
kasiaa
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez kasiaa
-
Ale o co ci chodzi 54354355?..... Ja mam np niskie ciśnienie i to głupoty bo mi serce wariuje i co z tego że po kawie ciśnienie rośnie jak serce wali w klacie i trzęsą się ręce? Kawa na nerwicę? Głupoty... Do elizy: Ja też mam straszne nerwobóle, nie martw się tym, skończ z lekarzami, bo każdy kolejny nie będzie ci dawał satysfakcjonujących informacji, ciągle będziesz oczekiwała werdyktu poważnej choroby, masz nerwicę i dasz radę ją wyleczyć tylko wychodź do ludzi! Serce masz zdrowe chociażby dlatego , że chronią Cię hormony bo jesteś młodziutka, ja mam 22 lata i daję radę, poprostu ŻYJĘ wychodzę, pracuję choć czasem mi duszno i mam wrażenie,że przestanę móc oddychać. Teraz mam ciężki okres bo męczą mnie te złe myśli nadal apeluję do wszystkich jeśli wiecie, jak mogę sobie pomóc aby wyszły z mojej głowy - napiszcie podobno to nerwica natręctw ale ja nic o tym nie wiem, jeśli coś wiecie proszę...
-
Gambler wiem o czym mówisz, ja się hiperwentylowałam, pisałam o tym wcześniej, najgorzej było wtedy- w szkole kiedy byłam jeszcze bardzo rozdarta po okropnych wydarzeniach u tej koleżanki, przez nadmierne łapanie oddechu serce rozbujało mi się na dobre, podchodziło aż do gardła... Dlatego jeszcze raz mówię, podczas napadu paniki czy braku tchu, dobrym sposobem jest papierowa torba do której się oddycha,wtedy można uniknąć hiperwentylacji. Mariusz ja tak miałam jak popalałam, teraz już nie tykam papierosów i jest inaczej. Proponuje iść do internisty i on będzie wiedział które badania i który specjalista. Lub prywatnie odrazu do kardiologa i opowiedzieć o objawach, też będzie wiedział co dalej. U mnie raz lepiej raz gorzej, dziś jest *ten lepszy* dzień... Jeśli ktoś z was może mi pomóc propo tych dziwnych okropnych myśli, o których pisałam wyżej, wytłumaczyć o co chodzi, proszę o radę... Pozdrawiam.
-
hej gambler, długo Cię nie było! ja też parę dni miałam lęki i krótki atak na uczelni, ale było bardzo duszno... dziś jest ok, również nie mam czasu na choroby bo od pon.mam szkolenie do nowej pracy :-) jak tylko nachodzi mi napięcie w klatce i czuję, że serce się *zatrzymuj* aby zacząć kołatać, piję wodę, uśmiecham się i skupiam na szkoleniu.. udaje się. wiem, że kołatanie może jeszcze powrócić ale nie martwię sie, w szkole trwało krótki i opanowałam to, nie było paniki a - jak wiecie- to panika pociąga za sobą najgorsze skutki! Trzeba zachować spokój, a lęk i kołatanie szybko ustępują. Uwierzcie w to, ja już nie wpadam w panikę, piję winko co jakiś czas na wieczór, odstawiłam propranolol i jest ok. Będzie lepiej,wierzę... Pozdrawiam! :-)
-
Fiołek bardzo Cię podziwiam, jesteś silną kobietą i chociaż masz nerwicę, nie ugniesz się przed nią! Dobrze, że jesteś akywną kobietą to napewno pomaga nie mysleć o przykrościach...ja siedzialam w domu 3 miesiące.. Tomek przy nadciśnieniu jesteś pewnie nie raz poddenerwowany co wywołuje taki stan, nie martw się jesteś zdrowy! Ja jestem w twoim wieku i doskonale rozumiem co napisałeś...ja mam niedociśnienie często a oprócz tego miałam objawy identyczne jak twoje + kołatanie serca bardzooo szybko przy tym brak tchu. Już naprawdę czuję się dobrze, dziś miałam wziąć ostatnią tabletkę propranololu wg kardiologa u którego ostatnio byłam i.... zapomniałam! :) jak sobie przypomniałam to odrazu poczułam lęk i stwierdziłam że się źle czuję i czekałam na atak.. Teraz siedzę i staram się śmiać z siebie za to! Więc sami widzicie jak psychika ma wpływ na samopoczucie. Od rana w świetnym humorze a jak przypomniałam sobie o leku że go nie wzięłam, panika i wrażenie bolącego serca i ataku. Ale tylko WRAŻENIE. Bo wystarczy mi opinia 3 lekarzy podczas kolkuminutowe rozmowy. *jest pani zdrowa, silna, ale jak lęki się nasilą trzeba będzie iść do psychiatry po leki i na psychoterapię*. Narazie po leki nie mam zamiaru iść, zrobię wszystko by ich braniu zapobiec, a na psychoterapię chodzę raz na 2-3 tygodnie i zaczynam rozumować jak moja terapeutka. Życzę wszystkim wiary i lepszego samopoczucia!
