
izabella76
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez izabella76
-
POLCIA. Ja Ci zaproponuję, żebyś wzięła się w garść i starała się, nie wsłuchiwać się, nie mierzyć, nie sprawdzać, a jak koniecznie chcesz potwierdzenia, to idź do lekarza i poprosić, żeby Cię, dla Twojego spokoju przepadała. Na pewno Ci nie odmówi. Poza tym jest jeszcze jeden sposób. Pojedź do szpitala, na ratownictwo medyczne i powiedz, że straciłaś na chwilę przytomność. Że trwało ta utrata przytomności bardzo krótko, ale nic nie pamiętasz. Przeprowadzą Ci na miejscu wszystkie badania i będziesz miała wyniki. To może nie jest prawda, i zaraz zostanę skrytykowana za proponowanie kłamania, ale to jest sposób na spokój w Twoim przypadku. Trzymaj się i walcz.
-
MARY10 Można komuś powiedzieć, że jest idiotą, a można powiedzieć, że powinien bardziej się postarać i to jest dyplomacja a jednocześnie kłamstwo, bo miedzy byciem idiotą i staraniem się jest zbyt duża przestrzeń. Poza tym, co do kłamania, to jak ktoś kłamie z premedytacja dla osiągnięcia korzyści i nie liczy się z nikim, to jest to kłamstwo w tym negatywnym znaczeniu, ale jeżeli ktoś opiekuje się śmiertelnie chorą osobą i ta osoba pyta, co ze mną będzie, to każdy odpowie, że np. wyzdrowiejesz, jesteś chory, ale wszystko będzie dobrze i jeszcze zrobisz to czy tamto i to też jest kłamstwo, ale to pozytywne, to humanitarne. Ja jestem przekonana, że gdybyś Ty miała takiej umierającej osobie powiedzieć prawdę, to tez wybrała byś kłamstwo mimo, że nie kłamiesz i masz negatywny stosunek do kłamania. Ktoś kiedyś powiedział, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i tak niestety jest, także nie pisz bzdur MARY10, tylko zastanawiaj się zanim coś tak radykalnie skrytykujesz i ocenisz. Z całym szacunkiem.
-
POLCIA. Przeczytaj swojego ostatniego posta, jest wręcz agresywny! Za wszelką cenę chcesz udowodnić światu, że dopadła Cię śmiertelna choroba. Światu, bo siebie już przekonałaś, prawda? Przestań siebie macać, przestań mierzyć temperaturę, idź na psychoterapię i uwierz w jej skuteczność, znajdź sobie pasjonujące zajęcie i zacznij żyć jak młoda dziewczyna, a z czasem zaczniesz się dobrze czuć. Nie rób sobie krzywdy, bo wcześniej czy później i tak dojdziesz do wniosku, że nic Ci prócz nerwicy nie jest. I jeszcze jedno żaden lekarz nie ryzykowałby swojej kariery zawodowej, tylko po to żeby Ciebie zamordować przez zaniedbanie. Zacznij myśleć głową i walcz z nerwicą, a nie szukaj czegoś czego nie ma! Poza tym jak myślisz, że wszyscy ludzie i Twoi rodzice i przyjaciele i narzeczony zawsze dobrze się czuja, to się mylisz, a jakoś nie szaleją z tego powodu tak jak Ty szalejesz..Są złe warunki atmosferyczne, przeszedł ogromny niż, teraz ciśnienie wzrosło bardzo mocno, a od jutra dotrze znów niż i nawet w TV ostrzegają przed złym samopoczuciem, uczuciem zmęczenia, bólami głowy itp., wie trudno, żeby dobrze się czuć. Zacznij myśleć, a jak nie potrafisz, to opisuj, co czujesz, co robisz i co myśli, a potem, to czytaj. może to Ci pomoże. Pozdrawiam.
-
MARY10 Z ogromną łatwością ocenisz ludzi. Oczywiście masz do tego prawo, ale ja na Twoim miejscu przeczytałabym posty BRUNETKI, JASMY i moje i postaraj się pomyśleć trochę głębiej, oczywiście jeżeli potrafisz, a później oceniaj. Dobranoc.
