Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Michalinka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michalinka

  1. Witajcie :) U nas jutro robimy 6 urodzinki Niny, będzie bal dla 10 dzieci! Już się boję, w niedzielę zaś rodzinna impreza, także będzie radośnie. Urodziny Niny już były i impreza miała być tydzień temu, ale jubilatka miała katar i musieliśmy to przełożyć, raczej to była alergia, nie infekcja, ale Nina taka zasmarkana to lepiej jak będzie w formie. Mam nadzieję,że będzie pogoda, bo imprezy planuję w ogrodzie, będzie mniej sprzątania w domu, zastawa papierowa, no i dzieciaki nie rozniosą domu. Nina ma podobne do siebie koleżanki, energii to one mają jak pół elektrowni :) A z rodziną to już będzie spokojniej, aż mi się samej zachciało takich urodzin no i cóż, tony prezentów. Ale takie przywileje dziecka. Poza tym to jakoś tak spokojnie, praca, dom, dużo spacerów. Czekam na przyszły tydzień, mam 4 dniowy weekend, w Boże Ciało jedziemy do Wilanowa, Nina ma fazę na bycie księżniczką, Iga zresztą też, oglądały ślub Meghan i Harry*go w pięknych sukniach z zapartym tchem, w ramach prezentu będzie więc na jeden dzień księżniczką :) Cały czas myślę nad wakacjami, zaczęłam nawet przeglądać oferty na wyjazdy zagraniczne, bo tyle razy słyszę,że są tańsze niż rodzime, ale to chyba źle szukam , bo wychodzą astronomiczne ceny. Mąż chciałby jechać nad jezioro, najchętniej na Mazury, ja nad morze, a starsza Iga odkąd jej przyjaciółka jedzie z rodzicami do Disneylandu, o niczym innym nie mówi, także ciężki orzech do zgryzienia :) Ale cieszę się, że mamy takie problemy jak na razie ;) Julka bardzo się cieszę, że komunia wyszła idealnie, dużo nerwów przed z pewnością, ale wspaniale, że pogoda dopisała i wszystko poszło gładko. Też dostałam rower na komunię, miło to wspominam :) Myślę,że my już z naszymi córkami mielibyśmy co robić w tej Energylandii, ale to opcja na całe wakacje nie jest, raczej na jakiś weekend :0 Zobaczymy :) Diana super, że udało Wam się pojechać, zawsze to jakieś oderwanie się od codzienności. Dużo zdrówka. No i mam nadzieję, że te kolki będą Was mniej męczyć! Pozdrawiam serdecznie, muszę lecieć lukrować babeczki na jutro :)
  2. I ja się majowo witam :) Faktycznie pogoda była trochę lepsza niż ta prognozowana, ale jednak nie było szału. Dopiero w domu poczuliśmy moc upału, takiej prawdziwej, letniej pogody. Ale sam wyjazd udany,. dziewczynki bardzo zadowolone, choć liczyły na kąpiele i budowanie zamków z piasku, muszą poczekać do lata. Oczywiście byliśmy za krótko, mam nadzieję, że w tym roku pozwolimy sobie na co najmniej tydzień poza domem. Niestety, nasz dom to skarbonka bez dna, co roku coś trzeba poprawiać i topić pieniądze. Ale teraz będzie spokojniej, to po cichu zaczynam planowanie. Zazdroszczę bratu, on z żoną za 3 tygodnie jadą do przyjaciół do Irlandii, 10 dni urlopu :) Ja takich bliskich znajomych w fajnych miejscach z wolnym pokojem gościnnym. O górach może pomyślę, choć moje córki chyba wolą morze, to ten etap, piasek, woda,słońce i pełnia szczęścia. Ale chyba chciałabym jakiś ośrodek z jedzeniem, wiadomo, Nina je nieco inaczej, ale gotowanie na urlopie i potem sprzątanie to bardzo męczy. Może poszukam na Gruponie jakiejś okazji? Może coś się trafi fajnego? Na razie praca, letnia pogoda, mamy teraz fajnie w pracy, bo był wczoraj Dzień Bibliotekarza i świętowanie było,a jutro mamy imprezę biblioteczną w ogrodzie biblioteki, będzie wójt, urzędnicy, czyli fajnie się tak pracuje:) A poza tym to szukam letnich butów, i dla mnie i dla córek, może w sobotę pojedziemy na jakiś szoping, bo mąż niestety ma sobotę pracującą. Maniu nigdy nie byłam w Krynicy, zazdroszczę wypadu, pewnie masz tysiące pięknych wspomnień :) Chociaż tej choroby to jak najbardziej nie zazdroszczę, angina na sam wyjazd? Brzmi niesympatycznie. Ale fajnie, że mimo wszystko nie odwołałaś wyjazdu i poczułaś się lepiej. Najgorzej, jakby taka choroba pojawiała się wieczór przed wyjazdem, albo w dniu wyjazdu. Mam nadzieję,że zdrówko Ci już dopisze przez całe wakacje! Joasiu czasem nie trzeba wcale daleko wyjechać by fajnie odpocząć, ważne,że byliście w rodzinnym gronie i sporo imprez mieliście zaliczonych :) Julka to pewnie przygotowania do komunii Ciebie pochłonęły? :) I jak było w tej Energylandii? Diana jak się macie? pozdrawiam
  3. Witam się :) Słyszałyście,że akurat na majówkę ma się pogorszyć pogoda? Jestem rozczarowana, liczę,że prognoza się nie sprawdzi. Nie musi być upału, ale nie chcę deszczu i plus 8 stopni. To byłoby kiepskie rozwiązanie, w końcu zaplanowaliśmy wyjazd nad morze i fajnie byłoby pospacerować po plaży bez parasoli i zimowych kurtek. Ale jak będzie to zobaczymy. W każdym razie planujemy 3 dni w Krynicy Morskiej :) Oby tylko nie padało non stop. Chcemy trochę odpocząć i nacieszyć lenistwem. Ogólnie to u nas ok, dzieci zdrowe, w pracy jako tako, teraz korzystaliśmy z pięknej pogody i okupowaliśmy ogród. Posadziłam bratki, meble wyjęte, taras wygląda super, ogródek już też, bardzo letni :) Dziewczynki szaleją, na zmianę kochają się i nienawidzą. Przy śniadaniu wielkie awantury, a przy obiedzie wielka siostrzana miłość. Latem chciałabym odmalować duży pokój, brązy mi się znudziły, poszłabym teraz w jakąś szarość, albo beż, w każdym razie coś jaśniejszego, bo jesienią i zimą jest tam za ciemno i zbyt ponuro. A tak poza tym to dni wypełnia mi praca, potem dom i dziewczynki. Są w fajnym wieku, dużo je interesuje, są ciekawe świata i zadają masę pytań. Postanowiliśmy, że Nina do zerówki pójdzie w przedszkolu, jako,że pracuję to tak będzie po prostu wygodniej. No i najważniejsze 3 koleżanki zostają w przedszkolu. Z jedzeniem spokojniej, panie chyba bardziej ją pilnują, w czerwcu znów robimy badania i zobaczymy czy jest poprawa. A poza tym to codzienność i codzienność :) W sierpniu mam 2 tygodnie urlopu, na tydzień chcemy gdzieś jechać i szukamy fajnych miejsc, podpowiecie coś? Diana początki macierzyństwa bywają ciężkie, nawet to powtórne, bywa zupełnie różne niż to pierwsze. Ale jestem pewna, że to minie i odzyskacie spokój. Staraj się dbać o czas dla siebie, wtedy łatwiej przetrwać te wszystkie kolki i nieprzespane noce. Brawo dla Frania, idealny starszy brat! Julka o Energylandii nie słyszałam, ale mi wpadło jednym uchem,a drugim wypadło, ale zaraz sobie sprawdzę co to jest, na pewno będziecie mieli udaną majówkę :) Mania co u Ciebie? Asiu jak zdrówko, już wszyscy po ospie doszli do siebie? pozdrawiam, czas zbierać się do domku z pracy :)
  4. Witajcie :) Ja jak zwykle życzenia ślę na sam koniec, ale szczere, odpoczynek mam nadzieję był, nawet pomimo tej koszmarnej pogody, mało wiosenna aura, ale cóż poradzić :) Najważniejsze, żeby rodzina była razem i żeby było smacznie :) Nasze Święta takie właśnie są, chodzimy od rodzinki do rodzinki, jemy, dzieci zadowolone, tylko szkoda, że nie ma spacerowej pogody, liczyłam,że nadrobimy zaległości w kontakcie z naturą, a tutaj tylko stół i więcej pyszności w brzuchu:) Ale od tego też są święta, można spokojnie porozmawiać i jeść :) Nie będę oszukiwać , że jakoś bardzo się napracowałam, tyle co jajka z dziećmi pomalowałam i dekorowałam mazurki. Na razie obserwuję mamę i babcie przy pracy, świąteczne dania wymagają wprawy. Zaskoczyła mnie bratowa, dziś byliśmy u nich na śniadaniu i takie pyszności przygotowała,. że chyba muszę iść na jakiś kurs kulinarny bo ja dalej podstawową kuchnię prowadzę :) Ale nic to, czekamy na tę wiosnę i jak najwięcej słonecznych chwil Wam życzę :) Diana oczywiście nie mogę nie pogratulować narodzin Leonka. Faktycznie, sporo nerwów Was to musiało kosztować, ale najważniejszy jest happy end. Szkoda, że takie kolki małego męczą. Szkoda. Trzymam kciuki by wszystko się ładnie uspokoiło :) Joasiu fatalna zdrowotnie dla Was dla Wielkanoc, dużo zdrówka kochana, i cierpliwości, masz pod opieką mały szpital! Julka zazdroszczę wyjazdu, przyda się po świętach, akurat pogoda ma być wspaniała! Ja czekam na naszą majówkę nad morzem,choć wiadomo,że z dziećmi to co innego. Pysznych chwil z rodzinką :) Maniu dużo, dużo zdrówka! Dbaj o siebie!
  5. Witajcie :) Kulig się udał, wspaniale było, szkoda, że już po zimie ;)u nas tak powoli wiosennie, chociaż bardziej szaro, ale liczę, w tygodniu pojawi się te obiecane 15 stopni. Moja mama już by chciała bratki sadzić, ja też nie mogę doczekać się wiosny, na razie skupiam się na świętach, mam nadzieję, że będzie ładna pogoda i trochę wypocznę. Pochwalę się, dostałam małą podwyżkę w pracy, niby tylko 120 zł, ale czuję się z siebie dumna;) Tylko problemem jest Nina, miałam nieprzyjemną rozmowę z paniami z przedszkola,one niby mówią, że pilnują Ninę z tym jedzeniem, ale od razu dodają, że to jest zwykłe przedszkole, że nie są w stanie zadbać by nikt jej nie poczęstował niczym itp. Mała jest w przedszkolu 5 godzin, nie je tam posiłków, teściowa ją odbiera o 13 i daje zupę u siebie. A ja Ninie szykuję jakieś drugie śniadanko. Ale odkąd chodzi do przedszkola ma gorsze wyniki, często choruje, i schudła, ma kiepską skórę i brzuszkowe kłopoty. Ewidentnie tam jest problem i nie wiem jak mam wymusić by lepiej Niny pilnowali? Ma jeść tylko swoje przekąski, ale siedzi przy stole z dziećmi i jestem pewna, że się karmią wzajemnie, a nikt nie pilnuje jej jedzenia. Moja teściowa mówi, że jak tak dalej będzie, to musimy ją zabrać z przedszkola. Nie bardzo mi się to uśmiecha, więc szukam rozwiązania. Najbliższe przedszkole dla dzieci z różnymi problemami żywieniowymi jest 35 km od nas, więc odpada. W mieście mamy przedszkole prywatne gdzie są różne diety, w tym dla celiaków, ale to koszt 600 zł dodatkowo, więc wydatek konkretny. Ale ciągle mam nadzieję, że jakoś się dogadam z opiekunkami. No i Asiu pozazdrościłam Wam ferii w Krynicy Morskiej, zamówiłam nam tam pobyt na majówkę :) Zamówiłam nam 3 noclegi w Eryku, 800 metrów od plaży, pokoje na zdjęciach ładne, można coś ugotować na śniadanie. Zdecydowanie muszę się wyrwać i zmienić otoczenie, nie mogę czekać do wakacji. Jedzie z nami mama, siostra i jej chłopak. Także liczę, że raz czy dwa zajmą się dziewczynkami ;) Diana już chyba po porodzie, daj znać! Maniu zdrówka i kolejnej porcji energii. Co prawda ma wrócić zima, ale mam nadzieję, że pochwalisz się nowymi aktywnościami. Trzeba brać z Ciebie przykład, ja po świętach wracam na basen raz w tygodniu, trzeba zadbać o formę na lato :) Asiu co słychać? Julka jak tam u Was? pozdrawiam :)
  6. Witajcie, ale dawno mnie nie było! Kilka razy obiecywałam sobie, że będę pisać, ale zawsze coś. Wybaczcie. Po Świętach szybko były ferie, dzieci, praca, trudno było to połączyć. Mieliśmy akcję zima, więc pracować musiałam to łączyć z wolnym dziewczynek. Tylko co kończyły się ferie Nina złapała chorobę, na szczęście Iga zdrowa została. Ale nie długo, kolejny tydzień i Iga chora, od niej złapała Nina i tak tydzień za tygodniem istna sztafeta. Jeszcze po drodze grypa rozłożyła moją mamę i siostrę i musiałam nimi się zająć. Miałam dość, i ciągłych zwolnień i tego,że nie wiedziałam jak znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie. Teraz liczę, że w końcu będzie spokojniej ! Już nie mogę doczekać się wiosny i jakiegoś względnego spokoju w zdrowiu. Ogólnie to nie było za wiele ciekawych rzeczy u mnie przez ten cały czas. Głównie dom, praca, chore dzieci i tak w kółko. Czasem miałam tak fatalny nastrój, że inicjowałam kłótnie z mężem, byleby wyrzucić z siebie nadmiar emocji. Moje dzieci jak są chore to są naprawdę męczące i trudne do obsługi. One dostają z gorączką dodatkową porcję energii, myślałam,że dom mi rozniosą. a te ciągłe wrzaski, piski, głowę mi urywało. Dlatego tak trzymam kciuki by teraz było normalniej! Najgorsze, że moje córki non stop rywalizują o to, która będzie w centrum uwagi. Non stop, w jakiś dziwny etap weszły, ciągle się kłócą, biją, wyrywają sobie rzeczy z rąk. Jak wracam z pracy to jedna przez drugą musi być pierwsza u mnie, czasem chciałabym wyjść i wrócić za 15 lat, jak wyjadą na studia i będę mieć spokój.Do tego Nina ma te swoje zdrowotne problemy,w przedszkolu nie udaje się jej trzymać ścisłej diety i bardzo mnie to złości. Wyniki ma gorsze, widać coś tam podjada. A panie mi mówią,że ją pilnują. Temat trzeciego dziecka chyba odpuszczamy na zawsze, z tą moją parką z piekła rodem zaraz osiwieję ;) Maniu ja jak Asia nie wiedziałabym jak się ogarnąć na takim dużym koncercie, fajnie,że masz taką pasję i piękne wspomnienia :0 O baby shower słyszałam, szkoda, że nikt mi takiej imprezy nie zorganizował. Przyjaciółka musiała być zachwycona i pewnie dumna,że ma taką przyjaciółkę pod ręką. Biorę z Ciebie przykład, koniec szukania negatywów, prowokuję piękne chwile :) Koniecznie:) Diana jak tam u Ciebie, dawno nie byłam, ale pamiętam,że poród coraz bliżej, daj znać co u Ciebie! Asiu fajnie,że ferie udane, morze zimą, super sprawa :) Pamiętam jak do dziadków jeżdziliśmy parę razy na zimowe ferie, ale teraz mieszkają koło nas, więc nie ma komu zawracać głowę :) Mam nadzieję,że zdrówko Wam dopisuje? Julka też zdrówko mam nadzieję,już ok? Alergia Lili opanowana? Mam wrażenie,że dziś każdy ma z tym problem, uroki rozwiniętego świata. Szkoda, że pół ferii spędziłaś chora, ale teraz chyba dzieciaki na pogodę nie narzekają? :)Spóźnione ferie :) My trzymamy kciuki by do weekendu tak zostało, w piątek kuzynka robi kulig po lesie, będzie ognisko, bardzo liczę, że będziemy mogli być i świetnie się bawić :) Pozdrawiam Was serdecznie!
  7. Zaskakująco Nina dobrze zniosła sam zabieg, chociaż płacz po był ostry, bo jednak ból silny, jeść nie można, picie też kiepsko. Ale dała radę, bardzo dzielna była. Musieliśmy tylko wywieźć Igę, bo jak na złość, tyle czasu zdrowa, a tu jakaś infekcja. Niestety, teraz jak Iga zdrowa to Nina zaczęła ciągać nosem. Także w kółko zabawa. Oby do świąt przeszło. W każdym razie po tym wycięciu muszę to skonsultować z lekarzem, bo nie chcę ryzykować zdrowia Niny. Powiem Wam, że Iga zazdrosna była, o ten zabieg ;) Bo Nina taka dopieszczana, w centrum uwagi, a ona do babci pojechała i tam hodowała kaszel. Co prawda teściowa pozwalała jej godzinami oglądać bajki, ale być po zabiegu to co innego. Już nie może się doczekać kiedy jej kolej. Ale ku jej rozpaczy, co najmniej do lutego/marca czekamy. Prezenty już mamy, najwięcej frajdy będą mieć dziewczyny oczywiście, ja znam swój prezent, nie chciałam niespodzianki, marzył mi się nowy telefon i dostałam przed czasem ;) A same Święta tradycyjnie wszystko, Wigilia u mojej mamy, 1 dzień u teściów, 2 u kuzynki :) Sylwester chyba będzie u brata męża, taka duża rodzinno-dziecięca gromada ;0 O ile dziewczynki będą zdrowe, a mąż nie będzie pracować 1 stycznia ;) Mam ochotę trochę się oderwać od codzienności, więc liczę,że te świąteczne dni będę udane. Julka jak zwykle w szale przygotowań, mam nadzieję,że wszyscy zdrowi i Święta będą wspaniale. Joasiu jak się czujesz? Diana jak się ma mały Leonek? Maniu jak tam koniec roku w pracy? Chciałam Wam życzyć pięknych i spokojnych Świąt. Rodzinnej atmosfery, samych pyszności, odpoczynku i śniegu :)
  8. Witajcie. Joasiu współczuję zdrowotnych problemów, na szczęście czujesz się lepiej. I korzystaj z tego, że rodzinka Ci pomaga. Rekonwalescencja jest Ci potrzebna i nie ma nic złego w tym, że skupisz się teraz na sobie. Także dbaj o siebie, spaceruj i leniuchuj :) Diana bardzo ładnie uczcicie pamięć o dziadku. Moje córki mają drugie imiona na naszych mamach ;) A Leon teraz wraca do łask, co prawda w rodzinie Leosia nie mam, ale w przedszkolnej grupie Niny jest Leon, i rok niżej też chyba dwóch jest Leonków :) A jak się czujesz? Jak Franek reaguje na zmiany? Julka jak tam po malowaniu? Jak zdrówko? Mania ten listopad był rzeczywiście fatalny, gdyby nie Igi urodziny byłoby tak smutno i źle. Bardzo nie lubię tej pogody, na szczęście pojawił się u nas śnieg, były sanki, parę dni było naprawdę pięknych. Mam nadzieję, że teraz jak do świąt już górki to będzie dużo lepiej i zdrówka życzę :) U nas trochę stresu, jutro Ninka ma zaplanowane wycięcie migdałka. Myślałam,że od razu dwie dziewczynki będą miały ten zabieg, ale niestety, Nina jakoś awansowała w kolejce i bach. Co prawda ostatnio mało mi chorują, ale lekarz kazał wyciąć przerośnięty migdał, to idziemy. U Niny problemem są noce, przez ten migdałek kiepsko śpi, ciężej oddycha, budzi się niewyspana, wcześnie rano, więc jak to się poprawi to będzie fajnie. Ale samego zabiegu się boję, chociaż wszyscy mówią,że rutynowy i banalny. Ale jednak zabieg. Kupiłam już zapas smakowego mleka do picia, takie musy dla dzieci też, i nawet zupki dla niemowląt, bo nie wiem co będzie chciała jeść, ale raczej najpierw płynnie, bo boleć może solidnie. Nie wiem ile do przedszkola jej nie puszczę? Lekarka mówi, że minimum tydzień bez komplikacji, ale sama nie wiem, czy nie pójdzie tylko na mikołajowe przedstawienie i wróci w styczniu? Eh, jakoś przeżyć jutro. Jak będzie bez komplikacji to wieczorem ma iść do domu. A na razie nie stresujemy małej, dziewczyny się bawią, mąż dziś robi obiad, i udekorowaliśmy dom z zewnątrz, dziś wieczorem wielka premiera lampek :) Miłego tygodnia!
  9. Julka zdrówko, z zatokami lepiej nie żartować. Ja bym poszła do lekarza, całkiem możliwe, że tam jest nadkażenie bakteryjne, wtedy antybiotyk. Jest też możliwość, że to kwestia alergiczna, wtedy jest takie przewlekłe zapalenie. Najlepiej idź do lekarza, jeżeli to bardzo Ci dokucza, po co się męczyć. Ja planuję latem pomalować korytarz i schody, to znaczy ścianę przy schodach. Bo już kiepsko to wygląda, przy dzieciach to co rok trzeba malować by wszystko wyglądało dość świeżo ;) Tym razem chyba w ciemniejszym kolorze pomaluję te ściany, bo wiadomo, jak dziewczyny gnają po schodach to zamiast poręczy, trzymają się ściany ;) Diana gratuluję synka , marzenie spełnione, niech teraz będzie zdrowy Iwo :) Imię fajne, mam nadzieję,że mężowi się spodoba :) Joasiu takie tłumaczenia to rzeczywiście bardzo dobry pomysł. Tylko odwagi Ci potrzeba, pamiętaj, że zawsze możesz spróbować. Nie otwierasz w końcu jakiejś knajpy, hotelu czy fabryki sera. Nakłady prawie żadne, trzeba próbować! Zrób to dla siebie, na pewno doda Ci to pewności siebie. Maniu co tam u Ciebie? A u nas praca, szkoła, przedszkole. Wiecie, że moje dziewczyny jeszcze nie miały jakiejś poważniejszej infekcji w tym roku szkolnym? Nina ma 3 dni opuszczone, a Iga ledwie dwa. Mocno trzymam kciuki by to się utrzymało. Nina mnie zadziwia, tak świetnie sobie radzi w przedszkolu, że w weekendy wpada do nas rano i każe się prowadzić do pani Gabrysi :) W pracy jest dobrze, z tego co słychać to od nowego roku będę już mieć pełen etat, w końcu pani idzie na emeryturę! :) Bratowa ostatnio zabrała mnie do centrum handlowego, gdzie był weekend metamorfoz. Zakupy ze stylistką, zmiana fryzury, makijaż i takie tam. Te zakupy to tak trochę na wyrost, pani miała dla każdej kobiety maksymalnie 10 minut, miała dwa wieszaki z ciuszkami i mówiła co komu poleca. A jak ktoś chciał iść na zakupy, to musiał się zapisać na następny dzień i zapłacić 150 zł za 80 minut zakupów. Mi te 10 minut w zasadzie dały tyle, że nie powinnam bać się kolorów i nosić spódnice częściej :) i unikać luźnych swetrów - a takie lubię najbardziej. Najciekawsza była lekcja makijażu, na co dzień i od święta maluję się tak samo, a tutaj pani mi poleciła zupełnie nowe kolory, i powiem Wam, że nabrałam ochoty na eksperymenty. I kompletna zmiana fryzury, Teraz mam boba i sombre. Powiem Wam, że z początku byłam w szoku, a potem pokochałam nowe uczesanie ;) Jest dużo praktyczniejsze rankiem,a jako, że mam pofalowane włosy, to fryzura jest pełna objętości. Bardzo ją lubię i długo nie zmienię. A teraz weekend. Wczoraj spokojnie w domu, dziś idziemy do brata męża na wieczór filmowy. A jutro mama zaprasza na obiad. I tak nam minie ten weekend :) pozdrawiam
  10. Witajcie :) Asiu może mąż czyta potajemnie nasze forum i stąd taka niespodzianka? :) Wyjazd fajny, super,że udany. Sprawdziłam to miejsce, naprawdę bardzo romantyczne. Ja mam podobnie, dłuższe podróże bardziej mnie męczą niż cieszą, a raczej myślenie o nich, bo na miejscu to z reguły jestem zachwycona ;) A Zosia, no cóż, na pewno bym swoim córkom na takie nocne wyjścia w tym wieku nie pozwoliła, to nie ten czas. Co innego maraton filmowy u koleżanki, pod opieką dorosłych. A może Zosi zaproponuj, że może zaprosić koleżanki do Was na taki maraton? Popcorn, jakieś zdrowsze przekąski, niech wybiorą filmy, siedzą w piżamach i się bawią. One będą zadowolone, a Ty będziesz miała kontrolę nad nimi? Taki kompromis. Bo wydaje mi się,że sam suchy zakaz niewiele da. Warto proponować coś w zamian, taka impreza to byłaby fajna rzecz. Może spróbować warto? Julka najważniejsze,że antybiotyk pomógł i wyszliście z kłopotów. Takie infekcje to niestety częste powikłania po antybiotyku, ja zawsze biorę dwie osłony w takim przypadku. Naprawdę polecam :) Maniu ciężka ta tegoroczna jesień. Lato marne, teraz też nic tylko przespać jak mówiłaś czas do świąt. Ale damy radę. Trzymam za nas kciuki! Diana jak się macie? Agata odezwij się kiedyś kochana *;) U mnie jesienny dołek. Brat mojego taty ma raka trzustki. Nie mogę się otrząsnąć. Strasznie mnie to dobiło. Wiadomo, że to chyba najgorszy rodzaj jaki może być, leczenie będzie, ale boję się, że niewiele to da. Bo to dziadostwo jak się znajdzie, to z reguły za późno, czyli jak już boli, to sprawa jest beznadziejna. Bardzo bym chciała się mylić, ale nie wiem co będzie dalej. No i najgorsze, tata chorował, jego brat też, co prawda na inne rodzaje, ale jednak nowotwór w rodzinie się panoszy. Chyba powinnam sobie jakieś genetyczne badania zrobić? Nie wiem, bardzo się martwię, bardzo bym chciała by to okazało się w pełni wyleczalne, i nie było żadnych komplikacji. Z milszych rzeczy szykujemy się do 7 urodzin Igi, tematem przewodnim mają być Kucyki Pony, takie dostałam zamówienie. Będzie z 5-6 koleżanek z klasy, trochę rodziny, muszę zamówić tort, wymyślić konkursy i resztę jedzenia. Iga codziennie już pyta ile jeszcze zostało do urodzin, tak się cieszy. A ja martwię upływającym czasem, moja mała Iga ma już niemal 7 lat, nie wiem kiedy to minęło? Święto Zmarłych to zawsze u nas duże emocje, niby czas mija, ale jednak w te dni zawsze mi smutno jak idę do taty. W tym roku pogoda fatalna, wszystko na ostatnią chwilę, ale sam dzień zwolnił i był bardzo, bardzo nostalgiczny. Przeglądałam wczoraj zdjęcia i pojawiło się dużo łez. Zaraz zbieram się na cmentarz, póki tłumów nie ma. Pozdrawiam!
  11. I ja się witam, przeziębieniowo. Chociaż już raczej powinnam napisać, poprzeziębieniowo. Byłoby bardziej szczerze. Niestety złapałam zapalenie krtani, tak się zaczął ten mój pełen etat. Na 3 dni musiałam zostać w domu, szefowa niby nic nie mówiła, ale była wściekła, bo została sama ze stażystką, a ja poszłam na zwolnienie, ale mówić nie mogłam, to jaki byłby ze mnie pożytek? Jak dobrze, że dziewczynki nie złapały nic ode mnie, byłoby pewnie ciężko. Ale większość czasu spędzały z moją mama na dole, więc jakoś obyło się wielkiej epidemii. Nie powiem nawet miłe to było, dziewczynki w szkole albo w przedszkolu, ja sama w domu do 13, leżałam, czytałam, oglądałam telewizję, prawie jak wczasy. Wyłączając kaszel oczywiście. Nie sądziłam,że to ja polegnę jesienią pierwsza,przed córkami. Wczoraj musiałam nadrobić domowe zaległości, a dziś obiad teściowie sponsorują, więc też tak luźniej. I dobrze, bo sił jakoś nie posiadam w nadmiarze jeszcze. Diana pytałaś o to spanie niemowlaka. U nas dziewczynki spały razem, półtorej roku różnicy, problemów nie było. Czasem aż się dziwiłam, bo Nina płakała, a Iga spała. A ja z drugiego pokoju na baczność wstawałam, a ona nic. Za dnia jak Nina spała, to z drugą córką bawiłam się w innych pokojach, więc źle nie było. Nie chciałam łóżeczka u nas w sypialni, chociaż przyznaję w chorobie, czy w kolce, brałam je do siebie. Ale na stałe nie chciałam. Bo moja mama spała z moją siostrą najpierw w jednym łóżku do 2 lat, potem Emilka spała z nimi w pokoju do 5 roku życia, miała swoje łóżko, ale i tak, do 8-9 lat prawie co noc wędrowała do nich do pokoju, bo nie potrafiła sama zasnąć. Ja tak nie chciałam. Choć to oczywiście kwestia dziecka. Fajnie, że ciążowe dolegliwości są coraz mniejsze. Pola to fajne imię, lubię takie krótkie i proste, co widać po moich córkach ;) Ja kiedyś marzyłam o synku, że trzecie dziecko to musi być chłopak,ale teraz już sobie nie wyobrażam tego. Jeżeli będzie trzecia pociecha to tylko córka:) Asiu też myślę,że taki wypad na weekend, to fajna opcja. Jest po sezonie, są promocje, może warto wybrać się nad morze? Spacery po pustej plaży, bardzo romantycznie ;) Maniu i jak tam zdrówko, trzymasz się dzielnie? Korzystaj z ładnej pogody, ma być naprawdę ładnie :) Julka jak u Ciebie? pozdrawiam
  12. witajcie kochane:) Ślub udany, cały tydzień lało, wszyscy byli przerażeni, najbardziej bratowa, bo sukienkę miała bez rękawów,a tu zimno i leje. Ale w sobotę było ładnie, 21 stopni, słońce, wszystko się udało. Dziewczynki spięte, ale jakie zadowolone. Nina trochę się pogubiła z początku, ale dzielna była:) Ogólnie to uroczystość była wzruszająca, młody, zabawny ksiądz, młodzi zero stresu, chyba bardziej ja z mamą byłyśmy podenerwowane :) Potem obiad weselny, impreza była na 25 osób, była muzyka, skromnie, ale pięknie. Tydzień później młodzi zrobili imprezę tam u rodziny w gospodarstwie agroturystycznym. W ogrodzie, sami młodzi, poczułam się aż staro dziewczyny ;) Ale za to super się wybawiłam, na luzie, bardzo fajnie było. Aż samej by się chcialo drugi raz takie wesele przeżyć, może na 10 rocznicę sobie zafundujemy z mężem i zrobimy taką imprezę? No zobaczymy . Z bratowej jestem zadowolona, znam ją 8 lat, świetna dziewczyna, idealna dla brata, w ogóle fajna z nich para. Z tematów poza weselnych to jest dość ok, Nina miała kontrolę w związku z jej alergiami, i niestety ciągle tak samo. Liczę, że kiedyś ten gluten przestanie być wrogiem numer jeden. W przedszkolu jeść nie może, bo tam nie ma diet, więc teściowa ją odbiera przed obiadkiem. A ja pracuję na pełen etat, ale chwilowo, to znaczy cały październik, bo moja ukochana współpracowniczka pojechała do syna za granicę i ma urlop. A ja mam masę pracy. Myślałam, że będzie trochę gorzej, ale jakoś się układa nam fajnie godzić pracę i życie rodzinne. I szkołę Igi i przedszkole Ninki. Chociaż o 20 kładę dziewczyny spać, i sama ledwo do 21 dotrwam, i idę spać. Jak dziecko ;) Albo to nadmiar pracy, albo jakieś przesilenie, po prostu od 19 czuję ogromny spadek energii, siłą woli chyba nie idę spać przed córkami. Ale pewnie to wpływ deszczowej pogody. Julka współczuję tych problemów z synkiem, nie jest to przyjemne, ale niech szybko się kończy! Diana u mnie też każda ciąża była inna. Niestety, ta druga chyba jest trudniejsza, bo jest dziecko, rodzina już tak nie drży nad człowiekiem jak za pierwszym razem, a i my chyba w pierwszej ciąży bardziej o siebie dbamy. Jak spadnie nam energia, coś zaboli, od razu pełen relaks. A za drugim razem, to już wiemy, że to norma i jesteśmy dla siebie mniej życzliwe. Dużo odpoczynku życzę:) A co do pokoju, to u nas Iga od początku miała swój pokój, potem doszła Nina, ale u nas 1,5 roku różnicy, więc nie było za dużego problemu. Obie nocami płakały, obie w dzień spały. Nie przeszkadzały sobie. Potem jak Iga miała krótsze drzemki za dnia, to brałam ją do salonu i tam się bawiła. Ale w sypialni u nas nie spały, to znaczy nie miały łóżeczek, bo zdarza się, że i dziś z nami śpią, choroba, zły sen itp ;) Maniu mam tak blisko kino, a tak dawno w nim nie byłam! Jak tam w pracy, spokojniej, znajdujesz czas dla siebie? Asiu jak córki, zdrowe już? Moje podczas choroby są tak nieznośne, że chętnie bym wtedy wyszła w miasto i nie wracała przez tydzień. Pozdrawiam ;)
  13. Witam, też po wakacyjnej przerwie :) chociaż akurat sierpień miałam bardzo pracowity. Ale po kolei. W lipcu byliśmy na Mazurach, pogoda kiepska, miejsce ładne- okolica, jezioro, las, zieleń, cisza i spokój. Ale samo miejsce gdzie spaliśmy takie sobie. Właściciele cudowni, ale remont generalny konieczny, trochę się tam wszystko zatrzymało na początku lat 80. Pokoje nie były wcale takie tanie, po powrocie sprawdziłam ceny w okolicy i za te same środki mogliśmy mieć naprawdę fajne warunki. Tutaj chyba płaciło się za to, że do pensjonatu należało własne jezioro, czyli komfort i prywatność. Ale wiecie, spanie pod kołdrą co ma z 30 lat takie przyjemne nie jest. Ale dziewczyny mimo wszystko zadowolone wróciły. Zwiedziliśmy Olsztyn pierwszy raz, bardzo fajne miasto. Wróciliśmy mimo wszystko w dobrych humorach, najważniejsze w końcu to zmiana otoczenia i perspektywy :) W sierpniu wróciłam do pracy, pogodę mieliśmy fajną, to po pracy zabieraliśmy dziewczyny a to do lasu, a to do parku, a to nad jezioro, albo relaks w ogrodzi e. Także czas uciekał, albo raczej, smakowaliśmy chwile. Taki odpoczynek przed jesienią, do wieczorów przy komputerze ;) Dziewczyny zachwycone wizją szkoły. Może Nina bardziej, Iga idzie do 1 klasy, moja mama ją odpowiednio nastawiła, ciekawe na ile to starczy? W poniedziałek biorę wolne i będę z jedną i drugą. I mąż też, dumni jesteśmy, choć tak szkoda, że to już takie poważne panny! Za tydzień mój brat bierze ślub. Mąż będzie świadkiem, dziewczynki sypią kwiatki, i mają podawać obrączki. Jakie one przejęte, ćwiczą od dwóch tygodni, codziennie muszą po 10 razy przejść się i udawać ceremonię ;) Kupiłam im takie sukienki - http://allegro.pl/sukienka-dla-dziewczynki-koronka-wesele-rozm-146-i6819666467.html , a moja teściowa im zaplecze wianki ze świeżych kwiatów. A ja szyłam sukienkę u krawcowej, na wzór tej - http://people.com/style/amal-clooneys-chic-style-every-cant-miss-outfit/season-pusher Pięknie wyszła :) Oby pogoda dopisała tylko i będzie super! Diana gratuluję ciąży, i masy zdrówka życzę dla Ciebie, dla Was i Franka ;) Asiu super, że pogoda nad morzem Wam dopisała. Teraz udanego początku szkoły dla Zosi! Maniu zazdroszczę takich wakacji! Dużo się działo, jestem pod wrażeniem :) A Kazimierz bardzo lubię:) Julka zazdroszczę bliskości morza. Trochę żałuję, że w tym roku nie udało nam się być choć przez moment. Teraz dziewczyny mam czas niepewności w pracy, ciągle działam na część etatu, pani na razie nie odchodzi na tę emeryturę. Dzielimy się dniami, bo ona ma też pół etatu, ale ciągle zmienia się jej zdanie kiedy odchodzi. Więc ciągle zawieszenie:(
  14. I wróciłam ;) Dość zadowolona, aczkolwiek trochę się stresowałam. Nie wiem czemu i czym, jak dojechaliśmy na miejsce zdałam sobie sprawę,że czeka mnie weekend bez dziewczynek i do rana byłam lekko podenerwowana. A to chyba dlatego, że moje dziewczynki najpierw były radosne i zachwycone, że idą do dziadków, ale jak się żegnaliśmy to Ninka mi powiedziała - tylko mamusiu wróć do mnie i wmówiłam sobie, że ona się boi, że ją zostawiamy na zawsze. Rano się zrelaksowałam jak teściowa powiedziała,że wieczorem dziewczynki miały super nastrój, smażyły konfitury, a potem zasnęły bez problemu, a rano dziadek zabrał je do lasu na jagody do ciasta i wtedy mogłam zacząć milej weekend. To co chcieliśmy to zobaczyliśmy, więc na plus. Kraków naprawdę uroczy, ale strasznie zatłoczony, dla mnie za bardzo. chyba wolę jeździć we wrześniu, jak ruch turystyczny nieco mniejszy. Wieliczka wspaniała, taką wycieczkę polecam każdemu. Koniecznie musimy za jakiś czas wrócić tam z dziewczynkami :) Czyli ogólnie było miło, z drobnymi wyjątkami. Cieszę się, że pojechaliśmy, ale nie sądziłam,że będę aż tak tęsknić za moimi szkrabami :) Po powrocie się cwane zrobiły, jak nie chcą wykonać moich próśb mówią, że pójdą do babci Sabinki i ona je będzie rozpieszczać ;) Siostra dostała się na studia, będzie studiować to co chciałam ;) Najbardziej mnie cieszy, że nie wyjeżdża do Warszawy, 25 km od domu, to będzie dojeżdżać, a nie musi się wyprowadzać. U nas jest duża różnica wieku, to wiecie, czasami jej matkuję i martwiłabym się o nią. Dla mnie zawsze będzie małą siostrą;) Zaraz ruszamy na zakupy, a jutro jak pogoda dopisze dzień nad jeziorem:) Diana opis wakacji brzmi rewelacyjnie, jak ja bym chciała ponarzekać na upał :) W ogóle to musiało być naprawdę wspaniale. Fajnie, że Franek od dziecka tyle podróżuje, będzie otwarty na świat. Ja to za dziecka nie jeździłam na wakacje dalej niż do Trójmiasta i w sumie mało we mnie podróżnika. Żałuję tego. Joasiu i co powiedział lekarz o Tosi? Współczuję takich letnich chorób, dużo zdrówka dla Was i wakacyjnego słońca. Ja też jestem nadopiekuńczą mamą, pewnie jest nas całkiem sporo:) pozdrawiam
  15. Witam się serdecznie ;) Pogoda bardzo udana, pakuję się, i w drogę. Trochę mi szkoda zostawić dziewczynki, nawet na weekend. Widzisz Asiu mamy podobnie ;) Wiem, że teściowa się nimi świetnie zajmie, aż się pali by być z nimi te dwa dni całe, ale mi jest smutno. Nie wiem czy to normalne? Wiecie, że najpierw bardzo się cieszyłam wakacjami, a teraz to już trochę mi tęskno mi do pracy? ;0 Bardzo się temu dziwię. Ale dziewczyny potrafią godzinami zająć się sobą, a ja na razie nie wiem co robić z nadmiarem wolnego czasu. Joasiu współczuję choroby Tosi, mam nadzieję,że to zwykła infekcja. Trzymam kciuki, nie martw się na zapas. Takim maluszkom to się zdarza. Mam nadzieję,że Zosia wróci z kolonii zachwycona ;) Udanego weekendu:)
  16. Witajcie:) Jak tam pogoda, już wakacyjna? U nas kratkę, jak jest gorąco to deszcz leje, jak słonecznie, to nie przekracza 22 stopni. Także na razie kąpiele w jeziorze odpadają, głównie bawimy się w ogrodzie i na placu zabaw. Nina zachwycona, że Iga w domu, psocą, kłócą się, godzą i trzymają sztamę przed mamą :) A ja mam cały lipiec wolny, u nas biblioteka zamknięta, także czeka nas bardzo rodzinny czas ;) Tylko czekamy na ładną pogodę. Chociaż nie powiem, Iga jeszcze jest w rytmie szkolnym, wstaje punkt 7 jakby szykowała się do szkoły ;) Zakończenie roku było takie uroczyste, wzruszyłam się, po wakacjach już 1 klasa. Mój mąż mnie zaskoczył, w przyszły weekend jedziemy we dwoje na weekend pod Kraków ;) W planie Wieliczka, Tyniec, chciałabym i w drodze powrotnej spacer po Rynku w Krakowie i obiad. Co prawda tylko dwa dni, ale mąż wszystko pięknie zaplanował. Może wielki romantyk na co dzień z niego nie jest, ale wie jak mnie zaskoczyć pozytywnie. Teściowe przejmą dziewczyny, a my mamy dwa dni laby :) Bardzo się cieszę z tej niespodzianki :) Moja siostra bardzo ładnie zdała maturę, bardzo chce się dostać na technologię chemiczną, ale złożyła też podania na logistykę i.... dziennikarstwo. Zupełnie z innej beczki. Ciekawi mnie co wybierze jak się wszędzie dostanie? Fajnie byłoby mieć jednak siostrę, która mogłaby tworzyć kosmetyki ;) Na weekend planów wielkich nie mamy, dziś świętowaliśmy maturę siostry w domu, a jutro do teściów idziemy. A potem wolne :) Julka bardzo się cieszę, że powoli do życia wkracza równowaga. Wiem po sobie, że są takie całe dni, tygodnie nawet dobre, a potem jakieś zdjęcie, myśl, wspomnienie i wraca smutek. Ale myślę,że to normalne, najważniejsze to to by pokazywać emocje, nie wstydzić się ich. Na pewno rodzinne wakacje bardzo Wam się przydadzą, zmiana otoczenia, zerwanie z rutyną, to cenne momenty. Trzymam kciuki za Was i pogodnych wakacji kochana:) Joasiu jak tam wakacyjne plany, pisałaś o koloniach Zosi, jak przygotowania? Gratulacje dla córki za piękne świadectwo :) No i Tosia widać po rehabilitacji ma się coraz lepiej :) Liczę,że pogoda się poprawi i traficie na fajną pogodę. Pewnie Tosia będzie zachwycona wielką piaskownicą ;) Widziałam zdjęcia Grzybowa, tak sobie poszukałam w internecie, bardzo fajne miejsce, śliczne plaże, aż zazdroszczę :) Diana co u Ciebie? Maniu, Agata co u Was? pozdrawiam i poprawy pogody!