-
Hej Dorocinka, nie pogarszaj swojej sytuacji siedzeniem w domu, ja tak robiłam i coraz gorzej się czułam. Musisz wychodzić! Najlepiej sama, codziennie zwiększając sobie dystans. Ja jestem na etapie odstawiania leku który spowalnia tentno, niewiem co bedzie jak calkiem odstawie, moze wrócą kolatania,ale psychicznie robię wszystko by o tym nie mysleć i sama bylam na rozmowie kwalifikacyjnej, cała zestresowana, może już wkrótce zacznę i jestem trochę niepewna ale wiem że muszę pracować bo od miesięcy siedzę i nic nie robię tylko studia w weekendy i to zaczelo w ost.tyg.pogarszać mój stan.Wiec wychodź z domu! i postaraj się wrócić do pracy, pracując,nie będzie czasu na myślenie o chorobie. Pozdrawiam!
-
witam! juz do ciebie napisałam fiko na gg. Ja dzis czuje się źle... jestem słaba i spać mi się chce cały dzień...myślę, że pogarsza mi się kondycja, gdyż siedzę bez pracy już tyle czasu. w weekendy szkola a tak to spanie do 12-13, zasypianie o 2...to złe. jutro na szczęście idę na rozmowę kwalifikacyjną więc mam nadzieję że mnie przyjmą... ostatnia noc była okropna, mialam tętno 55,niskie ciśnienie i czułam okropny ścisk i napięcie w gardle i żuchwie... do tego jakby *zmęczenie* w głowie i rozpalone policzki i ogólnie jak gorączka ale jej nie było. Lęki 2 dni mnie męczą,ból pod lewą piersią ale walczę, nie dam się napewno. Trochę sie denerwuję bo czasem serce mi się *odbija* pod gardłem nierównym rytmem i to trwa chwile...jutro kardiolog i prośba o odstawienie propranololu bo czuję się naprawdę słaba... Ach, kochani momo to nie mozna się załamywać, bo ja wczoraj sie zalamalam i przez to ciężko mi wrócić do stanu który osiągałam tyle tygodni...ale uda się! Gambler pisał ze jak poczuje sie lepiej nie bedzie tu zaglądał.ja jakoś nawet gdy mi dobrze to nie potrafie bo lepiej się czuję gdy z kimś porozmawiam kto też ma ten pproblem. pozdrawiam!!!
-
Ala joga pomaga bardzo... wycisza, odpręża, po jakimś czasie jak nabiore troszke doświadczenia, pozwolą mi uczęszczać na pranajame - sztukę prawidłowego oddychania. Kolega ma rację, oddychanie przeponą pomaga, fajne są ćwicznia na kocu z ręką na przeponie, wdech nosem przeponą ażą brzuch się unosi, wydech przez zęby i *sssssss...*, albo w chwili napadu duszności noś ze sobą papierową torbę,moja psycholog mi tak zaleciła, usiądź i oddychaj przez nią- wtedy oddychasz prawidłowo i nabierasz tyle powietrza ile potrzeba, nie za duzo- nie hiperwentylujesz sie, i nie za mało, to pomaga regularnie oddychac gdy brak ci tchu. Jak nie masz torby, oddychaj do dłoni położonych na ustach w półkolu. A co powiedział ci lekarz o tych napadach, byłaś u jakiegoś lekarzza? Pozdrawiam wszystkich!
