
Martha
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Martha
-
Hej. CZY KTOŚ Z WAS MIESZKA MOŻE W ANGLII? Chodzi mi o to ze chciałam żeby mój tata zrobił sobie EKG, PONIEWAŻ BOLI GO SERCE już miał kilka takich mocnych bólów a on nie ma nerwicy i martwię się. Już dawno powinien iść na to badanie ale on nie wie gdzie jest jakiś Polski lekarz?
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Pragnę złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia,Wesołego Alleluja! Niech Zmartwychwstały Chrystus napełni Was swoją mocą aby trudności codziennego dnia nie przerastały nas,. życzę zdrowia miłości i wszystkiego co dobre. Ściskam Was mocno i dziele się jajkiem z każdym z Was. :* Nie będę wymieniać żeby nikogo nie ominąć.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Czy kogoś z Was z nerwicy boli głowa? Czy tylko ja tak mam, powiem Wam że mam już dość tej nerwicy, myślę sobie że czasy są ciężkie itd, ale zdrowy człowiek który nie ma nerwicy inaczej chyba sobie z tym życiem radzie, po pierwsze nie ma objawów, po drugie nie stresuje się tak, a ja czasem uważam że wszystko jest bez sensu. Że nic mi się w życiu nie uda, że nie wiem czy praca w aptece to dla mnie, że z nerwicą w takiej pracy sobie nie poradzę, z terapią zwlekam do dziś żeby zadzwonić, mam taki własny świat i nikomu nawet nie mogę powiedzieć co się w nim dzieje. Myślę sobie czasem żeby pójść w swoją stronę, ale gdy pomyśle sobie że miałabym 4 lata spędzone z moim chłopakiem puścić tak w kosmos, wrócić do mojego rodzinnego miasta gdzie nie mam znajomych, bez pracy, w mieszkaniu malutkim życ z mama i bratem, i na dodatek wspomnienia by mnie zabiły, bo co dzień myślałabym co u mojego narzeczonego, to nie dałabym z tym rady. Myślę że kocham go tylko nerwica działa na mnie nastrojowo, że to ona wzbudza we mnie te depresyjne myśli, negatywne itd. Jak myślicie czy chodząc na terapie człowiek umie sobie z tym wszystkim co robi z nim nerwica bardziej radzić? Czy momi to widzi jednak we wszystkim beznadzieje, bo w końcu ma nerwice wciąż. W pn muszę wrócić do apteki, kończy mi sie L4, jak sobie pomyśle to już odczuwam skutki nerwicy, boli mnie głowa jestem niespokojna i rozdrażniona. Chciałabym usłyszeć od mojego narzeczone że jeśli ten staż tyle mnie kosztuje to może warto zrezygnować i poszukać innej pracy? Ale on tak naprawdę chyba nie wie i nie chce pewnie wiedzieć co tak naprawdę przez ta aptekę dzieje się w moim wnętrzu. I gdybym mu powiedziała ze nie chce tam wracać, powiedział by pewnie że ja nigdzie nie chce pracować, a to nie prawda. Miałam taka prace przed apteką tydzień czasu tam pracowałam na jedną zmianę to było, fizyczna na magazynie z ciuchami fajna praca nawet nie taka ciężka, ale jak sie dowiedziałam o tej aptece myślałam że będzie mi w niej dobrze,że zacznę staż itd, dziś żałuję że stamtąd odeszłam, może nie była to praca stała ale na razie była i nie tak stresująca bo atmosfera była tam ok. Czuję się jak nieprzytomna z tej nerwicy. Nie chcę wracać do tej apteki ale muszę, bo każdy ode mnie oczekuję żebym pracowałam nie ważne jaka atmosfera nie ważne co się ze mną dzieje, ważne żeby była kasa, nie wiem ile tak można wytrzymać.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nati ja miałam tak ale odczuwałam to w dwóch posladkach.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A co do nerwicy, to mój narzeczony uważa chyba tak: że ja nie mam stadium takiego że mnie coś stresuje tak że ja nie mogę w tym miejscu pracować, i ze jestem zdrową osobą, bo nie mam zaawansowanej tak tej nerwicy, a że sama nerwica to jest chyba choroba taka że z taką osobą nie powinno się żenić, ponieważ jak byliśmy na kursie przedmałżeńskim, to ksiądz mówił z jaka osobą nie powinno się zawierać sakramentu małżeństwa, i wymieniał, zapamiętałam z tego że, z osobą: chorą psychicznie, nieodpowiedzialną jelsi chodzi o pracę czy coś takiego. Potem się tak dziwnie na mnie popatrzył i chyba uważa ze ja skoro nie mam pracy stałej to nie nadaje się na żonę, a nerwicę to pewnie jak mam to jestem chora psychicznie? Ale czy nerwica to choroba psychiczna? Bo ja uważam że choroba psychiczna zaważająca na małżeństwie to np shcizofrenia, jakieś halucynozy majaki, czy choroby w których ludzie są groźni dla otoczenia, a czy nerwica to choroba psychiczna?????
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. No mój przyszły mąż chyba nie chciałby takiej żony którą musi utrzymać całe życie, niby kiedyś mówił że jakby zarabiał dużo kasy to mogłabym sobie siedzieć w domu, a ja na to przecież Ty mi kiedyś powiedziałeś, że jak Ty byś dużo zarabiał to ja bym nie poszła nigdzie do pracy. I nic na to nie powiedział już. Myślę sobie, że mój narzeczony myśli tak, że jeśli będzie miał taką pracę jak teraz i zarabiał tyle co zarabia to nie chce sam chodzić do pracy i zarabiać tylko po to by wystarczyło na jedzenie i mieszkanie, bo to wtedy takie niewolnictwo w sumie, i że chciałby żebym ja póki młoda pracowała też, ja to popieram, i chcę pracować, tylko nie za wszelką cenę uważam, bo jeśli ktoś ma stracić przez pracę zdrowie, to chyba normalne jest że szuka nowej pracy i idzie do niej. Ale mój narzeczony uważa chyba że ja skoro tak co chwile szukam i nie mam stałej, to pewnie nie chce mi się pracować, albo coś takiego. Czuje czasem jakby myślał o mnie że nie nadaję się na żonę bo nie mam stałej pracy, i przeze mnie nie mamy oszczędności, a on co dzień przecież pracuje. On ma szzcęscie bo prace w której pracuje mój narzeczony ma dzięki mnie tak naprawdę, bo to ja wypatrzyłam tą hurtownie poszłam na spotkanie ale ze był dojazd taki iż tylko samochodem można tam dojechać postanowiliśmy że razem się zatrudnimy i była taka możliwość, dobrze zarabialiśmy pracując tam razem dwie pensje. Ale dziewczyny w tej firmie co chwile wymieniają i mnie też zwolnili po 3 mies, a mój narzeczony został do dziś. On się cieszy a ja smutna bo też chciałam tam pracować, i pracowałam po 12 godz w nocy, narzekałam owszem, bo było mi czasem ciężko, ale pracowałam i gdyby mnie nie zwolnili pracowałabym. A teraz gdy co chwile muszę szukać pracy, czuję się z tym źle czuje że on wymaga ode mnie żeby prace miała zawsze i ze to na pewno z mojej winy nie mam stałej. Czuję taki codzienny ostrzał. A czy to moja wina że ta apteka tak mnie stresuję, że nerwica mi się rozwinęła, i nie chce tam już pracować po 3 miesiącach odchodzę. I znowu będą pretensje że odejdę. Ehhhh
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Byłam na dwóch rozmowach, jeden facet zastanowić się ma do końca tygodnia, bo ma kilka osób a jedno miejsce. Druga apteka to potrzebują na pomoc apteczną to też by mi odpowiadało jak na razie. Tylko że na umowę o dzieło, no ale cóż, poszłabym powiem Wam na tą pomoc. Ukradli nam radio i głośniki z samochodu, stare radio i głośniki też, warte tyle co nic ale szkoda, mój narzeczony naburmuszony, wszystko odbija się na mnie. U lekarki byłam wypisała mi zwolnienie L4 na 5 dni, poszła gdzie i jak wróciła to już było wypisane na tyle dni, z jednej strony dobrze, bo odpocznę sobie trochę psychicznie od tego szpitala i kierowniczki, ale czuję ze mój narzeczony jest zły na mnie o to, i myśli że jestem leniem, że nie chcę pracować tylko siedzieć, w domu, zresztą tak dziś usłyszałam od niego i mam doła. Czasem myślę, że on ma mnie już dość że nie mam stałej pracy i czuję ze chyba nie chce ze mną być:( Kocham go ale może ja się faktycznie nie nadaję na żonę, w takiej sytuacji:(((((((((( Aga no to nie fajnie miałaś, ale już odcięłaś się od tego, a ja wciąż muszę w tym trwać, bo jakbym zrezygnowała to znów słyszałabym że mi każda praca nie pasuje albo coś gorszego. A ja tak bardzo chciałabym mieć stałą pracę. żeby nikt nie musiał mnie utrzymywać nawet mąż o ile będę go miała. Dobija mnie to wszystko.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. No idę jutro na te spotkania dwa, chociażbym miała stracic ta prace w aptece szpitalnej, ale już moja nerwica sie odezwała tak że nie wiem ile pociągnełabym w tej szpitalnej, głowa zaczyna mnie bolec jak dawniej kiedy zaczynała sie w moim życiu nerwica, łapki stópki pocą jak kiedys, czyli jakby nerwica znów powracała z dużą siłą, dzięki staremu pudłowi oczywiscie. Idę jutro na te dwie rozmowy, i jak uda mi sie to L4, a jak nie uda sie nigdzie L4 to najwyżej mnie wypierdziela ze szpitalnej trudno. Ale zdrowie ważniejsze, najwyzej poszukam jakiejs innej pracy trudno, ale mam nadzieje że jutro wyjdzie cos z tych rozmów tak bym chciała, Miłosz jaki ty zawód wykonujesz? Jesteś aptekarzem albo lekarzem? Bardzo mnie wspierasz, choc nie tylko Ty, dziękuję Wam za to naprawdę jesteście Kochani.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Aga gdyby to była praca gdzie ja wszytsko umiem i jestem pewna tego co robie to napewno by tak nie było jak jest teraz, Ale ja jestem stażystką od razu po szkole nie umiem wielu rzeczy, i jak czegos nie wiem obrywam. Myslę że gdybym pracowała w przyslowiowym sklepie i umiała obsługiwać kasę itd i ktos by sie zachowywal tak jak moja kierowniczka teraz, to zlewałabym to bo wiedziałabym że to co robie robie dobrze bo to umiem, a tu jest zupełnie inaczej, ja sie ucze dopiero poznaje wiele rzeczy i dlatego jest gorzej stanąc w takiej sytuacji i nie przejmować sie, L4 muszę wziąć, bo ja dopiero jestem tydzień i dodatkowo nie z urzędu pracy, ale przez sam szpital. Co innego też zachowanie negatywne które prezentuje koleżanka, która jest na takich samych prawa, a co innego przełożona której nic nie możesz odpowiedzieć- różnica niestety jest i to znaczna, Chciałabym dostac ten staz w innej aptece i juz tam nie wracać.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Asie a Ty może chodzisz na terapię, czy tylko leki bierzesz? Ja się zdecydowałam w swoim myśleniu że idę na terapię, długo zwlekałam z zadzwonieniem w konkretne miejsce , uważałam że sama sobie poradzę gdy po lekach przestałam miec ataki paniki itd, duża poprawa, ale mimo że nie mam ataków paniki nerwica pozostała z różnymi objawami, a ja chciałabym byc zupełnie zdrowa. Kiedyś uważałam że nie pójdę na terapie bo to ofiara losu i wstyd, ale mam już dosyć,dosyć tego że nie mogę życ jak inni, ja wszystkim sie przejmuję, emocjonalna jestem bardzo stresuję się, nawet jak z kims rozmawiam obcym to się stresuję, nie umiem być wyluzowana, stany nastroju dziwne, i w ogóle jestem taką zamkniętą trochę osobą, nie umiem się tak adaptować w gronie nowych ludzi, czy Wy w nerwicy też tak macie? Czy tylko ja taka jestem lękliwa, emocjonalna, mająca problemy w nawiązywaniu kontaktów, i cały czas myślę co inni pomyślą o mnie jak cokolwiek powiem? Chciałabym to wszystko w sobie zmienić ale czy to się da tak się zastanawiam? Czy ktoś z Was miewa tak że jak się stresuję to zapomina dużo rzeczy o których w normalnej sytuacji by nie zapomniał, ja np miałam taka sytuacje w aptece zestresowana na pytanie kierowniczki ile 1kg ma gram palnełam ze 200g choć w słowach myślałam że 2000g , wiem o tym ale ze stresu palłam taka głupotę i nawet jak za chwilę się poprawiłam to dostałam opieprz ze co ja nie wiem prostej rzeczy? Tylko jak ta kierowniczka zamiast 60 tabletek wydała 70 to nic nie mówiła ze liczyć nie umie sama. Ale czy macie właśnie coś takiego że w stresie możecie zapomnieć oczywistej rzeczy? Czy tylko ja tak mam??????
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Nati, Miłosz, Rolnik, muszę wziąć w takim razie L4 na 1 cały dzień, bo dwie godziny czy 3 zwolnienia nie wchodzą w grę, ponieważ to apteka w innym mieście, a druga sprawa , to jeszczze inna apteka się nawineła i w pn też ma iść 0 13tej, wiec musze wziac cały dzień zwolnienia od jakiegos lekarza tylko czy mi da? Chyba muszę udać jakieś zatrucie czy coś jak mysliscie żeby dostać to L4 na 1 dzień? Nati 12 no jak mnie nigdzie nie przyjmą to muszę tam do starego pudła łazic jak to powiedział Miłosz bardzo trafnie zresztą:) ale nawet gdybym straciła tą w aptece szpitalnej prace -staz bo np kierowniczka by się wściekła to tak do końca płakać nie będę najwyżej będę musiała znaleźć byle jaka pracę. ALE JESTEM PEWNA ŻE JUŻ NIGDZIE NIE MOŻE BYC GORZEJ NIŻ TU WIĘC ZYSKAĆ CHYBA MOGĘ COŚ LEPSZEGO BO GORSZEGO TO NA PEWNO JUŻ NIE. Megan25 może te objawy są na skutek tego wyjazdu, a leki nie działają od razu zazwyczaj trzeba czekać na ich pozytywne dla nas skutki, jednak jeśli do miesiąca lek nie zadziała to albo spróbuj innego albo poczekaj jeszcze, jednak po miesiącu lek powinien dawać już jakaś poprawę. Jednak ze swojego pkt widzenia, afobam , który Ty akurat stosujesz jest lekiem który powinien działać szybciej niż miesiąc od zaczęcia stosowania go, ponieważ to lek z benzodiazepin szybko mogących wywoływać uzależnienie, powinno stosować się go ale w krótkich okresach najwyżej miesiąc, lek szybko działający teoretycznie bo wiadomo że na różne osoby może różnie działać , ale trudno go odstawić. Choć nie mówię że Ciebie na pewno uzależni, ale jednak uczulam . Krystynko trzymaj się jakoś dzielnie, bierzesz może jakieś ziołowe leki albo cos co Ci by mogło pomóc w tym trudnym czasie?
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Spinka rzeczywiście masz rację, nie powiedziałam mu tego że się cieszę z tego gestu małego a fajnego, muszę mu powiedzieć, muszę więcej rozmawiać. Chciałabym się Was poradzić w pewnej sprawie, otóz wiecie że ja teraz przechodzę gehenny w tej aptece, no i wczoraj dzowniła do mnie w czwartek taka pani z apteki w której dawno temu składałam Cv swoje, no jakieś 3 mies temu chyba i myślałam że już się nikt nie odezwie, wprawdzie to sieciówka ale zatrudniają dużo stażystów. Wypytywała mnie o rożne rzeczy istotne dla nich, i powiedziała że przekaże te informacje szefowi i jesli będzie mną zainteresowany to oddzwoni. I dzis zadzwoniła znów, powiedziała że szef chciałby się ze mną spotkać i żebym przyszła już z dyplomem na ta rozmowę. Ale rozmowa jest o 10godz rano, ja wówczas powinnam byc w szpitalnej bo pracuje co dzień tylko w godzinach 7-14.30, więc nawet jakbym chciała się umówić z tym szefem w późniejszej porze niż 10 to nie ma opcji bo biuro ich czynne jest do 15godz, więc nie da rady nie zdążę dojechać, a po drugie szef życzy sobie o tej porze bo później jest zajęty. Więc zgodziłam się na to spotkanie o 10 w poniedziałek , tylko jak to zrobić, ja i tak postanowiłam że w szpitalnej nie chcę być dłużej niż 3 miesiące o ile tyle tam wytrzymam i napewno umowy jeśli bym przetrwała nie przedłużę NIE CHCĘ. I teraz tak jak nie pójdę na 10tą w poniedziałek to spale sprawę, wiec musiałabym coś wymyślić by mieć usprawiedliwienie na poniedziałek, jeśli by nie wyszło w tej drugiej aptece. Bo jeśli nie pójdę na tą rozmowę, to po 3 mies i tak zostanę bez apteki - bo jak mówię tam przedłużać umowy nie chcę, nie chcę pracować w takiej atmosferze bo nie służy mi to zdrowiem, jest dopiero tydzień a bardzo jestem znerwicowana już.A może tu by wyszło i było lepiej, bo gorzej już na pewno nie, DORADŹCIE MI PROSZĘ CO BYŚCIE WY ZROBILI, WIEM ŻE TO NIE WY JESTEŚCIE W TEJ SYTUACJI ale byłabym wdzięczną ZA KAŻDĄ PORADĘ. Nati12 fajnie że u Ciebie lepiej. Krysia a co u Ciebie słychać napisz coś. Sylcia jak sobie dajesz radę? Weteranka, Rolnik, Robo, Asie, Margo, Czarnula, Martin, Nerwusek, Miłosz 30, Aga, Martin 82 pozdrawiam Was i CAŁĄ resztę której nie wymieniłam ale pamiętam o wszystkich:**** A Kielce gdzie są bo coś nie piszą????
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam Kochani, Napisałam cały post i mi się skasowało ehhhh Spinka masz rację, mam nadzieję że wytrzymam odliczam dni ile jeszcze zostało, choć bardzo się stresuję każdym dniem a dopiero tydzień za mną, Miłosz 30 trzymam kciuki żeby Twoje zdrówko się poprawiło. Aga28 kochana fajnie że mnie rozumiesz, moja kierowniczka to nie ubliża mi w sumie, ale to taka dziwna osoba, ze jak ją widzę to mnie już cofa, muszę jakos wytrzymac te dni bo chcę miec troche tego stażu za sobą, Dzis dzowniła jakas kobieta z innej apteki, ale ma porozmawiać dopiero z włascicielem, i jak on będzie chciał to dopiero oddzownią, fajnie by było znalezc cos innego wcześniej niz za te 3 mies, bo ja już postanowiłam mimo wszystko że odchodzę po 3 mies. Nerwusku no tak ona dziwna jest, starsza kobita pewnie z problemami, ale ja też mam problemy jak muszę z nia byc na codzien, nerwica mi się rozwineła, w pracy nie mogę nic przełknąc, siadamy do sniadania potem do drugiego posiłku a ja ugryze kilka gryzów i koniec, w domu to samo. Weteranko, dziękuję za wsparcie, z narzeczonym troche pogadałam, bylismy na kursie tym przedmałżenskim mam nadzieję że troche nauczyło go to ze powinni się rozmawiać itd. Sylcia fajnie że na fitnes poszłas, oderwiesz sie trochę od tej monotonii dziennej , no masz rację mężczyzni nie zawsze rozumieją, i z tym czasem jest przykro. ja wiem ze mój mnie kocha itd, ale czaem nie do konca chyba mnie rozumie. A może poprostu nie jest aż tak wylewny i nie okazuje tego wsparcia, troche z nim gadałam na ten temat i jak dzis wróciłam do domu to zapytał mnie jak dzis było, to ucieszyło mnie bardzo taki drobiazg z jego strony a cieszy. Czarnula, no własnie ja czuje sie podobnie jak mój tak mówi, oni chyba do konca nie rozumieją i myslą ze nam praca nie pasuje i ze za bardzo narzekamy, a ja poprostu mówie o tym co mi zle ukochanej osobie chce sie tym podzielic, i co z tego zebym co chwile np miała zmieniac prace, ale praca by była np to co z tego ze co chwila nowa- powinien sie cieszyc ze pracuje a nie siedze cały rok w domu, i doceniac to jak myslisz ? Tak mieszkamy razem odkąd zaczeła sie moja nerwica czyli 2 lata. Załuje troche tego ze zdecydowałam sie na to mieszkanie, ale nerwica postawiła mnie wtedy pod sciana no i tak zostało ze mieszkamy. A Tobie jak w pracy idze, chyba jestes zadowolona? Pozdrawiam wszystkich których nie wymieniłam ale mam Was w swoim sercu:)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Dziekuję Wam kochani, że mnie wspieracie. MUSZĘ jakoś wytrzymać te 3 miesiące, potem albo znajdę inną aptekę albo jakąkolwiek prace. Postanowiłam , że jutro dzwonie o terapie, powiem Wam, że ta apteka doprowadza mnie do wyczerpania, ręce mi się trzęsą, serce gubi rytm tak czuję, a to wszystko przez to , że co dzien nerwy, ile można ,MOŻE Z TERAPIĄ BĘDĘ JAKOŚ W STANIE WYTRZYMAĆ? Nie wiem czy już to pisałam, ale tam było już 11 stażystek i odchodziły jedne po kilku dniach inne po miesiącu dwóch, itd Najgorsze chyba jest to że mój narzeczony mówi że ja w każdej pracy narzekam, owszem narzekałam już nie raz, ale nie w każdej bo były prace gdzie było mi dobrze, ale albo pracowałam w warunkach chłodniczych i musiałam odejsc bo zdrowie mi nie pozwalało, albo z innych przyczyn, ale były prace w których było mi całkiem dobrze. Takiej sytuacji jak w tej aptece nie miałam w życiu i bardzo mnie to stresuje, ale co mam zrobić, nie chce by mój narzeczony uważał że jestem leniem czy cos i płace za to cene nerwów i chodzę tam, 3 mies to może jakoś wytrzymam choćbym co dzien z płaczem wracała do domu bo tak prawie jest. Bez terapii chyba nie dam rady, choć nie wiek czy na terapii rozmawia się o takich problemach?? Jeśli ktoś wie z was proszę napiszcie. Powiem Wam że nie wiadomo czy do naszego ślubu dojdzie, bo mój narzeczony stwierdził że ja się zamykam i obrażam że w każdej pracy narzekam, itd, ale że gotuje co dzien obiad sprzątam i co chwile szukam jakiejś by pracować to chyba się nie liczy. CIĘŻKO MI Z TYM WSZYSTKIM, Pozdrawiam wszystkich którym ciężko i wszystkich którzy mają powody do radości cierpie z Wami i cieszą się wraz z Wami.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Krystynko tak mi przykro chciałabym Cię jakoś pocieszyć , trudne to i smutne że tak jest, jeśli nic się nie da już uratować trzeba jakoś spróbować życ, najważniejsze że masz syna i próbuj go jakoś wspierać a pomożesz mu na pewno dużo, trzymaj się jakoś, jestem z Tobą. :*
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej, Może i macie racje że w większości firm tak jest, ale ja jestem nowa wielu rzeczy nie umiem uczę się dopiero, wielu rzeczy nie wiem, i taka atmosfera mnie dołuję co innego gdybym już znała swoje obowiązki była pewna swoich zadań itd, to myślę, że nawet przy takiej atmosferze było by mi łatwiej. Dziewczyny które tam pracują dziś mówiły na jadalni a szczególnie taka jedna techniczka która w sumie juz jest po stażu ale młoda że ona też odejdzie że szuka sobie cały czas jakiejś apteki bo jak mówi tu codziennie opierdziel o byle co więc jak tak można, i to jest DZIEŃ W DZIEŃ,jak można pracować w takiej atmosferze, druga osoba też się zwolniła jak się dowiedziałam odeszła do innej apteki, więc chyba nikt tam za niedługo nie zostanie. Kierowniczka dziś zauważyłam że opierdziela wszystkich ale mnie w sumie najgorzej i najbardziej się czepia, a mnie to stresuje bo tylko wszystkiego na razie się uczę i tylko myślę czy jak wykonam dane zadanie to jai będzie finish opierdziel czy nie, nie mogę się skupić na 100% bo myśli skierowane mam czy dostane opierdziel, Żałuję że poszłam do tej apteki , w sumie co takiej kierowniczce szpitalnej apteki zależy, ona ma pewną posadę więc nawet jak wszyscy odejdą to prezes musi się martwic o nowych pracowników, a aptekę musi istnieć, kierowniczka natomiast nie zmieni i tak swojego zachowania. Nawet dziewczyny dziś w pracy widziałam jak mówiły że mam ciężko , żal im że tak obrywam, one też obrywają ale może w 20 procentach a ja w 90%. Czuję się teraz taka samotna, narzeczony nie chcę ze mną rozmawiać, i nie reaguje na nic co mówię, nawet jak mówię że nie ma sensu się obrażać i kłócić i nie odzywać. Wiem może wczoraj nie powinnam się tak zachować, ale byłam na to wszystko zła na pracę na kierowniczkę, na to że ja myślę jak będzie jutro a mój narzeczony zadaje mi jakieś dziwne pytania, a ja nie mam ochoty odpowiadać i rozmawiać bo sie stresuję jutrem itd, i zamilkłam , oczekiwałabym od niego żeby mnie nieustannie pocieszał , owszem trochę mnie pocieszył, ale chciałam żeby się domyślił ze jestem zła na pracę zdenerwowana i zamiast tych pytań o jakieś pierdółki czy np kupiłam sobie bilet i co na nim pisze i czy długopis miałam żeby go wypisać itd, mnie to po prostu drażniło, ale on nie domyślił się a ja zamilkłam i on jest o to wściekły, na pewno uważa teraz że skoro ja się nie odzywałam wczoraj do niego, a on w sumie nie był obiektywnie winny tej całej sytuacji, ale w moich oczach był winny że mnie nie wspiera nie ustannie, to pewnie chce mnie ukarać i nie odzywa się nie reaguje na nic. Przeszkadza mi takie jego zachowanie, czasem się zastanawiam czy będziemy szczęśliwi jeśli on tak będzie reagować na każde moje złe dni, a przecież nie będą tylko dni że zawsze będę szczesliwa , dni bez problemów, a w miłości chyba przecież chodzi o to żeby się wspierać , mimo złych dni mimo humorow drugiej osoby. Ja nie oczekuję żeby on nigdy się nie denerwował , rozumiem że jemu też nie było łatwo gdy ja nagle zamilkłam i złość wyładowuję jakby na nim. Ale przecież nie chodzi o to żeby się odpłacać drugiej osobie tym samym. NIE WIEM JAK MAM Z NIM POROZMAWIAĆ JAK DOTRZEĆ DO NIEGO . Przykro mi:((((((
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam Was. Witam Cie Napeczko, ja Cię doskonale rozumie, czytam Twój post i jakbym czytała trochę o sobie . Ja nerwicę mam dwa lata , być może tak jak Ty miałam ją wcześniej ale nie dawała o sobie takich objawów, owszem nigdy nie byłam jakąś odważną osobą, sprawy trudne do załatwienia czy w urzędzie czy z pracą stresowały mnie, z rówieśnikami kiedy byłam w podstawówce dogadywałam się miałam koleżanki z bloku na moim osiedlu, lubiłam przebywać z nimi . Potem poszłam do liceum w innym miescie, tam miałam tylko w sumie 3 koleżanki, dla skzoły byłam obca bo to była szkoła w innym mieście więc jakby co przyszłam do nich z zewnątrz i to troche zamknęło mnie, a że nigdy nie miałam jakiejś wysokiej samooceny to pozostałam w cieniu z tymi moimi 3 koleżankami. Potem zaczęła się dorosłość no i z czasem nerwica wyszła na jaw. Wyjechałam na studia poznałam chłopka był dla mnie wszystkim chociaż nie był w moim typie, ale ja z początku cieszyłam się że kogoś mam jednak bardzo szybko zrobiło się to uciążliwe, szczęście obróciło się w wielki problem , on chociaż dobry z charakteru jednak nie odpowiedzialny jak na faceta, nie zaradny, miałam dużo z nim problemów przede wszystkim finansowych, a to rodziło wiele nerwów we mnie, ale nie potrafiłam go zostawić bo to była jedyna bliska mi osoba, ale w końcu zdecydowałam się na ten krok, dziś mam drugiego chłopaka, czasem też nam się nie układa, chciałabym żeby mnie bardziej wspierał, wiem kocha mnie ale czasem nie umie chyba tego okazać , a ja szybko załamuję się w rożnych sytuacjach itd, i co chciałabym Ci powiedziec, porozmawiaj szczerze ze swoim chłopakiem powiedz co czujesz, powiedz jesli chcesz o swojej rodzinie, zobaczysz jego reakcje, może dlatego tak się on zachowuję bo nie wie wszystkiego, a jesli to nic nie zmieni, to chyba daj sobie czas, rozstańcie się może ja jakiś czas i przemyślcie oboje czy chcecie razem być, czy jesteś szczęśliwa. Ja dziś byłam drugi dzień w aptece MASAKRA JAKA TA KOBIETA JEST ZŁOSLIWA, na dzien dobry dostałam ochrzan że nie mam w książeczce wpisanej zdolności do pracy, a ja do niej że myślałam, że zdolność którą wystawił mi mi lekarz po badaniach na które wysłała mnie pielęgniarka zakładowa wystarczy, przecież to lekarz z ich szpitala, pielęgniarka też była wtedy obecna i nie powiedziała mi nic że trzeba iść do jeszcze innego lekarza i on musi wbić w książeczkę zdrowia znowu zdolność. To po co ja w ogóle szłam po badaniach na które mnie wysłali do ich lekarza który dal mi zdolność do pracy , skoro to trzeba mieć tez wpis w książeczkę i skąd ja oo tym miałam wiedzieć . Kierowniczka zaczęła się na mnie z rana drzeć, ze nie mam nic w książeczce miałam ochotę wziąć swoje rzeczy i wyjść bez słowa . I mówi do mnie : nie obchodzi mnie, jeśli pani tego dziś nie załatwi, to do jutra już nie pracuję - masakra. I mówi mi żebym szła do pielęgniarki środowiskowej, poszłam a okazało się że nie do środowiskowej ale do tej co byłam wcześniej zakładkowej. Potem miałam znów skompletować leki , dostałam spis leków i kompletowałam, Tam jest tak że jak bierzesz jakiś lek to każdy lek ma kartę gdzie zapisany jest stan ilościowy i jak masz wydać np 2 sztuki to musisz to napisać na tej karcie i odjąć i wpisać ile zostało i stan musi się zgadać. Ale miałam taki lek wydać którego stan się nie zgadzał i pytam kierowniczki a ona do mnie że mam isc na góre sprawdzić w zeszycie , a ja zielona bo nie wiem o co jej chodzi, p chwili ona taka zdziwiona :mówi co nie mówiłam pani ? i patrzy sie na mnie zdziwiona i wzrokiem jakby myślała ona znów nie umie sobie poradzić. I powiedziała mi z oddziałów biorą czasem na kredyt, i w tym zeszycie pisze ile wzięli,i dlatego np na pólce jest 15 a w karcie pisze ze 17 wiec 2 brakuje leków, ale pani to nie interesuje , pani pisze tyle ile wydaje czyli np 6 ma pani wydać to tyle zaznacza w karcie . i tak zrobiłam potem był następny lek o tej samej sytuacji wiec podobnie wypełniłam kartę, wpisałam taka liczbę w kartę jaka wydałam , a po chwili Słysze: no co pani zrobiła, a te 2 sztuki to gdzie za darmo, kto za to zapłaci manko będzie. i krzyczy na mnie. Jejku pomyślałam sobie pierw mówi mi że mnie to nie obchodzi i wpisuje tylko swoją liczbę leków którą wydałam a teraz mi krzyczy co ja zrobiłam ze nie wpisałam tych dwóch wydanych przez kogos na dług, to skąd ja mam o tym wszystkim wiedzieć? NIE WYTRZYMUJĘ Z nią już codzien jakies pretensje, kobieta moze i wiedze, ma ale nie umie jej powiedzieć, myśli czerwone a mówi zielone, Nie wiem jak tam długo wytrzymam, a MUSZĘ 3 mies na tyle mam umowę, i co dzien sie zastanawiam co będzie jutro za co znowu dostanę ochrzan? COFA mnie poprotu jak myślę że na nazajutrz znów tam muszę iść. ;(((((((((((((((((((( Czuję sie taka bezradna, a mój narzeczony nie wiele mnie wspiera. Dziś nawet gdy już z tych nerwowych emocji nie wytrzymałam i zamilkłam w domu, to narzeczony zapytał mi się czemu milczę itd, czy będę mieć okres i mam szajbę, i oto się do niego nie odzywam, potem tylko wyrzekłam wieczorem że chciałabym żeby doświadczył takiej pracy gdzie co dzień będzie się stresował, myślał co będzie jutro, za do dostanie ochrzan, i miał z tego taki humor jak ja, bo szczęśliwy nie będzie, a ja wtedy się go zapytam czy ma szajbę i żeby sobie to przemyślał, ale nie wiem czy on sobie w ogóle to do serca wziął. Pozdrawiam wszystkich i przepraszam za tak długi post, może ktoś napisze dobre słowo.....
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej Nati12 no może ale powiem Ci że okropne mam wrażenie po tym 1 dniu, z niechecią muszę tam iść znów i znów, i tak 3 miesiące, stresuję się, i obawiam że ujawni się coraz bardziej moja nerwica, bo co dzień pewnie będę żyć nerwami. Bo na pewno minie sporo czasu nim leki poznam i recepturę choćby czytała co dzień w domu o nich to nie zgłębie tego wszystkiego w 1 tydzień ani miesiąc. A ona pewnie będzie ode mnie wymagać jakbym była pracownikiem po stażu . Gdybym wiedziała że tak będzie , nigdy bym się nie zgodziła na tą aptekę, ale w życiu bym nie pomyślała po 2 rozmowach z nią że ona takim człowiekiem się okaże. Tak bym chciała znaleźć taką aptekę w której spokojnie bym mogła się uczyć i rozwijać jak moje koleżanki które sobie chwalą praktyki , po to przecież jest ten staż bo niby po co 2 lata??????? Czarnula fajnie że Ci dobrze idę w pracy, masz rację zajęcie czy praca nie stresująca może nas odciągnąć od nerwicy , a u mnie to chyba będzie na odwrót. Matiiagadomi fajnie wymyśliłaś z tym testem , a jeśli chodzi o leki to może rzeczywiście jeśli tak utrudnia Ci to życie to może to lepsze wyjście? Mimo wszystko życzę Ci dużo zdrowia, może jednak ominą Ci leki. Krysiu co u Ciebie? Kira ja uciski w klatce to miałam dosyć często , nie wiem jak Ty masz ale ja miałam uczucie słonia na piersiach to było straszne co chwila musiałam brać większe oddechy, ale co najważniejsze po prostu nie można się tego bać, bo od nerwicy chyba nikomu nic się jeszcze nie stało, wiem łatwo się mówi gorzej zrobić, no ale cóż musimy jakoś. Pozdrawiam wszystkich nerwusów hehe
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Oh dziękuję Wam Kobietki za pocieszenie, poczułam się tak miło jak przeczytałam Wasze posty, Weteranko, Krysiu, Margo 75. Byłam pierwszy dzień w piątek w tej aptece od 7-14, to była masakryczny dzień ,Na początek dostałam ochrzan że nie mam książeczki, sama nie wiem jak to się stało ale na śmierć zapomniałam wziąć, nawet do końcu chyba nie pomyślałam , miałam zaświadczenie tylko o zdolności do pracy i jakoś wyleciało mi z głowy zupełnie o tej książeczce, no nic wiem to moja wina że jej nie wzięłam i słusznie mi się dostało, ale potem było jeszcze gorzej w pewnym momencie kierowniczka kazała mi skompletować leki na oddział według takiej listy, trochę wytłumaczyła mi jak to mam zrobić, ale najgorsze było to że nie wszystkie były jakoś czytelnie zapisane i na 13 leków bo mniej więcej tyle miałam naszykować 3ech nie wiedziałam co to za leki, bo akurat ich nie znałam więc nazwa mi się nie skojarzyły, za chwile kierowniczka mówi do mnie* to Pani nie miała stażu w aptece* a ja że nie, a ona zdziwionym takim wzrokiem i tonem pretensjonalnym mówi znów, nie miała pani praktyki w aptece? a ja znów że nie nie miałam, i za chwilę już nie wiedziałam o co jej chodzi czego ona ode mnie chce, pomyślałam sobie że pewnie w takim razie to ona w ogóle nie chcę mnie w tej aptece, ale przecież zanim się przyjęłam rozmawiałyśmy że nie miałam stażu i że jestem świeżo po szkole, więc nie wiedziałam czemu ona mi się pyta zdziwiona, że nie miałam stażu. Po chwili myśląc wpadłam na pomysł, że może jej chodzi o tą praktykę 4 tygodniową w aptece w czasie szkoły i mówię do niej że miałam ale tylko tą praktykę, a ona do mnie znowu tonem pretensjonalnym * To nie nauczyła się pani leków na tej praktyce* ? A ja że nie,i że nie znam wszystkich leków, to ona popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem i coś odburknęła pod nosem że chyba ciężko będzie nam się współpraca układać dokładnie tak nie powiedziała ale powiedziała co tam że będzie ciężko czy coś nie wiem. Potem skompletowałam te leki. Ale bardzo się zraziłam do tej apteki i do tej kierowniczki, widzę ją od jakiegoś czasu obróconą o 360 stopni na negatywnie, bo gdy pierwszy raz byłam w aptece na rozmowie kwalifikacyjnej, to była bardzo miła przyjemna wręcz jakby była moja rodziną uśmiechnięta i pomocna, sama nawet mówiła że jak napisze podanie to ona zaniesie do prezesa szpitala itd. Następnego razu gdy przyszłam już z gotowymi dokumentami też była miła uśmiechnięta nawet do mnie Martusiu mówiła . Wydawała się taką pomocną miłą ciepła osobą, która mimo swojego stanowiska jest przyjazna itd. Kazała czekać na telefon,bo miała zanieść te papiery do prezesa i miała uzyskać zgodę a potem zadzwonić do mnie i powiedzieć jaki jest tego finał. Ale nie zadzwoniła do dnia który ze mną ustaliła więc przeczekałam i następnego dnia zadzwoniłam sama , wtedy w słuchawce czułam już jakby inna osobę, głos taki miała dziwny , powiedziała że zgoda jest i że pracuję od 1 kwietnia, ale w głosie wyczułam już taka oschłość i jakby z nie wiadomego powodu nie była już mi przychylna, ale pomyślałam może ma gorszy dzień. Potem jeszcze raz dzwoniłam do niej i tez tak się zachowywała, teraz gdy byłam już 1 dzień w pracy widzę że cały czas jest taka dziwna jakby nie chciała mnie w w tej aptece. I jeszcze ten ochrzan. Zraziłam się bardzo, żołądek boli mnie z nerwów, a muszę tam 3 miesiące wytrzymać bo na tyle mam umowę, potem chciałabym załapać się do jakieś apteki otwartej bo cóż z tego że zrobiłabym nawet staż w szpitalnej jak potem nikt do otwartej mnie nie zatrudni bo praca ta rożni się. Obszukałam dziś w domu za PERSENEM, ale nie znalazłam musiałam chyba wyrzucić przeterminowany bo chciałam sobie wziąć na uspokojenie. Obawiam się że będę musiała brać jakieś leki ziołowe bo nie dam rady, w głowie mi się kreci żołądek boli . W poniedziałek muszę zadzwonić to tego ośrodka o terapie spytać, może jakby teraz zaczęła to jakoś przebrnę przez te 3 miesiące w tej aptece, sama nie wiem. Ja się szybko zniechęcam jeśli ktoś podcina mi skrzydła na 1 wszy dzień pracy:( Przepraszam że się tak rozpisałam. Pozdrawiam wszystkich.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej wszystkim. Jutro idę pierwszy dzień na ten mój staż do apteki szpitalnej, i już się boję, czuję że pocą mi się już łapki i stópki ze stresu który już odczuwam. Myślę poważnie o tej terapii, ale jak przeczytałam post Twój Sylcia, to teraz zastanawiam się czy terapia daje JAKI KOLWIEK SENS, I CZY W OGÓLE POMAGA? Miałam nadzieję że terapia pomoże mi się otworzyć na świat na ludzi, nabrać pewności siebie itd, Bo objawy somatyczne objawami, ale przecież to nie jest problem objawów które odczuwamy, ale problem jakiś spraw nierozwiązanych naszych lęków na rożnych płaszczyznach życia i dlatego odczuwamy objawy nerwicy. Więc myślałam, że terapia pomaga osobie zmieniać się inaczej myśleć, stawać się zdrowszą emocjonalnie osobą, odważniejszą, osobą która potrafi sobie radzić w życiu i radzić sobie z trudnościami itd.Teraz zaczynam wątpić czy terapia jest skuteczna i czy kogokolwiek zmieniła na lepsze??? Pozdrawiam Wszystkich:)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Sylcia mam nadzieję że po wizycie u psychiatry będzie już lepiej, wiem leki nie najlepsza droga, ale jeśli nerwica utrudnia Ci całkowite funkcjonowanie to ja chyba bym się zdecydowała żeby przeczekać z nimi jakoś ten najtrudniejszy czas, a jeśli dostaniesz leki które nie uzależniają i w jakiś słabszych dawkach zawsze możesz odstawić. Ja sama nie wiem jak to będzie na tym moim stażu, chciałabym być odważna otwarta osobą dobrze sobie radzić w kontaktach z drugim człowiekiem ale tak nie jest. Może i dobrze że zaczynam ten staż od apteki szpitalnej, tam nie ma kontaktu z pacjentem, więc może nabiorę pewności siebie. Ale bez terapii chyba się nie obejdzie. Pewnie zacznę staż i zacznie się nerwica tego się boję , ale mam nadzieję, że nie. Pozdrawiam Was,
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej. Byłam dziś na spirometrii bo załatwiam sobie staż w aptece szpitalnej, i wysłali mnie na kilka badan, taka się czuje dziś słaba jakbym obleciała całe Katowice;) ale wyniki wyszło dobre miałam zrobić krew dermatologa i okulistę. Powiem Wam że z jednej strony się cieszę że w końcu coś w moim zawodzie idzie do przodu , ale z drugiej się boje czy dam radę, dużo rzeczy już zapomniałam bo szkołę skończyłam pół roku temu jakby nie było. Ale najbardziej obawiam się całej tej pracy, bo ja taka zamknięta osoba nie śmiała z nerwicą jak to będzie myślę sobie. Ale mam nadzieje z drugiej strony że szybko będę nabierać doświadczenia chciałabym, ale jak będzie eh. Mam zacząć od tego piątku czyli 1 kwietnia. No tak Aga uparciuchy maja utrudnione życie, ciekawa jestem jak Wy sobie radzicie z tym z Twoim chłopakiem, bo my różnie właśnie. Jak dostanę umowę mam zamiar zapisać się na terapie na NFZ, tak zwlekam z nią ale doszłam do takiego etapu myślowego że nie chcę całe życie cierpieć, chcę być zdrowa chcę umieć radzić sobie z emocjami itd, trudno najwyżej pomyślą że jestem ofiarą losu, ale ja chcę być zdrowa. Mój narzeczony to do końca nie wiem co na ten temat myśli, rozmawiałam z nim ale n chyba uważa że nie jestem w takim stanie który by wymagał terapii , ale ja wiem i czuję w sobie, że nie jestem zdrowym człowiekiem. On uważa mnie za odważną wygadaną osobę a naprawdę tak nie jest, zawsze jak gdzieś idę coś załatwić to mam stres, serce mi bije szybko, wszystkim się przejmuję , mam niską samoocenę siebie , jeśli coś mi się fajnego w życiu trafi to zaraz uważam że na to nie zasługuję i nie dla mnie to lecz dla innych lepszych a to przecież nie jest zdrowe i wiele rzeczy które mi przeszkadzają a inni nie koniecznie to widzą patrząc na mnie. Czy ktoś z Was miewa albo miewał czasem odczucie lęku przed dorosłością, odpowiedzialnością itd? bo ja właśnie coś takiego miewam czasem i nie wiem czy tylko ja takim beznadziejnym przypadkiem jestem? A jeszcze jak widzę jaka jest sytuacja z praca w Polsce to dopiero ogarnia mnie lęk dorosłości. EHHH Gziii witam Cię fajnie że zdecydowałaś się na terapię, leki to według mnie ostateczność choć sama brałam pół roku ale mój stan był dosyć ciężki utrudniający normalne funkcjonowanie, ale właśnie jeśli tylko możesz zaczynaj od terapii bo to najtrwalsza droga do wyzdrowienia tak uważam , leki to tylko przyćmienie objawów i trucie żołądka a problem dalej zostaje. Czarnula a Ty jak sobie radzisz w pracy? Sylcia a u Ciebie coś poprawiło się? Pozdrawiam wszystkich.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No nie pierwszy raz, ale my się nie kłócimy o jakieś poważne rzeczy tylko takie nie domówienia a że obydwoje jesteśmy uparci to tak wychodzi,
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czasem nie wiem dlaczego ludzie potrafią się tak ranić Ci najbliżsi. NIE MOGĘ z nim porozmawiać bo nie odzywa się do mnie już drugi dzień. ;(
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bo się nie dogaduje ostatnio z moim narzeczonym i nie wiem co z tego będzie dalej:(
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: