
jasma
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez jasma
-
Dorota12 poczytałam o tym leku i powiem Ci, że ten Sulpiryd to niezły gagatek ;-)) z tego co czytam, to dosyć długo go brałaś i tak po prostu psychiatra Ci go odstawił, a dał coś innego, czy teraz od 10 wrześnie nie bierzesz już żadnych leków przeciwlękowych? a jesteś obecnie pod opieką jakiegoś lekarza? tj. psychiatry, neurologa, bo jak wiemy psychoterapeuty nie.
-
CzyDamRadę norrrrrmalnie, aż mi serce rośnie z dumy :))) W razie czego masz forum, maila i telefon do przyjaciela :-))) Pozdrawiam Cię
-
Dorota12 idź, idź, *krytyka wewnętrznego* też zabierz. Ważne aby negatywy nie przysłoniły pozytywów, a tych pozytywów choćby w wyjściu na spacer na pewno jest więcej :-)) Ktoś mi ostatnio powiedział :-)), że przynajmniej dziewczyny z nerwicą lekową mają fajne figury, (oczywiście mówiąc o sobie nie o mnie), ale to co Ty napisałaś, to ja buzię otworzyłam ze zdziwienia, ze 116 na 54 ??? a teraz ile ważysz? jeśli nie chcesz to nie pisz, to tylko moja ciekawość, która nie ma żadnego znaczenia.
-
Dorota12 trafienie na dobrego terapeutę, to trudna sztuka, a kiepski o słabym może bardzo zrazić. Natomiast, z mojego punktu widzenia najlepiej, tak jak pisała, jest psychoterapeuta nurtu poznawczo-behawioralnego i spróbuj go poszukać w swojej okolicy, to staje się dosyć popularny nurt, ponieważ daj efekty i dość często kształcą się w tym kierunku osoby młode, kreatywne i dużą ilością chęci i dobrej woli. kiedyś Ignac pisał o takich konsultacjach przez internet, ale ja nie wiem jak to działa.
-
Dorota12 jeśli jesteś z Warszawy mogę Ci polecić psychoterapeutę, znam kilku (choć nie wszystkich z autopsji) specjalizujących się w walce z zaburzeniami lękowymi z certyfikatem z zakresu nurtu poznawczo-behawioralnego i od razu utnę konfabulację - nie czerpię, z tytułu ich polecania żadnych korzyści osobistych, a namiary podam na maila :-)) CZYDAMRADE - zapisuj, zapisuj gorące myśli i nie nakręcaj się, przecież Ty już wiesz o co chodzi w tym wszystkim i jak to działa, a przynajmniej oczy Ci się zaczęły w tym kierunku otwierać :-)) Futerko byłaś w biedronce, zrobiłaś zakupy i wróciłaś do domu, a teraz pewnie obiad robisz, czyli wszystko ok, nic się nie wydarzyło, a że lęk odczuwałaś, a ten lęk spowodował to co spowodował, to co z tego, to tylko lęk, przy czym to nie jest jakiś obcy w nas siedzący, to my sami go w sobie generujemy, a nieunikanie sytuacji trudnych, takich jak zakupy w sklepie, powoli ten lęk pacyfikuje i ciesz się tym, że dałaś radę i nie poszywaj tego żadnym *ALE*. Powiem Ci w tajemnicy, że ja też tak miałam, że po sklepie jakoś tam chodziłam, ale podchodziłam do kasy i jeszcze kolejka była, to czułam coś w rodzaju zniecierpliwienia, napięcia, nie mogłam w miejscu ustać, chciałam uciekać, tak było parę razy, a później postanowiłam poczuć się w tej sytuacji, nie uciekać myślami zagłuszając odczucia, stałam i sobie myślałam ok. właściwe to tylko lęk, który już znam, czasami tak mi robi, ale ja to znam i wiem, że tam miewam i co? i właściwie nic. taka metoda nie działa od razu, poza tym wtedy chodziłam na psychoterapie