Skocz do zawartości
kardiolo.pl

zulka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zulka

  1. Witajcie Sandra91 i Alla33, powiem,że bardzo Wam współczuję, że nerwica dopadła Was w tak młodym wieku...Jestem trochę starsza od Was i fajnie wspominam lata szkoły a przede wszystkim studiów - najwspanialsze lata tak naprawdę przed Wami i postarajcie się w pełni je wykorzystać - czyli zrobić wszystko żeby nerwica nie zabrała Wam jednych z najfajniejszych lat !!! wiem, bo sama mam nerwicę, że łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Nerwica jest okropna!! tak naprawdę nerwica to choroba duszy, psychiki, więc myślę,że bardziej trzeba iść w kierunku terapii psychologicznej, a nie farmakologicznej, bo trzeba leczyć przyczynę choroby, a nie objawy.I uwierzyć w to,że osoba (terapeuta) jest w stanie Wam pomóc. Mnie wizyty u psychologa bardzo pomogły. Nie mogłam jeść, patrząc na jedzenie miałam odruchy wymiotne, ale po wizycie i rozmowie z terapeutą, wracałam do domu i jadłam :) powolutku, bo powolutku, ale wyszłam z tego najgorszego stanu. Nerwica jest wciąż we mnie i sama się czasami dziwię, że potrafi tak mną zawładnąć,ale wiem, że przede mną też jeszcze dużo dobrego, chcę mieć dzieci i póki co to mnie najbardziej uszczęśliwia, że te wspaniałe chwile jeszcze przede mną!! :) Ważne jest też, żeby robić coś co się kocha, mieć pasje i starać się je realizować. Polecam Wam książkę *Potęga podświadomości* Joseph Murphy - również mi pomogła. 3mam za Was bardzo kciuki!! Każdy z nas potrzebuje rozrywki, dlatego nie zamykajcie się na imprezy i innych ludzi bez tego jeszcze ciężej będzie Wam wyjść z nerwicy. Ja jak jestem (rzadko, bo rzadko)na imprezie to staram się zapomnieć o całym świecie i szaleć jak tylko mogę :)) Czasami trzeba po prostu usiąść samemu i wnikliwie zastanowić się nad podłożem i sensem naszych dolegliwości, bo czasami naprawdę można dojść do wniosku, że niektóre z nich są łatwe do pokonania.
  2. Dzień dobry! a chyba raczej już dobry wieczór :) mój dzionek był dziś dość spokojny. Praca, zakupy, dom. Odbierałam dziś swój wynik cytologii i oczywiście zanim nie zobaczyłam,że jest wszystko oki, to miałam najgorsze myśli, a serce waliło mi masakrycznie!! ~aniamisia, bardzo fajnie, że w takich chwilach myślisz o nas, o tych, którzy też w ciągu dnia czasami mają swoje *chorobowe jazdy*. Ja też staram się choćby przy uczuciu kłucia w okolicy serca, myśleć, że to nic takiego i nie nakręcać się. ~Alla33, powiem Ci, że ja doświadczam raczej lęku w większości związanego z lękiem przed jakąś *chorobą*.Nie mam lęków typu: boję się gdzieś wejść, zasnąć i zdarza mi się występować publicznie. Wiadomo,że trema jest zawsze, ale w pewnym sensie to lubię. Wali mi zawsze serducho, jak idę gdzieś pierwszy raz, jak muszę do kogoś obcego zadzwonić w jakiejś sprawie, itp. Jak miałam nasiloną nerwicę w zeszłym roku, to faktycznie, przebywanie w zatłoczonych miejscach mnie dobijało, bałam się,że upadnę,zemdleję itd. a wszyscy będą na to patrzeć. Jak zostaję sama na noc w domu, to mam w sobie lęk,że coś mi się stanie, a ja nie będę miała pomocy. Wiem,że to moja psychika wywołuje potem jakieś dolegliwości,ale przez to nakręcam się,że naprawdę coś się ze mną stanie pod nieobecność męża. A w gruncie rzeczy lubię czasami jak mąż wyjeżdża w delegacje, bo czasami dobrze jest od siebie odpocząć :) Ehh...tak sobie czasami myślę,że bardzo złożoną jestem osobowością. Z natury zakręcona, wesoła, zawsze uśmiechnięta i na pewno nikt nie domyśla się,że mam taki problem.Wy też takie jesteście?? może to już taka nasza natura??
  3. Aha...dzięki roni888 za polecenie książki. Chętnie sobie ją przeczytam. Pozdrawiam!
  4. Pewnie każdemu z nas jest lepiej wiedząc,że nie jesteśmy sami :) ja również życzę miłego wieczoru, a jutro spokojnego startu w nowy tydzień pracy :) Odzywajcie się, nawet jeśli dobrze się czujecie. Zauważyłam pewną regułę...najczęściej piszemy jak objawy się nasilają i nerwica daje o sobie znać, a myślę, że pomagają nam nawet zwykłe rozmowy i podzielenie się ze sobą tym, co nam w ciągu dnia wyszło i że się dobrze czuliśmy :) Dobranoc.
  5. I o to chodzi aniamisia, że ja też mam powody do radości, bo moje życie jest fajne. Nic póki co nie stoi na przeszkodzie, żeby moje kolejne marzenie się spełniło - czyli bycie mamusią :) a ja mam jakieś schizy, nie potrafię poczuć w pełni tej radości, no i co chwilę te różne dolegliwości...Powtarzam sobie i jakoś tak się uspokajam, że jak będę w ciąży to będzie inaczej, bo przynajmniej jak coś mnie dopadnie to wsio zwalę na ciążę i pewnie za jakiś czas jak przestanę o tym myśleć to przejdzie.Też liczę na pewną pomoc osób, które mają podobny problem, bo fajnie tak powymieniać się doświadczeniami i wyrzucić z siebie swoje lęki, bo nie zawsze osobom bliskim sercu chce się wygadać...
  6. Witajcie! Też jestem osobą zmagającą się z nerwicą i też tak, jak aniamisia 25-latką. Na szczęście mnie porządna nerwica dopadła dopiero rok temu,a nie tak jak wiele osób już w wieku szkolnym, ale myślę,że objawiała się już u mnie jak byłam nastolatką, choćby w postaci częstych chorób i dziwnych dolegliwości. W zeszłym roku naprawdę nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Myślałam,że umieram!! tak naprawdę moją nerwicę wywołuje u mnie lęk przed chorobami - czyli kochana hipochondria- Jak jest wsio oki, to jest, ale jak tylko zauważe u siebie niepokojące dolegliwości to kaplica. Budzę się rano już z tą myślą,że wczoraj coś mi było i pewnie coś jest nie tak i koło się zamyka - dolegliwości nie miają a lęk je potęguje. Nie potrafię wyperswadować sobie z tej głupiej łepetyny,że to wszystko dzieje się przez moje schizy i że prawdopodobnie jestem zdrowa, no ale jak z drugiej strony mogę być zdrowa skoro jest we mnie wieczny lęk, a wiadomo,że stres dla naszego zdrowia potrafi być zabójczy. Udar,guz mózgu, zawał, nowotwór, choroba neurologiczna,to u mnie codzienność...sama się temu dziwię jak to piszę, że coś takiego może mi się rodzić w głowie. Patrze na różych ludzi i zazdroszczę im,że żyją sobie tak po prostu bez takich myśli, że może coś się rodzi w ich organiźmie... A najgorsze jest to,że niedługo razem z mężem chcemy się starać o dziecko i boję się, że zaszkodzą mu te moje nerwy, że będę się cały czas stresowała czy wszystko jest w porządku... Dlatego też chyba pora wybrać się do psychoterapeuty.
  7. zulka

    Szkoła a stres

    pk91, jesteś kobietą czy mężczyzną? pozdrawiam
  8. zulka

    Szkoła a stres

    Ja też mam teraz taki okres, że niby jest ok a niby nie. Ciągle tak naprawdę mi coś dokucza. Coś zaboli, coś zaniepokoi i tak naprawdę czuję,że cały czas jestem napięta z tego powodu. Ostatnio doszłam do wniosku, że mój problem wynika też z tego, że jestem osobą bardzo empatyczną i bardzo wszystko przeżywam. Zawsze służę swoją pomocą innym ( a pracuję w służbie zdrowia) ludzie to bardzo doceniają, ale tak naprawdę mimo,że sprawia mi to radość, to czuję się od tego też zmęczona. Wiem,że to jest dobra cecha,ale po części głównie dla innych, dla mnie samej średnio... I tak właśnie czuję,że przydałby mi się psycholog, może nauczyłby mnie, jak sobie z tym wszystkim radzić. Ale faktem jest też to,że pomaga mi właśnie wypisanie się tutaj i wymiana pewnych doświadczeń, spostrzeżeń z osobami borykającymi się z podobnymi problemami, a w szczególności z nerwicą.
×