  17. Julka bardzo smutna wiadomość i szczerze współczuję. To musiał być dla Was bardzo trudny czas. Dużo siły Ci przesyłam. I mam nadzieję, że mąż i dziecko Twojej kuzynki też tę siłę w sobie znajdą. Okropne jest to, że takie choroby atakują coraz młodszych ludzi i tak wielu wśród nas. Bardzo to przykre. Asiu może pomyśl o jakimś wolontariacie? Wiem, że to nie jest idealne wyjście z tej sytuacji, ale może w jakiejś świetlicy, nie wiem szkole, bibliotece, przydałby się ktoś kto raz czy dwa razy w tygodniu poprowadził jakieś zajęcia? Wyszłabyś z domu do ludzi, odetchnęłabyś czym innym niż tylko dzieci i gotowanie? Mogłabyś się fajnie ubrać, pomalować, lepiej się poczuć. Fajnie jest mieć taką małą odskocznię, choć na chwilę i taki swój własny świat, choć na ten moment. Bardzo lubiłam ten czas w domu z dziewczynkami, ale powiem Wam , że teraz nie mogę się doczekać września i mojego pełnego etatu. Naprawdę fajnie jest pracować, jakoś bardziej doceniam ten czas potem z córkami w domu :) Mam nadzieję,że znajdziesz coś dla siebie. Diana jak tam Wasze przygotowania do wakacji? Maniu co u Ciebie słychać, dawno Ciebie nie było. Agata co słychać? No a u nas bardziej wakacyjnie. W szkole Igi już końcówka, moja panna chętnie do szkoły chodzi, bo dużo czasu spędzają poza klasą, na powietrzu i bardzo jej to się podoba. Nina nie może się doczekać aż pójdzie do przedszkola, jak ona Idze zazdrości ;0 Ale za to czeka nas zabieg obydwu panienek. Ostatnio Iga w szkole miała badanie słuchu, wyszło, że nie jest najlepiej. Lekarka, z którą skonsultowałam wyniki zbadała ją dokładnie i stwierdziła, że winowajcą jest migdał i radzi usunąć. Od razu zbadałam Ninę i to samo. Stąd te ciągłe infekcje, mają problemy z migdałami. Na zabieg czekać mamy rok. Trochę długo. Ale moja teściowa poradziła bym poszła do specjalisty laryngologa, jakiś tam znajomy znajomej. I on ponoć leczy, a nie tylko wycina. To znaczy powiedział mi, że leczy przyczyny i może się obejdzie bez zabiegu. Na środę mamy wizytę. Zobaczymy co powie. No i udało mi się w końcu ustalić wakacje, jedziemy na Mazury, 20 km od Olszyna, co prawda bez szaleństw, 4 noce, ale we wrześniu ślub brata, odświeżenie pokoju córek, trochę wydatków więc będzie. Jedziemy my i moja mama, więc liczę na wieczorne spacery bez dzieci nad jeziorem. Dom jest 200 metrów od jeziora, oby tylko pogoda nam dopisała tym razem, bo rok temu trafiliśmy fatalnie, jeden dzień jako taki. A teraz chciałabym trochę skorzystać z uroków Mazur :) Długi weekend taki długi nie jest, mąż w piątek pracuje, także bez szaleństw, procesja i obiad u dziadków w czwartek:) pozdrawiam
  18. Witajcie :) Będę nudna, ale zacznę od pogody, czyli naszej pięknej wiosny. Naprawdę zupełnie inaczej się żyje i postrzega codzienność. Wystarczyło trochę słońca i ciepła i już piękniej :) Diana taka działeczka własna to cudna sprawa. Ogród, zieleń, przestrzeń, szczególnie się to docenia kiedy są małe dzieci i mogą się bezpiecznie wyszaleć a rodzice mogą spokojnie je sobie obserwować bez napięcia,. że wyskoczą na ulicę bo bawią się na placu zabaw gdzieś na osiedlu. Nam by się przydało nowe autko, Dacia Duster mi się marzy, ale na razie na liście wydatków mamy pokój dziewczynek. Zresztą nawet bez remontu ich pokoju to sfera marzeń na razie. Przed wrześniem będziemy go nieco remontować, bo skoro Nina pójdzie do przedszkola potrzebne są dwa biurka, chcemy u stolarza jedno podwójne zamówić. I kolor ścian bardziej stonowany zrobić. Niby nie dużo.ale pewnie trochę pieniędzy pójdzie. Bo znam siebie, pewnie skończy się na wymianie połowy rzeczy ;) No i trzeba pomyśleć nad nową pralką, ja to już sama nie wiem, moja babcia ma pralkę jedną od 27 lat, naprawdę, działa i nie ma problemów. A nasza ma 7 lat i już kończy żywot. Julka wakacji w górach to już zazdroszczę. Ostatnio czytałam,że nad morzem 90 % zajętych, a mąż wciąż nie wie kiedy będzie miał urlop,więc nie wiem co i kiedy mogę rezerwować. Najbardziej chciałabym wpaść nad morze. Dla dziewczyn to wciąż największa atrakcja, wielka piaskownica i basenik w postaci morza ;) Fajnie mieć taką chwilę dla siebie i spokój święty :) I tak, ogrodowe lenistwo to coś co kocham. Dziś mamy obiad w ogrodzie, niby nic wielkiego,żaden grill,ale uwielbiam takie okoliczności. Mama zrobiła deser, ja sałatkę, będzie cudownie ;) Dziewczyny mi teraz na tarasie szaleją, a ja mam chwileczkę dla siebie. Maniu super majówkę miałaś, tyle atrakcji, sama byłabym zachwycona. Na szczęście już po śniegu, widziałam w tv,że tam nieźle u Was zima się porządziła. Spotkanie z Ewą Błaszczyk? Zazdroszczę. U mnie w pracy tak samo czyli tak sobie. Odliczam dni aż pani pójdzie sobie na emeryturę upragnioną. Poza tym to wiadomo, życie kręci się wokół wiosny i dworu. Wczoraj sadziłam surfinie na tarasie, a dziś cieszę się z efektu. Jutro robimy 5 urodzinki Niny. Będzie w sumie nas 14 osób, Tort zamówiony, w sumie zrobię sałatkę owocową, lody,lemoniadę, raczej takie ogrodowe herbaciane party :) Pozdrawiam
  19. Witajcie kochane :) Nasza majówka taka sobie. To znaczy w domowych okolicach, wyjazdu nie było. Zresztą ja we wtorek musiałam być w pracy. Zaliczyliśmy wyjazd do dziadka do Sandomierza, jakby odżył na wiosnę, ciocia też jakby mniej narzekająca. W niedzielę mieliśmy lokalny festyn, trochę pobyliśmy,ale pogoda taka sobie, na obiad do teściów szybko zawędrowaliśmy. Teraz teściowa ma fazę, że 3 razy w tygodniu piecze ciasta, jak tak dalej pójdzie,to do lata będę kluską :) Dziś miał być grill na początek sezonu,ale pogoda nie pozwoli, zabieramy dziewczyny do Muzeum Wsi Radomskiej na takie lokalne atrakcje. Akurat będzie tematem wiejski aptekarz, także temat bliski mężowemu sercu :) Na szczęście dziewczyny zdrowe dłuższy czas, także jestem zadowolona. Z pracą tak sobie. Ciężko mi przywyknąć do tego,że mam zajęcie tylko na dwa dni,choć to stan przejściowy. Tamta pani robi co może by atmosfera była nijaka. Ona kocha plotkować, komentować, pokazywać,że jest ekspertem pierwszej klasy a nikt jej nie może zastąpić. Staram się zbywać uśmiechem,ale wiadomo, czasem coś się przyczepi do głowy i wyjść nie chce. Widzę,że już takie wakacyjne plany macie albo snujecie,. Ja nudna jestem, po prostu u nas w małym miasteczku w lesie,nad jeziorem jest tak fajnie i ładnie,że nie trzeba wyjeżdżać daleko. Ale na pewno zabierzemy dziewczynki na parę dni poza dom. Asiu mówią,że jak towarzystwo dobrane odpowiednio,to nie ma złej pogody na wakacjach. Fajnie,że się podobało. :) Udanej imprezy dzisiaj życzę :) Na pewno miło będziecie wspominać ten weekend majowy. Julka mam nadzieję,że plany wakacyjne się spełnią tak jak chcecie ;) Izrael to po cichu moje marzenie, jak dzieciaki dorosną ;) Dużo planów na majówkę, mam nadzieję,że miło ją spędziliście i pogoda taka sobie nie przeszkadza :) Maniu co u Ciebie? Diana jak tam Wasza majówka? Agatka co u Ciebie?
  20. Witam Was. U nas dużo się działo, chociaż raczej niewiele. Znów u dziewczyn pojawiła się choroba, antybiotyk, obie panny. A do tego szybko doszłam ja. Mój mąż tak się chwalił,.że taki odporny, ale i go złapało. Także cały tydzień męki. Dobrze,że były teraz rekolekcje, Iga została dłużej w domu, mam nadzieję,że ją to wzmocniło, w sumie 8 dni poza szkołą, oby zaraz czegoś znów nie złapała. To już 2 antybiotyk w tym roku:( U mnie w pracy spore zmiany, wróciła tamta pani co ją zastępowałam. Na razie ma część etatu, przychodzi 3 dni w tygodniu, dwa razy ja. Ale wiecie atmosfera kiepska., bo to taka trudna osoba. Jak ma ten wolny dzień to przychodzi, pije kawkę, patrzy mi na ręce i plotkuje. Nawet nie sądziłam,że tak ciężko będzie mi bez pracy. Naprawdę myślałam,że odpocznę, będę zadowolona z chwilowej przerwy,ale nie. Chodzę w domu z kąta w kąt, dzień mi się dłuży, męczy siedzenie w 4 ścianach. Może jak przyjdzie ciepło i prawdziwa wiosna powiem,że ten kawałek etatu to jednak fajna rzecz. Najgorsze,że ta pani nie jest taka pewna czy idzie od sierpnia na emeryturę wcześniejszą. Może się okazać,że zostanę na lodzie i mocno mnie to stresuje. Zawsze myślałam,,że lepiej będę się czuła jako mama na pełen etat,ale od września Nina pójdzie do przedszkola, Iga w szkole, taka domowa codzienność i samotność zdecydowanie nie są mi pisane. Zobaczymy jak to będzie. Mam dziś w planach świąteczne porządki,ale od rana mam chandrę i chyba przesilenie mnie dopadło, zero energii. A to najwyższy czas by ogarnąć dom po zimie. Na szczęście jutro jedziemy na fajny świąteczny jarmark, może to mi doda siły? :) Asiu te kijki to super pomysł. Ja mam zamiar wrócić do mojego fitnesu, mam już towarzyszkę, przyszła bratowa chce przed wrześniowym ślubem poćwiczyć, więc po świętach ruszamy na basen ;) Widzę,że ospa Was omija, mam nadzieję,że ta gorączka to tylko od zębów. Razem Asiu pokonajmy tę stagnację pozimową:) Diana ja Ciebie podziwiam, i pilates, i kijki. Chciałabym mieć tyle motywacji i zaparcia w sobie:) Moja Nina to jeszcze nie poszła do przedszkola, a już by chciała iść. Naprawdę ona już w domu cierpi ;) Na szczęście pogoda robi się ładna, może place zabaw na razie jej starczą do września? :) Ok, czas zacząć te porządki. Na razie czekam aż ugotuje mi się rosół, obiad i nie ma bata, sprzątam w kuchni:) pozdrawiam
  21. Dawno już nie pisałam, ferie minęły dawno, a dopiero co pisałam tutaj,że trwają. Diana szalenie Ci zazdroszczę, tak pozytywnie oczywiście:) Mam nadzieję,że będziecie mieć jak najpiękniejsze wspomnienia z tych wakacji. Na pewno będą bardzo słoneczne. A o ciążę to najlepiej się specjalnie nie starać, a przyjdzie sama, u mnie tak było z Niną:) Maniu to spa brzmi wspaniale, wspaniale można wypocząć w krótkim czasie i jak podładować akumulatory. No i każdej kobiecie jest miło jak o siebie zadba:) Julka doskonale Ciebie rozumiem z tą rutyną domową. I w kółko, odprowadź, przyprowadź, sprawdź lekcje. Na razie mam tylko jedną w szkole, ale teraz Nina idzie do przedszkola, teraz, we wrześniu oczywiście, już to przeżywam. Mam nadzieję,że dzieciaczki zdrowe:) Asiu gratulacje dla Tosi, pierwsze kroki to wielkie wydarzenie :) Oby ospa ją ominęła, myśmy to przeżywali podwójnie, jedna wydobrzała, to u drugiej się pokazała. Niby nie jest to najgorsza z chorób,ale lepiej nie męczyć dziecka. Może idź do lekarza, są takie leki przeciwirusowe, i podaj Tosi. Chociaż nie wiem czy tak małym dzieciom się je daje? Trzymajcie się zdrowo. Agata w końcu jesteś ;) Pogodą byś się mogła podzielić, u nas tak ponuro i brzydko. Ponoć zmiana będzie po weekendzie jakaś na plus. Właśnie zastanawiałam się czy w tym roku przyjedziesz do kraju, i proszę, będziecie ;) Mam nadzieję,że ten miesiąc będzie po prostu idealny i Adzie będzie się podobało :) U nas spokojniej w rodzinie, siostry były trochę złe na siebie,ale po tygodniu wszystko się wyjaśniło między nimi. Mieliśmy jechać do mojej kuzynki na tę agroturystykę,ale złapała ją grypa i zostaliśmy w domu. Ferie były pracowite,ale bardzo miłe, głośne i radosne. Po feriach tydzień spokoju a potem znów choroba. Obie panny, najpierw miało to być zwykłe zapalenie gardła, potem zapalenie oskrzeli i antybiotyk. Musiałam wziąć zwolnienie, ale niestety na sam koniec mnie zaczęło brać, ale odparłam atak w weekend. I tak kolejny tydzień minął, trochę się trzeba było doleczyć i nieco zwolnić tempo. Iga po zwolnieniu znów dała nam popalić przed szkołą, cyrki trwały 4 poranki, żal mi jej było,ale wiedziałam,że jak zostanie w domu to potem będzie jeszcze gorzej. Teraz mamy spokojny weekend, trochę nudny. Mąż dziś w pracy, miałam robić porządki wiosenne,ale skoro nie ma wiosny to nie ma porządków ;) Zrobiłam krupnik, upiekłam z dziewczynkami ciasteczka owsiane z 3 składników, one się bawią, ja siedzę w internecie. A jutro obiad u teściów. I znów do pracy w poniedziałek:) pozdrawiam
  22. Wpadłam po wizycie u dziadka napisać parę słów, bo tak mi źle i smutno. Zaczęło się od jazdy autem, po drodze nam się popsuł. Niby 100 km mieliśmy do przejechania,ale akurat nawaliło auto w połowie drogi. 2 godziny czekaliśmy aż brat męża wrócił z pracy i przywiózł jakąś część, dziewczyny zmarznięte, marudne, ja tak samo. Było nerwowo, i jak w końcu ruszyliśmy to jechaliśmy w milczeniu. Dojechaliśmy spóźnieni,ale dzwoniłam dwa razy do rodziny męża,że będziemy spóźnieni przez awarię, ciotka podała nam obiad, i wyskoczyła z pretensjami, że mama męża zapłaciła w styczniu za wizytę dziadka u lekarza prywatnego, i wykupiła leki,ale nie dołożyła się do utrzymania dziadka. I przez godzinę tak nawijała,jak to jej ciężko,że siostra nie pomaga. Ale wiecie między nimi była umowa,że teściowa pomaga, ale to codzienną opiekę sprawuje jej siostra,bo dostała dom rodzinny z dużą działką. A tutaj zaczęła narzekać i narzekać. Mężowi było głupio, ja nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu teściowa bierze ojca do siebie, tak ze 2 miesiące daje siostrze wytchnienie, wtedy go utrzymuje. Umawia do lekarzy, i płaci za leki. Ale widać tam są jakieś animozje. Miało być miło, a poczułam się jak intruz i nieproszony gość. Zostaliśmy na noc, a rano już wracaliśmy,poszliśmy na rynek sandomierski na śniadanie. Wujek mówił,że dziadek ostatnie dwa tygodnie nie śpi w nocy, śpi za dnia, nocami co chwile piciu,siusiu, włączyć telewizor, potem radio, potem wyłączyć,a to chce zdjęcia oglądać, a to by mu czytać i tak non stop. I stąd ciotka jest w stanie wyczerpania, bo nie śpi, a z wujkiem prowadzą własną firmę, i dom,praca, jeszcze córki i ich problemy. Wujek mówił,że jest nerwowa, ale jednak zrobiło mi się tak głupio,że ciągle to przeżywam. Gdybym mieszkała bliżej,to częściej bym pomagała,ale przecież nie mogę i ja i mąż na co dzień czuwać. Teściowej nic nie mówiłam, może niemądrze,ale z mężem doszliśmy do wniosku,że to same powinny załatwić. W każdym razie miałam zmarnowany weekend, za bardzo to przeżywam,ale cóż, musiałam ponarzekać. Julka super,że zdrowie wróciło. No i, że grypa Was nie dopadła, to też plus. U nas śnieg jest,mnie irytuje,ale dzieci mają tyle radości :) Jutro idę zapisać Ninę do przedszkola, 5 latkom muszą dać miejsce, Nina jest gotowa, najchętniej dziś by poszła. A ja patrzę na moją córę co za 3 miesiące będzie 5 latką i nie wierzę kiedy ten czas uciekł? Pozdrawiam
  23. Witajcie:) Diana mam nadzieję,że wyjazd dojdzie do skutku,naprawdę może być fajnie. Taki zimowy pobyt nad morzem-bajka. Może niepotrzebnie się martwisz reakcją teściową, będzie mieć wnuka na dwa dni, na pewno się ucieszy,że go ma i może porozpieszczać. A Wy odpoczniecie i nabierzecie dystansu do problemów. Julka takie rodzinne chorowanie matki znoszą najgorzej, dbają o wszystkich, a w sumie każdy i tak niezadowolony. Oby zdrówko szybko wróciło. Teraz to nie znam rodziny czy osoby, która by nie była co najmniej zaziębiona. Infekcji aż za dużo w okolicy. Maniu jak Twoja forma? Asiu cieszę się,że mąż zaczyna nową pracę. Jak w temacie korepetycji, podjęłaś decyzję? Agata co u Ciebie? U nas jeszcze jutro i ferie. Nie mogę się doczekać, bo mamy akcję ferie w bibliotece i planujemy warsztaty z robienia biżuterii, wyjazd do kina, kulig, własny teatrzyk i dzień z grami. Wzięłam też dwa wolne dni, poniedziałki, wtedy nie mamy nic w planach większego poza rysowaniem i wspólnym czytaniem. Chcemy z mężem w ten weekend pojechać do Sandomierza do dziadka, będziemy nocować to wolny dzień się przyda. Za tydzień zaś mam w planie wypad do kuzynki i jej agroturystki :) No i dziewczynki będą ze mną w bibliotece na zajęciach,więc fajny czas się nam szykuje. Niech tylko zdrowie dopisze,bo pogodę mamy ładnie zimową. Znów mamy sanki i bałwany :0 A w Walentynki mąż namówił mnie na wyjście do naszego kina, w planie Sztuka kochania. Był do wyboru jakiś męski tytuł,to zdecydowanie wolę taki film. A wczoraj miałam niespodziankę po powrocie z pracy, mąż i córy zrobili klopsiki w sobie tymiankowym. Bałagan zacny,ale jaki smak. Zdolni są:) wracam do pracy, koniec przerwy:)
  24. Eh, chwaliłam się, chwaliłam i mam. Nina złapała jakieś zaziębienie, niby drobne, bo tylko stan podgorączkowy i taka marudna była. Ale przeszło na Igę, a ona ma zapalenie gardła . Zaraził się też mąż, ma okropny katar i chrypę. Moja mama też dziś nie poszła do pracy,bo okropnie boli ją głowa i gardło,czyli coś ją rozkłada. Trwam na rodzinnym posterunku, teściowa zgłosiła się na ochotnika, zrobi dziś obiad dla moich biedaków. A ja musiałam iść dziś do pracy, bo szefowa jechała załatwić coś w urzędzie i pół dnia jej nie było, to byłam ja i młoda dziewczyna, stażystka. Nie wiem jak będzie pojutrze, jak mąż wydobrzeje, pewnie będę musiała wziąć zwolnienie i zostać z Igą w domu. Także czasami praca jest jednak kłopotliwa, bo trzeba kombinować co z dziećmi zrobić w chorobie. Mam nadzieję,że skończy się na przeziębieniu. Diana po teściu widać jak dobra rehabilitacja pomaga po takich wypadkach, mam nadzieję,że Twoja mama poczuje ulgę. *Ważna jest regularność.Po antybiotykach dzieci z reguły nie mają apetytu, i długo dochodzą do siebie, dużo spacerujcie w parkach, czy poza miastem, dużo warzyw i owoców przemycaj małemu i naturalnie go wzmacniaj. Trzymajcie się zdrowo dziewczyny.
  25. Witam się:) Julka ale ciekawie ferie się Wam zapowiadają, czekamy na relację z wyjazdu i oczywiście wspaniałej zimowej zabawy:) Maniu grypy nie zazdroszczę kuruj się i dbaj o siebie. W czasie choroby można siebie porozpieszczać troszkę zupełnie legalnie i nikt nie ma o to pretensji :) Joasiu to ja też mocno trzymam kciuki za te testy męża. Widzę,że urodziny Tosi udane, prezent praktyczny, takie lubię. Na pewno na wiosnę spacerówka się przyda na spacerki jak Tosia zacznie biegać na placu zabaw:) Trochę zazdroszczę tych wózkowych spacerów, moje dziewczyny już są takie duże. Dostałam od nich ostatnio śniadanie do łóżka, herbata, jabłko i mleko z płatkami:) U nas tak fajnie ostatnio, taka codzienność,ale miła. Praca, potem gotuję obiad z dziewczynami, sprzątamy razem. Zauważyłam,że odkąd pracuję mam do nich więcej cierpliwości, mniej czasu dla siebie,ale w zasadzie kiedy mam zajęte dni to mam spokojniejszą głowę. Jednak zauważyłam,że im mam więcej wolnego czasu, jakiejś takiej nudy to za dużo myślę i wracam do przeszłości, a wtedy wpadam w jakieś takie stany smutku. Wiadomo,nie trwało to długo,ale moje córki już takie malutkie nie są, nie muszą mieć mamę 24 godziny obok i fajnie jest robić coś co zapewnia mi spokój. Chociaż w pracy tak spokojnie nie jest, właśnie szykujemy akcję zima w mieście, na ferie. Będzie się działo :) Nasz rodzinny wypad do kina był świetny, częściej musimy coś takiego robić. A i poradzicie mi coś może na paznokcie, jakąś fajną odżywkę. Ostatnio rozdwajają mi się jak nigdy. Mąż mi przyniósł tabletki z apteki,ale zanim zaczną działać muszę coś stosować,bo wstyd mi książki dawać:) Miłego tygodnia:)
×