
bezsilny
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez bezsilny
-
Cześć. Tak w tym tygodniu jest ta osiemnastka, koleżanki w dodatku dość bliskiej, więc nie chciałbym znowu odmówić, a poza tym przyda mi się taki można powiedzieć sprawdzian. Nakręcam się już od tygodnia, ale co nic nie poradzę i tak pewnie będę musiał walczyć z lękiem więc sobie mówię, że wisi mi to, ale jednak dalej krąży to we mnie. Plusem jest to, że odbywa się to w miejscowości gdzie mieszkam, na sali którą bardzo dobrze znam, bo bywałem tam dużo razy, czuję się trochę bezpieczniej. Zobaczymy jak to będzie ;)
-
Julka jutro CI odpisze bo dzisiaj już nie mam siły ;) Dobranoc.
-
No hej. Jakoś się też trzymam, w tym tygodniu jest ta nieszczęsna osiemnastka... więc teraz ciągle to mnie męczy ;) Dzisiaj byłem u psychologa także pogadaliśmy i jakoś mnie pani nastawiła w miarę pozytywnie. Tak więc nie ma obijania i trzeba zasuwać.
-
Julia żyjesz??? Co tam u Ciebie?
-
Cześć. Nie pisałem od paru dni, bo jednak mały remoncik trochę się przedłużył. Wczoraj wreszcie skończyłem, dzisiaj posprzątane i odpoczywam. Jutro wybieram się do miasta, odebrać coś na poczcie i do urzędu pracy. Co tam u was?
-
Cześć Julia. Julka nie przepraszaj mnie, bo ja się nie gniewam, wiem że niekiedy nie ma na nic siły ;) Nie załamuj się tym koleżką, jesteś wrażliwą i wartościową osobą skoro on tego nie widzi to jest głupkiem i nie jest ciebie wart. Sory za może zbyt mocne słowa, no ale z tego co piszesz tak go oceniam. Nawet jeśli zauważył *jaka naprawdę jesteś* i tego nie akceptuje, to może i lepiej dla Ciebie, bo po co masz pakować się w jakiś poważniejszy związek skoro, później nie otrzymasz zrozumienia? I pamiętaj on nie jest ostatni, na pewno znajdziesz sobie kogoś prędzej czy później komu zaufasz i ten ktoś cię zrozumie. Pamiętaj masz dopiero 18 lat. Jeśli kolega będzie robił jakieś problemy, napisz ;) zjawię się tam u was w szkole i zrobię z nim porządek ;p Nie zastanawiałaś się, aby skontaktować się z jakimś terapeutą czy psychologiem? Do psychiatry to raczej Ci nie polecam uderzać od razu, bo wpieprzy leki i myśli, że to załatwi sprawę, a tak przecież nie jest. Przy następnej wizycie *-Panie doktorze dalej to samo!!!* I cyk dawka w górę i tak do oporu. A psycholog to inna bajka, pogadasz trochę cię wypyta, no i oczywiście coś doradzi. Nie ma się czego wstydzić. Zastanów się nad tym. Teraz żałuję, że rodzice nawet na siłę mnie nie zaprowadzili, pewnie teraz dalej chodziłbym normalnie do szkoły, pewnie z trudnościami, ale bym chodził. A tak doszło do tego, że na lekcjach nie potrafiłem wytrzymać i po prostu nawiewałem. Nie chcę się dalej zagłębiać, bo tym właśnie się wszystko zaczęło. Najgorszy okres w moim życiu, totalne załamanie. Na szczęście dzisiaj jest już o niebo lepiej i w dużej mierze zawdzięczam to pani psycholog. Dzisiaj dość dziwny dzień miałem, znowu jakiś taki ospały chodziłem. Obudziłem się o 10, ale byłem taki zmęczony (nie wiadomo po czym) padłem i do 14 spałem jak zabity. Później trochę się pobłąkałem po domu, w miedzy czasie trening, kumpel wpadł na chwilę, wyszliśmy do baru i tak do teraz. Jutro jadę po materiały do miasta, bo mały remoncik pokoju zaplanowałem więc dzień zagospodarowany. Zbliża się termin imprezy 18stkowej i trochę mnie to zaczyna już przerażać, ale powinienem dać radę, trochę mnie jeszcze nakręcił ten wczorajszy *cyrk* w poczekalni, hmm, ale cóż zrobić...
-
Cześć, witam nowych forumowiczów. MagicUnknown mam dokładnie tak jak ty, tylko u mnie najgorszym problemem są mdłości i obawa, że nie zdążę do toalety lub coś w tym stylu, z biegunkami jakoś się uporałem już mnie tak to nie dręczy. Dzisiaj byłem u psychologa, od rana coś mnie *męczyło* źle się czułem, ale musiałem jechać, bo te wizyty są dla mnie teraz najważniejsze. No i w kolejce się zaczęło, dawno nie miałem tak ostrego ataku więc humor od razu mi się popsuł. Kolejka była dość długa, czekałem czekałem i czekałem aż nie wytrzymałem, zrobiło mi się niedobrze, napływ gorąca, lało się ze mnie jak podczas upału, albo i gorzej. Musiałem wyjść do toalety... po 10 min wróciłem było lepiej jakoś dotrwałem, zarejestrowałem się i w gabinecie u pani psycholog było już o wiele lepiej. Fajna z niej osóbka ;) idealna można wręcz powiedzieć. Opowiedziałem jej co się wydarzyło i że humor popsuty od razu, ale przedstawiła mi to tak, że nie wyglądało tragicznie i jakoś lepiej się poczułem. Julka co tam u ciebie? Jak w szkole?
-
HEHE nie ukrywam, że liczyłem na poprawę twojego nastroju ;) My wrażliwcy już tak mamy i to jest właśnie największy nasz problem. To nie pora na zamartwianie się czy rozmyślanie o problemach, nerwicy czy czymś jeszcze innym, jesteśmy nastolatkami pora korzystać z życia... taa łatwiej powiedzieć trudniej zrobić, ale trzeba jakoś powoli dążyć do celu. Julka każdy ma gorszy okres w życiu, ja mam nadzieję, że ten najgorszy mam już za sobą i tobie życzę tego samego. Jutro musi być lepiej !!!
-
Cześć Julka, cześć Ewa. Julia jak możesz mówić, że kompletna klapa, skoro byłaś tam dałaś radę i nic takiego się nie działo, a to, że się trzęsłaś czy coś tam to nic !!! Popatrz na to z innej strony, polonez domyślam się, że jako tako wyszedł ;) wytrzymałaś chyba do końca prawda? Nie uciekłaś czy coś jeszcze innego.Sukces !!! Nawet jeśli ktoś widział twoje poddenerwowanie to cóż z tego? Pewnie wszyscy byli zdenerwowani w końcu to studniówka, a ty zawsze możesz się wytłumaczyć jakiejś wścibskiej osóbce, że po prostu denerwujesz się bardziej i już. Co do partnera to wstydu mu na pewno nie przyniosłaś nawet tak nie myśl, to on miał zaszczyt pójść z tobą nie odwrotnie ;) Głowa do góry i do matury. Ja weekend spędziłem oczywiście w domu, w sobotę miałem ochotę na jakąś grubszą domówkę, bo oczywiście o jakimś wyjeździe na tą chwilę nie ma mowy, ale z kumplami coś przechylić zawsze jest miło. Niestety większość zajęta czy gdzieś na wypadzie, więc skończyło się na browarach przed tv z dobrym kolegą. Niedziela jakoś spędziłem błąkając się po domu. Dziś to samo ;) Jutro spotkanie z psychologiem, tak więc przeczuwam, że będzie nastrój coraz lepszy.
-
Pajo3 pewnie, że da się bez leków, ale też nie ma się czego w nich obawiać, jeśli korzysta się z nich z rozumem i według wskazań.
-
Pajo3, najlepszą metodą leczenia nerwicy, jest psychoterapia grupowa bądź indywidualna. Możesz poszukać specjalistów prywatnie, ale jest też refundowana terapia na kasę chorych. W większych miastach są oddziały psychiatryczno-neurologiczne w moim przypadku jest to Opole.
-
Julka tak trzymaj!!! Miło słyszeć, że jesteś pozytywnie nastawiona, partnerem się nie przejmuj, sama widzisz kłócicie się, a później jest dobrze ;) Ja dzisiaj spokojnie cały dzień spędziłem na jakimś błąkaniu się z kąta w kąt. W międzyczasie trening i wyskoczyłem na godzinkę do kumpla. Ogólnie bez żadnych scen. W razie gdybyśmy się nie skontaktowali do jutra to życzę ci udanej zabawy. Nie wkręcaj się niepotrzebnie, bo na pewno dasz radę. ;)
-
Julia jak tam mija dzień?
-
Cześć Ewo. Biorę Efectin ER - Venlafaxinum Biorę ok rok, z tym, że w różnych dawkach, zaczynałem od najmniejszej chyba 37,5 mg aż do maksymalnej 225 mg. Maksymalną biorę od czerwca i miesiąc temu zaczęliśmy z psychiatrą schodzić z dawki, za tydzień kolejny krok, bo jakoś po zmianie dawki nie czuję różnicy. Ponoć ten lek jest najlepszy wśród antydepresantów, ale coś za coś jest cholernie drogi !!! Teraz już dokładnie nie pamiętam ile wynosił mnie koszt miesięczny, ale chyba w 200 zł się nie mieściłem. Dlatego pani psychiatra poleciła zamiennik, ten sam skład wszystko to samo tyle, że taniej. Teraz biorę 150 mg efectinu i 37,5 tego zamiennika. Czuję się dobrze, zero jakichkolwiek skutków ubocznych, może jestem trochę ospały, ale to raczej już wada wrodzona ;) zawsze lubiłem pospać długo. No i oczywiście wspieram się atarax*em (hydroksyzyna) w dawce 10mg, ale to tylko sporadycznie paczka starcza mi na parę miesięcy.
-
Wiadomo, psycholog przecież nie jest cudotwórcą i jeśli sami nie będziemy chcieli sobie pomóc i nie zaczniemy robić czegoś w tym kierunku, to nic z tego nie będzie. COLIN chyba nie ma takich leków, które całkowicie usuwają (maskują) problem (jeśli są podajcie namiary ;). Widzę po sobie, że nadal miewam ataki lęku choć biorę leki od ponad roku i całkowicie problem nie znikną, a jednak na lekach łatwiej jest oderwać się z dna, wyrwać z depresji. Nie jestem ekspertem, także nie mogę nikomu nic doradzać, ale chciałem pokazać na swoim przykładzie, że leki to nie jest jakieś wielkie zło.
-
Cześć. Słuchajcie, moim zdaniem pierwszym krokiem do pozbycia się nerwicy jest wizyta u psychologa nie jedna, nie dwie lecz cały ciąg i terapia. Daje sobie rękę obciąć, a może i głowę, że gdybym się nie zdecydował na terapie leżałbym teraz w łóżku rozmyślając nad sensem życia, może i nawet o samobójstwie, upijając się codziennie i szlak wie co jeszcze, nie marząc nawet o żadnym wyjeździe, nawet na zakupy czy o innym wyjściu, bez chęci do życia. A jednak jest inaczej, właśnie wróciłem z miasta w obie strony jechałem autobusem. Załatwiłem urząd pracy, też wydawało mi się to nie osiągalne wcześniej, wytrzymałem 30 min wypisując papierki i gadając z urzędniczką.Pospacerowałem po mieście jakiś sklepik z elektroniką. Nic się nie działo. Nie ma co się łudzić, że sobie poradzimy sami bez niczyjej pomocy, jest to bardzo trudna i wredna choroba więc potrzebujemy wsparcia. Najlepszym rozwiązaniem jest psycholog, doradzi, zrozumie. Jeśli macie silną wole poradzicie sobie bez lekarstw, choć nie ma się czego obawiać. Jestem na antydepresantach od ponad roku i w każdej chwili mógłbym je odstawić, tyle że nie wiem czy jestem już na to gotowy i nie zaprzepaściłbym tym wszystkich osiągnięć. Czytacie pewnie ulotki i się przerażacie, ale zwróćcie uwagę, że skutki uboczne występują tylko u małego procenta osób, np. u jednej na tysiąc osób występują tylko jakieś nieznaczące i niezagrażające życiu objawy ból głowy, nudności, senność, a jest to 1 przypadek na 1000, wiec nie ma się czego bać, a nawet jeśli coś by się działo zawsze można odstawić i spróbować innego specyfiku. Oczywiście ciągle piszę tu o antydepresantach nie wiem jak fachowo się nazywa skład substancji, bo leki o szybkim działaniu np hydroksyzyna to już inna bajka. Z nią trzeba uważać, choć też nie ma się czego obawiać. Trzeba myśleć co się robi, bo można się uzależnić. Ja biorę kiedy potrzebuję, np jakaś nowa sytuacja, łyknę sobie procha i czuję się lepiej, a już np przy następnym razie staram się nie brać.
-
To super, że masz kogoś takiego, ja niestety nie mam jeszcze żony ;) dziewczyny też nie, więc moją osobą do wygadania jest psycholog. Fajnie jest sobie czasami pogadać o wszystkim i wiedzieć, że ktoś cię zrozumie. Wam pracującym i mającym rodziny czy jakieś inne obowiązki wynikające z dorosłości jest pewnie trudniej niż mi, jestem jeszcze na utrzymaniu rodziców także, przynajmniej problemy nie związane z nerwicą jakoś mnie nie obciążają zbytnio. Choć nie wiem czy to i dobrze. Pani psycholog spytała mnie czy czuję się dorosły, w końcu mam 19 lat. Odpowiedziałem, że nie bardzo, bo choć mam inne spojrzenie na świat niż moi rówieśnicy, może nawet i doroślejsze to przed jakąś niezależnością i samodzielnością blokuje mnie nerwica. Jak pisałem wcześniej, jazda autobusem czy jakieś sprawy w urzędzie są dla mnie dość dużym wyzwaniem, a osoby w moim wieku raczej problemów z takimi sytuacjami nie miewają. To wszystko jest dość dziwne, wydaje mi się, że psychicznie jestem dojrzały, a już na 100% nie jestem jakimś dzieciuchem, ale wiem też, że mam problemy z najprostszymi sytuacjami. Niestety to już chyba wina nerwicy...
-
Ewa13 to, że w twojej miejscowości nie ma psychologa nie znaczy, że musisz z niego rezygnować. Sam dojeżdżam 60 km co tydzień. Jakoś daje radę i ty pewnie też byś dała. Najgorszy jest pierwszy raz, później jest coraz lepiej kiedy zobaczysz, że nic się strasznego nie stało.
-
Julka no to super, nie zadręczaj się tym, a będzie ok. Na pewno dasz radę, dzisiaj na próbie to potwierdziłaś. :)
-
I jak tam Julia po próbie?
-
Monika przeczytaj mój post wyżej. W pierwszej części sporo o tym napisałem.
-
Witajcie. matiww158 jasne, że można być samemu, no znaczy tylko z psychologiem, terapia grupowa jest bardziej intensywna i może nawet lepsza lecz ja zdecydowałem się na terapię indywidualną i wcale tego nie żałuję. W moim przypadku wygląda to tak, spotkania cotygodniowe, na których nikt nie naciska, nikt nie rozkazuje itp, wiadomo jak to psycholog ma inne spojrzenie na świat, jeśli chcesz mówisz, jeśli nie możesz przesiedzieć w ciszy całe 45 min, bo tyle trwa spotkanie, ale to ci nie pomoże, bo psycholog to nie cudotwórca. Natomiast terapie grupowa to chyba 4 spotkania w tygodniu po parę godzin, dowiadywałem się sporo, ale nie zdecydowałem się. Po prostu się bałem. Często widywałem jeszcze podczas ciepłych dni grupki siedzące w parku obok szpitala i sobie tak gawędzili. Jakoś siebie w tamtym okresie nie wyobrażałem, teraz już może byłbym bardziej skłonny na ten rodzaj terapii, poza tym jakoś ciężko jest mi opowiadać o swoich słabościach, nawet rodzicom, a co dopiero obcym ludziom. Decyduj się jak najszybciej, jeśli uważasz, że nie dasz rady na grupowej, uderz i zapisz się na indywidualną. Nie trać czasu!! Cześć Julka. Widziałem twój ostatni post, ale zastanawiałem się czy to na pewno ty,bo przecież wcześniej raczej dobrze wam się układało i byłem zdziwiony takim obrotem sprawy , dlatego nic nie odpisałem. Studniówka taa wielki bal, uroczystość, impreza mam dokładnie to co ty przed takimi *problemami* i też jestem coraz bliżej jednego z nich, może trochę mniej hucznego, bo to 18 urodziny, ale zaproszonych jest 60 gości. Zamiast się z tego cieszyć, że coś wypiję, pogadam itp to odliczam tylko dni tak jakby miał to byś koniec świata. Na szczęście pani psycholog teraz jakoś sprowadza mnie na ziemie i sam fakt, że potwierdziłem zaproszenie trochę mnie motywuję i uszczęśliwia, chociaż łatwiej byłoby wymyślić jakąś wymówkę i nie pójść. No tak, za to później bym się czuł jak ostatni baran, że znowu uciekłem od konfrontacji z tą s*ką ;) Przyznam szczerze, że tej studniówki Ci nie zazdroszczę, bo wiem jakie to jest dla nas trudne. *Normalni* ludzie widzą w tym same zalety. Będzie zabawa, tańce, pogaduchy, ploteczki i nie wiadomo co jeszcze, my natomiast szukamy w tych trudnych dla nas sytuacjach naszych przypadłości, czy zaraz czasem nie zwymiotuję, nie zemdleję, jak wyjdę czy sobie o mnie nikt nic złego nie pomyśli (podaje swoje natręctwa) nakręcając się tym jeszcze bardziej i wywołując lęk. W sumie z tobą mógłbym iść na tą studniówkę ;) Wiedziałbym, że jeśli coś się wydarzy zrozumiesz mnie, bo jesteśmy bardzo podobni. Właśnie takiej osoby mi brakuje, która zawsze by mnie zrozumiała nie zważając na czas, miejsce i sytuację. Polonezem się nie przejmuj w końcu to tylko parę minut, pomyśl sobie ile w szkole czasu wytrzymujesz, gdzie tez jest dużo ludzi i również możesz sobie narobić obciachu, a jednak dajesz radę. Dzisiaj byłem na kolejnym spotkaniu, pani psycholog znowu jakoś mnie mega pozytywnie nastawiła. Pochwaliłem się moimi wczorajszymi *dokonaniami* no i założeniami związanymi z urzędem pracy. Rodzice jakoś nie zareagowali z wielkim optymizmem, można powiedzieć, że żadne miłe słowo mnie z ich strony nie spotkało z tego powodu. Jednak ze strony pani psycholog to już inna bajka, chyba ona sama ucieszyła się z tego, że robię jakieś postępy. Widzi, że mi zależy, a nie marnuje 4 miesiąc. Jutro trochę odpoczynku, może coś porobię w domu, w czwartek muszę uderzyć po świadectwo ukończenia gimnazjum do szkoły.W piątek znowu do urzędu także jak na mnie to dość pracowity tydzień mi się trafił. Dobra kończę to pisanie bo już trochę późno. Julka odezwij się jutro, a w zasadzie to już dzisiaj ;) Buziaki :* papa
-
Akfe83 Na prawdę polecam ci jak najszybciej zapisać się na psychoterapię. W moim przypadku czekałem ponad 3 miesiące, kiedy tylko się zaczęła uwierzyłem, że mogę znowu żyć. Nie przesadzaj z tą starością, bo jesteś młodą osóbką z resztą druga Pani również ;). Kolego Jankikru tajfun powiadasz? taa też miałem z tym do czynienia, na szczęście tylko obserwowałem co się dzieje z ludźmi po tym syfie. W sumie to jakoś ogólnie nie przemawiają do mnie takie specyfiki. I dobrze !!! Nawet zwykła trawka powoduje u mnie nasilenie lęku i strachu więc podziękowałem. Niestety często w wakacje *relaksowałem sie* alkoholem. Na jakimś ognisku czy czymś podobnym, kiedy ogarniał mnie strach wlewałem w siebie ile wejdzie. Głupi byłem, bo co z tego, że czułem sie dobrze przez godzinę, jak później umierałem cały dzień.
-
Cześć. Wracam po długiej przerwie, nie pisałem, bo wreszcie mam komu wygadać się w rzeczywistości, nie na forum. Jestem w trakcie psychoterapii, co tydzień jeżdżę na spotkania. Pani psycholog super, dla mnie ideał kobiety ;) Rozmawiamy o wszystkim i szukamy problemu, lub zalążka problemu. Nie zdawałem sobie sprawy, że moje życie jest tak puste i niepoukładane. Co prawda mam dopiero 19 lat, ale to jest właśnie czas na wdrożenie się w dorosłość. Na każdym spotkaniu coś sobie uświadamiam i mam chęci do zmian. Wiadomo trudno jest z naszymi przypadłościami przewrócić wszystko i zmienić się w lepszego człowieka i zarazem wolnego od tego naszego *zła*. W maju-czerwcu ubiegłego roku miewałem myśli samobójcze, po prostu odechciało mi się żyć. Wiedziałem, że wszystko jest przegrane, nic nie osiągnę i zawsze nerwica będzie mi towarzyszyć. Dziś jest inaczej. Kontynuuję naukę, co prawda w systemie zaocznym, ale wiem, że na dzień dzisiejszy na tyle mnie stać. Można powiedzieć, że powoli powracam do społeczeństwa. Dzisiaj pierwszy raz od 3 lat jechałem autobusem, żadnej tragedii nie było, a jaka satysfakcja później ;) Byłem również w urzędzie dla bezrobotnych dowiedzieć się jak to jest i ogólnie po jakieś informacje. Zdecydowałem się, wypełnię kartę, pozbieram niezbędne dokumenty i czeka mnie kolejna przejażdżka. Odwiedziłem także dawnych kolegów z klasy, byłem na jednej z ich lekcji, przyjęli mnie bardzo miło, fajnie było pogadać po tak długim okresie. Wcześniej nie wyobrażałem sobie jazdy autobusem, a o siedzeniu 45 min na lekcji to już nawet nie marzyłem. Jadnak jak widzicie powoli zmierzam ku lepszemu. Oczywiście nie jest tak pięknie, bo zdarzają się takie dni, w których krążę gdzieś w myślach, w żalu czasem i zazdroszczę rówieśnikom spokojnego, nastoletniego życia. No, ale trudno, trzeba się jakoś do tego przyzwyczaić i trwać w tym w nadziei na lepsze. Jutro kolejne spotkanie z panią psycholog. Pozdrawiam wszystkich i chyba znowu zacznę się odzywać częściej. Cześć !!!
-
Cześć. U mnie jak zwykle do dupy. Nic mi się nie chce, tylko bym spał. Wszyscy z pretensjami, mnie to już gówno obchodzi. Wczoraj z tego wszystkiego znowu się nawaliłem, a miałem już nie pić ehh. Jutro znowu psychoterapia, nie chce mi się jechać.