
ANEZOB53
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ANEZOB53
-
Baskabaska Święte słowa, to tez jest terapia... :-))
-
Ja lubię gotować i lubię wymyślać różne jedzonka, nie tylko słodkie i chętnie się z podzielę swoim przepisami. Ciesze się, że weszłam na tą stronę, bo znajomość z Wami, mam nadzieje pomoże mi, kiedy będzie bardzo ciężko i źle...
-
Baskabaska :-) Ja też sobie przepiszę i zrobię. Dziękuje. Ja właśnie gotuje konfiturę z brzoskwiń. Mój własny sposób. Podam Wam przepis i jak ktoś chce, to sobie skorzysta; 15 sztuk brzoskwiń (im twardsze, tym lepsze) 2 szklanki zwykłego cukru 1 szklanka cukru żelującego. Brzoskwinie umyć i pokroić na małe kawałki (1,5cm x 1.5 cm)i wrzucić do odpowiedniej wielkości garnka. Wsypać zwykły cukier i odstawić na 2-3 godziny. Jak owoce wypuszczą sok wstawić na gaz i gotować przez 2-3 godziny na małym ogniu, co jakiś czas mieszając, żeby się nie przypaliły. Mieszać należy delikatnie, żeby owoce się nie rozpadły. Przygotować słoiki i nakrętki. Na 5 min. przed końcem gotowania wsypać szklankę żelującego cukry. Zagotować i po 5 minutach gorący dżem przełożyć do słoiczków. Zakręcić i odstawić. Same się zamkną. Z 15 brzoskwiń wychodzi 6-7 słoików 0,25l. Ja to uwielbiam. Doskonale nadają się do kruchych babeczek z budyniem i owocami :-). do chlebka czy bułeczek też jest super :-)
-
Aga. Jesteś urocza i głowa do góry :-) Będzie dobrze :-)
-
Walencjanka, ale mnie rozbawiłaś :-) Kto szuka, ten znajduje, więc nie szukaj! Lekarz mówi *zdrowa*, to idź po potwierdzenie do drugiego lekarza, ale do trzeciego już nie idź, jak ten drugi powie, że *zdrowa*... :-) Jak przez rok w Hiszpanii nic Ci nie było, to znaczy, że Twoja choroba jest w Twojej głowie. Poszukaj wokół siebie. Zawołaj różdżkarza i sprawdź czy nie mieszkasz na ciekach wodnych. Może warto się do innego mieszkania, albo przyprowadzić do tej Hiszpanii na stałe?
-
Aga, ani wylewu, ani zawału nie dostaje się co tydzień, a z tego co przeczytałam u Ciebie stale się o to martwisz. Jak miałabyś dostać coś z tych rzeczy, to już dawno byś dostała, a Ty nie dostajesz, chociaż tak samo źle się czujesz, a to znaczy, że twoje złe samopoczucie nie ma nic wspólnego ani z wylewem ani z zawałem. Moja pani doktór powiedziała mi kiedyś, że na wylew czy zawał trzeba sobie zapracować, i że ja nie mam szans, chociaż tak jak Ty najbardziej się tego bałam. Pomyśl, że czasem dziecko zaczyna zachowywać się jak oszalałe; wrzeszczy, rzuca się na ziemie, nie chce słuchać, wypluwa jedzenie i żadne prośby i groźby nie pomagają. Natomiast jak wstrząśniesz dzieckiem np. przez porządny klaps, to mu przechodzi. Spróbuj dać sobie taki porządny klaps i sprowadź się na ziemię. Zastrzyk z pogotowia też jest takim porządnym klapsem. Powalcz.
-
Będąc tu z wami już lepiej się czuję. Mam wrażenie, że tylko tył głowy należy do kogoś innego! Poza tym ok.
-
Aga jak nie wzywasz pogotowia, to dobrze, bo nie jest aż tak źle... Strach przed ośmieszeniem jest większy niż Twoje złe samopoczucie. To znaczy, że umiesz na swoim samopoczuciem zapanować. To pozytywne i w sumie odpowiedzialne, bo martwisz się o dzieci. Będzie dobrze :-))
-
Czasem przychodzi mi do głowy, żeby napisać książkę *Jak zafundować sobie popieprzone życie*
-
U nas tez się zmieniają. Jak powiedział mi ktoś na ulicy *dzień dobry*, to na początku nie wiedziałam, kto to i myślałam, że z kimś mnie pomylił. Dopiero jak kolejny raz przyjechało pogotowie, to w lekarzu rozpoznałam tego od *dzień dobry*. Był miły a mi nie było mi wstyd, bo zbyt źle się czułam, ale później już nie miałam potrzeby wzywać pogotowia...
-
Mi też pomagało. I jak pisałam wcześniej wzywałam pogotowie tak często, aż lekarz z pogotowia zaczął mówić mi *dzień dobry* na ulicy. I po tym *dzień dobry* jakoś mi przeszła potrzeba wzywania pogotowia, ale jak poczułabym się bardzo pogubiona, to bym wezwała na pewno!!
-
Aga zrobisz, co zechcesz i co uważasz, ale najważniejsze, to lepiej się poczuć. Nie możesz być tak rozklekotana.
-
Dostaniesz zastrzyk na *szajbę* i będzie dobrze.
-
Wezwij pogotowie! Natychmiast!!
-
Baskabaska, ja jestem Ewa :-). Z tym krzyczeniem, to masz rację. Pojechałam z koleżanką do lasu, a w lesie zawsze są jacyś ludzie, a my darłyśmy się jak wściekłe i ja wychodziłyśmy z tego lasu, to mijałyśmy jakichś ludzi, którzy schodzili mam z drogi :-) Do dzisiaj mnie to rozśmiesza jak sobie przypomnę. Wariatka czy nie wariatka, co mnie to obchodzi! Całe życie przejmuje się wszystkim i co z tego mam. Staram się walczyć jak umiem i koniec na tym... To w końcu moje życie.
-
Matrz. Ja sama odstawiłam lek, który przepisał mi lekarz i wróciłam do poprzedniego, ale jak musiałam iść do lekarza po receptę, to strasznie się bałam, co mam mu powiedzieć o swojej samowoli i co on powie mi, dlatego, myślę, że dla własnego dobra idź do lekarza i powiedz, że źle znosisz lek i że go nie chcesz brać i zobaczysz co Ci powie...
-
Paulaaaa Super :-) Gratuluję Ci. Przeżyłaś :-) Jak po Ciebie przyjadą, to jedź i baw się dobrze i ciesz się, że masz bliskich sobie ludzi, że możesz chodzić, a nie jesteś np. kaleką na wóżku, albo nie czekasz na przeszczep serca, albo, albo... to aż i tylko nerwica!! Dasz radę :-) Buziaczki :-)
-
Lena 23. Moim zdaniem musisz iść do lekarza, chociaż tylko po to, żeby dowiedzieć się co Ci jest. Nerwica, to takie dziadostwo, że przychodzi i odchodzi bez ostrzeżenia i sama sobie możesz nie poradzić. Gdybyś miała idealna sytuacje w swoim życiu, nie miałabyś nerwicy, a skoro ją masz, to coś jest nie tak i powinnaś to zmienić, tylko nie wiesz co. Do tego wiedzenia potrzebny jest psycholog. Zmiany są trudne, ale jak nie spróbujesz, nie będzie ci łatwiej... Powodzenia :-)
-
Witajcie. Ja dzisiaj tez czuje się jakbym była *obok*. Rozpaczliwie tęsknię za moim wnuczkiem, ale nie mam żadnego wpływu na to, co zrobią mój syn i synowa ze swoim małżeństwem. Dzisiaj jestem przekonana, że los od początku mojego życia jest wobec mnie złośliwy, chociaż wiem, że to nie prawda, ale dzisiaj wszystko jest nie tak. Kiedyś, jak było mi tak źle pojechałam z koleżanka do lasu i tam krzyczałyśmy z całych sił. Darłam się tak, że aż upadłam na kolana, ale jak przestałam wrzeszczeć i się podniosłam, to miałam wrażenie, że jestem lekka jak piórko i z lubością unoszę się w powietrzu. To wspaniałe uczucie i później czułam się bardzo dobrze przez kilka miesięcy. Do dzisiaj mam wrażenie, że wtedy wykrzyczałam z siebie cały smutek, strach i ból. Może powinnam sobie pokrzyczeć...
-
Dobranoc dziewczyny :-) Życzę Wam i sobie dobrego samopoczucia i dobrej nocki:-) Ewa
-
Dlaczego dziwnie Ci się kojarzy? Zdrobniale to jest Ferdek i to, to się dopiero głupio kojarzy hihihi
-
Idę się wykapać i pogłaskam kocie furtko! Ja mam 4 koty żywe w domu... :-))) Ziutę - 15 lat, Ogryzka (kobieta) - 13 lat, Maciusia - 5 lat i Freda - 3 lata. Wszystkie wyrwane śmierci i wszystkie cudne :-)
-
Jak miałam małe dzieci i wpadałam w panikę, która (dzisiaj to wiem) wynikała ze strachu przed odpowiedzialnością za dzieci. Bałam się, że stracę przytomność albo umrę i moje dzieci zostaną same i będą się bały, albo zrobią sobie krzywdę, albo będą płakać, a ja nie będę mogła im pomóc i uspokoić. To było straszne! Od tamtej pory minęło wiele lat i nigdy nie umarłam i nie zostawiłam w potrzebie dzieci bez względu jak bardzo źle mi było. Jestem absolutnie pewna, że z Tobą i Twoimi dziećmi też nic się nie stanie, bo cały twój strach jest tylko w Twojej głowie i nigdzie więcej. Jesteś dobrą mamą i silną kobietą i umiesz zapanować na strachem. Pomyśl, oglądasz film o duchach, albo innych strachach, a potem zapalasz światło i wszystko znika. Tak samo jest dzisiaj u Ciebie. Zapal światło w swojej głowie i zobacz, jak wszystko czego się boisz zniknie i zobacz jakie masz piękne i wspaniałe dzieci i jak bardzo je kochasz i one kochają Ciebie. Jesteś szczęśliwa, że masz swoje dzieci i nigdy nie stanie się nic złego ani Tobie, ani Twoim dzieciom, bo na to nie pozwolisz... :-) Ja jestem tego pewna :-) Buziaczki. Ewa
-
Aga ja Cię bardzo dobrze rozumiem. Wiem co to panika i strach odbierający zdrowy rozsądek. Nie wiem czy to Ci pomoże, ale spróbuj (jak chcesz) opisać swój strach. Tylko dla siebie. Usiądź i napisz co czujesz i wszystko, co tylko przyjdzie Ci do głowy, a później to przeczytaj. Jak przeczytasz, zaczniesz nabierać dystansu, bo to tak jak byś czytała o kimś innym. Ja tak robię i to pomaga. Spróbuj :-) Powodzenia.
-
Jestem tu nowa i przeprasza za Agusię, Agniesiu :-)