Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nigdy więcej marihuany


Gość Kola U.

Rekomendowane odpowiedzi

Po co i dlaczego legalizować konopie? Jak było przed czasami prohibicji i jak może być w przyszłości? Szybka lekcja historii - jak doszło do delegalizacji? Człowiek zna psychoaktywne własciwości marihuany od około 5000 lat, a już od blisko stu wieków używa włókna konopi do produkcji tkanin i sznurów. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku konopie uprawiano masowo na wszystkich kontynentach, a ich przetwórstwo było ważną gałęzią gospodarki w wielu krajach. Wielu lekarzy przepisywało marihuanę na najróżniejsze dolegliwości, a rzesze ludzi paliły ją dla przyjemności. Wówczas nikomu to jeszcze nie przeskadzało. Dlaczego więc w ciągu kilkudziesięciu lat sytuacja tak się zmieniła? W 1917r. pojawiły się pierwsze sygnały o nadchodzącej rewolucji. Dwaj amerykańscy wynalazcy, Henry Timken i George Schlichten opublikowali projekt maszyny (ang. decorticator) pozwalającej na masowe oddzielanie włókna konopnego od miąższu. Dzięki temu produkcja tkanin i papieru miała stać się o wiele tańsza. Pierwsze eksperymenty dały rewelacyjne wyniki, a wynalazcy ogłosili że maszyna będzie niezwykle pożyteczna dla całej ludzkości, a przede wszystkim dla inwestorów. Nowy wynalazek zaniepokoił szefów firmy DuPont, która dzięki ogromnym zamówieniom ze strony rządu, była jednym ze strategicznych koncernów papierowo-włókienniczych w USA. DuPont, producent pierwszego włókna sztucznego - Rayonu i czołowy wytwórca papieru drzewnego, poczuł na plecach oddech konkurencji. Nowa technologia przetwórstwa konopi dawała możliwość produkowania większych ilości papieru za mniejszą cenę i przy użyciu mniejszej ilości szkodliwych dla środowiska substancji. W 1931r. Andrew Mellon, sekretarz skarbu oraz właściciel banku, z którego usług korzystał DuPont, zatwierdza kandydaturę swego przyszłego zięcia, Harry*ego J. Anslingera na stanowisko szefa nowopowstałego Federalnego Biura d/s Narkotyków. Era Anslingera Anslinger wypowiada wojnę marihuanie. Rozpętana przez niego propaganda pojawiała się w poczytnych brukowcach oraz na ulotkach rozpowszechnianych w całym kraju. Marihuanę nazwano *zabójczym narkotykiem*, a postacią *przyjaznego nieznajomego* (ang. friendly stranger) wręczającego jointa, straszono zarówno młodzież, jak i rodziców. Wielkie plakaty głosiły, że *marihuana zamienia chłopców w bestie w 30 dni* i tym podobne bzdury. W rozpowszechnianiu plotek Anslingerowi pomagał William Randolph Hearst, właściciel wielkiego wydawnictwa płodzącego brukowce. W jego gazetach artykuły przeciwko marihuanie sąsiadowały z tekstami rasistowskimi, a nieraz łączono oba te wątki, ostrzegając przed *naćpanymi marihuaną czarnuchami gwałcącymi białe kobiety*. Dziś trudno uwierzyć, że ludzie dali nabrać się na te wyssane z palca brednie (a najgorsze jest to, że część z nich jest nadal powtarzana). Faktem jest jednak, że w 1937r. w 46 stanach zdelegalizowano marihuanę. Jedyny głos sprzeciwu pochodził od Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego - dr James Woodward stwierdził, że w ten sposób pozbawia się społeczeństwo jednego z najbardziej obiecujących lekarstw. Niestety, emocje wygrały ze zdrowym rozsądkiem. Przez następne 2 lata około 3000 lekarzy zostało ukaranych za stosowanie konopi. W 1961r. prohibicja rozszerza się na prawie cały świat. 60 państw, członków ONZ, podpisuje *Uniform Drug Convention*, przez co zobowiązują się do wycofania konopi z użycia w ciągu 25 lat. Ciekawe jest to, że Anslinger, choć osiągnął swój cel, nie zakończył wojny z trawką. Agenci Biura d/s Narkotyków na jego zlecenie śledzili muzyków jazzowych, by aresztować ich gdy tylko pojawią się podejrzenia, że są pod wpływem marihuany. Na szczęście przełożeni szybko powstrzymali Anslingera przed tym szaleństwem. Mimo to, nie dał on za wygraną i w 1948r. próbował przekonać kongresmanów, że kanabis nastraja ludzi pokojowo i może byc wykorzystywany przez komunistów do osłabienia ducha bojowego amerykańskiej młodzieży. A przecież jedenaście lat wcześniej ten sam człowiek, także przed całym Kongresem, głosił że *Marihuana jest jednym z narkotyków, które wywołują najsilniejszą agresję i przemoc.*. Anslinger w 1962r zostaje wysłany na emeryturę przez prezydenta Kennedy*ego. Umiera w 1975r. Powrót do normalności Wraz z końcem ery Anslingera, rozpoczął się powrót do normalnego stanu, sprzed czasów jego propagandy. W USA powoli liberalizowano przepisy dotyczące marihuany - w niektórych stanach pozwolono na posiadanie niewielkich ilości do własnego użytku. Niestety, *War on drugs* nadal trwa, a poziom represji zależy od tego, kto w danym momencie piastuje władzę. W 1972r w Kopenhadze na obszarze dzielnicy Christiania, opanowanej przez hippisowskie komuny, zezwolono na posiadanie miękkich narkotyków na własny użytek. W 1976r rząd Holandii zezwala na posiadanie i handel marihuaną i haszyszem. Nie jest to równoznaczne legalizacji - marihuana w Holandii nadal jest nielegalna, ale posiadanie do 30g i handel w wyznaczonych do tego celu miejscach są tolerowane przez policję i władzę. Szkodzi czy nie? O marihuanie powiedziano już wiele kłamstw, nie tylko w czasie propagandy Anslingera. Do dziś funkcjonują w mediach różne plotki, niektóre obalone przez naukę wiele lat temu. Niestety, większość ludzi czerpie informacje o narkotykach z telewizji i gazet, a dziennikarze, szukając dobrze sprzedającej się sensacji, notorycznie demonizują marihuanę (i nie tylko), przypisując zarówno jej samej, jak i palaczom najróżniejsze negatywne cechy. Tymczasem... Od tego jeszcze nikt nie umarł! Tak, to prawda. W całej historii marihuany nie zanotowano ani jednego przypadku śmierci od przedawkowania. Przez te lata tysiące ludzi zmarło od legalnego alkoholu i tytoniu, a także od tak *bezpiecznych* lekarstw jak aspiryna. Co więcej, znane są przypadki śmiertelnego przedawkowania wody! Tymczasem marihuana nie zabiła jeszcze nikogo. Przyjemnie łaskocze w móżdżek? Do niedawna większość obaw dotyczących palenia trawki wynikała z braku wiedzy na temat sposobu jej działania. Dopiero w 1989r. naukowcy z Akademii Medycznej w St. Louis odkryli receptor reagujący na THC. Oznacza