Skocz do zawartości
kardiolo.pl

bezsilny

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez bezsilny

  1. Cześć wszystkim. Kurde jak ja nie lubię takiej pogody, niby słońca nie ma niby zimno, ale duchota, że wysiedzieć nie idzie. W dodatku nie przespana prawie cała noc przez katar i zapalenie spojówek od jeziorowej wody. Ledwo co dychałem, rano to miałem uczucie jakbym wrócił z pustynnej burzy. Nastrój bardzo dobry mimo nocnych przypałów, zero natrętnych myśli i myśli o lęku. Wieczorem miała wpaść do mnie koleżanka, no ale coś nie wyszło niestety, więc zabrałem się i poszedłem do kumpla. Nocna przechadzka po wiosce. Co mnie cieszy to, że coś się dzieje tu coś gra tu ktoś chodzi tu młodzi coś wyczyniają ogólnie chyba coś się pozmieniało bo wcześniej jesienna nuda. Szkoda tylko, że pogoda się popsuła bo byłoby idealnie. Jedynie co mnie dręczy to naciski kolegów na wyjazd. Hmm nie potrafię im odmówić, a z drugiej strony nie mam ani trochę ochoty tam jechać. Na dziś wystarczy. Dobranoc.
  2. Witaj Julka po długiej nieobecności. Małgośka ja opieram się tylko na cukieraskach więc dla mnie są super, przynajmniej w trudnych chwilach choć i nie zawsze. No i co racja moje to nie są jakieś ziółka tylko poważniejsze dawki. Trudno też chciałbym lecieć tylko na swojej silnej woli, ale tak niestety nie umiem. Potrzebuje wsparcia leków. Mam nadzieje, że w przyszłości ulegnie to zmianie. Co do samopoczucia, tak jak codziennie w miarę ok. Oczywiście o jakiś dalszych wyjazdach nie ma mowy, jedyne moje zbawienie to jeziorko niedaleko mojej miejscowości także codzienne wypady w ten upał obowiązkowe. Wyciągam kolegów na rowery i jazda. Dzień jakoś zleci, wieczorkiem wyjście na cole (odstawiłem alkohol całkowicie i czuję się o niebo lepiej tak więc nie polecam przy zażywaniu cukierasków nadmiaru alkoholu bo on w moim przypadku przyprawiał mnie o niezłego doła). Na razie nie planuje żadnego wyjazdu także będę tu zaglądać.
  3. Małgośka chciałbym być takim optymistą jak ty. Widzę, że trzymasz się ostro i nie dajesz się. O to w tym wszystkim właśnie chodzi. Ja muszę się jeszcze sporo nauczyć, ale mam nadzieje, że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Niestety totalnie rozwaliła mnie nerwica bo zaczęła się u mnie stosunkowo szybko nie dając mi ułożyć sobie życia. Nie wiem czy czytaliście moje wcześniejsze posty więc troszkę przybliżę moja sytuacje. Mam 18 lat niestety nie udało mi się ukończyć szkoły. Przyznam się, poddałem się w pewnym momencie. Miałem wszystkiego dość. Zerwałem kontakt z psychiatrą i nachodziły mnie te złe myśli. Dlatego teraz siedzę na bardzo silnych psychotropach. Teraz mam taką nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nowy psychiatra nowe nastawienia do życia. Prawdopodobnie od września zaczynam ostrą psychoterapię, prawdopodobnie bo nie prywatnie, a wiadomo jak to jest kolejki nie z tej ziemi. Proponowano mi oddział dzienny, ale nie zdecydowałem się uznałem, że wizyta raz w tygodniu mi wystarczy. Od września także zamierzam zacząć szkołę. Niestety nie jestem w stanie jeszcze na normalną więc zdecydowałem się na liceum zaoczne dla dorosłych. Myślę, że nie będzie, źle. Na razie tak jak mówiłem wcześniej do psychoterapii trzymają mnie psychotropy i jakoś nie specjalnie konfrontuje się z lękiem. Może to i źle bo wiem, że kiedyś przyjdzie ten czas i zawsze nie będę mógł siedzieć w swoim bezpiecznym środowisku, no ale do czasu leczenia nie chce się jakoś za bardzo narażać na powrót tego z przeszłości. Odzywajcie się tu bo bardzo spodobała mi się ta forma *wylewu* z siebie niedoskonałości.
  4. U mnie o dziwo od paru dni spokój, mam nadzieję, że maksymalna dawka efectinu tak działa. Tylko ta bezsenność... Nie potrafię zasnąć. Słucham muzyki do rana aż wreszcie w okolicach 5 uda się zasnąć. W sierpniu koleżanki i koledzy namawiają mnie na weekendowy wyjazd nad jeziorko. Cholernie się tego boję, nie wiem czy dam radę się namówić. Mimo, że powiedziałem im o wizytach u psychoterapeuty nie otworzyłem się na całego i boję się, że wyjdę na całkowitego czubka. Zobaczymy jak to będzie na razie siedzę w miarę pozytywnym nastroju.