-
POLCIA. Ja tez tak miałam. Trwało to dość krótko, ale wiem, co się wtedy czyje. Przeszło mi, kiedy ktoś mi powiedział, że jestem śmieszna, bo stale bojąc się śmierci, nie robię nic innego prócz bania się, a to oznacza, że już nie żyję i sama sobie to robię. Jak to usłyszałam, pomyślałam, że głupio gada i nie wie jak ja się czuję, ale później nie mogłam przestać myśleć o tym, co mi powiedział i im dłużej myślałam, tym z coraz większym przerażeniem zdawałam sobie sprawę, że ma rację. Że ja tak bardzo bojąc się umierania, już jestem martwa ze strachu, bo jedyna wartość jaka mam czyli życie właśnie przepływa mi przez palce... Dlaczego więc boisz się akurat chłoniaka czy raka płuc?
-
JASMA. witaj. Zastanów się, co będzie jak w przypadku BRUNETKI, druga strona nie zareaguje empatycznie. Jest do załatwienia sprawa uciążliwości życia i nie powinno łączyć się swojego zdrowia z tą sprawą. Jest sprawa - trzeba ją załatwić i koniec. Ma się do wyboru dwie drogi, albo zrobię wszystko, żeby mieć spokój, albo będę się męczyć. Do tego żadna ideologia nie jest potrzebna. Proste zadanie. Spinam się i działam dla własnego dobra i jedyny cel jaki powinien przyświecać jest poza naszym zdrowiem, leczeniem, itp. Nawet jeżeli będziemy kłamać, to robimy do dla wyższych celów i to jest najważniejsze, bo musimy osiągnąć pozytywny cel. Poza tym jak osiągnie się sukces w takiej sprawie, to i nasza samoocena wzrośnie. Przy nerwicach lekarze często przepisują placebo i pacjent zaczyna się lepiej czuć, to też jest kłamstwo, ale dla pozytywnych efektów. Tu na forum, ktoś napisał, że po xanaxe źle sie czuje, a po afobamie dobrze. Przecież to tez kłamstwo, ale działa. Ostatnio oglądałam program naukowy o kłamstwie i udowodniono, że kłamstwo jest wkomponowane w nasz sposób myślenia. Nawet noworodki kłamią np. płacząc, a są najedzone, zdrowe, mają suchą pieluszkę. Płaczą, bo chcę, żeby ktoś z nimi był i ten płacz jest kłamstwem, bo nic im nie jest, ale dla dorosłego płacz niemowlaka jest sygnałem, że coś się dzieje i dorosły idzie i spełnia oczekiwanie maluszka. Zwierzęta robią tak samo, więc nie należy aż tak bać się czegoś, co jest wręcz naturalne. Pozdrawiam :-)
-
U nas nadal pada i oczywiście mocno wieje. nie wiem, jak jest na dole, ale pewnie spokojniej. Wczoraj i przedwczoraj nigdzie nie byłam i dzisiaj muszę wybrać się na spacer. Dzisiaj gorzej spałam, ale jest dobrze. Ja jestem, taka *dobrą duszą* i zawsze dla wszystkich mam czas i zawsze słucha o kłopotach innych. Moim znajomym nie zależy, żeby wypowiadać się na temat ich problemów, a właściwie, to nie chcą, żeby się wypowiadać, chcą, żeby ich wysłuchać i ja jestem takim odbiorcą ludzkich nieszczęść. Wczoraj gadałam z koleżanką, a właściwie słuchałam nieprawdopodobnych głupot przez 2 godziny przez telefon. Miałam odparzone ucho. Nic nie komentowałam, tylko słuchałam. Mogłabym, z tym wyżalaniem się dawno temu skończyć, ale jeżeli komuś to jest potrzebne, to niech mówi. Ja dawno temu nauczyłam się nie angażować emocjonalnie w sprawy innych, ale czasem nie mam nastroju na takie słuchanie. Czasem, nawet śnią mi się różne nieszczęścia usłyszane, to chyba nie tak całkiem tylko słucham. Idę na sanki :-)
-
BRUNETKA. Faktycznie masz problem, bo oprócz przeszkadzania, to zapewne jeszcze się nakręcasz. Ja nie miała bym żadnych problemów ze zwróceniem uwagi i zrobieniem porządku Trzeba zaczepić balangowicza przypadkowo, a nie iść do niego ze skargą. Zaczep go przypadkowo i sympatycznie, ale stanowczo powiedz, że Ci przeszkadza. Bądź z nim solidarna i zapewnij, że też lubisz się bawić. W żadnym razi nie krytykuj jego formy zabawy, bądź miła, uśmiechnięta, wyrozumiała i grzeczna. Od tego zacznij. Jak ta forma nie pomoże, to przejdź do drugiego etapu, za jakiś czas. Za drugim razem musisz być nadal miła, sympatyczna, ale bezkompromisowa. Taka forma zazwyczaj działa. Poza tym jeżeli Ci ludzie wynajmują mieszkanie, to załatw sprawę z właścicielem mieszkania, ale tez w sposób miły i sympatyczny, bo po co masz mieć wrogów, a jak walniesz z grubej rury, to nie dość, że nic nie załatwisz, to jeszcze wywołasz wojnę, a tego chyba nie chcesz. Tak forma, nazywa się dyplomacja, a dyplomacja, to sztuka kłamania. Na pewno sobie poradzisz :-). Powodzenia.
-
MIRRA. Ja mam tak samo, ale już umiem sama na siebie nakrzyczeć i przywołać do porządku. Zawsze jest tak samo, głupie pytanie w style, jak ja się czuje, albo, zdziwienie, że tak dobrze się czuję i już serce przyspiesza a za przyspieszonym sercem pozostałe *atrakcje*. Teraz jak nawet przyjdzie mi do głowy coś głupiego, to tego nie rozkładam nie zastanawiam się i staram się myśleć o czymś innym. Mam przygotowany zestaw ciekawych myśli i to działa. Można się tego nauczyć. Trzeba próbować i z czasem jest lepiej.
-
Witam. u mnie wieje jak szalone. Nie przepadam za wiatrem ale jestem przyzwyczajona, bo tu gdzie mieszkam wieje bez przerwy. Czasem jak wychodzę z domu, to mocno wieje, a jak zjeżdżam do Gdyni, to tam cisza i spokój. Do morza mam ok. 6km w linii prostej, ale miedzy mną a morzem nie ma już nic, tylko płaska przestrzeń. Dzisiaj jest okropnie. Ten ryk wiatru słyszę przez zamknięte plastikowe okna. W nocy, tez wiało, ale jest niskie ciśnienie i ja bardzo dobrze spałam. Nigdzie nie byłam i nigdzie się nie wybieram. Rano nie było prądu i ogrzewania, ale krótko. Za oknem jest biało i śnieg pada poziomo :-) Nie było TV, ale już jest. Pół godziny temu wrócił internet. Cały dzień jestem senna, ale to chyba z powodu niskiego ciśnienia. Poza tym czuję się dobrze. Pozdrawiam spokojnie. .
-
MARY10 :-). Tak będę kierownikiem odcinka budowy :-)). U mnie tez wieje dość mocno. Ja mieszkam na jednym z osiedli w Gdyni i to na wygwizdowie. Tu też już mocno wieje i jeszcze okna mam północ-południe. Do tego mam miejsce na parkingu, akurat pod drzewem i przestawiłam samochód na parking przed blokiem. Nie mam autocasco i muszę o tym pamiętać. Umyłam dzisiaj wszystkie okna od środka i powiesiłam czyste, wyprasowane firanki. Od zewnątrz umyje przed samymi świętami, bo szkoda mojej pracy przy takiej pogodzie :-) Czuję się dobrze i oby tak zostało. Piję magnez z witaminą b6, mimo, że wyniki krwi mam dobre i łykam ten BISOCARD. Serce mi nie wali, to i inne objawy są spokojne. Pozdrawiam spokojnie :-)
-
MARY10 Dziękuję Ci. Bardzo potrzebuję wsparcia, szczególnie teraz. Oczywiście wierzę, a nawet jestem przekonana, że jestem już bliżej niż dalej nad zapanowaniem nad swoją nerwica i dam radę, to jednak przeszłam przez horror i nie chce już do tego wrócić. Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy.
-
PAMKA. Jesteś bardzo młoda i dlatego Twój ogląd sytuacji jest taki prosty - źle się czujesz, bierzesz leki, samopoczucie się poprawia, to czego chcieć więcej. Z wiekiem, z doświadczeniem będziesz zmieniać zdanie. Ta pokora przyjdzie sama i wtedy zrozumiesz o czym IGNAC, czy ROLNIK do Ciebie piszą. Ufasz lekarzowi, lekom i zapewniam Cie, że każdy z nas przez to przeszedł. Jedni dłużej inni krócej wierzyli w uzdrowicielską moc psychotropów. Nawet na tym forum są tacy, którzy zmieniają leki co rok, kilka miesięcy czy nawet dni i nadal wierzą w ich cudowną moc, ale są i tacy, którzy, jak to piszą IGNAC, YASMA, MARY czy ROLNIK wiedza na 1000%, że jedyna szansa na życie z dobrym samopoczuciem, to pokonać francę w sobie i nauczyć się inaczej żyć bez leków i nerwicowych objawów. To jest na pewno znacznie cięższa praca i dużo walki i cierpienia niż połkniecie tabletki, ale nie ma innej grogi do wolności od nerwicy i lęków i Ty też z czasem dojdziesz do wniosku, że nie ma innej drogi.
-
JASMA, MARY10, IGNAC :-) Już trzeci dzień nie biorę żadnego CAXILU , ale biorę ten bisokard o,5 1 raz na dobę i jest dobrze. Znalazłam pracę i zaczynam od stycznia. To praca na budowie, ale ja taką lubię, nie ma czasu na myślenie o głupotach:-). Trzymajcie za mnie kciuki. Do leków już nie wrócę na pewno. Pozdrawiam i idę myć okna :-)
-
PAMKA ZOMIREN, to benzo, czyli uzalezniacz. Szybko działa, ale nie można tego gówna brać dłużej niż 2 tygodnie. bo nie dość, że uzależnia, to jeszcze organizm szybko się przyzwyczaja i trzeba brać, coraz większa dawkę. Dobrze mieć taki lek na bardzo czarna godzinę, ale raczej tego się nie bierze i tylko debil, nie lekarz może coś takiego przepisywać.. To to samo, co XANAX czy AFOBAM. To zdecydowanie nie jest lek, tylko środek na natychmiastowe złagodzenie objawów.
-
DAM RADE. Witaj. Ten lek jest stosowany przy padaczce i zdarza się, że jak bierze się go na nerwicę i nagle odstawi, to mogą wystąpić ataki padaczki. Z tego, co wiem, a wiem niewiele, to nie można odstawić tego leku natychmiast. Jeżeli jest taka konieczność i trzeba go odstawić, to należy zamienić go innym lekiem, aby nie narażać pacjenta na ostawienny atak padaczki. Te ewentualne padaczkowe ataki nie są chorob, tylko efektem ubocznym odstawiania i z czasem przechodzi. Pisze Ci o tym, żebyś się nie przestraszyła, jak coś zaczęłoby Ci się dziać.
-
ARTEK. Ja zgadzam się z Tobą, że jak jest źle, to leki pomogą doprowadzić do stabilnego stanu i dobrego samopoczucia i wtedy jest czas na terapię i nauczenia się siebie od nowa. Myślę, że mimo lęku przed lekami warto jest podleczyć się, a nie walczyć samą psychoterapią, bo tylko z samą terapią jest znacznie trudniej i dłużej, Ja tak myślę.
-
MIRRA :-) Ja też jestem taka popieprzona, ale nie myślę o sobie w sposób, że tacy ludzie mają najgorzej, ani dzisiaj nie zamartwiam się jak moje dziecko będzie miało w dorosłym życiu. ODPUŚĆ SOBIE zamartwianie się na zapas, bo nigdy Ci nie przejdzie. Co do wrażliwości, to jest to wspaniała cecha, jak nauczysz się wyznaczać granice. Bez tego nigdy nerwica nie da Ci spokoju.
-
Witaj MIRRA. może mimo wszystko za szybko schodziłaś z leków. może powinnaś silniejsze zmienić na słabsze, później, co drugi dzień i tak do końca. Ja też jak zaczęłam odstawiać leki, a zrezygnowałam z brania jednej tabletki, a przy drugiej zostałam, to i tak po tygodniu objawy wróciły. Serce waliło jak szalone i oczywiście lęki i całe to dziadostwo. Dostałam BISOCARD i on wyciszył serce i w torebce mam AFOBAM, ale jeszcze go nie wzięłam i już nie wezmę. Jak uspokoiło się serce, to inne objawy zaczęły się wyciszać. JASMA :-) Byłam dzisiaj pierwszy raz na terapii. Rozmawiałam, słuchałam, odpowiadałam i było miło, ale po chwili obie zdałyśmy sobie sprawę, że to ja pytam, a pani opowiada o sobie i swoich poglądach. Ja często tak mam, ale pani szybko się zorientowała i wróciłyśmy do mnie i mojego problemu... :-)) Zobaczę jak będzie dalej. Nie płakałam, nie miałam problemu z mówieniem ani niczego podobnego, ale po pierwszym spotkaniu trudno wyprowadzić wnioski. Idę tam w czwartek. Pozdrawiam :-)
-
BABY. Choroba XXIw., to nerwica. Zrobiłaś wszelkie badania i wszystko jest dobrze. Poszłaś do psychiatry i prócz leku przeciwlękowego i uspakajającego wysłał Cię na psychoterapię. to chyba najlepsza droga. Poza tym napisałaś, że masz malutkie dziecko. Po urodzeniu dziecka zmienia się poziom hormonów w naszym, kobiet organizmie i ta zmiana poziomu hormonów często wpływa na stan naszego systemu nerwowego. Podobnie dzieje się u kobiet w okresie menopauzy. Zrób sobie jeszcze poziom hormonów, dla własnego spokoju i idź na psychoterapię :-). Życzę Ci powodzenia i szybkiego powrotu do grona szczęśliwych mam :-)
-
PAMKA. nie możesz się pogodzić, bo jak pogodzisz się, to przestaniesz walczyć, a jak przestaniesz walczyć, to nerwica zwycięży. Nie odbieraj sobie szansy i walcz. To wszystko jest walką o własne, o szczęśliwe życie, Jak możesz z tego rezygnować. Mądrzy ludzie mówią, że w życiu nie żałuje się tego, co się zrobiło, tylko tego, czego się nie zrobiło, więc nie odpuszczaj.
-
ARTEK82. Ja idę na terapię jutro pierwszy raz w życiu, więc jutro wieczorem podzielę się wrażeniami. Natomiast od długiego czasu piszę, coś w rodzaju dzienników z własnych odczuć nerwicowych. Czasem jak bałam się,albo wpadałam w szaleństwo, to przypominały mi się rożne zdarzenia z przeszłości i je też opisywałam. Czasem były to zdarzenia, o których dawno nie myślałam, albo nawet zapomniałam. Były też rzeczy, które miały miejsce niedawno, a które były przykre lub niekomfortowe w sposób osobisty i takie też opisywałam. Jak poczułam się lepiej, to czytałam swoje zapiski. Kiedyś usłyszałam w jakimś programie psychologicznym, że jak opisuje się własne przeżycia, wrażenia itp, a później czyta się to, to tak jakby czytało się czyjeś zapiski, nie własne. Nabiera się dystansu i można wyprowadzić prawidłowe wnioski i później nie robić rzeczy, które są dla nas złe w skutkach. Nie stać mnie na terapię, ale pójdę i zobaczę jak to jest gadać, a nie pisać i jak jest słuchać, a nie czytać. Też walczę o komfort psychiczny życia własnego. pozdrawiam.
-
MEGII :-) Niczego nie przegrywasz. Masz trochę gorszy czas. Jest jesień, paskudnie za oknem, wszystko zasypia na zimę, ale przyjdzie wiosna, życie wróci i świat zatańczy wszystkimi kolorami i nadziejami i wiarą i Ty też obudzisz się i będziesz szczęśliwa. A teraz walcz i nie przestawaj wierzyć we własne szczęście :-)
-
YASMA :-) Ja rozumiem i szanuje Twoje opinie, ale jestem złożona z dwóch siebie - tej racjonalnej, trzymającej dystans i tej znerwicowanej, wpadającej w panikę. Nigdy nie jest tak, że chociaż odrobina tej racjonalnej mnie nie przepcha się i zawalczy, ale nie wszyscy tak mają. Niektórym lęki i panika odbierają cały zdrowy ogląd rzeczywistości i wtedy Twoje posty mogą okazać się katastrofą. Szanuję u Ciebie tą formę pochylania głowy, a nie wrzeszczenia, że tylko Ty masz rację i wszyscy, którzy się z tym nie zgadzają, to są wrogowie. Wspaniała z Ciebie osoba :-) Ja czuję się dobrze i jest mi fajnie. Nawet jeżeli, to tylko czasowo, to wiem na pewno, że kiedyś tak będzie każdego dnia, każdej chwili, ZAWSZE. Pozdrawiam i idę na spacer :-)
-
JASMA. Czytam Twoje posty i trochę mnie przeraża Twoja ostateczna i radykalna rada wobec leczenia nerwicy wyłącznie psychoterapią. Ty nawet nie odradzasz, Ty wręcz zakazujesz każdej innej metody, jak tylko psychoterapia. Ja Ciebie rozumiem i wiem o czym piszesz, bo ja, tak jak Ty czy IGNAC przeszłam przez etap lekarstw i wyprowadziłam sama wnioski. Wasza pomoc jest dla mnie cenna, bo dzięki Wam zobaczyłam inną drogę do wolności, ale inni nie maja takich doświadczeń. Tu na forum są ludzie, którzy dopiero zaczynają, albo tacy, którym sama psychoterapia nie pomogła. Poza tym nie każdy mieszka w dużym mieście i na żadną terapię poznawczo-behawioralną nie ma szans, albo nie ma pieniędzy na taka terapie, to, co ma robić, bo Twoich jedynych i słusznych radach. Poza tym jak ktoś wpadł w w koszmar lęków, to chce, żeby mu przeszło i idzie do lekarza, jak to będzie lekarz rodzinny, to przepisz mu tabletki, jak pójdzie do psychiatry, ten tez przepisze tabletki, a Ty piszesz NIE BRAĆ TABLETEK, a ktoś szaleje z leków, to zastanawiasz się, co się z kimś takim zacznie dziać. Pierwsza rzecz, to rozszerzy swoje lęki ka leki, a terapii nie ma w jego miejscu zamieszkania lub go nie stać. Do tego piszesz o sposobie leczenia jedynym i słusznym a jednocześnie zastrzegasz się, żeby nie polegać na Twoim zdaniu, bo Ty nie jesteś lekarzem, tylko iść do lekarza lub terapeuty, a lekarz przepisze tabletki, a terapeuty nie ma! Poza tym nie zawsze psychoterapia jest pomocna, bo terapeuta nie jest najlepszy i co wtedy? JASMA Ty przeszłaś przez etap leczenia farmakologicznego, wyprowadziłaś wnioski i czujesz się dobrze, ale nie masz żadnej pewności, że lęki do Ciebie nie wrócą i co wtedy. Jak ogarnie Cie panika, to pierwsze rzecz, jaka zamieszka w Twojej głowie, to będzie, że tyle pracy na sobą i wszystko na marne i co dalej zrobisz, żeby Ci przeszło? Ja ciebie JASMA lubię i Twoje rady są dla mnie pomocne i cenne, ale przestań być taka radykalna w swoich ocenach stanu zdrowia innych forumowiczów, bo możesz zrobić komuś krzywdę. Daj każdemu szanse przejścia przez jego piekło w sposób dla niego najodpowiedniejszy. opisuj swoja walke, ale nie zapewniaj, że Twój sposób wychodzenia na prostą jest jedyny i słuszny, bo nie masz racji.