
izabella76
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez izabella76
-
MONIKAS :-) Jest bardzo dużo różnica między strachem a lękiem. Strach przede wszystkim racjonalny. Bywa mobilizujący, a lęk jest irracjonalny. Prowadzi to wymysłów, nerwicy, szaleństwa... Ja opisywałam swoje lęki. Rozkładałam je na czynniki pierwsze i opisywałam. Już jak piszesz widzisz ich niedorzeczność. Mi pisanie pomogło, może i Ty spróbuj, tylko trzeba być szczerym do bólu...Poza tym pisanie o swoich emocjach zwalnia w dużym stopniu z zadręczanie otoczenia...
-
Monikas :-) Ja miałam tak samo. Prawie wszyscy ten etap przechodzą. Teraz już nie wymyślam chorób, nie doszukuję się. Z czasem też się nauczysz, musi tylko przyjść moment, kiedy będziesz za zmęczona doszukiwaniem się czegoś, czego nie masz. To mija. Zapewniam Cię :-) Pozdrawiam :-)
-
MALINKAAA Ja mogę Ci polecić ASPARAGINIAN EXTRA. To jest magnez z potasem w tabletkach, które łatwo się połyka. Jest tam wystarczająca ilość magnezu i wystarczająca potasu. Tabletki łyka się rano i wieczorem i jest dobrze. To jako uzupełnienie diety i trzeba łykać to długo, ale pomaga i kosztuje ok. 11,-zł za 50 sztuk.Ten musujący magnez z wit.b6 ja też piłam, ale ten jest wygodniejszy i bogatszy o potas równie potrzebny. Powodzenia.
-
Cześć Wszystkim. Przeczytałam ten post IGNACA i tak jakbym czytała o sobie.... Dwa tygodnie temu odstawiłam wszystkie leki, oprócz tych na szybkie tętno. Przeprowadzono mi też wszelkie badania i nic nie wykazały. Byłam tydzień temu u kardiologa (znów innego) i ten zaproponował mi spotkanie z neurologiem, ale jej znajomym za 200,-zł. Ja jestem uczulona na takie propozycje i powiedziałam, że to dla mnie za drogo i mogę pójść do innego neurologa, a pani odpowiedziała, że albo zależy mi na zdrowiu, ale nie i wybór należy do mnie. Ja mam jakieś zmiany w kręgach szyjnych, ale nie zagrażają życiu. Poza tym na jednej wizycie u takiego neurologa nie skończy się. Zleci kolejne badania i od prywatnego, to będą prawdopodobnie płatne i później kolejna wizyta i tak popadnę w jeszcze większe szaleństwo! Zaproponowałam tej kardiolog, że skoro, to jej znajomy i dobry neurolog, a jest ordynatorem szpitala, to ja chętnie położę się do tego szpitala w celach diagnostycznych, jak jest to konieczne, a ja nie mam tyle pieniędzy. Pani zaniemówiła i po chwili powtórzyła, że moje zdrowie zależy od moich decyzji i zakończyła wizytę ze mną... Jestem 2 tygodnie po odstawieniu leków i od wczoraj jest do d...y. Ja myślę, że moje pogorszenie samopoczucia ma związek z tym, co IGNAC napisał. Zachowanie lekarki i odstawienie leków i w jakimś sensie pozostanie bez pomocy lekarza sprawiło, że jest gorzej. Do tego mój mąż był przez dłuższy czas na zwolnieniu lekarskim i ta jego obecność była dla mnie oparciem, a teraz on chodzi do pracy i ja jestem sama, więc panikuję. Niby wiem, co powinnam myśleć i robić, ale jakoś sobie z tym nie radzę. Pomóżcie mi. Proszę....
-
cd. sztuka polega na tym, że trzeba je uchwycić, przeżyć jak najgłębiej i... zapamiętać, bo tylko dzięki nim życie jest możliwe do przeżycia... pozdrawiam wszystkich i życzę jak najwięcej dobrych chwil...