-
ala ja miałam napady duszności, tzn robiło mi się słabo ,serce jakby *stawało*, nagła cisza...i nagle straszliwe kołatanie,a przy tym niemożność normalnego oddychania,jakby mi serce wołało *brak tlenu!* albo za dużo tlenu... teraz juz tego nie mam,wogóle ja bardzo szybko podjęłam walkę z nerwicą, teraz czasem boję sie ze upadnę na ulicy bo zasłabnę,ale wtedy butelka wody i przechodzi. Ja też kiepsko znoszę pogodę...chodzę ospala,zmęczona..na jodze się wyciszam ale odechciewa się na nią jeźdźic 40 min tramwajem, jak za oknem taka pogoda... Pozdrawiam!
-
Magda może Ty masz silne migreny? Ja też mam częsty ból w skroniach, zwłaszcza kiedy jest przesilenie wiosenne. Czasem aż mi nie dobrze jakbym się czymś zatruła... Jutro idę do pani kardiolog, aby zmniejszała mi dawkę Propranololu. Tak. Miałam brać jeszcze 1,5 miesiąca, ale poproszę, aby już powoli odstawiać lek... Ja już nie chcę... Słuchajcie, za 3 miesiące idę na wesele, nie jestem pijaczką, ale czy wolno mi będzie napić się trochę za zdrowie młodych? Jutro zapytam kardiolog,oczywiście nie na lekach, ale piszcie co wiecie na ten temat, bo jak to jest duże zagrożenie to zostanę totalną abstynentką ;-) Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że czujecie się lepiej, a Ci co nie- że chociaż mają malutki uśmiech na buźce.. Może i cięzko się walczy z nerwicą, ale nikt nie odbierze nam marzeń i chęci do życia, to bardzo ważne rzeczy....
-
Dajcie spokój...ja przez problemy, które ostatnio mi daja popalić,znowu czuję lęk.. i ukłucia w klatce.Wczoraj byłam na koncercie K.Kowalskiej w warszawskiej *Stodole*, było super! Ale tak głośno że może przez to dziś mnie boli... niewiem ale czuję się źle :-( Ja wiem,że sama sobie jestem po części winna bo siedzę w domu,nie wychodzę bo szukam pracy. Od jutra też bede biegać,wykorzystam,że jestem w domu rodzinnym za W-wą,a tu jest las niedaleko. I regularnie zacznę praktykować joge, a nie od czasu do czasu. Pozdrowionka!
-
maławega mam 22 lata. Przed chwilą mieżyłam ciśnienie i mam 96/62 puls 58... to napewno od leku. obniza to moją jakośc życia ale wolę to niż życie z przed 2 miesięcy...parę stron wcześniej opisałam co mi się przydarzyło...już nigdy nie chcę sie tak czuć.. Miałam podobne stany jak nowy30 w sumie o wiele gorzej... Maławega mi psychiatra także przepisał małą dawkę alproxu, miałam brać go tydzień aby sie nie uzaleznić. Jednak gdy byłam w aptece i poprosiłam o ulotkę, która miała długą liste skutków ubocznych, zawachałam się, a magister powiedziała,że jestem za młoda na ten lek,że przychodzą po niego starsze osoby i że uzależnia.Dodam,że w aptece nie byłam sama tylko z babcią bo wtedy nigdzie sama nie chodziłam...I udało sie bez alproxu chociaż ciężko było,najbardziej w nocy, a były one bezsenne...
