
ANNA1987
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ANNA1987
-
Bogusiu brawo za to, co zrobiłaś. Pokazałaś siłę, dałaś mężowi znak, że nie będziesz dłużej spokojnie znosić tego koszmaru, który Wam gotuje - domyślam się, ile musiało Cie to kosztować, stąd teraz to napięcie, ale bardzo dobrze zrobiłaś, kibicuję Ci z całego serca, żeby ten koszmar się skończył. Michalinko no niestety, włamanie to nie tylko ukradzione przedmioty, ale też zniszczenia, które trzeba naprawić :/ Ale tak jak Bogusia napisała, dobrze że skończyło się *tylko* na tym wybitym oknie, a nie np. na zniszczeniach w całym domu. Mam nadzieję, że szybko odzyskasz spokój. To, co mówi Twój mąż to prawda, wielu zdrowych ludzi zareagowałoby tak samo jak Ty, w końcu przeżyłaś szok - to minie. Julka fajnie, że po aktywnym tygodniu zrobiłaś sobie spokojniejszy dzień, takie popołudnie z książką to świetna sprawa :) Agata właśnie, jak tam bóle, które Ci dokuczały? Madziu, Asiu co u Was? Ja wczoraj czułam się już lepiej, ale nadal nie zupełnie dobrze, poszłam na te zakupy, wszystko miała załatwić w sklepach niedaleko domu, ale mimo to kilka razy poczułam się bardzo niefajnie, więc potem pojechałam tylko do chłopaka, posiedzieliśmy u niego razem, a potem on sam pojechał do tych znajomych na imprezę, a ja wróciłam do domu i spędziłam wieczór przed telewizorem. Wiecie, ja sobie zdaję sprawę, że takie leniwe dni też są potrzebne, ale ja odczuwam straszny dysonans - z jednej strony w swojej głowie mam już myśli zdrowej osoby i w wolny dzień chciałabym zrobić tyle rzeczy: pójść na spacer, do kina, odwiedzić znajomych, pójść na koncert itd., a a z drugiej napotykam na opór swojego organizmu i kiedy pełna energii wychodzę z domu, pojawia się niepokój i lęk i cały entuzjazm znika. Jestem taka młoda, nie mam na głowie rodziny, dzieci, a czuję się jak więzień - bo tak naprawdę te wolne dni przepływają mi przez palce. Czekam cały tydzień na weekend, a potem okazuje się, że cały przespałam albo oglądałam telewizję. Wczoraj zrobiło mi się z tego powodu tak przykro, że się rozkleiłam i popłakałam, do teraz jest mi niefajnie. Do tego dochodzi osłabienie związane z okresem, więc dziś chyba też dzień do niczego. Niby po południu mamy iść na spacer z chłopakiem, ale tak sobie myślę, że to żałosne, że gdyby nie on, to pewnie nie miałabym co ze sobą zrobić... I odechciewa mi się wszystkiego.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinka strasznie Ci współczuję, kurczę, taki pech... Musieli Was obserwować od dłuższego czasu, żeby tak się wpasować idealnie w te minuty kiedy nikogo nie było. Całe szczęście, że nic więcej nie zdążyli zabrać... Wyobrażam sobie, jak się zdenerwowałaś, i nic dziwnego że w nocy też nie czułaś się bezpiecznie :/ Alarm faktycznie musicie zamontować, żeby sytuacja się nie powtórzyła, bezpieczeństwo jest bezcenne, ale domyślam się, że taki nagły wydatek Was nie cieszy :/ Trzymaj się dzielnie kochana, mam nadzieję, że dzisiaj będzie lepszy dzień. Julka ja też kiedyś byłam właśnie taka jak opisujesz, zaliczałam jedną aktywność za drugą, ale jakoś mi się to zmieniło jeszcze przed chorobą, a w samej chorobie ten stan się pogłębił. Do tego dochodziła zawsze ta chorobliwa ambicja - też wynikająca z niskiej samooceny i bardzo krytycznych uwag rodziców, mimo że zawsze byłam najlepsza w klasie itd. Przeniosło mi się to także na zajęcia dodatkowe, hobby - na lekcjach języka, którego uczyłam się dla przyjemności musiałam byc najlepsza w grupie, jeśli słuchałam jakiegoś zespołu, musiałam wiedzieć o nim wszystko, znać wszystkie piosenki, czytać o nim itd. - tak żeby nikt nie wiedział więcej niż ja w tym zakresie. Przez to np. nie czerpię przyjemności z ćwiczeń fizycznych - bo nigdy nie byłam wygimnastykowana, na wf-ie zawsze stałam w kącie, nie umiem pływać i panicznie boję się wody, każda moja wyprawa na rower kończyła się jakimś wypadkiem - tak więc nie podejmuję takich aktywności, bo nie mogę być w tym dobra. Staram się znaleźć dla siebie jakieś zajęcia typowo relaksacyjne, póki co są to podróże, ale tego, wiadomo, nie można realizować codziennie. Przy ładnej pogodzie staram się spacerować, ale poza tym dla rozrywki czytam książki i słucham muzyki - spotkania ze znajomymi nie cieszą mnie już tak, jak przed chorobą, o 22-22.30 chcę już wracać do domu, trochę dlatego, że przez pracę mam już wyrobiony nawyk chodzenia spać koło 23, a trochę dlatego, że czuję się niepewnie -jakoś tak nie wiem, w ostatnim czasie tyle się słyszy o różnych pobiciach, napaściach, sama widzę na ulicach tylu pijanych i agresywnych dresiarzy i innej maści niebezpiecznych typów, że jak wracamy np. od znajomych dwa osiedla dalej (czyli około pół godzinki spaceru) to czuję się bardzo niefajnie, rozglądam się nerwowo, jakby za każdym rogiem ktoś tylko czekał żeby zrobić nam krzywdę Mój chłopak strasznie się o to wkurza, ale ja nad tym nie panuję. Wiem, że to wszystko takie gadanie starej baby, ale nie umiem tego zmienić póki co. Echh... w takim razie koniecznie poszukaj lepszego lekarza, szkoda życia na zamknięcie się w domu albo wychodzenie tylko z przykrego obowiązku. Po dobrej terapii znów poczujesz, że życie jest piękne i że przed Tobą mnóstwo możliwości. Agata super, że długie, dalekie spacery nie są już dla Ciebie problemem i że potrafisz zwalczać te złe myśli - Ty jesteś już właściwie zupełnie zdrowa :) To wielka inspiracja dla tych z nas, które jeszcze chorują, bo pokazujesz (i Julka też) że można z tym wygrać. Ja wczoraj po pracy pojechałam do chłopaka na obiad, ale chyba był dla mnie za ciężki albo za szybko zjadłam, bo jak tylko wstałam z fotela odnieść talerz do kuchni zrobiło mi się bardzo niedobrze i czułam, że zaraz zasłabnę, wiec reszta spotkania upłynęła mi na leżeniu na łóżku i popijaniu wody. Do teraz czuję się przejedzona, zjadłam tylko malutkie śniadanie, a co jakiś czas lekko mnie mdli i czuję się jak po solidnym dwudaniowym obiedzie. Mam nadzieję, że będzie lepiej, bo muszę iść na małe zakupy spożywcze, a potem wieczorem mamy jeszcze w planach spotkanie ze znajomymi.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Julia to niesamowite, jak ogromną energię i siłę masz w sobie, ja jestem od Ciebie młodsza, a nie mam siły i ochoty robić połowy tych rzeczy - jak wracam z pracy jestem tak wypompowana, że nie w głowie mi jakieś dodatkowe kursy. Naprawdę podziwiam, jesteś wielka! Asiu no tak niestety czasami jest, pojawia się jakaś myśl i psuje nam dzień/wyjście/spotkanie z kimś. Chyba jedyne, co można zrobić to po prostu ignorować takie stany, bo im bardziej się na nich skupiamy, tym silniejsze się stają. Ale może coś wczoraj wisiało w powietrzu, bo w drugiej połowie dnia ja też zaczęłam czuć napięcie i niepokój, bardzo niekomfortowo się czułam , ale może to kumulacja zmiany pogody (wczoraj upał że nie dało się żyć, a dzisiaj u mnie już tylko 22 stopnie), tego, że się szykowałam do ważnego spotkania, które było zaplanowane na dzisiejszy poranek i tego, że jutro dostanę okres. Dziś rano też jeszcze było tak sobie, ale odkąd zajęłam się swoimi obowiązkami w pracy już wszystko ok, nawet spotkanie, mimo że stresujące, bo z samym prezesem firmy i całym moim działem przebiegło bez nerwów związanych z lękami, tylko ze zwykłą w takich sytuacjach adrenaliną. Także nic tylko próbować ignorować gorsze chwile i iść dalej. Miłego wypoczynku na działce, a na Mazurach też na pewno będzie ok, dasz radę. I polecam Ci również ten rozumowy tok myślenia, który zaproponowała Julia, też go stosuję i bardzo dobrze się sprawdza. Echh... polecam wizytę u dobrego psychologa (ten Twój taki nie był chyba, skoro tak ocenił sytuację), terapia może zdziałać cuda. A na co dzień - dużo samozaparcia, jakieś techniki relaksacyjne, żeby się odprężać, no i bardzo przydaje się wsparcie bliskich. A co robisz na co dzień? Pracujesz? Bliscy wiedzą o Twoich problemach? Ja wczoraj w sumie po tym trochę nerwowym powrocie z pracy już nie wychodziłam z domu, miałam jeszcze zadanie do dokończenia na dzisiejsze spotkanie, i na tym w sumie zszedł mi czas. Dzisiaj po pracy jadę do chłopaka, a jutro chyba spotkanie ze znajomymi :)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agata ja mam dokładnie to samo o czym piszesz - takie dni, kiedy kompletnie nic nie mam zaplanowane powodują u mnie taki stan jak opisujesz. Też staram się nie zwracać na to uwagi i po prostu cieszyć się wolnym, ale mam nadzieję że dojdę kiedyś do stanu, kiedy zupełnie nie będę mieć takich problemów. Ale tego lenistwa to Ci zazdroszczę, w tym upale to nic tylko właśnie wypoczywać w takim pięknym miejscu. A te przepisy ciekawe, może coś wypróbuję :) Magda cieszę się, że nie doskwiera Ci lęk i że praca oraz spotkanie ze znajomymi przebiega bez nerwów. Podziwiam, że masz siłę w tym upale jeździć rowerem - ja to ledwo nogami powłóczę... Lubię ciepłe dni, ale bez przesady :P Co do mojego nowego adresu, to nie jest to bardzo daleko, około 10 minut tramwajem plus po 10-15 minut dojścia na tramwaj zarówno z mojego obecnego domu, jak i z tego nowego mieszkania. Do pracy będę mieć w kilometrach bliżej, ale transport trochę trudniejszy - teraz mam pod domem autobus prosto pod pracę, tutaj będę miała 10 minut do tramwaju, 10 tramwajem i kolejne 15 pieszo, więc np. na mrozy średnio, no ale nie ma co narzekać, kondycja mi się polepszy :) Jedno co mnie martwi, to że to jest taka stara dzielnica, dookoła są kamienice, niektóre bardzo zniszczone, a w nich mało ciekawi lokatorzy, dużo takiej *dresiarni*, zresztą ta dzielnica z tego słynie, więc np. po ciemku to się trochę będę bała wracać do domu, a już z imprezy na pewno nie wrócę inaczej niż taksówką - obecnie bez problemu wracam nocnymi autobusami/tramwajem i bez lęku idę przez osiedle. No ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, mam nadzieję, że ekscesów nie będzie. Michalinka to ta instruktorka faktycznie średnia :/ Ale może ktoś jej zwróci uwagę, albo sama się opamięta i zobaczy, że za nią nie nadążacie. Jak wyprawa do biblioteki? Dzieci nie marudzą, że tak gorąco? Asiu aż mi ślinka cieknie na te malinowe pyszności :) I ogródek zapowiada się pięknie, widać że masz smykałkę do takich rzeczy. Miłego wypadu do koleżanki życzę, fajnie mieć znajomą kosmetyczkę :) Ja już wszystko wiem, co z tą instalacją elektryczną, niestety są to dodatkowe koszty, ale nie aż tak ogromne jak to się wczoraj zapowiadało - uznaliśmy, że poniesiemy je, bo to nawet przy sprzedaży mieszkania potem podnosi cenę, a ja też nie chciałabym sytuacji, że np. podłączę żelazko i wysadzi korki w całym budynku, albo jakieś zwarcie nastąpi i pożar gotowy. Tak więc kolega wkracza w sobotę, mówi, że powinien zdążyć do wejścia malarza. Nam jest trochę głupio, bo on ma małe dziecko, i w sumie jego żona już wróciła do pracy miesiąc temu, także on ich prawie nie będzie oglądał pewnie teraz, no ale skoro się zgodził... No nic, wracam do pracy, bo wisi nade mną masa zadań, oczywiście wszystko *na wczoraj* ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Stanie niż sądziliśmy, calutka instalacja do wymiany :/ jesteśmy trochę podłamani, bo to i duże koszty (jutro mamy dostać informacje ile dokładnie) i duży kłopot, no ale nic, zobaczymy jaka kwota padnie i jak sobie z tym poradzimy. Tu jest też kwestia czasu, bo z położeniem tych kabli trzeba zdążyć w dwa tygodnie, a ten chłopak normalnie pracuje i robilby to popołudniami i w weekendy. No ale póki co czekamy do jutra. Ojciec mojego chłopaka trochę się uspokoił, ale to też kwestia tego, że akurat teraz kilka dni z rzędu ma zajęte pracą. Poza tym w pracy nadal mnóstwo do zrobienia, ale bez lęku :) Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Julka aż miło czytać, jak świetnie sobie radzisz, uwaŻam że z pracą zrobilas najlepiej jak mogłaś, to taki zdrowy kompromis między ambicją a obietnicą złożoną mężowi. Doskonale sobie radzisz w tej firmie, więc szkoda by było zupełnie z tego rezygnować. A z tymi jazdami to już w ogóle świetny pomysł, też muszę się wreszcie zapisać na prawo jazdy, bo dzisiaj wstyd nie mieć. Agata mam nadzieję że to nic poważnego, ale na wszelki wypadek po powrocie do miasta odwiedź ginekologa, dla własnego spokoju. I powodzenia z jogą i medytacją :) Co do remontu, to dzisiaj mieliśmy spotkanie z naszym kolegą który jest elektrykiem i miał sprawdzić instalacje i wymienić korki, ale niestety okazało się, że kable są w dużo gorssym
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Asiu to musi być przesympatyczne, mieć taki ogródeczek obok domu :) Co do tej pracy, to ja bym chyba zrobiła tak jak radzi Agata, tzn. przyjęła tę propozycję, realizowała tłumaczenia w domu, tym bardziej jeśli jak sama mówisz nie będzie tego bardzo dużo i w międzyczasie rozglądała się za czymś stałym, popytaj znajomych, przejdź się może po szkołach językowych... Trzymam kciuki, żeby Ci się udało :) Agata na wyrostek to nie wygląda, mi też pierwsze do głowy przyszły jajniki. A boli Cię codziennie? To trwa chwilkę czy jakoś dłuższymi falami? Masz jakiekolwiek inne dolegliwości? Aha, i jeszcze powiedz czy boli Cię z przodu czy z tyłu? Bo to mogą być też nerki, ale to bardziej z tyłu by Cię bolało. Mam nadzieję, że będzie ok i że to nic poważnego. Michalinka gratuluję wytrwania na jodze, a jak Ci się podobały te zajęcia? Akurat na jodze nigdy nie byłam i zawsze mi się wydawało, że to takie wygibasy, nie do zrobienia dla laika :P Mi też, podobnie jak Wam, dość mocno doskwiera ten upał, nie czuję lęku ani żadnych innych negatywnych sygnałów, ale właśnie taka zmęczona jestem, ciężko się śpi i człowiek ciągle ma ochotę wskoczyć do wanny albo obłożyć się lodem. No ale jak jedna z Was zauważyła, niedługo będziemy narzekać na zimno, więc cieszmy się latem i słońcem :) W pracy ok, znów dzień zleciał jak szalony, ale było sympatycznie, jakoś udaje mi się wszystko zorganizować tak, że mimo przerwy urlopowej i związanych z nią zaległości nie muszę zostawać po godzinach :) Po pracy pojechałam prosto do chłopaka, tam się trochę poleniliśmy razem, no a teraz jeszcze chwila z książką i spać. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Madziu cieszę się, że relaksujesz się w Kozienicach, widać, że to Twoje ulubione miejsce i że dobrze się tam czujesz. Ciesz się tym, nie ma sensu rozpatrywać, czemu tu jest dobrze, a gdzieś indziej gorzej - robisz swoje i to się liczy, potrafisz realizować codzienne obowiązki niezależnie od okoliczności i to jest super :) Marta ja nie będę odkrywcza i powiem to samo, co dziewczyny - Twoje objawy wyglądają mi na początki agorafobii, ale o tym musi zadecydować lekarz. Polecam psychologa, nie psychiatrę, przynajmniej na początek, bo nie masz tak nasilonych objawów, że np. nie ruszysz się z domu na krok - wtedy faktycznie mogłyby być potrzebne leki. Dobra terapia działa dużo skuteczniej niż farmaceutyczne środki - bo one usuwają tylko objawy, ale nie leczą przyczyn, a to te przyczyny trzeba wyeliminować (albo nauczyć się radzić sobie z nimi). I oczywiście życzę dużo siły i wytrwałości, ale zawsze powtarzam, że każdy, kto postanowił szukać pomocy już jest na wygranej pozycji :) Michalinko najważniejsze że opanowałaś chęć ucieczki i spokojnie dokonczyłaś zakupy - to umiejętność radzenia sobie z takimi sytuacjami pokazuje, że kontrolujemy chorobę i zdrowiejemy. Agata faktycznie muszę się nauczyć relaksować, śmieszne jest tylko to, że mi się wydaje, że to potrafię - teraz przez tydzień słuchałam dużo muzyki, oglądałam filmy, czytałam książki, spacerowałam, widywałam się ze znajomymi, chodziłam na zakupy - wszystko co lubię, więc teoretycznie nie powinnam się czuć spięta, ale nie ma co roztrząsać - trzeba się koncentrować na tym co dobre. Cieszę się, że dogadujecie się z mężem mimo różnic kulturowych i obyczajowych, to duża sztuka :) Trzymam kciuki, żeby było coraz lepiej. I zazdroszczę całego miesiąca wypoczynku w tak pięknym miejscu :) Asiu gratuluję wycieczki do Biskupina, to bardzo ciekawe miejsce.Cudownie, że umiesz się tak szybko uspokoić kiedy nadchodzi niepokój, można się od Ciebie uczyć :) Bogusiu no to czekamy aż się u Ciebie ustabilizuje Internet, jestem bardzo ciekawa (i pewnie nie tylko ja) co u Ciebie. Julka naprawdę masz powody, żeby być z siebie dumna :) Widzę, że Ty też dzisiaj wróciłaś do pracy - jak minął pierwszy dzień po urlopie? Ja wczoraj miałam bardzo miły wieczór u znajomych, aż się nie spodziewałam, że będzie tak fajnie - jedliśmy pyszne ciasta i owoce (koleżanka fantastycznie piecze), oglądaliśmy zdjęcia z wakacji i przy takich rozmowach minęły cztery godziny. Nawet winka się napiłam, po raz pierwszy od dawna i kompletnie nic mi nie było. Dzisiaj tylko jestem niewyspana, bo jednak się przyzwyczaiłam do spania po 10 h na dobę, a tu dzisiaj raptem 4 godzinki udało się przespać (nie z powodu spotkania, tylko emocji przed powrotem do pracy ;)), więc trochę jestem nie do życia, ale mimo to dałam radę w pracy, chociaż dawno nie miałam tylu zadań na raz. Za 10 minut idę do domu, a potem wieczorem przyjeżdżają drzwi do nowego mieszkania, więc z chłopakiem i kolegą będziemy je wnosić. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Julka szalejesz, sama biegasz po mieście - po raz kolejny widać, że funkcjonujesz już zupełnie jak zdrowa osoba. Agata cieszę się, że porozmawialiście, mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia. Kultura to jedno, ale tak jak napisała Michalinka, można się wychować bardzo blisko siebie, ale w innej rodzinie, z innymi tradycjami i już bywa, że trudno się dogadać, więc to po prostu kwestia dotarcia się. Trzymam za Was kciuki :) ze swojego doświadczenia mogę tylko podpowiedzieć, żeby unikać sytuacji, w których z takiej rozmowy wyjdzie kłótnia i wyrzucanie sobie nawzajem różnych rzeczy, które do tej pory w sobie tłumiliście - to jest przepis na katastrofę ;) Czasami lepiej poczekać jeden dzień i pogadać na spokojnie. Mam nadzieję, że mimo tych początkowych trudności Twój pobyt w tym domku upłynie miło i spokojnie. Michalinko cieszę się, że nie było tak źle jak się obawiałaś, kolejne pozytywne doświadczenie na Twoim koncie. Ja wczoraj spędziłam znowu spokojny dzień u chłopaka w domu, bo się biedak trochę przeziębił i nie bardzo mógł gdzieś wyjść. Dzisiaj po południu planujemy spotkanie ze znajomymi, no a jutro już do pracy... Powiem Wam, że chyba mam w sobie coś z pracoholika, bo od środy, odkąd zobaczyłam się z dziewczynami z którymi pracuję ciągle myślę o zadaniach, które czekają na mnie po powrocie. Nie umiem tak całkowicie tego wyłączyć, od czwartku mam przez to problemy ze snem, bo kiedy kładę się do łózka wyświetla mi się dłuuga lista rzeczy do zrobienia i nie potrafię sobie przetłumaczyć, że to dopiero w poniedziałek... Przez to trochę zepsutą miałam tę drugą, powyjazdową część urlopu i teraz też jestem spięta, mimo że cały dzień wolnego mam jeszcze przed sobą. Muszę się nauczyć bardziej wyluzowywać :/
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi, rzeczywiście nie wyjaśniłam: za wszystko poza wymianą rury w łazience i przerobieniem przez stolarza jednej z szaf płacimy sami, gdybyśmy mieli się przeprowadzać na koszt rodziców to pewnie już dawno mieszkalibyśmy razem. Właśnie dlatego tak mi przeszkadza to wtrącanie się, bo w końcu to my wykładamy nasze oszczędności i mamy jakąś wizję tego jak to wszystko ma wyglądać, a ojciec mojego chłopaka tak się wtrąca... Tutaj chodzi też o to, że on pracował w firmie budowlanej długie lata i ma bardzo duże doświadczenie, co oczywiście bardzo doceniamy oboje, ale to naprawdę nie znaczy, że musi decydować czy taki kolor ścian będzie ok, czy nie i gdzie postawimy łóżko (i że mamy kupić tapczan, a nie łóżko, bo łóżko zajmie za dużo miejsca w pokoju). Ale już dzisiaj chłopak miał małą pogadankę ze swoim ojcem na ten temat, zobaczymy co to będzie dalej. Póki co dzisiaj sam pojechał kupić drzwi, bez ojca, więc może będą jakieś skutki tej rozmowy. Julka mam nadzieję, że okres wkrótce nadejdzie i się uspokoisz, te dni przed potrafią nieźle dać w kość. Ale staraj się możliwie jak najbardziej skorzystać z wolnego, odprężyć się - od tego są wakacje :) Agata doskonale rozumiem to myślowe zabezpieczanie się, też tak ciągle mam, choć w coraz mniejszym stopniu. Na pewno będzie wspaniale, Twój opis miejsca, gdzie jesteście brzmi jak opis jakiejś rajskiej wyspy :) A co do męża, to zgadzam się całkowicie z Asią, rozmowa to podstawa, do znudzenia, nawet kiedy już i Tobie, i jemu nie chce się gadać - facet nie domyśli się, o co chodzi kobiecie, jeśli ona mu tego nie wytłumaczy i nie ma innego sposobu, żeby do niego dotrzeć niż szczera (ale spokojna, bez zbędnych emocji czy wyrzutów) rozmowa. Może on faktycznie jest spięty i czuje się niedowartościowany przez ten brak pracy, a może to też trochę wpływ kraju, w jakim jesteście i tamtejszej kultury - to naprawdę może mieć znaczenie. Koniecznie porozmawiajcie, trzymam kciuki, żeby było ok. Asiu gratuluję fajnego, relaksującego dnia, należał Ci się ten wypoczynek :) Ja dzisiaj z rana wybrałam się do centrum handlowego na zakupy, ale powiem Wam, że o ile samo dotarcie tam odbyło się bez problemu, to w środku średnio się czułam, tzn nie pojawił się lęk, ale jakaś taka byłam jak pijana, czułam dyskomfort. Może to dlatego, że po paru chłodniejszych dniach dzisiaj wrócił upał, w cieniu było 32 stopnie i powietrze tak ciężkie, że nożem można by je kroić, ale rzeczywiście było mi jakoś tak dziwnie. Mimo to prawie godzinkę chodziłam po tamtejszych sklepach (w sumie mimo że galeria duża, to tylko z 3-4 sklepy tam są godne uwagi jak dla mnie) i kupiłam parę mocno przecenionych ciuszków. Co ciekawe, w samych sklepach i przymierzalniach było ok, tylko jak szłam tą galerią to tak jakoś dziwnie. No ale starałam się nie zwracać na to nadmiernej uwagi. Potem wróciłam do domu na obiad, a po południu pojechaliśmy do nowego mieszkania czekać aż przywiozą panele. Było z nami 3 kolegów jako pomoc i o dziwo, mimo że upał wcale nie zelżał, a na miejsce jechaliśmy normalnie komunikacją miejską czułam się normalnie. Załatwiliśmy wszystko sprawnie, potem posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w tym mieszkaniu na plotkach, a że było gorąco to spontanicznie zdecydowaliśmy że idziemy do centrum na piwko. Po drodze zatrzymaliśmy się w knajpce coś zjeść i mimo tłumu ludzi i baaardzo dusznego pomieszczenia też czułam się dobrze, podobnie później, nad rzeką na piwku (ja co prawda piłam wodę na wszelki wypadek, ale w sumie chyba niepotrzebnie, bo było zupełnie ok). Ogólnie więc dzień udany, mimo średniego początku. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinko to trzymam mocno kciuki, ale jestem przekonana że będzie dobrze i że będziesz miło wspominać ten wyjazd :) Agata Twój wyjazd zapowiada się cudownie, ten brak samochodu na pewno Ci nie przeszkodzi ;) Asiu no niestety taki urok remontów, zostaje po nich masa sprzątania, ale za to macie piękną łazienkę. My akurat łazienki aż tak bardzo ruszac nie będziemy, bo to dość drogi interes, a do kupienia mamy wszystko: od farb, przez meble, po rzeczy typu garnki, żelazko, pościele itd. Ja dziś cały dzień spędziłam z chłopakiem, najpierw u niego w domu, a potem na długim spacerze. Jutro po poludniu przywiozą nam te panele, znajomi pomogą nam je wnieść na górę. Ale wiecie, piszecie że fajnie się samodzielnie urządzać, tylko tu jest problem - ojciec mojego chłopaka strasznie się zaangażował w pomoc nam, i z jednej strony to jest super, bo wziął na siebie np. Sprawdzenie instalacji wodnej, wymianę rury w łazience itd., ale z drugiej do wszystkiego się wtrąca, zawsze jak jedziemy Do marketu budowlanego to koniecznie chce jechać z nami, ciągle nas pogania, czemu jeszcze nie kupiliśmy farb (a malarz wchodzi w ostatnim tygodniu sierpnia), każdy nasz pomysł ocenia, jeździ nawet bez nas po sklepach i np wysyla MMS-y z drzwiami albo jakimiś innymi elementami wyposażenia… poza tym jest w tym mieszkaniu codziennie, ciagle coś tam kombinuje. Nie chcę, żebyście myślały że jestem niewdzieczna albo coś, ale po prostu uważam, że tak nie powinno być, w końcu to my mamy tam mieszkać! Nie wiem, co zrobić, póki co kompletnie straciłam ochotę do urządzania czegokolwiek :/ Może Wy macie jakiś pomysł?
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Magda nie wynajmujemy, to jest mieszkanie mojego chłopaka, które odziedziczył po babci, od paru lat było wynajmowane studentom, tak więc teraz żebyśmy mogli tam zamieszkać trzeba zrobić generalny remont :) Dlatego wprowadzimy się dopiero we wrześniu. A obroną licencjatu się nie denerwuj, ja pamiętam swoje nerwy i dramatyczne kucie przed obroną magisterki, a było naprawdę przyjemnie (i to nie tylko u mnie, praktycznie wszyscy z mojego roku tak to wspominają). Na pewno będzie ok. Ciesz się wolnym wieczorem ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bogusiu ja już takich konkretnych planów na wakacje nie mam, może najwyżej jakieś jedno, maksymalnie dwudniowe wypady w weekendy. Teraz to raczej o remoncie i urządzaniu mieszkania myślimy i na to idzie najwięcej czasu i energii. Staram się cieszyć tym, że jeszcze ten tydzień mam wolny i mogę pospać dłużej niż do 6 ;) Mam nadzieję, że Twoje samopoczucie jest już lepsze? Te zmiany pogody naprawdę potrafią dać w kość. Julka a u mnie od wczoraj chłodniej, 23-25 stopni i pochmurno na zmianę ze słońcem, ale oddycha się zdecydowanie łatwiej, a jak zawieje to nawet chłodno jest. Mam nadzieję, że u Ciebie też upały odpuszczą. Zazdroszczę zabiegów spa, ja jakoś zawsze mam te wakacje takie intensywne, że praktycznie nie zdarza mi się tak sobie po babsku poleniuchować, muszę kiedyś spróbować :) Agata to faktycznie niezłą szkołę samodzielności masz teraz, ale radzisz sobie świetnie, oby tak dalej :) Niedługo będziesz płynnie mówić, w takim bezpośrednim kontakcie z językiem najszybciej przyswaja się wiedzę. Michalinko i jak drugi dzień zakupów? Asiu co u Ciebie? Ja wczoraj miałam spokojny, leniwy dzień z chłopakiem, za to dziś od rana aktywnie, byliśmy w tym nowym mieszkaniu dogadać z majstrami parę rzeczy, a potem w sklepie budowlanym po panele - pierwszy poważny zakup zrobiony. Wieczorem jadę z koleżankami z pracy do naszej szefowej, która niecały miesiąc temu urodziła córeczkę na krótkie spotkanie i zobaczyć małą, więc zapowiada się sympatycznie. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Madziu ogromnie się cieszę, że wyjazd się udał i że nie czułaś lęku, widać czasami takie zupełne oderwanie od codziennego, znajomego, wydawałoby się bezpiecznego środowiska dobrze nam robi - w moim przypadku też tak zadziałało. Bardzo fajnie, że czujesz się taka pełna energii, mam nadzieję, że wystarczy Ci jej na jak najdłużej. Julka zgadzam się z wszystkim, co napisałaś, wkładamy w nasze zdrowienie ogromną pracę, ale efekty są warte tego wysiłku. Odpoczywaj i baw się dobrze, mam nadzieję, że pogoda też dopisze :) Michalinko nie przejmuj się tak tym wyjazdem, Ty też wykonałaś ogromną pracę i jestem przekonana, że będziesz się dobrze bawić. Sandomierz jest uroczy, a w dodatku będziesz u rodziny - postaraj się nie rozmyślać za dużo o samym wyjeździe zanim nadejdzie, takie nakręcanie się jest dla nas zwykle dużo gorsze niż sama podróż. Asiu w taki skwar nic nie przynosi ulgi, więc nic dziwnego, że czujesz się zmęczona, chyba każdy tak ma teraz. Na szczęście ma się troszkę ochłodzić, u mnie już dzisiaj cały dzień były burze, jutro ma być podobnie, może wreszcie da się oddychać. A jak remont? Ja wczoraj byłam u chłopaka oglądać zdjęcia z wyjazdu, a wracając zrobiliśmy sobie spacer do mnie do domu, wszystko było ok. Dzisiaj źle mi się spało bardzo, taki upał że ciągle się budziłam, ale mimo to rano podjechałam na dworzec autobusowy wykupić bilet miesięczny, a potem weszłam do galerii handlowej rozejrzeć się, czy są jeszcze jakieś przeceny i upolowałam kilka letnich ciuszków :) Wszystko zupełnie na spokojnie. Potem wróciłam do domu, a po południu standardowo spotkanie z chłopakiem, jak tak gorąco to nie bardzo jest siła na cokolwiek innego niż siedzenie w domu. No ale takie lenistwo, czytanie zaległych książek itd. też jest miłe :)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bogusiu mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie ze zdrowiem i że Twoja sytuacja domowa się unormuje, naprawdę współczuję... Musi Ci być ogromnie ciężko, tym bardziej ogromny szacunek za to, jak radzisz sobie z chorobą. Julka doczytałam o koncercie, rewelacja! Fantastycznie sobie poradziłaś, czerpałaś z tego wyjścia wyłącznie przyjemność, brawo! To ogromny sukces, Ty już naprawdę funkcjonujesz jak zdrowa osoba :) Można brać z Ciebie przykład. Baw się dobrze na wakacjach, odpoczywaj i korzystaj z pięknej pogody :) I bardzo mi się podoba to stwierdzenie, że paść trupem można wszędzie, więc dlaczego odmawiać sobie wyjścia? Taka jest prawda, często to sobie powtarzam w gorszych momentach. Agata Wiedeń przepiękny, mogłabym tam zamieszkać. Ten tydzień to było zdecydowanie za mało, żeby wszystko zobaczyć, weszłabym chętnie do jeszcze kilku muzeów, zobaczyłabym dokładniej pałacowe ogrody itd., ale w sumie miło wracać z takim niedosytem - na pewno jeszcze tam wrócę :) I ludzie bardzo przyjaźni, pomocni i serdeczni. My nie mówimy jakoś bardzo dobrze po niemiecku, a już jak ktoś zaczynał np. w knajpie mówić do nas szybko, to w ogóle bywało śmiesznie, ale zawsze kończyło się na wspólnym śmiechu i udawało się dogadać, to pewnie też wpłynęło na moje poczucie bezpieczeństwa. Do tego bardzo sprawna komunikacja, cudowna architektura no i doskonałe jedzenie - zresztą zauważyłam, że tam jest kultura wychodzenia na kawę i ciasto do kawiarni, nawet starsi ludzie, którzy w Polsce głównie siedzą w domu albo zajmują się rodziną tam przychodzili sobie na kawkę, czytali gazetkę itd. Bardzo mi się to podobało. Agatko dużo zdrowia dla Twojego męża, mam nadzieję, że to nie było nic poważnego? A tych upałów to Ci współczuję, u nas w Polsce teraz też gorąco, w Poznaniu obecnie 35 stopni w cieniu, i nie wyobrażam sobie mieć tak codziennie. Ale Ty już się pewnie przyzwyczaiłaś? Ja wczoraj cały dzień odpoczywałam, dzisiaj długo odsypiałam, a po południu idę do chłopaka obejrzeć jego zdjęcia - na aktywności plenerowe zdecydowanie za gorąco...
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej dziewczyny :) Wybaczcie, że dzisiaj będzie tylko tak o sobie, ale wróciłam dwie godzinki temu z wyjazdu i jeszcze nie ochłonęłam, tyle co się wykąpałam i zrobiłam małe pranie, a teraz siadłam do komputera odpocząć chwilę. Wyjazd był super, mimo upału i tłumów ludzi bawiłam się doskonale, a lęk pojawił się może ze dwa razy, ale nie był silny, raczej takie złe myśli w stylu *a jeśli coś się stanie*, ale wtedy starałam się odpowiadać sobie racjonalnie, że mam wykupione ubezpieczenie, że jesteśmy w dużym mieście i że nawet jeśli padnę, to mnie odratują :) Oczywiście przechodziło od ręki. Zaliczyłam podróż pociągami (napchanymi do granic możliwości, ludzie spali nawet na korytarzu, a w dodatku w drodze powrotnej klimatyzacja była zepsuta i do wagonu dmuchało gorącym powietrzem, ludzie się słaniali, prawie mdleli, a mi nic nie było , poza tym, że byłam wściekła, naturalnie), w sumie po 14 godzin w jedną stronę z przesiadką w Warszawie, zwiedzanie kościołów, pałaców i muzeów pełnych ludzi, podróże metrem i tramwajami, łażenie pieszo po caluteńkim Wiedniu, restauracje i kawiarnie, a nawet... przejażdżkę tym słynnym zabytkowym diabelskim młynem, który jest na Praterze. Wahałam się, czy wsiąść do tego wagonika i na początku bardzo się bałam (mam lęk wysokości), ale to takie kultowe miejsce i bardzo chciałam to zrobić, więc wsiadłam i absolutnie nie żałuję, bo było super, przepiękna panorama całego Wiednia, ale trzeba się było oswoić z myślą, że jestem wysoko i w dodatku to koło zatrzymuje się trzy razy w czasie wycieczki (każdy taki postój około 3 min), w tym raz jak byliśmy na samej górze. Ale nie dopadł mnie lęk, bo skupiałam się na widokach i robieniu zdjęć i wspominam to doskonale. Ogólnie więc wyjazd fantastyczny i bez lęków :) teraz tylko jestem trochę niewyspana,bo jechałam całą noc i potem jeszcze 2,5 h z Warszawy, więc zmykam się zdrzemnąć. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia :)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzięki dziewczyny :) Stwierdziłam, że zajrze jeszcze przed wyjazdem, bo do soboty pewnie nie będę miała dostępu do Internetu. Michalinko trzymam kciuki, żebyś w tym Radomiu czuła się dobrze i żeby wszystko poszło ok :) Julka super, mam nadzieję, że uda Ci się z tym urlopem - na pewno go potrzebujesz :) Co do gości, którzy się zasiedzieli, to faktycznie niefajnie, ale niektórzy już tak mają, że nie pomyślą, że mogą już przeszkadzać gospodarzom - dobrze, że to już za Tobą. A kobietą z kościoła się nie przejmuj, Twoja mała nikomu na pewno nie przeszkadzała, po prostu babce się nudziło i musiała się wyżyć. Mam nadzieję, że reszta dnia upłynie Ci przyjemnie. Ja za dwie godzinki wybywam, a w Wiedniu będę jutro chwilę po 6 rano - trzymajcie kciuki, żeby było ok. Póki co stresu nie ma, tylko takie przedwyjazdowe lekkie zdenerwowanie, no ale to chyba każdy tak ma. Odezwę się po powrocie :) Pozdrawiam serdecznie
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinka jutro wyjeżdżam, a co do tego złego samopoczucia, to może faktycznie, to się stało po bardzo intensywnym (niespodziewanie) dniu, ale staram się już o tym nie myśleć ;) Ważne, że poszłam normalnie do pracy mimo złego samopoczucia i że się nie poddałam. A jak Ty się czujesz? Zakupy w porządku? Niestety z głodu faktycznie można się gorzej poczuć, i to zupełnie niespodziewanie, nagle traci się siły, i potem to dziwne uczucie pozostaje, ale najważniejsze że dotarłaś szczęśliwie do domu i zjadłaś normalny obiad. Asiu pogoda faktycznie tak na nas wpływa często, zauważyłam u siebie, że odkąd zachorowałam bardzo silnie reaguję na wszelkie zmiany pogodowe, o wiele bardziej niż kiedyś. Ale najważniejsze, że wyjazd się udał :) Zdecydowałaś już, czy zostajesz w domu na czas remontu? Madziu życzę Ci wspaniałych wakacji, odpoczywaj ile się da, mam nadzieję, że pogoda dopisze :) Ja czuję się już o wiele lepiej, wczoraj w pracy było ok, tylko jak wracałam taki drobny niepokój mnie męczył, ale do wytrzymania, tym bardziej że po pracy już nigdzie nie szłam, tylko zrobiłam drugą turę prania na wyjazd. Dzisiaj z kolei też miałam pobudkę o wczesnej porze, bo o 8.30 mieliśmy spotkanie z malarzem, który będzie nam remontował mieszkanie. Dojazd tramwajem bez problemu, na miejscu też ok, wszystko ustalone, tak więc prace ruszają w ostatnim tygodniu sierpnia i mają potrwać dwa tygodnie. Wracając zrobiliśmy mały spacer po okolicy, żeby się rozeznać gdzie są sklepy, rzeźnik, apteka itd., zaszliśmy też do Rossmanna po ostatnie drobiazgi na wyjazd i pojechaliśmy do chłopaka na drugie śniadanie i herbatkę. Teraz jestem w domu, poprasowałam ciuchy które chcę ze sobą zabrać i wieczorem będę się pakować, a póki co relaks. Stresu jakiegoś specjalnego nie odczuwam, mam tylko nadzieję, że pociągi nie zaliczą jakichś drastycznych opóźnień, bo wiadomo jak to z nimi bywa, no ale nie mam na to żadnego wpływu. W każdym razie jestem nastawiona bardzo pozytywnie i ogromnie się cieszę, że wreszcie mam urlop :) Bogusiu, Weronka, co u Was, tak umilkłyście? Mam nadzieję, że wszystko ok? Miłego weekendu
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinko super że wycieczka się udała, co do kleszczy to ja też się ich boję, choć jeszcze nigdy żaden mnie nie ugryzł, mimo że przed chorobą każdy wakacyjny weekend spędzałam w lesie i to niekoniecznie chodząc po szlakach. No ale wiadomo, lepiej zapobiegać niż potem leczyć różne świństwa... A co do przeprowadzki, to w sobotę spotykamy się z malarzem, który ma wycenić pracę i jeśli wszystko będzie ok, to jakoś w połowie sierpnia wkracza z robotami. Samo wprowadzenie się planujemy na wrzesień. Julka też mam gorący okres w pracy, trudno się ze wszystkim wyrobić, no ale trzeba przetrwać:) Agata nie dziwię się, że się wkurzasz na tego księdza, ja nienawidzę takich ludzi, co to od siebie nie dadzą nic, a bezczelnie wykorzystują pracę innych. No ale Ty masz czyste sumienie, uczysz się i dzięki temu idziesz do przodu. Gratuluję udanej podróży :) Co do mojego wyjazdu, to jedziemy na tydzień, z czego dwa dni zajmie podróż w tę i z powrotem, a na miejscu 5 dni. Nigdy wcześniej w Wiedniu nie byłam, więc jestem bardzo podekscytowana, ze zdjęć to faktycznie wspaniałe miasto, zresztą ja bardzo lubię zwiedzać, więc na pewno mi się spodoba :) Ja wczoraj miałam ciężki dzień, bo w nocy ze środy na czwartek obudziłam się i miałam jakieś sensacje żołądkowe, ale połączone z dość silnym bólem brzucha, aż mi się słabo zrobiło jak szłam do łazienki i musiałam się ściany trzymać. Przez to prawie nie spałam i do pracy dotarłam ledwo przytomna, czułam się jak na gigantycznym kacu. Nie wiem, czy coś mi zaszkodziło, czy to emocje po dniu pełnym wrażeń tak się objawiły, ale naprawdę było kiepsko. No ale wytrwałam w pracy, a po niej odpoczęłam trochę w domu i poszliśmy do znajomych, najpierw myślałam że nie dam rady i że lepiej żebym została w domu, ale w sumie nie żałuję, bo było miło i bez lęku, tylko zmęczona byłam bardzo i szybciej się zwinęliśmy. Dziś dojazd do pracy bez problemu. Jeszcze niecałe 8 godzin i dwa tygodnie wolnego :)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Magda bardzo fajny pomysł z tym rowerem, u nas w Poznaniu centrum jest tak rozkopane, że w sumie rowerem najłatwiej się po nim poruszać, bo z tramwajami i autobusami jest fatalnie, dla pieszych też porobili przejścia w dziwnych miejscach, więc nawet mieszkając tu od urodzenia można się pogubić ;) Agata to na bardzo nieciekawych pracodawców trafiałaś, że pytali o Twoje plany rodzinne, mi się to nigdy nie zdarzyłam, a jak szukałam pracy to byłam na bardzo wielu rozmowach. To w ogóle niezgodne z prawem, zadawać takie pytania... Dramat, chyba bym nie wytrzymała i coś powiedziała takiemu pracodawcy. Ale dobrze, że czujesz się lepiej, szybciutko dochodzisz do siebie :) A w mieszkaniu widzę ostatnie szlify :) Julka gratuluję spotkania z klientem, prawdziwa z Ciebie profesjonalistka :) Mój dzień było dużo bardziej intensywny, niż myślałam. Po pracy szłam na pętlę, gdzie miałam się spotkać z chłopakiem i muszę powiedzieć, że mimo że były ze mną koleżanki, czułam się okropnie, fale lęku, miękkie nogi, zawroty głowy - szłam tak naprawdę tylko siłą woli, no ale doszłam. Na miejscu musiałam poczekać na chłopaka, bo jego tramwaj się spóźniał, i to już zrobiłam względnie na spokojnie. Potem pojechaliśmy do centrum do kantoru, następnie wykupić ubezpieczenie i po bilety do Warszawy na dworzec, gdzie akurat zaczęła się przerwa przy okienku, w którym chcieliśmy dokonać zakupu i musieliśmy iść do innego budynku - to wszystko już praktycznie na spokojnie, tyle że w pośpiechu. Później spontanicznie poszliśmy na szybki obiad do knajpki w centrum, a następnie zobaczyć to mieszkanie, do którego mamy się przeprowadzić - powiem Wam, że będzie z nim więcej roboty niż się wstępnie zapowiadało, chyba jednak wszystkie meble trzeba będzie wyrzucić, więc i koszty większe, no ale jakoś musimy sobie poradzić. Wracając, wstąpiliśmy jeszcze do Castoramy rozejrzeć się i zorientować w cenach różnych materiałów remontowych, i o dziwo, mimo że to taki wielki sklep, czułam się tam zupełnie swobodnie. Do domu dotarłam dopiero po 21, tak więc teraz już tylko odpoczywam.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalinko życzę miłej wycieczki :) Uwielbiam las, to takie uspokajające miejsce, no i w upalne dni zawsze jest tam przyjemnie chłodno :) Szalejecie dziewczyny z liczbą dzieci :) Też mam dwoje rodzeństwa, ale u mnie, przynajmniej póki co, nie przekłada się to na chęć posiadania potomstwa ;) Asiu doskonale Cię rozumiem, mam tak samo - nawet w wolny dzień budzę się o 6, tak jakbym miała wstać do pracy, aż mnie to czasami denerwuje. A kobiece sprawy mogą bardzo wpływać na samopoczucie, wiem po sobie, więc się nie przejmuj. Najważniejsze, że wszędzie chodziłaś i zwiedzałaś, to są doświadczenia, które na pewno zaprocentują. Wykorzystam ten sposób w razie jakichś problemów na swoich wakacjach ;) Julka i jak zdrowie? Pogoda teraz zdradliwa i zmienia się jak w kalejdoskopie, więc takie infekcje niestety mogą się zdarzyć... Ja wczoraj znów czułam lekki niepokój jak wracałam do domu i potem jak szłam do biblioteki, ale starałam się nie zwracać na to uwagi i po prostu robić swoje. Wybrałam książki i poszłam do domu spokojnym krokiem, starając się cieszyć pięknym słońcem. Potem czekała na mnie góra prania, a na koniec dnia zrobiłam sobie relaksującą kąpiel. Dziś od rana w pracy, ten lekki niepokój nadal mi towarzyszy, ale zrzucam to na karb przepracowania i okresu i po prostu robię swoje. Po południu jedziemy z chłopakiem kupić ubezpieczenie na wyjazd i do kantoru wymienić walutę. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Asiu i jak spacery? Pogoda dopisuje? Incydentem po drodze się nie przejmuj, najważniejsze że potrafiłaś się uspokoić i pojechać dalej. Teraz życzę Ci już tylko odpoczynku. Agata bardzo się cieszę, że już lepiej się czujesz. Takie sytuacje jak ta z Twojego kursu wbrew pozorom mają funkcję terapeutyczną, bo widzimy, że nawet jeśli spełniłby się któryś z naszych koszmarów i źle byśmy się poczuły, to ktoś nam pomoże. To ogromnie cenna świadomość. Madziu cieszę się, że miałaś miłą niedzielę i że trochę odespałaś :) A jak wczoraj w pracy? Julka super, że tak dobrze sobie poradziłaś w pracy, przetarg to poważna sprawa i jak już któraś z dziewczyn pisała, niejeden zdrowy człowiek przypłaca takie zadania nieprzespanymi nocami i nerwami, a tu proszę :) Dołączam się też do pytania Bogusi, co po powrocie koleżanki? Zostaniesz w tej firmie? Michalinka współczuję, że tak Cię dziewczynki wymęczyły, mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę na odpoczynek... I masz rację, że nie musimy czuć się świetnie codziennie, bo zdrowi ludzie też się tak nie czują, każdy bywa niewyspany, rozdrażniony, można mieć okres itd. Muszę się starać być jeszcze mniej wyczulona na napięcie w organizmie. Ja wczoraj w pracy czułam się ok, za to po pracy takie lekkie napięcie odczuwałam i do teraz odczuwam, ale to chyba przez to, że do piątku muszę dopiąć mnóstwo spraw, z którymi nie chcę nikogo zostawiać na czas mojego urlopu. W związku z tym tempo mam ogromne i czuję dość mocną presję. Mimo to wczoraj po pracy pojechałam do chłopaka i spędziliśmy miłe popołudnie, a dzisiaj planuję po południu wybrać się do biblioteki, no i zrobić pranie ciuchów na wyjazd - w końcu już w niedzielę ruszamy. Odczuwam lekkie napięcie, bo w końcu najpierw 3,5 h w pociągu do Warszawy, a potem prawie 11 h w pociągu do Wiednia, ale wierzę, że będzie dobrze i jak znam siebie, to pewnie jak tylko zrobi się ciemno padnę spać i ocknę się na miejscu :)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agata i jak się czujesz? Mam nadzieję, że już lepiej? Po takiej dawce znieczulenia faktycznie miałaś prawo być senna, najważniejsze to żeby Cię nie bolało. Michalinka bardzo współczuję hałaśliwego sąsiedztwa, nie znoszę zarywać nocy z takiego powodu. Bogusiu bardzo Cię podziwiam, że mimo takiej trudnej sytuacji dajesz sobie radę, to jest podwójne wyzwanie, a Ty radzisz sobie świetnie! Bardzo, bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki. Wyjdziesz z tego na pewno, jesteś silną babką. Wczorajsze zakupy minęły mi bardzo spokojnie, ponad godzinę spędziliśmy w sklepie i absolutnie nie czułam lęku ani nawet niepokoju. Wybraliśmy odpowiedni model, a potem oglądaliśmy jeszcze inne sprzęty, bo w końcu niedługo czekają nas zakupy pralki, lodówki itd. Potem wróciliśmy do domu, ja przetestowałam nowe radio i po południu pojechałam do chłopaka. Dzisiaj z kolei byliśmy w takim parku zoologicznym na spacerze, to kiedyś było zoo, ale obecnie zwierzaki są przeniesione do wielkiego ogrodu zoologicznego w innej części miasta, a w tym parku zostało tylko trochę akwariów, pawilon z gadami i trochę zwierząt typu kozy, owce itd. Czułam się średnio, ale nie z powodu lęku, tylko z powodu okresu, który mi się wczoraj zaczął, zawsze na początku czuję się osłabiona i tak było też tym razem. Z wyjścia jednak nie zrezygnowałam i w sumie dobrze, bo było miło poza jednym incydentem: mój chłopak wdał się w kłótnię z taką parą, która naskoczyła na jedną dziewczynę, która oferowała przejażdżki na kucyku. Dziewczyna odmówiła przejażdżki ich córce, bo podobno była już za ciężka, a konik nie był najmłodszy i matka tej dziewczynki straszyła tę biedną dziewczynę kontrolami, wmawiała jej, że dręczą zwierzęta itd., i to podniesionym głosem. Mój chłopak jest dość impulsywny w takich sytuacjach i skomentował głośno, że jeśli pani chce składać skarge, to niech ją sobie składa, ale nie musi zakłócać spokoju wszystkim dookoła i wyżywać się na biednej dziewczynie, i wyobraźcie sobie że Ci państwo napadli na nas jak nie wiem, zaczęli nas obrażać, wmawiać nam, że jesteśmy bezczelni, że lubimy jak zwierzęta są gnębione, że oni są obrońcami zwierząt a my głupimi smarkaczami (!) i mamy nie przeszkadzać profesjonalistom, którzy ratują zwierzęta i to wszystko ostrymi słowami i zbliżając się do nas coraz bardziej, jakby chcieli nas pobić. Aż byłam zdziwiona, bo byli z dzieckiem, na oko 6-letnim, i na końcu języka miałam, że mają taką empatię w stosunku do zwierząt, a do własnego dziecka chyba nie bardzo, skoro tak się przy nim kłócą z nieznajomymi ludźmi, w zasadzie o nic. Zdenerwowałam się, nie powiem, ale lęku nie poczułam, tylko takie zwykłe zdenerwowanie. W końcu udało się jakoś załagodzić sytuację, tyle że oni szli za nami pół drogi alejką i na głos komentowali, jacy jesteśmy okropni, że się wtrącamy do ich rozmowy, i że współczują naszym przyszłym dzieciom. Mówię Wam, koszmar. No ale lęk się nie pojawił, jeszcze trochę posnuliśmy się po tym parku, a potem wróciliśmy do domu. Mam nadzieję, że nowy tydzień zacznie się spokojniej. Dobranoc
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agata gratuluję swobodnego przymierzania ciuchów w sklepie, pamiętam, jaka byłam szczęśliwa, jak pierwszy raz od początku choroby udało mi się samej pójść do sklepu, przymierzyć kilka bluzek i nawet coś kupić, stojąc w długiej kolejce. Teraz już praktycznie wcale nie mam z tym problemu, i sprawia mi to dużą przyjemność. Cieszę się, że tak dobrze zniosłaś usunięcie tej nieszczęsnej ósemki, mam nadzieję, że nie będzie Cię bolało i że szybko dojdziesz do siebie. Madziu powtórzę to co napisały dziewczyny, nic na siłę, metodą małych kroków na pewno dojdziesz do swobodnego jeżdżenia komunikacją. I absolutnie nie myśl, że się cofasz, bo to nieprawda, z każdym dniem jesteś coraz dalej w walce z chorobą i takiego myślenia się trzymaj. Wakacje z rodzicami i z chłopakiem i znajomymi na pewno też pozwolą Ci złapać drugi oddech :) Michalinko widzę że jesteś w szale porządkowania, ja jakoś wszystkie zdjęcia trzymam w komputerze, wywołanych praktycznie nie mam, ale chcemy z chłopakiem wywołać kilka wspólnych :) Asiu przygotowania do wyjazdu idą pełną parą, super :) Miło, że dziadkowie są tacy zżyci z wnuczką :) Bogusiu Twoje sposoby na ignorowanie lęku i podróże komunikacją są naprawdę dobre, warto je zapamiętać. Widać, że zawzięłaś się, żeby iść do przodu,i na pewno tak będzie. Ja wczoraj po pracy byłam jeszcze w EMPIKU po prezent dla koleżanki z pracy, która w poniedziałek jest z nami ostatni dzień, i powiem Wam że tym razem poszłam tam zupełnie bez problemu, co prawda płyta była zamówiona przez internet, więc wystarczyło tylko odebrać w kasie, ale potem pokręciłam się jeszcze trochę między półkami, przejrzałam kilka gazet i nie czułam ani odrobiny lęku, było ok. Potem odpoczęłam trochę w domu i pojechałam do chłopaka. Za godzinkę natomiast jedziemy z chłopakiem do Media Markt po nowy radiomagnetofon, bo moja stara wieża przestała czytać płyty i nawet wyczyszczenie nic nie dało. Jak na złość, bo ostatnio nakupowałam nowych płyt w różnych promocjach i nawet nie mam jak ich odsłuchać... Nie ukrywam, że się nie cieszę na taki wydatek teraz, ale muzyka to moja pasja i nie wyobrażam sobie nie móc słuchać płyt, albo słuchać ich tylko w komputerze (tym bardziej że też nie mam swojego, tylko wspólny z rodzeństwem, tak więc niedługo będę też musiała pomyśleć o swoim). Co jest jednak fajne, to że gdyby nie to, że nie znam się jakoś specjalnie na sprzęcie, a w dodatku na pewno nie miałabym siły sama go przytargać do domu, to czuję, że spokojnie mogłabym pojechać do tego sklepu sama i zrobić zakupy. Pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bogusiu sama, chłopak chyba umarłby z nudów przez te 2,5 h ;) Ja w większość miejsc staram się chodzić sama, z chłopakiem to tylko jak mamy coś wspólnie do załatwienia albo jak na spacer jakiś wspólny idziemy.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: