I w zaciszu naszego pokoju, w jego obecności zazwyczaj nic mi nie jest. Dopiero zaczynam się bać, jak pomyślę, że muszę wyjść z domu, wtedy od razu robi mi się słabo i niedobrze i boję się, że jest mi na tyle niedobrze, że mogę zwymiotować akurat jak się oddalę z domu. I najczęściej zostaję w domu.
Bardzo mnie to przytłacza... Powinnam znaleźć pracę (mam ku temu super okazję, bo koleżanka pracuje w bardzo fajnej firmie i załatwia mi tam pracę), ale boję się, że jak znajdę to mnie wyrzucą, bo co chwilę będę albo się zwalniała, bo będzie mi niedobrze, albo nie będę przychodzić w ogóle do pracy.
Powiedzcie mi, da się to jakoś wyleczyć u psychiatry? Czy leki mogłyby powstrzymać te moje chore myśli? Z moim narzeczonym myślimy o tym, aby udać się do lekarza, bo zatruwa mi to życie (czuję też, że mimo miłości narzeczonego do mnie, jest smutny, że nie jestem w stanie cieszyć się życiem). W dodatku za niecałe 3 lata mamy ślub i panicznie boję się, że mogłabym zwymiotować w kościele lub na swoim weselu. O zgrozo! :( :why:
Tą chorobę leczy się lekarstwami (są szkodliwe?), czy psychoterapią? Nie chcę oglądać filmików z wymiotującymi ludźmi (nie, że się boję tylko mnie to odpycha...).
Pomocy, pomocy, pomocy... Nie chcę sobie zmarnować życia przez jeden bezsensowny lęk!! Jestem zdrowa i nie mam powodu by wymiotować (ostatni raz było to kilka lat temu jak byłam chora na grypę żołądkową). Dodam też, że tak jak niektóre z was jem tylko świeże produkty i nie mieszam czegoś co mogłoby mi siąść na żołądku (chociaż muszę przyznać, że jestem czekoladoholiczką i czasem zjem 3 batony, czekoladę i mnóstwo słodyczy w ciągu jednego dnia :lol: I to akurat mi nie szkodzi haha 8) bo ogólnie to ja uwielbiam dużo jeść... Ech, gdyby nie ten chory lęk przed wymiotami!).
Przepraszam za tak chaotyczną wypowiedź, ale chciałam wszystko naraz z siebie wyrzucić.