-
maławega dziękuję za odpowiedź! Fajnie ze nie jestem sama,która łyka ten proszek codziennie z przepisu lekarza, trochę się bałam,bo wszędzie piszą, że to lek doraźny. A powiedz mi, czy mimo zażywania masz jeszcze czasem kołatania i lęki? ja nie mam...i boję się, że jak lekarz mi zacznie odtawiac to to powróci...a wg mojej psycholog to wogóle już powinnam zacząc odstawiać lek. Jestem senna, mam nizutkie cisnienie i dziwię sie troche, że magnez *nie działa*, gdyz biorę go już (a może dopiero?) 2 miesiące 3 razy dziennie...Strasznie boli mnie krzyz i klatka piersiowa, ale kardiolog mnie *pocieszyła*,że to kręgosłup a nie układ sercowy i nerwy. Kręgosłup też ważny ale jakos mniej przerażająco to brzmi, niż problemy z serduszkiem :-) chodzę sobie na jogę i trochę pomaga na krzyż. Najgorzej się podnieść z łóżka,wtedy bardzo boli. pozdrawiam wszystkich! :-*
-
HEj! Gambler przeczytałam ten artykuł o stresie, do którego link wrzuciłeś,polecam!!! To tak jakby czytać o tym,co NAM się właśnie dzieje,dobrze wyjaśnione. ja ostatnio źle śpie.boli mnie pod lewą piersią,do tego dziś miałam swoją pierwszą poważniejszą rozmowę kwalifikacyjną, więc ból się nasilił. Od paru dni mam przed snem ciśnienie 90 na 53 i to jeszcze przed działaniem propranololu,co wzmacnia strach przed niedociśnieniem i nieobudzeniem sie już rano...Wiem,paranoja,ale ciężko jest zasnąć,gdy człowiekowi słabo i słabo bije serduszko... Co do pytania fiko0007, to ja osobiście myślę, że psychoterapia naprowadza nas na właściwą drogę,ale czy będziemy nią podążać-zależy od naszej woli i siły walki. Ja po pierwszych 2 razach wyszłam średnio zadowolona,po 3 razie zastosowałam się do rad mojej psycholog,tzn w tramwaju bardzo źle się poczułam i udało mi się wg jej wskazówek *spławić* myśl automatyczną o wszystkim co złe,co powoduje reakcję fizyczną organizmu(czyli kołatania,nasilenie nerwobólu,potrzeba skorzystania z toalety,słabosć itp itd). W ciąguu dnia funkcjonuje normalnie, psychoterapia pomogła mi napewno zrozumieć,że jestem zdrowa i gdy wkręcę sobie,że boli mnie ręka intensywnie o tym myśląc,to ona zacznie mnie faktycznie boleć. Taka siłę ma ludzki mózg! :-) Dowiedz się,czy znajoma wykluczyła ciążę,bo na pogotowiu powiedziano mi,że objawy ciązy są bardzo podbne do objawów nerwicy u niektórych osób. Ale Gambler ma rację,*nerwica to worek do którego wrzucamy wszystko*... Pozdrawiam wszystkich!!!
-
Witam was!! Podobno marzec to taki najgorszy miesiąc gdy człowiek jest skłonny do depresji; skoki ciśnienia, przesilenie wiosenne, skoki temperatur... Ja od paru dni jestem bardzo senna, najchętniej spała bym cały dzień z przerwami na posiłek... Słabo mi też trochę i tętno też mam słabe... Ale jakoś to będzie, przyjdzie wiosna wszystko się ureguluje,zobaczycie :-) Moja psycholog mówi, żebym zaczynała wychodzić z domu beż *ratunku*, czyli bez proszków. Że są mi juz nie potrzebne i zanim taki validol dojdzie do krwiobiegu to już się dobrze czuję, bo go wzięłam a on jeszcze nie zaczął działać! W sumie racja...ale ja mimo wszystko nie jestem na to gotowa...i jeszcze te proszki będę nosić. Wiem, że to pomaga mi normalnie żyć, wiem też, że powinnam z czasem je zostawiać w domu aby nie wpływały tak na moje życie ale narazie nie potrafię...gdzieś tam są na dnie torebki,nawet o tym nie myślę ale dają poczucie bezpieczeństwa :-) Gambler piszesz,że masz tętno 100- u męzczyzny 80 to norma a mój narzeczony ma zazwyczaj 90 i mówi mi,że on nic nie czuje a nie uprawia sportów,po pracy siedzi w domu. Nie martw się! Napady paniki sprawiają,że twój organizm jeszcze gorzej funkcjonuje. A co do przeziębienia to ja ostatnio miałam anginę i temperaturę 37, na noc 38- przy gorączce też moje serce biło o wiele mocniej. Na szczęście choroba trwała krótko a ja wyleczyłam się mlekiem z miodem i czosnkiem(ohyda,ale da się wypić...),kanapkami z czosnkiem, płukaniem buzi szałwią i herbata malinową - naturalnie bo bałam się brać leki wię tylko apap na zbicie gorączki. Ogólnie już staram się nie załamywać,czasem są gorsze dni,częste bóle w klatce, ale walczę- bo to życie bardziej mi się podoba niż to z przed miesiąca... Pozdrawiam gorąco!