-
Witam wszystkich :-) Ostatnio straciłam przytomność i trafiłam do kilka dni do szpitala, gdzie przeprowadzono mi wszelkie możliwe badania i dowiedziałam się, że leczenie mnie tegretolem było bez potrzeby. Na szczęście sama go sobie odstawiłam (dziękuję JASMA i IGNAC). Poza tym moje problemy ze zdrowie swój początek mają w poważnych zmianach w kręgach szyjnych i ta przerwa między krążkami zmniejsza się, co powoduje wszelkie moje objawy. Efektem braku poprawy jest rozwój u mnie nerwicy i jej uciążliwości. Przepisano mi NILOGRIN i dano już w szpitalu, bo nie wiem, czy miałabym odwagę połknąć to w domu sama. Ten NILORGIN pomaga na zawroty głowy i zaburzenia widzenia i szum w uszach. Lek mi nie pomoże i zostałam zapisana na operacje kręgosłupa szyjnego i dopiero teraz jestem przerażona...Mam hydro, ale jeszcze jej nie połknęłam, ale mam. Zapisałam się na specjalną psychoterapię, która sprawić, że przestanę się bać tej operacji... WSZYSTKO NA CO MOŻNA W ŻYCIU LICZYĆ, TO KILKA WYKRADZIONYCH LOSOWI CHWIL TYLE ZOSTAJE Z ROJEŃ O SZCZĘŚCIU. W MŁODOŚCI CZŁOWIEK WIERZY, ŻE SPEŁNIĄ SIĘ JEGO WSZYSTKIE OCZEKIWANIA I MARZENIA. GDY DORASTA ZDAJE SOBIE SPRAWĘ, ŻE LOS OFERUJE MU TYLKO CENNE, ULOTNE CHWILE.
-
I jeszcze jedno. Jakiś cześć mnie umarła na zawsze i jakaś cześć mnie, tej prawdziwej, tej, która była tłumiona i schowana urodziła się na nowo. To o czym piszę, to przemyślenia, przeżycia, wyprowadzanie wniosków z własnego postępowania i godzenia się na zachowania, które odpowiadają innym. Nie mogę się już zatrzymać ani cofnąć. Przeżyłam zbyt wiele. Nie chodzi mi nawet o kontrole nas swoim zachowanie, myśleniem czy sobą, to chodzi o bycie sobą, taka jaką ja lubię i z którą jest mi dobrze.
-
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :-) Odstawiłam wszystkie leki i jest dobrze. Czuje się *jasno*, to znaczy nie jestem już otumaniona. nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak wpływały na mnie te leki na francę. Chętnie wychodzę z domu, chodzę po sklepach, po galeriach, na spacery. spotykam się ze znajomymi i zapraszam ich do siebie. Mam nadzieje, że tak już zostanie, a nawet, jak przyjdą gorsze dni, to leków już na pewno nie wezmę! Psychicznie jest dobrze, natomiast fizycznie mam to walące serce i drętwieją mi nogi i ręce. Na to walące serce dostałam concor cor 2 x po 1/2 tabletki 2,5 i jest dobrze. Na te drgające nogi i ręce pomaga gorąca kąpiel. Byłam u lekarza i on powiedział, że objawy, o jakich opowiadam, to jest efekt odstawienny i że to minie w ciągu kilku tygodni. Wierzę, że tak będzie. JASMA i IGNAC, dziękuję Wam i zawsze będę Wam wdzięczna za propozycje odstawienia leków i wszelkie instrukcje. Gdyby nie Wy i Wasza pomoc, pewnie dużo czasu minęłoby zanim sama wpadłabym na pomysł odstawienia wszystkiego i zobaczenia jak będzie mi bez leków. Jestem oczywiście wściekła na siebie, że tak długo byłam idiotką, która pozwala sobie na szpikowanie lekami, które powinny być odstawione dawno temu. Poza tym jestem wściekła na lekarzy, którzy z taką beztroską przepisują bez opanowania. Jakiś czas temu przeczytałam, że jak wpadnie się w kłopoty lękowe i depresyjne, to leki są potrzebne, ale po kilku tygodniach brania, jak samopoczucie się poprawi a następnie zaczyna się pogarszać, to jest to znak, że leki należy odstawić. Natomiast jak idziemy w takiej sytuacji do lekarza, to on przepisuje silniejsze i tak bez końca i w efekcie nigdy nam nie przechodzi i wpadamy w coraz większe kłopoty i w coraz gorsze samopoczucie, a wystarczy spróbować odstawić i poczekać kilka tygodni na bycie zdrowym... JASMA i IGNAC dziękuję... :-)
-
Dziękuję IGNAC za odpowiedź. Ja dużo spaceruje, bo ja lubię. Siedzenie przy kompie, czy przed tv, to nie moja bajka... Ja z tym walącym sercem mam dziwnie. Ono bije spokojnie i ciśnienie mam modelowe przez kilka miesięcy a później z jakiegoś powodu zaczyna przyspieszać, a ciśnienie pozostaje w normie, do tego przyspieszenia dochodzą leki i wszystkie atrakcje. Trwa to przez ok. tydzień i samo przechodzi. Ostatnio waliło przez trzy tygodnie i teraz samo przechodzi. Ja tego concor nie wykupiłam, bo w aptece nie było i umówiłam się na wtorek. Biorę ten metocard, ale działał tylko 2 godziny i przyspieszało, a teraz od wczoraj uspokaja się samo. Wczoraj biło wolno, ale mocno, a dzisiaj i wolno i spokojnie. Wyniki mam dobre wszystkich badań sercowych, bo wszystkie mam zrobione po dwa razy. Kardiolog mówi, że to tachykardia napadowa i że podłoże jest nerwicowe, ale po lekach na francę jest jeszcze gorzej... Odstawiłam ten coaxil i teraz zostało mi jeszcze 200 tegretolu, który dostałam na utraty przytomności i nie był mi do niczego potrzebny!!! Jakoś jestem przekonana, że jak odstawię wszystkie psycho, to ozdrowieję. Ten concor wykupię, ale zanim wezmę jeszcze raz nawiedzą kardiologa. NIENAWIDZĘ TEGO walącego serca i to zawsze najpierw serce przyspieszy a później wpadam w histerię. Dobrego, spokojnego dnia życzę.