i pracowałam nad pewnymi sprawami globalnie, lęk ogólny spadał i objawy odpuszczały. Najważniejsze jest jednak to co robisz, czyli nie unikanie tych trudnych sytuacji, nie rezygnowanie z pewnych lękotwórczych sytuacji, bo każda rezygnacja podtrzymuje zaburzenie, oczywiście nie należy kołem się łamać, a robić małe, na miarę możliwości i sił kroczki, ale w pożądanym kierunku i cieszyć się z choćby małych sukcesów. Także Futerko ciesz się :-))) I W CAŁEJ SWOJEJ *WYNIOSŁOŚCI* SERDECZNIE WAS POZDRAWIAM I KCIUKI TRZYMAM :-))
-
Dorota12 oczywiście w somatyce, a nie semantyce - edytor, niedobry mi zamienił ;-(( IGNAC - fajnie pośmiać się o rana, tak szczerze i beztrosko :-)))
-
Witam :)) Dorota12 już wiesz i przekonałaś się na własnej skórze, że zamiatanie problemów pod dywan nic nie daje, nie ważne czy robimy to za pomocą leków, czy psychicznego wyparcia, ignorowania pewnych spraw w swoim życiu, wewnętrzne *ja* zawsze kiedyś się o siebie upomni, zazwyczaj wtedy dochodzi do wewnętrznego konfliktu, ten do frustracji, a to jest świetne podłoże do wszelkich zaburzeń postrzegania, w tym zaburzeń lękowych, czyli potocznej nerwicy lękowej, przez nas pieszczotliwie nazywanej francą. Rzecz, jak piszesz zaczyna się w głowie, a wysiada jelito, ale to nie jest taka prosta droga, bo owszem rzecz dzieje się w głowie, ale w tej głowie musi tam bardzo długo siedzieć, musimy tą rzecz bardzo dobrze i regularnie karmić, aby w końcu w całej swojej okazałości zaczęło coś się dziać w semantyce. Zaryzykuję takie stwierdzenie, że objawy somatyczne są powikłaniem po nie załatwionym problemie na poziomie myślenia, podejścia, postrzegania. Oczywiście, idyllicznie by było gdyby każdy kto zaczyna odczuwać konflikt wewnętrzny, próbował rozwiązać go w sobie, a nie tłumił, nie ignorował, nie myślał że tak ma być i jakoś trzeba z tym żyć, szukał pomocy nawet u psychoterapeuty, mielibyśmy o wiele mniej nerwicowców wszelkiej maści. Tacy już jesteśmy, że to dopiero objawy somatyczne, skłaniają nas do zajęcia się problemem, przy czym one są właśnie ostatecznym wołaniem organizmu o pomoc. A jak zaburzenia lękowe zaczynają wpływać na somatykę, czyli cały organizm, to nas jeszcze bardziej nakręca i tym bardziej aktywizuje lęk, taka kwadratura koła. Natomiast nic nie zmieni faktu, że przerwać cały zaklęty, napędzający się krąg, trzeba na poziomie myśli i postrzegania świata i siebie w tym świecie. Zaburzenia lękowe są szyte na miarę każdego z nas, to znaczy, że jeśli ktoś ma zajawkę na zawał serca, to u niego będzie więcej objawów w tym kierunku, a jak ktoś bardzie boi się SM to w kierunku SM, a to dlatego, że bojąc się jakiegoś schorzenia, bardzo mocno koncentrujemy się na sygnałach wysyłanych przez ten właśnie układ czy narząd, tym samym nakręcając się w tym kierunku i dosłownie wywołując dane objawy czy odczucia - tak franca to potrafi, a raczej nasz mózg to potrafi. W związku z tym co napisałam jestem przeciwniczką wypisywania najgorszych i najstraszniejszych naszych objawów, po pierwsze, że właśnie każdy ma nieco inaczej (choć mechanizmy podobne) a po drugie, ponieważ tu zaglądają różne osoby w większości bardzo sugestywne i istnieje szansa, że za dwa dni połowa z nich będzie miała nowe objawy, równie trudne i destruktywne jak dotychczasowe, także może jednak nie straszmy się wzajemne. Lepiej chyba pisać o objawach typowych, ale w kontekście jak daliśmy sobie z nimi radę, czyli o sprawdzonych, działających sposobach w pacyfikowaniu np. ataków paniki. W kwestii leków jeszcze jedno, antydepresanty czyli leki z grupy SSRI, są to leki, krótko mówiąc wyrównujące poziom serotoniny, czyli hormonu szczęścia, ale jak sama nazwa mówi są to leki na depresję, a osoby lękowe zazwyczaj depresji nie mają, owszem mają obniżony nastrój, ale w następstwie odczuwania lęku, który jest dla nas trudny i bardzo nas martwi. Depresja i zaburzenia lękowe to dwa różne schorzenia, choć na pewnym poziomie z zazębiającymi się objawami, w depresji występuje lęk, a zaburzeniach lekowych obniżony nastrój, ale tak jak w depresji SSRI mogą, nie muszą, ale mogą skutecznie pomóc bo wpływają na główny objaw bo brak motywatorów, tak w lęku nie, ponieważ, nie załatwiają głównego problemu, bo przecież nie da się po prostu skutecznie usunąć lęku, poza tym może nie irracjonalny lęk, ale racjonalny strach jest nam niezbędny do prawidłowego funkcjonowania i oceny odraczającego nas świata, w tym oceny i niwelowania zagrożeń. Cały szkopuł więc w tym, aby irracjonalny lęk, sprowadzić, zamienić w naszych głowach, mózgach w racjonalny strach, czyli nauczyć się racjonalnie oceniać sytuację i adekwatnie na nią reagować - a to, znowu, można zrobić jedynie na poziomi myśli, postrzegania świata i siebie w tym świecie. A tak na marginesie, są pewne państwa, gdzie za przypisanie antydepresantów na zburzenia lękowe, lekarz psychiatra może stracić prawo wykonywania zawodu - o czymś to świadczy Mary10, co było a nie jest nie pisze się w rejestr :-)) przeprosiłaś mnie, choć wcale tego nie oczekiwałam i uważam, że właściwie nie powinnaś, każdy ma prawo przeciwstawiania się z czemuś lub komuś, czasami też błędnie postrzegamy czyjeś intencje, łatwo nam też oceniać, a ocenianie zazwyczaj podszyte jest emocjami, tak więc zostawmy to :-)) Cieszę się natomiast, że zaczęłaś pisać i piszesz fajne rzeczy i myślę, to robi dużo dobrego. Ignac czytałeś to: wzajemne popieranie się, spółka, jedność - aż zaczęłam mieć głupie myśli - oczywiście żartuję, ale bardzo się uśmiałam :-D
-
KTOŚKTOCZYTA zgadzam się z Tobą, że napisałam to somo, choć ubrałam w inne słowa, a Wiesz dlaczego???? BO JA MAM NIEZMIENNE ZDANIE NA PEWNE SPRWY I POGLADY TEŻ. Poza tym wyznaję pogląd, że pewne prawdy powielone wielokrotnie stają się rzeczywistością :-)) A jeśli Ty możesz być oskarżycielem, to ja mogę być adwokatem kogo i kiedy chcę..., tak to jest spółka i solidarność ze wszystkimi mądrymi ludźmi na tym forum. Może mi stosunkowo szybko udało uporać się z najgorszym, ale jakim prawem sugerujesz, że było łatwo? Ja chciałabym poznać Twoją historie, jak się zaczęło, na jakim etapie jesteś teraz, może Tobie też, ktoś jest w stanie jakieś własne pomysły poddać pod rozwagę i coś wnieść. Bo przecież jakiś problem masz lub miałaś, bo inaczej chyba na tym forum by Ciebie nie było, prawda?
-
A poza tym, zmiana myślenia, postrzegania pewnych spraw, praca nad sobą to jest właśnie walka z nerwicą lękową lękową. Walką też jest branie leków, ale koniecznie równocześnie z psychoterapią, bo są osoby słabsze psychicznie i może muszą mieć wsparcie farmakologiczne, tak na odwagę, ale z założeniem, że to tylko środek uświęcający cel, a terapia ma pomóc spacyfikować powody wewnętrzne powstania zaburzeń, ułatwić odstawienie leków raz na zawsze. Ale branie leków, wypisywanie objawów i konsultowanie skutków ubocznych, czy prowadzenie rankingu leków - to moim skromnym zdaniem walką nie jest a ucieczką, kapitulacją i może osoby takie powinny inny wątek zawiązać na forum i wcale nie piszę tego złośliwie, bo ten watek jest o walce z francą Ja rozumiem osoby, które zaczęły brać leki, bo ja na początku podeszłam podobnie, ALE TO BYŁ BŁĄD i jeśli każdy żeby dojść do pewnych wniosków, musi taki błąd popełnić na własnej skórze, to nikt i nic na to nie wpłynie.
-
Hmmm.... norrrrmalnie, aż mi się coś robi jak czytam pewne wpisy... Czepiacie się IGNACA, normalnie w żołądku mi się przewraca, bo jest niemiły, bo po głowie nie głaszcze, bo uświadamia, bo mówi nie popełniajcie moich błędów, poczytajcie jego stare posty, ile w nich ciepłych słów i mądrych rad, wsparcia dla Was wszystkich, ktoś nowy czasami wchodził na forum i desperacko prosił o pomoc i słowa wsparcia i co, zazwyczaj tylko IGNACOWI się chciało odpisać rzeczowo, konkretnie i na temat, a przy tym racjonalnie i wspierająco. Dlaczego odnosicie się do Jego ostatnich postów, gdzie został sprowokowany atakami i słowami, które zupełnie nie przystają do Jego osoby, kto Wam dał prawo do oceniania, diagnozowania i tym podobnych - ja niektóre nicki widzę po raz pierwszy i nic wnoszącego, mądrego, wspierającego, stanowiącego wartość dodaną nie przeczytałam. Łatwo innych oceniać, jak samemu nic się od siebie fajnego nie wnosi, bo tylko Ci nie popełniają błędów, co nic nie robią!!! Zaburzenia lękowe czyli nerwica lękowa to *choroba* myśli, co to oznacza, że treści naszych myśli wpływają na nasze emocje, które plus silne czynniki stresogenne mają wpływ na nasz organizm czyli wywołują pewne objawy - które to dla nas są takie trudne. Na prawdę, ktoś z Was uważa, że są leki, które wpływają na zmianę sposobu myślenia??? a przy tym nie ogłupiają, nie tłumią, nie chowają problemu pod dywan??? Ktoś kiedyś na tym właśnie forum napisał (nie pamiętam kto) że: przegrał walkę z nerwicą lękową na samym początku, bo poszedł w leki... Piszecie niektórzy, że czasami zaburzenie jest tak nasilone, że bez leków się nie da, każdy wybiera własną drogę - nie oceniam Ja osobiście jestem przeciwnikiem leków SSRI w zaburzeniach lękowych, choć nigdy nie napiszę - nie bierzcie, ale napiszę dlaczego jestem przeciwnikiem. Przytoczę kawałek mojego starego postu, wybaczcie, ale pisać mi się od nowa nie chce. Dwa i pół roku temu dopadł mnie kryzys, bałam się o własne zdrowie i życie, na początku te obawy były uzasadnione, ale z czasem zmieniły się w lęk irracjonalny, pomimo że stan zdrowie unormował się, pewne sprawy wyjaśniły, ale ja się nakręcałam, czytałam, sprawdzałam, podświadomie snułam czarne scenariusze, moje życie się zmieniło, straciło na jakości, chciałam być dawną sobą, w październiku (czyli po 4 miesiącach) zapisałam się na psychoterapię, byłam 2 lub 3 razy i pomimo, że moje wykształcenie jest mocno pokrewne do psychologicznego, nie potrafiłam otworzyć się, zaangażować, a samo nic się nie działo, a wręcz było coraz gorzej, miałam obniżony nastrój i umiarkowane zaburzenia lękowe (tak to teraz oceniam), postanowiłam pomóc sobie natychmiast, zrezygnowałam z psychoterapii i poszłam do psychiatry, dostałam Lexapro 5mg (najmniejszą dawkę) i Afoban doraźnie (nie stosowałam go), po około 4 tygodniach, rewelacja wszystko wróciło do normy, lęki gdzieś się rozbiegły, czarne myśli rozstąpiły, czułam się uleczona, ot taki lękowy epizod w życiu, po pół roku sama chciałam odstawić, odstawiałam jak trzeba, powoli i długo. Było ok, przez jakiś czas, ale problem w mojej głowie rozwiązany nie był, powoli lęki zaczęły wyłazić, myśli zagęszczać, po dwóch miesiącach od odstawienie było słabo, lęk rósł w siłę, a ja go karmiłam, w listopadzie (2012) dowiedziałam i przekonałam się na własnej skórze, co to jest lęk, panika, bezradność, bezsenność, nocne koszmary, poranne kołatanie serca i inne objawy, przeszłość zniknęła, teraźniejszość była rozmyta, a przyszłość nie istniała, klęknęłam na całego... ale... do leków nie wróciłam, wróciłam na psychoterapię (pod koniec listopada), czasem brałam ziołowe uspokajacze, piłam melisę, było ciężko, bardzo ciężko, marzyłam żeby tak na tydzień wziąć jakieś beno, odpocząć, zregenerować się, wyspać, odsapnąć, ale po każdy spotkaniu z psychoterapeutką wiedziałam że nie mogę tego zrobić, ale przede wszystkim nie chcę. Powiem Wam, że był taki moment, że z nerwów przed wyjściem na psychoterapię wymiotowałam, choć nie miałam czym (bo nic nie jadłam) dowlekłam się na terapię w dodatku metrem i tramwajem, żeby łatwo nie było, jak dotarłam byłam w takim stanie, że nie mogłam rozmawiać od tym co się dzieje, wiec psychoterapeutka zaproponowała mi relaksację, powiedziała abym się położyła, zaczęła mówić spokojnym tonem... ale ja nie byłam w stanie, nie byłam w stanie słuchać, a raczej słyszeć jej słów, po prostu nie mogłam... zrozumiała, usiadłam byłam blada ze strachu, ciało mi drżało i czułam się jak w matni... czułam że to mój koniec, koniec mnie takiej jakiej byłam kiedyś, już nigdy nie pozbędę się lęku, nigdy nie odzyskam spokoju... terapeutka dała mi swój jogurt i bułkę, zrobiła herbatę, pogadałyśmy o czymś i wróciłam do domu i już nigdy tak źle nie było... sięgnęłam mojego dna i się od niego odbiłam i zrobię wszystko żeby nigdy tam nie wrócić. Zmiana myślenie i podejścia do pewnych spraw jest mozolna, trudna i wymaga dużo pracy własnej, ja na psychoterapię już nie chodzę (od końca maja), jest dobrze, zostałam wyposażona w pewne narzędzia pomagające radzić sobie z lękiem, negatywnymi myślami, odczarowałam pewne sprawy, poznałam mechanizmy, ale cały czas pracuję nad sobą, *kontroluje myślenie* na pewne tematy, racjonalizuje pewne stany, mam spisana swoją check listę :)) i daję radę, jak każdy mam gorsze momenty, ale zrobię wszystko aby nigdy nie wrócić do leków. Jak zaczyna się brać leki na początku zmagania się z zaburzeniami lękowymi można wpaść w spiralę brania i odstawiania, mi się to na szczęście nie przytrafiło, ale mogło... I jaki macie na mnie pomysł?, mi też leki brane przez pół roku pomogły?, a może jedynie oddaliły, wydłużyły drogę wyjścia z zaburzeń lękowych?, może straciłam cały rok na leki?, może gdyby nie leki to nigdy bym nie poznała prawdziwego lęku? (a to chyba nie jest wartość dodana), ale na pewno dzięki temu, że je wzięłam, to wiem, że już nigdy nie wezmę, a dlaczego Wy mielibyście nie skorzystać z doświadczenia mojego, Ignaca, Mery10, Rolnika i wielu innych osób, które choć mają różne historie i do pewnych prawd dochodziły innymi drogami, do wniosków doszli takich samych - leki to dno, lekami leczy się chore ciało, a nie myśli!!!
-
GOŚCINNIE :-) Proszę, zostawcie te wzajemne ataki i udawadnianie czyje na górze, już większość nawet nie pamięta od czego się zaczęło, jakie to ma teraz znaczenie kto jest kto i co, kiedyś komuś napisał czy zarzucił, zostawcie to i posłuchajcie głosów osób, które z czymś poważniejszym się borykają. Wydaje mi się, że nawet Wam z tym fajnie nie jest. Szkoda czasu. Ten wątek ma prawie 10 lat, szkoda go trochę :-) Pozdrawiam Was serdecznie wszystkich
-
OPTYMISTKA napisz do mnie maila, żebym miła Twojego :)) a ja Ci odpowiem na Twoje pytanie: jasma007@wp.pl
-
IGNAC popieram Twoje słowa w 100% i nawiązując do nich, a od siebie, to ja choć do niczego mi to nie jest potrzebne, ale obudziłam swoją podejrzliwość i wnikliwość, sądzę, że ta całą dyskusję wywołały dwie osoby występujące pod różnymi nickami, skonfliktowane jakiś czas temu, z jednej strony osoba szukająca pomocy, w dziwny i niezrozumiały sposób, choć faktycznie tej pomocy potrzebuje, ale nie powinna jej szukać na tym forum, a drugiej strony osoba tą pierwszą tropiąca i demaskująca kolejne wcielenie, hejtuje też wszystkie osoby, które względem tej pierwszej okazały zainteresowanie i grzech, fopa, wtopę wielką popełniły, że się nie zorientowały - no jak można, jak się nie zorientować i próbować !!! Natomiast, jedna i druga z pewnością jakiś problem ma, jedna ucieka i zmienia życiorysy, a druga ją obsesyjnie tropi. Ja się mogę mylić, z tym co wyżej napisałam, co nie zmienia faktu, że bardzo się zraziłam, bardzo... moja prostolinijność i niczym nie zmącona dobra wola, intencje i chęć - prysnęła, a konflikty, rozkładanie moich postów na czynniki pierwsze, sugerowanie braku kompetencji, niewiarygodności i niespójności do niczego nie jest mi potrzebne, kwieciste podziękowania też nie, Jesteście kowalami swojego losu i sami o sobie decydujecie, a to forum to tylko czyjaś fantazja na czyjś temat, przykryta własnymi niedoskonałościami. Czy dam radę - masz do mnie maila i zawsze możesz do mnie pisać, tak ja zaczęłaś to robić :)) i nie szukaj pomocy na tym, ani innym forum, bo widzisz jak to wychodzi. Pozdrawiam wszystkich
-
Mam wiedzę, miałam zaburzenia lękowe i swoje przeszłam, chciałam rzetelnie, choć anonimowo, kierując się wiedzą i własnymi doświadczeniami, wspierać innych - to wszystko na ten temat. Myślę, że w tej sprawie powiedziałam wszystko, a nawet za dużo, resztę zostawiam Waszej refleksji. Pozdrawiam spokojnie i żegnam
-
No dobra i jeszcze moje P.S. :)) mogłabym odpuścić, ale ponieważ zaufanie do mnie zostało podkopane, nie chciałaby aby inni czuli się oszukani lub wpędzeni w maliny, słowo o lekach i innych moich *poradach* medycznych. Nie jestem lekarzem, ale mam wykształcenie medyczne z dyplomem, 4 lata uczyłam się farmakologii, a pięć lat różnych innych medycznych zagadnień, cztery lata pracowałam w szpitalu na specjalistycznym oddziale poza tym jestem mgr z zakresu Socjoterapii i wykwalifikowanym (po 2 letnich studiach podyplomowych) trenerem rozwoju osobistego / trenerem grupowym Gdy Ekoakowska upierała się przy tym, że odstawi lek przez konsultacji z lekarzem, była zdesperowana i zdecydowana, poczytałam wtedy o tym leku (dlatego też dociekałam, jak długo go bierze) o tym jak się go bierze i jak bezpiecznie odstawia i to co napisałam było poparte wiedzą i doświadczeniem, a tak jak napisałam 3 razy - chciałam ją uchronić przez większą głupotą. Ale Ona nie przyszła do gabinetu, którego nie mam, na wizytę, których nie oferuję, leków, których nie przypisałam i w ręku nie miałam, do kosza nie wyrzuciłam i kasy której mi nie dała, z wizytę, której nie było, ja nie wzięłam. Nie będę przepraszała, za wiedzę którą posiadam i chęci pomocy, które miałam, nie będę, bo do cholery ja tego nie czuję - ale czuję odpowiedzialność za swoje słowa, więc EKOAKOWSKA jeśli potrzebujesz i chcesz mojego wsparcia to ja nadal zapraszam na mila :)) Ja nie wiem kim są osoby na tym forum, nie pytam, nie inwigiluje, nie sprawdzam, wszyscy jesteśmy tu anonimowi, *porady* czy wsparcie też jest anonimowe. Ktośktoczyta wyobraź sobie, że ja uważam, że dla Ekoakowskiej, Ewalit i różnych innych osób zrobiłam więcej dobrego niż złego. Oburzamy jak to nazwałaś się bo cos chcieliśmy zrobić, dać z siebie, oburzamy się bo jesteśmy z krwi i kości - to oburzenie właśnie o tym świadczy. Mam nadzieję, że więcej osób, mimo, że nie pisze czuje absurd sytuacji. Pozdrawiam wszystkich
-
Miało być,, że mają maila do mnie :))) pa pa i trzymam kciuki za wszystkich tu zaglądających, z nerwicy się wychodzi :))
-
Staram się rozumieć różnych ludzi, usprawiedliwiać ich czyny i słowa, głównie dlatego, że często nie znam motywatorów ich postępowania. Nie wiem za co mam się bić w pierś, za to że próbowałam powstrzymać przed zrobieniem większego głupstwa, za to że w ogóle podjęłam temat, za to, że na forum moje słowa mogą być zrozumiane opatrznie, bo każdy może inaczej je zinterpretować, a może za to, że w ogóle cokolwiek pisze na tym forum?? a może za to że jestem sobą i niczego i nikogo nie udaje? -to biję się w pierś. Łatwiej czytać i ni z tego ni owego zaatakować? - to ja tak nie potrafię Ja jestem bardzo odpowiedzialna za swoje czyny i słowa, bardzo!!! EKOAKOWSKIEJ w którymś z postów dałam swojego maila i gdyby potrzebowała pomocy i bezpośrednio by się o nią do mnie zwróciła, to bym jej pomogła w każdy możliwy i osobisty sposób - za to mam się bić w pierś, bo biję się w pierś, za to że chciałam zrobić więcej niż powinnam, to był faktycznie błąd. A tak właściwie Mary10, Ktośktoczyta to demaskując rzekomo Ewalit w nicku Ekoakowska i apelu skierowanym miedz innym do mnie o niedoradzanie jej, to właściwie jaki miałyście cel, pomóc jaj czy raczej napiętnować??? - czytając Wasze posty, bo to dopiero jest niejasne. Poza tym, czy Wy bierzecie pod uwagę, że Ekakowska to nie jest jednak Ewalit, czy bierzecie pod uwagę, że się mylicie? sprawdziłyście ip komputera z jakiego pisze? bo ja nie wiem jak można być tego tak bardzo pewnym? i to ja nie mam pokory? Ktosktoczyta JA SIĘ ZASŁANIAM DOBRYMI INTENCJAMI, ZASŁANIAM!!! NO CHYBA *LEKKO* PRZESADZIAŁAŚ - i czy to przypadkiem nie jest ocena? Ja jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem, a to mnie wkurzyło Ja pomocy nie potrzebuję, każdy kto chce ma miała do mnie, lub go sobie znajdzie - zapraszam a resztę żegnam
-
KTOSKTOCZYTA i ocenia. jak już cytujesz to rób to dokładnie, WYRWAŁAŚ Z KONTEKSTU bo ja napisałam w tym poście tez tak: *Nawet pisząc z Ekoakowską, właściwie za każdym razem pisałam żeby zrobiła to pod kontrolą lekarza, dopiero chyba w ostatnim poście, kiedy upierała, że to zrobi, zaapelowałam (podobnie jak Ignac) aby podeszła spokojnie* i wtedy napisałam to co przytoczyłaś, czy ja faktycznie zabawiłam się w lekarza, może nie wiem, choć raczej chciałam uchronić przed popełnieniem większego głupstwa, a że intencje miałam dobre to nie będę dalej się z tego tłumaczyła. lekarzem nie jestem, ale wykształcenie medyczne posiadam - jedno drugiego nie wyklucza. Teraz u mnie będziesz szukała niespójności, pytanie tylko po co?
-
ktośktoczyta ja nadal nie jestem pewna czy to te same osoby, a to dlatego, że znalazłam to forum chyba w grudniu 2012, jestem tylko na tym i nawet nie wchodzę inne, poza tym nie czytam wątków wstecz i nie śledzę i nie porównuję rysów osobowościowych, a przede wszystkim nie spodziewam i nie doszukuję się podstępu, bo szkoda mi czasu, bo skupiam się na czymś innym, bo nie mam powodu do robienia tego, może to rodzaj naiwność, wierze w ludzi i właściwie dobrze mi z tym. w sprawie doradzania odstawienia leków, choć jestem przeciwnikiem ich brania, to nigdy nikomu nie powiedziałam odstaw, zrób to teraz, bo mam wykształcenie medyczne i wiem, że organizm nie lubi zmian, głównie nagłych, zawsze piszę idź do lekarza, skonsultuj, zrób to pod jego kontrolą, koniecznie łącząc z psychoterapią. nawet pisząc z ekoakowską, właściwie za każdym razem pisałam żeby zrobiła to pod kontrolą lekarza, dopiero chyba w ostatnim poście, kiedy upierała, że to zrobi, zaapelowałam (podobnie jak ignac) aby podeszła spokojnie. poza tym pisałam do ekoakowskiej, a nie kolejnego wcielenie kogoś innego. poza tym to jest forum, a nie gabinet lekarski i każdy tu wchodząc robi to na własne ryzyko, tu ludzie mają rózne przejścia, są różnymi osobami i może mają rożne intencje i mogą napisac wszystko i właściwie bezkarnie bo to jest forum, których własciwie czytać nie nalezy. a ja strzelam focha ;)), cóż c*est la vie i mówię pa pa
-
I jeszcze dwa razy wskoczyłam... no jak nic Jasma wyskakująca z lodówki ;)))
-
EKOAKOWSKA forum jest dla wszystkich, nie my je założyliśmy i nie nam decydować kto i pod jakim nickeim tu występuje. Nie mi też oceniać Ewalit, raz nawet coś opatrznie zrozumiałam i wyskoczyłam z czymś do niej (fakt budziła emocje), później przeprosiłam. No, ja też dzisiaj przegięłam z obecnością na forum, muszę trochę przystopować i dać innym szansę się wypowiedzieć, otwierasz lodówkę i Jasma hih hihih hi Dobranoc
-
EKOAKOWSKA nie ma powodu, do takiej reakcji, Mary10 jest na forum od jakiegoś czasu i zastanowiło nas to co napisała. Mary10 ja mam wątpliwości, poza tym jaką Ewalit miała by motywację do zmiany nicka i podawanie się za kogoś innego? forum jest dla wszystkich i myślę, że gdyby Ewalit potrzebowała pomocy i jawnie by o tym powiedziała, to tez by taką pomoc i wsparcie dostała, każdy może się pogubić
-
EKOAKOWSKA ja znam i podam na maila. Zastanawiamy się czy jesteś pewną Ewą ;))
-
Ja też nie bardzo się zdziwiłam, Mary10, a na jakiej jeszcze podstawie tak wnioskujesz?
-
Ignac, nie wierzysz, że co?