Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Inouke

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Inouke

  1. Hej wszystkim, Dziękuję za info. Przyda się. Aga współczuję, ja tydzień temu przechodziłam grypę od żołądka, bardzo mi pomogło picie dużej ilości wody niegazowanej, siemień lniany ochroni żołądek, może przyjmij rutinoskorbin zawarta tam witamina C powinna ci pomóc. I trzymaj się cieplutko. Aniu gratuluję wypadu do sklepu. Co do świąt, to może zaproponuj pomoc w kuchni, może to głupie. Ale tydzień temu miałam imprezę w domku- urodziny mamy, dużo gości- do tego byłam dopiero co po grypie i odstawieniu leków- skutki uboczne, były nie do przejścia- na początku siedziałam, a potem wybrałam się do kuchni i tam większość czasu spędziłam i dałam radę. Ty też dasz, tylko w to uwierz. Magic czy chodzisz do ubikacji częściej niż 8 razy w ciągu dnia?? Jeśli tak to wybierz się do lekarza, nerwy mogą być przyczyną częstszych wizyt w wc, ale nie tak dużo. Jeśli jednak to wszystko wynik nerwicy to mogę ci polecić skorzystanie z tena, są wspaniałe długo je stosowałam, a teraz po dłuższym czasie udało mi się jakoś z tego wyjść i nawet w trudnych dniach i nerwach chodzę częściej, ale nie jest to już tak uciążliwe. Na wszelki wypadek stosuj Urospet. Co u reszty słychać?? Pozdrawiam i buziaki śle
  2. Witam wszystkich, Postanowiłam że po tylu dniach napisze coś miłego i pozytywnego, może ten stan udzieli się reszcie. Magic dosłownie wiem przez co musisz przejść, w poniedziałek bez przyczyny płakałam i starałam się odgonić złe myśli, a łzy same płynęły mi po policzku. Niestety ten dzień zakończył się dla mnie nie miła rozmową z rodzicami, no ale szkoda gadać. Rodzice uważają że nic nie robię tylko w łóżku siedzę, nie wychodzę itp. Aaaa ale byłam zła. No ale miałam napisać coś pozytywnieć, otóż we wtorek byłam na spacerku, poszłam w stronę sklepu w którym nie byłam od dłuższego czasu , w połowie coś mnie dopadło, ale nie dałam się tylko szłam i ostatecznie doszłam do sklepu, a potem do domku i znowu do sklepu, chodziłam tak przez godzinę, dla mnie był to duży krok, po takiej przerwie. Dzisiaj nawet dobrze się czuję małe zawroty i ból głowy ale da się przejść. Co u reszty słychać?? Piszę z prośbą do was, jakie ziołowe preparaty przyjmujecie?? Potrzebne mi to do szkolenia na temat stresu, a nie chcę korzystać z wiedzy farmaceuty tylko osób które to przyjmują, czy są dobre i ogólnie. Będę wdzięczna za każdą pomoc. A tak poza tym szukając info na temat leków ziołowych trafiłam na forum na którym wypowiadali się co oni przyjmują za ziółka i zdziwiłam się bo często pisali że nie pomagają że są słabe, ale często te osoby przyjmowały te preparaty tylko doraźnie, a nie codziennie. A rozpisałam się, wieczorkiem zajrzę na forum. Pozdrawiam i mocno całuje z pochmurnych Katowic :-)
  3. Hej Magic, Musi być ci naprawdę ciężko z tymi wszystkimi myślami zwłaszcza negatywnymi, musisz walczyć i nie dać się im wszystkim. Objawy fizyczne nie są takie straszne jak negatywne myśli. Może uda ci się znaleźć sens życia i coś sprawi ci szczerą radość. Pozdrawiam
  4. Hej wszystkim, Dzisiaj mija kolejny dzień, ja coraz lepiej się czuję, uczę się żyć pełnią życia. Wczoraj miałam imprezę w domku- urodziny mamy- było nas dość dużo koło 18 osób nie licząc dzieci, tak więc wczoraj czekał mnie sprawdzian moich mocnych nerwów, zwłaszcza że miała przyjechać moja babcia. Nie dałam się, dalej miałam silne kłucie w żołądku i ucisk, ból, ale nie siedziałam bez czynnie. Rano wstałam i zabrałam się za prace domowe, potem wizyta rodziny, a nawet siedziałam i udało mi się na kilka minut zapomnieć o problemach. Było ciężko koło 19, już chciałam aby wyszli, ale nie dałam się. Udało mi się to wszystko przetrzymać, ostatni goście wyszli koło 22. Ja już wcześniej zaczęłam sprzątać. Dzisiaj odczuwam wczorajszy stres- jestem rozbita, osłabiona- ale jakoś daje radę. Co do żołądku to jest znacznie lepiej, piję siemień lniany. Co do leków, to dalej zastanawiam się na zmianą leków na inne, ale na razie przyjmuje tylko Hydroksyzinum. Mam nadzieję że choć trochę moja historia komuś pomoże i da siłę do walki. Damy radę. Co u reszty słychać?? Jak się czujecie dzisiaj??
  5. Hej wszystkim, Dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa. Dzisiaj jestem w strzępach, koło 3 nad ranem poczułam przypływ gorąca, zdrętwiało mi całe ciało, przyśpieszony puls. Nie wiedziałam co zrobić i poszłam do pokoju rodziców, mama się przeraziła gdy mnie zobaczyła. Tak więc noc nie należała do przyjemnych, teraz jestem osłabiona. Zadzwoniłam rano do lekarza i powiedział *że to skutki uboczne leku*. Ale ja postanowiłam że dłużej tego stanu nie zniosę więc odstawiłam je, teraz jestem skołowana, żołądek to sam ogień, mam jakieś zawroty i bóle głowy. Nigdy tak ostro nie reagowałam na leki. Przepraszam, że dzisiaj znowu zadręczam was swoją opowieścią, mam nadzieje że mi to wybaczycie. Pozdrawiam
  6. Hej wszystkim, Wczoraj miałam jechać na uczelnie, i wszystko byłoby dobrze, nowe leki się sprawdzały i dobrze na nie zareagowałam. Niestety nie udało mi się. Ale może zacznę od początku. Wstałam rano, niestety z powodu braku ciepłej wody, musiałam się umyć w zimnej. Posprzątałam w domku i spokojnie przygotowywałam się do wyjścia na uczelnie. Niestety koło 8 rano chwyciło mnie coś, zaczęło się od fali gorąca na zmianę z zimna, myślałam że zaraz zwymiotuje, chwilę później miałam dreszcze. Jakoś udało mi się uspokoić choć żołądek mnie cały czas bolał i nie myśląc położyłam się do łóżka, od razu zasnęłam. Nie poszłam na uczelnie, kiedy zbadałam sobie temperaturę to miałam 37,5. Zadzwoniłam do mamy (z początku myślałam że to atak nerwicy, ale raczej nie), i co usłyszałam masę pytań, nie jesteś w ciąży, na pewno to te nowe leki, nie wmawiaj sobie, ostatnio znowu popadasz w obłęd, musisz sobie wytłumaczyć że to tylko twój mózg. Nie poczułam się lepiej z tym, wczoraj cały dzień byłam w domu sama. Nawet jak rodzice wrócili to nie odzywałam się że jest mi niedobrze i nie wiem. Przynajmniej po rozmowie z moim psychiatrą się uspokoiłam, powiedział że taka ostatnio panuje grypa i mam się nie martwić tylko wypoczywać. Dzisiaj wstałam rano i się zaczęło mama nie potrafi mi uwierzyć że wczoraj to nie był atak, tylko grypa, zaraz wymyśliła mi mnóstwo pracy, tak więc zamiast odpoczywać i się wyleczyć to pracuje. Aaaaa co robić. Przepraszam ale dzisiaj chciałam się wygadać, już mi lepiej gdy mogę to z siebie wyrzucić.
