
aniaaa27
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez aniaaa27
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Kala to co napisałam w poprzednim wątku to nie stwierdzenie, a gdybanie. zjadło mi słowo *może*. A może za krótko przyjmowałas leki, aby ci pomogły, abys mogła poczuc sie wolna i nauczyc sie zyc tak jak przed atakami. mi lekarz przepisujac tabletki powiedzial ze one nie rozwiaza problemu, ale nauczą wychodzenia z domu ze swiadomoscia ze nic mi sie nie stanie, bo dla mnie to jest własnie największym problemem. abym sie nauczyla wychodzic z domu, chodzic do sklepów, załatwiac sprawy..... musze wyjsc i miec swiadomosc ze nic mi sie nie stanie. A pozniej nawet gdy odstawie leki i leki zaczna sie pojawiac, to jak bede mysla ze nic mi sie nie stalo tydzien miesią temu to teraz tez nie, nawet jesli nie biore leków. a Ty własnie moze jeszcze nie *nauczyłas* sie tego poytywnego myslenia, dlatego ci wróciło. ja sobie jeszcze obiecałam pewna rzecz, o której dawno mazyłam, ktora jest moja pasją, dalam sobie czas do konca roku, ze jak bede juz czula sie dobrze, ze bede sama wychodzila i sama funkcjonowala w srodowisku, nie obciązajac bliskich a przede wszystkim meza to ja sobie sprawie. chodzi mi o wyjadz w góry. ze wejde na szczyt i bede krzyczec na cały głos, az wy mnie usłyszycie* kocham zycie*, przejade sie kolejka, co teraz nawet na sama mysl o tym wywołuje u mnie lek, no bo jak to tak daleko od domu, daleko od jakiejkolwiek drogi ewakuacji... ze nie wroce w ciagu 5 minut tak gdzie bede chciala. boże jak pięknie miec marzenia. mam nadzieje ze sie ziszcza.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc wszystkim. Inouke, wyrazy współczucia z powodu śmierci dziadka. Cieszę się ze byłas na pogrzebie, pożegnałaś się. To dużo daję. A najważniejsze ze wytrwałas. Rozumiem Cie doskonale bo ja sama w święta Bożego Narodzenia chowałam dziadka. Tez się obawiałam, ze nie dam rady, jak wysiedze w kościele, zamiast się modlic i opłakiwac będę myślała o ucieczce. Ale tak jak Ty dałam rade. Podobnie było z moim ślubem. Tez się bałam tych wszystkich osób, tego ze będę w centrum uwagi, kościoła. Ale tez dałam rade. Bo jeśli mamy emocje, które nas na co dzien niespotykaja to dajemy rade. Nasza nerwica wydaje się wtedy taka malutka, jak by jej w ogóle nie było. Ale dlaczego nie może być tak na codzien - nie wiem. Gratuluje wujcia do sklepu. Małymi kroczkami do celu. Missajgon uściski dla kotka. Kala gratuluję pracy. Trzymam kciuki aby ci się udało. Może to własnie praca, pozwoli ci zagłuszyć objawy nerwicy. Na początku na pewno nie będzie łatwo, ale silna jestes, wiec dasz rade. A nocny incydent ma swoje podłoze w strachu przed praca własnie. Tak reagujesz, bo szykuje się duża zmiana w Twoim zyciu. Aga ciesze się razem z Toba ze nawiąujesz nowe znajomości. A poprzedni facet, skoro odszedł, to znaczy ze nie był ciebie wart. Powodzenia Urszulo, tak jak poprzedniczki uważam ze powinnas pójść do lekarza. Wiele rzeczy się wyjaśni. Moniko, jeśli meczyła Cie psychoterapia to dobrze ze zrezygnowałas. Po co się dołowac, uwsteczniac i zamartwiac. Efekty powinny być wrecz odwrotne. Może Twoja psychoterapeutka dołując swoich pacjentów siebie dowartościowywała. Może to ona ma jakies problemy i to ona własnie powinna zwrócić się po pomoc do specjalistów, a nie sama leczyc. Nieszczęśliwy powiodzenia w pracy. Dasz rade. A u mnie nie najlepiej. Od jakiegos czasu wszystkie objawy znacznie się nasilily. Znowu zaczelam zamykac się w domu. Sama siebie już mialam dosyc, wiec o mezu już nie wspomne. Jak razs się udalo to kolejnych 10 już nie. Zaczęło mnie to już przerazac, ciągły lek, niepokój, strach i świadomość ze sobie nie poradze. Mysłam ze jeszcze troche a zwariuję. Bardzo długo broniłam się przed lekami, ale jednak zaczelam oprzyjmowac. Co prawda od niedzieli dopiero, ale najgorszy był moment wzięcia pierwszej pigłki własnie. Skutki uboczne jako tako, tak jak pisze Inouke trzeba przezyc i Wierzyc ze mina. Przyjmuje leki z serii SSRI a dokładnie Escitalopram (escitil). Jeśli ktos ma jakies doświadczenia z tym związane chetnie usłysze opinie. Wiem ze do pełnego efektu terapeutycznego daleka droga bo to wymaga czasu, ale zawsze to jakies światełko w tunelu. Pozdrawiam wszystkich.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Moniko witam cię serdecznie. Mój post włąsnie powinien tak wyglądać jak Ty to napisałaś. Ujęłaś to idealnie:) Co u ciebie słychać? mąż juz w domu? Twój pewnie przyjedzie, za to mój z kolei wyjeżdza na tak samo długo niestety. Ale daje rade. Miałam chwile załamania totalnego, ale poszłam na siłę do sklepu, może troche pod presją może nie, ale wytrwałam i jestem z siebie dumna. Byłam też samam w dośc długiej jak na mnie trasie samochodem, ale dałam rade. Zaczęłam czytać posty Pani Jadwigi z sąsiedniego forum i dużo mi to dało, bo duzo dzięki niej zrozumiałam. Posadziłam obok siebie tą francę i raz ją olewam, a raz się z nią zaprtzyjaźniam. Tłumacze sobie ze wszystkkie objawy fizyczne to własnie przez nia i nie dołuje sie nie nakrecam. Niedługo zaczne stosowac metode 1000 kroków. Pożyjemy zobaczymy. cieszę się ze bardzo za zaglądaja tu starzy forumowicze. Tak jak pisała gruszka, czasami dobrze jest się odseparowac na jakis czas, od ludzi z takimi samymi problemami, bo ich objawy przenosimy na siebie, zaczynamy odczówac to samo co oni, patrzymy na wiecej rzeczy z dystansem. Ja zaczynam walczyc, bez leków z którymi miałam juz małe przeboje, bo czułam się jak snięta ryba, bede pracowac nad sobą. w końcu wiosna, wiele osób chce się zmienić, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie własnie. Pozdrawiam wszystkich i zyczę zdrowia.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam wszystkich:) odniose się jeszcze raz do swojej wypowiedzi. dzis juz ochłonełam i może troche za ostro potraktowałam niektórych. Przepraszam za ton swojego postu, mozna było napisac to delikatniej. Wyciagam rękę na zgodę i zamykam temat. Pozdrawiam.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tak Inouke ja to własnie w ten sposób odebrałam. To jest mój punkt widzenia i moje zdanie. Nie wypowiadałam się za wszystkich, a tylko i wyłącznie za siebie. Nie powiedział ze było cos złego w tym ze odpisywałas Kali nieszczęśliwemu..., ani tego ze zwracałas się do wszystkich. Forum jest dla wszystkich, nie jestes tu dla mnie, ani ja dla Ciebie, nie musisz zgadzac się z moim zdaniem, bo właśnie w nas jest piękne to ze różnimy się od siebie i każdy z nas jest niepowtarzalny, zarówno ze swoimi wadami jak i zaletami. Jesteśmy tu bo mamy podobne problemy, tworzymy jakis rodzaj społeczności, tylko ze nie w realu. Ty nie lubisz i nie będziesz lubiła, a może i szanowała mojej szczerości, ale są tacy którzy ją doceniają. Ja nie oceniałam nikogo w swojej wypowiedzi, a jedynie wyraziłam swoje zdanie.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
He, miałam tu nie zaglądać, ale co raz patrzę co sie tutaj dzieje i dzisiaj już nie mogłam wytrzymac!!!!!!!!!!! Kala to nie Twoja wina ze forum milczy, ale to Ty właśnie, nieszczesliwy i Inouke, a później i stajnia stworzyliście taki zamkniety krąg, do którego nikogo nie wpuszczaliście. cofnijcie sie kilka stron wstecz i oczytajcie jak się zachowywaliście. Aga pisała ze rozstała się z facetem, ktoś inny pisał ze odniósł jakis sukces, Monika też zwracała Wam uwagę, a wy co? a Wy nic. (no dobra Kala się odniosła do tego tematu i uratowała po części Wasze twarze) Tylko i wykłącznie wasze problemy były na tapecie. Nie odnosiliście sie do niczyich postów poza swoimi, ogromnie egoistyczne zachowanie. A jak was dziewczyny i chłpaki tu przyjmowali, to radzili Wam, pocieszali Was, wspierali, a Wy? Powtarzam jeszcze raz NIC nie robiliście, nie zauważaliście niczyich postów i skupialiście się tylko i wyłącznie na sobie, na swoich lękach, problemach, a każdy kto tu zagląda, przeżywa dokładnie to co Wy. Bodajże Krysia i Nerwusek co raz z Wami pisali i podnosili Was na duchu, a Wy ich? Co zrobiliście? Tyle ode mnie.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc wszystkim moniko ja z kolei mam tak ze jak na dworze jest szaro i nie swieci słonce lepiej sie czuje, a to dlatego ze nie mam uczucia takiego ze jak słonce swieci to bedzie mi goraco i zemdleje. moze to i chore, ale taka prawda. lubie tez słońce, ale nie cały dzien, niech troche poswieci i sobie zajdzie za chmurke. byłam u jeszcze jednego lekarza, tym razem u ogólnego, nie robiłam wyników ani zadnych innych badan, ale rozmawialam o nerwicy i o obawach przed lekami. przepisała mi podobno delikatny srodek mianowicie pramolan. wzielam dwie pigułki, ale czuje sie po nich jak snieta ryba, mało co kontaktuje, jak by mnie ktos po głowie bił cały czas. Na leki od psychiatry nie zdecydowałam sie niestety. lekarz ogólny specjalizuje sie tez w psychologi i cały czas mówiła aby sie czym s zajac, jak najwiecej przebywac na swierzym powietrzy, ruszac sie, zajac czyms mysli, a z nerwicy da sie wyjsc bez leków. ma w sumie racje kobieta tylko troche ciezko to w zycie wprowadzic. ale po wizycie u niej zaczełam zastanawiac sie czy ja sie nie nauczyłam tez swoich zachowan. codziennie zle sie czułam codziennie cos mi sie robiło, wiec dzis tez napewno mi sie zrobi i tak sama sie wkrecam. postanowiłam tez duuuzo wiecej cwiczyc i ruszac sie na swierzym powietrzu. daleko to ja nie wyjde, ale zaczełam od wczoraj. cwiczyłam ponad pół godziny, dzis wszystko mnie boli, ale czuje sie szczesliwsza. chce cos zmienic sama, bo mam juz dosc tego stanu w którym obecnie sie znajduje. Was tez opuszcze na jakis czas, bo nie chce sie wkrecac w ten sposób, ze jak wy zle sie czujecie to zaraz i ja tak samo kiepsko sie czuje. i tu własciwe by było powiedzenie, takim sie stajesz z kim przestajesz. Masm nadzieje ze jak sie do Was nastepnym razem odezwe, bede sie mogła juz czyms pochwalic, bo wiem ze nerwica siedzi w głowie i tylko w głowie, a nasze fizyczne objawy to tylko macki tej francy, która chce nami zawładnąc. I nawet w chwili ataku, paniki nic nam sie nie stanie, bo w koncu nigdy nam nic sie nie stało, a ataków każdy z nas przezył juz tyle ze trudno było by zliczyc. Missajgon, Zabko, Gruszko, Moniko, Nerwusku, Ofelio, Aga i wszystkim pozostałym tu niewymienionym zycze jak najwiecej zdrówka. a no i czekam na odzew w srawie spotkania.Buziaki:)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wszystkiego dobrego z okazji dnia kobiet wszystkim kobietkom i mężczyznom tu zebranym zycze:) Ja zarówno do psychiatry i psychologa chodzę prywatnie. Szkoda kasy a jakże, ale nie wyobrażam sobie stać w kolejkach, użerać sie z ludzmi, wejśc na drugie piętro, dojsc na koniec skrzydła budynku i tam być. Ja MUSZE byc blisko wyjscia bo musze i tyle. Moja psycholog jest tylko psychologiem, a nie psychoterapeuta, ale jestem z niej zadowolona. Nigdy nie przerwała w pół zdania, noigdy nie zakończyła wizyty dopóki nie zostanie skończony temat, zawsze od niej wychodze dowartościowana. płace 100 zł. Psychiatra też podobnie, za wizyte bierze 70 zł, na początku więcej, (bo głównie zależało mi wtedy na zwolnieniu lekarskim do pracy). Ogólnie nie narzekam. Ja od kilku dni kiepsko sie czuje, to znaczy z nerwicą nic sie nie zmieniło, ale jakies samopoczucie do dupy. dużo myślałam ostatnio o sobie, o swoich lękach i o ograniczeniach. Zdaję sobie sprawe ile rzeczy mnie omija, ile jestem stratna. Ja nawet sama do lekarza nie jestem w stanie wyjść aby sobie badania zrobic, bo to wiarze sie ze staniem w kolejce, z obcowaniem wsród ludzi, nie jestem w stanie nic załatwic nic, kompletnie nic. Mam nawet problem z przejsciem się po najbliższej okolicy, bo co bedzie jak mi się cos tanie, jak mnie cos złapie? Byłam w sklepie, byłam w kosciele, ale co z tego , jak po pierwsze nie sama, tylko z obstawą meza, a po drugie jak ja tam nawet nie myslałam racjonalnie, tylko oby wyjsc i oby się juz to skończyło. mój mąż też ma już dość, widze to. Co raz mniej chce ze mną rozmawiac na ten temat, coraz mniej mnie motywuje i zmusza do wyjscia z tej pieprzonej izolatki która sobie sama utworzyłam. Miałam tyle plnanów, tyle marzen, mam tyle spraw do załatwienia, ale wszystko jest zaniedbane, niezrobione, bo wszystko wiąże się z wyjsciem z domu, z dojazdem do miasta,, z przebywaniem wśród ludzi.... Mam już dośc, coraz bardziej wierze w to ze z tego nie da sie wyjsc, ze, nerwica zamiast oddalac się ode mnie coraz bardziej mnie otacza, ze da sie normalnie życ, ze może byc normalnie. Najgorsze jest to wychodzenie z domu, sklepy spozywcze, bo gdyby nie M to bym z głodu umarła, sklepy z ciuchami - wszystko za duze w szafie, bo schudłam i to bardzo dużo, instytucje - nawet to ze musze się zarejestrowac jako bezrobotna musze z mężem ustalic, no bo jak ja mam tam sama isc? Jak z tym cholerstwem życ, ja juz nie mam sił....
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ofelia to ja pyałam o płeć. Dziewczynka, o matko jak suuuuper. Gratuluję Wam z calego serca. A wiesz juz jak dzidzius bedzie miał na imię? Zresztą nie ważne, najważniejsze aby mama i mały pędrak w brzuchy były zdrowe. a z tym wychodzeniem/zostawaniem w domu to masz rację. Nic się nam nie stanie ani tu ani tu, tylko musimy to wszyscy zrozumiec. A do tego niestety trzeba czasu. Pozdrawiam wszestkich nerwusków:)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kala, nieszczesliwy poczytajcie moje posty sprzed kilku miesięcy. Ja nawet z pracy zrezygnowałam bo bałam się wychodzenia, gdyby nie mąz umarłabym z głodu, bo do sklepu tez nie wejde, przykłady można mnożyć. Dlatego wizyta u lekarza, psychiatry, psychologa wiele pomaga, nawet sama świadomośc tego ze jest się pod opieką lekarską. Ja chwaliłam się niedawno, ze byłam w kościele, weszłam do dużego sklepu w którym nie byłam ponad rok!!!!!!! Nie biorę leków, choć mam je w szafce i czekam na odpowiedni moment. odrabiam zadania domowe zadane przez lekarzy, bo dla mnie największym problemem jest wyjście z domu, do ludzi. Tak jak kala pisze, obawiamy się ludzi, a przeciez nie powinniśmy, bo w razie gdyby cos nam sie stało oni nam pomoga przecież. To jest choroba duszy, nie ciała, dlatego samymi lekami nie da sie tego wyleczyć, potrzebna jest nieustanna praca nad samym sobą, ważna jest też pomoc i bliskośc drugiej osoby. Choroba duszy, ale czesto jakiekolwiek ukłucie, ból, który jest naturalny powoduje to ze wyobrazamy sobie najgorsze, ze umieramy, ze umrzemy, a to jest tylko nerwica, która nie dośc ze zawładneła umysłem, to zawładnąc też chce ciałem. Wszystko ładnie brzmi, ale wprowadzic w zycie to o czym pisałam jest cholernie cięzko niestety...... Walczcie, piszcie, nie bójcie się lekarzy, bo oni sa od tego aby pomóc. Najważniejszy jest pierwzy krok, krok do przyznania się przed samym soba ze dzieje się ze mna coś niedobrego, ze coś jest nie tak.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witajcie Moniko, Twój lekarz jest chyba naprawde dziwny. Może powinnaś zmienić, tylko nie wiem czy jest jakis inny w Twojej okolicy. Zmiana lekarza też niesie ze sobą pewne ryzyko no i w czasie się wszystko dłużej rozciągnie bo od nowa będziecie musieli się poznac. To już nie jest takie łatwe. Obecny lekarz nie traktuje raczej pacjenta indywidualnie i nie stara się mu pomóc i go zrozumiec, a tylko odbębnić wizyte i następny. Przecież wizyta u takiego lekarza powinna nas podnieść na duchu, umocnic nasze siły i wiare w siebie, pomóc cos zrozumiec i cos z tym fantem zrobic, a nie jak opisujesz przysporzyc jeszcze wiecej problemów i złych emocji. Ciężka sprawa. A jak dzisiaj się czujesz, wszystko dobrze? Ja dzisiaj kiepskawo się czuje. Mój mąz tez wyjechal i jakoś mi dziwnie, wziełam ziołowe tabletki, aby nie dopuścić do paniki, ale cały czas cos we mnie siedzi i jakos dziwnie podenerwowana jestem i nie swoja. Słońce pięknie swieci i delikatny mrozek jest, wiec pogoda super, a ja jakoś boje się wyjsc na dwór. No ale może jutro będzie lepiej. Urszula mi kiedys się uroiło ze jak nie wypije rozpuszczalnych witaminek to zasłabne i tak piłam codziennie przez długi czas. Ale teraz już przestała. Co prawda pije i to bardzo dużo, nawet jak nie czuje potrzeby bo w głowie siedzi mi cały czas myśl, ze jak się odwodnie to zasłabne i zemdleje. Wiem ze to może głupie, ale z tym piciem to chyba każda z nas ma jakies problemy. Aga co się dzieje, Az tak źle jest. Napisz cos wiecej. Kala masz racje z tymi związkami cos się dzieje. Ja tez mam duuuzo znajomych którzy się rozwodza a przed slubem byli ze sobą kilkanaście lat i wszystko było dobrze. Może cos jest w tym stwierdzeniu ze związek można przechodzic, ze cos się wypaliło i jak nie ma tego kawałak metalu na palcu to to już nie ma sensu? Nie wiem sama. Ja byłam ze swoim M 5 lat przed ślubem. Wiem jednak ze gdyby nie slub pewnie już by nas nie było razem, to już za długo trwało na tym etapie. Potrzeba czasami zmiany, aby cos na nowo mogło się narodzic. W trakcie chodzenia rozstaliśmy się co prawda na kilka miesięcy i każde z nas miało kogos innego, ale chyba tylko po to aby zrozumiec ze ze sobą było nam jednak najlepiej. Dzisiaj jesteśmy 2 lata po ślubie i kocham swojego męza nad życie. Życzę Wam tego samego. Nieszczęśliwy, od kogoś zawsze trzeba zacząc, zacznij od rodzinnego, może on w razie potrzeby i po pierwszej diagnozie pokieruje Cię dalej. Missajgon, Żabka, Gruszka, co z Wami się dzieje. Żyjecie?????
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc :) Inouke ciesze się ze odebrałas moje słowa tak jak sobie wyobrazałam. Super ze byłas na zakupach i to wśród ludzi i tyle czasu. Tak trzymaj i oby tak dalej!!! Krysiu dziewczyny mają rację. Czas leczy rany i to nawet te najgłębsze. Twój syn potrzebuje czasu, bo rozwód przeciez to niemałe przezycie. Ofelio, super ze dzidzius daje o sobie znac. A wiesz już może jaka płeć? Przepraszam za ciekawośc, ale to jakoś tak samo z siebie. Witaj Kala. Pisz z nami, to pomaga. Tak witały i przywitały mnie osoby już tu obecne, wiec i ja tak Cie witam :)) Tu można się pożalić, otzrymac wsparcie, porade, a nawet niezłego kopa hihihihi Dla mnie najważniejsza jest świadomośc tego ze nie jestem odosobniona. Ze nie tylko ja choruje i każdy z nas tu obecnych wie co przezywamy i nas rozumie. Ja tez tu jestem stosunkowo od niedawna. Ale wiem ze obecnośc na tym forum pomaga, bo jeśli dowiem się na przykład ze ktos gdzies był, ze cos mu się udalo, to mu zazdroszcze tego w pozytywnym znaczeniu oczywiście i wtedy mam wieksza motywacje do tego aby samemu gdzies wyjsc, aby się przełamc. I dzis się własnie przełamałam!!!!!!!! Pomóg mi mój mąz, który już jest w domu. Byłam w kościele na mszy z kazaniem nawet, miałam mały kryzys, bo takie gorąco mnie zalałao, ze mysłam ze padne, ale poszłam na koniec kościoła, stałam prawie w drzwiach gdzie było dużo chłodniej i byłam do końca. To po pierwsze, bo drugie tez było. Byłam w sklepie i to duuuuuzym, w którym nie byłam juz ponad rok. chciałam sama wejsc, nie potrzebowałam namowy i niczego innego. Byłam tylko po ciastka, żadne tam duże zakupy, ale przełamałam się i weszłam. Jejku jaka ja dzis dumna z siebie jestem i szczesliwa, czego i Wam zycze. Miłego weekendu.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc dziewczyny i chłopaki Moniko, bardzo mi przykro ze zostajesz sama i to na tak długi okres. Zdaje sobie sprawe ile jest załatwiania, zakupów i wszystkiego co jest potrzebne aby przetrwac miesiąc. A może to własnie dzieki temu ze zostaniesz sama, zmobilizujesz się choć do jakiego malutenkiego kroczku w strone wyjscia z nerwicy. Wyobraz sobie mine meza wracającego ze szkolenia, który dowiedział się ze gdzies byłas. BEZCENNA musi być i jest, bo sama to przezywałam. Ja będę trzymac kciuki, aby cie nie łapało jak będziesz sama. Gdy będzie Ci zle to pisz, bądź z nami, nie zostawaj z tym sama, a wtedy będzie ci lzej. Missajgon pilnuj kotka, bo lis to chytre zwierz. A może on jakis wsciekniety, skoro do zabudowan przychodzi. Dzikie zwierze nie powinno chyba. Ja z okresem tez mam problemy, przez rok czasu brałam chormony, nie mialam zadnych skutków ubocznych, ale mimo wszystko to hormony. Teraz nie biore, a miesiączka przychodzi i odchodzi kiedy chce. Inouke, nie obraz się za to co ci napisze, ale uważam że Ty za bardzo wszystko analizujesz, ciągle podajesz nowe objawy i szukasz nowych, doszukujesz się drugiego dna, troche wiecej pozytywnej autosugestii, a może będzie lepiej. Każdy z nas znalazł się tu z wiadomego powodu, każdy z nas ma problemy i inaczej reaguje, każdemu z nas życie wywróciło się do góry nogami przez tą francę, ale każdy jakoś daje i musi dać sobię rade. Każdy z nas chciałby wrócić do życia sprzed choroby, podróżować, wyjeżdżać bez obaw na wakacje, zostawac samemu w domu, chodzic po sklepach i robić te wszystkie rzeczy na które w tej chwili nie może sobie pozwolić. Uwierz w siebie bardziej. Chodzisz do psychologa po to aby ci pomógł, wizyty nie mają być miłe, a konstruktywne. Masz coś z nich wynieść, choć w danej chwili, może ci się wydawac ze jest całkiem inaczej. Nie byłam może zbyt miła, nie będę tez przepraszac za to co napisałam, uważam że każdy z nas ma prawo wyrażac swoje zdanie, co własnie uczyniłam. Mam tylko jedną znajomą która jest szczera do bólu, ale to własnie ja najbardziej cenię, za szczerośc własnie, a nie za to ze mówi mi rzeczy, które chciałabym usłyszec. Mam nadzieje ze Ty potraktujesz to w podobny sposób. Gruszeczko co u Ciebie, wszystko dobrze, nic się nie odzywasz, martwimy się o ciebie już. Ofelio jak dzidziuś? Krysia?
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć!!!! Ja już po wizycie u psychologa i psychiatry. Dwóch takich specjalistów to stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Psychologa miałam rano, ale musiałam przełożyć wizytę na wieczów aby nie jechac sama bo jednak nie byłam w stanie. Psychiatra popołudniu. Mam taki mętlik w głowie, ze nie wiem kiedy poukładam sobie myśli. Jest ich az tak dużo. Psychiatra powiedział, ze leki w moim przypadku to koniecznośc, wiec im szybciej tym lepiej. Postanowione ze w przyszłym tygodniu maz ma miec wolne i zaczynamy. Powiedział tez ze przepisał mi najmniejsza terapeutyczna dawke, wiec nic złego nie powinno się dziac. Powiedział tez abym niektóre rzeczy przewartościowała, wtedy będzie mi lżej, szczególnie wszystko co związane było z pracą i jej otoczeniem. Powiedział tez ze w jakis sposób róznie sie od jego pacjentów, bo u mnie nie widac nerwicy na zewnątrz, to znaczy nie jestem znerwicowana fizycznie, czy jakos tak to okreslił, a jednak mam taki ogromny opór wewnątrz siebie który pozwolił nerwicy mną zawładnąć, ze jak bym go odwróciła w drugą stronę to wtedy wracałabym do zdrowia. Powiedział tez ze w przypadku ataków, powtarzac sobie ze tak jestem skonstruowana i tak reaguje na niektóre rzeczy i to jest normalne. Wizyta trwała ponad godzine!!!!! Troche zamotałam, ale może zrozumiecie. Psycholog tez bardzo dużo ze mną rozmawiała, wizyta tez trwała ponad godzine. Ta troche bardziej bolesna była, bo cały czas byłam uświadamiana, ze jak bede się cofać i uciekac od wszystkiego, a mąż będzie za mnie robił prawie wszystko co jest związane z kontaktami społecznymi, to zamknę się w domu, i tylko po nim bede mogła się poruszać. Niby o tym wiedziałam, ale nigdy tego nie analizowałam, i nie wypowiadałam na głos. A tu.... Mam tez kilka zadan domowych hihiihi jak w szkole. Do następnej wizyty mam codziennie wychodzic z domu i wychodzic jak najdalej. Mieszkam na wsi, wiec ze spacerami nie ma problemu. Najpierw mam wychodzić dokąd dam rady, a z każdym dniem kilka kroków dalej. To samo ma byc z jazdą samochodem, ale ważniejsze są spacery, gdzie nie ma zadnych *podpórek*. Tak mnie wczoraj zmotywowali, a może omotali, ze późnym wieczorem nawet byłam z mężem w sklepie. Stwierdził nawet ze jak nie chodziłam to niechodziłam i pieniędzy nie wydawałam, a jak już poszłam i to na krótkie zakupy to wydałam ponad 100 zł. hihihiihihi ciesze się bardzo z tego i jestem z siebie dumna!!!!!! Wy też możecie być z siebie dumne, bo to po części i Wasza zasługa:) Inouke, przykro mi, ze masz takie a nie inne relacje z mamą. Różnie w życiu bywa. Dziewczyno Ty masz 25 lat, jestes dorosła, zaczynasz nowy etap życia z kims kogo kochasz, wiec walcz o swoje szczescoie. Jesli Ty bedziesz szczesliwa to i Twoja mama bedzie, tylko musi zając jej to troche czasu. Może boi sie ze jak sie wyprowadzisz to o niej zapomnisz, nie bedziesz jej odwiedzac i utrzymywac z nią kontaktów i dlatego tak reaguje. Nie realizuj marzen kogos tylko swoje, bo wyrzuty sumienia bede Ciebie kiedys gryzły, ze nie spróbowałas, nie zawalczyłas. Powodzenia :) Nerwuski kochane na dzis już koncze, bo mam kupe prac do wykonania i natłok myśli które musze sobie uporządkować. papapapappapa:)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc wszystkim, Gruszko ciesze się ze wyniki ok, a to kołatanie serducha, jak widzisz nie są groźne. Agus na pewno nie jest łatwo chodzic do pracy jak się jest chorym, ale to może własnie ona odciągnie cię od nerwicy. Ja od kiedy nie pracuje czuje się duzo gorzej, bo mam wiecej czasu, mniej zajec, a to przekłada się na myslenie o swojej chorobie. Missajgon gratuluje kota. Ja na podwórku mam psa, obowiązki są, ale i ile uciechy. Krysiu super ze wyniki dobrze wyszły. Renato gratuluję wyjścia z tej choroby i powrotu do normalnego życia. Oby tak dalej. Inouke wszystkiego najlepszego!!! Ja dziś krótko, nawet nie wiem sama jak się czuję, chyba względnie. Było by ok, gdyby nie jutrzejsza wizyta u psychologa, na którą muszę sama pojechac. Boje sie drogi przebytej autem, a nawet samego siedzenia u psychologa. Matko...czy to musi byc takie cięzkie. Czy ta choroba jest niezniszczalna, czy ona musi tak upadlać i ubezwłasnowalniac? Ja mam juz jej serdecxznie dośc!!!!!!!!!!!!! chciałabym się jej pozbyć, ale ja juz nawet nie pamiętam za dobrze okresu przed chorobą. Chciałaby dusza do raju ale grzechy ją trzymają...... Trzymajcie się nerwuski.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej wszystkim:) Moniko, ja też tak mam ze ataki biorą się z niczego, siedzę sobie i nagle bach - jest. Nie wiem z czym to jest związane, w tych chwilach nie myślę na przykład o ataku a on sobie nagle przychodzi. Aga każdy związek przezywa kryzys, jedni mniejszy, drudzy większy. Kończy się zima (mam nadzieje), więcej słońca i może jakieś przesilenie zimowo - wiosenne. Z własnego doświadczenia wiem, że my kobiety ciągle zarzucamy facetom brak wsparcia, brak akceptacji, zrozumienia, ale tak na szczera prawde, czy my dajemy z siebie to czego od nich wymagamy, a nawet żądamy ? To już każda z nas musi sobie na to pytanie odpowiedzieć. Życzę Wam ocieplenia stosunków hihihih Krysiu nie dramatyzuj tak, to nic nie da. Zaniesiesz próbki do badania, poznasz wynik, na pewno nie jest tak źle jak sobie wyobrażasz. Nie można tak wszystkiego widzieć w czarnych barwach. Na pewno jeszcze kupa zycia przed Tobą, potrzebna jesteś wielu osobom, które cię kochają, szanują. Tak jak pisała poprzedniczka, może to krew z hemoroidów, albo z żelaza. Będzie dobrze, tylko musisz w to uwierzyć. Ofelio, ja bardziej boję się gdzies sama wyjsc i cos załatwić, aniżeli zostać w domu. W jakims sensie dom jest moim azylem, chociaz i tu łapią mnie ataki, ale jakos tak bezpieczniej się czuje. Przebywając poza domem, boje się ze w reazie ataku nie zdąże do niego dojsc, ze będą widzieli mnie inni ludzie, ze nie będę miała się gdzie schowac... Dużo zdrowia dla dzidziusia:) Missajgon mam nadzieje ze po tabletkach przejdzie ci ten ból i będzie już ok. A ja wczoraj byłam w sklepie!!!!!!!! W ogrodniczym i to taaakim duzym. Nakupiłam sobie już nasionek warzywka wszelkkiej masci, gabarytów i kolorów, Az mój M. smiał się ze trzeba zaorac pół podwórka aby to wszystko wysiac. Co najdziwniejsze, ze jak tak bardzo bardzo sie chce, bo po cos dla siebie i w ogóle to wejde, z oporami ale wejde i w miare dobrze sie czuje. Próbowałam tez wejsc do dużego spozywczaka, ale nie dałam rady :( Kupiłam tez dużo nasionek kwiatów, do wiszących donic, bo mam kupe miejsca teraz to i czasu pod dostatkiem, wiec będę działac. Wczoraj cały wieczór siedziałam i analizowałam, które trzeba wczesniej wysiac do donic w domu, które bezpośrednio do gruntu i tak dalej. Humorek tak mi się poprawił ze szok. Zaczealm tez jeździć na rowerku (stacjonarnym) bo moja kondycja tez do D. Troche się zmachałam, ale takie przyjemne uczucie to było. Ja na razie dobrze się czuje, M. był niedaleko domu, wiec inne samopoczucie było, ale dzisiaj pojechał Az na 10 dni i to daleko od domu. Ale mam nadzieje ze nic mnie to nie ruszy i będzie ok. Ja teraz pisze w wordzie, pożniej kopiuje wpis i wklejam tutaj, bo mi cały czas posty zjada, i stad się biorą te szlaczki, za co przepraszam :) Pozdrawiam wszystkich
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Inouke, ja popieram dziewczyny, zle się czułaś to wezwałas pomoc, bo w końcu oni od tego są, aby pomagać. Możliwe ze masz wyzuty sumienia, ze ich wezwałas bo wiedziałas co ci jest, ale w chwili paniki mało kto nad soba panuje i potrzebna jest pomoc, a nawet sama mysl ze oczekujesz na pomoc, a nie zyjesz w zawieszeniu. Ja biore ziołowe tabletki, a jeśli mam atak, to po prostu musze uciec z tego miejsca bo wiem ze za chwile bym zwariowała. Ja nigy nie walczyłam, nie byłam Az tak silna, aby atak przezyc świadomie. Wiem ze jest Ci trudno, studia i tak dalej, z niektórych miejsc nie da się tak pop prostu wyjsc. Uwież mi ze się da. Ja całe studia magisterskie unikałam uczelni, przerazała mnie ogromna aula, ilośc osób, ten wszechogarniający tłum. Ale dałam rade, troche sposobem, troche kombinowaniem. Na zajecia nie chodziłam, na egzaminy tez. Zaliczyłam wszystkie w ostatnim terminie jak już było na prawde mało osób. Ale miałam ten komfort ze studiowałam i pracowałam w tym samym kierunku, wiec nie miałam Az tak duzycch problemów z zaliczeniem. Mam nadzieje ze i Ty dasz sobie rade. Moniko, to faktycznie z Ciebie sportsmenka hihihih. Ale przyganiał kocioł garnkowi, ja nie lepsza jestem. Przejde kawałek i już zadyszka, mało ducha nie wyzione. Zaraz serducho wali i bardzo krótka droga do ataku. Też sobie obiecuje ze cos z tym zrobie, ale jak na razie stoje w miejscu. Ja już po remoncie w końcu. Wszystko wyszło tak jak chciałam, a nawet lepiej. Całą sobotę i niedzielę sprzątałam. Byłam tak zmeczona ze nawet nie dałam rady myśleć o tym ze xle się czuję. A jak spałam - jak zabita. To uczucie fizycznego zmeczenia jest sto razy lepsze, od tego psychicznego z którym mamy do czynienia na co dzień. Musze się Wam jeszcze do czegoś przyznac. Byłam z mężem w niedziele w miescie. Wszystko tak zorganizował, ze podjechał pod duży sklep, zaczal liczyc samochody -było ich 6- i poprosił mnie aby wejsc do sklepu, po jedną rzecz. Dał mi kluczyki od samochodu, w razie czego jak bym chciała wczesniej wyjsc. A co ja zrobiłam spanikowałam. Nie weszłam. Wiedziałam ze est mało ludzi, ze tylko jedna rzecz, ze wszystkie warnki sprzyjają temu abym weszła, a ja się bałam. Mam takie ogromne wyrzuty sumienia i zal do siebie ze nie spróbowałam, bo przeciez się starał, bo chciał dobrze, wejsc nie tylko dla siebie, ale i dla niego. Wiecie jak takie sytuacje mogą podłamac na duchu. Pieprzony sklep, jeden budynek, a tyle problemów, nerwów... Missajgon, Gruszka, Majka, Żabka, i wszyscy których nie wymieniłam, co u Was? Miłego poniedziałku:)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc wszystkim Ja pączków nie piekłam, ale i tak się najadłam hihihi chociaz ja to bym mogła przytyc bo same kosci na wierzchu tylko mam. Jak za duzo ciałka jest to zle ale jak za mało to tez nie jest najlepiej. Pando ja nigdy nie mierzyłam sobie pulsu, wiec nie odpowiem ci na pytanie, czuje jak czasami bardzo szybko bije, a jak jest już naprawde zle to biore takie kropelki, bodajże milocardin. Akurat na puls nigdy szczególnej uwagi nie zwracałam. Gruszko, a Ty chyba z tym holterem wykrakałas, ze wszystko z serduchem będzie ok hihihi. Ale porozmawiaj z lekarzem, może coś innego ci doradzi. Tak jak Ofelia pisze, wszystko w naszych głowach siedzi. Jak będziesz miała wyniki to koniecznie napisz jak wyszło badanie. Żabko ja z Twoimi dziecmi mogę posiedzieć, ja bezrobotna i czasowa, nogą tupać nie będę... Żartuję oczywiście, Szkoda ze masz taką tesciową. No ale co zrobisz. Na pewno zorganizujesz cos i się uda wybrac na rehabilitację. Dziękuje Wam za opinie w sprawie leków. Będę brała na pewno, ale musze poczekac do początku marca jak maz będzie kilka dni w domu. Może będę dobrze się czuła, ale wole mieć jednak ten komfort psychiczny ze nie jestem sama. Odwołałam dzis wizyte u psychologa, może troche z lenistwa przyznaje się bez bicia, ale przede wszystkim dlatego ze zmeczona już tym remontem jestem. Ja się musze odpowiednio nastroic i przygotowac do rozmowy, a jak w domu taki bałagan i harmider ze nawet na kibelku skupic się nie potrafie, to już nie dla mnie. Ale umówiłam się na kolejny termin, żeby nie było ze zrezygnowałam. Akurat tak się złozy ze psychoterapię zaczne razem z lekami. Pozdrawiam wszystkich, buziaki.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Moniko, absolutnie się nie gniewam, dziękuje za Twoje słowa. Własnie w tym problem ze ja przeczytałam ulotke od deski do deski, stąd też moje obawy. Cały czas bałam się tego * to nie jest tak że tracisz osobowość, że jesteś fizycznie a nie psychicznie*, najgorszy jest ten pierwszy krok, pierwsza tabletka (może dlatego że nie chce dopuścić do siebie myśli ze musze jednak leczyc się tabletkami, ze jestem Az tak chora), ale będę walczyć ze sobą, wiem ze chce być zdrowa i te tabletki mi w tym pomogą. Jak by to powiedział Twój mąż ja Cię lubię:) Gruszko, ciesze się że już po wizycie. Masz tyle wyników do zrobienia, ale to tylko i wyłącznie dla swojego zdrowia i lepszego samopoczucia, komfortu psychicznego, ze wszystko jest dobrze. ja bym wywołała szybsze bicie serca pójściem do sklepu, zbytnim oddaleniem się od domu, miejscami które żle mi się kojarza. A serducha super, takie kolorowe, Az miło popatrzeć.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Moniczko oby do wieczora dasz radę. Trzymaj się. Tym pryszczem wystającym z pokoju tak mnie rozbawiłaś, że hej:) Żabko, święte słowa *na nerwicę się nie umiera*, tylko jak to sobie wytłumaczyć jak wszystko się sprzeciwia się ku nam. Pando ja za dziewczynami powtarzam, zapisz się na terapię. Ja jutro mam wizyte u psychiatry, a już dziś przeżywam, jak tam zajadę, czy musze sama jechac, kto ze mna pojedzie, jak wejde na drugie piętro itd. Sama się nakręcam wiem, ale nic na to nie poradzę. To własnie jest najgorsze, to nieustanne planowanie w razie gdyby. Gruszeczko czekamy na info co u lekarza. dużo piszecie o objawach odstawiennych leków, a jak się czułście gdy zaczełyście je przyjmować, chodzi mi o okres pierwszego tygodnia, ewentualnie dwóch. Ja codziennie zaglądam do szafki gdzie leżą pigułki i na nie spoglądam, ale bardzo sie ich boje. Boje sie ze beda złe, zle dopasowane, ze bede czuła sie po nich fatalnie i nie bede sobą. Boje sie tez tego ze (tak jak pisza w ulotkach) ze na początku stan osoby przyjmujace je sie pogarsza, a jesli beda złe i bede musiała je zmienic, wiec wszystko sie rozciąfnie w czasie i bede sie czuła dalej zle, zamiast tego co miało byc dobrze. Naiszcie swoje doswiadczenia na początku brania. Smacznych pączuszków wszystkim życzę i aby poszły w piersi, a nie w tyłek hihihihi
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześc nerwuski kochane! Nie mam ostatnio weny do pisania, a jak już się rozpisałam to mi posta zjadło i się wkurzyłam... Przez dwa dni byłam z mężem (on w pracy) w obcym miejscu, niedaleko od domu ale jednak. Nic mi się nie stało, ale nawet na dwór bałam się wyjśc, po mieszkaniu też chodziłam tylko z telefonem kom. Żeby w razie czego zadzwonić do kogoś jakby cos miało mi się robić. Od wczoraj mam malutki remoncik w domu, remont malutki, ale kurzu i bałaganu DUUUŻO. Na początku bałam się tych obcych ludzi bo....bo nie wiem czemu, ale teraz już mi przeszło. Od 3 dni biorę valerin max i musze Wam powiedzieć ze gorzej nie jest. W ulotce jest napisane żeby brac przez około 2 tygodnie, wtedy efekt będzie lepszy, bo działanie jakiegoś tam specyfiku dłużej się uwalnia. Do tego nawet doszło, że BYŁAM NA ROZMOWIE W SPRAWIE PRACY!!!!!!!!!!!!! I tak bardzo się niestresowałam nawet, chociaz był ze mna mąż jeszcze. Z rozmowy nici bo okazało się ze to akwizycja w sumie, a nie to co w ogłoszeniu. Ale poszłam tam w sumie nie dlatego ze Az tak mocno tej pracy potrzebuje, ale poszłam po to aby się prawdzić, czy nie ucieknę, czy nie zacznie mnie cos brac i w ogóle. Ale wszystko było dobrze i nawet nie wiecie jaka jestem z siebie DUMNA!!!! No i byłam tez w kilku sklepach tzn w żadnym spożywczym, tylko tam gdzie maja art. Do remontu (gipsy, kleje........) no i tez daleko nie musiałam chodzic bo parking pod samymi drzwiami, ale BYŁAM!!!! Do spożywczych tzn tam gdzie wiecej ludzi jeszcze się boje niestety. Po tym jak dziewczyny opisuje efekty odstawienie leków Az się boje brac swoich brrrrr.... Wiem ze zaleciło mi to już kilka osób i na pewno po dłuższym stosowaniu bym odżyła i wyszła do ludzi, ale bardzo się boje pierwszych dni i tego ze nie będę sobą (jeśli tak to można nazwac) no i później odstawienia. Na razie mam ziołowe, ale widze ze częściej musze brac, prawie codziennie... Przystopowałam troche z xxxx czego bardzo mi brakuje, ale musze wykonac zlecenie, bo termin robi się już dla mnie gardłowy.... Żabko cieszę się że Twój bąbel już po zabiegu. Teraz już tylko lepiej będzie. Gruszka, szkoda że wizyta nie wyszła w planowanym terminie, bo zdaje sobie sprawę ile musiało Cię kosztawac samo nastawienie do niej, ale już jutro będzie po wszystkim, zobaczy Cię fachowe oko i na pewno się lepiej już po tym poczujesz. Ja wczoraj też fatalnie się czułam, ale cały czas tłumaczyłam sobie że to przez pogodę. Ofelio popieram Twoje słowa, jak Się siedzi w domu tylko to nasz umysł i wszystkie myśli dnia związane są tylko z jedenym tematem, z naszymi atakami, same je nakręcamy i wpędzamy się w błędne koło. Życzę Ci dużo zdrówka i Twojemu malutkiemu szkrabowi też. Psycholog to na pewno dobre rozwiązanie, ja zaczęłam wizyty w zeszłym tygodniu, teraz mam w piątek następne spotkanie. Pozdrawiam wszystkich niewymienionych!!!
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc wszystkim, Krysiu cieszę się ze już po wszystkim,ze dałas rade i przetrwałas. Miłe to na pewno nie było. ale już teraz bedzie tylko lepiej. Ofelio gratuluję Ci serdecznie. Dużo zdrówka życzę Tobie i malutkiej pociesze:) Ja po weekendzie jako tako, raz lepiej raz gorzej, cały czas siedzi cos we mnie ale sie trzymam jakoś. Ja też dzisiaj króciutko, wiec pozdrawiam wszystkich serdecznie.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej, Missajgon ja Ci wysłałam już wiadomośc na maila. Żabko faktycznie los Cie nie oszczędza, ale już gorzej być nie może, wiec teraz musi byc tylko lepiej. Ja dziś krótko, bo żle sie czuję. Cała dygoczę i na zewnątrz i wewnątrz, boję się czegoś choć sama nie wiem czego, wzięłam ziołowe tabletki ale dalej jest bez zmian. Trzymajcie się ciepło i do usłyszenia.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
I jeszcze jedno, nie wiem skąd biorą sie w moich wpisach te szlaczki...
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej, Moniko, ja też boję się wychodzić do ludzi, ale jeśli chodzi o to spotkanie to sobie pomyślałam, ze będą tam tylko takie osoby jak ja, które tez odczuwają lęki i mnie rozumieją i nie wysmieją, ze w pół zdania będę musiała wyjsc bo coś się dzieje. Ale do wszystkiego trzeba dojrzec i nic na siłę. Gruszka trzymaj się, będzie dobrze, tak jak powiedziała missajgon to Ty nas inspirujesz do działania i robienia cudeniek z masy solnej, z muliny.... Może niech ta myśl Cie dowartościuje i odsunie od ciebie lęki. Co do wizyty u kardiologa... wrzesień!!!!!!! Przeciez człowiek chory na serce do września jak by miał czekać to zszedł by z tego świata. Oszaleli!!!! Masz rację idz prywatnie, nie mecz się dłużej. Missajgon jaki powiew wiosny wprowadziłaś na forum. Sadz, siej, kop, ciesz się rosnącymi i kwitnącymi później kwiatami. Ja niedługo też zaczynam, ale na razie tylko na parapecie ogórki i pomidory, w kubeczkach, bo ja Wam powiem ze mam nawet swoje zagonki za domem i warzywka uprawiam hihihihi Byłam dziś u psychologa. Bałam się jak nie wiem co, Az męża zaciągnęłam ze sobą, ale pani psycholog posadziła go w innym pomieszczeniu, wiec byłyśmy same. Wypytywała się wiele spraw, nawet wg mnie nie związanych bezpośrednio ze mną. Fajna babka, taka uśmiechnięta, życzliwa, potrafiąca wysłuchać, bo mówiłam dużo, ze jak wyszłam już od niej to nawet mi się buzi nie chciało już otwierac. Powiedziała ze czeka nas ciężka praca, ale do pokonania, bo nazbierało się tyle emocji, sytuacji i tego wszystkiego, ze trzeba to uporządkować. Już na pierwszym spotkaniu (co dla mnie było dziwne) po rozmowie ze mna, powiedziala ze moje leki, ataki i wszystko co jest związane z tą francą, po części spowodowane są stagnacją życiową. To znaczy jeszcze jakis czas temu cały czas cos się działo w moim zyciu, najpierw obrona pracy magisterskiej, pożniej przygotowania do ślubu, przeprowadzka, remonty i urządzanie mieszkania, a teraz co? A teraz własnie nic, codziennośc tylko, praca i dom, dom i praca. Wiec tak na marginesie wracając do tematu dziecka Moniko, może to jest jakieś wyjście? Sama nie wiem. Rozmawiałam też z nią na temat leków psychotropowych i powiedziała ze nie jest za bardzo za tym aby je brać, ale w mojej sytuacji zaleca je przyjmować i zacząc już teraz razem z terapią. Następne spotkanie mam za tydzień. Chodzę prywatnie dlatego tak szybko mogłam się zapisać, ale co mnie troche przeraziło to koszt tej wizyty. Za godzinne spotkanie zapłaciłam 100 zł!!!! U Was też tyle kosztuje wizyta u psychologa? Na koniec powiedziała i te słowa kieruję do wszystkich bo mnie napawały optymizmem ze z nerwicą da się normalnie żyć, że nie musi paraliżować codzienności i że możemy funkcjonować jak każdy zdrowy człowiek. Ostatnimi czasy ostro się rozpisuję, mam nadzieję ze nie zanudzam :)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7