
bezsilny
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez bezsilny
-
Hiszpanka witamy serdecznie w *ekipie*. Powoli zaczynam szykować się do szkoły. Kolejny dzień mam nadzieję, że tak dobry jak wczorajszy. Pozdrawiam
-
Cześć wszystkim. Pierwszy dzień w szkole bardzo udany. Pokonałem to !!! Jutro kolejna próba mam nadzieję, że równie udana. Chciałem tylko się pochwalić ;) i wpadłem na chwilkę. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów chce mi się spać o tej porze. Chyba wracam do normalności. Ok śmigam bo Aniołek się niecierpliwi. PAPA Jutro napisze coś więcej. Pozdrawiam.
-
Cześć Karlociu, cześć Zuzia. Ja powoli zaczynam się szykować na pierwsze zajęcia. Nie powiem lekki obawy się pojawiają, ale tragedii nie ma. O 16 wyjazd więc jeszcze troszkę czasu jest. Odezwę się ok 22 i zdam relacje jak sobie poradziłem. Pozdrawiam Cześć.
-
Witam. Jadwigo dziękuję za porady na pewno z nich skorzystam. Zuziu, Karolciu faktycznie mój Aniołek bardzo mi namieszał w głowie teraz o niczym innym nie myślę tylko o niej. Kontakt faktycznie mamy wyśmienity potrafimy przegadać wieczorami grubo ponad dwie godziny, ale bardzo za nią tęsknie. Mieszka prawie 500 km drogi ode mnie, Gdyby nie to cholerstwo wsiadłbym w autobus i gnał do niej, jednak na tą chwile chyba jest to dla mnie za duże wyzwanie. Pozdrawiam, miłego dnia
-
Witam wszystkich. Widzę, że dużo nowych osób się pojawiło. U mnie ostatnie dni były dość pracowite. Tu jakaś robota, tu jakiś wyjazd, załatwianie szkoły itp. Mogę się pochwalić, że od czwartku zaczynam szkołę, zaoczna bo zaoczna, ale cieszy mnie to, że się zdecydowałem. Nie powiem, że nie mam jakiś obaw, ale wiem DAM RADĘ. W piątek miałem ciekawy wyjazd na zakupy, centrum handlowe, zawsze przyswajało mnie o mega ataki lęku. W piątek jednak było inaczej, przed wyjazdem asekuracyjny *dropsik* no i nastawiałem się zupełnie inaczej. Zero objawów, można pomyśleć niemożliwe, tłok, masa ludzi, a ja czuję się zupełnie normalnie, nie zwracałem uwagi na nic cieszyłem się sobą. Wyjazd super. Mega mnie podbudował. W czwartek do szkoły musi mi się udać!! Nie mogę zawalić znowu. Sprawy sercowe także w porządku, z aniołkiem rozmawiamy codziennie. Ogólnie jestem podbudowany i nastawiony optymistycznie także będzie dobrze. Trzymajcie się wszyscy i powodzenia w walce. Damy rade!!!
-
Julka widzisz udało się zacznij wierzyć bo jesteś w stanie z tym wygrać. Powodzenia oby tak dalej.