  5. Cześć wszystkim. Dzisiaj byłem na kolejnej wizycie w poradni. Niestety uroki polskiego systemu zmusiły mnie siedzieć w poczekalni lub raczej saunie 3 godziny !!! Padałem z gorąca, lało się ze mnie wiadrami, jedyny plus to brak znaków od pani nerwicy, więc nie było źle. No, ale cóż podjąłem decyzje o takim leczeniu więc się już nie wycofam. Na szczęście pani doktor bardzo miła i ogólnie w porządku. Jeszcze się dobrze nie zapoznaliśmy bo to dopiero druga wizyta, ale widzę, że mi się podoba i chyba będzie ok. Dzisiaj tylko wizyta kontrolna po zwiększonej dawce leków, która niestety nic nie zmieniła. Może ktoś miał do czynienia z lekiem efectin? Do tej pory przyjmowałem dawkę 150mg teraz znowu zwiększona, tym razem już do maksymalnej czyli 250 mg. Trochę się obawiam no, ale cóż łapię się wszystkiego co możliwe. Chwila pogaduchy z panią doktor i do domu. Kolejna wizyta w połowie sierpnia, a od września mam nadzieję dopchać się na psychoterapię, na którą czekam już od czerwca. No, ale nic czekać trzeba, mam nadzieję, że od września zdołam zacząć jakąś szkołę by złapać chociaż to średnie bo na razie to tragedia.
  6. Witam wszystkich. Dawno się tu nie odzywałem w sumie dla tego, że nie miałem o czym pisać. Wszystko było względnie normalnie po wizycie u psychiatry. Dostałem nowe mocniejsze leki i jakoś *w swoim małym świecie funkcjonowałem*. Nawet byłem już podbudowany, że dam rade i się nie poddam. Oczywiście brak lęku, no może nie całkowity, ale poczucie *mocy* było spowodowane niczym innym jak jego unikaniem. Wszystko do dnia wczorajszego. Zaczęło się od pomysłu wypadu pod namiot, a raczej imprezy namiotowej bo wypadem wyjścia na działkę nazwać nie można. Od razu poczułem się nieswojo no, ale głupio było mi się nie zgodzić. Rozbiliśmy namiot no i zaczęła się impreza. Wiadomo kumple,muzyka, alkohol i jakoś pierwsza noc przeleciała bez problemów. Budząc się rano w namiocie poczułem okrutnie mocny lęk. Nie mogłem się ruszyć, po czym ścisk w gardle no i drganie podbrzusza. Zerwałem się i do domu !!! Jakoś przeszło lecz na następną noc nie miałem największej ochoty, może inaczej, ochotę miałem, ale nie z takim zakończeniem. Następnego wieczoru towarzystwo się rozrosło. Odwiedziły nas koleżanki wśród nich jedna, do której chyba coś czuję wiem jedno bardzo mi się podoba. Znowu alkohol, muzyka, ktoś przyniósł trawkę więc zabawa trwała, niestety nie dla mnie. Próbowałem załagodzić lęk alkoholem wcześniej działało niestety nie tej nocy, później trawa no i się zaczęło. Lęk objął kontrole nad moim ciałem, czułem się tak jakbym stał obok siebie i patrzył na swoją porażkę. Przez całe ognisko prawie nic nie mówiłem jedynie odpowiadałem na pytania *zyjesz?* itp jednym burknięciem. Siedziałem na ławce wpatrując się w płomień ogniska w totalnym bezruchu. Towarzystwo przeniosło się do namiotu ja nie miałem, ani chęci ani siły zaległem na całą noc na ławce wpatrując się w płomień i rozmyślając dlaczego to muszę być ja? Rankiem nikomu nic nie mówiąc znowu do domu. Przespałem cały dzień, nie dość, że mam dość siebie samego to jeszcze muszę wysłuchiwać narzekania *nic nie robisz tylko śpisz* *weź się do jakiejś roboty*. Nikt mnie nie rozumie nie mam z kim o tym pogadać, czuję się po prostu strasznie. Już nawet nie mogę spokojnie spać bo sny też jakieś dołujące z lękiem w roli głównej. Do tej pory wierzyłem w leki teraz już w nic nie wierze. Czytając multum for chyba dopada mnie do tego wszystkiego deprecha. Mam wszystkiego dość. Dzisiaj już nawet miałem problem, żeby wyjść i pokopać w piłkę z kumplami. Totalna paranoja!!! I do tego te narzekania bliskich i powroty natrętnych myśli. Czasami sobie tak myślę, że oddałbym wszystko, żeby z tego wyjść, albo chciałbym się urodzić na nowo bez tego gówna. Przed chwilą wpadł kumpel i pytał, o której dzisiaj zaczynamy. Niestety ja chyba dzisiaj nie zacznę najchętniej położyłbym się spać, a z drugiej strony cholernie mnie tak ciągnie w końcu są wakacje. Jak pomyślę jak inni mogą się dobrze bawić, a ja mam taki parodie praktycznie bez powodu. Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Sam nie wiem czego chce.
  7. Cześć wszystkim. Jutro wyjazd na wizytę u psychiatry. Kurde, ale mam stresa. Choć z drugiej strony cieszę się z tej wizyty bo mam nadzieję na poprawę. W sumie to sama wizyta mnie tak nie przeraża jak cały wyjazd. Mam nadzieję, że jutro jakoś podołam i nie ucieknę.
  8. Dzięki Aga za odpowiedz no, ale ja dalej jestem w bagnie i jakoś nie mogę się z niego wydostać. W sumie ostatnie dni nie były najgorsze, ale tylko dlatego, że nie miałem jakiś sytuacji, które wywoływałby u mnie objawy lęku. W swoim otoczeniu na swoich ścieżkach czuję się ok, ale gdy tylko dojdzie do jakiegoś wyjazdu lub czegoś podobnego normalnie ręce mi opadają i nie chce mi się żyć. Zaraz wyobrażam sobie, że za przeproszeniem puszcze na kogoś pawia czy coś. Na dzień dzisiejszy nie wiem, nie wyobrażam sobie dalszej edukacji *zejścia ze ścieżki którą podążam do nikąd*. Mam 18 lat, przerwaną szkołę brak perspektyw na przyszłość to mnie dodatkowo dołuje. Pewnie wszyscy mają mnie za jakiegoś nieroba i margines społeczny, w sumie nie obchodzi mnie co sobie o mnie ktoś myśli, bo ja wiem, że taki nie jestem mam swoje marzenia i chcę normalnie żyć. No, ale co z tego że chce się dalej uczyć chce normalnie żyć jak nie mogę się pozbyć tego bagna. Nie mogę jakoś uwierzyć w jakąkolwiek metodę, leki też już nie działają. We wtorek ma wizytę u psychiatry. Będzie to też pewnie niezły hardcore dla mnie bo podróż 70 km to dla mnie nie mało.
  9. Fajnie, że jest ktoś tak pozytywnie nastawiony. Ja niestety tak nie potrafię. Zdarzają się dni ulgi i wtedy myślę sobie, że będzie lepiej. Niestety przychodzi moment załamania i wszystko wraca do zera. Czuje się jakbym nie mógł odbić się od dna. 26 czerwca czeka mnie wizyta zobaczę jak będę po niej nastawiony. Jeśli to nie pomoże nie wiem co będzie dalej.
  10. Cześć wszystkim. Dzisiaj troszeczkę się obijałem. Pogoda przeraża !! Duchota nie z tej ziemi, nic się nie chce, jednak wypad na wieczorną siatkówkę dobrze mi zrobił. Kolejny koszmar to atakujące komary. Chcą nas chyba wytępić i przejąć kontrolę nad Ziemią ;p. Niestety załatwiłem sobie nadgarstek więc jutro chyba czeka mnie wizyta u chirurga. Julka, a ty jak się trzymasz? Mam nadzieję, że wszystko ok. Coś się nie odzywasz.
  11. No cześć. U mnie kolejny pracowity dzień, więc nie ma czasu na myślenie. Wieczorkiem spotkanie z kumplami, bardzo mnie to podbudowało znowu czuję się w miarę normalny, mam do kogo się odezwać. Dzisiaj umówiłem się na wizytę u psychiatry, także mam znowu w co wierzyć. Spróbuję jeszcze tam może faktycznie poprzedni lekarz nie mógł do mnie dotrzeć, tym razem dla odmiany będzie to pani ;] Julka widzisz jest coraz lepiej, jutro na pewno będzie w porządku, tylko pomyśl sobie jaki fajny był dzisiejszy dzień bez naszej *ukochanej* pani nerwicy.
  12. Dobra mykam spać. Pozdrowienia dla wszystkich i trzymajcie się!!!
  13. Cześć wszystkim. Mój dzisiejszy dzień na szczęście minął spokojnie. Od rana wziąłem się do ciężkiej roboty co pozwoliło zapomnieć o tym wszystkim. Zmęczyłem się totalnie, ale brat namówił mnie na wieczorny wyjazd nad jeziorko. Zrelaksowałem się, połowiłem rybki, w sobotę myślę o jakimś ognisku więc jest coraz lepiej. Właśnie wróciłem z nocnego *dymka* przy okazji troszkę pospacerowałem. Julka nie możesz się temu poddać. Przechodziłem dokładnie to samo, ranek był koszmarny jak i pierwsza lekcja, natrętne myśli, aby tylko nie ośmieszyć się przed całą klasą, ale zawsze jakoś to mijało i później było ok. Trzymaj się i wpadnij jutro pochwalić się jak ci poszło.
×