Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Wybudzanie po operacji by-passów


Gość ana

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo trudne pytanie. Bo czas ten zalezy od tego kiedy przestana działac leki , ktore pacjent dostał do znieczulenia ogólnego ,a więc kiedy je zmetabolizuje. Zale zy więc od stanu wątroby , od wieku , od dlugości zabiegu , od stanu krązenia mozgowego. Jesli chcesz wiedziec cos więcej, chetnie pomoge
Odnośnik do komentarza
A mój od 8mej operację i 3 by passy, wybudzał się powoli od 18tej gdzieś ale to proces na pewno stopniowy i od razu człowiek jest bardzo otumaniony. troche to trwa zanim dojdzie do siebie. samo znieczulenie ogólne to raz a krążenie pozaustrojwe w trakcie operacji to dwa - bardzo obciąża organizm.
Odnośnik do komentarza
dokladnie,przez wlasnie to odlaczenie krazenia na czas operacji i zastapienie go krazeniem pozaustrojowym doszlo u mojego taty do zawalu podczas operacji po pownownym powrocie do jego wlasnego krazenia,puscili krew i to krazenie niestety zostalo zaburzone tym odlaczeniem i tata dostal niewydolnosci krazeniowo-oddechowej,przez 2 miesiace walczyl o zycie na intensywnej terapii,niestety nie udalo sie go uratowac.zaluje strasznie ze poszedl na ta operacje,ze sam dobrowolnie sie na nia zgodzil:(nigdy sobie nie wybacze ze nie odwiodlam go od operacji,nigdy,bo brakuje mi go strasznie:(zwlaszcza teraz,jak ida swieta ktorych po prostu sobie nie wyobrazam,myslalam ze do swiat wyjdzie ze szpitala,i wyszedl,tylko w nie taki sposob jakiego sobie zyczylam:(
Odnośnik do komentarza
Moje bezpośrednie by-paasowe doświadczenie z IK w Aninie. Nominalny pobyt na bloku pooperacyjnym to ok. 48 godzin. Wybudzenie naturalne w przypadku braku komplikacji, to bardzo wygodne dla pacjenta bo *skraca* świadomy czas pobytu na tym bloku z podpiętymi elektrodami, drenami, *natlenianiem* itp. Mam wrażenie, że spałem może i 20 godzin. A później przeżywałem dwie *męki* - fizyczną - zrobiło mi się malutkie obtarcie skóry na pośladku (leży się na golasa), psychiczną - zespół pielęgniarek na zmianie, na której się obudziłem narzekał na robotę, na cały świat i były momenty, że nie wiadomo która miała zrobić jakieś tam bieżące czynności. Klientów na tym bloku leżało bodajże 10, ale tylko jeden próbował się zerwać spod aparatury i iść do domu, a okazem odporności fizycznej i psychicznej, pomimo kilkudniowego tam pobytu była młoda blondynka. Na noc przyszła nowa zmiana pielęgniarek. Ludzie jakie to było cudowne, nie wiem czy one były na tzw. kontrakcie, czy co, ale jakże wspaniale one pracowały, przez conajmniej dwie pierwsze godziny nie było słychać ani jednego słowa, każda coś robiła, chyba po trzeciej godzinie pracy, padło pytanie do *przywódczyni* czy napije się herbaty? Mogę to nazwać, że byłem w szoku, gały mi wyłaziły i wszystko byłoby b. fajnie gdyby nie ten cholerny troszeczkę obtarty pośladek. Trochę mnie irytowało jak siostry, które mi pomagały zmienić ułożenie, mówiły - niech pan się odepchnie nogami. A pan bał się ruszyć, a tyłek piekł, to zaczynało urastać do strasznej rangi. Nie czułem bólu rozciętego i poskręcanego na druty mostka, nie czułem odciętej i przyszytej do serca tętnicy , a czułem ten tyłek. To pod koniec drugiej doby niemalże doprowadziło mnie do zerwania się spod tej aparatury, przestawiłem się dziwić temu spod okien, a jeszcze bardziej podziwiałem blondynkę. Przestałem się bać troszkę przemieszczać cielsko na tym lóżku, pojawił się problem kto mnie poodłącza bo mój operator miał wolne. Kwalifikowałem się do planowego wyrzucenia na tzw. blok późnopooperacyjny gdzie już tylko zostaje gruba igła w tętnicy szyjnej z całym pęczkiem wenflonów (kolorowych koralików) i z brzuszka wychodzi już tylko *sznureczek* do wyciągnięcia elektrody awaryjnego ratownictwa. Jak się jest w przyzwoitym stanie to już można samodzielnie iść do łazienki, czyli już śmiało można zacząć jeść i pić, byłem w na tyle dobrym stanie, że siostry dyżurne musiały wyhamowywać ochotę do spacerów poza oddział. Na szczęściu ta rozpierająca chęć aktywności nie zaszkodziła mi i bardzo szybko znalazłem się w domu. Jestem półtora roku po operacji by-passowej a teraz psychicznie przygotowuję się do operacji na tętniakach biodrowych a może i brzusznym też, co ma nastąpić pod koniec marca. Do sześćdziesiątki najgorszą chorobą to była angina lub ból zębów, a potem człowiek się posypał. Papieroski paliłem nałogowo prawie 50 lat, wódeczki za kołnierz nie wylewałem, chlebuś ze smalcem lub mielonymi skwarkami b. lubiłem, schabowy to miał najwięcej witaminy, kiedyś trzeba te rachunki uregulować ale i tak podobno decyduje genetyka. Ten nie zna życia kto nie .... hej!!! Nie przejmujcie się, każdemu co się należy ...
Odnośnik do komentarza

