Skocz do zawartości
kardiolo.pl

izabella76

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez izabella76

  1. DAM RADĘ, JASMA, IGNAC :-) Też chciałabym być na takiej kawie i serniku z Wami... :-) DAM RADĘ, nawet jak odświrujesz, to,co? Ludzie mdleją, rzygają, płaczą i jak Ty coś odwalisz, to przecież wojny z tego powodu nie będzie, prawda? Przestań martwic się rzeczami nieważnymi, to będziesz miała w sobie więcej miejsca na pozytywne i bezpieczne rzeczy.
  2. JASMA i IGNAC. Dziękuję za wsparcie, bo to jest mi najbardziej potrzebne. Na razie jestem kimś, kto otwiera oczy i wiem, że samo otwarcie oczy nic nie da. Muszę znaleźć w sobie siłę, żeby przejść po samej sobie i pójść dalej nie oglądając się za siebie, ale nie mogę przestać pamiętać. To bardzo trudne, ale życie ze skłóconą sobą, dostosowująca się do innych i to z powodu pragnienia akceptacji, miłości itp. jest przerażające. Gdybym dobrze się czuła fizycznie byłoby mi łatwiej, ale wiem, że jeżeli już zaczęłam, to nie odpuszczę i wierzę, że przyjdzie dzień, kiedy i fizycznie będę dobrze się czuła. Boże, jak ja się boję...
  3. JASMA :-) Tak właśnie to jest. Ta nasza nadzieja... Jestem taka mądra, bo chodzę na terapie i to sama sobie uświadamiam. Momentami jest mi aż głupio, że nie chciałam widzieć rzeczy oczywistych. Wszystko układa się w logiczną całość i to moje pragnienia wypaczają logiczny sposób myślenia. Jestem już duża, a muszę nauczyć się widzieć świat takim jakim jest, a nie takim jakim ja pragnę go widzieć. To w moim przypadku duża różnica.
  4. JASMA. Nigdy nie można zaplanować sobie, że będzie słabo. Można to przewidywać, ale u nas ludzi wrażliwych zawsze jest nadzieja, że będzie dobrze.. Dlatego później, jak oczywiście jest źle, to najbardziej zabija nas ta nasza nadzieja, że może... Dam Radę, nie wybieramy sobie ani rodziców ani rodziny i ja nie widzę niczego złego w uciekaniu od takiej rozczarowującej rodziny w celu ratowania siebie. To jest najlepsze dla nas rozwiązanie, bo jak zostaniemy i będziemy chcieli akceptować, wierzyć itp, to i tak niczego nie naprawimy, a. jedyne co się stanie, to zmarnujemy sobie życie. Terapia jest potrzebna do takiego odejścia. Ja nie mówię o odejściu fizycznym, ale o odejściu psychicznym.To trudne ale osiągalne i jest to ratunkiem dla nas dla naszego życia, szczęścia, zdrowia, spokoju i naszych dzieci, męża itp. Czasem nie ma innego wyjścia i to na pewno nie jest nasza wina. Jak się głęboko zastanowić, to zawsze do takiej decyzji zmusza nas ta nasza toksyczna rodzina. Potrzeba dystansu i siły, ale można to zrobić dla nas i naszego życia. Powodzenia...
  5. Witam i dziękuję za wsparcie. walczę, ale macie racje, że święta, to trudny czas dla nerwicowców, ale na szczęście minęły... Od trzech dni dostaje zamiast bisocardu metocard. Działa, ale tylko 5 godzin. później znów zaczyna szybko bić do 120. To dużo, szczególnie, że mnie to przeraża... Biorę tabletki 50mg i lekarz powiedział, że po kilku dniach będzie lepiej. Dzisiaj już nie wali tak mocno, tylko szybko, więc może ten lekarz miał racje, że lek potrzebuje kilku dni na zamieszkanie we mnie. Wizytę u kardiologa mam 4 stycznia, a od poniedziałku 2 stycznia idę do pracy i muszę być sprawna, bo mnie wywalą... Trzymajcie za mnie kciuki, proszę... Walczę, choć nie tylko święta, ale to moje pójście do pracy też mi dokłada. Ja baaardzo chcę iść do pracy i bardzo się ciesze, ale może nerwica bawi się mną.i dlatego to serca sobie przyspieszyło... Trzymam za was wszystkich kciuki i życzę dobrego samopoczucia jak najczęściej...