to, że w naszym mózgu znajdują się specjalne komórki nerwowe, które są pobudzane przez THC - najważniejszy składnik psychoaktywny marihuany. Wygląda to tak, jakby człowiek został stworzony z myślą o paleniu marihuany i wyposażony przez naturę w elementy, które pozwolą mu czerpać z tego przyjemność. Raport WHO Raport WHO (Światowa Organizacja Zdrowia, oddział ONZ) stał się sławny za sprawą skandalu, jaki mu towarzyszył. Wszystko zaczęło się od tego, że WHO powierzyła zespołowi naukowców porównanie szkodliwości marihuany z alkoholem, tytoniem i opiatami. Przeprowadzono w tym celu szereg badań i zrewidowano wyniki poprzednich tego typu doświadczeń. Był to pierwszy od 15 lat raport na temat marihuany, tym bardziej oczekiwany, że od czasu opublikowania poprzednich, sytuacja bardzo się zmieniła (np. odkryto wspomniany już receptor kanabinoidowy). WHO otrzymała raport i po zapoznaniu się z wynikami... postanowiła go zataić. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy *British Medical Journal* w numerze 2/98 opublikował pochodzący z przecieków fragment opracowania. Wybuchł skandal i WHO nie miała innego wyjścia, jak tylko ujawnić pełną treść wyników badań. Naukowcy po przeprowadzeniu wielu testów i sprawdzeniu wiarygodności wcześniejszych doświadczeń, ogłosili że: Przez 5000 lat nie zanotowano ani jednego przypadku śmiertelnego przedawkowania marihuany (najprawdopodobniej przedawkowanie poprzez palenie jest niemożliwe). Nie stwierdzono, by palenie kanabisu, nawet w duzych ilościach, w zauważalny sposób uszkadzało ludzki mózg lub trwale upośledzało psychikę. Palenie marihuany nie powoduje wzrostu agresji ani skłonności do łamania prawa (poza samym faktem palenia). Marihuana jest w ogólnym rozrachunku mniej szkodliwa dla zdrowia niż alkohol i tytoń. Nie stwierdzono żadnego działania marihuany, któro skłaniałoby palacza do sięgnięcia po inne środki odurzające. *British Medical Journal* podsumował wyniki badań stwierdzeniem: Jeśli chodzi o legalizację marihuany, to pytanie nie brzmi *czy?*, lecz *kiedy?*. Trawka vs. twarde narkotyki Nieraz słyszeliśmy, że marihuana to wstęp do twardych narkotyków. Tymczasem naukowcy przeczą tej teorii. Jak więc wytłumaczyć fakt, że część palaczy sięga po inne środki? Przede wszystkim nie powinniśmy demonizować tego zjawiska. W Polsce oszacowanie liczby palaczy jest niemożliwe, ale w krajach, gdzie prowadzi się tego typu badania, okazuje się, że naprawdę niewielki odsetek palaczy próbuje innych narkotyków. Cały problem polega na tym, że ten niewielki margines, który przeszedł na twarde narkotyki i wpadł w uzależnienie, jest najbardziej widoczny. To właśnie o nich, a nie o zwykłych palaczach trawki mówi się w telewizji i pisze w gazetach. Co więcej, ludzie, którzy po odwyku zerwali z nałogiem, całą winą za swoje nieszczęście obarczają właśnie marihuanę, zamiast przyznać się do własnej głupoty i słabej woli. Niemniej jednak nie można zaprzeczyć, że część palaczy spróbuje *czegoś mocniejszego*. Naukowcy z WHO podali dwie, chyba najbardziej prawdopodobne przyczyny takiego postępowania: - Po trawkę sięgają ludzie, którzy mają wrodzony pociąg do używek i prędzej, czy później, i tak spróbowaliby twardych narkotyków. - Do zażycia silniejszych środków zachęcają dilerzy, u których palacze zaopatrują się w trawkę. Dla dilera klient uzależniony np. od amfetaminy jest o wiele lepszy niż zwykły palacz trawki, nie zmuszony nałogiem do regularnych zakupów. O ile w pierwszym przypadku nie można nic poradzić, to w drugim rozwiązanie jest proste - legalizacja. Gdyby marihuana była sprzedawana w sklepach, handlem przestaliby zajmować się dilerzy. W ten sposób oddzielono by ją od twardych narkotyków i palacze nie wchodziliby w kontakt z mafijnym środowiskiem zajmującym się ich sprzedażą. Takie założenie przyjęto w Holandii i jak widać, nie było ono błędem. W 1976r. gdy zezwolono na handel marihuaną w *coffeeshopach*, około 10% osiemnastolatków miało kontakt z twardymi narkotykiami. Od tego momentu wskaźnik ten zaczął szybko spadać, a ostatnio Holendrzy zamknęli największy ośrodek leczenia heroinistów z powodu... braku pacjentów. Co ciekawe, samo spożycie marihuany wcale nie wzrosło tak znacznie, jak można było się tego spodziewać (dziś średnio co czwarty Holender przyznaje, że spróbował w swoim życiu trawki). Najbardziej niepokojące jest to, że nasze dotychczasowe działania profilaktyczne, polegające na zakazywaniu, mogą okazać się bardziej szkodliwe, niż wolny dostęp do marihuany! Czy prohibicja ma sens? W 1920r. w USA wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Zwolennicy prohibicji twierdzili, że dzięki niej *Dzielnice slumsów wkrótce już będą tylko w pamięci. Więzienia zamienimy na fabryki, magazyny i zbożowe elewatory. Mężczyźni będą chodzić wyprostowani, kobiety będą się uśmiechać, a dzieci - śmiać. Piekło będzie odtąd na zawsze pustą przestrzenią do wynajęcia.* (Bill Sunday, lider kościelnej koalicji antyalkoholowej). Życie pokazało jednak, jak bardzo się mylili. To właśnie w czasie prohibicji powstała w Stanach przestępczość zorganizowana - największe gangi (m.in. pod wodzą Ala Capone) kontrolujące czarny rynek i korumpujące policję. Dzięki fortunie zdobytej na handlu nielegalnym alkoholem, przestępcy szybko opanowywali inne gałęzie nielegalnej *gospodarki* - prostytucję, hazard, wymuszenia haraczy. Szybko okazało się, że mafia opływa w luksusy, a państwo nie może już nic zrobić, by przeszkodzić gangsterom. Jednak mafia nie była jedynym problemem, z którym borykał się rząd. Zwyczajni obywatele, którzy dotychczas lubili sobie czasem wypić drinka, bez skrupułów łamali prawo i pili coraz więcej i, co gorsza, wszystko co dostali w ręce. Przed wprowadzeniem zakazu większość Amerykanów gustowała w piwie, a whisky nie cieszyła się zbytnią popularnością. Prohibicja odwróciła te proporcje, gdyż przemyt wysokoprocentowych trunków był po prostu bardziej opłacalny. Brak kontroli nad czarnym rynkiem sprawił też, że tysiące ludzi zatruło się śmiertelnie alkoholem metylowym, bądź przez pomyłkę, bądź za sprawą nieuczciwych handlarzy. Prohibicja skończyła się po 13 latach, ale jej skutki nie przeszły do historii. Zamiast obiecanego raju na ziemi, pozostawiła po sobie powszechny alkoholizm, potężne gangi i więzienia pełne ludzi skazanych tylko za to, że posiadali przy sobie butelkę whisky. Wtedy właśnie ludzie dowiedzieli się, że żadne zakazy i najsurowsze nawet kary nigdy nie zmuszą ludzi do odstawienia używki. W wielu państwach azjatyckich za posiadanie narkotyków grozi kara śmierci, a mimo to głównym źródłem dochodu dla tamtejszej biedoty jest produkcja haszyszu i opium. Uczmy się na błędach Dziś podobną sytuację mamy z marihuaną. Mimo zakazu uprawy, sprzedaży, a nawet posiadania, pali ją coraz więcej osób. Jeszcze w latach osiemdziesiątych mało kto o niej słyszał, a palaczy prawie nie było. Tymczasem anonimowe ankiety przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii mówią, że w 1995r co szósty osiemnastolatek przyznał się, że przynajmniej raz w życiu zapalił trawkę. W roku 1999 okazało się, że marihuanę paliła już blisko jedna czwarta trzecioklasistów! Jak na razie nic nie wskazuje, żeby liczby te miały się zmniejszyć. Wręcz przeciwnie - rosną one nadal w oszałamiającym tempie. Reguły ekonomii mówią, że za popytem idzie podaż. Oznacza to po prostu, że rosnąca liczba palaczy jest coraz atrakcyjniejszą klientelą dla dilerów. Ponieważ marihuana jest najpopularniejsza ze wszystkich nielegalnych używek, handel nią przynosi najłatwiejszy zysk. Dlatego mafia zajmująca się przemytem i rozprowadzaniem trawki zbija wielką fortunę i umacnia swoją pozycję, by podobnie jak amerykańskie gangi z czasów prohibicji, przejąć potem inne formy działalności. Przedsmak tego, co może nas czekać, widzimy już dzisiaj - gazety i telewizja codziennie donoszą o schwytanych przestępcach, którzy parali się przemytem lub uprawą marihuany, a zazwyczaj ich działaność nie ograniczała się tylko do tego. Niestety, ci złapani, to tylko wierzchołek góry lodowej, gdzyż policja po prostu nie jest w stanie śledzić reszty kryminalistów. Jednym ze sposobów na zmniejszenie tego problemu jest legalizacja marihuany. Dziś handlarze po opanowaniu nowego terenu, dyktują dowolne ceny, bo dobrze wiedzą, że palacze mogą kupić trawkę tylko u nich. Zjawisko konkurencji nie istnieje na czarnym rynku, bo wszystkie porachunki załatwia sie tu siłą. Gdy handel trawką zostanie objęty regułami wolnego rynku, po prostu przestanie być opłacalny dla mafii. W ten sposób możemy odciąć przestępcom główne źródło dochodów. *- i kto za to płaci? - pan płaci, pani płaci, my płacimy. społeczeństwo płaci!* To jednak nie koniec problemów. Mafia, choć żyje z przestępstw, przeciętnemu obywatelowi bezpośrednio nie szkodzi. Pora jednak zdać sobie sprawę, że koszty prohibicji i tak ponosimy wszyscy. To z naszych podatków płaci się policjantom, którzy łapią przestępców i sądom, które ich skazują. Co więcej, przestępcy odbywający kary w więzieniach też są utrzymywani z naszych wspólnych pieniędzy. Legalizacja mogłaby nie tylko zlikwidować wielką gałąź przestępczości, ale też zwolnić siły policji i sądów zajęte jej zwalczaniem, by mogły wziąć się za przestępstwa bardziej szkodliwe społecznie, takie jak morderstwa, napady i kradzieże. Prohibicja nie ma sensu Naukowcy wysnuli teorie o niewielkiej szkodliwości trawki, a Holendrzy sprawdzili je w praktyce - legalnie dostępna marihuana nie wiąże się z żadnymi strasznymi konsekwencjami. Tymczasem w Polsce i wielu innych krajach na siłę walczy się z trawką, choć wojna ta jest z góry przegrana. Jak na razie zakazy dotyczące marihuany nie przyniosły żadnych pozytywnych skutków. Nie można nawet powiedzieć, że dzięki temu liczba palaczy jest mniejsza. Dziś każdy, kto ma ochotę, może bez problemu kupić marihuanę u jednego z wielu dilerów, często z błyskawiczną dostawą do domu. Nie łudźmy się też, że wielu ludzi ma taki szacunek dla prawa, że nie sięgnęło po trawkę tylko dlatego, że nie wolno. Wręcz przeciwnie! Wielu nastolatków pali marihuanę tylko dlatego, że jest nielegalna, bo przez lata stało się to swoistym symbolem buntu. Skoro doszliśmy do dość poważnego problemu palenia wśród młodzieży, warto się nad nim trochę zastanowić. Powszechnie wiadomo, że dilerzy największy zysk widzą w handlu w szkołach średnich. Nie oszukujmy się - teraz już w każdym liceum czy technikum jest przynajmniej kilku, jeśli nie klikunastu dilerów. W ogromnej większości przypadków, to sami uczniowie zajmują się sprzedażą marihuany, a ich kilentelą są zazwyczaj niepełnoletni rówieśnicy. Tak więc młodzież poniżej osiemnastego roku życia może kupić trawkę bez najmniejszych problemów, nie wychodząc nawet ze szkoły. W tej sytuacji nawet kupno alkoholu jest trudniejsze - trzeba przecież pójść do sklepu monopolowego, a tam coraz częściej zdarza się, że sprzedawcy sprawdzają wiek klienta. Wniosek jest prosty - rozwiązaniem, przynajmniej częściowym, dla tego problemu jest też legalizacja. Trzeba tylko legalny handel marihuaną obłożyć podobnymi do alkoholu ograniczeniami. Nawet jeśli nie uda się zmniejszyć liczby palaczy wśród młodzieży, możemy przynajmniej ustrzec wielu młodych ludzi przed tragicznymi konsekwencjami. Nieraz bowiem zdarza się, że dilerzy do sprzedawanej trawki dodają toksyczne chemikalia w celu *wzmocnienia towaru*. Często też, nawet nieświadomie, rozprowadzają marihuanę z plantacji spryskanej szkodliwymi środkami owadobójczymi. Legalizacja nie pozwoliłaby na takie wypadki, gdyż kontrolą składu chemicznego zająłby się sanepid. Wszystkich traktować równo Najważniejsze w tym wszystkim nie są jednak pieniądze, które możemy zarobić, lecz tolerancja. Na jakiej podstawie wprowadza się przepisy, które decydują, co wolno zażywać, a czego nie? Z jakiej racji palacze trawki mają być traktowani jak przestępcy? Każdy z nas może pójść do sklepu i nabyć całkowicie legalnie wódkę lub papierosy, więc dlaczego nie mógłby też kupić trawki? Największym absurdem jest fakt, że obecne przepisy są bardziej szkodliwe niż samo palenie marihuany! Człowiek zatrzymany przez policję za palenie trawki, jest poddawany długotrwałym przesłuchaniom, a w jego domu przeprowadzana jest rewizja, mająca na celu sprawdzenie czy nie zajmuje się handlem. W razie jakichkolwiek podejrzeń, sprawa kierowana jest do sądu. Nawet jeśli okaże się, że podejrzenie o handel jest fałszywe i oskarżony zostaje uniewinniony, proces na pewno dezorganizuje jego życie. Niejeden młody człowiek stracił pracę, studia i sporo nerwów nie przez palenie trawki, ale przez nieżyciowe przepisy. Nie ma się co łudzić - obecne prawo nie zniechęca młodych ludzi do palenia, lecz jedynie podważa autorytet rządu i wydawanych przezeń przepisów. Respektu dla demokratycznej władzy nie można budować na bezpodstawnych zakazach. Zastosowania Mieli rację Hindusi, uznając konopie za święty dar. Na całej Ziemi nie ma chyba tak uniwersalnej i mało wymagającej rośliny. Konopie bowiem nie wymagają specjalnych zabiegów, by dobrze rosnąć. Pozostawione same sobie, świetnie sobie radzą i potrafią wysiać się na wiekiem obszarze. Najlepiej obrazuje to fakt, że na terenie wielu byłych republik radzieckich i w Afganistanie pola dzikich konopi zajmują tysiące hektarów. Jak na razie w żaden sposób nie udało się ich zniszczyć, a produkcja haszyszu nadal jest głównym źródłem zarobku dla miejscowej ludności. Nie chcę tutaj rozwodzić się o konkretnych zastosowaniach konopi, bo ogromna ilość danych, jakie musiałbym przytoczyć, mogłaby zanudzić najbardziej wytrwałego czytelnika. Nie sposób jednak nie wspomnieć, przynajmniej pobieżnie, o sposobach, na jakie moglibyśmy wykorzystać tę niezwykłą roślinę. Już tysiące lat temu konopie miały wiele zastosowań, a ich lista, wraz z postępem nauki, ciągle się wydłuża. Największym absurdem jest to, że mimo tak wielu zalet, które nam oferują, konopie nadal są nielegalne. Medycyna Marihuana już od dawna była przepisywana przez różnej maści znachorów i medyków na najróżniejsze dolegliwości. Z czasem odkrywano coraz nowsze zastosowania tego lekarstwa. Poniżej znajduje się lista tych, które potwierdziła współczesna nauka. Oczywiście badania nadal są prowadzone i jest pewne, że lista ta znacznie się wydłuży. - środek przeciwbólowy - To chyba najstarsze zastosowanie kanabisu i jednocześnie najciekawsze z tego powodu, że u każdego pacjenta wygląda to inaczej. Można pokusić się o ogólne stwierdzenie, że marihuana bardziej pomaga łagodzić bóle tępe, wywołane np. przez skurcze, niż ból ostry wywołany zranieniem lub oparzeniem (w tych ostatnich przypadkach może nawet pojawić się efekt odwrotny do zamierzonego). Znane są też liczne przypadki, gdy marihuana łagodziła silne bóle towarzyszące nowotworom, z którymi nie radziły sobie inne środki. - środek przeciw wymiotny - THC jest jednym z najskuteczniejszych środków zapobiegających nudnościom. Ma to szczególne znaczenie dla ludzi leczonych chemioterapią, u których odruchy wymiotne praktycznie uniemożliwiają jedzenie. - jaskra - Kanabinole zmniejszają ciśnienie wewnątrz gałki ocznej, a więc łagodzą bezpośrednio objawy choroby. - AIDS - Pobudzając apetyt, marihuana zapobiega utracie masy ciała, a co za tym idzie - osłabieniu organizmu. - stwardnienie rozsiane - THC nie tylko łagodzi bóle spowodowane nagłymi skurczami mięśni, ale zapobiega samym skurczom towarzyszącym schorzeniu. Według ostatnich doniesień, marihuana może znacznie spowolnić rozwój tej strasznej choroby. Jeśli okaże się to prawdą, dalszy zakaz jej stosowania będzie wyrokiem na tysiące ludzi dotkniętych stwardnieniem rozsianym. Intensywne badania nadal trwają. Odkrycia te nie zmieniły jednak prawa. Dlatego zamiast marihuany, pacjentom podaje się THC doustnie, w postaci kapsułek. Marinol, bo tak nazywa się syntetyczne THC (inna nazwa to Dronabinol), nie cieszy się jednak powodzeniem u pacjentów, którzy wytknęli jego poważne wady: - Działa z dużym opóźnieniem. Kapsułki, by zostały strawione i zaczęły działać, potrzebują 2-4 godzin, gdy tymczasem palenie marihuany pozwala osiągnąć odpowiednie stężenie THC we krwi już po 5 minutach. - Zawiera wyłącznie THC. W konopiach można znaleźć cały zespół kanabinoidów, różnie wpływających na psychikę. Wielu pacjentów skarżyło się, że Marinol wywołuje u nich silny lęk i inne nieprzyjemne doznania, których nie doświadczają, paląc marihuanę. - Jest przyjmowany doustnie, co sprawia że pacjenci z silnymi nudnościami (a Marinol ma właśnie te nudności leczyć) mają problem z utrzymaniem lekarstwa w żołądku do momentu strawienia. Marihuana pozwoliłaby zapomnieć o tym problemie. - Zawiera olej sezamowy, który często wywołuje reakcje alergiczne. - Jest drogi. Z tych właśnie powodów, część pacjentów poddanych kuracji Marinolem, zdecydowała się na palenie marihuany na własną rękę. W USA kilkanaście osób wywalczyło nawet prawo do uprawy konopi na własny użytek. Przemysł Jak już wspomniałem, konopie były uprawiane dla włókna i papieru. To jednak nie wszystkie, choć najważniejsze, zastosowania tej rośliny. Konopie skupiają w sobie wiele zalet właściwych innym gatunkom i praktycznie żadna część rośliny nie jest marnowana. Dzięki temu ich uprawa może być bardziej wydajna i opłacalna niż hodowla kilku różnych gatunków roślin o tylko jednym przeznaczeniu. Plantator jest też mniej zależny od aktualnych cen skupu konkretnych półproduktów. Obserwując tragiczną sytuację polskiego rolnictwa można przypuszczać, że uprawa konopi mogłaby być niezwykle pomocna dla naszych rolników. A oto lista najważniejszych przemysłowych zastosowań konopi: - włókno - Konopie dają jedno z najmocniejszych włókien naturalnych. Nie chodzi tu jedynie o jego wytrzymałość na zrywanie i przecieranie, ale też wyjątkową odporność na gnicie i pleśń, dzięki czemu przez wieki było podstawą funkcjonowania floty. Dziś już prawie nie ma żaglowców, a na pozostałych produkty syntetyczne z powodzeniem zastąpiły konopne żagle i liny. Nie oznacza to jednak końca przydatności konopi. Większość ludzi nadal lubi nosić bardziej przyjazne dla organizmu ubrania z tkanin naturalnych. Dziś najpopularniejszym surowcem włókienniczym jest bawełna. Ma ona, niestety, wiele wad, których nie mają konopie. Przede wszystkim jest bardzo wymagająca jeśli chodzi o środowisko - rośnie tylko w wysokich temperaturach, nie jest odporna nawet na krótkotrwałe mrozy, wymaga ogromnej ilości środków chwasto- i owadobójczych, co pociąga za sobą ogromne koszta. Konopie są niezwykle odporne i świetnie adaptują się do różnych warunków klimatycznych, dzięki czemu z ojczystych Chin dotarły do niemalże wszystkich zakątków świata. Są też mniej atrakcyjne dla szkodników, a dzięki szybkiemu wzrostowi skutecznie konkurują z chwastami. Dzięki temu nie wymagają inwestowania w drogie i szkodliwe środki chemiczne. Z konopnego włókna można robić nie tylko tkaniny, ale też bardzo wytrzymałe nici i sznury, a także materiał izolacyjny. - papier - Do XX wieku papier produkowano prawie wyłącznie z konopi. Nowe technologie pozwoliłyby na wytwarzanie ogromnych jego ilości za niewiarygodnie małe pieniądze. I to właśnie, jak już napisałem, było przyczyną bezwzględnej wojny o pieniądze, na której najgorzej wyszły same konopie, stając się rośliną nielegalną. Tymczasem papier konopny jest nie tylko tańszy, ale przede wszystkim bardziej ekologiczny od drzewnego. Dziś na Ziemi brakuje lasów, a mimo to nadal wycina się drzewa by zamienić je w masę papierową, która potem wymaga jeszcze przetworzenia przy pomocy bardzo szkodliwych chemikaliów, np. chlorowych wybielaczy. Skutki takiego działania są opłakane, o czym chyba każdy mógł się przekonać. Nowy las rośnie bardzo wolno, wolniej niż wycina się dorosłe drzewa. Konopie, jak każda roślina jednoroczna, kończą swój żywot po roku. Wtedy też, zamiast pozwolić im zwiędnąć i zgnić na polu, można je zebrać i przetworzyć na papier. Taka procedura, to niewielka szkoda dla środowiska - wystarczy że nawozami uzupełni się niedobór składników pokarmowych i w następnym sezonie na tym samym polu można wysiać kolejne pokolenie konopi i otrzymać następną porcję papieru. Drzewa tymczasem rosną wolno, dają papier raz na kilkadziesiąt lat, a przede wszystkim mogłyby żyć o wiele dłużej, niż pozwalają im na to drwale. Wycinając las, zmniejsza się produkcję tlenu przez rośliny na całe dekady, do momentu, gdy nowe drzewa osiągną pełną wydajność. Regularnie wysiewane konopie dostarczają tlenu na stałym poziomie przez wiele lat, niezależnie od tego, czy są potem zbierane, czy nie. Drewno przy przetwarzaniu na papier jest wykorzystywane tylko w 40-50% masy. Reszta jest zazwyczaj marnowana i wyrzucana. Za to konopie można wykorzystać w około 80%, a pozostałe po produkcji włókno (papier wytwarza się z miąższu rośliny) jest nadal przydatnym surowcem. Co więcej, papier konopny wymaga mniejszej ilości chemikaliów niż drzewny. Dzięki temu produkcja papieru może być w przyszłości najważniejszym zastosowaniem konopi, bo zmusi nas do tego troska o środowisko. - paliwo - Konopie ze względu na ogromne ilości produkowanej biomasy, mogą być obfitym źródłem metanolu i etanolu, czyli ekologicznie czystego paliwa. Co prawda, trudno sobie wyobrazić, żeby pola konopne mogły teraz zastąpić szyby naftowe, ale zapasy ropy kiedyś się wyczerpią i będziemy zmuszeni poszukać innego źródła energii. Czas więc zacząć o tym myśleć. Produkty spalania alkoholi, czyli woda i dwutlenek węgla, są nie tylko bezpieczne dla środowiska, ale przede wszystkim nie są wprowadzane do biosfery z zewnątrz, tak jak ropa naftowa. Dzięki temu nawet masowe stosowanie tego rodzaju paliwa nie powoduje zachwiania równowagi ekologicznej. - olej - Olej konopny to źródło paliwa, a także surowiec do produkcji nieszkodliwych farb i lakierów oraz kosmetyków (mydła, szampony). Jedzenie Nasiona konopne zawierają 25% białka, 30% węglowodanów, 15% błonnika, karoten, fosfor, potas, magnez, siarkę, wapń, żelazo i cynk oraz witaminy E, C, B1, B2, B3. Nasiona są też doskonałym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu pozwalają obniżyć poziom cholesterolu we krwi. Ważne jest też, że ziarno konopne zawiera wzmacniające układ odpornościowy kwasy omega-6-linolowy i omega-3-linolowy w proporcji 3:1, idealnej dla naszego organizmu. Należy tu zaznaczyć, że nasiona są częścią konopi, w której nie występują żadne związki psychoaktywne; mogą być więc bez obaw spożywane nawet przez przeciwników marihuany. Spośród ponad 3 milionów znanych nam roślin, jedynie soja ma podobne do konopi wartości odżywcze. Niestety, jest ona bardziej wymagająca, jeśli chodzi o warunki uprawy. Ma to znaczenie szczególnie dzisiaj, gdy dziura ozonowa pozwala przeniknąć większej ilości promieni ultrafioletowych, na które soja, w przeciwieństwie do konopi, jest bardzo wrażliwa. Ocenia się, że z tego powodu światowe plantacje soji zmniejszą się nawet o 30-50%. Tak więc powstaje luka, którą konopie mogą bez problemu wypełnić, szczególnie że mogłyby być tanim źródłem pokarmu dla najbiedniejszych (i nie tylko). Nasiona konopne można jeść nieprzetworzone, zmielić na mąkę, dodać do mleka na wzór owsianki lub do mięsa jako przyprawę albo zapiec w ciastach. Można też wycisnąć z nich bardzo zdrowy, ale, niestety, nietrwały olej lub zrobić margarynę. Sposobów jest wiele, wszystko zależy tylko od wyobraźni kucharza. Na doskonałych walorach nasion już dawno poznały się zwierzęta. Ptaki uwielbiają ziarno konopne, któro jest dla nich bardzo zdrowe. Dlatego też wchodzi ono w skład wielu pokarmów dla papug i kanarków. Przepadają za nim nie tylko ptaki. Wśród wędkarzy konopie cieszą się opinią rewelacyjnej przynęty na wszelkie ryby nie drapieżne. Czas na zmiany! Jak widać, wszystko wskazuje na to, że przez dziesięciolecia byliśmy w wielkim błędzie. Niesłusznie oskarżaliśmy marihuanę o wiele złego, nie starając się nawet wykorzystać jej zalet. Tymczasem otrzymujemy coraz więcej dowodów na to, że jej szkodliwość jest niewielka, a co więcej, zwykła *trawka* jest nadzieją medycyny na to, że najciężej chorym ludziom uda się wreszcie złagodzić cierpienia. My też możemy z konopi skorzystać - dostać tanie i niezwykle trwałe ubrania, oszczędzić lasy wycinane dla papieru, zyskać wiele nowych miejsc pracy przy uprawie. A przede wszystkim możemy odebrać przestępcom źródło dochodu i wykorzystać je samemu, w dużo lepszy i w pełni kontrolowany sposób. Pamiętaj - na legalizacji TY też możesz skorzystać. źródło: legalizacjamarihuany (kropka) xt (kropka) pl
Odnośnik do komentarza
Witam. Mam 15 lat ale sporo się już od życia nauczyłem. Pewnie pomyślicie że szczeniak i że jestem porąbany że pale w tym wieku. Pale .. Mój pierwszy raz, był jakiś rok temu. Wypalliłem całego gieta na raz .. potężne buchy i wszystko zeszło. W pewnym momęcie, jak u wielu na tym forum, serce zaczęło walić jak oszalałe, myślałem że dostane wylewu, ciarki mnie przechodziły, ciepło w głowie .. pisałem listy do rodziców bo myslałem że naprawe umrę .. no ale cóż, żyję. Hmm pomyślałem, raz spróbowałem, było masakra .. spróbuje po raz kolejny, co tam ! No cóż .. kolejne gramy i było zajebiście, śmiechawa .. no git, jedyny problem że serce zaczęło od jakiegoś czasu dziwnie *przeskakiwać* :/ Przez to nie jedną noc nie przestałem i już wiem co to strach o życie. Moim skromnym zdaniem, nasi *kumple* robią nas w chuja (za przeproszeniem). Może nasączają to jakąś chemią .. i potem s4erducho nam z tego wysiada ? Moda na trawe .. heh Dla mnie jest śmieszne jak ktoś wyśmiewa sie że jesteście słabi, tacy i owacy. Cieszcie sie że nigdy was takie coś nie przytrafiło, ale pamietajcie *Nigdy nie wiesz co dostaniesz* Życze Wam jak najlepiej, ale lepiej nie bawcie sie w to .. i nie wieże że po trawie nikt nie umarł .. moim zdaniem to chore ! Nie pale już, ale serce dalej mi się jebie, ciarki mnie przechodzą, no makabra ! Wiecie co Wam pomoże .. ? Prowadziłem siedzący tryb życia .. komputer nic nie robiłem, teraz zacząłem biegać (choć serce mi praktycznie z klatki wypada -_-) chodzić na siłownie. Co mi ta dało ? Nie dosyć że się odstresowałem, to czuję się o wiele lepiej ! A serce ? jak sie wykończe .. jestem zmęczony to jest git. Jak nic nie robie cały dzień .. to wieczorem mi *przeskakuje* :/ Dobze Wam radze, uprawiajcie jakieś sporty, dobze Wam to zrobi .. nie długo odwiedze tą strone i lukne sobie na wypowiedzi innych osób .. Ale nigdy nie powinno sie śmiać z ludzi którzy to przeżyli. Powiem co nie którym szczerze .. że chuja wiedzą i nie mają za grosz współczucia. Tak czytałem wypowiedzi co niektórych .. no żałosne ! Heh słabe ludziki .. tu to i owo. Każdy człowiek jest inny i cieszcie sie że jesteście tacy *mocni* heh .. ale pamietajcie, do czasu ;] Dobra nie męcze Was już, co teraz ? Pozdrawiam Was, Sport Wam pomoże .. zaufajcie mi. Pozdrawiam ;)
Odnośnik do komentarza
Gość malgorzata.k
najwazniejsze ze juz nie palisz tego swinstwa,ale skutki pozostaly,mam nadzieje ze wlasnie dzieki temu ze jestes mlody to masz szanse na ,,pelna regeneracje** co do sportu to nie koniecznie musisz sie katowac na silowni dla serca lepsze jest;jazda na rowerze,plywanie i tak dzisiaj modne chodzenie z kijkami,taki sport przywraca rownowage serca,ale nie z dnia na dzien,lecz po dwoch trzech miesiacach sa efekty na korzysc,aha zapomnialam dodac ze,takie cwiczenia kardio trzeba wykonywac systematycznie. co do palenia nie moge sie wypowiedziec bo nigdy nic nie bralam,ale mysle ze masz racje z dodawaniem jakichs,,ulepszaczy**do marychy. mam corke rok starsza od ciebie,nie mam z nia problemow tego typu,ale temat nie jest mi obcy,dlatego ciesze sie ze poradziles sobie sam i obys tak trzymal a bedzie ok. trzymam kciuki i zycze ci wytrwalosci i powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Gość kardiologiczny
*** Moim skromnym zdaniem, nasi *kumple* robia nas w chuja (za przeproszeniem). Moze nasaczaja to jakas chemia .. i potem s4erducho nam z tego wysiada ? Moda na trawe .. heh Dla mnie jest smieszne jak ktos wysmiewa sie ze jestescie slabi, tacy i owacy. *** Niekoniecznie tak musi byc ze jest tam jakas extra chemia. Zwróccie uwage ze marichuane palili zwykle ludzie bardzo aktywni fizycznie jak na obecne standardy aktywnosci fizycznej. A ci którym cos dolegalo po wypaleniu nie mieli mozliwosci podzielic sie swymi przezyciami w szerszym gronie zainteresowanych dopóki nie nastala era powszechnego dostepu do internetu. Jest calkiem mozliwe ze u okreslonej grupy osób które nie dysponuja odpowiednimi rezerwami w ukladzie krazenia wypalenie bedzie dawalo objawy sercowe. A poziomu tych rezerw nie jestesmy w stanie ocenic samodzielnie bez przeprowadzenia odpowiednich testów czy badan. Efekt jest taki ze zanim zuwazymy dolegliwosci mamy wrazenie ze jestesmy zupelnie zdrowi i sprawni jak inni, a nie do konca musi to byc prawda lub jest to prawda ale tylko pod pewnymi warunkami. O tym jak wiele jeszcze w medycynie musi sie dokonac w doskonaleniu diagnostyki serca i zrozumieniu mechanizmów majacych istotny wplyw na jego prace niech swiadcza przypadki smierci znanych sportowców jak chocby Skolimowska czy Marunde. Nie mozna o nich powiedziec ze nie mieli dostepu do najnowszych zdobyczy medycyny. Nie zarabiali tez przy tym takich kroci by swiadomie ryzykowac wlasnym zyciem. A zmarli mozna powiedziec w banalnych okolicznosciach. Skoro zmarli nie robiac niczego czego nie robili wczesniej znaczy to ze juz od jakiegos czasu musialo istniec znaczace ryzyko wystapienia u nich tych krytycznych objawów sercowych. Powstaje wiec pytanie czy byli to wiec ludzie zdrowi ? Na pewno byli postrzegani jako okazy zdrowia i krzepy fizycznej. Skoro takim ludziom, wytrenowanym i majacym dostep do najnowoczesniejszej diagnostyki medycznej moze przytrafic sie smierc w tak mlodym wieku, to cóz dziwnego jest w tym ze komus kto zapalil ziele przytrafia sie palpitacje serca, choc wczesniej czul sie calkiem zdrowy ( subiektywnie - bo nawet nie mial potrzeby robic jakichkolwiek testów czy badan ) ?? Byc moze by uniknac tych nieprzyjemnych objawów sercowych wystarczyloby przygotowywac organizm palac stopniowo coraz wieksze ilosci jednorazowo, a zaczynajac od bardzo malych ? Tylko ze taka rada i tak jest niewiele warta bo ktos kto pali ziele po raz pierwszy chce od razu poczuc efekty wiec nie bedzie sie bawil w jakies stopniowe dawkowanie nie majac przy tym zadnej gwarancji ze to mu w czyms pomoze lub przed czyms uchroni. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam po raz kolejny .. Hmm a można sobie porządnie pobiegać .. ? Boje sie że wylewu dostane bo mi bardzo mocno serducho uderza .. ale cóż, z tego co wiem .. serce wytrzymie bardzo wiele, tzn tak myślę. Niech sie wypowie jakiś lekarz albo ktoś kto sie na tym zna. Bo skutki uboczne odczuwam już kilka miesięcy. Jak przestałem sie katować na tej słowni, przestałem ćwiczyć .. tak dziwnie mi te serducho uderza i tak *przeskakuje*. Jak to wytłumaczyć .. no bije sobie powolutku a zachwilke *dup !* tak mocniej, ale tylko raz i jest tylko ten mocniejsze uderzenie odczuwalne. Dziwne to ale już sie przyzwyczaiłem .. co mam robić ? Wystarczy sport ? Nie pujde do lekarza, bo nie cierpie tam przychodzić -_- ..
Odnośnik do komentarza
Gość znowu koks xd
Dzisiaj serduszko przerywa całyyy dzień, jak mi jebło az mi sie słabo zrobiło .. czym to moze być spowodowane ? Nigdy nie miałem problemów z sercem tylko po peirwszym zapaleniu, i wiem co mówie ! I do tego trace czucie w lewej ręce .. przejebane :/ !
Odnośnik do komentarza
Hmm .. Powiem Ci szczerze *kardiologiczny* że jak katuje sie na siłowni i walcze z *workiem treningowym* wykończe sie na maxa .. to czuje sie lepiej i wszystko tak jakby wraca do normy .. to już nie wiem od czego to zależy. Może naprawde komputer tak negatywnie działa na ludzi ? Chyba człowiek jest przyzwyczajony do wysiłku fizycznego a nie siedzącego trybu zycia. takie moje zdanie -_-
Odnośnik do komentarza
Gość ---*THC*---
koks- jesteś jeb***** serce od baki?? a głowę masz w porządku? Bob_Marley- to samo co 15latek powyżej - palisz 3 razy w miesiącu i mówisz mi jakiej muzyki mam słuchać..?? jaki mam humor takiej słucham.... ogólnie po twoich wypowiedziach twierdze ze masz albo 16lat albo bakę widziałeś tylko na filmach.... (gówno wiesz i nie masz racji...!!) mentor- tak jak i koledzy gówno wiesz ,, masz zły humor nie pal,,i nie masz racji...!! jak masz zły humor--* zapal sobie -polepszy ci się - jak cie coś boli--* zapal sobie przestanie bolec--* tzw ,,mongolskie lekarstwo,, reszta z was tez nie jest dużo lepsza (z wyjątkami) ,,raz zapalilem i od tego mnie serce boli...,, ----żal mi tych którzy tak piszą
Odnośnik do komentarza
Gość ---*THC*---
kardiologiczny---- paliłeś kiedyś?? zastanawiam się dlaczego uważasz mnie za dilera a to co napisałem za reklamę: popytaj się osób które pala powiedzą ci dokładnie to samo (jeśli myślisz ze nie znasz takich osób to sie rozejrzyj w obecnym czasie prawie wszyscy pala) A dilowac nie muszę i nie chce mam wszystko czego mi potrzeba::)) na to forum wszedłem tylko po to bo myślałem ze dowiem się jakiś ciekawych medycznych rzeczy a tu GÓWNO dowiaduje sie o samych głupotach (przynajmniej w tym temacie poza tym forum jest ok) ale to co się tu dzieje to nieporozumienie i wprowadzanie ludzi w błąd i tylko dlatego się wypowiadam na ten temat... napisze to jeszcze raz: ,,raz zapaliłem i od tego mnie serce boli...,, ----żal mi tych którzy tak piszą
Odnośnik do komentarza
Mówią że palenie zabija powoli.Ale kto sie śpieszy?wypowiadają sie tu ludzie którzy raz zapalili i już mają jakieś dolegliwości i zaraz wielka afera chociaż zapewne nie mają pewności czy to od wogóle z powodu Marysi mają jakieś dolegliwości.Ludzie co was nie zabije to was wzmocni a liście śmiechu nie są szkodliwe dla serca wiem po sobie.Pale bo lubie i przez 4 lata się nie uzależnilem i żyje.
Odnośnik do komentarza
to wszystko to jedne wielkie pier*** mam wrazenie ze 90% nie palila a sie wypowiada mowicie tu takie rzeczy ktore sa niemozliwe.. ogromne moje grono jara i jeszcze nikt nie mial takich schizow... JEDNA WIELKA SCIEMA ZEBY TYLKO POSTAWIC NA SWOIM** TAKIE JEST MOJE ZDANIE
Odnośnik do komentarza
Na wstępie polecam raport WHO o skutkach palenia marihuany i drugi o skutkach picia alkoholu :) zaskakujące porówanie :) 2 sprawa marihuana tak ale .. nie dla wszystkich. Marihuana to nie jest popularna substancja w naszym kraju, dlatego reakcje na nią bywają bardzo różne, gdybysmy żyli w Indiach czy Maroku z pewnością tolerancja i reakcje ludzi byłyby inne, gdyż tam pali sie ją od wielu pokoleń (tak jak u nas pije się wódke:). Od roku walczę z nerwicą, staram sie zmieniac moje zycie w pozytywna strone, medytuje, uprawiam sport, staram sie myslec pozytywnie i od czasu do czasu PALE MARIHUANE. Od czasu do czasu to np raz na miesiac, i nie jest to marihuana od blokowego dealera, bo nie jestesmy w stanie ocenic przecież jaki gatunek marihuany dostaniemy (bywają bardzo mocne odmiany, ktore pobudzaja prace serca, i powodują niemiłe stany jak White Russian, Super Skunk czy White Widow) nie mowiac juz o tym ze czasem jest cos dodane do takiej marihuany. Naprawde warto znaleść osobe ktora posiada lekkie odmiany jak Shiva, Sativa czy poprostu jakąs odmiane wychodowaną w Polsce (tzw samosieja :). Pomimo moich problemow z nerwica po paleniu czuje sie bardzo dobrze, odpręzam sie na długi czas, czuje spokoj i szczescie, co bardzo wspomaga moją walkę z nerwicą. Konsultowałam palenie z moją Pania psycholog i stwierdziła ze nie widzi przeciwskazań. Dodam że jestm normalna osobą, pracuje studiuje dziennie, mam 23 lata i nie uważam sie za jakiegoś ćpuna. Niestety musi minąć baaardzo duzo czasu zamin w polskim społeczeństwie (nawet wsród młodych ludzi) zmieni się nastawienie do tej używki, a przedewszystkim świadomość o skutkach palenia i działaniu i odmianach. Dlatego uważam ze nie każdy powinien sie w to bawic tak samo jak nie każdy powinien pic alkohol, bo w przypadku każdej używki jeśli ktoś przesadzi to sobie zaszkodzi. pozdrawiam wszystkich odpowiedzialnych i świadomych !!
Odnośnik do komentarza
Gość Kołobrzeg
Myśle że marihuana nie rujnuje ludzi. mam 14 lat paliłem marihuane dzień w dzień - zgadzam się z osobami , które piszą że serce jest nadpobudzone, jest to prawdą ,lecz osoby palące to gówno ujrzą to kiedy stracą poczucie humoru , przyjaciół i wiele wartości. zobaczymy kto umrze w wieku 25-35 lat osoba paląca czy nie paląca. marihuana wypala nerwy , i przez to w młodszym więku stają sie siwe włosy , problemy z płucami . tylko tak piszą że marihuana czyści płuca. to pare słow prawdy odemnie
Odnośnik do komentarza
Jak dla mnie ta maniurka co ją serce boli od czasu kiedy zajarała to jest jakaś zajawiona w głowie... zapaliła dobry sort. i jej sięwkręciła ciężka faza z serduchem.. bo kto tak nie miał jak pierwsze buchy stargał własnie takie coś jak ona opisała że wszystko sie napina, mi tam się płuca napinały i serducho się poprostu czuje jak bije troche mocniej, no a ta była najarana i jej się krzywa faza wtyrała coś jej się wkręciło w psychike i ją teraz przez to serce boli. koleżanko ja myśle że do psychologa by Ci się przydało iść:) no. to pozdro dla palących ;) buch jp
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Nigdy nie zazywałam zadnych narkotyków, nie paliłam trawki itd. Mam na ten temat swoje zdanie, ale nie o tym bede pisać.Moim prawdziwym nałogiem, były papierosy.Paliłam jak stary nałóg wiele lat iu nie pale juz wiele, a niełatwo było to rzucic. Zamieszczam na tym watku fragment historii mężczyzny ze strony :moja-nerwica.republika.pl , który eksperymentował z trawka i opowiada o konsekwencjach ( dla niego ) tych eksperymentów, a ponbadto jego historia zawiera porzadny kawał dobrej psychologii.Dlatego na tym watku ten fragment instaluje, moze ktos z Was zechce mu sie przyjrzec ( gdyz niektórzy z Was pisza o podobnych doswiadczeniach, o jakich pisze ten mężczyzna).Oddaje jemu głos : Pierwszy raz dopadło mnie na prawdę gdy napaliliśmy się trawy na studiach. Wcześniej też podpalaliśmy, ale to było jeszcze inne czasy. Towar był polski - słaby. Paliliśmy tę trawę i każdy kiwał głową, że daje kopa, ale w sumie to gówno prawda była. Trochę człowiek się czuł dziwnie. Gadać się chciało. Na początku lat dziewięćdziesiątych pojawiła się prawdziwa trawka z Pakistanu. Ktoś przyniósł do akademika i zapaliliśmy tak jak tę polską. Dużo zaciągania raz za razem. Trawa działa z pewnym opóźnieniem...Potem poniewiera. To było chyba najgorsze doświadczenie w moim życiu. Pełny atak paniki. Trwał pewnie z godzinę. Przejście przez piekło. Zwinąłem się w sobie i łkałem w pozycji embrionalnej. Ktoś mnie starał się uspokoić. Potem przeszło. Tylko koledzy się trochę dziwili, że mnie tak napadło, ale ogólnie podeszli ze zrozumieniem bo inni też mieli ciekawe narkotyczne przeżycia. Jednemu wydawało się, że wpełza pod płytki PCV. Drugi chciał się obnażać. W każdym coś siedzi. Oczywiste było dla mnie, że to trawa spowodowała atak paniki i po prostu nie będę jej więcej palił. Jeszcze w ciągu kilku kolejnych dni miałem dwa może trzy mikro-sekundowe ataki, ale wytłumaczyłem sobie, że jeszcze jest to świństwo we mnie. Może to zresztą była prawda. Potem zapomniałem. I to nie jest koniec jego historii.Jakie były dalsze nastepstwa jego przygody z trawka, przeczyta kto zechce na w)w stronie.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam pale marichuane 2 lata albo dłużej dzień w dzień po 2 razy dziennie w sporych ilościach 1g.dziennie zaczynałem w wieku 16 , 17 lat w tym czasie paliłem gdzieś 1 miesiąc non stop ,potem był lekki przypał i nie paliłem pare ładnych lat . W tym momencie pale nie wiem może 2,5 roku non stop , narazie nie zauważam nic . Jeżeli chodzi o serce to myśle że wszystko wpożądalu ,pije 4 kawy fusiaste dziennie i pracuje fizycznie,jeżeli chodzi o psychike to nie wiem , poniewasz biore leki psychotropowe na zabużenia psychotyczne , i mysle że moja choroba wcale nie wzięła się z palenia marihuany , ponieważ od dziecka byłemm znerwicowany w wieku 5 lat zaczełem się jąkać, wogule dorastałem w nerwowej atmosweże gdzie towarzyszył alkohol. Nie próbowałem nigdy narkotyków : fety, koksu ,piguł,grzybów,kwacha,Hery chociaż mi proponowali . Proponowali Browna nie spróbowałem i nie mam zamiaru nic próbować innego marihuana mi w zupełności wystarcza ; po alkoholu drógiego dnia czuje się hujowo marny nastrój itp.a po marihuanie tego nie mam wstaje jak młody bóg mimo ze choruje jestem normalnym CZŁOWIEKIEM .Nie zachęcam do palenia marihuany !!!!!!!!!! brońboże nie reklamuje !!!!!!! wyrażam własne zdanie ale mi nic nie jest czuje się super Jeżeli twój organizm się buntuje to nie pal!!!!!!!!!!,nie wypisujcie takich bredni jestem odpowiedzialny , w pełni kontroluje swoje życie, nie zamieżam spieprzyć sobie życia , narazie nic mi nie jest , jak zauważe coś niepokojącego ze zdrowiem to przestane , zdrowie jest ważniejsze,haha zobaczymy jak będzie zmoją silną wolą , ale parę dni abstynencji,i się wyjdzie już to parę razy przerabiałem możecie nie wieżyć. Jeżeli ktoś ma problemy z serduchem , a lekaże twierdzą że jest wszystko ok to proponuje udać się do kogoś od psychiki , ponieważ mogą to być nerwobule wynikające z nerwicy , nabytej lub wrodzonej - genetycznej Nie wstydżcie się tego to jest również choroba tylko działająca na innej zasadzie również należy ją leczyć. Pokręcony SAID Mam 28 lat.
Odnośnik do komentarza
Kretyni Kretyni i jeszcze raz kretyni jak nie wiecie co palicie to takie sa skutki a panna moze jarała crack a nie ganje , nie słyszałem jeszcze zeby ktos miał przez mari jakies problemy ze zdrowiem a wrecz przeciwnie w niektorych krajach uzywana jest do uśmierzania bólu
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×