-
Małgosiu ja też tak uważam...moja przyjaciółka mi powiedziaala jak byłyśmy na spacerze pare tygodni temu i jeszcze się bałam i czułam lęki i strach o życie, powiedziała,żebym *wzięła się w garść,walczyła bo inaczej nigdy nie wydobrzeję i zaszyję się w domu*. Na początku wydało mi się to okrutne jak powiedziała Renata, jednak z czasem,jak moja *terapeutka* (mowa o przyjaciółce) przyjeżdżając do mnie wyciągała mnie do różnych miejsc, powtarzając te słowa, zaczęło docierać do mnie...że szukam litości, zainteresowania i że robię z siebie taką małą dziewczynkę która napewno umiera i trzeba przy niej latac bo płacze. Tak więc, słowa *weź się w garść* mogą zranić,ale zazwyczaj działają jak *terapia wstrząsowa* i pomagają uswiadomić, że człowiek sam, nad sobą za bardzo się lituje jakby stał juz nad swoim grobem i opłakiwał swój pogrzeb. Weźmy się w garść! Na tyle, na ile nas stać! Każdy krok w przód jest sukcesem. Każde PÓŁ kroku. A czasem nawet sama myśl o tym, że jutro będzie nowy, lepszy dzień. :-)
-
Gambler myślę dokładnie tak jak ty! Niedawno przeniosłam się ze studiów dziennych na zaoczne,jednym z powodów było towarzystwo: bananowe dzieci bogatych rodziców, którzy o życiu to wiedzą najwięcej,są najmądrzejsi i najlepsi a tak naprawdę mają mleko pod nosem i nie wiedza co to żyć *od pierwszego do pierwszego*,a gdyby starzy splajtowali to nie odnalezli by się w danej sytuacji. Ja mam tylko 22 lata ale wiem cos o życiu, byłam zagranicą aby zarobić na studia,wyjechałam tuż po maturze. Na studiach wpadłam w bieg *wyścigu szczurów*, chciałam dorównać rówieśnikom, tak płytkim ludziom że mi wstyd... Teraz jestem inna, nie biegnę już tą samą ścieżką co *warszaFka*, słucham tego ,co mi serce podpowiada i wiecie co? Właśnie teraz lepiej się czuję. W końcu potrafię obronić własne zdanie. Potrafię się cieszyć tym co mam i nie czuję wyrzutów,że nie tańczę jak wszyscy,bo tak trzeba,wypada,bo tak grają.... I jestem w końcu szczęśliwsza i częściej się uśmiecham...To doskonały lek na walkę z nerwicą- słuchac swojego głosu serca,słuchać samego siebie :-)
-
Witam kochani! mi psychoterapia osobiście nie pomaga za wiele... babka jest super i chce dobrze,ma mądre rady ale jakoś po wizycie myślę o walce z chorobą,czyli - myślę w jakikolwiek sposób o chorobie....a jak jestem na uczelni czy w knajpie ze znajomymi to naprawde udaje mi się nie mysleć. Jestem z Warszawy. Miasto tak bardzo zabiegane,że jakby upaść w centrum na ulicy, mógłby nikt nie zauważyć...i wcale nie chodzi mi o brak wiary w ludzi. Moja szkoła jest w centrum miasta,dosłownie, a na karetkę czekałam 40 minut,choć za oknem ich odgłosów słychać dziesiątki! Dlatego uświadomiłam sobie,że coś może mi się stać wszędzie. Dlatego wyszłam w końcu 1 raz z domu, potem następny, fakt, piję co chwila wodę- to taki mój *ratunek* gdy zakłuje nerwoból, woda to taki mój, mówiąc nie poprawnie *antynakręcacz* :-) Zrozumiałam, że w ten sposób tylko mogę siebie uratować, a chcę żyć i mieć dzieci... Więc wychodźcie! Spróbujcie, dacie radę! Wierzcie mi, *łatwo powiedzieć* ale też łatwo spróbować. Ja spróbowałam miesiąc temu. Nie było łatwo. Raz na samotnym spacerze zakłuło okropnie, i już, już panika, o Boże, nie mam wody, nie mam validolu,co będzie....Stanęłam, oddychałam normalnie(nie można wtedy oddychac głęboko ani szybko, bo może się pojawić hiperwentylacja i serce naprawdę mocno wtedy wali bo ma za dużo tlenu!) pomyślałam że jestem zdrowa i to sobie zaraz minie i...minęło. I tak teraz robię. Dziś w szkole, wczoraj na goracej czekoladzie z koleżanką, dziś w windzie, godzinę temu wracajac do domu...wy też dacie radę tylko nie siedźcie w domu! to naprawdę nie jest dobre.
-
I tak trzymaj aniu, my w Ciebie wierzymy i pisz jak sobie radzisz,mi to bardzooo pomogło..:-) Teraz strasznie mnie łamie,mam gorączkę i kaszel, ale boje się brać leki... powiedzcie, czy w czasie grypy czy przeziębienia nerwica się bardziej daje we znaki? ja się czuję fatalnie i mam osłabienie..:-(
-
Aniu niewiem co Ci napisać od siebie, ja jestem tą, która tak naprawdę najkrócej cierpi na tę chorobę i mam nadzieję,że uda mi się z niej całkiem wyjść... Jak pisałam wyżej, moim lekarstwem jest świadomość, że jestem zdrowa i że się nakręcam co powoduje odrazu u mnie złe samopoczucie... Musisz przetrwać ten miesiąc,jesteś silna- uwierz w to tak jak ja uwierzyłam w swoją siłę... wiem ze to ciezko zniesc ale dasz rade, ataki są tak wyczerpujące,że ja przynajmniej po każdym z nich padałam ze zmęczenia ale potem...wzmacniały mnie jakby i budowały we mnie świadomość, że skoro przetrwałam to dam sobie radę i następnym razem! A teraz? Pracuję nad tym, aby *następnych razy* już nie było. Jak tylko przychodzi zła myśl- odrazu ją odtącam mówiąc: JESTEM ZDROWA, kocham, jestem kochana, szczęśliwa więc- spadaj nerwico! Narazie się udaje,chodz nie zawsze jak ostatniej nocy.... Wtedy, w chwilach słabości myślę: nie jestem z tym sama. Jeśli inni walczą,ja też potrafię... To też bardzo pomaga...Pozdrawiam :-)
-
No właśnie ja mierzę naramiennym elektrycznym, wiem - najlepsze są te z pompką, lekarskie :-) zasnęłam ok 7 rano, jestem więc dziś nieprzytomna, serce cichutko drży ale mam to gdzieś, chciałam tu napisać co ma być to będzie ale to złe myślenie-należałoby powiedzieć - nic nie będzie bo moje *JA* do tego nie dopuści. Psycholog powiedziała ,że *od czasu do czasu* będziemy się spotykać i dała mi zadanie, żebym w danej sytuacji unikała *myśli automatycznej*, która wpływa na emocje(strach,lęk),zachowanie i reakcje fizjologiczne(nagły atak serca,drżenie rąk)... ok, ale każdy z nas tutaj wie, że ta myśl automatyczna przychodzi u nerwicowca sama i ciągnię za sobą resztę... Wiem, że to wszystko w naszych głowach, a człowiek może sobie naprawdę zrobić dużą krzywdę- tak jak gambler powiedział - im więcej się nakręcamy, tym większe prawdopodobieństwo czegoś złego... Ja już to odkryłam, zrozumiałam.. to daje bardzo dużo, daje siłę i pomaga *nie myśleć* o atakach,zawałach,omdleniach,udarze,ŚMIERCI. Jak zwykle pozdrawiam gorąco i życzę siły!!! Ja się uczę ją zdobywać i powoli mam jej faktycznie coraz więcej.
-
Dziękuję gambler... Fakt, to był wspaniały dzień, wczorajszy był też całkiem niezły, ale TA noc...jak widac masakra! minęłam chyba *fazę snu* i teraz męczę się- nie mogę spać, godzina 4:00 a ja czuję się tak: -czuję znowu lęk,jestem osłabiona,głowa mnie boli (boję się że krew mi do niej podeszła i coś się stanie bo jakoś mnie *pali* w niej), myślę,że może mnie poprostu łamać bo wczoraj czekałam na kumpelę i zmarzłam troszkę,więc może to przeziębienie czy grypa...? do tego mierzyłam ciśnienie i było 93/65/56 , a 10 min.później (zmierzyłam znowu bo jak się położyłam zrobiło mi się słabo i mrówki poczułam) skoczyło do 122/75/64 - dziwna szybka zmiana. Głowę mam ciężką,jakby taką zamuloną,czymś wypełnioną,jestem trochę śpiąca,ale jak się kładę to odrazu mi słabo i mrówki i boję się,że zasłabnę na dobre...:-( okropne! niewiem jak zniosę tę noc(a raczej jej resztki)...chyba włączę jakąś komedię i przeczekam do rana... a potem proszek zwalniający tempo o 10 po nieprzespanej nocy? i psycholog na 13...ach,za prędko się cieszyłam z sukcesu. Stara prawda *nie zapeszać* się sprawdza. Lepiej częściej się cieszyć z małych sukcesów niż zachłannie i rzadko z tych dużych...
-
hej! gambler ja tez mam problemy z zatokami od dziecka, wiec oprocz nerwicowego problemu z oddychaniem,dotyka mnie jeszcze ten z ciężkim oddychaniem przez nos i mówieniem *przez nos*. niewiem jak to jest normalnie miec przeziebione zatoki,bo ja od zawsze mam katar i coś z nimi nie tak :-) Piszecie kochani,że jesteście świadomi tego co się dzieje...ja też już powoli tę świadomość nabywam :-) nerwobóle są cholernie nieprzyjemne! ale walczę z tym i zaraz właśnie wychodzę na spotkanie z kumpelą, wychodzę na miasto SAMA, ładnie wyglądam (juz dawno nie byłam tak sobą...) i niech się dzieje co chcę! Złapie mnie? mam lek w kieszeni. Nerwobóle co prawda znowu nie dały mi przespać całej nocy,miałam koszmary-ale wiem,że one są chwilowe- dobre są te krople co biorę- bez recepty- 30 kropel 3 - 4 razy dziennie przez jakies pare tygodni- SEDOMIX- szyszki chmielu, dziurawiec, ziele owsa, melisa, valeriana, kwiatostan głogu, owoce róży i jakaś Lupula strobula :-D Polecam! wiecie co? dobrą terapią jest wychodzenie samemu i zwiększanie dystansu...naprawdę. No, chyba że tutaj tylko ja jestem taka *tchórzliwa|* co do chodzenia samemu po mieście... pozdrawiam i do wieczora!
-
Witajcie! Cixi ja też to czuję, to nerwobóle-tak mi powiedziała moja psycholog i kardiolog, może być tak przeszywający, że aż promieniuje na lewą rękę... Ja najczęściej czuję właśnie pod lewą piersią,pod pachą i pod gardłem. Jeśli zrobiłaś wszystkie badania to na 99% są to nerwobóle. Ja biorę ten propranolol i jestem po niim osłabiona troszkę, czasem zakręci się w głowie, poleci krew z nosa, cisnienie to już wogóle 90/ 60 z pulsem 58 ale żyję :-) Żyję i to lepiej, bo trochę w zwolnionym tempie ale nie ma ataków (przynajmniej narazie) i niepokój troszkę jakby zszedł... Mam nadzieję,że te 3 miesiące szybko zlecą bo nawet wina się napić nie można ;-) W środę jadę 1 raz całkiem sama- na jogę- już ze mną naprawdę lepiej- ale czasem te bóle tak mnie przeszywają, że jest ciężko i też boję się *zawału*... POZDRAWIAM!
-
Tłusty czwartek? Hehe...1 szarlotka, 3 pączki, parę ciasteczek.. :-D To było moje święto bo jestem łasuch!
-
Małgosiu twoje wypowiedzi zawsze tryskają optymizmem! Aż się lepiej robi na sercu...:-) Ja od dwóch dni czuję się źle tzn. boli mnie w piersi i mam płytkie oddechy, gambler z tą kąpielą na napięte nerwy miałeś rację- jakoś mi luźniej,a do tego natarłam się jeszcze amolem w tym miejscu i na początku piekło ale teraz tak przyjemnie ciepło. Ja mam zawsze niskie ciśnienie, ale nie martwię się bo to rodzinne. Dziś rano po raz pierwszy uniknęłam ataku :-) Czułam maksymalne napięcie nerwów, *traciłam* oddech, więc szybciutko pół tabletki validolu pod język, siad na kanapie i luz...i poszło sobie a nawet nie zdąrzyło przyjść. I zostałam sama w domu :-) ostatnio jak sama zostałam to panika, kurtka i w nogi, a dziś było super! Jutro chwila prawdy co ze mną będzie-czy psycholog (tak długo oczekiwany...) zaleci leczenie, po południu kardiolog... Nerwobóle kłują mnie wędrując po całym przodzie aż do żołądka, ale żyję-kwestia przyzwyczajenia... Dobrze,że mam humor i jestem w miarę opanowana bo czasem tak boli że aż łza się zakręci... Buziaki!