-
JASMA, dziękuję za dobre słowa. Po tych wszystkich doświadczeniach z lekami, najbardziej potrzebuje dobrego słowa. Dziękuję
-
JASMA. Ja mam ciśnienie 120/80, 140/90 max, a tętno powyżej 100 i to jest okropne uczucie. Dostałam 2x dziennie po 1/2 tabletki 2,5mg. Jak byłam na oddziale ratunkowym w święta, przepisali mi METOCARD, ale on działa tylko 3-4 godziny i ten kardiolog powiedział, że CONCOR cor działa dłużej. Nie czytam ulotek, czytałam opinie na forum. Wezmę to na pewno i wierzę, że będzie dobrze.
-
Witam i mam nadzieje, że taka cisza na forum wynika z dobrego zdrowia i dobrego samopoczucia wszystkich. Byłam dzisiaj u kardiologa, bo moje serce wali zdecydowanie za szybko. Przepisał mi concor cor., ale nie było w aptece i oczywiście czytam o tym leku. Czy ktoś z was to brał i jakie miał przygody? Pozdrawiam :-)
-
Witam wszystkich w nowym, lepszym roku :-) JOLA86. witaj na forum. Objawy, które opisałaś to typowe dla nerwice, łącznie z tym wkręcaniem sobie różnych schorzeń. Moja rada jest taka, jak pójdziesz do lekarza, to zadbaj o to, żeby dokładnie Cie wysłuchał, a jak nie będzie chciał, tylko od razu będzie wiedział co Ci przepisać, to zmień lekarza. Pozdrawiam :-)
-
Kończy się rok i życzę wszystkim, aby tan Nowy Rok przyniósł man spokój w duszy i więcej radości i pięknych chwil, takich spokojnych i ciepłych i żeby udało się wyjść z nerwicy na zawsze i żyć szczęśliwie...
-
Witajcie w ten ostatni dzień roku. To nie był dla mnie dobry rok i nie tylko z powodu złego samopoczucia. Nareszcie się kończy i wiem, że następny nie będzie taki trudny. Nie dopuszczę do tego na pewno... Jestem na odwyku, ale jak do tej pory nie czuję żadnych negatywnych objawów. Przypomniała mi się pewna rozmowa z lekarzem sprzed wielu lat. Była to rozmowa prywatna, na jakiejś imprezie. Jednym z gości była neurolożka, Polka, ale na stałe mieszkająca we Francji. Ja wtedy świetnie się czułam, ale pamiętam, że ktoś powiedział coś o depresji i lekach i ja słuchałam. Pamiętam, jak ta lekarka powiedziała, że psychiatrzy przepisują leki na nerwice, czy depresję i trzeba je brać, ale powiedziała tez, że często zdarza się, że taki chory bierze te leki i po kilku miesiącach zaczyna źle się czuć, tak jakby leki przestały działać i idzie di lekarza, a ten przepisuje inne, często silniejsze leki i taki chory już stale źle się czuje i stale dostaje inne leki. Powiedziała, że tam, gdzie ona pracuje jest pogląd, że jak dostaje się leki na depresje, czy nerwicę i mimo brania, zaczynamy się znów źle czuć, to oznacza, że powinniśmy zakończyć leczenie, bo organizm sam reguluje ilość zażywanych leków i z lekami psychotropowymi jest tak, że jak już jesteśmy zdrowi, to organizm sygnalizuje to, poprzez odrzucenie leku i ponowne złe samopoczucie. Powiedziała, że tam, gdzie pracuje ta zasada jest przestrzegana i w 99% jest skuteczna, a w Polsce lekarze zamiast odstawić leki, przepisują coraz silniejsze i takiemu choremu nie robi się lepiej. Ja wtedy posłuchałam i zapomniałam, ale teraz jak czytam, Wasze wpisy i to jak JASMA i IGNAC wyzdrowieli po odstawieniu leków, to nie tylko przypomniała mi się tamta rozmowa sprzed lat, ale jestem przekonana, że to jest prawda. Ja jestem na etapie odstawiania wszystkiego i jakoś jestem przekonana, że wyzdrowieją bez tych leków....