  7. Hej Kala, Aniu, Wiem przez co przejść musicie, ja również jestem na lekach i to nowych, tak więc od kilku dni ból i zawroty głowy, do tego zmęczenie i żołądek nie radzi sobie nawet z lekkim jedzeniem. Ale musimy być silne, leki psychotropowe mają to do siebie że z początku leczenia mogą powodować pogorszenie, a dopiero po pewnym czasie poprawę (ok. 2-4 tygodni). Ja przeszłam kurację lekami rok temu i wtedy było gorzej, ale po 3 miesiącach jeździłam busem, przeszłam egzaminy bez najmniejszych problemów, ale co z tego jak lekarz za szybko mi je odstawił. Może gdybym wtedy stosowała je dłużej to teraz bym znowu przez to nie przechodziła. Takie są konsekwencje zbyt wczesnego ich odstawienia. Nawet po poradzeniu sobie z problemem i powrotu do zdrowia należy je jeszcze przyjmować przez kilka miesięcy. A jakie leki przyjmujecie?? Ja obecnie jestem na Arketisie. Aniu nie martw się, wiem że druga połówka może czasem nie rozumieć nas, ale też wie jakie jest dla nas oparcie i jak zobaczy że robimy małe kroczki to zrozumie. Pozdrawiam i buziaki śle :-*
  8. Kala nie poddawaj się, dasz radę. Wiem że jest ci ciężko, ale mamy taki wspaniały dzień. A czy spróbowałaś brać jakieś leki??
  9. Hej, Moniko dziękuję za słowa wsparcia. Podziękowania również śle dla wszystkich. Nie zamierzam się poddać. Aga współczuję, ale wiesz co kiedyś spotkasz go na ulicy i będziesz mogła spojrzeć mu w oczy i powiedzieć dumnie *Jestem szczęśliwa*. Wtedy poczujesz się dumna i szczęśliwa. U mnie wszystko idzie w dobrym kierunku, leki, jak leki mają swoje skutki uboczne, ale coraz lepiej sobie radzę z nimi. Dzisiaj po kilku dniach wyszłam do sklepu z przyjaciółką w połowie drogi już nie miałam sił, ale nie poddałam się, poprosiłam przyjaciółkę by skoczyła do sklepu, a ja miałam już wracać do domku, ale nie zrobiłam tego pomału, małymi krokami do przodu i doszłam do sklepu. Jestem z siebie dumna. Pozdrawiam Co u reszty??
  10. Hej wszystkim, Przepraszam, że nie odpisuję ale od wczoraj jestem na nowych lekach- Arketis- i jak na razie to strasznie głowa mnie boli i jestem zmęczona, muszę się przyzwyczaić, do tego wszyscy chorzy. Staram się nie zachorować, ale co robić gdu wszyscy na ciebie kichają. Jutro przeczytam wszystkie posty i na pewno odpiszę. Jeszcze raz przepraszam i mykam się położyć spać. Pozdrawiam
  11. Hej, Urszulaa powinnaś to sprawdzić. Może wizyta u laryngologa i nie daj się zmyć, najlepiej nie wspominaj o tym że masz nerwicę, bo zaraz lekarz to podejrzewają i nawet nie sprawdzą tego. A przecież to nie koniecznie nerwica, może być to inna choroba. Pamiętam że ja również w tamtym roku miałam gule w gardle, ale u mnie to było zapalenie krtani, i lekarz też powtarzał że wina leków, że to wina nerwicy i co dopiero na zajęciach z ratownictwa medycznego się dowiedziałam co to mogło być. Teraz uważam, szalik i unikam przeciągów. Poza tym ostatnio jakaś wirus panuje co gardło atakuje, moja przyjaciółka tak miała, wróciła do domku z bólem żołądka a po kilku dniach miała gorączkę, ucisk i bóle gardła. Sprawdź to, nawet jak nic nie będzie to będzie ci lepiej. Nieszczęśliwy- trzymamy kciuki, trzymamy. Pozdrawiam
  12. Hej, Stajnia, Kala, Gruszka dziękuję za wsparcie. Daje sobie radę, choć nie do końca to do mnie dociera. Ale dam radę, potrzebuję czasu by się z tym uporać, z tą myślą. Ale nie daje się, nie poddaje się. Stajnia, Kala współczuję straty. Trzymajcie się. Absenscarens- nie możesz się poddawać masz dla kogo żyć. Nie ważne jaką decyzję podejmiesz masz nasze wsparcie. Niestety człowiek jest takim stworzeniem że kocha drugą osobę za wady a nie zalety. Aniu, Moniko, Nieszczęśliwy, Nerwusek i cała reszta co u was słychać?? Pozdrawiam
  13. Absenscarens gdybyś potrzebowała porozmawiać to pisz. Po to jest to forum. A przepraszam że napisałam o dwóch wyjściach, ale nie wiadomo co byś nie wybrała na początku będzie ci ciężko. Ale nie poddawaj się, masz dla kogo żyć.