  6. Witam Wszystkich i Ciebie MAMUSKA w ten świąteczny dzień. Mam nadzieję, że dobrze się czujecie. U mnie do wielkiej dupy!! Wczoraj byłam w szpitalnych oddziele ratunkowym z tętnem 140. Można zdechnąć. Dostałam inny lek na to tętno. METOCARD, zamiast BISOKARTU. Przyszedł kardiolog, powiedział, że BISOKARD, to w ogóle nie dla mnie, że on przede wszystkim obniża ciśnienie, a ja potrzebuje coś na obniżenie tętna, bo ciśnienie mam niskie. Ten METOCARD miałam brać 3xdziennie po 1/2 tabletki i tak wzięłam i nie pomógł i dzisiaj znów 3 godziny spędziłam na oddziale ratunkowym. Mam brać ten ten METOCARC 2x po całej tabletce i jak będzie źle, to jeszcze 1/2 tabletki w południe. Powinno pomóc, ale organizm musi się nasycić, a to trwa kilka dni. U mnie jest tak jak u MAMUŚKI, wszystko zaczęło się od tego, za szybko bijącego serca, później przyszły lęki i leczenie nerwicy lękowej. Ja tez mam tego dość, ale wyjdę z tego. Na pewno wyjdę... Życzę Wszystkim spokoju i wiary, że wyjść z tego można :-)
  7. Dziękuję DOROTAT i YASMA i IGNAC i Wszyscy. Daliście mi nadzieję...
  8. Czytam Wasze posty i uczę się. Wiele rzeczy mnie przekonuje, a nawet czuję je, jak czytam. We mnie też jest bardzo dużo złości, rozczarowań, bólu, smutku, tęsknoty ...i często czuję to wszystko w sobie , Czuje jak nie ma ujścia i jest mi z tym ciasno. Próbowałam wściekać się w domu, kopać łóżka, płakać, czego też nie robię zbyt czesto, ale to za mało. Wsiadłam w samochód i pojechałam do lasu. Dzisiaj ludzi nie ma na spacerach, wiec było pusto. Najpierw przytuliłam się do drzewa. Po chwili chyba słyszałam jak ono żyje. Było mi dobrze i nagle poczułam tak niesamowity ból, że bez kontroli nad sobą oderwałam się od drzewa i zaczęłam krzyczeć. Jeszcze nigdy coś takiego mi się nie przydarzyło. Krzyczałam wyrzucając z siebie wszystko, co było we mnie i nie dawało spokoju. Krzyk zmienił się w szloch. nie wiem ile czasu to trwało, ale nagle poczułam niewyobrażalny spokój. Czułam drzewa i wiatr i ciszę i było mi dobrze. Jeszcze trochę przytulałam się do drzewa, popatrzyłam i wróciłam do samochodu. Nie wiem na jak długo mi to pomoże, ale teraz jest mi cicho i spokojnie... Życzę Wszystkim spokojnych świąt i nadziei...
  9. MARY10 Przepraszam za to, co do Ciebie napisałam, ale my tutaj jesteś wrażliwi na takie oceny i proszę Cię nie rób tego więcej. Potrzebujemy pomocy i przecież o tym wiesz.
  10. DOROTAT12. Obrażanie się z powodu niezrozumienia, czy nie akceptowania czyjegoś zdania, to taka mało optymistyczna droga do wyjścia z nerwicy. My nerwicowcy musimy nauczyć się szanować czyjeś poglądy, nawet jeżeli one nie zgadzają się z naszymi. JASMA jest na prostej i dzieli się swoimi doświadczeniami i wnioskami i robi to z chęci pomocy innym, którzy są dalej od niej w walce z nerwicą. Z tego, co piszesz, to jesteś na etapie szukania natychmiastowego sposobu powrotu do normalności. Może potrzebujesz więcej czasu na pogodzenie się ze swoim stanem i więcej czasu na zatrzymanie się i przeanalizowanie wszystkiego, aby móc zacząć wychodzić z choroby. JASMA proponuje przyspieszony kurs, ale tempo wychodzenia każdy musi dostosować do siebie. Jedni są w lepszym stanie, inni w gorszym i czas potrzebny na lepsze samopoczucie jest różny. My tutaj nie jesteśmy lekarzami,my przeszliśmy i przechodzimy przez piekło i tym się dzielimy. Lekarze natomiast o naszych dolegliwościach wiedzą wszystko, ale teoretycznie. Lekarzowi łatwo jest przepisać leki, nawet wiele, bo oni nie czuja, tak na prawdę nie mają pojęcia przez co my przechodzimy. Odchodzenie z tego forum zabierze Ci możliwość dzielenia się, porównywania i czytania tego, co inni o Twoich odczuciach piszą, bo oni rozumieją i czują i nawet jak nie godzisz się z ich opiniami dzisiaj, to za jakiś czas może zmienisz zdanie. to forum jest pomocne, bo przekonuje nas, że nie jesteśmy sami, a to jest bardzo ważne. Pomyśl o tym. MARY,. Moim zdaniem nie masz pojęcia o nerwicy lekowej. Poczytałam Twoje posty bardzo wcześniejsze jako ZDROWA też i myślę, że masz rozklekotane serce, ale o nerwicy lękowej nie masz pojęcia. Nie proponuję Ci, żebyś poszukała sobie innego forum, pisz tutaj i dziel się swoimi doświadczeniami, ale przestań być niegrzeczna, arogancka i mądrząca się, bo na tym forum należy być tolerancyjnym, nawet jak coś nam się nie podoba, czy mamy odmienne zdanie. Idą święta i życzę Ci trochę pokory, zanim kolejnym razem kogoś ocenisz po swojemu.
  11. DOROTAT12 Odpisałam ci się się wylogowało i nie ma mojej odpowiedzi. Napiszę do ciebie albo później, ale raczej jutro, bo wiesz są święta i właśnie piekę piernik z marcepanem... :-))
  12. SZANKA Witaj.to, co piszesz, to wszystkim tu jest dobrze znane. Jedni boją się że sami umrą i szukają w sobie bez końca chorób, inni tak jak Ty boją się, że zostaną sami. Nie ma z tym nic wspólnego status majątkowy, bo ludzie niezamożni maja inne problemy, a zamożni inne, ale problemy mają. Większość ludzi tu i nie tylko tu, ale na to forum weszli szukając wspólnoty, zrozumienia, jedności i oczywiście pomocy. Wszyscy mamy kilka wspólnych cech, to których należy zbyt duża empatia i inne. Drogi, którymi doszliśmy do tego miejsca są rożne, ale efekty podobne. To jest o tyle optymistyczne, że nie jesteśmy sami , że to, co nas dopadło, mają tez inni. To jest może mało pocieszające, ale nie sprawia, że przerażamy się jak ktoś, kto jest jeden z nielicznych cierpiących na coś wyjątkowego. Nerwica lękowa we wszystkich swoich odmianach, to obecnie zjawisko społeczne. Jedyna rzecz jaka nam pozostała, to dotrzeć do przyczyn, które nas tam zaprowadziły, pogodzić się ze wszystkim, nauczyć się nie panikować, nie myśleć, nie szukać i nie pielęgnować swoich emocji, tak tych negatywnych jak i pozytywnych, bo np. empatia to pozytywne emocje, ale jak przesadzimy w angażowanie się, to skutek dla nas jest negatywny. To tyle najogólniej. Reszty nauczysz się na psychoterapii i nawet jak nie będzie Ci się zawsze podobało, to nie rezygnuj tylko ucz się jak być sobą na prawdę, a wtedy będziesz zdrowa i już zawsze będziesz się pilnować.. Co do drugiego dziecko jako lekarstwo na złe emocje, które zamieszkały w Twojej duszy i głowie, to najgorszy z możliwych pomysłów, ale masz terapeutę i na pewno Ci wytłumaczy dlaczego. Pozdrawiam serdecznie :-)
  13. PAMKA. Ja się nie obrażam, bo nie mam powodu. Masz prawo myśleć jak chcesz, ale zastanów się pisząc zdanie *moja mama nigdy bym mnie nie skrzywdziła, wspiera mnie w walce z nerwica i jest dla mnie najważniejszą osoba na świecie*. Twój problem polega między innymi na tym, że już w swoim wieku, a pisałaś, że masz 21 lat, najważniejsza osoba na świecie powinnaś być dla siebie Ty sama, a mama w odpowiednim dla siebie miejscu i im będziesz starsza, tym miejsce mamy powinno być coraz dalej. Jest to proces naturalny i zdrowy. Przestałaś być dzieckiem, stajesz się dorosła i taka jest naturalna kolej rzeczy. Z czasem będziesz miała męża, dzieci i jak im kiedykolwiek zasugerujesz, że mama jest dla Ciebie najważniejsza osobą na świecie, to złamiesz im życie Tak jak teraz nie stajesz się dorosła i samodzielna i tak na prawdę mama Ci na to pozwala, bo mama powinna pozwolić Ci odejść do własnego życia i świata, a nie cieszyć się, że jest dla Ciebie najważniejsza osobą.. Taka postawa nie zmienia miłości do rodzica czy rodzica do dziecka. Taka postawa pozwala rodzicowi cieszyć się z sukcesów dziecka, które wychowała, nauczyła i pozwoliła odejść, a dziecko pełne miłości z bagażem dobrych nauk i doświadczeń może śmiało żyć na własny rachunek. To jest miłość.
  14. DOROTA12 Za namową ludzi z tego forum, poszłam na psychoterapie. Do pracy idę dopiero od stycznia i jak zapisywałam się na terapie, nie wiedziałam, czy dam sobie rade z płaceniem za wizyty, bo byłam bezrobotna ,ale znalazłam prace i na terapie chodzę 3 razy w tygodniu. Ta terapia, to najlepsza rzecz na jaką ktoś mnie namówił. Ja w znacznie mniejszym stopniu niż PAMKA karmiłam się moimi nieszczęściami z przeszłości, z dzieciństwa i sama sobie brukowałam wyboista drogę włóczenia się po nerwicy, lękach, żalach itp. Zamknąć przeszłość, to ją zaakceptować, to pogodzić się z nią, bo przeszłość, to coś, co minęło i jedyna rzecz jaką można zrobić, to nie rozpamiętywać, nie oskarżać. Wybaczyć, ale jednocześnie wyprowadzić wnioski i ratować to wszystko, czego jeszcze nie udało man się, przez rozpamiętywanie, oskarżanie i ubolewanie zniszczyć. Przekonano mnie i wytłumaczono, że nigdy nie jest winien tylko jeden rodzic, ale to nie oznacza, że należy ich nienawidzić czy przestać z nimi rozmawiać. Najważniejsza rzecz, to przestać sobie samemu opowiadać bajki na temat tych, których kochamy, bo nawet jak przestaniemy patrzeć na niektórych przez różowe okulary, to przestaniemy ich kochać. Nie przestaniemy, ale damy im i sobie szanse na lepsze życie i lepsze zdrowie. Pamka żyje w swoim świecie i jak na razie niczego nie chce zmieć w sposobie myślenia. Pamka chce cudu dzięki któremu będzie dobrze się czuła, a takiego cudu nie ma. Cały proces obdarzania nerwicy miłością i bycie z nią, to nasze myśli i nasze wierzenia, nasze w związku z tym postępowanie i tak jak 1000 razy na tym forum padło stwierdzenie, że dopóki nie zmienimy sposobu naszego myślenia, oceniania, podsumowania, tak długo nerwica będzie nas kochać z wzajemnością. Do wszystkiego trzeba dojść, wcześniej, później albo nigdy...
  15. DOROTA 12 Ja nie napisałam, że do przeszłości nie należy wracać, ale, ze należny ją zamknąć, a to jest diża różnica... Co do PAMKI, to wyskoczyła na mnie broniąc swojej pozycji w życiu. Ja jestem od Ciebie starsza wiele lat i ten etap szukania winnych mam na szczęście za sobą. Ja ciebie PAMKA nawet nie znam, nie jesteś moją siostrą, koleżanką czy sąsiadką. Tak na prawdę, to Twoja sprawa jak będziesz sobie radzić, ale wyskakiwanie na mnie świadczy, że nie przyjmujesz zadniej innej możliwości prócz Twojej własnej, a to jest problem z którym dla własnego dobra powinna się uporać. Napisałam do Ciebie wprost, nie jak większość w *białych rękawiczkach* i tak na prawdę to jest to Twoja sprawa i twój problem, a nie mój i bycie niegrzecznym jest, w tym przypadku nierozsądne, ale to Twoja sprawa, nie moja.
  16. PAMKA Ja napisałam ...szukać przyczyn w sobie, a powinno być...szukać przyczyn i powodów, dla których normalnie żyć, w sobie...
  17. PAMKA. Czytam Twoje posty i myślę, że trochę się nakręcasz na tego ojca. Nie wiesz jaki byłby dla Ciebie jakby z Tobą mieszkał.i tak na prawdę nie wiesz jaki jest dla swojego syna... Ja miałam oboje rodziców i wszyscy uważali, że jestem córeczką tatusia. Prawda była znacznie bardzie smutna, bo jedyna osoba z która mój ojciec się liczył, to była moja mama. Ona decydowała jaki ojciec ma być dla dzieci i taki był. O wiele więcej bólu i smutku i wpędzanie z obniżoną samoocena dostałam od ojca, mimo, że nie było na świecie osoby, która nie uważała, że ojciec, to złoty człowiek. moja rada, chociaż trudna, to nabranie dystansy tak do ojca jak i mamy jak i całego życia. Jesteś dorosła i masz wystarczająco duże doświadczenie w byciu dorosłą, więc pora zacząć myśleć o sobie, przede wszystkim o sobie. Przeszłość, to coś, co minęło i niczego już w niej zmienić nie można, ale można wyprowadzić wnioski z błędów rodziców, bo zawsze oboje są winni (gdyby twoja mama była taka doskonała i złota, to nie tęskniła byś tak za ojcem, nie fantazjowała byś na jego temat i nie miała byś dzisiaj takiego popieprzonego stanu emocjonalnego. To nie tylko odejście Twojego ojca do tego doprowadziło. Niestety! Im prędzej nabierzesz dystansu i im prędzej zrozumiesz gdzie Twoi rodzice, a mama przede wszystkim narobili tobie krzywdy, tym prędzej zaczniesz normalnie funkcjonować i szukać przyczyn w sobie. poza tym jesteś bardzo młoda i na pewno kiedyś będziesz chciała mieć dziecko czy dzieci, jak dzisiaj nie rozliczysz, nie pożegnasz swojej przeszłości i błędów swoich rodziców masz duże szanse zrobić krzywdę swojemu dziecku, a przecież, nawet teoretycznie, tego nie chcesz. Życie jest brutalne i podłe i trzeba nauczyć się być twardym i nie szukać dodatkowych powodów do szaleństwa. wystarczy, że kłopoty sprawia wrażliwa dusz i za duży stopień empatii, a na to nie ma lekarstwa... Nie dopuszczaj do siebie niczego, co i tak niczego nie zmieni w przeszłości, a pogmatwa ci tak pogmatwany sposób odczuwania... Powodzenia.
  18. Dziękuję JASMA. Jestem wściekła, rozżalona i zdeterminowana. Nie odpuszczę na pewno. Lekarze maja pacjentów w dupie i nigdy nie zmienię zdania. Ja nie musiałam wiedzieć, nie musiałam czytać ja ufałam lekarzom i znalazłam się po ciemnej stronie księżyca... Wiem, że czasem będę potrzebowała wsparcia, bo taka silna to ja nie jestem, ale wiem, że od Ciebie i innych ludzi z forum dostane je na pewno... Walczcie wszyscy, bo warto... :)
  19. Witaj Jasma. Tak to działa, jak napisałaś. Trzeba zmusić siebie do racjonalnego myślenia i trzeba tego pilnować. To faktycznie na początku jest łatwe, później jest trochę trudniej, ale później jest już łatwo. Co do odstawiania leków, to nie zawsze jest łatwo, ale jak przekonamy siebie, że to najlepsza droga, to nawet jak pojawią się jakieś efekty odstawienne, to będą one droga do wolności i dobrego samopoczucia i jedyna droga, to ta ku górze. Ja myślę, że większość objawów odstawiennych jest w naszej głowie i wtedy trzeba stosować techniki. Leki należy odstawia bardzo powoli, ale nie odpuszczać, jak już postanowiliśmy, to zrobić. Ja z tego wyjdę na pewno i zawdzięczam to Tobie JASMA i IGNACOWI. Gdyby nie Wy nigdy nie pomyślała bym, że tak nie tylko trzeba, ale w ogóle można... Pozdrawiam serdecznie.
  20. Witam. Czytam wasze posty i ciesze się, że ten etap mam już za sobą. już się namacałam, naszukałam, nasłuchałam wszystkiego w sobie. Narobiłam badań, najadłam się tabletek i ciągle źle się czułam. Teraz jestem na etapie, przekonania, że źle się czułam przez leki i przez lekarzy, a nie przez nerwicę. Nigdy więcej nie pójdę do psychiatry. Dla psychiatry każdy jest chory i tylko przepisują, przepisują, coraz to inne, nowsze, lepsze i do głowy im nie przyjdzie, że może bez leków będzie lepiej..., a jak zaproponowałam, że może odstawię leki i zobaczę jak się czuć będę, to straszył mnie... HORROR! Boje się, leków, boje się złego samopoczucia, boje się lekarzy i to nie jest wynik nerwicy tylko zasługa lekarzy. Odstawiam tegretol i odstawię go na pewno. Skutki odstawienne mogą pojawiać się nawet do roku, bo lek siedzi w tkance tłuszczowej, w kościach. Najszybciej zniknie z krwi, bo w 10-15 dni, później z tkanek będzie przedostawał się z powrotem do krwi i kiedyś pozbędę się tego całego dziadostwa na stałe. Jestem przekonana, że lepiej będę czuła się bez jakichkolwiek leków. Lekarze robią z ludzi z nerwicą kaleki i nic ich to nie obchodzi. Zawsze byłam pogodnym, radosnym człowiekiem, a teraz najwięcej czasu spędzałam na szukaniu w sobie choroby, na nakręcaniu się, na łykaniu tabletek, na wierzeniu lekarzowi. Czytam Wasze posty i bardzo dobrze wiem, co piszecie i co czujecie. Ja ten etap mam za sobą. Teraz jedyna rzecz jakiej się na prawdę boję, to wszelkie leki psychotropowe, uspokajające i inne działające na układ nerwowy... Życzę Wam przejścia do kolejnego etapu i lepszej walki o siebie, bo życie warte jest przeżycia, a nie zatrucia lekami i egzystowania w wiecznym strachu... Powodzenia i wiary, że bez leków można żyć :-))
  21. JASMA. Całkowicie odstawiłam ten COAXIL i jest ok. natomiast mam jeszcze jeden problem. Nie napisałam na początku, bo wszystko muszę zrobić po kolei i nie wiedziałam czy w ogóle dam rade. No więc oprócz tego COAXILU przez dwa lata dostawałam TEGRETOL 200 rano i 400 wieczorem jako stabilizator nastroju. Faktycznie działał wspaniale, ale od jakiegoś czasu zaczęłam mieć kłopoty z pamięcią, niewielkie, ale zauważyłam to, poza tym, drobne kłopoty ze wzrokiem i wtedy zaczęłam czytać o tym TEGRETOLU. Twoje i IGNACA odstawienie leków zmobilizowało mnie do zmiany i walczę. Od 10 dni zmniejszyłam dawkę o 200 i jest dobrze, oprócz bólów głowy. Zmieniłam lekarza i on mówi że 100 na tydzień. Ja odstawiłam 200 bez lekarza i jak przestałam brać, to poszłam do lekarza. on powiedział, że skoro zaczęłam od 200, to niech tak będzie, ale następną dawkę zmniejszyć o 100 co tydzień. Przyznam, że naczytałam się za dużo i teraz boje się zmniejszać tą dawkę co tydzień, a z drugiej strony nie mogę pójść do lekarza i powiedzieć, że ja wiem lepiej.. JASMA, napisz mi coś optymistycznego... Dziękuję.
  22. POLCIA :-) Na pewno nie będzie to za wiele i spokojnie możesz poprosić o EKG. Powiedz, prawdę, że się boisz i chcesz się uspokoić. A jak lekarz będzie cie zapewniać, że na pewno nic Ci nie jest, to bądź uparta. Nie robi Ci lekarz żadnej łaski. Powodzenia :-)
  23. A tak gwoli informacji, na oddziale ratunkowym nie przepisują żadnych recept. Dostaje się kartę informacyjną i z tą karta należy udać się do swojego lekarza rodzinnego, a ten po przeczytaniu skieruje do odpowiedniego lekarza, albo nie i na tym koniec, ale przecież nie ma konieczności pokazywania komuś tej karty informacyjnej z ratownictwa. Ja tam byłam i najwięcej było tam pijaków z rozbitymi łbami, to skora pijacy mają prawo korzystać, to każdy ma prawo.
  24. MARY10 :-) Ja tak zrobiłam dwa lata temu. Miałam zawroty głowy, mdłości i te wszystkie atrakcje nerwicowe. Byłam u wszystkich lekarzy i dostawałam skierowania na tomograf i i inne badania, na które czekać trzeba było miesiącami, więc pojechałam do szpitala na ratownictwo i powiedziałam, że zemdlałam i zrobiono mi wszystko na miejscu. Wszystko było ok. i nikt do mnie nie strzelał. Dano mi zalecenie do dalszego leczenia w poradni nerwic i koniec. Ja byłam uspokojona, nie musiałam czekać miesiącami, wiec to chyba nie jest taki najgorszy sposób na spokój, ale Ty tego nie musisz robić, prawda :-))
×