Witaj Kasiu Każdy pacjent reaguje inaczej. Ja miałem by-pass, oraz po 4 latach wymienianą zastawkę aortalną. Jeden z pacjentów nie wybudzał się 8 czy 10 dni. Rodzina rozpaczała i była przygotowana na najgorsze. Chory wybudził się i bardzo szybko wracał do zdrowia. Jestem przekonany, że i MAMA się wybudzi. Trzymam kciuki. Proszę mieć cierpliwość i nie tracić nadziei. Pozdrawiam- Stanisław

Odnośnik do komentarza
Gość grzegorz b

Witam mam pytanie do was dzis moj tata przeszedl operacje by passow jedynej informacji jakiej udzielil mi lekarz to to ze ojciec spi i oddycha za niego respirator czy to normalne po takiej operacji czy jednak mam spodziewac sie jakis skutkow ubocznych?Z gory dziekuje za odpowiedz

Odnośnik do komentarza

Grzegorz, to jest całkowicie normalne. Po operacji serca każdy podłączony jest do respiratora. Jak się wybudzi i wiele parametrów jest prawidłowa (jak na ten stan) - jest wyciągana pacjentowi rurka z buzi :) Po tym wyczynie :) oddycha się już samodzielnie. Ważne, aby pacjent ćwiczył płuca (oddech) - dmuchanie do butelki z wodą i wymuszanie kaszlu aby wydzielina, która zastała się podczas operacji łatwiej i szybciej została usunięta. Ćwiczenie płuc to najważniejsza rehabilitacja po takich zabiegach. Zmniejszyły one bowiem swoją objętość bardzo bardzo mocno i trzeba je przywrócić do stanu sprzed działań chirurgów :) Głowa do góry, wiary i siły życzę :)

Odnośnik do komentarza
Gość grzegorz b

Bet dziekuje za odpowiedz troche mnie uspokoila:-)no wlanie tata ma jakies kulki do dmuchania bo juz mnie uprzedzili wczesniej inni pacjenci tylko zastanowil mnie ten jeden fakt ze lekarz nie udzielil mi konkretnej odpowiedzi czy wszystko poszlo dobrze czy tez nie a ten respirator mnie troche przerazil a jak jest po operacji bo z tego co czytalem na innych forach to musi byc jakas dieta i czwiczenia rehabilitacyjne u kogo mozna zasiegnac takiej porady czy ludzie po takich operacjach dlugo dochodza do siebie??

Odnośnik do komentarza

Grzegorz, gdzie był operowany Twój Tato? Mnie poinstruowano jeszcze przed zabiegiem - jak się zachowywać w łóżku, jak dmuchać, przez jaki czas i jak często, co można, a czego nie, co powinno się robić, a czego unikać. Z pewnością niebawem odwiedzą Tatę rehabilitanci. Będą oklepywali i kazali ćwiczyć rękoma i nogami na siedząco w łóżku. Za dwa dni stanie na nogi i będą pierwsze próby chodzenia, wcześniej pionizacja przy łóżku. Pilnuj, aby Tata dmuchał w te kulki (ja robiłam to do butelki z wodą i rurką). Przeszkolona zostałam, że mam dmuchać przez pół minuty. Robić to dosyć często i wydłużać czas dmuchania. Po około 3 tygodniach od wyjścia ze szpitala z pewnością będziesz wiózł Tatę do szpitala rehabilitacyjnego - takie fajne sanatorium dla tzw. wcześniaków :) Jeśli nie otrzymałeś pełnych informacji, to podejdź jutro do chirurga, który operował Tatę i wszystkiego się dowiesz. Dieta jest niezbdna, ale tak jak dla każdego człowieka - mało tłuszczu, mało soli, dużo warzyw, ryb, kasz.............. myślę, że dostaniesz instrukcje. Powiedz, aby Tata bardzo dbał o mostek - albo specjalne pasy się nosi, albo należy podtrzymywać mostek.: krzyżujesz ręce na ramiona i dopiero kaszlesz albo wstajesz z łożka, przytrzymujesz mostek i to samo robisz co wcześniej. Jeśli jeszcze Ciebie coś interesuje - pytaj. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość grzegorz b

Bet Tata byl operowany w Katowicach (Ochojcu) dzis pojade do szpitala to moze sie dowiem wszystkiego bo w poprzednim szpitalu tez mnie troche wystraszyli tata trafil we wtorek do szpitala Gorniczego w Sosnowcu tam lekarz mi powiedzial ze boja sie ze tata nie wytrzyma do poniedzialku do operacji juz mi tym nabili glowe strasznie, poczytalem sobie na forach ze jest to powazna operacja a dzis lekarz udzielil mi znow wyczerpujacych odpowiedzi po operacji wiec mysle ze jak jutro pojade to dowiem sie co i jak jednakze ciesze sie ze tu tez uzyskalem informacje ktore mnie troche uspokoily wiesz jak jest z nasz sluzba zdrowia o wszystko sie trzeba upominac samemu a tak to juz jutro bede wiedzial o co mam pytac zreszta jak to mowia wole dmuchac na zimne odezwe sie jutro jak wroce ze szpitala narazie jestem dobrej mysli :-)Jeszcze raz dziekuje:-)

Odnośnik do komentarza

:) Czekam na informacje o Tacie:) Życz Jemu dużo zdrowia :) Bądź spokojny, szpital w Katowicach słynie z dobrej renomy. Zresztą cały Śląsk ma dobrą opinię. W razie czego niedaleko masz Zabrze, a tam wszystko powinno grać :) Operacja na otwartym sercu to poważna sprawa. Dużo rzeczy się dzieje więc nie sposób przekazać wszystkie informacje podczas jednej rozmowy. Wszystko kolejno będziecie się Panowie dowiadywać. Słuchajcie uwag lekarzy, pielęgniarek i rehabilitantów, a będzie ok. Jeśli będziecie mieli jakieś niepokoje czy wątpliwości - o wszystko się pytajcie. Potem będzie trudniejszy dostęp do lekarzy, nagle w domu trzeba będzie samemu o siebie dbać. A jak to robić - niech powiedzą opiekujący się Tatą ludzie do tego przygotowani. Ja już mam podwójne doświadczenie więc mogę również dzielić się tym co znam i sama przeszłam. Pozdrawiam mocno i czekam na newsy :)

Odnośnik do komentarza
Gość grzegorz b

Bet Bylem dzis u taty wszystko przebieglo jak do tej pory bez problemu wiadomo lezy biedny caly obolaly ma podpiete milion wezykow troche mowi ze go boli cala klatka ale bol jest do wytrzymania jutro maja go z oiomu przewiez juz na normalny oddzial tylko powstal nowy problem cos sie zaczelo dziac z lewa noga tzn robi sie taka jakby byla niedokrwiona lekarz mi mowil dzis ze bedzie musial jeszcze tato isc do naczyniowca.Jest troche otumaniony po tych wszystkich lekach ktore dostal ale jak mnie dzis zobaczyl to pierwsze co powiedzial to(grzes daj mi pociagnac macha elektronicznego papierosa)heh powiedzialem mu oczywiscie aby wybil sobie z glowy tego typu uzywki no ale jestem zadowolony ze jak narazie wszystko przebieglo ok:-)Jeszcze raz dziekuje za pomoc i oczywiscie bede informowal o dalszym leczeniu taty:-)

Odnośnik do komentarza

Grzegorz B, to faktycznie jest trochę niepokojące - czy to jest ta noga, z której pobierane były żyły? Wykonają Tacie pewnie dopplera, sprawdzą przepływy i miejmy nadzieję, że nie będzie strasznie :) Może poszedł po operacji jakiś mały skrzepik???? Może leki jakieś na rozpuszczenie Twój Tato otrzyma i będzie ok :) Życzę tylko dobrych wyników :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość grzegorz b

Bet Witaj.Bylem dzis u taty wszystko jest jak narazie w porzadku troche mu sie ciezko oddycha i boi sie zakaszlec bo wtedy mowi ze go boli.Co do nogi to byl lekarz i mowil ze jest w nodze slaby puls noga jest troche spuchnieta i bordowa lecz niestety nie moga mu pomoc poniewaz nie maja naczyniowca w szpitalu cos tam wspomnial o miazdzycy ale po wyjsciu taty czeka nas wizyta u kolejnego specjalisty mam tylko nadzieje ze z ta noga nie bedzie sie pogarszac z dnia na dzien:-)Pozdrawiam.VK

Odnośnik do komentarza

Grzegorz B, to prawda - oddychać jest bardzo ciężko. Jak wspomniałam płuca bardzo zmniejszają swoją objętość i trzeba wyćwiczyć aby powróciły do normy. Powiem ciekawostkę: do niedawna sądziłam, że moje płuca są już ok, ale ostatnio zaczęłam wspomagać mój chór (akademicki), ponieważ szykują się do koncertu w filharmonii. Będą wykonywali utwór, który dobrze znam, a młodzi chórzyści tego nie potrafią jeszcze dobrze, wiec tak zwane dinozaury jak ja czasami wspomagają robiąc sobie wielką radochę. Cieszyłam się, że pośpiewam ale zaskoczyła mnie moja pojemność płuc. Kiedyś całe frazy mogłam wyśpiewywać na jednym oddechu, a teraz prawie co drugą nutę muszę brać oddech. Być może to przerwa w śpiewaniu, ale nie sądzę, że to jest jedyna przyczyna, bowiem znam technikę śpiewaczą. Wniosek - muszę mocniej potrenować płuca, a śpiew mam nadzieję, że mi pomoże. Tata Twój musi mocno trenować - to co pisałam Ci wcześniej. Nasz profesor (w Zabrzu) kazał nam nawet kaszleć, oczywiście podtrzymując mostek. Ja bym tak szybko nie odpuszczała z nogą czekając aż Twój Tato wyjdzie ze szpitala. Nie wierzę, że nie ma w szpitalu internisty. Sami kardiolodzy wiedzą, że zatory w różnych częściach ciała, między innymi w nogach są częstym skutkiem ubocznym operacji, nie tylko kardiologicznych. Nie potrzeba naczyniowca aby zauważyć, że w nodze są niewydolne żyły, jeśli ona sinieje i być może jest chłodniejsza. Pewnie, że diagnoza aparaturą jest niezbędna, ale może jakieś leki na rozrzedzenie mogliby podać??????????? Jeśli nodze nic nie było:) wcześniej, to w takim razie można przypuszczać, że jakiś skrzep, który oderwał się w trakcie zabiegu powędrował do nogi i tam gdzie było najmniejsze światło w żyle - tam utkwił. Bądź natrętny i proś o pomoc!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kardiolodzy i kardiochirurdzy to pokrewnie też naczyniowcy.. Ależ się zdenerwowaklam!!!!!!!! Sądziłam, że ten szpital jest lepszy! Postaram Ci się poszukać informacji na temat skutków ubocznych *naszych* zabiegów Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi, podsyłam literaturę: 1. rehabilitacja po zabiegu - znajdziesz na stronie (zakładka :poradnik....) http://bogdankowalik.pl/index.php?cont=7 Tu również znajdziesz informacje o chorobie Twojego Taty. 2. Coś o chorobie i powikłaniach (na końcu - tam piszą o rozrzedzeniu choćby aspiryną aby rozpuścić skrzepy w żyłach) http://portal.abczdrowie.pl/pomostowanie-aortalno-wiencowe 3. Powikłania http://www.jaimojeserce.eu/powiklania-pooperacyjne.php 4. Rehabilitacja http://www.kardiochirurgia.olsztyn.pl/docs/pacjent_po_zabiegu.pdf 5. http://www.kardioserwis.pl/page.php/1/0/show/162/by_passy_CABG_bajpasy_operacja_serca.html Podrzuciłam kilka informacji, może się przydadzą. *Pilnuj* Taty swojego :) Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×