-
Witam Panie. U mnie dzisiaj też pracowity dzień, no może nie pracowity, ale zalatany. Podzwoniłem po szkołach i chyba się zdecydowałem. Jeszcze jutro zadzwonię do jednej i wszystko się wyjaśni wybieram i składam papiery. Oczywiście liceum dla dorosłych zaoczne. Na tyle mnie dzisiaj stać. Dzisiaj byłem także w urzędzie dla bezrobotnych, spytać się czy muszę się rejestrować by mieć jakieś ubezpieczenie i dostęp do wszystkich świadczeń, ale niestety nie dowiedziałem się niczego, przeraziła mnie kolejka, po prostu nie chciało mi się czekać. Może któraś z Was drogie panie wie jak to jest? Czy muszę się rejestrować jako bezrobotny? Pytając podczas rozmowy z dyrektorem? szkoły on nic o tym nie wiedział, także już nie wiem. Poza tym zakupy z mamą i od hipermarketu do supermarketu ;p. o dziwo zero lęku !!! nic całkowicie nic, aż chciało mi się chodzić po sklepach. Wróciłem bardzo zadowolony i dumny z siebie. Byłem tak nabuzowany, że wyskoczyłem z kumplami i koleżanką na piwko, no ale niestety oni jutro do szkoły więc trzeba było wracać. Życzę powodzenia jutro w szkołach, pracy czy gdziekolwiek indziej i miłego nastroju. Pamiętajcie jesteśmy silniejsi. Pozdrawiam Michał
-
Cześć wszystkim. Mój Anioł wyjechał ponieważ przyjechała tylko na wakacje ;/. Te 1,5 tygodnia przewróciło moje uczucia do góry nogami. Mimo, że jest 5 lat ode mnie starsze w dodatku bardzo piękna i mądra na prawdę wartościowa osoba, spodobałem się jej. Niestety musiała wyjechać powiedziałem jej, że ją kocham odpowiedziała tym samym. Jesteśmy w stałym kontakcie, tak sobie myślę, że gdyby nie nerwica pojechałbym do niej... Jednak teraz chyba jest to dla mnie za duże wyzwanie. Jestem mega zniecierpliwiony czekaniem na psychoterapie zaczyna mnie już to trochę denerwować, ale cóż nie ma nic za darmo... Jutro idę pochodzić na poważnie po szkołach i którąś wybrać. Dostałem także propozycję wyjazdu do pracy za granice, na wiosnę (jeszcze nic pewnego, ale jest szansa, że będę mógł się załapać) nie wiem czy bym sobie poradził, kusi mnie duża kasa, która niewątpliwie by mnie ustawiła na parę lat i chyba spróbuję. Karolcia to chyba znaczy, że w porę się za siebie wziąłem bardzo wam współczuję, że musicie przeżywać to wszystko. Sam nie wiem czy bym dał rade. Jesteście wielkie !!! Julka trzymaj się tam w szkole na pewno dasz radę!!!
-
Zuziu tak wiem, utrzymujemy kontakt, ale ja po prostu tęsknię. Na dniach wybieram się załatwić już na poważnie szkołę bo od października ruszają zajęcia. Z pracą nie wiem jak będzie czy dam radę. Chyba poczekam do psychoterapii bo czuję, że ona będzie moim motorem napędowym. Pozdrawiam wszystkich i specjalne pełne motywacji i wytrwania pozdrowienia dla uczniów. Cześć.
-
Witam miłe panie. Ja mam chyba troszkę inaczej niż wy. Przynajmniej tak mi się wydaję, bo nie wmawiam sobie żadnych chorób czy czegoś innego. W domu i najbliższej okolicy (z której mam jako taką drogę ucieczki) czuję się świetnie, wiadomo jak to w nerwicy tez mam gorszy dzień to wtedy różne myśli chodzą po głowie. Natomiast mam cholerny problem z sytuacjami, z których nie mam jako takiego szybkiego wyjścia. Problem pojawia się przy wyjazdach, różnych zaczynając od rozrywkowych (kino, pizza, jakiś klub czy galeria) przez różnorakie wycieczki, wczasy, kończąc na szkole/pracy (której aktualnie nie posiadam, ale przymierzam się zacząć lada moment szkołę wieczorową i przy okazji chciałbym pracować). Wtedy zaczyna się wszystko co najgorsze, wtedy właśnie zaczynam sobie wmawiać, że zaraz puszcze pawia, nie zdążę do toalety czy jeszcze coś innego. U mnie mniej więcej to tak właśnie wygląda. Walczę z tym wszystkim teraz już tak się nie daję jak kiedyś. Teraz jestem trochę smutny bo ktoś kogo kocham wyjechał... Najgorsze jest to, że nie wiem kiedy się następnym razem zobaczymy. ;/
-
Juuulia pamiętaj jesteś jaka jesteś, a niech wszyscy inni widzą co się dzieje, jeśli tego nie mogą zrozumieć nie są niczego warci. Wiem jak to jest trudno sobie to wybić z głowy sam mam z tym problem, ale próbuje i nie obchodzi mnie już to co sobie inni o mnie pomyślą. Czytając twoje wypowiedzi bardzo mi się spodobałaś, jesteś, wrażliwą mądrą dziewczyną. Właśnie taką chciałbym spotkać. Co do twojej przyjaciółki to chyba ona jest jakaś pusta, albo totalnie głupia, po co ci to mówiła? żeby ci nawtykać popsuć humor? tak raczej przyjaciółka nie postępuje. sory za ostre słowa, no ale musiałem inaczej nie potrafię tego określić. Co do mojej sytuacji, to trochę skomplikowało się moje życie uczuciowe. Opisywany przeze mnie wcześniej Anioł ;) również coś we mnie zobaczył. Bardzo bardzo fajnie sobie porozmawialiśmy, tym razem poleciałem po bandzie i powiedziałem wszystko. Nic się nie stało zrozumiała hura !!! Niestety czar jutro pryśnie bo anioł wyjeżdża ;/
-
No kochana jeśli nie zmusisz się i nie ruszysz z domu to nie chce Cię martwić, ale nigdy z tego nie wyjdziesz. Umów się na wizytę telefonicznie (najlepiej prywatnie bo prywatnie to prywatnie cisza spokój przychodzisz na daną godzinę i tyle, a na kasę chorych to mordor w kolejce jeszcze) poproś kogoś z bliskich, aby cię zawiózł i mimo wszystko pojedz tam, nawet jeśli serce będzie ci walić tak jakby miało wyskoczyć, będziesz wymiotowała na wszystkie strony czy inne *nasze bolączki* będą Cię dręczyć wsiądź do samochodu i nie daj się. Zobaczysz kiedy tylko pogadasz z psychologiem/psychiatrą będzie od razu sto razy lepiej. Trzymaj się gosia192 i pamiętaj musisz sama zacząć coś robić, a nie wyczekiwać *może samo przejdzie* bo nie przejdzie na pewno.
-
Zuziu chyba z tym wykształceniem to w moim przypadku przesadziłaś ;p. No, ale za 3 lata może będę mógł się pochwalić maturą takie mam marzenie. Dzisiaj spotkałem bardzo fajną osobę, kuzynkę koleżanki z dość daleka. Dzisiaj nie było to nasze pierwsze spotkanie, ale pierwszy raz sobie porozmawialiśmy na osobności. Rozmawialiśmy o wszystkim bardzo bardzo dobrze się czułem przy niej. Opowiadała o sobie o swoich przeżyciach ze szkołą pracą, studiami( jest ode mnie starsza o 4 lata) ja także otworzyłem się prawie na maxa. Słysząc o tym, że mam problemy ze sobą i ze swoją psychiką, że przez to wszystko zawaliłem szkołę spytała czy nie żartuję. Widocznie dobrze się maskuję. Gdy powiedziałem, że to wszystko prawda powiedziała, że jest zszokowana, bo wyglądam na normalnego chłopaka. Na prawdę widziałem w jej oczach zrozumienia, motywowała mnie jeszcze abym zaczął szkołę nawet zaoczną. Po prostu anioł nie człowiek. Oby więcej takich ludzi. Pozdrawiam Michał.
-
Isabel mnie dawka efectinu 225 trzyma w pionie. Musisz także pamiętać, że to jest antydepresant i raczej przy lęku nic nie pomoże, ba nawet może go powodować.
-
Witam panie. Karolcia czytałem czytałem. Czytam zawsze wszystko dokładnie, czy nie są warci przyjaźni sam nie wiem. Wina także jest z mojej strony bo nie otworzyłem się do końca przed nimi. Nie jestem pewny ich reakcji nie chce być odrzucony i chyba właśnie dlatego wszystkiego o mnie nie wiedzą. Zuzia miłego wypoczynku !!! Pozdrowienia Isabelo uwierz, że wczoraj też mnie takie myśli nachodziły i chciałem wracać na nogach, ale powtarzałem do znudzenia *wytrwam, wytrwam nic mi nie będzie* no i wygrałem. Małgośka no już chyba nie jestem taki bezsilny mam plan na siebie wiem czego chcę. Dobra zmykam troszkę dom ogarnąć i coś przygotować na wieczorną *domówkę* bo jednak nieobecność rodziców zrobiła swoje i lekki nieład się wdarł ;p Pozdrawiam.
-
Elo wszystkim. Właśnie wróciłem z niezapowiedzianego wypadu. Dowiedziałem się o nim 5 minut po wyjściu z domu. Jakoś nie uśmiechało mi się jechać, ale powiedziałem *Dam rade, to będzie kolejny krok ku wolności* no i o nic nie pytając zapakowaliśmy się do dwóch samochodów. W sumie nie wiedziałem, gdzie jedziemy na jak długo więc było to dla mnie na prawdę trudne. No i oczywiście jakby nie inaczej już w samochodzie się zaczęło. Nagle nie wiadomo jak, kiedy zalały mnie poty, kula w gardle, no i ten najbardziej doskwierający objaw to uczucie, że zaraz zwymiotuję. Hmm ogólnie tragedia, ale zagryzałem zęby i powtarzałem sobie w świadomości, że zaraz mi przejdzie, nie takie wyjazdy wytrzymywałem. Dotarliśmy nad jeziorko oczywiście wszyscy śmichy hihy, a ja walczyłem z samym sobą. Piwko się leje, ja podziękowałem(znieczulałem się prochami). Wszyscy się pytają *Michał co ty dzisiaj jak mnich(mnich dlatego, że miałem mega wielki kaptur na głowie)* odpowiadałem *sam nie wiem*. Towarzystwo bawiło się dalej, a ja miałem tylko jedno marzenie oby znaleźć się już w domu. Jednak myślałem sobie także, że jak znowu ucieknę od tego nigdy mnie nie puści. W tym momencie przypomina mi się fragment tekstu pewnego kawałka może na końcu podam link bo mega mnie zawsze motywuje. Oto ten fragment: *Jutro brat Twoje problemy się nie skończą, Jeżeli Ty każdego dnia będziesz odkładać je na konto,* No i właśnie nie dałem się postanowiłem walczyć mimo iż było tragicznie. Jeziorko się znudziło, więc wyruszyliśmy dalej. No i znowu to samo. Ciągnęło się tak, aż do momentu kiedy usłyszałem, że wracamy. Co śmieszne nagle wszystko minęło, po prostu odżyłem, w sumie może właśnie wtedy prochy zadziałały, ale mniejsza o to. Mimo tak tragicznego samopoczucia wyjazd zaliczam do udanych, może nie sam wyjazd, a moje zwycięstwo hmm może raczej akceptację siebie i tu nasuwa mi się kolejny fragment z ww kawałka. *ludzką naturą fobie i nawet jeśli kruszą kopie mów bowiem nawet lód strawi kiedyś ogień* Jedyne co mnie zabolało to, że wszyscy woleli się bawić, chlać niż posiedzieć i ze mną porozmawiać. Trudno może obracam się w zbyt płytkim towarzystwie? Choć może ze mną coś jest nie tak, ale najwyraźniej tak już musi być. Kiedyś w końcu trafię na właściwą osobę. Na prawdę oddałbym wiele by mieć przyjaciela/ przyjaciółkę taką jak wy, wyrozumiałego, motywującego do działania. Dziękuję za wszystkie słowa kierowane do mnie na prawdę wiele z nich czerpię i wyciągam wnioski. Dobra idę spać bo już trochę późno. Jutro postaram się odezwać choć nie obiecuję, bo nagrałem sporą ekipę na domówkę(rodziców nie ma ;p) więc wiecie jak to jest. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Cześć ;*
-
Witam wszystkich. Wczoraj obiecałem się odezwać więc jestem. Może najpierw zacznę od rzeczy, która mnie najbardziej ucieszyła. Po wczorajszej wizycie u psychiatry dowiedziałem się wreszcie jak wygląda sprawa z moją psychoterapią. Otóż wreszcie się doczekałem i prawdopodobnie psychoterapię rozpocznę w połowie września. Niestety Pani psychiatra, która bardzo mi się spodobała nie prowadzi terapii, więc zostanie mi przydzielony jakiś psycholog. W sumie mnie to nie martwi oby tylko dobrze trafić. Terapia wygląda tak: ok 20 spotkań cotygodniowo, więc bardzo mnie to cieszy mimo, że mam dość daleko bo ok 60 km, ale to nie problem. Zuziu tak my nerwuski jesteśmy bardzo wrażliwi i przez to właśnie wyraża się nasza wartość. Cieszę się, że jestem taki, a nie inny bo na prawdę patrząc na niektórych ludzi w koło, wolę cierpieć na nerwice, ale przy tym zachować swoje wartości niż być za przeproszeniem jakimś *dyskotekowym bucem* i olewać wszystkich i wszytko. Sytuacja z dziewczyną, którą opisywałem wcześniej chyba wydaje się już być nieaktualna i dodam, że ja raczej tego nie zawaliłem, a może i tak bo nie byłem *dyskotekowym bucem z dobrym samochodem*. Wyszło jak wyszło trudno. Julio twoje słowa: *Zuza, a widzisz ja mam na odwrót, ja bardziej się stresuje jak wychodzę z kimś na miasto bądź gdziekolwiek indziej. Jak wychodzę sama, to wiem że jestem zdana sama na siebie i jakby *coś* się działo to nie przyniosę sobie wstydu i nie zrobie kłopotu innym tylko sama sobie *jakoś* poradzę.* Hmm wyraziłaś to idealnie!!! Mam to samo. O sam mógłbym pojechać nawet na koniec świata, (tylko oby mieć swobodę działania i być sam) tak np. z koleżanką czy kolegami do kina oddalonego o ok 50 km nie daje rady. Śmieszne to trochę. Dlatego czekam tak z niecierpliwością na spotkanie z terapeutą i rozpoczęcie psychoterapii. A między tym wszystkim muszę się przyznać, że ostatnio sporo *baluje*. Chyba nawet trochę przesadzam, ulegam przyjaciołom. Do stanu z przed 3 miesięcy gdzie byłem bliski popadnięciu w alkoholizm na pewno nie wrócę bo na dzień dzisiejszy alkohol nie jest już dla mnie rodzajem *zamaskowania lęków* jest tym czym dla wszystkich ludzi. Wiem jest złem, ale w końcu są wakacje, a ja mam 18 lat.
-
Cześć wszystkim. Dzisiaj miałem bardzo fajny dzień. Spotkanie z psychiatrą dużo się wyjaśniło. Uświadomiłem sobie także, że my nerwuski jesteśmy bardzo wartościowymi ludźmi. Nerwica w końcu nie dopada byle kogo. Jutro napiszę coś więcej dzisiaj już nie jestem w stanie kładę się spać. Cześć, pozdrawiam ;*
-
Zuziu dziękuję za wszystkie słowa. Bezsilny hmm w tym momencie już chyba to nieaktualne bo jest zupełnie inaczej niż przed kilkoma miesiącami. Nie chcę nawet sobie przypominać co się wtedy ze mną działo. Mój przypadek chyba jest dość dziwny. Ostatnio dużo nad tym myślałem, w sumie to mam głęboko gdzieś... to co o mnie myślą inni. Wiadomo jak mi na kimś zależy to pojmuję to zupełnie inaczej, ale np taki kumpel czy koleżanka powie, coś czy coś mi wytknie nie obchodzi mnie to zbytnio. Liczę się ze swoim zdaniem, mam swój styl, zarówno ubioru jak i muzyki. Mogę wręcz rzecz, że jestem odmieńcem w swoim otoczeniu mimo to mam spore grono przyjaciół. Jestem także bardzo wyrozumiały także nie mam problemów z akceptacją innych. No, ale tkwi we mnie to coś co mnie blokuje... Czasami tak sobie myślę, a co mnie to obchodzi, że wyjdę na idiotę, zwymiotuję gdzieś przy kimś czy odczynie coś jeszcze innego. No, ale wtedy właśnie odzywa się to coś wewnątrz mnie i każe mi jak najszybciej uciekać, schować się, żeby nie wyjść właśnie na tego idiotę. Główny front walki toczy się właśnie wkoło tego, mimo depresji najbardziej zawsze doskwierała mi ta obawa przed no właśnie nie wiadomo czym bo niby nie obchodzi mnie co inni o mnie myślą, a kiedy tylko pojawią się objawy całkowicie zmienia się mój tok myślenia.
-
*...a Ty zapewne nawet jak coś robisz to myślami i tak jesteś przy swoim organiźmie, i wywołujesz atak paniki myślami czy mi się coś zaraz nie stanie?* No to zdanie pasuje idealnie do mnie, czego bym nie musiał zrobić, gdzie nie musiał pojechać oczywiście chodzi o sytuacje i miejsca, których nie mam *oswojonych* zaraz pojawia się właśnie ten styl myśli. *- zaraz zwymiotuję, źle się poczuję itp itp...* Cieszy mnie to, że chyba trafiłem w odpowiednie tabletki choć dawka jest bardzo duża czuję się dobrze, także trzymają mnie przy pozytywnym myśleniu. Czekam z niecierpliwością na psychoterapie lecz niestety nadal brak jakichkolwiek konkretów. 17 sierpnia kolejna wizyta może wtedy coś się wyjaśni coś więcej ustalimy mam taką nadzieję, bo chciałbym w reszcie zacząć w miarę normalnie żyć. Nie poruszać się już tylko i wyłącznie po oklepanych *oswojonych* miejscach. Ostatnio zaprzyjaźniłem się bliżej z koleżanką, którą znałem od dawna, ale jakoś nasze drogi się nie przecinały zbyt często, pewnie i z wiadomej przyczyny. Może coś i by z tego było bo na prawdę było miło, ale co z tego jak na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie związku. Po prostu na dzień dzisiejszy nie dałbym rady, bo np po co jej taki chłopak, z którym nawet do kina nie można pójść, w moim przypadku pojechać bo niestety mieszkam na wsi? Trochę to dołujące,trudno , ale kiedyś musi przyjść ten czas gdy będę mógł wyjść, pojechać, umówić się z kimś bez żadnej schizy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Czasami sobie myślę jakby to było gdybym mieszkał w dużym mieście. Czy w mieście mógłbym oswoić sobie więcej ciekawych miejsc? Czy byłbym bardziej rozrywkowy? Chciałbym kiedyś tego spróbować.
-
Izabelo psychiatry na prawdę nie masz co się obawiać. Większość z nich to na prawdę wzory do naśladowania. Ba na pewno coś ci doradzi coś pomoże. Widzę sam po sobie jak czuję się po wizycie, nawet najbliższe mi osoby tak do mnie nie docierają. Co do mojego wypadu jestem ogromnie zadowolony, że się nie poddałem i wyszedłem mimo wszystko i udało się pokonałem to dziadostwo !!! Widzę, że zmierzam w dobrą stronę. Oddałbym wszystko by móc się tego pozbyć bez jakiejkolwiek walki, niestety tak się nie da więc zaciskam zęby i walczę dalej byle do przodu. Pozdrawiam ;*
-
Kurcze!!! Dzisiaj to mnie chyba rozniesie przez tą nerwice. Parę tygodni było wszystko ok, a w tej chwili przed samym wyjściem mnie pozamiatało kompletnie znowu... Lecz powiedziałem sobie, że dzisiaj nie popuszczę i nawet gdybym miał zwymiotować przed wszystkimi czy odczyniać inne cuda wyjdę z domu według planu. Dzisiaj mam inny stosunek do objawów, mimo że je odczuwam dość solidnie nie myślę już *nie dam rady znowu przegrałem* teraz mnie to denerwuje i muszę temu stawić czoło. Wspomagacze już zażyte więc musi być ok, zaraz mi przejdzie. Miała być upojna impreza. Cóż podziękuję dzisiaj, bez alkoholu też można się bawić. Wolę to niż po raz kolejny zachlać się by zasłonić objawy. Idę się szykować. Pozdrawiam trzymajcie kciuki.
-
O fajnie, że coś się tu dzieje. Jutro napiszę coś więcej bo dziś troszkę późno. Trzymajcie się. Pozdro
-
Edzia nie ma czego się bać z tymi lekami. Wiadomo lepiej byłoby z nich nie korzystać, ale zastanawiałaś się kiedyś co łykasz łykając antybiotyki lub jakiś inny syf podczas np. zwyczajnej grypy? Nie bo chciałaś jak najszybciej wyzdrowieć i ja właśnie takie mam podejście do leków. Oczywiście wolałbym radzić sobie bez nich bo ok 200 zł miesięcznie to dla mnie nie mało, ale cóż niestety tak nie jest. Wychodząc z takiego założenia, że leki to sam syf, chemia i bóg wie co jeszcze i co się może stać leczylibyśmy grypę czosnkiem i miodem.
-
Pani Jadwigo na prawdę Panią podziwiam i dziękuje za te wszystkie słowa. Innym radze również przyjrzeć się wypowiedzią Pani Jadwigi. U mnie na razie bez zmian ani lepiej ani gorzej. Sprawdzian nadejdzie we wrześniu przy decyzji i wyborze szkoły. Mam nadzieje, że do tej pory będę już na psychoterapii, wieżę w nią bardzo i musi mi pomóc.