-
DAM RADE :-) Fajnie jest robić postępy :-) Dasz radę na pewno, tylko nie poddawaj się :-) AGNIE91. Idź do psychiatry, ale jak nie będzie chciał Cie słuchać, tylko od razu wypisze receptę, to idź do innego i zrób wszystko, żeby Cie dokładnie wysłuchał. Przygotuj się do spotkania z psychiatrą.
-
DOROTA :-) Przeszłość, to coś, co minęło i niczego w tym zmienić już nie można. To jedyna prawda jaką należy zaakceptować. Poza tym mama na pewno kochała Cię, może nie tak jak potrzebowałaś czy chciałaś, ale kochała Cię na pewno. Gdyby nie kochała Ciebie nie zdecydowała by się na kolejne dziecko. A jak to dziecko pojawiło się, to stałaś się dodatkowo zazdrosna i na tym poziomie popracuj. Napisałaś, że masz 15-letniego syna, więc 20 lat nie masz tylko więcej i postaraj się powalczyć z tą odrzuconą małą dziewczynką, którą tak pielęgnujesz w sobie. Popracuj nad tym, bo warto być wolnym... Powodzenia :-)
-
DOROTA :-) Nie poszło mi ani szybko, ani łatwo i długo nie mogłam pogodzić się z tym, że moja mama nie jest taka jak mamy moich koleżanek. Jakoś tak zawsze byłam lubiana, nigdy nie zbuntowałam się, lubiłam szkołę i uczyć się, zawsze dużo czytałam, miałam zainteresowania i ta niska samoocena sprowadzała się bardziej do lęku, że czegoś nie zdam, czegoś nie przyswoję, nie wykonam na czas niż do tego, że jestem mniej warta. Mam ścisły umysł i ocenianie przychodzi mi na innym poziomie. Ja raczej porównywałam zachowania innych mam do zachowań mojej mamy. Rzecz, z którą nie byłam w stanie pogodzić się, ani zaakceptować to było, to, że mama nie kocha mnie tak jak inne mamy kochają moje koleżanki. Tu było mi ciężko, bardzo ciężko.
-
DOROTA życzę Ci jak najlepiej i nie zauważyłaś, że napisałam, jako porównanie o swojej mamie. Nie ma znaczenia czy Ty dostałaś kablem, a ja pasem, itp. Miałyśmy podobnie, Nie zauważyłaś niczego oprócz straszenia, a w tym, co napisałam nie było straszenia, było przedstawienie pewnej sytuacji w konsekwencji jakichś zachowań. Widzisz, co chcesz widzieć, słyszysz, co chcesz słyszeć i tkwisz w czymś, co powinnaś dla własnego dobra opuścić, ale zrobisz, co będziesz umiała i chciała.
-
DOROTA. Nie znam Cię i nie mam żadnego powodu Cię straszyć, a tak to odebrałaś. Weszłaś na to forum, bo jest Ci źle i szukasz... Tylko czego? Czy szukasz utwierdzenia siebie w przekonaniu, że tylko Ty masz rację, czy pomocy w naprawieniu swojego myślenia. Napisałam coś, co nie jest po Twojej myśli i natychmiast się zagotowałaś, ale ja napisałam, co myślę o tym, co Ty napisałaś, bo tego chciałaś. Nie musisz brać po uwagę mojej wypowiedzi...
-
DOROTA, przeczytaj swoje 3 ostatnie posty i sama zauważysz, że to skrzywdzone dziecko w Tobie nie tylko ciągle jest, ale Ty je hołubisz, Ty chcesz, żeby w Tobie było. Wybacz mi proszę, ale odniosłam wrażenie, że to skrzywdzone dziecko, jest dla Ciebie usprawiedliwieniem dla bycia nieszczęśliwą. Na tym forum setki razy padło stwierdzenie i słusznie, że bez względu, kto i kiedy nam zrobił krzywdę, której efektem jest nasze dzisiejsze złe samopoczucie, to aby nam przeszło, abyśmy byli wolni od przeszłości i poczucia krzywdy musimy uwolnić się od tego sami dla siebie i naszych bliskich. Piszesz, że masz syna, z którym masz doskonały kontakt, ale Ty jesteś bardzo zajęta sobą i swoją krzywdą i nie wiesz, czy takie szukanie, dochodzenie sprawiedliwości, naprawienia Tobie krzywd nie wpływa na Twojego syna. Takich emocji nie można ukryć. A nawet jak je ukrywasz, to nie jesteś taka szczera wobec swojego syna jak siebie samą przekonałaś. Z tego, co piszesz prowadzisz na poziomie emocjonalnym podwójne życie, a to chyba nie jest pozytywne. Twój syn oceni Cię kiedyś i jak dojdzie do wniosku, że bliskość jaka była miedzy wami nie była szczera, to Cię opuści i znów zostaniesz nieszczęśliwa i sama. Zrobisz oczywiście, co będziesz uważała za słuszne dla siebie, ale przemyśl, czy nie byłoby lepiej i bezpieczniej dla Ciebie i Twoich bliskich gdybyś wybaczyła swojej mamie i zamknęła przeszłość, w której i tak już niczego zmienić nie można..
-
DOROTA, ja nie chce na Ciebie naskoczyć, ale myślę, że nie można błędów mamy porównać do mordercy. Moja mama, to osoba nieszczęśliwa, choć samolubna, ktoś, kto za wszelką cenę chce być zauważony i postępuje jak kaleka. Do tego nie da sobie niczego powiedzieć, każde zwrócenie jej uwagi traktuje jak atak na nią i próbę odebrania jej ważności wynikającej z bycia matką. Nie rozumie, że bycie matką, to nie tylko wydanie na świat potomstwa. Jest kimś, kto domaga się szacunku, doceniania itp., ale nie szanuje, nie docenia nikogo, więc efekt jest prosty do przewidzenia. Może to zabrzmi strasznie dla niektórych, ale ja mojej mamy nie lubię. Gdyby potrzebowała pomocy, to natychmiast jej pomogę, ale nie zacznę jej lubić i już nie czuje się winna z tego powodu. Nie ma we mnie ani żalu, ani pretensji, ani poczucia krzywdy i jest mi z tym wreszcie dobrze, bo to nie jest moja wina, że moja mama jest taka, a nie inna. Inaczej mówiąc nie mogę mieć pretensji do kota o to, że jest kotem. Równie dobrze mogłam urodzić się w rodzinie bardzo bogatej, albo bardzo biednej, albo mało inteligentnej, albo w Afryce, czy hitlerowskich Niemczech. Postaraj się zrozumieć swoja mamę, rozłóż ją na czynniki pierwsze i zaakceptuj taką jaka jest. Najważniejsze, to nie stań się nigdy taka jak Twoja mama i nie zrób tego swoim bliskim, co zrobiła ona, a będąc jej córką masz predyspozycje. Takie jest moje zdanie.
-
JASMA. Taki nam przytrafił się poziom postrzegania świata. Jesteśmy wrażliwi, empatyczni i za to ceną jest taki stan emocji. Nawet jeśli, to prezent od losu i rodzice nam pomogli znaleźć się w miejscu, w którym jesteśmy, nawet jeżeli ci rodzice nie zrobili tego świadomie czy specjalnie, to wyjść z tego możemy tylko my sami i dobrze o tym wiesz... Życzę wszystkim dobrej nocy i wiary, że potrafimy...
-
IASMA :-) Z Gdyni do Warszawy na kawe i sernik, nawet z najlepszymi przyjaciółmi niedoli, to trochę za wcześnie, ale może w wakacje... :-) Dziękuję za ten przedział między 2 a 3, ale to i tak bardzo trudne. Z drugiej strony w piekle jeszcze jestem i jedyna droga, to ku światłu. Nie mam innego wyjścia. Ze wszystkich rzeczy na świecie chcę dobrze się czuć i na dzisiaj niczego więcej. Jak zacznę rozszerzać swoje potrzeby i pragnienia, to znaczy, że daję radę...
-
IGNAC, na pewno masz rację, ale to jest jak z oglądaniem filmu o duchach. doskonale wiem, że to są pierdy, ale oglądam z jednym zakrytym okiem, a czasem i dwoma. Do tego im bardziej nie patrze, tym więcej sobie wyobrażam i ta wyobraźnia jest lepsza niż u twórcy filmu :-))