
ANNA1987
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ANNA1987
-
Julka to widzę, że faktycznie bardzo aktywnie, mam nadzieję, że z przetargiem wszystko pójdzie ok. Bogusiu to faktycznie widzę, że macie intensywne te zajęcia, bardzo kompleksowe, ale to dobrze - dołączam się do pytania Julki, czy jesteście tam wszyscy lękowcami czy są też ludzie z innymi schorzeniami? Magda przykro mi, że nie wyszło, ale spróbowałaś - trudno, nie udało się, ale wiem, że będziesz próbować dalej i pewnego dnia na pewno dojdzie do tego, że będziesz się poruszać komunikacją miejską bez najmniejszego problemu. Asiu super, że Wasz wyjazd już tak blisko, odpoczniecie sobie :) Ja już też odliczam dni, ale to jeszcze tydzień :) Agata szalejesz, a jednocześnie nie masz żadnych problemów z lękiem - bardzo Cię podziwiam, nie wiem, czy byłabym w stanie swobodnie pójść do zatłoczonego klubu, jeszcze pub gdzie się po prostu siedzi przy piwku to ok, nie ma większego problemu, ale klub to wyższa szkoła jazdy, no ale co to dla Ciebie :) Michalinka ja też się nie dziwię, że przy ładnej pogodzie wolisz siedzieć w swoim ogródku niż iść do miasta. A jak się dziewczynkom podobały zajęcia? Ja w środę byłam u tego fryzjera i tam o dziwo było zupełnie ok, nie czułam lęku, spokojnie wysiedziałam całą wizytę i żartowałam z fryzjerką. Potem poszliśmy jeszcze z chłopakiem na spacer i też było dobrze. Wczoraj z kolei nie czułam już lęku, ale źle się czułam fizycznie, było mi niedobrze, mdliło mnie i czułam się, jakbym nie spała tydzień, więc wysiedzenie w pracy było naprawdę trudne, ale dałam radę. W połowie drogi do domu z autobusu zgarnął mnie chłopak, bo też akurat wracał z pracy i pojechaliśmy do niego, i tam już odpoczywaliśmy do wieczora. Dzisiaj dojazd do pracy bez problemu, czuję się o niebo lepiej niż wczoraj, mam nadzieję, że tak już zostanie. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bogusiu Twój sposób na wytłumaczenie sobie, dlaczego lepiej zostać w autobusie niż wysiąść sama stosuję w razie lęku i uważam, że jest wyjątkowo skuteczny - jakoś mój zdrowy rozsądek potrafi przyjąć ten argument nawet kiedy czuję się gorzej. W ogóle radzisz sobie bardzo fajnie, właśnie tak trzeba postępować - małymi kroczkami do celu. Asiu praca przy ogródku brzmi bardzo sympatycznie, jak już skończysz na pewnie będzie ślicznie :) Madziu zgadzam się z Asią, że Twój strach może potęgować fakt, że do pracy musisz pojechać, nie za bardzo możesz się wycofać - co innego jak idziesz np. na spotkanie ze znajomymi czy na zakupy. Trzymam kciuki, żeby było coraz lepiej. Michalinka a widzisz, umknęło mi jakoś, że mieszkasz z siostrą :) Miłego grilla! Ja wczoraj wracając z pracy gorzej się poczułam w tramwaju, taki nagrzany był, i dopadł mnie lęk wolnopłynący, momentami dość silny, także wracało mi się niezbyt przyjemnie, ale powtarzałam sobie po pierwsze, że to tylko objaw choroby, na którym nie należy się skupiać, a po drugie to co Bogusia - że jak mam mdleć to lepiej w tramwaju niż na ulicy. Resztę dnia spędziłam tak jak planowałam w domu, ale też nie czułam się za dobrze, cały czas taka spięta, ten niepokój się przeze mnie przelewał. Dziś od rana to samo - nawet w autobusie miałam naprawdę kiepski moment, aż mi się niedobrze zrobiło trochę, ale starałam się skupić na słuchaniu muzyki i patrzeniu przez okno. W samej pracy ogólnie nie jest najgorzej, ale ten lęk co jakiś czas się odzywa i trochę przeszkadza. Po pracy jadę do fryzjera, a potem może jeszcze spacer z chłopakiem - mam nadzieję, że będzie trochę lepiej. Wiem że to normalne, że takie lęki się u nas pojawiają nawet po dłuższym okresie spokoju, ale i tak jestem trochę zła - było już tak dobrze... No ale nic, trzeba robić swoje i nie roztkliwiać się za bardzo nad sobą.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinka ile aktywności, gratuluję :) I jak było u siostry? Zdjęcia pewnie fantastyczne? Asiu zazdroszczę ploteczek na działce, też bym się chętnie zrelaksowała w ten sposób, za oknem jest tak pięknie... Julka ja mam to samo - próbuję się skupić, ale mój umysł już się urlopuje :) Ale trzeba sobie radzić. Wczorajszy spacer się udał, prawie dwie godzinki krążyliśmy po okolicy, tylko z lasu szybko uciekaliśmy, bo komary gryzą jak szalone, wyjątkowo ich dużo w tym roku. Dziś od rana jestem w pracy, podróż do firmy bez problemu, tu na miejscu też ok, a popołudnie planuję w domu, muszę zrobić pranie i trochę posprzątać w pokoju - nie mam pojęcia, kiedy ten bałagan zdąży się zrobić, skoro ja pół dnia jestem w pracy? ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Weronka ogromnie Ci współczuję, naprawdę... Ale mimo to uważam, że jeśli nie byłaś gotowa lecieć, to dobrze, że nie poleciałaś. Zdrowie i dobre samopoczucie jest ważniejsze niż wszystko inne, jakkolwiek bezsensowne by Ci się to teraz nie wydawało. Bogusiu cieszę się, że terapia się zaczęła i że jesteś do niej tak pozytywnie nastawiona, to normalne, że masz pewne obawy, ale jestem przekonana, że będzie dobrze. Mam nadzieję, że nowy lekarz i nowe leki okażą się bardziej skuteczne. Julka super masz z tą plażą, naprawdę zazdroszczę, w ubiegłym roku byłam w Trójmieście na wakacjach i było przemiło, piękne miasta, i ta bliskość morza.. Madziu widzę że byłaś bardzo aktywna w weekend, bardzo miło to czytać. Asiu ogromnie się cieszę, że wypoczęłaś i nie miałaś lęków, od razu człowiek się inaczej czuje po takim wypoczynku. Ja w sobotę wieczorem poszłam do znajomych z chłopakiem i było bardzo fajnie, dobrze się bawiłam i nie miałam lęków. Wczoraj praktycznie cały dzień spędziłam w domu, nie licząc króciutkiego wyjścia do sklepu w bloku obok, ale to nie było nawet 5 minut. Dziś rano do pracy podrzucił mnie chłopak, w samej pracy też ok, z powrotem przez chwilę miałam coś jakby taki niepokój w autobusie, bo było bardzo duszno, ale szybko przeszło. Za chwilę idziemy z chłopakiem na spacer, trzeba korzystać z pięknej pogody. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinko dobrze że się pozbierałaś, masz rację że czasami na takie głupie myśli po prostu szkoda czasu. Poszłaś na zajęcia i to najważniejsze. Mam nadzieję, że nad jeziorem też było miło? Asiu cieszę się, że odpoczywasz, życzę jak najlepszej pogody. Bogusiu fajne te Twoje patenty na spokojną jazdę komunikacją, najważniejsze to odkryć jakieś swoje sposoby na uspokojenie. Madziu jak Ci mija czas w Kozienicach? Mnie wczoraj odebrał z pracy chłopak, byłam mu wdzięczna, bo dzięki temu nie musiałam dźwigać ze sobą komputera. Popołudnie i wieczór upłynęły miło i spokojnie, a po powrocie do domu odkryłam, że ten koncert Queens of The Stone Age jest transmitowany na żywo na stronie Openera, więc z płonącymi policzkami oglądałam i jeszcze bardziej żałowałam, że mnie tam nie było. Dzisiaj długo pospałam, a potem pojechałam do Empiku odebrać zamówioną książkę. Powiem Wam że po wejściu do centrum handlowego poczułam lęk, i to nawet całkiem silny, ale bardzo krótko to trwało, przeszłam kawałek i zrobiło mi się lepiej. W samym Empiku, jak czekałam w kolejce, też przez chwilkę poczułam, że miękną mi nogi, ale ignorowałam to i jak wyszłam ze sklepu było już zupełnie ok, spokojnie wróciłam do domu. A wieczorem idziemy do znajomych. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinka gratuluję ,że tak dobrze poradziłaś sobie u fryzjera, mi się też zdarza miewać tam gorsze samopoczucie, bo jak już idę to na farbę i podcięcie i to trwa około 2,5 h w sumie, tak więc szmat czasu. Ale z drugiej strony to dobry trening dla nas :) Agata dobry lekarz to więcej niż połowa sukcesu, jak wiemy co się z nami dzieje, dlaczego boli i jak będzie wyglądało leczenie to zupełnie inaczej podchodzimy do wszelkich zabiegów, więc super, że jesteś w dobrych rękach :) Bogusiu nie bój się dobrego nastroju, ciesz się nim :) A na ten oddział dzienny będziesz przychodzić na kilka godzin codziennie na terapię czy po prostu na kilka dni pójdziesz do szpitala? Wybacz pytanie, ale mało się orientuję w tym po prostu. Magda nie ma nic dziwnego w tym, że lepiej czujesz się w swoich spokojnych Kozienicach niż w hałaśliwej Warszawie, ja jestem z dużego miasta, a w Warszawie też nie czuję się do końca swobodnie, choć wiadomo - im częściej tam przyjeżdżam, tym jest lepiej. Co ciekawe, np. w Pradze czy Budapeszcie, które też są wielkie, czułam się super, mogłabym tam mieszkać, nawet dziki tłum turystów mi za bardzo nie przeszkadzał. Trzymam bardzo mocno kciuki za Twoje kolejne próby z komunikacją miejską. Julka taki spokojny dzień też się czasem przydaje, Ty i tak jesteś bardzo aktywna na co dzień :) Ja się chciałam pochwalić, że wczoraj po pracy poszłam do tego Rossmanna, tak jak miałam w planach, a że czułam się dobrze i nawet trochę energii mi wróciło po wyjściu z biura, to uznałam, że pójdę jeszcze kupić bieliznę, bo jak na złość prawie wszystkie jasne staniki mi się ostatnio popruły i dość długo nosiłam się z zamiarem pójścia po nowe. Najbliżej miałam duże centrum handlowe i tam się skierowałam, i udało mi się załapać na baaardzo fajną promocję, dzięki której za zakupy zapłaciłam 70% mniej niż cena na wieszaku :) Ale tak poza tym, to dla mnie było ważne przełamanie, bo o ile nie mam już większego problemu z pójściem do sklepu z ciuchami, to te sklepy z bielizną były dla mnie jeszcze niedawno nie do przejścia, bo jednak jak człowiek przymierza stanik, to rozbiera się praktycznie całkowicie, no i zaraz myśli - a jak akurat wtedy zrobi mi się słabo, będę musiała wyjść albo coś w tym stylu? A tu zero problemu, wybrałam modele, przymierzałam dobre 15 minut, potem jeszcze czekałam przy kasie dłuższą chwilę i było ok, więc bardzo się cieszę. Poza tym przeszłam praktycznie całe centrum handlowe, zaglądałam do sklepów, przeglądałam wieszaki itd. Bardzo poprawiło mi to humor. Dzisiaj od rana w pracy, będę musiała wziąć trochę pracy do domu na weekend, ale na szczęście nie są to wielkie rzeczy, więc pewnie poświęcę z 2-3 godzinki w sobotę i w niedzielę, a resztę czasu będę mieć dla siebie. A dziś po południu spotkanie z chłopakiem, musimy poszukać noclegów w Wiedniu.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bogusiu gratuluję spokojnej wyprawy tramwajem :) Oby jak najwięcej takich pozytywnych przeżyć. Asiu życzę miłego wypoczynku, taki wypad na wieś to świetna sprawa. Agata współczuję z tym zębem, ale sporo moich znajomych miało w ostatnim czasie usuwane zęby mądrości, z czego większość właśnie z powodu *utknięcia* zęba pod dziąsłem i dość szybko dochodzili do siebie, a ulga podobno niesamowita. Narkozy się nie bój, ja bym się bardziej bała że jej nie będzie, a właśnie z tych moich znajomych 3/4 miało robione bez narkozy, ze zwykłym znieczuleniem, tak więc jeśli Cię uśpią to na pewno będziesz za to wdzięczna :) Daj znać, jak po wizycie u dentysty. Julka to w sumie trochę mniej mi żal tych Kings Of Leon, skoro mówisz, że to po prostu odegrana płyta. A Blur fajnie? I gratuluję że tak spokojnie przeżyłaś koncert :) Ja dzisiaj mam mega intensywny dzień w pracy, prawie 4 h spędziłam na wielkim zebraniu mojego działu z szefostwem, po którym miałam już kompletnie wyprany mózg. W dodatku dostałam nowy duży projekt, z którego realizacją może być trochę zabawy, więc dzieje się sporo. Cały czas byłam jednak spokojna. Dziś po pracy skoczę jeszcze do drogerii, ale potem już tylko odpoczynek w domu, muszę się trochę wyłączyć, bo to ciągłe skupienie na pracy powoduje, że niespokojnie śpię i od rana do wieczora myślę o tych naszych projektach... Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Julka strasznie Ci zazdroszczę tego Openera, też bardzo chciałam jechać, tyle że ja na Queens of the Stone Age i Kings of Leon, ale jak sobie przeliczyłam koszt karnetu plus bilety z Poznania w obie strony plus jakiś nocleg na miejscu to odpuściłam, nie bardzo sobie teraz mogę na to pozwolić, no i nie bardzo miałabym z kim jechać, mój chłopak nie lubi takiej muzyki ani festiwalowej atmosfery, a koleżanki to już w ogóle. Mam nadzieję, że bawisz się świetnie, daj koniecznie znać, jak było! Bogusiu cieszę się, że synek był dzielny i że zaczynasz terapię w innym miejscu, uważam że masz bardzo dobre nastawienie i trzymam za Ciebie kciuki kochana. Michalinka kondycją się nie przejmuj, ja jak w styczniu po dłuuugiej przerwie od wszelkich ćwiczeń poszłam na aerobik, to byłyśmy z koleżanką jedynymi osobami poniżej 50 roku życia i przy okazji jedynymi, z których lał się pot i musiały robić przerwy w ćwiczeniach :P Ale na pewno jeszcze kilka wizyt i zaczniesz zauważać różnicę, a ruch to zdrowie :) Weronka będę się powtarzać, ale w tej sytuacji może naprawdę odpuść tę Hiszpanię na razie? Nie lepiej porobić wszystkie badania i być spokojna? Ja dziś miałam kolejny dobry dzień, w pracy było bardzo intensywnie, ale dałam radę, potem sama szłam na pętlę, gdzie spotkałam się z chłopakiem i pojechaliśmy tramwajem na dworzec kupić bilety do Wiednia :) Załatwiliśmy to i wyjazd przyklepany, wypisałam też urlop w pracy, w sumie nawet dwa tygodnie udało się załatwić (od 22 lipca 5 dni w Wiedniu a potem tydzień w domu), więc bardzo pozytywnie. Później poszliśmy jeszcze pieszo do wielkiego centrum handlowego, bo mój chłopak potrzebował czegoś ze sklepu komputerowego,no i do niego. Wszędzie obyło się bez nerwów i lęku, mimo wielkiej kolejki do kasy na dworcu i wizyty w sklepie na ostatnim piętrze galerii handlowej, daleko od wszelkich schodów :) Dojazdy też ok :) Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agata to bardzo się cieszę, że wyjazd do rodziny męża tak dobrze przebiegł :) No i gratulacje z okazji rocznicy :) Fajnie, że już jesteście *na swoim*. Bogusiu z tym lekarzem i lekami do końca życia *bo i tak się nie wyleczysz* to bym uważała, może spróbuj konsultacji z kimś innym? Bo ten to mi na dobrego specjalistę nie wygląda... A jak synek? Asiu gratuluję i zarazem zazdroszczę wycieczki do Torunia, byłam tam raz, na jednej z pierwszych randek z moim chłopakiem, więc mam bardzo miłe wspomnienia, a i samo miasto śliczne :) Pięknie sobie poradziłaś :) Weronka no trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno, aczkolwiek uważam, że nic na siłę i jeśli czujesz, że na ten moment wyjazd Cię przerasta, to powinnaś zostać w domu i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Umiejętność odpuszczania jest jedną z najważniejszych w naszej chorobie. Madziu miło czytać, że miałaś tak dobry czas w Kozienicach :) Zazdroszczę też wakacji na Mazurach, akurat tam nigdy jeszcze nie byłam, ale może w kolejne wakacje ;) Urodziny kolegi się wczoraj udały, zresztą w ogóle dobry dzień miałam, praktycznie cały bez lęków i niepokoju. Dzisiaj też ok, rano podrzuciła mnie do pracy koleżanka, w połowie dnia miałam spotkanie na uniwersytecie z panią psycholog w sprawie pewnego projektu i też na luzie tam doszłam (to 20 minut pieszo od firmy), znalazłam jej gabinet (w samym środku wielkiego budynku Instytutu Psychologii, na ostatnim piętrze, na którym nigdy nie byłam, mimo że tam studiowałam), załatwiłam sprawę i poszłam z powrotem. Dzisiaj już chyba nic nie będę robić po południu, muszę się wreszcie porządnie wyspać ;) Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Julka nie wycofałaś się, tylko mimo chwilowo gorszego samopoczucia zrobiłaś co miałaś zrobić - to najważniejsze :) Bogusiu miewam sny bardzo często ,prawie codziennie, i niestety 3/4 z tych snów jest o pracy - więc chyba w ten sposób odreagowuję stresy tutaj. No ale co zrobić... Ale właśnie, ja też Cię dopytam o te słowa lekarza, bo co to znaczy, że masz brać leki stale? Już do końca życia? Bo jeśli tak twierdzi, to chyba nie jest najlepszy lekarz... Leki wyciszają fizyczne objawy, ale niczego nie leczą - bierze się je zwykle po to, żeby w tych chwilach bez objawów móc trenować wyjścia, chodzić na terapię i uczyć się żyć bez leków. Michalinka ale szalejesz, tyle wyjść :) Idziesz do przodu, naprawdę masz dobry czas, oby tak dalej! Weronka jedyne, co mogę Ci doradzić, to albo próbować się tak nie przejmować, nie wiem, zajmować sobie każdą minutę dnia, żeby nie koncentrować się na strachu, albo zrezygnować z wyjazdu - bo nie chodzi o to, żebyś się wykończyła nerwowo. Pozwól sobie na chorobę, nie wstydź się jej. Ja dzisiaj od rana w pracy, a wieczorem wybieramy się na urodziny kolegi, na krótko, bo jutro do pracy na rano znów, ale zawsze się liczy :) Magda, Agata, co u Was?
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Weronka a ostatecznie poszłaś do tego psychologa? Bo wiesz, my Ci tu możemy doradzać różne sposoby na relaks, ale jeśli Ty tak przeżywasz ten wylot już teraz, to naprawdę nie wiem, jak Ci pomóc, bo zapewne jak napiszę, żebyś nie koncentrowała się na tym strachu i pozwoliła lękowi płynąć, to pewnie i tak nie będziesz w stanie tego zrobić... A wychodzisz teraz z domu? Bo najgorzej jakbyś się zamknęła i nigdzie nie wychodziła, a potem od razu ten lot. Elfik ja napiszę to samo co dziewczyny: pytałam o wsparcie bliskich, bo np. dla mnie na samym początku ogromną pomocą był chłopak, który jeździł ze mną wszędzie, nawet specjalnie rano wstawał żeby pojechać ze mną autobusem do pracy o 7 rano (a nie mieszkamy razem, więc musiał najpierw dotrzeć do mnie). te treningi z nim bardzo mi pomogły, nie wiem, czy bez tego bym sobie poradziła. Poza tym kojąco działała na mnie sama świadomość, że w razie czego mogę zadzwonić i po mnie przyjedzie, albo odbierze mnie z pracy (nie chodziło nawet o odebranie mnie samochodem, tylko o to, żeby przyjechał i trzymając mnie za rękę zaprowadził do autobusu i ze mną pojechał). Co do pracy, to miałam moment, kiedy myślałam, że nie będę w stanie dłużej do niej chodzić, ale do dziś dziękuję opatrzności, że z niej nie zrezygnowałam, bo konieczność chodzenia do pracy i wypełniania obowiązków sama w sobie była bardzo uzdrawiająca. Jeśli chodzi o derealizację, to ja też ją miewam, niezbyt często, ale przy silnych atakach paniki się zdarzało, zgadzam się, że to okropne przeżycie, ale każdy objaw, jaki nas nęka jest okropny i utrudnia życie w równym stopniu - bo kiedy *umieramy* z powodu kłucia w klatce piersiowej i walenia serducha albo *dusimy się*, bo brakuje nam powietrza też nie jest przyjemnie. Z każdym z tych objawów można sobie jednak poradzić, czego jesteśmy dowodem, każda z nas. Asiu współczuję choroby pieska, i ze względu na samego zwierzaka, i na finanse, mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Trzymam kciuki za tę szkołę językową, praca naprawdę pomaga w powrocie do zdrowia. Ja dzisiaj miałam średni dzień, śniła mi się praca i obudziłam się podenerwowana, te nerwy towarzyszyły mi do popołudniowego wyjścia z domu do chłopaka. To nie była panika, ale takie podenerwowanie, niepokój i właśnie złe emocje, coś takiego jak Ty Asiu pisałaś. Co ciekawe, jak już wyszłam z domu, to w autobusie czułam się jeszcze średnio, ale w markecie do którego weszłam kupić dla nas jakieś słodkości było zupełnie normalnie i u chłopaka też. No ale nie ma się co nad tym roztkliwiać, jutro kolejny dzień, oby lepszy ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinka całkowicie się zgadzam z tym, co napisałaś, dobre nastawienie to jakieś 80% sukcesu - i dobre nastawienie to chyba nastawienie neutralne, bo źle jest się nakręcić negatywnie, ale tak samo niedobrze jest podejść do tego na zasadzie *musi być dobrze, będzie super*. Będzie jak będzie, zdrowy człowiek nigdy nie zastanawia się nad takimi rzeczami, w ogóle o nich nie myśli. Super, że mąż Cię wspiera, a Ty na pewno zaliczysz kolejne dobre dni :) Madziu widzę że jesteś bardzo aktywna, życzę Ci żeby wszystkie wyjścia przebiegły bez lęku. Annuszka ja choruję od połowy stycznia bieżącego roku, miałam kilka wizyt u psychologa, ale akurat dla mnie nie były one pomocne (co nie znaczy, że odradzam - uważam, że każdy powinien spróbować), poza tym zdarza mi się korzystać z ziołowych leków (Validol, Neospasmina) i popijać melisę. Przez te 6 miesięcy zrobiłam bardzo duży postęp - wychodzę praktycznie codziennie, normalnie pracuję (8 h dziennie plus dojazd autobusem w zupełnie inną część miasta), moja praca to nie tylko siedzenie w biurze, ale i spotkania z klientami w ich miejscu pracy oraz organizacja szkoleń i konferencji, na które czasami muszę pojechać pociągiem do innego miasta, poza tym coraz swobodniej czuję się w miejscach typu centrum miasta czy galeria handlowa. Uważam zatem, że można nauczyć się kontrolować chorobę i radzić sobie z lękiem (bo wyeliminować stresujących sytuacji się nie da, niestety) i jestem przekonana, że Tobie też się uda. Demotywujące bywa to, że zdrowienie trwa długo i wymaga mozolnych ćwiczeń, ale to już wiesz - po prostu nie można się poddawać, aż do całkowitego wyzdrowienia. A czy masz jakieś wsparcie otoczenia? Bliscy wiedzą o Twojej chorobie? Bogusiu walcz o normalność dla siebie i swojego dziecka, ojciec alkoholik potrafi zniszczyć życie, więc bądź stanowcza - albo się leczy, albo naprawdę spróbuj zorganizować sobie życie bez niego, to naprawdę jest możliwe. Moja sąsiadka była w podobnej sytuacji jak Ty, tyle że ona nie pracowała, też z dzieckiem (chyba 8-latkiem) i pijącym, wulgarnym wobec niej mężem. Kiedy pierwszy raz ją uderzył, spakowała manatki i się wyniosła, przez chwilę mieszkała u jakiejś rodziny, a potem rozwiodła się z mężem i wyjechała do Irlandii do pracy (dziecko pojechało z nią, chodzi tam do szkoły). Z tego co wiem wiedzie im się bardzo dobrze. To oczywiście tylko przykład, ale chcę Ci pokazać, że takie rzeczy faktycznie się zdarzają. Julka jak zawsze aktywnie - idziesz jak burza, podziwiam Cię :) Ja wczoraj miałam świetny dzień - po pracy miałam jechać prosto do domu, ale koleżanka opowiedziała mi, że podobno w centrum handlowym obok mnie są wielkie przeceny i jest mnóstwo fajnych ciuchów za nieduże pieniądze, więc uznałam, że tam zajrzę i prawie 2 godziny chodziłam sama po sklepach, od jednego do drugiego, przymierzałam, krążyłam między wieszakami i czułam się jak całkiem zdrowa osoba :) Kupiłam też sweterek i spodnie, więc pozytywnie. Dzisiaj z kolei pojechaliśmy na wycieczkę do Lichenia, może kojarzycie, takie wielkie sanktuarium z gigantycznym parkiem, dużą liczbą kościołów i kapliczek, Golgotą i ogromną bazyliką. To około 120 km od Poznania, droga minęła mi bez problemu (jechaliśmy samochodem z dwójką znajomych), ale na miejscu bywało różnie - zwłaszcza w jednym miejscu trzeba było wejść na dzwonnicę po metalowych schodkach z odsłoniętymi poręczami, na górze było wąsko i widać było wszystko co poniżej, a że mam też niestety lęk wysokości to weszłam co prawda do góry, ale nie ruszyłam się dalej ani na krok, tylko czekałam sparaliżowana strachem aż chłopak i znajomi zrobią zdjęcia i zejdziemy, bo sama się bałam nawet schodzić. Po tym incydencie już się niepewnie czułam, taki niepokój mi ciągle towarzyszył, ale np. w samej bazylice, która jest gigantyczna, czułam się ok, chodziłam swobodnie po całej, zeszłam do podziemi itd. Podejrzewam jednak, że to wszystko kwestia tej sytuacji na dzwonnicy, po prostu sparaliżowało mnie i lęk był na tyle silny, że pozostał we mnie w postaci niepokoju. Cieszę się jednak, że pojechaliśmy, zawsze kolejne ciekawe miejsce odwiedzone, no i słoneczny dzień wykorzystany w pełni. Mieliśmy jeszcze iść na koncert, ale ja już nie mam siły, więc chłopak poszedł, a ja odpoczywam w domu. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Asiu bardzo miło czytać, że czujesz się lepiej i odzyskujesz siły :) Jestem pewna, że teraz będzie już tylko lepiej. Bogusiu trzymam kciuki za synka, mam nadzieję że wyniki serduszka będą w porządku. A co do męża, to po pierwsze bardzo współczuję, jestem uczulona na ludzi nadużywających alkoholu, a po drugie - ja bym chyba nawet nie proponowała psychologa, bo to osoba uzależniona musi chcieć pomocy, ale poważnie bym się zastanowiła nad odejściem - bo cierpisz na tym zarówno Ty, jak i dziecko. Michalinko taki dzień odpoczynku zawsze dobrze robi :) Gratuluję tez swobodnego załatwiania spraw w urzędzie - dla osoby z naszą chorobą to nie jest łatwe. Isiu ja zazwyczaj mam tak, że po pierwszej nieudanej wizycie w jakimś miejscu czuję się okropnie i strasznie mnie to przygnębia, ale z każdą kolejną wizytą zaczynam czuć się normalnie, często już za drugim razem jest zupełnie ok. Najgorsze jest nakręcanie się przed, że na pewno będzie źle - wtedy na 99% sprowokujesz atak. Tutaj pomocny jest ten dialog, o którym tyle pisały dziewczyny - naprawdę można sobie *wmówić*, że jesteś bezpieczna i nie dzieje się nic złego. Ja wczoraj poszłam po pracy do tego lekarza, akurat chłopak był w centrum, więc zaoferował, że podjedzie ze mną, lekarz sympatyczny, wypisał mi receptę po którą tak naprawdę przyszłam, badana byłam w lutym, więc teraz dopiero pod koniec roku mam przyjść. Ogólne wrażenie jednak dużo bardziej pozytywne niż ten mój poprzedni doktor. Potem uznaliśmy z chłopakiem, że skoro udało nam się spotkać w mieście, to pójdziemy na jakiś obiad i zaszliśmy do jednej z naszych ulubionych knajpek. Ogólnie przed wizytą u lekarza czułam się zestresowana, ale ja tak mam od zawsze, więc nie obwiniam za to choroby, ale po wizycie już było zupełnie w porządku, obiad w restauracji też bez problemu, bardzo miło było. Dzisiaj oczywiście jestem w pracy i jak wrócę do domu też już się nigdzie nie wybieram, trzeba troszkę poleniuchować :) A jutro może, jak pogoda dopisze, pojedziemy na jakąś wycieczkę za miasto. Julka, Agata, Magda, a co u Was?
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Isia dobór leków to sprawa indywidualna, nikt Ci niestety nie doradzi najlepszego, to musi zrobić lekarz. Słusznie Ci dziewczyny radzą, żebyś znalazła swój sposób na odprężenie i uwolnienie złych emocji - najgorsze co może się zdarzyć to ich kumulacja w organizmie, bo niestety zawsze się potem odzywają jako lęki. Co jeszcze mi pomogło? Ja akurat nie musiałam brać leków (mam Afobam w torebce, ale użyłam tylko raz połówki tabletki i wtedy mam wrażenie, że w ogóle nie pomogło), ale zawsze noszę przy sobie wodę, gumę miętową i Validol, no i oczywiście telefon, żeby w razie potrzeby zadzwonić po taksówkę. To są jednak tylko doraźne pomoce, a długoterminowo najbardziej pomogło mi po prostu zaakceptowanie choroby (to jest przy okazji najtrudniejsze), zrezygnowanie z alkoholu (nie piję w ogóle) i ruch - spacery na świeżym powietrzu, takie oczyszczanie głowy. Ja normalnie pracuję, od poniedziałku do piątku po 8 h plus po 1 h na dojazd w jedną stronę (od wyjścia z domu do wejścia do firmy), więc u mnie bardzo ważne jest, żeby umieć się odciąć od tego, co się dzieje w pracy, bo to są często rzeczy, które bardzo mnie stresują, mam na sobie często sporą presję czasu, a to jednak wpływa na odporność na stres. No i czas - niestety nie da się wyjść z agorafobii ot tak, w ciągu tygodnia. To codzienna, systematyczna, ciężka praca, ale się opłaca - naprawdę można dzięki temu znów żyć normalnie. Polecam Ci też te książki, o których pisały dziewczyny, znajdziesz tam sporo praktycznych porad, jak sobie radzić, kiedy jesteś np. w autobusie i łapie Cię lęk. Agata takie gorsze dni, zwłaszcza w czasie okresu zdarzają się każdej z nas, ale doskonale wiedziałaś co zrobić i sobie poradziłaś :) Asiu bardzo się cieszę, że doszliście z mężem do porozumienia :) Gratuluję też udanego wyjścia. Julka to mam nadzieję, że synek szybko się wykuruje, te deszcze ostatnie do najzdrowszych nie należały. Ja wczoraj znów miałam dobry dzień, po pracy byłam na małych zakupach drogeryjno - spożywczych i potem jeszcze jechałam do chłopaka i cały czas czułam się normalnie. Dzisiaj od rana *atrakcja* w postaci tira, który zablokował na całej szerokości trzypasmową ulicę (!), którą dojeżdżam do pracy, zrobiły się gigantyczne korki, kierowca autobusu wypuścił nas, bo nie było sensu czekać i musiałam iść pieszo prawie półgodziny, ale też poza stresem związanym ze spóźnieniem nie miałam lęku, wszystko było ok. Dziś po pracy jadę do ginekologa na kontrolę, zmieniam lekarza, bo mój poprzedni ostatnio strasznie działał mi na nerwy, lekarzem może i jest dobrym, ale bardzo gburowatym i ostatnio wręcz niemiłym (nakrzyczał na mnie, że nie słyszałam w zatłoczonej poczekalni, gdzie ludzie czekali też do kilku innych lekarzy, jak mnie woła do gabinetu i musiał wstać i mnie zawołać), tak więc miałam już tego dość i chcę wypróbować kogoś innego. Mam nadzieję, że będzie lepszy. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: