Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Elusiak

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Elusiak

  1. Kormoran, nie siej zametu i nie strasz. Dodatkowe skurcze serca sa lagodna i niegrozna arytmia. A co do ulotki - Biosotal nie jest przepisywany tylko przy dodatkowych skurczach. Grozne to sa czestoskurcze komorowe czy migotanie komor.
  2. Jak mozna polecac innym leki nasercowe? Leki dobiera kardiolog a nie znajomy z forum. To, ze u Ciebie sie sprawdzily wcale nie oznacza, ze u kogos innego sie sprawdzi i nie zaszkodzi. Twoje teorie na temat powodow arytmii powalaja mnie na kolana ;)
  3. Z całym szacunkiem, ale ja nie wierzę w teorię, że każdy kto odczuwa dodatkowe skurcze ma nerwicę lękową. W rozmowach z kilkoma kardiologami z Zabrza, w tym z jednym, który specjalizuje się ekstra w ablacjach przy dodatkowych skurczach usłyszałam wręcz, że to nie nerwica sprzyja arytmii, a wręcz odwrotnie - pojawia się arytmia, która po jakimś czasie wywołuje nerwicę. I tak było u mnie. Spokojne, poukładane życie, nagle arytmia bardzo nasilona. I mimo 1,5 roku spędzonego na psychoterapii i słów psychologa, że nerwicy już nie mam z dnia na dzień nawrót arytmii taki, że gdyby nie konieczność opieki nad dzieckiem, to bym leżała i wyła ze strachu. Obecnie żadnych objawów nerwicy nie mam, ustąpiły już dawno wszelkie nerwowe somaty, a arytmia się nasila i pewnie jeszcze w tym roku poddam się ablacji. A co do medycyny akademickiej i raka - rzadko słyszy się o tym jakoby chemia ratowała i zapewniała życie bez nawrotu raka ;) Tymczasem wśród znajomych mam i takich, którym dawano 3 miesiące życia, odmówili leczenia i żyją dzięki *leczeniu* się ciecierzycą i wlewami z witaminy c. Każdy wierzy w to co chce, ale dla mnie pisanie, że chemia ratuje chorego na raka przed śmiercią jest wręcz śmieszne.
  4. Wracam po przerwie, bo i serce na nowo glupieje ;) Ja nie wiem co trzeba mieć z sercem nie tak by do Zabrza dostać skierowanie określone jako pilne. Mieszkam 300 metrów od SCChS w Zabrzu, na ostatnim holterze 12tys komorowych i 4 tys nadkomorowe a ustalając termin w marcu mam wizytę dopiero na listopad :/ także albo coś Ci dolega, albo termin po znajomości ;)
  5. Jak u Was? U mnie masakra, po kilka skurczów na minutę, na szczęście lekkie, ale stres jest :( Sama z dzieckiem, masa obowiązków i problemów i już magnez leci w dół, bo skacze mi chyba każdy miesien, bo to powieka drży, to w przedramieniu czuję, a po chwili łydka :/ Żyć się znowu odechciewa a rodzinny nie chce dać skierowania do kardiologa :(
  6. Jeśli macie Facebooka, zapraszam na grupę Arytmia serca - jak z nią żyć? ;) Jest nas więcej ;)
  7. Hej Alicja. Wiesz co, śmiać mi się teraz chce. Gdy ją panikowalam, bo miałam dodatki co kilka uderzeń, to mnie traktowała jak oszoloma, który się nad sobą uzala. Punkt siedzenia zmienia jak widzę punkt widzenia ;) u mnie dodatki w takiej ilości były dzień i noc przez ponad 3 miesiące, bez chwili przerwy co 3-4 uderzenia. Żyć się odechciało, bo strach przed wyjściem z domu czy choćby pójściem spac. I nawet końskie dawki leków nie pomagały. Ablacja to dla mnie dno i nigdy się jej nie poddam. To nie zalatwi sprawy i nie usunie arytmii, a nie wierzę, że przysłanie serca jest dla niego obojętne.
  8. Danuta, zawwl wywołał skurcze czy odwrotnie? :(
  9. Piszecie o dodatkowych skurczach z przerwą wyrównawcza. U mnie tylko takie :(
  10. Jacop, mam to samo, ale przez cały dzień. Ledwie oczy otworze, a już skurcz za skurczem. Niby nie mam zawrotów głowy czy omdleń, ale żyć się już odechciewa :(
  11. Z tym masowaniem to się Pani udało ;) Jak tam u Was? Czy zauważyliście jakieś zależności między pogodą a ilością skurczów? Np. brzydka i deszczowa pogoda albo upał i nagłe nasilenie arytmii?
  12. Witajcie. Wracam do Was z podkulonym ogonem. Wracam bo i arytmia wróciła. Przypomnę się, że ostatni raz miałam skurcze dodatkowe w 13 tygodniu ciąży, po tygodniu bez leków ustąpiły. I nagle tydzień temu składam sobie pranie i jak nie lupnie...na myśl o tym, że to cholerstwo wróciło aż zaplakalam. Oczywiście panika, lek, z tą różnicą, że jestem z synem sama i nie mam tego komfortu, że mogę rzucić wszystko i jechać na IP. Maz wraca późno, syn wymagający, jest wesoło jednym słowem... Alicja, Maty, Pozbawiona Radości, co u Was? :)
  13. Izydor, ja też jestem obecnie w ciąży (20 tydzień). Od 13 tygodnia powróciły skurczybyki, przez które wylądowałam w szpitalu na obserwacji. Co do leków... Isoptin na pewno nie jest szkodliwy dla dziecka i z tego co się orientuję (a orientuję się dość dobrze, bo mama przez ponad 30 lat była położną) ginekolodzy bardzo chętnie przepisują ten lek ciężarnym :) Ja na razie sobie odpuściłam. Są dni kiedy serducho szwankuje na całego i wraca stary poczciwy strach, ale nie pozwalam mu już grać pierwszych skrzypiec i jakoś samo się wszystko normuje :) A co do pulsu... Niestety nasze serducha mają prawo wariować, krąży w naszych organizmach sporo krwi, więc i podwyższony puls nie powinien Cię dziwić :) Ja w spoczynku mam puls w okolicach 80-85 uderzeń, ale o ile wejście na 4 piętro przed ciążą wiązało się u mnie z niewielką zadyszką (mam nadwagę), o tyle teraz muszę sobie robić 2 przystanki, bo serce wyrywa się z piersi ;) A i zdarzyło mi się uchwycić u siebie puls 140/min po przejściu z jednego pokoju do drugiego ;) Na kardiologu i ginekologu nie robi to najmniejszego wrażenia, wszystko ma wrócić do normy po porodzie :) Ja też usłyszałam od lekarzy, że moje podskakujące serducho nie sprawi, że dzieciątku stanie się krzywda. Trafiłam na izbę przyjęć gdy miałam dodatkowe skurcze co 3 uderzenia, ja cała spanikowana, ze łzami w oczach, spocona, z drżącymi dłońmi, a dzieciątko na usg nic sobie z tego nie robiło i radośnie podskakiwało ssąc kciuk ;) Ten widok uspokoił mnie na tyle, że następnego dnia na holterze nie wyłapano nawet jednego skurczybyka :) Życzę zdrówka Tobie i synkowi :) My spodziewamy się dziewczynki :)
  14. Bibik, wyluzuj chłopie ;) Po przeczytaniu Twoich postów pomyślałam, że widzę siebie sprzed kilku miesięcy. Powiem Ci tak, znam przypadki osób, które miały powyżej 12 tys. skurczów dodatkowych na dobę i nawet o tym nie wiedziały ;) U mnie zaczęło się od kilku a potem jak sama się nakręcałam dochodziło do tego, że miałam je co 4 uderzenie serca i tak przez całą dobę, czy to w dzień czy w nocy. Chodziłam spanikowana, biegałam od kardiologa do kardiologa, w ciągu miesiąca miałam 8 razy robione ekg, nie spałam po nocach i przynajmniej raz w tygodniu lądowałam na pogotowiu przerażona obawiając się o własne życie. Wyluzowałam i skurcze ustąpiły. Potem kolejna sytuacja stresująca i skurcze dały o sobie znać. Trafiłeś na forum gdzie osoby z dodatkowymi skurczami żyją spokojnie od kilku, kilkunastu a nawet kilkudziesięciu lat i naprawdę nic złego się nie dzieje. Skurcze dodatkowe są niegroźne. Jeśli zaczniesz wpadać w ciągi np. 2 dodatkowe skurcze następujące bezpośrednio po sobie możesz gnać do kardiologa po jakieś leki. Na razie nie widzę sensu się nimi faszerować. Ja sama żebrałam kardiologa o jakiś lek antyarytmiczny, a ten nie dość, że nie zmniejszał liczby skurczów, to jeszcze obniżał i tak niskie ciśnienie. Te leki przynoszą więcej szkód niż pożytku i powinieneś je zostawić dla ludzi chorych... Upewnij się czy z Twoim serduchem jest wszystko ok - zrób ekg wysiłkowe i echo serca. Jeśli będziesz miał wykluczone choroby organiczne serca możesz spać spokojnie, nawet 10 tys. skurczów na dobę nic złego Ci nie zrobi poza rozstrojonymi nerwami i lękiem o własne życie ;) A może przy okazji badań dowiesz się, że masz jakąś niewielką wadę serca np. niedomykalność zastawek i to będzie tłumaczyło skurczybyki. Po pierwsze badania. Po drugie, musisz sobie samemu przetłumaczyć, że skurcze dodatkowe to nie jest przypadłość czy choroba zagrażająca Twojemu życiu. Nie wpadaj tak jak ja w błędne koło - mam dodatkowy skurcz = zaczynam się panicznie bać, że coś mi się stanie = skurczów jest coraz więcej = jeszcze bardziej się boję. Wierz mi i nam, to cholerstwo utrudnia normalne funkcjonowanie, bo dla nikogo nie jest przyjemne odczuwanie tego, że serducho na moment staje, potyka się, nierówno bije. Ale można do tego przywyknąć i im mniejszą wagę będziesz do tego przykładał, tym lepiej dla Ciebie. Po trzecie zastanów się jaka może być przyczyna wystąpienia skurczów. Zmiana diety? Problemy emocjonalne? Stres? Podupadłeś na zdrowiu? Równie dobrze może być tak, że Twoim problemem nie jest wariujące serce, które bije jak chce, a psychika, która zaczyna szwankować... PS Sama nie wierzę, że to napisałam :D
  15. Mona, chwilkę :) To kwestia przyklejenia plasterków w kilku miejscach, podczepienia elektrod, wsadzenia baterii do urządzenia i zamontowania go na pasku zapinanym na klips na wysokości Twojej talii :)
  16. Dziękuję dziewczyny za gratulacje :) Na razie rośniemy zdrowo :) Mary, święte słowa. Myśli natrętne to cholerstwo gorsze niż niejedna choroba. I jeśli kardiolog wyklucza choroby organiczne trzeba zacząć leczyć głowę a nie serce. Ja też sobie wmawiałam, że z moim serduchem jest tak kiepsko, że nie przeżyję następnego dnia. Zarywałam noce marząc o tym by znaleźć się na izbie przyjęć, by ktoś mi pomógł ;) A jak widać przeżyłam i takie dni gdy skurcze występowały przez co najmniej 18h (tyle byłam na czuwaniu) i to w częstotliwości często co 3 uderzenia. Dałam radę, żyję. Teraz serducho nawala równo, nie dość, że z powodu ciąży puls przyspieszony, to jeszcze skurcz za skurczem, przez cały dzień. Żyję, funkcjonuję, chodzę na zakupy, zajmuję się codziennymi sprawami. A Maluch wbrew pozorom doskonale to znosi i radośnie przebiera nogami ;) Tydzień temu dowiedziałam się, że jedna z moich kuzynek też męczy się z tym dziadostwem. Holter wykazał 22 tysiące dodatkowych skurczów komorowych, układających się często w bi i trigeminie. A najlepsze w tym jest to, że ona żadnego z nich nie czuje i dowiedziała się o arytmii podczas osłuchiwania na badaniach okresowych w pracy. Również żyje, pracę ma stresującą (pracuje jako adwokat), ma 2-letnią córeczkę i wraca do domu po 20. Więc o ile dodatkowe skurcze dla większości z nas są cholernie nieprzyjemne i wywołują lęk o własne życie, chyba nie tak szybko zmiotą nas z tego świata ;) A co do kardiologów, niestety w naszym chorym kraju dobrych specjalistów w tej dziedzinie jest zaledwie garstka. Gdy słyszę, że jeden z moich kardiologów, z tytułem doktora, wysyłał kogoś z niestrawnością jako pacjenta z podejrzeniem zawału, albo trafiam na innego pożal się Boże kardiologa, który z ekg nie odczytuje skurczów nadkomorowych tylko komorowe, to ręce opadają... Udanego weekendu :)
  17. Dziękuję dziewczyny za pocieszenie :) Ja już przestałam panikować, stwierdziłam, że to i tak nic nie da, a nie ma co stresować dzieciątka :)
  18. Ja jestem obecnie w 13 tyg + 4 dniu, więc to już drugi trymestr, ale skoro przed lekami broniłam się przed ciążą, to tym bardziej w ciąży chcę ich unikać :) Zauważyłam, że gdy kładę się spać całkowicie się wyciszają, a gdy tylko wstanę... bach, bach, bach... Rodziłaś siłami natury? :)
  19. Wiem, nadrobiłam wątek i dziękuję za gratulacje :) Miałaś skurcze komorowe czy nadkomorowe? Dostałaś jakieś leki? :)
  20. Niestety wracam do Was ;) Miałam prawie 3 miesiące całkowitego spokoju, ale... w poniedziałek zaczęłam 13 tydzień ciąży i siedząc sobie jakby nigdy nic w pracy nagle bach i skurcz, za nim kolejny i tak się zaczęłam trząść ze strachu, że skurcze nie ustępowały przez 2 godziny. W końcu zrobiło mi się słabo, znalazłam się w szpitalu, na ekg oczywiście wyszły 3 nadkomorowce i położyli mnie na oddziale. Miałam założonego Holtera (jak tylko usłyszałam, że mam go mieć, skurcze ustały) i na Holterze nie wyszło absolutnie nic! Zero skurczów, częstoskurczów, migotań, dłuższych przerw, tachy- i bradykardii. Wyszłam do domu i w chwili pakowania torby bach i skurcze ;) Do tej pory mi dokuczają, staram się je ignorować, w szpitalu mnie uspokoili, że po 1 w ciąży ma je bardzo wiele kobiet, po 2 dla Mojego Bąbelka są niegroźne, a po 3 nawet nie ma sensu brać leków, no chyba, że zdarzy się kolejne zasłabnięcie. A najlepsze było to, że ja leżę na usg ze łzami w oczach (najpierw mnie nastraszyli, że może ciąża obumarła i stąd te skurcze), serducho wariuje a tu widzę na ekranie Malucha, który fika koziołki ssąc sobie palec jakby nigdy nic ;) Postanowiłam więc mieć wszystko głęboko gdzieś, idę na L4 i zaczynam na nowo przyzwyczajać się do skurczybyków... Trzeba je oswoić :)
  21. Hej wszystkim. Ja też żyję ;) Serducho uspokoiło się na 3 tygodnie więc nawet tu nie zaglądałam. Info, które mnie zwaliło z nóg znowu wywołało kilka skurczybyków, ale szczerze mówiąc mam już to wszystko gdzieś. I mam ich może 5 dziennie. Mianowicie kobietki jestem w ciąży. 6 tydzień... Nie muszę mówić, że to wpadka, prawda? ;) Zawiodły nas 3 metody antykoncepcji (bo testy owulacyjne wychodziły negatywnie, temperatura i śluz świadczyły o tym, że jest bezpiecznie, a mimo to za każdym razem używaliśmy gumiaków kupowanych w aptekach żeby nie były wadliwe... najwidoczniej owulacja była, a gumka pękła, pech? ;)), więc chyba jednak narzeczony ma jakieś plemniki mutanty ;) Tak czy inaczej po fali płaczu, załamania nerwowego, stresu, nieprzespanych nocy... serducho pracuje idealnie jak na taki stan i taką sytuację :)
  22. Dobra rada, ja nie biorę niczego. Ani beta-blokerów, ani magnezu czy potasu. Absolutnie niczego nie łykam, nawet witaminy C... A serce nadal pracuje tak jak powinno, ale fakt faktem, olałam system i żyję na pełnym luzie :) Zasypiam bez problemu, wstaję bez problemu, a o skurczach czasem myślę, ale w kategoriach tego jak długo ich nie mam np. w sobotę minął tydzień. Zmykam z forum na jakiś czas żeby się nie nakręcać :)
  23. Magdaaa, witamy, witamy :) Jakie te dodatkowe skurcze Ci wyszły? Komorowe? Nadkomorowe? Pojedyncze czy gromadne? Niestety trudno jeść nie myśleć o czymś co Ci zatruwa życie. I to dotyczy wielu chorób, bo jak ktoś z Parkinsonem ma zapomnieć o tym, że choruje jeśli ręce mu drżą 24h/dobę? Jak my mamy wymazać z głowy myśli o skurczach jeśli serce co jakiś czas podskakuje jak samo chce? Ciężko jest... Ja też przerabiałam już to, że skurcze miałam przez kilka miesięcy, potem same zniknęły, a powróciły po 2 latach. I teraz od soboty też cisza na morzu, serce pracuje jak trzeba. Nie wiem na jak długo się uspokoiło, ale cieszę się każdą minutą i nawet ograniczyłam wchodzenie na forum do 1 wizyty dziennie żeby się nie nakręcać. Powtórzę to co pisały weteranki arytmiczne - od dodatkowych skurczów się nie umiera. Jeden ich nie czuje, drugiemu spędzają sen z powiek i wykańczają psychicznie, ale jeśli serce jest organicznie zdrowe, skurcze nie wyrządzą mu żadnej krzywdy. Ja już miałam taki przypadek, że leżąc na kozetce u kardiologa miałam skurcze co kilka sekund, komorowe czyli te gorsze. I co? Odesłał mnie do domu, nie załamywał rąk, nie płakał nade mną, nie wzywał karetki... Wiem, że jest trudno sobie przegadać do rozumu i się wyciszyć. Bywało i tak, że leżałam jak kłoda z telefonem w ręce i biłam się z myślami czy wzywać karetkę czy nie, albo zarywałam noce, bo bałam się zasnąć nie wiedząc czy się obudzę. Głowa do góry :) I pamiętaj, nawet Ci najtwardsi mają czasem chwile zwątpienia i wpadają w lekką panikę :)
×