Witam.
Na początku skladam Wszystkim najlepsze zyczenia naNowy Rok, oby nie był gorszy od tego. Szampanskiej zabawy zarowno w domu jak i na jakis balecikach. W dobrym towarzystwie wszedzie jest swietnie.
A teraz cos o mnie a raczej o tym ciorcie co mnie dopadlo. W sumie jest ze mna odkąd pamietam:( Jak bylam mala juz sie zaczelo. Moze mialam wtedy 6 lat. Pamicznie balam sie smierci moich bliskich, szczegolnie ukochanej babci, ktora byla dla mnie jak matka. Oczywiscie rodzice nie bardzo sie tym przejeli wiec juz jako maluch musialam sie z tym borykac sama. Na szczescie jakos przeszlo po pewnym czasie.
Po ok 10 latach pojawila sie u mnie depresja i non stop placze i takie tam. pewnie wiecie jak to jest. Mialam wtedy przy sobie przyjaciolke, z ktora moglam o tym porozmawiac, no ale jak ktos nie chorowal to tak do konca nie wie jak to jest. wiec po czesci sama, po wielkich meczarniach znow udalo mi sie pokonac ten beznadziejny stan.(od razu nadmienie, ze o lekarzach nie bylo mowy, bo dla mojej mamy nie bylo takiej potrzeby, a nie mialam wtedy kasy zeby na wlasna reke cos zadzialac. Babci juz wtedy nie bylo ze mna:((((Mysle ze ten stan byl sowodowany jej odejsciem).
I Wielki powrot nastapil ok 2,5 roku temu i jest ze mna do dzis:( Ale o tym kiedy indziej bo musze dom szykowac na przyjscie gosci.
Jeszcze raz wszystkiego naj.......