  14. Witam, Absenscarens musi być ci ciężko, żyć z takim człowiekiem. Nigdy nie wiesz jaki będzie miał dzień, a wystarczy że raz się sprzeciwisz i kłótnia gwarantowana. To trudny człowiek, nie potrafi nikogo szanować, to on musi być w centrum uwagi. Ciężko jest mi coś doradzić, może psychoterapeuta ci pomoże. A mam pytanie, często jest tak że takie osoby przenoszą na rodzinę zachowania matki lub ojca, oni zawsze będą na 1 miejscu. Taki człowiek powie zanim pomyśli, a po kłótni szybko zapomina o czym była. Masz tak naprawdę dwa wyjścia 1. postawić się, i stawiać siebie i dziecko na pierwszym miejscu lub 2. ulec jemu i postępować jak on chce. Będą to trudne decyzje. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Witam Kala co u ciebie słychać??
  15. Hej, Nerwusek nie poddawaj się. Najlepiej jak będziesz mówiła o atakach rodzicom i bliskim ci osobą, są łatwiej do zniesienia gdy już się powie. Głowa do góry, masz Nas. Hmmmm może powiem to tak, bywa czasem że w atakach boimy się ruszyć z domku, i gdy twój partner już na tyle cię zna i wie kiedy naprawdę jest źle, to w takich sytuacja będzie cię wspierał i pomoże. Ale gdy atak nadejdzie i on zauważy że dasz radę, to jego wiara ci pomoże wyjść z domku. Trochę to zagmatwane jakby to wyjaśnić prościej. A już wiem kilka tygodni temu po pierwszym ataku musiałam wrócić do domku, w ten dzień znowu mnie coś dopadało a myśl że muszę wyjść z domku kończył się paraliżem, zimnymi i spoconymi dłońmi, nudnościami i spłatanymi myślami. Siedziałam w kuchni narzeczony przyszedł spojrzał i poszedł, wiedział że nic nie zdziała. ale wrócił za 15 minut i zapytał się idziemy?? zawahałam się i wtedy wziął mnie pod rękę i tak wyszłam. Naprawdę nie bój się mówić. Tak będzie lepiej i trzymaj się. Missajgon- biedny kociak. Buziaki posyła Kropek i Kulka (moje kociaki) POzdrawiam i buziaki ślę dla reszty.
  16. Witam, Jak już pisałam mój dziadek zmarł i wczoraj był pogrzeb. Ciężko jest dopuścić do myśli, że go już nie ma. Teraz już nie powiem że jadę do dziadków tylko do babci. Ale chciałam również napisać, że taką sytuację można przejść bez ataków. Wiem że to okrutne, ale z początku bałam się iść, a co jeśli mnie coś spotka na pogrzebie, jak ja sobie dam radę, dlaczego teraz to wszystko musiało nastąpić?? Te pytania były nie do zniesienia. Ale dałam radę, byłam i nie żałuję- miałam okazję po raz ostatni pożegnać się z dziadkiem. Stałam a cały świat gnał do przodu. Lekarz u którego rano byłam (psychiatra), kazał mi przyjąć Hydroxyzinum, z początku gdy dojechałam na pogrzeb nie byłam wstanie wyjść z auta, ale powiedziałam robię to dla niego i wyszłam. Nie żałuję tego, to było dla mnie ważne. Na stypę nie poszłam, nie miałam odwagi patrzeć jak ludzie się śmieją i żartują gdy dopiero co pochowali bliską osobę. Nie należy się poddawać, uwierzcie w siebie. Pozdrawiam
  17. Hej, Jak widać to spięcie było naprawdę potrzebne, aby oczyścić atmosferę. I dobrze, że każdy wyraził swoje zdanie. To ważne. Nerwusek, to trudno słyszeć od najbliższych że nasza choroba ma wpływ na innych, ciężko bywa gdy takie słowa ktoś nam powie, a zwłaszcza gdy jest to rodzina. Ale pamiętaj głowa do góry. Masz dla kogo walczyć, a gdy rodzina zauważy że walczysz i stawiasz nawet najmniejsze kroki do przodu, to zrozumie i będzie cię wspierać w tym. Nieszczęśliwy chcę tylko powiedzieć że powinieneś myśleć że to oni są *inni*, a nie my. Zauważ że zagranicą to naturalne że rodziny mają rodzinnego psychologa- psychiatrę, a nasze społeczeństwo pod tym względem jest zacofane. Co u reszty słychać?? Pozdrawiam
  18. Hej wszystkim, Zastanawiałam się co napisać, żeby mój przekaz dotarł do każdego z was. Hmmm i nie mam pomysłu. Dlatego poszukałam co ostatnio poprawiało mi humor i mam: http://www.youtube.com/watch?v=Wfk5aiufqYY Pozdrawiam P.S. głowa do góry :-) Mam nadzieję, że można zamieszczać linki.
  19. Aniu bardzo sobie cenię każde zdanie. Gdybym sobie nie ceniła tego wszystkiego, to bym po prostu zrezygnowałam z forum. Każdy ma swoje wady i zalety i za to jesteśmy tacy wyjątkowi. Jeśli komuś nie odpisałam na posta to PRZEPRASZAM, są czasami takie tematy, na które jest mi ciężko odpisać czy doradzić. Wolę unikać nie przyjemnych tematu. A teraz koniec tematu. Pozdrawiam i buziaki ślę dla wszystkich :-*
  20. Aniu czy naprawdę tak uważasz??? Z tego co pamiętam, to był okres że stali bywalce się nie odzywali, tak więc nowi pozostali by utrzymać to forum. Może i nie jestem święta i często odpisywałam na posty innych, ale co złego że odpisywałam Kali, nieszczęśliwemu, jak coś wiedziałam to starałam się im odpowiedzieć. Ja również od pewnego czasu nie pisałam na forum, a jak już coś zaskrobałam, to zauważ że do wszystkich się odnosiłam, *hej wszystkim,* i *co u was słychać*, pozdrawiam nie odnosiło się do konkretnej osoby. Przykro mi, że tak najechałaś na kilka osób, pomijając zachowania innych. Jeśli ci się nie podoba że piszę na tym forum, to trudno.
  21. Hej, Dziadek miał skończone 80 lat. Wiem że ktoś powie że to i tak dużo, że przeżył swoje. Nie był moim dziadkiem był mężem mojej babci, ale po 18 latach wspólnego życia jak inaczej go nazwać. Myśl że go już nie ma jest najgorsza. Nie będzie na moim ślubie, nie zobaczy moich dzieci, już go nigdy nie zobaczę. Nieszczęśliwy- dasz radę. Poszukaj na internecie metody EFT. Powodzenia
  22. Witam wszystkich, Myślałam, że dzisiaj zaraz po powrocie z roczku mojej siostrzenicy, napiszę coś miłego i pozytywnego. Do 18.30 jakoś sobie dobrze radziłam, sprzątałam i pomagałam siostrze w kuchni, potem mnie coś dopadło, ale wyszłam do drugiego pokoju i pomału się uspokoiłam, nic mnie jednak nie przygotowało na to co miałam się dowiedzieć. Rodzice, gdy wszyscy goście opuścili mieszkanie, powiedzieli że mój dziadek zmarł. Ta śmierć przyszła nagle, bez jakichkolwiek oznak. Chorował i miał wylew i pomimo trudności żył, a tu nagle bez przyczyny serce odmówiło posłuszeństwa. To bardzo trudny czas, nie dociera jeszcze wszystko do mnie. Jestem załamana.
  23. Hej, ja już jestem jakiś czas sama, na razie jest ok, choć trochę mam dziwne myśli, jeszcze nie całe 4 godzinki i narzeczony będzie w domku. Teraz sprzątam sobie, a potem idę podrzemać trochę bo jestem padnięta. Pozdrawiam wszystkich
  24. Hej, ja zaraz ruszam do sklepu, a jakoś tak mi źle. Piękna pogoda jest. Chciałam się zapytać czy ktoś z was ma sprawdzony sposób na radzenie sobie w trudnych chwilach, tj. gdy zostajecie w domku sami?? Ja dzisiaj mam taki dzień. Za jakiś czas za 3 godzinki, mój narzeczony jedzie do pracy na 8 h, będzie 70 km od domku. Gdyby coś się stało to rodzice są jakieś 15 minut ode mnie. Strasznie się tym martwię. POzdrawiam
×