Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. Mnie też to męczy, jeszcze pretensje Marty rozumiem, bo ja też musiałam dojrzeć do tego by zrozumieć,że np moja mama-Ewa pewnie pamięta, jak ponad rok temu pisałam,że mnie nie wspiera, nie chwali,tylko zachęca do wyjścia, a ja przyjmowałam to jako karę. I jestem jej za to dozgonnie wdzięczna. Gdyby nie ona, to nie wiem co by dziś ze mną było. W naszym schorzeniu potrzebny jest ten przysłowiowy * kop*, ktoś kto przerwie nakręcanie się i zmotywuje do wyjścia z domu. O to nam chodziło, zaś Marta jak sama przyznała, od początku się poddała. Chciała żebyśmy płakały nad jej losem, nie opisała swojej historii, nie dała siebie poznać, chciała tylko dostać od nas pocieszenie. Ok, na początku tak. Ale jak zachęcałyśmy, dzieliłyśmy się poradami, książkami, podsuwałyśmy jej pomysły nie korzystała tylko marudziła, chciała zostać w nerwicy. a my myślimy,że to forum jest dla osób, które z tego schorzenia chcą wyjść, chcą znów normalnie funkcjonować. I taką Martę przyjęłyśmy, która chce z tego wyjść. Nie rozumiem osób, które piszą nawet nie z doskoku, tylko widzą jedno zdanie i już piszą swoje tezy. Ja się pytam gdzie byłyście wcześniej? Czemu wcześniej Marcie nie pomagałyście? Agata ma racje, nie musimy tu siebie kochać, jesteśmy po prostu po tej samej stronie, i razem łatwiej walczyć. Ja Madziu i Asiu wiem,że taki kościół istnieje. Obory, to nazwa sanktuarium, tam ludzie doznają jakichś stanów, wiem, bo mama tam była,ale akurat mszy nie było i była zawiedziona, bo liczyła,że kręgosłup jej wyleczy. Mogę w to wierzyć, albo nie, ale nie sądzę bo trzeba było aż tak się unosić. Na pewno to nie są bzdury, bo takie miejsca istnieją, a od naszej oceny zależy czy dajemy im wiarę czy nie. Michalina nie wiem, a co Wam lekarz radził? Agata zdrówka;) Ja dziś w domu, kuruję się, ale rano poleciałam na zakupy, bo fajne talerze były w sklepie,i chciałam kupić ;) Tak fajnie mi się po sklepie chodziło.... pozdrawiam
  2. Zgadzam się z Tobą Agata w zupełności:) Powiem Wam szczerze,że ja w stanie lęku, silnego, i nie leczonego specjalistycznie byłam około 5 tygodni, i powiem Wam o 5 tygodni za dużo. I tak samo wychodziłam z domu, tyle,że szłam jakbym szła na szafot. To był najgorszy czas w moim życiu. I choć w gruncie rzeczy nerwica bardzo dużo mi dała, to nie wierzę w moc samouzdrowienia, bez żadnej pomocy, albo tylko i wyłącznie siedzeniem w domu i czekaniem na cud. Dla mnie 10 miesięcy siedzenia w domu i bania się własnego cienia jest stanem, który natychmiast wymaga konsultacji. Nie rozumiem jak w takiej sytuacji bliscy nie reagują, nie wysyłają kogoś na leczenie? Im dłużej siedzimy w domu tym dłużej pozwalamy lękom rosnąć i panoszyć się w naszym życiu. Ania i Magda były u psychologa, uznały,że to nie dla nich, ale obie ciężko nad sobą pracują i to jest klucz do sukcesu. Same wyjścia, niewiele tu zdziałają. Trzeba nauczyć się radzić sobie z uczuciem lęku, a nie wpaść do sklepu, złapać 2-3 rzeczy, wybiec i ogłosić zwycięstwo. Nie piszę tego bezpośrednio do Marty. Uważam jak Michalina,że trzeba głośno mówić o naszym problemie, w ogóle o nerwicy. Ale nie zgadzam się na twierdzenie,że siedzenie przez 10 miesięcy w domu nie jestem niczym niepokojącym i,że w tym czasie ktoś może próbować się uzdrowić. Ok, miesiąc, dwa, trzy, ale nie 10. To już średnio inteligentny człowiek widzi,że ma poważny problem. Ja dzięki ciężkiej pracy, nie ukrywam, męczącej, bolesnej, czasem przerażającej doszłam do stanu, gdzie nie mam napadów paniki. Owszem czasem czuję się niepewnie, odczuwam zdenerwowanie, ale nie są to ataki paniki, czy ataki lęki, bo wiem jak im zapobiegać zanim się pojawią. I to jest sukces, i tego wszystkim życzę. Asiu popatrzyłam sobie na tę miejscowość, ślicznie tam ;) Ja dziś zamówiłam sobie nocleg na czas tego koncertu w lipcu,na samej Starówce, choć kiepsko z ceną, dwuosobowy ze wspólną łazienką 240 zł... Ale cóż, jakoś przeboleję:) Oj Madziu jakbym chciała tak się wyspać:) Na mnie Sedafit też fajnie działa, szczególnie przed okresem czuję,że jestem ze 3 razy spokojniejsza;) Michalina a ile to by Was kosztowało? nie wiem czy to bardzo pilne, czy możecie poczekać? Trzymam kciuki za małą. pozdrawiam
  3. To ja Ci powiem Marta o co chodzi, bo wydaje mi się,że to Ty czytasz bez zrozumienia. Przez cały czas zachęcałyśmy Ciebie byś wzięła się w garść i wyszła z domu, ja nawet ostro. Ale robiłyśmy to dlatego,że same byłyśmy w takim stanie, w takim samym marazmie. W terapii, w procesie zdrowienia jesteśmy dalej niż Ty, chciałyśmy Ci powiedzieć, czasem ostro byś nie marnowała czasu i uczyła się na naszych błędach. Kiedy zrobiłaś ten krok napisałaś,że nasze rady były okropne, Ty wyszłaś z domu i masz się świetnie. Tak jak Asia napisała, zupełnie jakbyśmy trzymały Ciebie siłą w domu i podkręcały Twoją nerwicę. Zaczęłaś nas obrażać, wymyślać jakieś słowa, które rzekomo mówi Ci psychiatra vel psycholog. nie rozumiem tego,jakbyś miała w listopadzie wizytę też byś nie wyszła do tego czasu. My doskonale znamy Twoją sytuację, i byłyśmy Twoimi sojuszniczkami. Każda z nas powie,że czas kiedy siedziały grzecznie i trzymały nerwicę za rączkę był czasem straconym, chciałyśmy Ci to właśnie powiedzieć, tymczasem Ty każde nasze słowo, każdą naszą radę, traktujesz jako atak na swoją osobę. Ok, jeżeli lekarz zabronił Ci pisać nie pisz, dla zdrowia. Michalina fajnie,że przyjęłaś to tak na spokojnie, a kiedy będą tę biopsję małej robić? Madziu ja mam zaś dziś kiepski dzień. Moja mała ma anginę, wczoraj 39,8 gorączki,ale humor wspaniały,latała po domu jak szalona, nawet za bardzo na gardło się nie skarży. Ja musiałam na godzinę przyjść do pracy,ale już mnie tak gardło boli,że pić nie mogę... Za chwilę wracam do domu. Ale cieszę się,że mimo wszystko udało mi się dziś dojść do pracy i zachować tu w miarę dobre psychiczne samopoczucie, choć fizycznie to kiepsko. Mam nadzieję,że dziś u Ciebie będzie lepiej. Asiu też by mi się taki relaks przydał;) Aniu ja się cieszę,że pracujesz nad sobą i potrafisz radzić sobie w nerwowych sytuacjach. pozdrawiam,ale pogoda fatalna :(
  4. Widocznie Marta oczekiwała od nas czegoś innego. Wiecie, ja to nawet jestem w stanie zrozumieć, każdy chciałby wierzyć,że ten problem ma już za sobą i wystarczyło jedno wyjście na spacer,że nie trzeba mu terapii, że samo przyszło, samo poszło. Ale myślę,że nie naszą rolą jest odgrywanie dobrej przyjaciółki, trzymanie za rączkę i oszukiwanie kogokolwiek. Tak, agorafobia nie bierze się z niczego, to są lata zaniedbań, naszych rodziców, naszego środowiska, nas samych. I często są to sprawy zupełnie niezamierzone,ale tego dowiadujemy się dzięki terapii. Ja nie żałuję żadnej złotówki na nią wydanej, żadnej sekundy z panią psycholog. Dzięki takiej pracy mogę wychodzić dziś do pracy, jeździć na ukochane koncerty, jeździć na wakacje, żyć normalnie. Choć nie ukrywam, ciągle się doskonalę. Agorafobia, nerwica, lęki, tu nie ma jednej dobrej metody-jak w alergii, nie mogę jeść truskawek, to nie jem i czuję się świetnie. Nie uciekniemy od emocji, od różnych zdarzeń. Widzę,że Wy pracujecie nad sobą, nawet mimo tych gorszych momentów nie poddajecie się i idziecie do przodu i to jest prawdziwa walka o normalność. Jak ktoś ma zły dzień można go pocieszyć, ale ktoś potrzebuje motywacji do walki, to trzeba go zmotywować, czasem siłą. Ale myślę,że my, te które walczą z tym od wielu czasem lat już wiemy jak z tym żyć, a przykładem jest nasze życie i osiągnięcia. Marta nie chce z nich korzystać, to jej strata, nie nasza. Asiu gratuluję;) sama wczoraj miałam podobną sytuację, w pracy wyniknęły pewne trudności, do tego przy PMS jestem wsprost bombą zegarową-choć dzięki Sedafitowi i tak czuję się lepiej :) ale myślałam,że już stąd nie wyjdę, byłam tak zdenerwowana, ale właśnie spokojem i dobrymi radami,które zawsze mam przy sobie wyszłam spokojnie i poszłam na zakupy jeszcze:) Madziu jak tam samotny wieczór? Szkoda,że nie możesz tego seralu obejrzeć, a nie możesz korzystać z IITV? Tam nie trzeba seriali ściągać tylko się je ogląda online? Agata ja to jestem pełna podziwu wobec Ciebie, Twoje wyjścia zawsze poprawiają mi nastrój, pewnie dlatego,że bije z nich taka radość:) Michalina daj znać jak wyjdą badania, co powie lekarz. pozdrawiam, czas do pracy;)
  5. Wiesz Marta mi się wydaje zupełnie odwrotnie, dokładnie poczytaj co Tobie radziłyśmy-rusz się i idź, nie marnuj życia na siedzenie w domu. Zrobiłaś dokładnie jak Ci radziłyśmy, czyli my odniosłyśmy sukces, udało nam się Ciebie zmotywować, sprawić byś przestała wymówkami tłumaczyć swoją nerwicę;) A jeżeli masz zamiar mądrzyć się i obrażać życzliwe Ci osoby-które w przeciwieństwie do Ciebie podjęły terapię, codziennie walczą i osiągają sukcesy to nie nasz problem. Madziu samotny wieczór? Wiesz jak ja o takim marzę:) Polecam Ci dobry serial, teraz oglądam House of Cards, o kulisach polityki w Stanach Zjednoczonych, do tego trochę miłosnych zawirowań i wspaniali aktorzy, nawet nie zauważysz,że Twój chłopak wrócił już do domu ;)
  6. A ja w pracy, tak mi się nie chciało iść po tym wolnym, ale cóż trzeba było się zebrać i wyruszyć w miasto. Wczoraj byłam u brata,ale jakoś tak niby bez lęków,ale nie czułam się swobodnie, chciałam wracać do domu-tak mam przed okresem, wtedy psychika mi lekko szaleje,ale dobrze chociaż,że wiem,że to tylko PMS, a nie nerwica. Michalina udanych zakupów, a z córą, nie ważne co będzie, na pewno dacie radę. Asiu ja jakoś też nie mogę się przestawić, wczoraj położyłam się o 21, aż wstyd:( Aniu szkoda,że w rodzinie nie masz wsparcia na jakie zasługujesz. Porozmawiaj szczerze z chłopakiem,a jak nie, to popytaj wśród znajomych. Może ktoś szuka kogoś na współlokatora, a może ktoś chciałby wynająć z Tobą mieszkanie? Razem raźniej i taniej. Najważniejsze byś była spokojna, Twoje zdrowie jest najważniejsze. Agata to miałaś intensywne święta, i sam dojazd. Wspaniale,że tak wszytsko się udało;) Madziu ja zawsze chciałam mieszkać w Kozienicach, jak patrzę na to moje wielkie miasto, a na spokojne, wręcz relaksujące Kozienice to nie chciałabym z stamtąd wyjeżdżać. Też musisz powalczyć o swoje marzenia. pozdrawiam Was, zimno jest, choć słonecznie, i lepszy humor od razu ;)
  7. Cześć dziewczęta,niestety już po Świętach... Muszę ogarnąć parę spraw w domu, i przejrzeć z pracy parę rzeczy, a potem jadę do brata bo nie widzieliśmy się w Święta. Pogoda jest fatalna, w ogóle nie mam energii, też to wina zmiany czasu... Michalina cieszę się,że uroczystość minęła sympatycznie i bez lęków. Myślę,że to dlatego,że wiesz jak sobie masz z nimi radzić,gdyby się pojawiły ewentualnie. Aniu myślę jak Michalina, dla własnego komfortu żyj tym co dzieje się teraz.Przeszłości nie zmienisz, musisz ją zaakceptować, a przyszłość? Dzięki terapii wiem,że wszystko może się zdarzyć, nie ma co planować na zaś. Co ma być to będzie, a Ty po prostu ciesz się,że masz rodzinę, chłopaka, pracę i coraz większy spokój ducha. Myślę,że to nasze schorzenie jest testem dla wielu znajomości, moich też parę się rozpadło,początkowo się tym zamartwiałam, a potem doszłam do wniosku,że to nie była przyjaźń,skoro ktoś nie potrafił odnaleźć się w moim problemie i robił z niego aż taki problem, zamiast nawet nieudolnie,ale wesprzeć mnie. Asiu teściowa dbała o Wasze zdrowie widzę;) pozdrawiam
  8. Aniu nie przejmuj się, rzeczywiście dieta wpływa na nasze samopoczucie, do tego pogoda też nas nie rozpieszcza. Asiu każde wyjście po prostu dodaje siły, a jak się pracuje to siłą rzeczy tych wyjść jest sporo;) Byłam na Rezurekcji,ale wiecie niewyspana, głodna, gardło mnie strasznie boli, całości nie wytrzymałam, bo w kościele miejsc nie było, musiałam stać na dworze,a tu mróz -5 :( Mimo to cieszę się,że poszłam, i byłam choć na części. To dla mnie jest bardzo ważne. Mam nadzieję,że miło i spokojnie spędzicie ten świąteczny czas:) pzodrawiam
  9. Od razu Dziewczęta życzę Wam Wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt ;) Nie byłam wczoraj u spowiedzi, ale przeczytałam,że dziś z rana o 6.30 się zaczyna. To poleciałam rano, i powiem Wam,że zaskoczyła mnie reakcja księdza. Nie wiem czy on psycholog, czy kto,ale rozmawiał ze mną tak jakbym była na sesji u psychoterapeuty ;)No i za mną zrobiła się już olbrzymia kolejka, ale myślę sobie, nie zwracaj na to uwagi;) Chyba pierwszy raz szłam w pełni główną drogą z 4 przejściami dla pieszych i światłami, potem szybko po pieczywo i czekam aż dzieci się obudzą będziemy dekorować ciasta i robić pisanki:) Madzia i Ania gratuluję Wam wyjść:) Michalina pamiętam jak trzęsłam się wizytą u dentysty, jak tu uciec z tym wszystkim w buzi, ale jak usiadłam byłam spokojna;) Agata mi z początku wydawało się,że kiosk jest na końcu świata, dopiero teraz realnie oceniam odległości...
  10. Marta same Tobie pisałyśmy,że od czegoś trzeba zacząć śmietnik ok, byleby iść. Ale też się gubię, wybacz. Raz piszesz,że masz straszne lęki i od tylu czasu w domu zamknięta siedzisz, a potem zakupy, wyjazd do mamy itp. Moim zdaniem jak najszybciej musisz iść na terapię, bo chyba tracisz kontrolę nad tym co Ci jest. Tutaj trzeba po pierwsze zaakceptować lęk, zaakceptować te wszystkie objawy, pogodzić się z drżeniem rąk, drżeniem nóg, zawrotami głowy i lękiem. I wyjść naprzeciw nim. A Ty analizujesz każdy centymetr swojego organizmu, szukasz odstąpień od normy, nakręcasz się niesamowicie i boisz jeszcze bardziej. Po świętach do Urzędu Pracy i zapisujesz się do psychologa, czy psychiatry. Michalina jestem pewna,że dasz radę:) Aniu gratuluję udanego wieczoru:) Agata nie lubię się pakować, ale też myślę,że ta zmiana wyjdzie Wam tylko na dobre:) Asiu kolejna samodzielna jazda, jesteś świetna:) A ja dziś 4 godziny na zakupach, chyba z pół miasta przeszłam, kolejki spore,ale czułam się swobodnie. Teraz gotowanie i sprzątanie... Jeszcze chciałabym iść do kościoła do spowiedzi, ale boję się,że duże kolejki będą. U nas wielka parafia, i raz stałam dwie godziny do konfesjonału:( pozdrawiam
  11. Cześć dziewczyny, wczoraj 8 godzin w pracy-bardzo sympatycznych, dziś tylko takie coś a*la jajeczko. Święta w domu trzeba zacząć szykować ;) Mąż mi pomaga, ale cóż, on wraca dużo później niż ja. Jakbym miała na niego czekać z porządkami to bym zwariowała. Ważne dla mnie jest to, że nawet mając zły humor, będąc niewyspana idę tam do tej pracy i nie martwię się-będę się bać czy nie. wiem jak radzić sobie z lękiem, i to jest wspaniały efekt terapii;) Agata ależ dużo się u Ciebie dzieje:) Co do leków homeopatycznych, to mam zdanie jak Michalina, daję też dzieciom i im służą. Czyli coś tam musi być jednak... Chociaż rozumiem jak ktoś nie ufa tego typu rzeczom. Marta też uważam,że Twój problem trwa już długi czas, nie masz może motywacji, może siły. W każdym razie zalecałabym terapię, musisz skonsultować z kimś swój przypadek, my Ciebie nie możemy wyleczyć. To może zrobić tylko specjalista, przy udziale Twojej pracy. Madziu pamiętasz co mi mówiłaś w gorszy dzień? Nie przejmować się i tyle. Wyszłaś z domu i to najważniejsze. Asiu co tam słychać? pozdrawiam
  12. Cześć dziewczyny, wczoraj 8 godzin w pracy-bardzo sympatycznych, dziś tylko takie coś a*la jajeczko. Święta w domu trzeba zacząć szykować ;) Mąż mi pomaga, ale cóż, on wraca dużo później niż ja. Jakbym miała na niego czekać z porządkami to bym zwariowała. Ważne dla mnie jest to, że nawet mając zły humor, będąc niewyspana idę tam do tej pracy i nie martwię się-będę się bać czy nie. wiem jak radzić sobie z lękiem, i to jest wspaniały efekt terapii;) Agata ależ dużo się u Ciebie dzieje:) Co do leków homeopatycznych, to mam zdanie jak Michalina, daję też dzieciom i im służą. Czyli coś tam musi być jednak... Chociaż rozumiem jak ktoś nie ufa tego typu rzeczom. Marta też uważam,że Twój problem trwa już długi czas, nie masz może motywacji, może siły. W każdym razie zalecałabym terapię, musisz skonsultować z kimś swój przypadek, my Ciebie nie możemy wyleczyć. To może zrobić tylko specjalista, przy udziale Twojej pracy. Madziu pamiętasz co mi mówiłaś w gorszy dzień? Nie przejmować się i tyle. Wyszłaś z domu i to najważniejsze. Asiu co tam słychać? pozdrawiam
  13. Ja na momencik, bo padam ze zmęczenia-jednak łączenie dwóch etatów-i praca i dom to wyższa szkoła jazdy... Wszędzie chcę być perfekcyjna, a w efekcie ledwo zipię... Cieszę się,że idziecie dziewczyny naprzód:) Marta polecam Ci, właściwie Wam pod dachem Loopy*s World-tam jest strefa dla małych dzieci do 3 lat, rodzice z nimi się bawią, można coś zjeść, i dorośli nie płacą za wstęp. Bilet na cały dzień to 39 zł-za rodziców i dziecka. Także fajne miejsce. A na zewnątrz, to park Reagana, zaraz nad morzem, świetny plac zabaw, chyba najlepszy w Trójmieście. Obok morze, mnóstwo knajpek:) pozdrawiam, i dziewczyny naprawdę jestem pod wrażeniem jak nam fajnie idzie:)
  14. Marta miejsc jest dużo, to zależy czy to ma być na świeżym powietrzu, czy pod dachem. Czy chodzi Ci o miejsce koło zoo, czy jesteś otwarta na podróż gdzieś dalej, no i czy będziesz samochodem, czy sama się będziesz poruszać po mieście, latanie z dwulatką za tramwajem za przyjemne nie jest, więc napisz szczegóły to coś Ci polecę. Też mam dziewczyny dość zimy, choć ją lubię... Agata pakowanie wszystkiego jest smutne, szczególnie jak sobie uświadamiamy ileż to rzeczy się zgromadziło... A dziś idę do pracy, na 8 godzin aż, brzmi poważnie, sama nie byłam nigdzie tak długo od bardzo, bardzo dawna... A co pochwał, to dziewczyny ja chyba uparta jestem. Uparłam się,że będę żyć normalnie i robię to. Raz lepiej, raz gorzej,ale próbuję. życzę Wam miłego dnia, oczywiście z jakimś wyjściem.pozdrawiam Was dziewczyny ;)
  15. Marta najpierw śmietnik, potem plac zabaw, potem sklep itp. Nie można rzucać się od razu na głęboką wodę, ale nie można też odkładać wszystkiego na potem. Im dłużej siedzisz w domu, tym bardziej pozwalasz nerwicy urosnąć. Także powoli,ale do przodu. Zazdroszczę Ci Madziu dziś tych Kozienic, oj, jakbym chciała tam pojechać i odpocząć:) Michalina i Asia wiem też o czym mówicie,jakoś ostatnio ciągle czuję się przeziębiona... Miałam dziś ważne spotkanie z pewnym klientem. Całą noc nie mogłam spać, tyle nie pracowałam, a tu taka ważna rozmowa. I rano myślę, zwalę wszystko na lęk, nie nadaję się, nie idę. Ale coś kazało mi iść, tak na przekór. Spotkanie było świetne, owocne. Potem zakupy, fryzjer, a zaraz zajmę się obiadem:) Czasem trzeba się przełamać. Aniu Twój weekend na pewno musiał być udany, brzmi wspaniale:) Ja Marta lubię wcześniej coś kupić, wiadomo nie mam wszystkiego, w zasadzie tylko mięs, świeżych warzyw czy owoców. Ale jak mogę zrobić zakupy w mniejszym tłumie to je robię:)
  16. Witam w śnieżny poranek, a jak wczoraj znów sypał śnieg. Dziś bierzemy sanki i będzie zabawa dla dzieci, no dla nas chyba też:) Też Michalina byłam wczoraj w Tesco, dzikie tłumy, dzieci marudziły już po wejściu, kolejki jak za komuny. Już miałam taki moment,że wyjdę z siebie. Ja to lubię każdą rzecz obejrzeć, mąż narzeka, dzieci robią cyrki, więc byłam zdenerwowana, ale to chyba normalne? W każdym razie parę razy mówiłam sobie ten dialog. Wiecie u mnie jest tak,że jest fajnie, ale właśnie jakiś stres, nerwowa sytuacja i wtedy muszę na bieżąco usuwać emocje, więc głęboko odetchnęłam i zakupy poszły sprawnie:) Nie wiem czy to zasługa tego Sedafitu,ale jak dla mnie to on działa dużo, dużo lepiej,niż Valerin. Szkoda,że nie ma go w każdej aptece, bo to homeopatia, ja kupiłam teraz na Allegro, z dostawą wyszło 3 zł taniej niż ostatnio. A to zdanie Michalina jest naprawdę cenne-Marta zapamiętaj:) Cieszę się,że wychodzicie i tak świetnie dajecie sobie radę. Aniu jeszcze raz gratuluję wyjazdu:) pozdrawiam
  17. A mnie jakoś energia dziś roznosiła, najpierw do pracy, potem na zakupy, potem u mamy, potem myłam okna, zrobiłam obiad, wysprzątałam cały dom, i jeszcze chciałam iść na Drogę Krzyżową, ale taki mróz u mnie,że dałam już spokój. Mąż mi powiedział,że nie pamięta kiedy z taką radością wychodziłam z domu, też nie pamiętam? Teraz jestem gotowa i na dobre i te złe dni, wiem,że sobie z nimi poradzę;) Michalina szkoda małej, ale Agata dobrze pisze, jeżeli będziecie wiedzieć co jej jest, to na pewno i małej będzie lżej i Wam. Zakupów gratuluję;) Agata takie pożegnania zawsze są trudne, ale zazdroszczę Ci tego wyjazdu, i odwagi:) Kupiłam też dziś kurę rosołową, nastawiłam, będzie na jutro, bo mróz straszny... Marta musisz się zebrać i wyjść. Co do paczki to nie wiem, kiedyś nie podawałam i dochodziły, ale teraz ponoć skanują kody i nie wiem czy osobiście je sprawdzają? Asiu zdrówka:)
  18. Witam Drogie Panie;) Masz rację Agata, teraz znów chce mi się żyć. Już nie pamiętam kiedy wstawałam z taką radością i wychodziłam z domu z taką radością;) Biuro tej firmy jest na 2 piętrze, zatrudnionych jest dwóch panów i jedna pani, świetnie sobie radzą, ja tylko kontroluję, podpisuję i w zasadzie to tyle-bo są świetnie zorganizowani. Dziś byłam 4 godziny, potem poleciałam na zakupy, a teraz pranie i sprzątanie. Jutro wpadnę tam z dziećmi na godzinkę, a potem do mamy, bo musimy sobie poplotkować o tych zmianach. Aniu trzymam kciuki! Agata cieszę się,że masz optymizm przed wyjazdem, no i cieszę się,że mamy erę internetu i stamtąd też będziesz z nami- a dziś miłej kolacji:) Magda zakupy mnie również bardzo relaksują, oj bardzo;) No i zazdroszczę Ci weekendu w Kozienicach;) Michalina nie zamartwiaj się na zapas. Nawet jeśli mała jest uczulona na gluten dacie radę. Ona jest maleńka więc naturalnie przyjmie wszystkie zmiany. Ale trzymam kciuki by to nie było to, co lekarz podejrzewa. Asiu co tam u Ciebie? pozdrawiam
  19. Dziewczyny u mnie olbrzymie zmiany! Moja koleżanka ze studiów, która prowadzi firmę, jest w 6 miesiącu ciąży, no i dostała nakaz leżenia. Zadzwoniła do mnie,że mam koniecznie do niej jechać, i .... Zaproponowała bym zastąpiła ją do września. Także z dnia na dzień zostałam szefową, dostałam dziś umowę, byłam 7 godzin w biurze, to spory biurowiec, ogarniałam co i jak, bałam się jak to przyjmę, a tu dziewczyny bez emocji-same pozytywne. Zero lęków;0 Będę 3 dni w tygodniu pracować, niestety musiałam przerwać staż.... Ale mówię, Wam wszystko w dwa dni się ustaliło. Nie przyjęłabym tej pracy jeszcze niedawno, ale teraz coś mnie gna, na samą myśl o niej mam motyle w brzuchu;0 Michalina trzymam kciuki, oby to nic poważnego nie było z małą. Agata ważne,że jesteś pod opieką ginekologa. Zdrowia dla męża, i widzę,że wyjścia udane;) Aniu dasz radę z tym wyjazdem, na pewno sobie poradzisz. Ważne by te lęki po prostu przyjąć, zgodzić się na nie, wtedy jest prosto, i spokojnie. Marta zdrówka życzę. Lecę obiad robić;) U mnie burza śnieżna od wczoraj;)
  20. Witam;) A ja dziś najpierw na szkoleniu 3 godziny, potem z paroma dziewczynami poszłyśmy do kawiarni, i nam kolejne trzy godziny zeszły ;) ani jednego lęku, a byłam w zupełnie nieznanych mi miejscach. Jutro jadę do dziadków męża, zgłosiłam się do mycia okien, w zamian dostanę babcine gołąbki, które uwielbiam;) I jak Asiu mąż wrócił? Ależ z Ciebie dobra żona;) Michalina i jak zdrówko? Grzegorz ja też bez leków, także tutaj nie pomogę,ale myślę,że dziewczyny mają rację. Co tam u reszty? Agata to pewnie z mężem już odpoczywasz? Aniu jak w pracy? Madziu jak spotkanie się udało? Marta jak kręgosłup, pozwoli jutro wyjść? pozdrawiam
  21. Też Asiu mąż mnie zdenerwował, zaprosił dziś teściów, i jak zwykle w ostatniej chwili mi o tym powiedział:( Michalina zdrówka dużo, jak jesteś przeziębiona, to spokojnie posiedź w domu, nic się nie stanie, a Ty szybciej wrócisz do zdrowia. Przeczytałam wczoraj Strach i paniczny lęk, Bakera. Myślę,że gdybym czytała ją z 10 miesięcy temu powiedziałabym,że głupoty wypisuje, także to książka bardzo pomocna,ale wtedy gdy lekko się wyciszymy. Taka bardziej naukowa, ale bardzo pomocna. Naprawdę jak chcecie dowiedzieć się czym naprawdę jest lęk, to polecam. :)
  22. Ja Tobie polecam Marta Poradnik Pozytywnego Myślenia, można się oderwać i trochę pośmiać, plus temat nas dotyczy;) Madziu fajnie,że dialog działa;) Aniu raz lepiej, raz gorzej,ale idziemy do przodu;) Zdrówka Michalina, zanim u mojego Olka nie zdiagnozowali alergii męczyliśmy się strasznie...:( I jak Asiu tata się czuje? Agata jak zobaczyłam w tv relację, to powiem Wam,że ja mieszkałam 3 klatki obok, gdybym dalej tam mieszkała na pewno bym zaraz uciekła:( Wynajmowali to mieszkanie od paru lat, więc na pewno musiałam ich widzieć, straszne... A co do męża, to Ci powiem,że ja chciałabym by mój trochę w domu posiedział, podobnie jak Michalina bym korzystała i zajęła się sobą:) a dziś siedziałam w domu, ja kiepsko się czuję, synek zakatarzony. Taka codzienność. pozdrawiam
  23. Tak Agatka to ten sam budynek, to samo miejsce. Jakbym mieszkała tam gdzie wcześniej miałabym może z 5 minut spacerkiem, teraz mam z 40 minut jazdy... Ale cóż, chciało się ogródka, ciszy i spokoju to się ma. No, ja mam nadzieję,że Ty nas nie zostawisz, chodziło mi o kraj;) Obraziłabym się gdybyś nie relacjonowała nam jak Ci idzie w Turcji ;) Zdrówka Michalina, ja często chodziłam z dziećmi na takie teatrzyki. Na początku siedziałam z Lilką za drzwiami, a potem jakoś zaczynałam się przełamywać. Madziu miłej nauki ;) U mnie cały dzień sypał śnieg, zresztą dalej sypie. powiem Wam, że wczoraj podali inf., że na mojej dawnej ulicy wymordowali całą rodzinę, rodziców i półtoraroczną dziewczynkę. Jestem w szoku, myślę cały czas, czy mogłam ich znać? Straszne, nieważne czy ten ojciec był tam w coś powiązany,ale to maleńkie dziecko... Jakoś mi źle z tym, bo mogłam ich znać. A poza tym mój syn zakochał się w niani, rano zapytał czy już wychodzę, bo on chce by ciocia przyszła. No cóż, spadłam w rankingu kobiet jego życia;) Do tego głowa znów boli. Nie wiem już, to znów przez tę pogodę? Ciągle zmiany... Rano śnieg i mróz, za chwilę robi się plus 6:(
  24. A ja byłam dziś na tym moim szkoleniu i było ok. Chociaż zamienili nam salę, z tej z zaraz przy drzwiach, na taką na piętrze,sam koniec korytarza, bardzo daleko od schodów,ale dałam radę na spokojnie, po drodze wstąpiłam do sklepu. Wczoraj to był koniec świata, pewnie przez moje fatalne samopoczucie. A numer do taksówkarza zawsze mam.;) To taki ulubiony pan, bardzo miło nam się jeździ;) A kiedy Agata nas opuszczacie? Pewnie pogoda będzie dodawać Ci energii;) Asiu wyśmianie lęków to świetny pomysł;) Michalina też wczoraj miałam kiepski dzień, to się zdarza, choć czasem chciałoby się zrobić coś więcej... pozdrawiam
  25. Wiesz Agata ja to wszystko niby wiem. Tylko jak zobaczyłam tyle ludzi, od razu pomyślałam,że nie dam rady i zaczęłam się stresować czy mój tata już wyszedł, i poczułam,że muszę go znaleźć bo sama do domu nie wrócę. Miałam taki moment,że czułam się jakbym była na końcu świata i wiecie, nikt mi tutaj nie pomoże, a ja tak cierpię-a powiem Wam,że do tego urzędu to ja mam 13 km, i jak jadę sama to dwoma autobusami. Ale wróciłam do domu, na spokojnie sobie wszystko przemyślałam, i jest ok. Skupię się tylko na plusach;0 Dzięki za wsparcie;) Marta gratuluję wyjść;) Madziu mnie dziś dosłownie wszystko boli, trudno taki czas. Przeczekamy-Aniu to samo;) Agata też gratuluję, w końcu taka Msza to wielkie wyzwanie. No i jeszcze kolacja-życzę udanej;) Asiu ja mam tak samo po tych tabletkach, dziwne,że rano tak na mnie nie działa, a wieczorem raz,dwa śpię. Nie wiem od czego to zależy? Michalina co u Ciebie? pozdrawiam
×