Skocz do zawartości
kardiolo.pl

nefri77

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez nefri77

  1. Ostatnią strone przeczytałam z zapartym tchem . To co piszecie ( matiiaga, frecia , malenka ) tak mnie poruszyło iz łzy stanęly mi w oczach . Dlaczego na świecie jest tyle bólu i cierpienia , tyle nieszczęśc ? Trudno to wszystko ogarnąc. Trzymam Freciu kciuki za Was i modle sie za tescia .
  2. Kochani , spóżnione ale szczere życzenia świąteczne i mokrego dyngusa . Freciu , wiem przez co przechodzisz bo w takim samym stanie mam dziadka . Od jakegos czasu bierze juz plastry , od kilku dni sterydy w kroplówce i cały czas już leży , a co zje to zwraca . Też rozlegle przerzuty . Trzymaj sie !
  3. nie mam sił i nerwów pisac w jaki sposób traktuje sie w szpitalu ito prywatnym kobiete która nosi martwe dziecko . Mieso w sklepie jest lepiej traktowane , gdyby nie to ze siostra juz dosc przeszla to sama zglosilabym to do TVN . Teraz modle sie aby wszystko bylo chociaz dobrze zrobione i mloda nie musiala przechodzic przez to wszystko jeszcze raz . Kazdemu lekarzowi bezerca zycze aby byl potraktowany tak jak on traktuje swoich pacjentow i mam nadzieje iz spotka ich to na co zasluguja .
  4. Freciu , siostra znosi to okropnie . Wczorja i dziś wyłączyła telefon , dopiero z mamą zadzwoniłyśmy do jej męża i on powiedział że młoda nic nie mówi i prawie cały czas milczy . Poprosiła go tylko aby nie siedzieli w domu , i całymi dniami jeżdzą po Polsce i wracają tylko na noc . Niec nie je , i tylko płacze po cichutku kiedy mąż nie widzi . Jutro jedzie do szpitala i jak wszystko dobrze pójdzie to będzie miąla zabieg . W piątek w UWADZE na TVN był program o dziewczynie w takiej samej sytuacji .Jak już będzie po wszystkim to może czas jakoś zaleczy rany , bo na razie to jest takie czekanie aż usuną jej martwe dziecko . Szkoda gadac , czuje sie taka bezradna .
  5. niestety moja siostra nie miala dzis zabiegu , bo w szpitalu nie ma miejsca a obumarla ciaza w tym okresie nie stanowi jeszcze zagrozenia dla jej zycia . Zrobili jej dodatkowe badania i potwierdzili smierc plodu , a na zabieg ma przyjsc w poniedzialek ,( ale nie wiadomo czy napewno ). W glowie mi sie nie miesci jak mozna ta zostawic sama kobiete , i kazac jej wracac do domu , bez lekow uspokajajcych badz jakiegos wsparcia .Dziewczyna ma czekac na aborcje ze swiadomoscia iz nosi martwe dziecko - to jest jakis koszmar . Tak bardzo chcialabym jej pomoc i nie moge , czuje sie taka bezradna !!!
  6. Moja siostra była dziś na kontrolnej wizycie u ginekologa , i niestety okazało sie ze dzieciątku nie bije serduszko. Dobiegłam do niej do lekarza bo biedulka nie wiedziała co robic i starałam się ja jakoś podtrzymac na duszy , ale to nie jest takie proste . Jest w 12 tygodniu ciąży i najgorsze jest to że jutro musi jechac na aborcje , bo może to zagrażac jej życiu , a ona chce to dziciatko miec jak najdłużej . Jest mi tak strasznie przykro !!!!
  7. Kochani żyję ! Mąż poza domem od 8 rano do 8 wieczór , może chociaż jakieś pieniądze z tego będą . U mnie w pracy dobrze , ale w przyszłym tygodniu przenoszą mnie na inny urząd . Wiki w piątek miała atak astmy i zaczęła się dusić , ciężko było , do pracy na popołudnie musiałam iść bo niestety urlopu na żądanie nie dostałam , tak więć spózniłam się godzinę , bo w przychodni mała dostała zastrzyk w dupcie i jest na encortonie . Pozatym jest ok , asentra robi swoje , owszem zdarzają sie nagłe uderzenia gorąca i walenia serca , ale to drobnostka w porównaniu do tego co było przedtem . żaraz ide do pracy , tata przyjdzie do młodej ( gdyby nie on to nie wiem jak bym dała rade chodzić do pracy ) . Pozdrawiam i całuję was mocno !!! P.S. zawsze o was myślę !!!
  8. Nie miałam czasu ostatnio siąść i poczytac , a teraz zalogowałam się i włos mi sie na głowie zjeżył . Freciu kochana ( i ty rolniku ) jestem z Wami z całym sercem i trzymam kciuki . Nie bardzo wiem co moge wam napisac - trzymajcie sie . U mnie Ok .
  9. Witajcie kochani ! Przepraszam że ostatnio nie pisze ale nie mam kiedy . Wiki była dwa dni w przedszkolu i katar do pasa , kaszel że szkoda gadać . Konrad oberwał sobie brzuch bo młodą podnosił i prawie tydzień bolał go brzuch , ale co ja się na początku nadenerwowałam czy to nie wyrostek to moje . Do tego na pomoc szanownego pana małżonka w domu bądz przy dzieciach nie mam co liczyć bo biedaczysko po pracy jest bvardzo zmęczony a przed pracą musi dojść do siebie . W pracy jakoś leci , zawaliłam jedną rzecz i musiałam zapłacić 100 zl , troche zabolało przy mojej pensji 500 zł ale za błedy trzeba płacic . Klienci masakra , cały czas kolejka i na nas sie wyżywają . Tak więc mam na głowie cały ten majdan , ale powiem wam że nie wiem czy to moja cudowna asentra czy powrót między ludzi do pracy , ale cały czas pomimo potwornego zmęczenia jestem cały czas uśmiechnięta i mam świetny nastrój , jak sobie przypomnę pierwsze trzy tygodnie pracy w styczniu to mam dreszcze . Nie mogłam jeść z nerwów i nasiloną nerwicę , a teraz słysze że promienieje szczęściem . Tego samego Wam moje serduszka kochane życze ., Spadam bo musze dać obiad Viki i tacie i spadam do pracy . BUziaczki !!!
  10. Witajcie ! Daje rade , dziś pracowałam na kasie głównej , miałam pietra ale dałam rade . W tym tygodniu chodzę na rano , ale czasu i tak mało , wróciłam o 14 , nakarmiłam Viki i po Konrada do szkoły a pózniej logopeda . Wróciłam o 18 i już koncze robić pranie i zupkę na jutro , bo jutro z Konradem po szkole mamy mszę i błogosławienie świec więc wróce około 20 . Zaoważylam że od tygodnia nie dławię się jedzeniem i piciem , asentre biore juz miesiąc i działa . Wreszcie jem poza domem i nie boję sie że się udławię . Mocno wszystkich ściskam !
  11. DLA MAŁGOSI Przyjmij te szczere życzenia jubilatko droga Z okazji kolejnej wiosny (choć za oknem zima sroga) Życzę Ci szczęśliwego życia, zdrowia i miłości Niech na Twej twarzy zawsze uśmiech gości Życia bez żadnych smutków i stresów Ale za to osiągnięcia wielu sukcesów W sprawach zawodowych oraz rodzinnych A w razie niepowodzeń pomocy ludzi uczynnych Jednak niech Cię nie spotyka w życiu nic złego A ja Tobie życzę WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!
  12. Witajcie moje promyczki kochane ( zaraz po dzieciach ;-))! O 6 rano wyprawiłam chłopaków , Konrad ma dzisiaj i jutro turniej piłkarski w Debicy ( od Krakowa kawałek ) , dojechali i od 10 Konrad już gra . Ja dziś wysprzątam na spokojnie mieszkanie bo nie będą mi przeszkadzać , my z Viki mamy weekend babski , a im zrobiłam męski - niech się ojciec wykaże wreszcie a co ! Ja asentre juz trzy tygodnie biore i nie wiem czy to ona , czy praca ( z dziewczynami zaczyna być nawet fajnie ) ale jestem w całkiem dobrym nastroju pomimo iż naczelniczka z kierowniczką są pop...e . Jakoś sobie na razie radze , jak już napisałam przełozonych mam porąbanych , ale staram się tym nie przejmować , ludzie też się często czepiają ale są też i mili - tak więc nie jest żle , w każdej pracy musi być coś nie tak . Braków na razie nie mam hihihi. Mąż oczywiście nadal nie daje rady mi jakoś specjalnie pomagać , ale radze sobie w miare sama . Tak więc moje nastawienie do życia jest całkiem niezłe . Dorotko cieszę się że znów zaczęlaś pisać bo już się martwiłam o Ciebie . Nati za was też trzymam kciuki ! Freciu - moja *siostrzyczko * o tobie też nie zapominam ;-)) Matiiago - nie wiem co napisać bo * trzymaj się będzie dobrze * to troche błahe , cały czas masz pod górkę , życie cały czas daje ci w kość i rzuca kłody pod nogi ale kiedyś chyba musi się to skończyć ! Całym sercem cie wspieram ! Iwonko , Krysiu , Małgosiu , Madziu dla was też duże uściski ! Wszystkie nowe osoby też witam i mocno ściskam !
  13. Żyje Freciu , jakoś leci nawet niezle w pracy - ale muszę się wciągnąc . Wczoraj i dzisiaj faktycznie coś było w powietrzu , bo ja też myślałam że do pracy nie dojade , duszności , walenie serca , słabo i kręcenie w głowie . Jutro ide na rano , a dziś wróciłam przed chwilą .
  14. Byłam we wtorek u lekarza i dobrze że odstawiłam cloranxen , bo zdarza się że tak jak u mnie przynosi odwrotne skutki . Teraz jestem na asentrze ( 10 dni ) i znów czekam na efekty , tym razem rok chyba nie wystarczy . Bez męza jakoś sobie radze , wstajemy o 8 rano , chodzimy spać o 21-22 , w domu czyściutko ( jak widać to małżonek najwięcej śmieci ;-)) spokój i cisza . W pracy jakoś sobie radze , wpłaty przyjąć nie mam problemu , sprzedawać śmieci ( typu gazety , itp.) też , gorzej jak mi zwalą sie z dużą ilością listów , każdy kod trzeba wklepać , każdy znaczek zaliczyć . Wczoraj przyszła panienka i miała 20 listów polecony , priorytetowych za potwierdzeniem odbioru z różną wagą , zanim zważyłam , opisałam zwrotki , itd.to troche minęlo , a ona palcami stuka po blacie i głową kręci - jeszcze bardziej się zdenerwowałam i ręce mi się trzęsły . Ach , szkoda gadać . Mocno ściskam i spadam , bo musze śniadanie bąkom zrobić i do szkoly młodego przed pracą zaprowadzić , dobrze że na razie tata z wiką zostaje bo tak to bym była ugotowana .
  15. Mąż jechał do wawy przyspieszonym Inter City i miał dojechać w 2,5 godziny , jechał 9 godzin . Do Warszawy dojechal , ale jeszcze miał jechać około 1 godziny busem pod warszawe i od wysiadki z pociągu jeszcze nie dzwonił więc się martwie czy bus bezpiecznie dojechal . A pózniej czeka go jeszcze powrót ! U mnie ok , na razie się przyglądam i w środe mam siąść sama na okienku ;( Jutro wizyta u pani psychiatry i pewnie wróce póżno wieczorkiem . Mocno wszystkich ściskam !!!
  16. U mnie też zima na całego . W nocy małżonek jedzie do Warszawy i się boję , bo wczoraj Inter City z Krakowa do Wawy stanął w polach i nie mógł ruszyć . CHolerka jakbym mało zmartwień miała . Nati pamiętaj że wspieramy was mocno i będzie dobrze , innego wyjścia nie ma . Dorotko , matiiago co u was ?
  17. Ha ha ha - napisałam że dam rade iść na wizyte do lekarza bo dwie ostatnie niestety mi przepadły , ale wy we mnie wierzycie że dam rade z pracą . Powiem ( raczej napisze ) tak : wszystkiego można się nauczyć , ale mnie stresuje to popędzanie . W środe miałam już sama usiąść na kasie , teraz słysze w poniedziałek a ja nie znam kodów do wpisywania - paranoja . Zamiast mi wszystko pokazać , postać przez dzień dwa przy mnie jak będe na okienku ąby pomóc to po co . Przyjmuje się pracownika z ogólną wiedzą ! Ale postanowiłam sobie że dam rade . Patrząc na dziewczyny jak się dwoją i troją , chcą nogi zgubić biegając po urzędzie bo wszystko jest tak bez sensu zorganizowane że z punktu widzenia klienta to pani z okienka ciągle sobie gdzieś biega . Ja będe pracowała w moim tempie , tak aby się nie mylić - bo w razie manka to ja będe płacić , nie wiem tylko jak podołam z nadawaniem klientów i obrzucaniem mięsem . Pożyjemy zobaczymy , teraz kiedy znów mam leki jakoś czuje sie pewniej . Dziś chyba cały stres ze mnie spływa , zaczęło sie już wczoraj w pracy i dziś od rana potworny ból z lewej strony ( bliżej pachy ) i drętwienie ręki , kłopoty z oddychaniem . Cały tydzien prawie nic nie jadłam ( dziennie precla i kanapke na kolacje + jogurt ) bo z nerwów mi wszystko stawało w gardle i pewnie mikro makro pospadały i to jakieś nerwobóle . Nati , Dorotka co u was ? Freciu kochana na Ciebie zawsze mogę liczyć - dziękuje !!! Madzi i Małgosi , Iwonce i calej reszcie oczywiście też . Witam nowe osóbki na forum , ja dzieki temu forum jeszcze jestem na chodzie , gdyby nie wsparcie dziewczyn tutaj już dawno bym gryzła kwiatki , lub leżała w szpitalu w opłakanym stanie .
  18. Padam ! To co się dzieje na poczcie od strony pracownika to paranoja . Od dwóch dni mam asentre !!! We wtorek ide na wizyte , udało mi się tak ustawić grafik że dam rade i wracam do leczenia . Mocno was pozdrawiam i spadam na zakupy , bo jak pan M wyjedzie na cały tydzień to nie będe miała kiedy .
  19. Jestem padnięta , poszłam spać dziś w nocy o 2 i wstałam o 5 bo nie mogłam spać . W niedziele wieczorem mój małżonek wyjeżdza na cały tydzień na szkolenie ( dziś się dowiedzial ) i nie wiem jak dam rade , praca , szkola Konrada , viki , do tego zebranie w szkole , treningi i jeszcze udało mi się załatwić nową wizyte . Bede musiała chyba poprosić o ustawienie mi godzin tak abym jakoś podołala - tydzień a ja już ustawiam sobie według własnych potrzeb . Nati wiem że czekanie jest najgorsze , wtedy się myśli i myśli - wiedz że wszyscy was wspieramy a taka liczna wiara musi działac -więc wszytstko musi być OK . Trzymajcie się jakoś . Wszystkich mocno ściskam i ide do prasowania .
  20. Freciu dziękuje - jesteś kochana !!! Nati - trzymam kciuki za męza , musi być dobrze !!! Dorotko - co u Ciebie ? Ja wczoraj byłam w pracy - niby jestem na pól etatu , ale siedziałam 5 godzin ( od 16,00 do 21,00 ). Napiszę aby przybliżyć , że jest to praca na Poczcie Polskiej . Akurat jak odchodziłam na urlop 9 lat temu to wprowadzili komputery , więc nie znam systemu , a pani naczelnik myślała że ja wszystko umiem . Dziś mam się przyglądać , a jutro sama siedzieć na okienku . Ludziłam się że uda mi się załapać na prace na zapleczu , gdzie nie ma kontaktu z ludzmi , a tu dupa ( jestem przerażona !!!) . Nie dość że z nerwów nie mogłam spać dwie ostatnie noce , to dziś też oka nie zmróżyłam , jestem nieprzytomna . Dziewczyny w pracy takie sobie , pani naczelnik bardzo niemiła - ogólnie atmosfera wygląda nieciekawie , a do tego stres bo nie znam programu( powinni mnie chyba najpier jakoś na nim przeszkolić a nie sadzać od tak ) , i boję się że narobię manka , a do tego same pewnie wiecie jak ludzie na poczcie się kłócą . Dziś ide na 14 , ale musze wcześniej pozałatwiać kilka spraw . Jestem przerażona !!!
  21. Wiem że powrót do pracy ( czytaj : między ludzi ) dobrze mi zrobi , boję sie tylko jaka będzie atmosfera i dziewczyny . Jak byłam z dokumentami to usłyszałam : ma pani dwójke małych dzieci ? to niedobrze . Zobaczymy . Dorotko , to ta pogoda , napięcie po świętach spada . Ty kochana jesteś bardzo wartościowym i mądrym człowiekiem , tyle ile nam pomogłaś na forum !!! Prosze nie myśl tak o sobie .
  22. A ja nie znosze miesięcy pażdziernik-luty . Wtedy nerwica i lęki dokuczją najmocniej , dzieci non stop chore .
  23. Głupio mi że tak wam namieszałam i się martwiłyście , ale przyznam się że cieplutko zrobiło mi się na serduszku . Po poniedziałkowych schizach było bardzo żle , postanowiłam odstawić cloranxen bo czułam że tylko nasila moje lęki i depresję , poczucie beznadziejności . jutro mam popołudniu wizyte u mojej pani psychiatry i chciałam zacząć znów brac asentre , bo ona mi pomagała , a tu dupa zbita bo kazali mi przyjść na popołudnie do pracy . No i teraz musze sie umawiać od nowa , a chciałam zacząć brać jak najszybciej , internistka nie wypisała mi asentry bo juz sie nie leczę , tylko dala ten cloranxen , no i nie mam skąd wziąść recepty . Nowy rok i do dziś było ok , a od południa mam już lęki i nerwy siadają , nie tylko o prace że nie dam sobie rady , że będzie coś nie tak , to jeszcze czuje że gęstnieje mi ślina i zatyka tchawice i znów będe sie dusić , że dzieci będa znów chore i co ja zrobie . Same pierdoły - wiem , ale urastają mi do potwornych rozmiarów . Mam już dość tych lęków , nerwów - kiedy ta franca wreszcie odpuści , kiedy będzie można się cieszyć normalnym życiem . Zrobiłam noworoczne postanowienie : - będe się częściej uśmiechać - będe sie cieszyć życiem . Staram się nie nakręcać tymi dziejszymi strachami , ale strasznie to ciężkie . Bardzo mocno was ściskam !!!
  24. Mąż w pracy to moge pisać . Jak już pisałam w środe cału dzień biegania po sklepach i załatwianie ostatnich spraw , rozmowa z teściami i siostrą męża - byłam dumna że udało mi się wszystko tak dobrze pozałatwiać . Mąż siadł wieczorem do kompa i już nie dało się go odciągnąć , siedział do 3 rano ( ja oczywiście wtedy spać nie moge ). Rano w wigilie wstałam i już o 8 musiałam odebrać dwa ciasta ( zamówiłam bo wiedziałam że wyrobie sie tylko z trzema ) , szybko po prezent dla chrześniaka męża ( okazało się że będa w świeta ) wracam przed 11 a małżonek na kompie . Szlag mnie trafił , ja biegam jak porąbana , w domu totalny burdel zrobiony przez szanowną rodzinke a pan i władca musi pozałatwiać sprawy klanowe . Poryczałam się i myślałam że wezmę dla uspokojenia cloranxen a pózniej się pozbieram i do roboty . Po godzinie leżenia w łóżku nic , wzięlam następną tabletkę i zaczęlam sie nakręcac że nikomu już nie jestem potrzebna . Do tego wszystkiego syn zacząl sie kłócić że on też chce na komputerze i pyskuje . Stwierdziłam że świąt już nie będzie i wzięlam kolejną tabletkę . Wszystko to oczywiście na czczo , bo biegając nie zdążyłam zjeść śniadania ( właściwie nigdy go nie jem ). Zasnęłam , była chyba 14,00 . Mąż nagle zauważył że w kuchni nikogo nie ma i widząc że śpie , zabrał sie za przyrządzanie ryby , uszka w zamrażalniku znalazl i wygrzebał jakiś stary barszcz w torebce , który sobie wieki temu kupił . Tak oto mój małżonek przygotował wigilie , i przyszedl łaskawie do mnie aby się podzielić opłatkiem . Spałam więc mnie zostawił , zjedli z dziećmi , i po wuigili przyszedł i szturcha a ja nie reagowałam ponoć na bodzce , patrzy na szafke a tam opakowanie z tabletkami . Ponieważ gląbowi zablokowali telefon , a ja swój wyłączyłam to nie dzwoni po karetke , tylko mnie do łazienki o palce do gardła . Niestety nic mi się nie udało zwrócić , gdyż od ponad 24 godzin nic nie jadłam , więc pod kran i to już pamiętam . POnoć zauważył że zaczęlam reagować i zaniósł mnie do łóżka . Te trzy tabletki nie powinny tak silnie zadziałać , ale na mój pusty żoładek i moje 45 kilogramy - no cóż . Pierwszy dzień świąt przeleżałam w łóżku , wieczorem zaczęlam zbierać się do kupu , w drugi zrobiłam obiad i przyjechała rodzinka męża . Było nawet miło , bez pretensji itp.ale ja zawsze przed ich wizytą się nakręcam . Wczoraj małżonek już cały dzien na kompie , kłotnie z synem który będzie grał , i powtarzanie żew zaraz mi pomorze przy sprzątaniu i dzieciach , po 22 znów czuje że się zaczyna . Krew podchodzi mi do mózgu , a póżniej szybko odpływa , mrowienie w kończynach , kłopoty z oddychaniem i uczucie jak bym miała eksplodować . Wzięlam dwa cloranxeny i poszłam spać do dzieci , Nie mam już sił , życie mnie przerosło , chciałam dać rade wszystkiemu , ale jestem za słaba - nie sprawdziłam i dałam plame . Poddaje sie .
  25. Niestety * ronin * miał rację . Wigilia była u mnie koszmarem - mało brakło a już bym z wami nie pisała . Jutro napisze więcej , teraz jest lepiej .
×