomikuj znalazłam pod hasłem zmień swoje życie w 7 dni. Sama hipnoza była dla mnie trudnym przeżyciem, z początku potrafiłam tylko dojść do połowy seansu, a potem myśli mi się na czymś innym skupiały. Może spróbuj jogi?? To też ponoś przynosi pomoc. A dobra mykam jutro badania rano. Dobranoc, miłych snów.
  2. Stajnia, czasami się to zdarza, siedzę np. na uczelni na wykładzie i mam dziwne wrażenie że już to przeżyłam. A może mamy jakieś zdolności, o których nie wiemy. Hihihi. Pozdrawiam
  3. Hej, Nieszczęśliwy jak się czujesz?? Co do tych snów, to ja mam niestety duże prawdopodobieństwo że się sprawdzają, mogę nawet nie sprawdzić co oznacza określony sen, w ciągu 2 tygodni coś się dzieje. AAaaa to nie jest czasami miły, co do twoich to wiem z doświadczenia że sny o psach symbolizują twoich przyjaciół. Uważaj na nich. Coś mi się wydaje że ty od dawna już na nerwicę chorujesz, ale z początku ataki były tak słabe że ich nawet nie zauważyłeś. Musisz się trzymać. Nie poddawaj się i przede wszystkim głowa do góry, nie okazuj zawahania czy słabości. Co do szkoły, kiedy masz zjazd?? Może jakieś ziołowe tabletki ci pomogą?? Zielona lub uspokajająca herbata. Ja postanowiłam dzisiaj że zastosuje od jutra stosować kilka metod radzenia sobie ze stresem i podzielę się swoim doświadczeniem. 1. hipnoza 2 razy dziennie (mam już nagranie, z muzyką relaksacyjną i hipnozą) 2. co najmniej 3 razy dziennie po 10 minut będę odmawiać modlitwę (na podstawie książki potęga podświadomości) 3. ćwiczenia- 30 minut na rowerku, 4. dwie kostki gorzkiej czekolady dzinnie 5. spożywanie posiłków, czy kładzenie się spać o stałych porach Co dziennie będę zdawać wam relację. POzdrawiam
  4. Psychoterapia jest ważna w leczeniu nerwicy, ale co zrobić gdy psychoterapeuta, jeszcze bardziej nas dołuje i widzimy jak to wpływa na nasze zachowanie. Psychoterapia powinna nam pozwolić odkryć nasze wewnętrzne ja, a często zdarza się tak że jeszcze dłuższa droga przed nami by to odkryć. Ja może podsumuję to tak, to forum jest jak psychoterapia, wiemy o czym piszemy, każdy ma swoje doświadczenie w leczeniu nerwicy, metodach radzenia sobie w trudnych chwilach i z chęcią tą wiedzą się dzieli. To właśnie na tym forum odkrywamy zdarzenia, sytuacje, które mają wpływ na przebieg naszego leczenia. Piszemy jakie leki bierzemy, i jak na nas wpływają. Piszemy również co powinniśmy dokładnie powiedzieć lekarzowi, by nas nie zmył a wysłuchał, doradził czy wysłał na badania. To właśnie jest psychoterapia. Możliwość wypowiedzenia się szczerze. POzdrawiam
  5. Kala jak ja to dokładnie rozumiem, o wszystko pytania, o rodziców o życie osobiste, o to kto pali, kto nadużywa alkoholu, a mało co o moich problemach. Z całe godziny zajęć może 10 minut było o mnie. Nic już z tego nie rozumiałam. Miałam problemy i z tym się do niej zwróciłam. Kolejne zajęcia nie były ze sobą powiązane. A teraz każe mi wykonać badania (iść do urologa, bo 1 ataki objawiały się u mnie chęcią skorzystania z wc, ale sobie sama z tym poradziłam, czasem mnie chwyci, ale ja zawsze chodziłam częściej). Dlatego byłam u rodzinnego i jutro mam badania. Narzeczony śmieje się że wyczerpałam już ilość zajęć na jednego pacjenta, a ona dalej nie wie jak moja psychika działa i żeby nie wyjść na osobę, która sobie z tym nie radzi, doszukuje się innych przyczyn. To może śmieszne, ale jak to wytłumaczyć, od sierpnia tamtego roku radziłam sobie bardzo dobrze, nawet bez leków, żyłam, a tu kolejny silny atak, tak jakbym od początku to wszystko przechodziła. Nieszczęśliwy do psychoterapeutki (Bogusławy, co chodzę prawie od roku) chodzę z nfz, a do psychologa (Mirosława) chodzę prywatnie- 120 zł za godzinę. Nie żałuję tego że tyle to kosztuje. Poza tym do P. Bogusławy co tydzień chodzę, po 1 godzinę. Jest jeszcze mały problem z P. Bogusławą,umawiam się na konkretną godzinę i ani razu nie weszłam do gabinetu o konkretnej godzinie, co najmniej 15 minut spóźnienia. A ja wręcz nienawidzę osób nie punktualnych.
  6. Nieszczęśliwy, czasami nie jesteśmy wstanie znaleźć tego wydarzenia, czasami jest to długotrwałe oddziaływanie stresującej sytuacji. Ale też ciężko jest to określić, z czasem odpowiedź sama się pojawi. A może w twoim przypadku jest to nieświadome oddziaływanie na słowa ojca?? Najlepiej jak psychoterapeuta to zbada. A może osoba z którą się kontaktujesz rozpozna co to jest. Powiem tak osoba 3, która stoi z boku i nie jest częścią twojej rodziny, po rozmowie z tobą (czasem długiej), może podsunąć ci rozwiązanie. POzdrawiam
  7. Hej wszystkim, Chciałam się o coś was zapytać: Czy macie może wrażenie że wasz psychoterapeuta nie wniósł niczego w wasze życie, a to co mówi to wszystko wy już wiecie?? Ja chodzę już prawie rok i co i nic konkretnego, sama wiedziałam o sobie to co mi ona mówiła. Poza tym ostatnio nie potrafiła mi uwierzyć że temat mojego dziadka u mnie w domu to temat tabu i nic nie wiem. Przez 30 minut zadawała pytania, a ja nie wiedziałam jaką udzielić odpowiedź bo nie wiem. Ostatnio zapisałam się do innego psychologa ale prywatnie (wybrałam go ponieważ uczy jogi i pracuje w oddziale psychiatrycznym, ma duże doświadczenie), będąc u niego na 1 zajęciach byłam zaskoczona, bo kazał mi przypomnieć sobie jakieś wydarzenie z przeszłości, które przeżywam do dzisiaj, zamknęłam oczy i byłam pewna że zobaczę kłótnie z babcią i ciocią ze strony taty (bo tym zawsze zajmowała się moja psychoterapeutka i od tego zaczęła, bo kłótnia zbiegła się z 1 atakiem i była podstawą do kolejnych trudności i kolejnym powodem do następnych ataków), a gdy on kazał mi przywołać takie wspomnienie, zamknęłam oczy i pojawiło się wspomnienie z pogrzebu babci (od strony mamy, była dla mnie wszystkim, poszłam na studnia dla niej, zawsze czułam się wyjątkowa w jej otoczeniu, nawet gdy stan jej nie pozwalał na uczestniczenie w moich urodzinach, to przyjechała, mimo iż leżała całą uroczystość, poza tym byłam przy niej w ostatniej drodze), niestety w tamtym okresie nie byłam w stanie płakać (tata wyjechał i musiałam być wsparciem dla swojej mamy, nawet na pogrzebie nie byłam wstanie płakać.. Gdy sobie to wszystko przypomniałam to popłynęły łzy, a wiecie co wtedy kazał mi zrobić, kazał by to mnie pochłonęło, bym poddała się tej sytuacji. Długo płakałam a on, tylko powtarzał płacz. A rozpisałam się, sorki, ale to dla mnie ważne. Pozdrawiam
  8. Dziękuję wszystkim za te ciepłe słowa wsparcia. Nieszczęśliwy to dobrze że ci się udało. Ja niestety złapałam doła, same ataki da się przeżyć, lepiej czy gorzej, ale co zrobić gdy mamy niechęć do życia. Ja już mam dość zakładania na siebie maskę z uśmiechem, gdy czuje smutek. To trudne tematy, nikomu nic nie mówię, ale czasami siedzę na łóżku słucham muzyki i płaczę wtulona w misia. To straszne myśli. Cały czas smutek. Jak zmienić smutek w radość. Ja już nie wiem. Pozdrawiam
  9. Hej wszystkim, Jestem zła na siebie że uciekłam i teraz mnie to dręczy strasznie. Wiem również że mam 7 dni by sobie poradzić z tym wszystkim i wrócić na uczelnie. Pocieszające jest to że po ataku byłam na tej uczelni może 30 minut, ale to zawsze krok do przodu. Za tydzień będę dłużej, aż w końcu wytrzymam całe zajęcia. Nie mogę się poddać, buziaki :-) P.S. przepraszam że ostatnio szukam pomocy u was, tak bardzo mi pomaga wizyta na tym forum.
  10. Hej wszystkim, u mnie koszmarny dzień, pojechałam na uczelnię i się zaczęło, było mi słabo i miałam ochotę uciec, wytrzymałam 30 minut, ale był to mój maks, zadzwoniłam po narzeczonego, a on powiedział że mam siedzieć, że mam nie narzekać i nie przyjedzie po mnie, jeszcze gorzej się poczułam. Zwolniłam się do domku. Oczywiście po powrocie dostałam od niego ochrzan, że jak nie będę chodzić na uczelnie to on mnie nie chce znać, nie chce być z kimś kto nawet nie skończy uczelnie. A do tego poprosiłam znajomego by mi towarzyszył w drodze, i co no i narzeczony się dowiedział i kolejny powód do kłótni. Przepraszam że tak dużo napisałam. Ale mam strasznego doła.
  11. Nie dziękuję. Nieszczęśliwy nie martw się tym, chyba jak większość z nas po atakach lub trudnych chwilach ma dość wieczorem. Głowa do góry jutro też jest dzień. Dla wszystkich: Pozdrawiam i buziaki śle :-*
  12. Hej, mam prośbę trzymajcie za mnie jutro mocno kciuki, wracam na uczelnie po ostatnim ataku i się boję. Strasznie się boję. Boję się że zwymiotuje, że zrobię to publicznie, albo dostanę jakiegoś ataku, albo... HELP pozytywne myślenie mi dzisiaj nie wychodzi. Idę się wyżyć na poduszce. Pozdrawiam
  13. Hej wszystkim, Udało mi się dojechać do lekarza, trochę byłam skołowana i nie wiedziałam co się dzieje. Ach ten stres. Na moje szczęście nie było dość dużo ludzi, więc jakoś się udało. Niestety, za wcześnie przyjechałam bo wizytę miałam na 15 a ja już byłam po 14. Trochę sobie poczekałam. A sami wizyta już przebiegła bez problemów, pobadała mnie, wysłuchała co nowego. No i czekają mnie kolejne badania. Lekarka woli sprawdzić czy biegunka to objaw nerwicy, czy coś innego. Ja i tak wiem że to nerwica, ale z lekarzem nie będę się kłócić. Tylko że czeka mnie strasznie dużo tych badań: morfologia, TSH, glukoza, amylaza, Aspat, Alat, kał i mocz. Blednę na myśl o tylu kłóciach, ale jak trzeba, to trzeba. Dzisiaj mam kolejną rewolucję żołądkową, ale i tak za chwilę mykam na spacer. Pozdrawiam
  14. Tak będzie najlepiej, zobaczysz że zrozumie. Może i ma trudny charakter ale uda się. Powodzenia, trzymam kciuki.
  15. Nieszczęśliwy- wiem przez co przechodzisz. Nie wiem do końca jak jest u ciebie, u mnie częste kłótnie z tatą o inną osobę z moje rodziny (tzn. o siostrę taty, szczerze nie przepadam za nią i nie raz zalazła mi za skórę, i dochodziło pomiędzy nami do kłótni, tata brał jej stronę i kończyło się to tak że gdyby nie narzeczony nie miałabym nikogo, mama nie sprzeciwi się tacie, siostra nie pomoże, ma własne problemy z mężem i maleństwem, a babcia no cóż stoi za swoją córką murem, ach szkoda że druga babcia zmarła tylko ona mnie rozumiała- a rozpisałam się, ale chcę ci przedstawić moją sytuację i może coś z tego skorzystać), kończyły się nawet wyrzuceniem z domu, tata jest silną osobą i ma trudny charakter. Ciężko mi było z nim rozmawiać, czułam że jestem mu obcą osobą, nie potrafił pokazywać swoich uczuć, nie wiem czy jest dumny ze mnie, czy nie. Ale w pierwszym okresie mojej choroby. Usiadłam z nim na rozmowę, wytłumaczyłam jaki trudny mam okres swojego życia, byłam otwarta, nie kryłam swojej choroby, wiem to trudne, jak powiedzieć, a raczej jak przyznać się że nie dajemy radę, co to są ataki i jaki mają wpływ na nas. Powiedz otwarcie, lekarz rodzinny powiedział że mam taką a nie inną chorobę i potrzebuję cię teraz bardziej niż kiedykolwiek. To ważne nie poddawaj się. Podejdź do niego jak będzie sam, porozmawiaj i nie poddawaj się. Poproś o pomoc, zwłaszcza na początku będzie ci łatwiej wszystko opanować gdy będą wiedzieli rodzice z czym się zmagasz. Dokładnie pamiętam pierwszy atak, tylko tata był i zaskoczyło mnie jego opanowanie, tak jakby wiedział co się dzieje, nic nie myśląc podał mi leki uspokajające. Wiem że u ciebie będzie tak samo. Trzymam mocno kciuki za ciebie i wierze że się uda. Pozdrawiam
  16. Hej wszystkim, Miałam dzisiaj wizytę u lekarza o 9 i co i nic. Nie pojechałam, wszystko mnie dobijało, jak rano wstałam biegunka, przyśpieszony puls, splątane myśli. Koszmar. Nie byłam wstanie się zmotywować. Nie wiem co jest. Zadzwoniłam i poprosiłam o nowy termin. Mam dzisiaj na 15, ale taka się zdeklarował że mnie podwiezie. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam
  17. Raczej nie, jadę przepisać leki, ale muszę do tego pokazać się lekarzowi, przeprowadzi tylko podstawowe badania, ciśnienie, osłucha i mam nadzieje że przepisze, bo trudny tydzień się zapowiada, powrót na uczelnię. Jestem na ostatni semestrze i muszę dać sobie jakoś radę z tym. P.S. dziękuję za słowa otuchy i że jesteście, jakoś łatwiej z tym wszystkim sobie poradzić. Pozdrawiam
  18. Hej wszystkim, Ja właśnie zmagam się z nieprzyjemnymi myślami, jutro wizyta u lekarza, znam go i bardzo go cenię, bo jak nikt inny od razu wiedział co mi dolega i nie robi problemów jeśli chodzi o skierowania na badania, a mimo to strasznie się czegoś boję. Aaaaaa sorki za ten post. Staram się czymś zająć, może to pomoże. Pozdrawiam
  19. Hej Kala, nie choć słyszałam że może pomóc, zaraz poszukam czy w domku nie mam. Pozdrawiam
  20. Nieszczęśliwy, w pełni popieram Kala. To co napisała to prawda. Więcej pozytywnych myśli. Jak rano wstaniesz otwórz szeroko okno i wpuść świeżego powietrza, potem zjedz coś ale lekkiego, zastąp kawę- kawą zbożową lub herbatą. Przeciągnij się, poćwicz trochę. A następnie się ubierz i małymi krokami do wyjścia. Z początku będzie ciężko, możesz nawet być sparaliżowany, nic się nie stanie, nie martw się, usiądź na chwilę i weź głęboki wdech, postaraj się uspokoić, a następnie wyjdź, zobaczysz że zamykając za sobą drzwi do domu zaczniesz się rozluźniać, a potem mały spacer. Rób kilka kroków, pomału, jak poczujesz że więcej nie możesz to wróć do domku, a następnego dnia zrób kilka kroków do przodu. Trzymam kciuki. Uda ci się. Może ktoś z twojego otoczenia pójdzie z tobą, poczujesz się lepiej. Witam wszystkich, Chciałam się zapytać czy ktoś ma jakieś sprawdzone sposoby na biegunkę. Męczy mnie od kilku dni i nie daje za wygraną. Stoperam i dieta nie przynoszą rezultatów. Jutro wybieram się do lekarza by przepisać leki, może on coś mi da. Pozdrawiam
  21. Urszulaa jak się czujesz? Jeśli nie czujesz się najlepiej to polecam wizytę u lekarza. Ja dzisiaj rano wracałam do domku po weekendzie u narzeczonego i dojechałam do domku bez leków. Wczoraj nie udało mi się nie brać leków, jazda do domku tylko na chwilę i zaraz powrót i wzięłam w razie czego, dzisiaj ich już nie wzięłam, jutro też postaram się.
  22. Monika83 współczuję, nikt nie chciałby trafić do takiego specjalisty. Może zmiana psychoterapeuty by pomogła, ale nie wiem czy w twojej okolicy są jacyś inni. Co do słów twojej lekarki, to się nie martw. Uzależniona od samochodu, to trochę za ostre słowa. Co złego jest w tym że samochodem się poruszasz, a w twojej sytuacji to rozumiem. Ja mieszkam na obrzeżach Katowic i mam kilka busów, cen biletów też jest niska, a mimo to często korzystam z pomocy narzeczonego. Zwłaszcza jak do lekarza mam jechać, to wygodny środek transportu. Naprawdę niczym się nie martw. Pozdrawiam
  23. Urszulaa powinnaś zbadać, lekarz przepisze ci skierowanie na badanie TSH, u mnie niestety T4 i T3 jest płatne, ale nie pamiętam ile zapłaciłam. Chciałam się zapytać czy nosisz może szalik, ostatnio jest coraz cieplej i ludzie zapominają o czymś takim jak szalik. Ja pamiętam że tak miałam w wakacje, wylądowałam na ostry dyżurze, lekarka powiedziała że to wynik leków i zmieniła mi dawkę. Po czasie na zajęciach z ratownictwa medycznego dowiedziałam się że mogłam przechodzić przez zapalenie krtani, dlatego teraz uważam jak mogę, szalik i czapka, nawet jak pogoda jest ładna to chronię te części ciała. Napisz jak się czujesz?? Aniaa fantastycznie że ci się udało, miło to słyszeć. Ja dzisiaj odpoczywam, narzeczony pojechał do garażu naprawiać motor, a ja się obijam. Dobra herbata i tv. Dzisiaj również nie wzięłam Hydroxyzinum i nawet dobrze się czuję, choć męczy mnie katar. Ostatnio dużo osób piszę że się w nocy męczy. Mogę wam polecić hipnozę na sen. Na chomikuj są mp3 z hipnozą, wystarczy przed snem posłuchać, a człowiek się rozluźnia. Może z początku jest trudno, ja na początku nie potrafiłam wysłuchać tego do końca, 30 minut to dla mnie było za dużo, ale po czasie, te 30 minut stanowi dla mnie oderwanie się od wszystkiego i uspokojenie przed snem. Pozdrawiam
  24. Hej wszystkim, Aniu dziękuję za wczorajsze słowa. Nawet nie wiesz ile zrozumiałam. Dzisiaj postanowiłam więcej pozytywnych myśli. Tak więc rano wybyłam, narzeczony mnie zabrał na myjnię (dostałam małego ataku, ale nie uciekłam), potem do reala na zakupy (ja sobie też coś sprawiłam, skoro taka dzielna byłam :-)) a potem do innego sklepu, tak więc 3 godziny poza domem i dałam radę. Obecnie trochę głowa mnie boli i sreducho szybciej bije, ale nie poddaje się. Dzisiaj taka piękna pogoda więc szkoda jej tracić na zamartwianie. A co u was ciekawego słychać?? Krystyna nie poddawaj się, zobaczysz że wszystko się ułoży. Syn zrozumie, tylko potrzebuje więcej czasu.
×