-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Elusiak
-
POZBAWIONARADOSCI, pewnie. Miałam już wiele razy wykonywaną całą morfologię, TSH, ft3 i fr4, usg tarczycy, hormony żeńskie typu prolaktyna, progesteron itd., markery zawałowe, a magnez i jonogram robiłam w ciągu ostatnich 3 miesięcy kilka razy - wszystko w normie :( Teraz naczytałam się o tężyczce i zastanawiam się czy nie wymusić skierowania do neurologa. Bo tylko neurolog jest w stanie wykonać badanie wykluczające lub potwierdzające tężyczkę, a mam niektóre objawy, które przypisywałam niedoborom magnezu... Ale magnez łykam, wyniki magnezu idealne, a nic się nie zmienia. Jutro wybiorę się do rodzinnego :) Ciebie też na to badanie namawiam, bo jednym z objawów są właśnie problemy z oddychaniem. Zresztą skurcze dodatkowe też są przy niej możliwe... Cóż, ja chcę wykluczyć każdą możliwą chorobę żeby upewnić się, że to właśnie nerwica.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tętno maksymalne i minimalne jest na moje oko ok. Najszybsze pewnie w trakcie wysiłku fizycznego. Ilość pobudzeń komorowych i nadkomorowych też nie powinna Cię niepokoić, bo niemal każdy ma dodatkowe skurcze w takich lub większych ilościach i nie wymaga to leczenia. Ale migotania przedsionków? Co powiedział lekarz?
- 73 odpowiedzi
-
- interpretacja wyników
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kardiologiem nie jestem, ale mnie to wygląda na częstoskurcze. Kiedy ostatni raz zjawiłeś się u kardiologa?
- 4 odpowiedzi
-
- wysokie tętno (puls)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dziewczyny, nie naskakujcie na siebie...
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rene, chorujesz na coś jeszcze? Ja mam to samo. Otwieram oczy po przebudzeniu się i niezależnie od tego czy na zegarze wybiła 2 czy 6 (rzadko udaje mi się dospać do 6 :() pierwsza myśl - kiedy wystąpi pierwszy skurcz. Dostanę jeden i czekam na kolejny i tak w kółko... I potem zaczyna się jazda bez trzymanki - czy dadzą mi normalnie zjeść śniadanie, czy wyciszą się w ciągu dnia, czy dotrwam do wieczora. Niby nie mdleję i nie kręci mi się w głowie, ale i tak mam ich dość. Wyciszają się tylko w trakcie wysiłku, a przecież nikt nie da rady być od rana do wieczora w ruchu. Jak wstanę o 6, to jeszcze da się przeżyć, bo najczęściej o 7 już gdzieś wychodzę i wtedy skurcze trochę odpuszczają, ale jak się wybudzę o 4, to męczę się przez kilka godzin, bo nie będę kursować po mieście o tej porze... Wracam do domu i spokój. Ok. 17 znowu zaczyna się cyrk, a o 19 czy 20 to już istny kosmos, bo skurcze mam co chwilę. I weź tu człowieku normalnie zaśnij, weź nie zwracaj na to uwagi, nie martw się. Ja też już przestałam o nich komukolwiek mówić. Bo i po co, nikt mi w żaden sposób nie pomoże, a to, że ja mam zatrute życie nie oznacza, że mam je truć innym. I tak narzeczony po mnie widzi co jest grane, bo jak mam atak i w połowie komedii mam nagle minę zbitego psa, to tylko pyta *skurcze?* i już się cała atmosfera psuje... Ja już bym chyba wolała żeby mi powiedzieli, że to na 100% nerwica. Wtedy bym poszła na psychoterapię i zrobiła wszystko żeby z tego wyjść. Ale obawiam się, że pieniądze wywalę na terapię, a skurcze nie odpuszczą i wtedy pojawi się jeszcze większa panika...
-
Może to i nie jest wyłącznie wina nerwicy, ale sama pomyśl. Czy nie ma czegoś co Cię relaksuje? Ja dla przykładu sama po sobie już dawno zauważyłam, że odprężająco działała na mnie kąpiel. Zawsze gdy miałam jakiś problem, wskakiwałam pod prysznic czy do wanny i czułam się jak nowo narodzona. I teraz co? Mam nasilone skurcze tak jak wczoraj wieczorem, wzięłam prysznic i w trakcie prysznica i ok 15 min po nim żadnego skurczu. Położyłam się i znowu zaczęło skakać. Idę na spacer i skurcze znikają. Ale gdy tylko zacznę się lenić czy choćby chcę obejrzeć coś w telewizji, powracają, a niby jestem zrelaksowana. Jestem w pewnym stopniu, ale ciągle myślę o skurczach. Ooo dawno ich nie było, pewnie zaraz jakiś wyskoczy. Ooo był jeden, pewnie zaraz kolejny, ciekawe po ilu uderzeniach ;) Chore, ale nie robię tego celowo i nie siedzę ze stetoskopem na klacie. I o dziwo moje serducho wycisza się gdy jestem w fazie wielkiego stresu spowodowanego czymś innym np. wczoraj jakiś pajac wprowadził mnie w błąd bo jechał na włączonym kierunkowskazie i byłam pewna, że skręca, więc prawie wymusiłam pierwszeństwo. Serducho pracowało szybciej, ale równo. Potem oglądałam horror i były takie sceny, że mnie z kapci wyrywało, serducho pracowało miarowo. A gdy tylko zajęłam się *niczym*, pyk, pyk, bum, pyk, pyk, pyk, bum. Gdy kładę się spać, to już jest jazda bez trzymanki. To samo gdy się budzę. Bo wiem, że ZARAZ ZNOWU ZACZNIE SIĘ TA MASAKRA :-/ DOBRA rada, to, że w danej chwili nie jesteś niczym zestresowana wcale nie oznacza, że Twój organizm jest w fazie spokoju. Niestety serducho nie daje się tak szybko oszukać, adrenalina zacznie się produkować w większych ilościach i wtedy panika murowana. Nic dziwnego, że gdy skurcze powodują lęk, jesteśmy nakręcone i nie możemy sobie znaleźć miejsca... Ewa, wybiorę się po tą hydro, zobaczymy czy ją będę tolerować, bo szczerze mówiąc na mnie działa chyba każdy uspokajacz... Gdy byłam na studiach zdarzało mi się sięgnąć po Validol - byłam wtedy spokojna jak aniołek, poleciłam go innym, ale na niektórych działał wręcz odwrotnie. Teraz Kalms i znowu czuję się śpiąca i nieprzytomna. Dlatego boję się sięgnąć po Milocardin, bo o ile wieczorem taka senność by była wskazana, o tyle w dzień muszę być na pełnych obrotach, bo mam pod opieką siostrzenicę i często prowadzę auto, więc żaden zamulacz nie wchodzi w grę. Dziś kupię Validol, zobaczymy czy znowu mnie podratuje w dramatycznych sytuacjach :)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Allicja, do mnie to nie przemawia. Jedna kobieta ma małe piersi i je zaakceptowała, a druga codziennie wypycha biustonosz, kupuje bluzki z falbankami i odkłada pieniądze na operację ;) Ten chłopak, Ty, Mary, Ewa zaakceptowałyście skurcze, a ja, Ech, Pozbawiona radości widzimy w nich tylko powód do wiecznego zamartwiania się, panikowania, płaczu i lęku. Owszem, nie wyję z bólu, nie mdleję, nawet nie kręci mi się w głowie i gdyby ktoś na mnie spojrzał, pewnie popukałby się w czoło gdybym powiedziała, że coś mi dolega i sprawia, że obawiam się rychłej śmierci. Ale ja poza snem bez przerwy żyję w stresie. Mam nasilone skurcze, to panikuję. Nie mam, to wiem, że w każdej chwili mogą się pojawić. Od rana miałam ich kilka, więc na razie jestem opanowana, ale im bliżej pory snu, tym większa panika... Czy hydroxyzynę przepisze mi lekarz rodzinny? Mam co prawda Milocardin, ale o hydro naczytałam się w samych superlatywach :) A Kalms wbrew pozorom na mnie działa. 3 tabletki wieczorem i zasypiam, ale gdy wezmę je w dzień, chodzę nieprzytomna.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Allicja, jak jest ich kilka, to liczę. Jak jest ich tyle co zwykle, to nawet nie chce mi się liczyć, bo bym się nie doliczyła. A dziś od nowa jazda. Wczoraj z ledwością zasnęłam, dziś od 4 na nogach, przez skurcze. Nie wytrzymałam i sprawdziłam co ile normalnych piknięć występuje skurcz - raz było co 4, raz co 9. Postawiło mnie to na nogi, musiałam łyknąć Kalms, ale nic to nie pomogło. Zaaplikowałam sobie magnez i znowu dupa. I tak teraz siedzę i mam bum bum co chwilę. Ja już tak dłużej nie wytrzymam. To nie jest życie tylko jakaś męczarnia. Pozbawiona radości, trudno zapomnieć o czymś co Ci życie zatruwa. Jeśli by było w ilości kilku czy kilkunastu dziennie, mogę normalnie funkcjonować, zasypiać, skupiać się na tym co mam w danym dniu do zrobienia. Ale jak są co chwilę, co kilka uderzeń, to dłonie zaczynają mi się pocić, co chwilę uderzenia gorąca i włącza się silny lęk, przerażenie. Wtedy mam ochotę rzucić wszystko w cholerę, położyć się, łyknąć coś nasennego i obudzić się tydzień później. Pisałyście o odpadkach z linii produkcyjnej. Jestem jednym z nich. Zawsze spanikowana, zawsze martwiąca się o wszystko i wszystkich, zawsze przeczuwająca najgorsze. Takie przypadłości powinny dopadać ludzi o mocnej psychice. Ostatnio u kardiolożki usłyszałam opowieść o chłopaku, który miał 15 tysięcy skurczów na dobę, komorowych, w dodatku gromadnych. On ich nawet nie odczuwał! Trafił do niej tylko dlatego, że wykonywali mu ekg do badań okresowych w pracy i wyszła arytmia. Nie czuł ich, nie przejmował się, nie poprosił o leki i... wziął udział w maratonie. A ja? miałam ich kilkadziesiąt, każdy czułam, biegam od kardiologa do kardiologa, robię badania i boję się wyjść z domu ;) A na imię mi nie Elka, a nerwica lękowa.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No masz babo placek. Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Znowu skurcz za skurczem. A co robiłam? Włączyłam sobie grę żeby się zrelaksować i myślałam o kąpieli... Ech za długo było dobrze :-/
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie przejmuj się, ja przechodzę każdego dnia przez to samo. Z tym, że ja nawet na chwilę nie miałam spokoju. Skurcz za skurczem. Zaczynały się jak tylko oczy otwierałam i były do chwili gdy ze zmęczenia w końcu zasypiałam. Bo ja mam tak, że jeśli mam skurcze, to ze spania nic nie wyjdzie... Mogę być padnięta, ale adrenalina robi swoje i nie zasnę... W nocy z piątku na sobotę zasnęłam dopiero ok. 3 nad ranem, o 6 już byłam na nogach. Dlaczego? BO SKURCZE nie dały mi normalnie spać. Przez cały dzień byłam przemęczona, śpiąca, rozdrażniona. Narzeczony wyciągnął mnie na rajd po sklepach, połaziłam trochę, rozchodziłam je i przeszły aż do dziś. Pierwszy raz od dawna spokojna noc. Spałam jak dziecko. I potem tak się radowałam tym, że skurczów nie było, że miałam je tylko 3. Kilka godzin spokoju, więc poszłam pochodzić. Spacer w największym upale i nadal cisza. Wróciłam, ochłonęłam i zaczyna serducho szaleć... Na razie są co kilka minut, ale już mam ochotę siąść i płakać. Już tak się cieszyłam, że odeszły... Tyle radości mi to przyniosło, a teraz znowu męczarnia się zaczyna, znowu lęk powraca. I proszę, im bliżej wieczora, tym więcej skurczów. I choć nadal jestem zmęczona, to pewnie znowu nie zasnę. Będę musiała zaaplikować sobie 3 tabletki Kalms, to może zasnę na kilka godzin. A jutro znowu powtórka z rozrywki. Na ekg niestety często tak jest. Serducho jakby czuło, że ma zrobić na złość i pracować idealnie... A potem patrzą na nas jak na wariatów, bo *umieramy*, jęczymy, jesteśmy przerażeni, a badania wychodzą dobrze... Doskonale Cię rozumiem. Ja też nienawidzę takiego życia. Żyło mi się całkiem dobrze bez tego. Może nie doceniałam swojego życia i zdrowia zanim to mnie dopadło i szukałam problemów nawet w tym, że mam zadarty nos, ale to nie znaczy, że trzeba było mnie karać. Teraz każdą chwilę bez skurczów doceniam i staram się ją maksymalnie wykorzystywać :( Może inni wmawiają nam, że to jest normalne, że każdemu serce szaleje. Ale ja należę do ludzi o słabej psychice i mnie się niestety nie przegada. Chcę być zdrowa. Ty też na pewno o niczym innym nie marzysz. Chcę wstać rano i robić to co do tej pory. Chcę kłaść się spać wtedy gdy mam na to ochotę. Chcę wyjść z domu i nie musieć się zastanawiać czy skurcze nasilą się w trakcie wysiłku czy może nie... I ponad wszystko, nie chcę ciągle odczuwać lęku o własne życie. Teraz czuję się tak jakby za drzwiami ktoś czekał z siekierą i chciał mnie porąbać na kawałki, a ja bym siedziała i tylko patrzyła jak zadaje kolejne ciosy i kiedyś wreszcie uda mi się wykończyć... Chore, ale tak właśnie się czuję.
-
Dobrarada, mnie na razie też nie stać. Jedna godzinka takiej pogawędki to 100zł mniej w portfelu. Ale prześledziłam opinie o różnych specjalistach w tej dziedzinie i znalazłam idealnego w swoim mieście, a nie należy ono do dużych :) Ja dziś w tym największym ukropie wędrowałam przez godzinę. Jestem z siebie dumna, 6km za mną, a będą kolejne. Na razie naliczyłam dziś 6 skurczaków, a nie pamiętam już kiedy występowały w takich ilościach...
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dobrarada, trzeba też trafić na dobrego psychoterapeutę i wierzyć w to, że terapia przyniesie jakiś skutek. Jeśli jest się z góry nastawionym na *nie*, terapia ma prawo się nie udać. To jak z alkoholikiem, który nie jet do końca przekonany, że powinien pić. Może lądować na terapii do najlepszego ośrodka, ale jeśli sam nie chce pozbyć się swojego nałogu, nikt mu nie pomoże.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dziewczynki Kochane, dziękuję za wszystkie rady :) Dookoła każdy mi powtarza, że mam się tym nie przejmować, że skurcze dodatkowe ma prawie każdy, że to nie jest groźne i zamartwianie się niczego nie zmieni. I ja w takie dni jak dziś (od godziny 4 naliczyłam 2 skurcze) też staję się optymistką, mam ochotę góry przenosić. Dziś najchętniej bym odkurzyła rower i pojeździła, ale opona przebita, więc muszę jednak poczekać do jutra czy wtorku i się tym zająć. Ściągnęłam sobie za to aplikację na telefon i planuję codziennie tuptać po mieście bez potrzeby tak by łazić przez godzinę i mierzyć dystans, spalone kalorie itp. itd. :) No i kolejne 2kg za mną, więc radochy mam dziś co niemiara :) Ale przyjdzie skurcz, za nim kolejny i zacznie się panika. I popukam się w czoło naprawiając ten rower, bo znowu pojawią się myśli, że jak tylko zacznę pedałować, to serducho wyskoczy z klaty i zejdę z tego świata. Trudno mi przełamać ten lęk... Wczoraj serce wariowało od rana, ale zmusiłam się wyjść, połaziłam przez 2 godziny i serce wróciło na swój tor, aż do dziś mam święty spokój (odpukać), więc wychodzi na to, że u mnie wysiłek fizyczny uspokaja serducho. Nie wiem czy to dlatego, że się czymś zajmuję i o nim tak nie rozmyślam, czy dlatego, że puls wyższy, czy że endorfiny nagle zaczynają szaleć... ;) Pisałyście o drętwieniu. Ja też to miałam!!! Najpierw zaczęło się od mrowienia skóry głowy, potem przeszło na twarz, na ręce, na dłonie, potem zaatakowało nogi. Mogłam leżeć, chodzić, stać, a kończyny mi same z siebie drętwiały. Też biegałam po gabinetach, też miałam tomograf i nasłuchałam się, że to stwardnienie rozsiane :-/ Wykluczyli chorobę, naczytałam się, że to może być objaw nerwicy i samo ustąpiło bezpowrotnie. Nasz organizm nie jest taki głupi jak nam się wydaje. Dajemy mu jakąś dawkę stresu, wytrzymuje, bierze to na klatę, ale kiedyś powie dość. U nerwicowców najczęściej odbija się to na przeróżnych objawach somatycznych imitujących inne choroby. Ja już przeszłam przez drętwienie, bóle głowy, młodzieńczą postać Parkinsona, zawał ;) Teraz akurat mózg wybrał sobie serce na swoją ofiarę. Podsyłałam Wam tu ostatnio link do pewnego filmu dokumentalnego - obejrzyjcie go z ciekawości. Mnie wyrwało z butów jak usłyszałam, że kobieta, która była święcie przekonana, że poddano ją operacji mającej wyeliminować drżenie rąk, mimo iż tej operacji nie była poddana, poczuła się lepiej. Wystarczyła jej sama świadomość, że ją leczono, więc oczekiwała poprawy. Gdy wyprowadzono ją z błędu, objawy wróciły. A nie był to odosobniony przypadek. Zresztą mama mi czasem mówiła, że testowali u nich efekt placebo. Przychodziła ciężarna, twierdziła, że kona z bólu i zaraz urodzi. Dawali jej tabletkę i wmawiali, że po tym na pewno nastąpi poprawa. Minęło kilka minut i kobieta była jak nowo narodzona, a dostawała witaminę c... ;) Odsyłam do filmiku -> https://www.youtube.com/watch?v=4cRTAcmx1UI&list=FLLYxNJZSYWmL8zhnmJ1tnzg&index=2
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Alicja, ja bym była spokojna gdyby mi któryś z tych mądrych lekarzy powiedział, że nawet gdybym miała 40 tysięcy skurczów dziennie, to nic, ale to absolutnie nic mi się nie stanie. A na razie w kółko słyszę diagnozy postawione na podstawie jednego żałosnego Holtera, na którym skurczów było kilkanaście. I tłumaczę, że to dobry dzień, że były wyciszone, ale nie dociera. Ostatnio usłyszałam, że gdybym naprawdę miała arytmię, to by skurcze wyszły w takiej ilości na Holterze, w jakiej są przed jego założeniem. Nikt mi nie wierzy, że na czas robienia ekg i Holtera w cudowny sposób ustępują. I każdy jak jeden mówi mi, że ma Pani kilkanaście a Pani przeżywa. Jednego dnia miałam kilkanaście, następnego tysiąc. Dla mnie to różnica, dla serca raczej też, a dla lekarzy jak widać nie... Albo słyszę od lekarza, że był sobie chłopak, który miał 15 tysięcy i ich nie odczuwał i żyje do dziś. A co mnie obchodzi jakiś chłopak? nie odczuwał? Chwała mu za to. Ja odczuwam i mnie to cholernie męczy. Otwieram oczy i już je mam, zamykam i to samo. Jak można o tym nie myśleć? Jest godzina czy dwie spokoju, to wraca mi humor, idę na długi spacer, zakupy i cieszę się, że WRESZCIE MOGĘ coś zrobić. A najczęściej wtedy jak już jestem taka wyluzowana, zrelaksowana i zadowolona, przychodzi kolejny atak. Hipochondria nie, to nie dla mnie. Ale nerwica jest całkiem prawdopodobna. Zmykam już bo wsiadam zaraz w pociąg :)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ALICJA, zapewne masz rację. Ja wiem, że wszystkie rzeczy mają to do siebie, że mają jakąś granicę wytrzymałości. Nie można ładować w siebie masy problemów, czekać aż się nawarstwią i robić to latami, bo organizm kiedyś powie basta i zareaguje w jakiś sposób. Ja powinnam do psychologa trafić dobre kilka lat temu, ale wtedy jeszcze wychodziłam z założenia, że do takich gabinetów chodzą sami wariaci, a ja się za wariatkę nie uważam. Było mi wstyd, a z drugiej strony nie lubiłam opowiadać o sobie i swoich problemach innym ludziom. Byłam samosią, ze wszystkim chciałam sobie radzić sama, jak miałam problem, to najpierw go rozgryzłam i rozwiązałam, a dopiero potem zwierzałam się komuś, że taka sytuacja miała miejsce. Dopiero po rozstaniu z poprzednim partnerem doszłam do wniosku, że warto z tym skończyć, że mnie też się coś od życia należy i skoro ja pomagam wszystkim dookoła w każdej sytuacji, to mam prawo oczekiwać tego samego. I wtedy nagle okazało się, że znajomi, których przyjmowałam pod swój dach, wspierałam niekiedy też finansowo, wypieli się. Zostałam sama, wylizałam rany i znalazłam obecnego partnera. I teraz wszystko by było idealnie, dojrzałam emocjonalnie, jestem gotowa na terapię, mam ochotę każdemu mówić co się dzieje w moim życiu, stałam się radosna, uśmiechnięta, z pesymistki stałam się optymistką. Aż przyplątały się skurcze. Piszesz, że skurcze wyłażą w różnych momentach. Ja bym już wolała gdyby pojawiały się w stresie. Wtedy bym wiedziała, że mam się nie denerwować, bo potem tego pożałuję. A tak to cieszę się czymś jak głupia a po chwili skurcz i mam łzy w oczach i w myślach sobie mówię *i po co się tak cieszyłaś? masz za karę*. Ostatnio doszłam do wniosku, że dopóki tego dziadostwa się nie pozbędę albo chociaż tego nie ograniczę, nie będę normalnie żyć. To nie jest jakaś przewlekła choroba jak cukrzyca, że jak się w nią wpadnie, to już umarł w butach. Miałam skurcze 2 lata temu, również nasilone, ale wtedy moja wiedza ograniczała się do tego po której stronie leży większa część serca i przeszły same. Bez leków, bez wizyt u kardiologa, bez łażenia po forach. I 2 lata istnego spokoju, więc jednak dało się chociaż na jakiś czas od nich uwolnić. Teraz żyję tylko myślą, że po raz drugi mi się to uda. Nie wiem jak. Staram się jak mogę żeby nie wpadać w panikę, nie latać z kąta w kąt, nie ryczeć i mimo skurczy robić swoje. Udaje się, ale tylko w dzień. A w nocy? Wszyscy śpią, a ja rzucam się jak padalec, nie mogę zasnąć a chodzę na rzęsach i to ciągłe bum bum bum mnie dobija. Dawniej sypiałam w stoperach, bo przeszkadzały mi wszelkie dźwięki dochodzące z zewnątrz i nawet nie zwracałam uwagi czy słyszę puls czy nie. Teraz kładę się i czuję to tętno nawet w opuszkach palców :-/ Serce bije normalnie tj. ok. 70 uderzeń/min, a mimo to wszystko czuję, a gdy jest skurcz, nagle zapada cisza. DOBIJAJĄCE! I tak przeskakuję z pleców na bok, z boku na brzuch, z brzucha na drugi bok, aż w końcu wstaję i łażę po pokoju albo sięgam po Kalms. Jeśli jestem sama w domu, mogę sobie nawet pobiegać w środku nocy, ale jeśli tak jak dziś jadę do narzeczonego, albo on jest u mnie, to budzi się w środku nocy i dostaje zawału bo ktoś (ja) nad nim stoi albo łazi po pokoju. Jak tak dalej pójdzie, wyląduję na psychiatrii a nie na kardiologii.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ZYSIA, niestety nie wystarczy. Ja łykałam magnez jeszcze zanim zaczęły się pojawiać skurcze. Łykałam 2 tabletki MaglekuB6, który jest lekiem a nie suplementem diety i magnezu miał sporo. Teraz łykam Magnezin w dawce 3 tabletki x 500mg, dodatkowo 2 tabletki Magleku. Piję do tego Muszyniankę - 1,5l dziennie, więc patrząc z medycznego punktu widzenia, magnez powinnam codziennie przedawkowywać ;) A co? Skurcze nadal mam, w dużych ilościach bo czasem przez kilka godzin co 4-6 uderzeń. A jak robię badanie krwi, magnez mam po środku normy... Jaki magnez zażywałaś?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
POZBAWIONARADOSCI, ja miałam podobną atmosferę w domu. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek była bita, nawet jeśli coś zmajstrowałam, więc u mnie przemoc fizyczna absolutnie nie wchodziła w grę. Za to psychiczna jak najbardziej. Matka urządzała i nadal urządza awantury praktycznie o wszystko. Że ojciec wstawił coś do zlewu i od razu nie umył, że śmieci nie są wyniesione, że ptak zostawił po sobie ślad na parapecie, że gorąco, że zimno, że ona nie ma pomysłu co zrobić na obiad. Pierdoła, a z tego robi się wielkie bum i zaczyna się wypominanie, że ona pracuje na 12h, że zmęczona, że niby nikt jej nie pomaga. Od dziecka to mam, od dziecka na to patrzę i tego słucham. Ojciec z kolei jest taki, że on sobie nie da w kaszę dmuchać i jeśli mama mu coś zarzuca, to się broni i wypomina z kolei to, co on kiedyś tam robił. Ale awantury między nimi swoją drogą, a to jak traktowali mnie, to już inna para kaloszy. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek była za coś pochwalona. Zawsze robiłam wszystko źle, niczego nie potrafiłam robić, wszyscy znali się na wszystkim lepiej niż ja. Ciągle zawyżona poprzeczka. Dostałam 4 jako jedyna w klasie i wracałam szczęśliwa do domu? A słyszałam, że gdybym się lepiej nauczyła, to by była 5 ;) Potem ciągłe wmawianie, że nie dostanę się do tego liceum, do którego chciałam iść. Jak się dostałam, to że go nie skończę. Potem, że nie dostanę się na studia. Miarka się przebrała gdy wróciłam z obrony z wyróżnieniem, że miałam najwyższą średnią na roku. Co usłyszałam od tatusia? *I co z tego, i tak pracy nie znajdziesz*. Ale wtedy już miałam dość ciągłego udowadniania im, że do czegoś się nadaję. Dobierali mi znajomych, matka raz nawet posunęła się do tego, że w moim imieniu zakończyła mój związek. Za czasów szkolnych ciągła kontrola - przynajmniej 2 razy w tygodniu ojciec był w szkole, bo przecież mogłam zataić jakąś złą ocenę. Dzieci jeździły na kolonie, obozy, nad wodę, mnie nie puszczano nigdzie, bo przecież mogę się utopić, bo autokar będzie miał wypadek, bo wychowawca nie dopilnuje i coś mi się stanie. Takich chorych sytuacji było na pęczki. Wiele razy mówiłam rodzicom, że mam do nich żal. Co wtedy słyszałam? Że powinnam być wdzięczna za to, że mam dach nad głową, że mnie wychowali i że mam co jeść, bo inne dzieci tego nie miały. Mam siostrę, starszą o 8 lat, ją takie problemy nie dotknęły. Ona nie dość, że nie była kontrolowana, to jeszcze mogła robić co chciała. Wagarowała, imprezowała, jej było wolno. I teraz ma luźne podejście do wszystkich problemów, jakoś to będzie. A ja? Jeden wielki chodzący kłębek nerwów. Zaraz zakładam, że się nie uda, że się pogorszy. Zadzwoniłam do psychoterapeuty umówić się na wizytę. Zapytano mnie z czym się zgłaszam, powiedziałam o skurczach. Drugie pytanie - a jak wyglądała sytuacja w pani domu rodzinnym? I po krótkiej rozmowie usłyszałam, że najprawdopodobniej jestem dzieckiem z rodziny dysfunkcyjnej. A niby nie było w domu alkoholu czy bicia. Gdyby ktoś spojrzał z boku, rodzina idealna. Zawsze najedzona, schludnie ubrana, a że ze zjechaną psychiką? Tego nie widać ;) Przepraszam, że takie rzeczy wypisuję na forum, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Czekam na tą rozmowę z psychoterapeutą jak na zbawienie.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
POZBAWIONARADOSCI, dokładnie chodzi mi o takie uczucie. Nie muszę przykładać ręki do szyi żeby czuć moment, w którym serducho staje, czuję też ten większy wyrzut krwi i wtedy mam właśnie uderzenie gorąca i to charakterystyczne tąpnięcie w klatce piersiowej. Jak są pojedyncze, raz na jakiś czas, to zachowuję się normalnie i przestaję zwracać na to uwagę np. oglądam coś, pyk i serce sobie dalej pracuje normalnie, więc nawet nie zawracam sobie tym głowy. Ale jeśli otwieram oczy tak jak dziś i co kilka sekund mam dodatkowy skurcz, to trudno nie wpaść w panikę... Podejrzewam, że nie mam ich w nocy, a jeśli już, to nie w takich ilościach. Zawsze gdy się przebudzę, to mam chwilę spokoju i skurcze pojawiają się po minucie czy dwóch, więc chociaż dobrze z tym, że one to nie skurcze mnie budzą. Mam to samo. 28 lat (prawe) na karku, a czuję się jak babka, jak wyrzutek społeczeństwa. Idę do lekarza i słyszę *phi, to nic takiego*. Mówię mamie, że już nie daję rady - *to zajmij się czymś, obejrzyj jakiś film*. Zwracam się z tym do narzeczonego - *przecież lekarze mówili, że to nic groźnego, przesadzasz, uspokój się, bo tylko się sama nakręcasz*. Ląduję na izbie przyjęć - *proszę Pani, takie wyniki i Pani tak panikuje? przecież dodatkowe skurcze ma każdy, ja też je pewnie miewam, ale nie odczuwam*, a sugerują się tym felernym wynikiem Holtera. Więc jak mam taki atak jak dziś, mam ochotę wyjść z domu, zaszyć się w jakiejś dziurze i ryczeć, wyć do księżyca i pokazać całemu światu, że ja już psychicznie wysiadam. Odechciewa mi się czegokolwiek, nic już nie sprawia mi takiej radości jak kiedyś. Marzyłam o ślubie, planowałam wszystko od a do z, a teraz moje myśli zaprząta jedno - jeśli teraz gdy nie ma stresów mam taką ilość skurczybyków, to co będzie w dniu ślubu? Migotanie przedsionków? Zawał? Chciałam zostać matką, już nawet uzgodniliśmy kiedy dokładnie zaczniemy się starać. A teraz? Przecież doskonale wiem, że skurcze nasilają się w okresie ciąży. Nasilają się u tych, które ich nigdy nie miały/nie odczuwały, to co będzie ze mną? Dziś np. czekają mnie 2h w pociągu. I zamiast zastanawiać się czy będę miała gdzie usiąść, moje myśli krążą tylko wokół tego czy będę wtedy miała atak skurczów czy może odpuszczą. Mam ochotę odwołać wyjazd, zaszyć się w domu i wegetować. Rano gdyby nie to, że już zbliżała się godzina 6, pojechałabym na pogotowie. Ale jak przeliczyłam ile czasu zajmie mi ubranie się i dojazd do szpitala oraz rejestracja, nie było sensu jechać. Łyknęłam więc końską dawkę magnezu, na pusty żołądek, a jakże, poszłam wziąć prysznic (liczyłam na to, że to mnie zrelaksuje) i weszłam tu.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Alicja, ja nie jestem już pewna co do tego czy u mnie to sprawa nerwów. Nie mam obecnie absolutnie żadnych zmartwień, na skurcze też już przestałam tak panicznie reagować a gdy mi dają w kość, łykam Kalms. Potrafię oglądać komedię, śmiać się na całego i ni z gruchy ni z pietruchy poczuć skurcz, za nim kolejny i kolejny i tak przez kilka godzin. Wcześniej musiałam się zestresować, wzruszyć, przestraszyć, płakać żeby wywołać dodatkowe skurcze, teraz pojawiają się same i to w takich momentach, że bym się ich nie spodziewała np. 2h spokoju, zapominam już co to skurcze, oglądam ciuszki w sklepie i nagle bach. Znowu szpital? A my się nad sobą użalamy... A co do wypłakiwania się bliskim. Ja z początku uważałam, że skoro mam rodziców, siostrę, narzeczonego i mam problem, to powinnam im o tym mówić i co więcej, oczekiwać wsparcia i pomocy. Ale zauważyłam, że dla nich wszystkich to już jest męczące, bo ileż można słuchać na temat tego czy brać lek czy nie, który to skurcz z kolei albo tego, że nie mam ochoty na wspólne oglądanie telewizji, bo właśnie mam atak paniki i zaraz padnę ;) W dodatku chodzę tak od lekarza do lekarza, wszyscy jak jeden twierdzą, że nic mi nie jest, że skurcze niegroźne, wyniki badań super, więc wychodzą z założenia, że jestem przewrażliwiona i wymyślam, niepotrzebnie stwarzam problemy. Nikt kto tego nie odczuwa nie wie z czym się wiążą dodatkowe skurcze. Ja wiem, że niektórzy mają gorzej, że dochodzi do zasłabnięć, a ja mam tylko jakieś uderzenia gorąca i zamieranie serducha, ale dla mnie to urasta do rangi niesamowitego problemu. I mimo, że sobie wmawiam *Elka, to są tylko skurcze, przecież lekarz mówił Ci, że nawet gdybyś ich miała 20 tysięcy na dobę, to nic Ci się nie stanie, weź się w garść*, to jednak dostając je w trakcie jedzenia obiadu mam ochotę wrzucić ten talerz razem z jedzeniem do śmietnika i zacząć płakać, a nie mogąc zasnąć i czując co chwilę jak serce staje, chce wyjść z siebie i stanąć obok. Niech sobie będą te skurcze. Ale w normalnych ilościach. Kilka na dobę. Raz na kilka dni. A nie codziennie, odkąd otwieram oczy, dopóki nie zasnę. Niech chociaż będzie jakaś przerwa żeby odetchnąć... Bo od końcówki maja aż do teraz nie pamiętam dnia kiedy bym się normalnie położyła spać, zasnęła bez lęku o własne życie i spała jak dawniej. Codziennie niewyspana, codziennie zmęczona i przerażona. Czuję się tak jakby ktoś siedział za drzwiami z siekierą i w każdej chwili mógł wpaść mi do mieszkania żeby mnie porąbać na kawałki, a ja nie wiedziałabym kiedy to się stanie. Niby robię swoje, chodzę na zakupy, sprzątam, gotuję itp. itd., ale przez cały czas mam w głowie jedną myśl - kat zaraz nadejdzie ;)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Zabrzu będę mieszkać już w październiku, więc może wtedy pofatyguję się do ŚCChS i poproszę o event Holter :) U mnie założenie zwykłego Holtera kosztuje 90zł, ale tak *z marszu* mogę mieć go założonego tylko u kardiologa, do którego nigdy więcej nie chcę się wybierać, a u pozostałych czeka się właśnie ok. miesiąca :)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ewka733, ile kosztował Cię ten event Holter i jak to załatwiłaś? :) Alicja, narzeczony by zrobił wszystko żebym się tego dziadostwa pozbyła, bo też już ma tego dość ;) Niby staram się nie marudzić, uśmiecham się a w duszy sobie myślę *tylko nie zacznij beczeć* i obmyślam jak by się tu wymknąć na pogotowie, ale tak się na dłuższą metę nie da, a ja nie jestem dobra w udawaniu, że wszystko gra :( PozbawionaRadości, szczerze Ci współczuję, koszmar z tym Twoim gardłem. Ja za to podejrzewam u siebie przewlekłe zapalenie zatok. Niby nie mam standardowego kataru i nie boli mnie głowa, ale non stop czuję w zatokach przynosowych jakąś wydzielinę, która mi spływa do gardła... Ech trzeba pewnie będzie łykać antybiotyk :(
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A u mnie dziś było strasznie... W nocy nasilone skurcze nie dały mi spać, więc wytrzymałam w łóżku do 6 i wstałam. Potem przez cały dzień skurcz za skurczem, odpuściły dopiero jak wyszłam na kilka godzin z domu, ale teraz znowu zaczęła się akcja. Mam już tego serdecznie dość, kolejna noc z głowy :-/ I żeby było lepiej, nie wiem jakie mam te skurcze. Kardiolog z tytułem dr nauk med. twierdzi, że komorowe, kardiolog z dr hab, że nadkomorowe. Jeden mówi, że brać leki, drugi że jeśli już to tylko doraźnie. Ja też chcę Holterka... Holterek prawdę powie...
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja się przyłączę! Nie ma głupich, ja już nie daję rady :) Nie ma gdzie się schronić, bo mam okna na wschód i zachód... Rano o 6 już jestem na nogach, bo słońce mi facjatę oświetla a potem się robi tak gorąco w pokoju, że wolę połazić po mieście, przynajmniej jest trochę wiatru... Potem z drugiej strony słońce tak grzeje, że gdybym mogła, to bym się co chwilę spryskiwała wodą ;) DOŚĆ UPAŁÓW! DOŚĆ LATA!!! A jak ma być lato, to niech to słońce sobie świeci, ale nie tak by w cieniu temperatura przekraczała 30 stopni... U mnie odnośnie skurczów dziś masakra od rana, co chwilę. Łyknęłam podwójną dawkę Magleku, ale nic się nie wyciszyło. Może odpuszczą same, albo potem je jakoś rozchodzę...
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U mnie momentami jest ok, np. dziś rano żadnego skurczu, potem zaledwie kilka, później znowu cisza, a teraz od pół godziny bum bum bum bum :-/ Ciekawe kiedy te upały się skończą, bo dziś słyszałam, że zapowiadają je do połowy sierpnia :( U mnie niesamowicie parno, duszno, zero wiatru i ostre słońce albo jak na złość straszna burza gdzie wieje tak, że mi firankę przez okno wywiało i teraz właśnie wegetuję w pokoju dusząc się przy zamkniętym oknie i gapiąc się na pioruny :( Marzę o jesieni, moja ulubiona pora roku, mimo tego, że chłodno, że pada...
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Polecam wszystkim nerwicowcom ten filmik -> https://www.youtube.com/watch?v=4cRTAcmx1UI :)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: