
aliskaa
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez aliskaa
-
witam wszystkich jak czytam jakie jazdy sa z braniem lekow to szok. ja sama na początku bralam afoban bo nie moglam po nocach spac, pozniej lekarz włączył mi seroxtat, to po nim nie moglam wogole istniec, kolatania, zawroty glowy, nieznosne bole żołądka, i poszlo w odstawke, pozniej bralam sulpiryt, oczywiscie zawsze zaczynalam od dawki minimalnej , i sulpiryt okazal sie strzalem w 10. bralam go dwa lata i czulam sie swietnie, zadnych lekow, wogole jakas taka chec do zycia, nawet jak go odstawilam to dwa lata mialam spokoj, pozniej dostalam fluanxol i biore go do teraz, jest lekko uspokajajacy ale zadna rewelacja w porownaiu z sulpitytem, mam nadzieje ze teraz jak bede miala wizyte to powroce do dawnego leku i znowu mi na jakis zcas chociaz pomoze. dla mnie najgorsze sa zawroty glowy i uczucie ze zemdleje a przy tym nogi robia sie jak z waty. ale jak biore sulpiryt to tych objawow wogole nie mam, fluanxol natoiast pwooduje ze jestem troszke jakby w uspieniu i nie mam takiej werwy zyciowej. ale biore najmniejsza dawke jaka jest mozliwa bo chce to swinstwo zwalczac sama. dzisiaj nawet zdeydowalam sie na pewna wizyte ktora odkladalam juzmiesiac, nie moge sie zmoc isc miedzy ludzi, panicznie sie boje ze zemdleje albo zwymiotuje i nie boje sie samych tych reakcji tylko tego wstydu potem:(( i tego ze nikt mi nie pomoze. mam to czasami od dnia jak bylam w ciazy i przerwocilam sie na ulicy, na srodku drogi po prostu zaslablam i nikt mi nie pomogl, nawet samochody mnie omijaly, jak dowloklamsie do karaweznika to siedzialam chyba z 20minut i nie bylo zadnej reakcji, pare razy tylko uslyszalam ze pijaczka w ciazy, od tego czasu nie mam zaufania do ludzi. wlasciwie staram sie nie chodzic w wielkie skupiska. zakupy to wyzwanie, ale czasami sie zlamie i jade na nie. a juz wejscie do kosciola to czysty horror, jak juz ide to stoje tylko na zewnatrz:((( nie umiem sie tego wyzbyc. wmawiam sobie ze nic sie nie stanie a jakby sie nawet cos stalo, to dam rade ale strach i panika sa wieksze. nie wiem jak to przewalczyc:(( wszyscy zawsze wszedzie ze mna chodza bo saa nie daje rady, tylko po osiedlu juz zacelam gonic sama chociaz jeszcze zdarzaja mi sie napady leku. teraz zbliza sie wiosna i mam nadzieje ze jakos wyrusze miedzy ludzi. ale wiem ze bedzie ciezko:(( dzisiaj juz zrobilam maly kroczek, poszlam z dlugo odkladana wizyta, wytrzymalam godzine ale bylam dumna z siebie. nastepna czeka mnie pod koniec maja, zblizaja sie w rodzinie urodziny i wiem ze znowu bede wymyslac powody zeby nie isc:(, jest nas tylko 18 osob ale dlamnie to juz masakra. moge chodzic po urzedach jak mam dobry dzien, pracowac w ogordku byle nie miedzy luzdi w zamkniete pomieszczenie, to masakra z tym jescze nie bardzo sobie radze. ale mam nadzieje ze jak wezme troche lekow to mi to pomoze zrobic pierwszy krok, bowidze ze bez lekow sie nie obejdzie. czy ktos z was ma leki zeby isc miedzy ludzi np do kosciola??? i jak sobie Z tym radzicie??? ja jestem osoba wierzaca ale niestety chodze tylko najczesciej kiedy nie ma mszy albo ogladam w tv:(( jakos nie moge sie przemoc. w kosciele zaraz robi mi sie slabo, nogi jak z waty, oczy lzawia i tak to wyglada:(( eh nieciekawe to wszystko pozdrawiam wszystkich, trzymajcie sie cieplutko:)
-
wita m wszystkich starych i nowych kurcze jeden dzien nie zgaladalam a tu stron do czytania ze hej, ale wszystkie przeczytalam i ciesze sie ze niektorzy coraz lepiej sie czuja i maja z gorki oby tak dalej:) ja poszlamza przykladem betuni i dzisiaj pojechalam z mezem na zakupy, zrobil straszne oczy jak mu to zaproponowalam, ale mysle sobie : dasz rade kobieto i jakos przezylam 4 godziny buszowalam po skelepach i jutro tez sie wybieram:) ciesze sie niezmiernie z tego malego kroczku tym bardziej ze rano czulam sie nie szczegolnie, ale to chyba tez troszke od tej pogody, cisnienie tak gwaltownie spada ze ledwo mialam 110/90 przy tetenie 80, no ale nerwy robia swoje. misia nic sie nie martw, ja tez przezywam takie rozterki, tez nie pracuje jestem uzalezniona od meza, ale w ogole sie tym nie przejmuje, a on nigdy nie okazal mi przez to jakiegos zniecierpliwienia czy niezadowolenia. kiedys bylam osoba bardzo czynna, wszedzie mnie bylo pelno, kazdemu cos musialam pomagac, czy doradzac, ajak sie rozchorowalam to nawet rodzina sie odwrocila, i zmienialm swoje zycie o 180 stopni,zyje spokojnie dla swoich bliskich, tak jak mi wygodnie, robie to co lubie i chodze tam gdzie mi to odpowiada, bardzo sie wyciszylam i zwolnilam tempo zycia i to maksymalnie, ale czuje sie szczesliwa i spelniona. owsze nerwica czasami mnie wstrzymuje i to zsdrowo z realizacja niektorych zamierzen ale staram sie pomalu ja pokonywac. z tego co widze to jeszcze ze dwa lata i syn tez sie wyprowadzi i zostaniemy z mezem sami, ale zawsze moglismy na sobie polegac, owszem trzeba bylo sie dograc przez te wszystkie lata i nie zawsze bylo kolorowo, ale kompromisy daly nam ten luksus ze teraz zyjemy razem spokojnie i ja wiem ze moge miec dola strasznego amaz mnie i tak pocieszy i podniesie na duchu. znajomych ukrucilismy do minimum, bo po co nam tacy znajomi, ktorzy tylko nas potrzebuja jak maja problem, a na nasze potrzeby sa slepi, chodzimy wszedzie razem ,albo wcale, z czego strasznie niektorzy sie smieja, ale tak wolimy, z tym jest nam dobrze, czasami maz wyskoczy sam na piwo z kolegami a ja z kolezankami na klachy ale zdarza sie to niezmiernie rzadko i trwa krotko. i tak jakos sie nam to kreci, oby do przodu, i nie martw sie ze jak dzieci pojda z domu to bedziesz niepotrzebna, zawsze bedziesz ich matka i zawsze bedziesz im potrzebna, zmienia sie nieco relacje, ale to nie znaczy ze beda gorsze.np miedzy moja corka a mezem sa lepsze niz kiedys, moze przez to zekiedys ciagle byl w trasie i nie mialza duzo czasu dla nich, a teraz poswieca im kazda wolna chwile, nie ma tygodnia zebysmy sie nie spotykali a juz codzienna rozmowa jest obowiazkowa. zobaczysz, niepotrzebnie sie martwisz na zapas, bedzie ok, teraz ttylko malymi kroczkami do przodu.:)) ide teraz na nocny spacerek zpieskiem, bo nie ma dzisiaj chetnych na ten deszc dowyjscia, zreszta u mnie do pracy wstaja jutro o 2.30 wiec ich wyrecze:) pozdrawiam wszystkich cieplutko, dobrej nocki i kolorowych snow:)
-
witam ponownie obiad gotowy, stol nakryty, goscie na 15 proszeni wiec mam troszke czasu. z tymi nickami to wlasciwie masz racje ze troche dziwnie, ja tez dalam swoj ktory tu uzywam a ma sie nijak do tego ktory mialam wsz kole, juz niektorzy ciekawscy zaczynaja wypytywac, ale pisze im ze to moj nick komputerowy ktory uzywam na roznych portalach i to jest tylko dla wtajemniczonych, wiec narazie dali mi spokoj:)) dzisiaj betunia ma wielki dzien, wlasnie jest na zakupach, trzymajcie za nia kciuki, mam nadzieje ze jej dobrze pojdzie i wroci zadowolona:)) misia masz racje co do syna, ja jestem wlasnie w takiej sytuacji. Mam dwojke dzieci corka juz sie wyprowadzila poltora roku temu, i mimo ze codziennie mamy kontakt , strasznie mi jej brakuje, a syn wlasnie skonczyl 18 lat i juz zaczyna wyfruwac z domu. dodatkowo pracuje w wekendy wiec wlasciwie przychodzi tylko spac i to o roznych porach. co prawda zawsze mowi o ktorej wroci ale ja i tak zawsze na niego czekam bo sie strasznie denerwuje czy mu sie nic nie stanie, szczeolnie ze z pracy wraca pozno w nocy kolo 24 i czasami z kolegami jeszcze pojdzie do pabu lub na jakies karaoke i dziewczyna do tego , tak ze czasami ladujekolo 2-3 nad ranem i ja mam wtedy stresa strasnzego. dzisiaj tez tak bylo w nocy, konczyl prace o 23 zanim dotarl do klubu i posiedzial byla 1 w nocy i mimo e kilka razy wysylal mi smsa tak sie denerwowalalm, ze zoladek podchodzil mi do gardla, tym bardziej ze juz raz go napadli iledwie sie wywinal. ma na szczescie troszke sily mimo ze na osilka nie wyglada bo jest wysoki ma 189 cm i szczuply ale regularnie uprawia sport i chodzi na silownie. wogole w tym wieku mlodziez ta normalna oczywiscie , potrafi miec tyle zajec i pasji ze nie ma czasu na wloczenie sie po ulicach i wystawanie po bramach z piwem w reku. zaczynam zauwazac ze w domu zrobilo sie pusto, co prawda nie czuje sie niepotrzebna bo z dziecmi mam bardzo dobry kontakt, moze przez to ze wlasciwie sama je wychowywalam, bo maz byl ciagle w trasie i byl takim ojcem z doskoku, ale nasze stosunki sa ok i dzieci dziennie sie zemna kontaktuja kilka razy, tym bardziej ze wiedza, ze jestem tutaj praktycznie sama, bo siostra i rodzice mieszkaja daleko a z reszta rodziny kontakt przez moja chorobe zostall praktycznie zerwany. ot jak ktos cos potrzebuje to wie gdzie zadzwonic, ale ja ucze sie powoli asertywnosci i zaczelam odpwoiedac * nie*, co strasznie sie podoba mojej siostrze i mojemu mezowi, bo oni uwazaja ze ja sie daje wykorzystywac przezludzi, zawsze wszystko dla wszystkich musialo byc gotowe na juz a dla mnie brakowalo czasu. po kilku latach gorzkich doswiadczen zaczelam sie uczyc od innych, byc wredna malpa jak ja to nazywam i po prostu mowic nie, jakmi cos nie pasuje. teraz musze nauczyc sie zyc w nowym otoczeniu, tzn ze jestem sama z mezem na codzien i nie mam juz takich obowiazkow w wzgledem dzieci jak kiedys, chociaz to zawsze beda moje dieci i bede sie o nie martwic, ale maja swoje zycie i musza same podejmowac decyzje, a ja nie mam zamiaru ingerowac w ich zycie, moge doradzic, pomoc jak poprosza ale nie bede z buciaorami pchac sie gdzie nie trzeba, bo wiem jak czasami to zle wplywa na zycie rodzinne. ja sobie nie wyobrazam zeby moi rodzice ingerowali w moje zycie, moja tesciowa probowala na poczatku ale maz jej wyraznie powiedzial gdzie jest jej miejsce i mamy spokoj. kazdy zyje tak jak chce, i postepuje w sposob sobie wlasciwy, ajak czasmai sparzy sobie siedzenie to na drugi raz nie popelni tego bledu. najlepiej sie uczyc samemu na swoich bledach. i z tego co widze to w leczeniu nerwicy jest tak samo, czlowiek uczy sie co robi zle i drugi raz stara sie to omijac dalekim lukiem. ale sie rozpisalam, zmykam juz, milegodnia zycze::) betunia napisz jak bylo na zakupach???
-
witam wszystkich Megan 44- obecnie nie chodze na zadna psychoterapie grupowa ani indywidulana, wlasciwie kiedys chodzilam ale kompletnie nic mi nie dawala.wchodzilam na nia taka spieta, ze tylko liczylam sekundy do konca i wychodzilam z bolem zoladka, wiec to nie mialaosensu. a moja pani doktor to na kazdej wizycie robi mi taka pogawedke ze hej, u niej wizyta nie trwa 10 minut tylko tyle ile potrzebujesz, czasami siedzie pol godziny a czasami dwie, roznie to bywa,ale zawsze wychodze taka podbudowana ze nastepne dwa tygodnie mam lajtowe i wlasciwie z tego wynika ze powinnam chodzic czesto, ale nie chodze bo wtedy nie pracuje nad soba tylko opieram sie na wizytach i nic nie robie, a tak jak ide raz na kwartal na pol roku, to jest ok. na poczatku oczywiscie chodzilam czesto, zadzarzalo sei ze dwa razy w tygodniu, ale teraz wiecej rozumiem iumiem bardziej sobie radzic z wieloma sprawami. wogole z tym radzeniemsobie z nerwica to jest dziwnie.sa dni , że czlowiek zaczyna padac pod lekami i zaczyna sobie tlumaczyc, przeciez ostatnio tez mialam leki i nic sie nie stalo, zrobilam to czy tamto i mi przeszlo i bylo ok, a czasami tlumaczenie nic nie daje tylko jak glupi czlowie kdaje poniesc sie emocjom i wtedy dzien staje sie koszmarny. a dzisiaj towogole jestem sama i walcze z kuchnia:),mam gosci na obiedzie, a moi wszyscy jeszcze w pracy, ale od 3 rano wiec tylko do 14:), jakos to zniose, wlasnie gadam z betunia na gg, tomnie podtrzymuje na duchu:) wlasnie gadamy o babskim problemie czyli co na siebie wlozyc:) jak to uspokaja mowie wam:) no dobra musze pzoagladac troszke dokuchni, trzymajcie sie cieplutko i milej niedzieli zycze:)
-
a jeszcze jedno bylam na klasie i Szkola ma racje albo nick albo brak wpisu, sorry ale nasze bezpieczenstwo jest wazne, ludzie sa rozni, a jak pisalam wczesniej potrafia czlowiekowi dokuczyc i doprowadzic na skraj nerwicy a tym bardziej wykorzystac w zlosliwy sposob. Trzymajcie sie cieplutko.:)
-
witam ponownie Megan 44, pisalam o osrodku na Asnyka bo tam chodzilam i nie bylam zadowolona,ale wiesz jak jest, mnie moglo sie nie podobac a Tobie moze akurat podpasuje. Nazwiska lekarki juz niestety nie pamietam. Pojdziesz to sie przekonasz, zawsze warto sprobowac. Ale jezeli mam Ci kogos z Gliwic polecic to tylko z czystym sumieniem moge dr. Ruman, swietny lekarz, wspaniala kobieta i osoba, na fundusz nie wiem gdzie teraz przyjmuje ale moge sie dowiedziec, tylko do niej sa gigantyczne kolejki. Prywatnie ma gabinet w hotelu przy onkologii, wszyscy Ci pokaza gdzie to jest. Tam jest ona i jej maz, przyjmuja na zmiany, ja chodze tylko do niej. Jezeli chcesz do niej namiary nie ma problemu, zreszta jej numer telefonu jest wypisany na drzwiach gabinetu bo ona przyjmuje rejestracje osobiscie, a jak powiesz ze bardzo źle sie czujesz to po prostu przyjmie Cie prawie bez kolejki:)) mnie sie tak juz zdarzalo. Ide juz spac bo pobudka 2.50, na 3.30 moj musi byc w pracy, a jakos tak sie nauczylam ze jak on wychodzi do pracy to ja wstaje, w ogole u nas w domu wychodzenie do pracy to caly rytual, ale coz czlowiek ma swoje male przyzwyczajenia, czasami smieszne ale wazne ze sa. Milej niedzieli zycze, jutro do poludnia mam gonitwe w kuchni bo dzieciaki na obiad sie zapowiedzialy.
-
Betunia 75- Ty sie tym kompletnie nie przejmuj,to byla chyba lekarka z doskoku, czyli taka ktora skonczyla studia borodzice jej kazali a wogole nie ma powolania. Niestety takich lekarzy jest setki:(( jak w kazdym zawodzie zdarzaja sie czarne owce i pewno nie raz jeszcze trafisz na takiegolekarza. Ja tez mialam kilka wpadek zanim trafilam na fajna lekarke, to kobieta z powolaniem i poswieceniem dla pacjenta, moge do niej dzownic kiedy tylko mam potrzebe , jeszcze nigdy na mnie krzywo nie spojarzala. Wiec glowa do gory i szukaj dalej, a najlepiej popytaj wsrod ludzi ktorzy korzystaja z takich porad, wtedy najlatwiej trafic na dobregolekarza, pozdrawiam
-
witam wszystkich u mnie nareszcie slonce i w miare cieplo jakies 5 stopni ale to juz upal w porownaniu z ostatnim czasem. ale dzisiaj dzien mam nie za dobry, jakis palant w nocy w naszym bloku cos robil do 3 rano, wygladalo na to jakby walil mlotem w sciane:( no szok, nie moglam zasnac rozbolal mnie zoladek i zaczelo sie, jakies takie dziwne uczucie niestabilnosci i ze sie zapadam w dol:(( cholera nie wiemskad sie to wzielo, rano wstalam z bolem glowy i calego brzucha, jeszcze zanim zjadlam sniadanie to latalam dolazienki no koszmar, teraz wzielam tabletke i zjadlam pol paczki ciastek takich zwyklych bo jestem glodna a mnie boli i nie wiem z czego:( nie znosze tego uczucia , od razu mam wrazenie ze sie za chwile rozpadne. dobrze ze wczoraj mialam super dzien to odwalilam spprzatanie, wiec dzisiaj moge pochorowac i nic nie robic, ale juz bylo swietnie i znowu cos wyskoczylo. tego wlasnie nie znosze.zaczynam czuc sie w miare bardzo dobrze, dni mi mijaja jeden za drugim a tu nagle bum i koniec:(( jakby to nie moglo trwac wiecznie to moje dobre samopoczucie. a ja oczywiscie zaczynam sie amrtwic i wyobrazac sobie najgorsze. dobrze ze dzisiaj w gaziecie opisuja pogode na koniec marca i poczatek kwietnia ze bedzie cieplo i slonecznie, od razu zaczynam biegac na dzialke i mnie nie ma, w domu to koszmar a na dzialce jak mnie chwyca leki to zawsze mowie, sobie jestes sama musisz to wytrzymac, i zaraz zabieram sie za cos coodwroci moja uwage i jakos sobie radze. a w domu to rotkliwiam sie nad soba jak jakas stara baba , i oczywiscie zaraz kanapa, soczek i leze jak kawal klody az mi przejdzie, zauwazylam ze to jest czyste wygodnictwo z moejj strony. bo jak sie sama na siebie zaczne zloscic to leki mi predzej przechodza, a jak sie roztkliwiam to mam zmarnowany dzien i tyle. a najgorzej jak jestem sama, to juz wogole klapa, tylko zerkam na zegarek i licze kiedy ktos przyjdzie, a dzisiaj i jutro moi chlopcy w pracy wiec bede sama i musze dac rade. eh te ludzkie ulomnosci , ile czasami sprawiaja klopotu, a przeciez ponoc wystarczy powiedziec jestem zdrowa i jestem, tylko ze u mnie to nie dziala tak na pstryk. kiedys chodzilam nawet do znanego bioterapeuty, o ludzie teraz jak to wspominam to pukam sie w glowe, nie pamietam kto mi to zaproponowal ale wiem ze pozytku nie mialam zadnego, stracilam tylko kupe kasy i czasu. lepsza juz byla metoda de ,silvy, ale kursy sa drogie i czasochlonne, ja bylam tylko na jednym takim darmowym na pozcatek. moi rodzice chodzili, na caly kurs. nie maja co prawda takich lekow ale tata moj lubi wszelkie nowosci i tak mu sie to spodobalo ze teraz afirmacje robi codzienni, wstaje i kladzie sie bez zegarka, bo wie kiedy chce sie obudzic, w ogole to wulkan energii a ma juz 70 lat. ja jak stosowalam te afirmacje bylo nawet nie zle, ale potem jak sie poprawilo to odstapilamod tego i to bylmoj blad, widocznie jeszcze moja psychika byla za slaba, zeby sie zmierzyc z zyciem sama bez pomocy : *sztuczek* ( tak to nazywam) i chyba bede musiala zaczac na nowo, wszystko od poczatku. bo nie mam zamiaru znowu latac po elakrzach, mam ich tak serdecznie dosc, ze teraz jak trzeba isc po recepte to jest problem, tylko grypa zmusza mnie do pojscia do elkarza, na szczescie w tym roku ominela mnie i wiekszosc mojej rodziny. jakos trzeba sie trzymac, byle do wiosny jak to mowia, wtwedy bedzie cieplo,sloneczko, czlowiek ma wiecej sily i samozaparcia w walce z choroba. zycze Wam milego wekendu i super samopoczucia.
-
witam wszystkich cieplutko nie było mnie dwa dni a tu tyle do czytania i dużo poprawy widac aż ie czlowiek cieszy że ktoś daje radei czuje sielepiej a to znaczy że wszyscy mamy szanse na bycie zdrowym bez naszej pani *nerwicy* u boku.:) ale po kolei: Nowa- faktycznie mieszkam blisko Ciebie bo w Gliwicach, wiec jak tylko zrobi sie ciepló to chetnie sie spotkam, mam nadzieje ze obie damy rade:) Zofiaa- mam ten sam problem co Ty a mianowicie samochod, jestem kierowca dopiero 25 lat alee od roku wogole nie prowadze, nie daje rady, jak tylko wsiadam za kierownice zaczynaja sie zarotuy glowy,jakies dziwne leki, i obawa ze zaraz zemdleje a w takim satnie nie mam zamiatu prowadzic bo jeszcze komus zrobie krzywde a tego bym nie chciala. maz mnie goraco namawia bo jeszcze niedawno sama z dziecmi jezdzilam do niemiec do siostry a tteraz nie potrafie z ulicy wyjechac, a dodatkowo nie lubie naszego auta, nie wiem dlaczegomaz go kupil ponad rok temu, pojechalam nim na dzialke i mialam dosc rece drgawki, nogi z waty, szok, powiedzialam ze wiecej do niego nie wsiade i nie wsiadam:((( a tym samym jestem uzalezniona od inncyh, a tego strasznie nie lubie. megan 44 -faktycznie w Glliwicach sa dwa osrodki, jeden na Debowej Drugi na Trynku na Asnyka, ja chodzilam kilka razy na trynek, indywiduanie i jest tam grupowo, ale prawde mowiac bylam zdziwiona sposobem leczenia i kompletnie nic mi to nie dalo. indywidulanie nie dosc ze drogo to wygladalo tak: slucham co pani dolega, wiec ja cos tam mowie, jak zamilklam tolekarka na to no sluchamdalej, a jak nic nie powiedzialam tobylo do widzenia doo nastepnej wizyty, kompletnie mi to nie odpowiadalo. na szczescie dostalam namair na inna lekarke ktora prowadzi wraz z mezem gabinet psychiatryczno-psychologiczny, jest rowniez ordynatorem znanego oddzialu psychaitrycznego i zawsze moze Cie wziasc do siebie jakby co chociaz rzadko to stosuje, zaczelam do niej chodzic i bardzo mi pomogla, przyjmuje w kilku poradniach na fundusz ale kolejki sa straszne, ale to wina jej renomy, ma tez gabinet prywatny, bierze 100 za pierwsza wizyte i diagnoze a potem 70 za nastepne ale warto, ja jestem zadowolona, jak poszlam do niej 1 raz to wogole zdomu nie wychodzilam miesiacami, a teraz juz o niebo lepiej. a tak poza tym to ostatnio czuje sie lepiej, nie mam zawrotow glowy, ktore strasznie mnie doluja, i czuje sie jakas taka napelniona energia. dzisiaj rano wzielam meza i zrobilam objazdowke wszystkiego co chcialam zrobic i zalatwic:), teraz jestem juz spokojnie w domku i pije cappuchino i czuje sie cudownie, nic mnie nie boli, niczego sie nie boje,jedynie co mnie wkurza to ta pogoda. w tej chwili u mnie pada snieg z deszczem i jest strasznie zimno. wczoraj rozmawialam z siostra to u niej juz cudnie, 15 stiopni i slonce grzeje na maxa, w ogrodku juz zaczyna sie robic kolorowo, a przeciez to tylko 1000 km i w dodatku nad chlodnym morzem pólnocnym, a unas dalej kroluje zima i konca tego nie widac, to mnie strasznie doluje tym bardziej ze mocno odczuwam wszystkie skoki ciesnienia i wiatr, no ale coz jakos to trzeba przetrwac, mam nadzieje ze za miesiac o tej porze bedzie juz w miare cieplo i przyjemnie. pozdrawiam wszystkich cieplutko i milego popoludnia:)
-
witam ponownie remmstein84- pulmonolog to lekarz chorob płuc czyli ukladu oddechowego:) czasami panika zzera czlowieka ale przynajmniej Cie dokladnie przebadali i wiesz ze jestes zdrowy, oprocz leciutkiej nerwicy ale dasz rade spoko:) Patrz jak tu niektorzy choruja i radza sobie coraz lepiej, z kazdym dniem jakies swiatelko w tunelu i ciut do przodu. ja przebąbilam cale popoludnie czyli poddalam sie slodkiemu leniuchowaniu, a co nie musze wiecznie byc na kazde zawolanie, niech ktos wreszcie mnie obsluzy. syn wlasnie poszedl z psem na spacerek, za chwile wroci to ma zrobic kolacje:) a potem dalej nauka bo jutro rano ma egzamin na prawo jazdy.ja juz w myslalch ten egzamin z 1000 razy przeszlam, jak to befdzie czy zda i w ogole masakra. ale wlasnie ten strach to napedza, i z drugiej strony mysle sobie :bedzie jak ma byc ale i tak sie nakrecam, przeciez niejden oblal i swiat sie nie zawalil. moj syn sie tak nie przejmuje jak ja, ale im bardziej sie na nim koncentruje tym mniej mam dolegliwosci lekowych, moj umysl znalazl sobie inny punkt zaczepienia. dopiero jak wszystko ucichnie, to sie pewnie odezwa moje leki, ale narazie gonic je do kata:))) czy ktos kiedys z was zazywal sulpiryt ale dluzszy okres czasu albo fluanxol??? nie wiem jak odstawic lek ktory zazywam juz rok co prawda jedna tabletka dziennie 0,5 mg ale boje sie ze jak odstawie naraz to zaczna sie schody a ostatnio nie najgorzej sie czuje, a chcialabymzostac bez lekow, tzn oprocz tych zoladkowych bo tego odstawic nie moge.??? dolekarza dopiero za poltora miesiaca:( to dlugo, alekarz 1 kontaktu powiedzial mi wprost ze nie wie jak nalezy odstawic psychotropy:( to nie jego dzialka i nie chce narobic mi klopotu, zreszta z tego co widze to on woli mi przepisac nastepna recepte niz sie w to wlaczac:) jutro mam wolny dzien czyli wszyscy sa w domu i sama nie musze nic robic, ale u mnie tak jest czesciej wolne maja w tygodniu niz w soboty czy niedziele to wlasciwie sa zwykle dni pracy, zycze dobrej nocki i kolorowych snow:))
-
Misiu jak kiedys juz pisalam, nerwica rozhustala mi zoladek, najpierw dlugo szukalamcosie dzieje, robilam rozne badania i wszystko bylo ok, pałętałam sie po szpitalach i okazało sie zę z nerwow nabawilam sie refluksu przelykowo-zołądkowego a pozniej chronicznego zapalenia żołądka na tle nerwowym, co wszystko razem zamienilo sie w ciężka nerwice lekową:(( to tak w skrocie. Kazdy dzien był dlamnie koszmarem bo zaczynalo sie od sniadania ktorego nie moglam zjesc, jak zjadlam cokolwiek to raz ze mialam straszne mdlosci a dwa ze po pol godzinie moj zoladek wychodzil mi uszami i tak sie to kotłowało jakis czas, az przyszedl dzien ze przy wadze 43 kg nie umialam wyjść z łóżka i sama pójść za potrzebą, tylko mąz mnie musial nosic. Wtedy wylądowalam w szpitalu po raz 5 i lekarz powiedzialmi tak, jak sie nie weźmiesz za siebie to umrzesz smiercią głodową ktora jest ciezka i bolesna, a bole mialam takie że zażywalam tramal, poktorym spalam po24 godziny bo nic mi nie pomagalo. Poszlam do psychiaty i zaczelam brac leki zaczelo sie od xanaxu ale nie doraznie tylko stale przez 2 tygodnie. zaczelam kupowac w aptece koktaile dlaludzi ciezko chorych i pic je 3 razy dziennie bo one sa lekko strawne i wysoko kaloryczne a ja musialam nabierac sil, w koncu w domu mialam dwoje nastoletnich dzieci i meza. xanaks bralam miesiac a pozniej dolaczyli mi inne leki ale niestety moj zoladek tak zniszczony wiekszosc odrzucal, dopiero sulpiryt zaczal mi pomagac. bralam go 2 lata i nic wiecej oczywiscie oprocz lekow na ozladek bo te musze juz brac do konca zycia. i tak powolutku wprowadzalam do jedzenia zupki dzieciece lekko strawne, i duzo bananow bo one daja sile i kalorie. i tak powoli ciaglec os nowego wprowadzalam i jakos to sie toczy. ale ciagle musze uwazac co jem, nerwica zoladka niszczy sluzowke i dlatego sa bole i mdlosci:(( a jak sluzowka uszkodzona to potrway ostre i smazone odpadaja. dluzszy czas jadlam tylko drob i chudziutkie wedliny. jak pisalam nieco wczesniej teraz juz moge sobie pozwolic na grila czasami ale odpowiednio przygotowanego. moje starania o tycie trwaly dwa lata, ale z 43 do prawie 60 to juz cos:)) juz sie ze mnie tak nie smieja w domu ze wygladam jak wieszak:)) Moja walka byla dluga ale oplacilo sie, pokochalam moja chorobe i staram sie oswoic swoja nerwice, wszystko pomalu i malutkimi kroczkami, ale sie da. czasami mam gorszy dzien ze nie moge czegos zjesc albo cos mi zaszkodzi ale na szczescie zdarza sie to juz dosc rzadko. Choroba tez pokazal mi co innego, mainowicie to w jakim otoczeniu zylam:(( Stracilam wszystkich znajomych i rodzine sie calkiem odwrocila, tylko siostra i rodzice trzymali za mnie kciuki i pomagali jak mogli najlepiej, reszta mnie olala, nawet tesciowa nie przychodzila przez 6 lat prawie nie mowiac o szwgierkach czy braciach meza:(( ale coz totylko dowodzi jacy teraz ludzie sa malostkowi i materialni, bo w czasie gdy bylam chora moj maz zmienil prace na gorsza ale taka by byc blisko mnie. ale jakos to przezylam, nie mam za wiele znajomych ale jak juz sa to tacy na ktorych mozna liczyc. Ktorzy rozumieja ze nerwica to choroba, a nie skrzywienie psychiczne, bo niektorzy tak uwazaja niestety. przeszlam troche ze swoja choroba i wiem ze mozna ja zwyciezyc, co prawda ona mnie chyba pokochala bo wraca od czasu do czasu alecoz czego sie nie robi dlaprzyjaciol, a to juz moja przyjaciolka, ktora sie staram oswoic. I tak jakos sobie radze z tym wszystkim, Ty tez dasz rade,musisz zaczac tylko jeśc by miec energie i sile do walki, po troszku po malutku to co Ci smakuje, malymi porcjami a jak dalej zoladek bedzie Ci tak doskwieral to musisz isc dolekarza, bo na zapalenie nic nie pomaga, no niketorzy uzywaja rano kleik z siemienia lnianego dla mnie ohyda ale pomaga stosowalam tydzien bo nie wytrzymalam dluzej, ale czasami jeszcze do tego wracam. Powodzenia i nie daj sie
-
witam wszystkich dzien zaczął sie pieknym słońcem, a teraz popaduje snieg, no koszmar, kiedy ta zima da nam spokój?:( dzisiaj od rana wielkie bieganie, bo mialam iśc z synem do lekarza na 12, oczywiscie zjadlam sniadanie i tak rozbołał mnie żołądek że masakra, wzielam pol nospy ale nic to nie dalo. w kazdym razie do lekarza poszlam, to miala byc pierwsza wizyta, jak tam weszlam to szok, poczekalnia wielkosci mojej kuchni i lazienki, czyli jakies 10 metrow kwadratowych ( mam taka malutka) i dziki tlum ludzi. juz na wstepie zrobilo mi sie gorąco i pikawa tyka. pytam czy wszyscy do tego lekarza, tak wszyscy poslizg 2 godziny, no ladnie, a tam ciagle coraz wiecej ludzi i duchota nie z tej ziemi. To jakies mieszkanie przerobione na gabinet szkoda slow:(( Pytam w rejestracji jak dlugo bede czekac a ona mi na to ze dzisiaj mnie lekarz nie przyjmnie, bo chory a ona nie mogla mnie uprzedzic, bo zapomniala numer telefonu odpisac. Moj stres siegnal zenitu, myslalam ze na nia zwymiotuje z nerow, nie moglam sie uspokoic,musialam pojsc do lazienki i ochlapac sie zimna woda. Wyznaczyla nastepna wizyte dopiero na 23 kwietnia, bo nie wie czy lekarz wroci wczesniej czy nie. Ledwo doszlam do domu i musialam sie polozyc na chwilebo myslalam zemnie szlag trafi na miejscu. Nie dosc ze ledwo tam sie wybralam bo moja cudowna nerwica, musiala dac znac o sobie to jeszcze okazuje sie ze nic nie zalatwilam i znowu na nowo trzeba czekac. nota bene zapytalam pani czy umie poslugiwac sie ksiazka telefoniczna bo jak nie to ja moge ja nauczyc:(( w tym kraju zeby sie leczyc to trzeba miec stalowe nerwy. teraz wypilam goraca czekolade i troche mi lzej, uspokoilam sie i zoladek przestal mi dokuczac. Aleco dzisiaj podzylam tomoje niestety:(( dobrze ze to slonko czasami zaswici to czlowiekowi lzej na duszy sie robi i ma nadzieje ze kazda nastepna godzina bedzie lepsza. Wczoraj troszke pobuszowalam na naszej klasie. Fajnie tak widziec z kim sie gaduli o swoich problemach i fajnie miec takie wsparcie jak w was, to najlepsza grupa terapeutyczna:)) Misia nie denerwuj sie tak i nie obarczaj sie za wszystkie grzechy swiata. Jak by maz nie chcial toby sie z Toba nie meczyl, a widocznie bardzo Cie kocha i stara sie pomagac jak umie. A Ty postaraj sie dostrzegac male promyki slonca w dniu codziennym np ze syn wrocil ze szkoly z dobra ocena, ze nie masz z nim klopotow wychowawczych. Patrz jak inni czasami sie uzeraja z losem. A te 56 kg to nie zgroza jeszcze. Ja wazylam 43 kg a teraz juz prawie 59 kg i nie chce wiecej jest ok,ale jestem z siebie dumna. Powolutku zaczelam jesc i tyc:)) w co juz nawet lekarz nie wierzyl. Malymi kroczkami byle do przodu. A obiad zacznij gotowac na dwa dni, a co moga zjesc dwa dni pod rzad to samo, a czas wolny poswiec tylko dla siebie, jakas maseczka, dobra ksiazka, ciekawy film albo ploty przez telefon z kolezanka czy na gg, dobry sposob. Trzymaj sie cieplutko i nie daj sie zdolować, jestes silna i wielka w walce z chorobskiem,ktore Cie nie pokona zapewniam, pozdrawiam
-
witam wszystkich wlasnie bylam na klasie, o jejku takie mlodziutkie i sliczne wszystkie jestescie, ze nikt by nie uwierzyl patrzac na was ze zmagacie sie z takim swinstwem:(( ale przed wami zycie i duzo sily, wiec glowa do gory pokonacie to niewielkie wzgorze , ktore stanęło wam na drodze, na pewno moze nie za dzien czy dwa ale wkrotce. jestescie takie sliczniutkie ze az serce sciska jak sie czyta co tu na forum piszecie. ja dzisiaj wstalamo 6.30 i zobaczylam za oknem biala plame, wiec wyprawilam dziecie do szkoly i myk do lozka, wstalam dopiero o 10 jak maz zrobil sniadanie, poszlam do sklepu i tam mialam maly kryzys ale jakos wzielam gleboki oddech, skonczylam robic zakupy i pognalam do domu, potem jeszcze raz wybralam sie z psem na spacerek. oczywiscie na dzisiaj zaplanowalam sobie cos co strasznie nie lubie robic w domu czyli prasowanie, ale wlaczylam przy tym film i jakos mi to poszlo. nawet na chwile zapomnialam o lekach i zawrotach glowy ktore przydazyly mi sie w sklepie. teraz ogladam wasze zdjecia i rozmawiam z zuzia na gg. ale dzien ogolnie mam nie najgorszy. musze tylko przewalczyc ten lek i isc do dentysty, myslalam ze tylko mnie zdarza sie tam omdlec alewidze ze inni tez maja z tym problem. i oczywiscie dziala tu moja wyobraznia, bo za nim tam pojde juz dwa dni do przodu wyobrazam sobie co sie stanie i zawsze jak na zlosc ten scenariusz nie jest optymistyczny tylko ma czarny charakter. i zaczynaja sie leki, wyobraznia pracuje na pelnych obrotach i final taki ze rezygnuje z wizyty:((( jutro czeka mnie cxiezki dzien,ide z synem do lekarza , tam jest zawsze dziki tlum ikilka godzin czekania:((( mam nadzieje ze to zniose, juz samo pojscie tak daleko napawa mnie lekiem, ale musze isc, moje dziecko jest wazniejsze niz moj lek, wlasciwie moglby isc sam bo ma juz 18 lat ponad ale ja wole isc z nim. matka zawsze musi trzymac reke na pulsie:)) teraz mam pare dni nerwowych przed soba, moje dzieci maja wazne egzaminy a ja to przezywam jakbym sama zdawala:( ale jedno mnie pociesza one sie tak nie denerwuja , tylko ja za nie:) mam nadzieje ze do konca dzien bedzie mily i piekny czego wam zycze, zagladne jeszcze wieczorkiem bo juz mnie gonia od kompa:((buzka wszystkim
-
no i dzień juzprawie minął, i tym arzem nie było tak źle:))) uf byle do przodu dzidzia Ty naprawde tkwisz w jakims toksycznym związku:(( ten Twój partner to jakis wampir energetyczny z tego co piszesz, bo wyciska z Ciebie soki jak sie da:(( musisz sie jakospostawic i NIE DAC SIE BIC!!!!!, misia ma racje jak facet bije bez skrupułów przed slubme to po nim bedzie lał bez opamietania, damski bokser wrrr, nie cierpie takich drani, a mam takie szwagra, co zlał swoja zone w czasie wesela i to tak ze była posiniaczona, a była w 7 miesiącu ciązy. Na jego nieszczęście ja wszystko widzialam razem z moja teściową, wkroczył mój mąż i dostal takie baty od niego, że długo to pamietał, w dziec slubu zlaczone i to w ciązy!!! ja mu do dzisiaj nie wierze i nie lubie go mimo, że mineło 20 lat, ale nie potrafie tego zapomniec, zresztą siniaki czasami na rękach bratowej mojego męża mowią same za siebie:((( dlatego strzez się dziewczyno takich facetów i nie daj sie. połowa ttwoicxh lęków minie i stresów jak zrozumiesz ze bez niego dasz sobie rade sama.Może tego sie obawiasz i podświadomie trwasz w czymś co Ci wcale nie służy. agi najgorzej to brac leki , które komus pomogly, a Tobie wcale nie muszą, każdy ma inny organizm i inaczej reaguje, w aptekach jest teraz tego od groma różne ziolowe specyfiki, a może na początek herbatka z melisy na uspokojenie:)) trzymaj sie ciepło, dasz rade wytrwać do wizyty:) ilona47, ja to leków boje sie jak ognia,mąz zabrania mi czytać ulotek bo zawsze wszystkie przeciwności przypasuje do siebie i już nic nie chce brać. ale fakt faktem ze jestem uczulona na penicyliny i kupa leków w moim przypadku odpada, a juz raz zaserwowano mi lek po ktorym dostalam ataku i wylądowalam na intensywnej terapii, dlatego teraz tak boje sie nowości, jak tylko jakis lek mi nie przypadnie po dwoch dniach to juz do smieci:(( wiem ze czasami powinno sie przeczekac, ale ja ze strachu wole nie brac wcale, niz przezyc to jeszcze raz. Potwornie boje się szpitala:( bylam w ostanich 7 latach pięc razy i za każdym razem dostawalam takiego napadu leku, ze najczęsciej wytrzymywalam 5 dni max i wypisywalam sie na wlasne żadanie, niestety tak sie boje lekarzy. Po ostaniej wizycie w szpitalu, gdzie mialam robiona gastreoskopie po raz 11, tak mi nawywijali, uszkodzili przelyk, ze dwa tygodnie mialam problemy nawet z myciem zębow, a teraz mam problem z chodzeniem do dentysty, moge iśc bez jedzenia po 12 godzinach a i tak dostaje po 5 minutach odruch wymiotny:(( i to jest najgorsze, nie chca mi leczyc zebow ,a zostaly mi dwie plomby do zrobienia. to jest koszmar . no ale cóż jakosmusze z tym zyc, jak to mówil moj były lekarz *staraj sie pacjencie pokochac swoja chorobę a ona nauczy cie ze soba zyc w zgodzie* i moze jest w tym ciut prawdy. jakos to będzie, byle do wiosny:)) jutro jest nowy dzien oby nie był gorszy niz ten dzisiejszy, a juz będzie dobrze. dobrej nocki wszystkim życze i kolorowych snow.
-
Misia slonko,nie denerwuj sie każdemu zdarzaja sie wypadki w kuchni, dzisiaj akuratnie trafiło na Ciebie, a jutro pewno na mnie albo kogos innego. Kuchnie sie posprzata i nie bedzie sladu, a tylko Ty sie nie potrzebnie denerwujesz, nic sie takiego nie stało, jak mowi moj mąz *chwilowo rączki stały sie dziurawe*, mnie sie też to zdarza. Weź głeboki oddech i spokojnie zrób to na co masz ochotę w danej chwili:)) a najlepiej zjedz loda albo dobre ciastko. Musisz dabac o swój żołądek, bo jak on boli, to sie denerwujesz i nie potrzebnie sie nakrecasz. Ja niestety jestem juz uzależniona od leków na zołądek, jak to określil mój lekarz, z tej choroby wychodzi 10% pacjentów , a ja chyba do nich nie należę, bo walcze juz siedem lat z różnym skutkiem. W tej chwili opanowalam go na tyle że jem co lubie i po czym mnie nie boli, to moja taktyka i jakos narazie idzie dobrze, ale codziennie rano 1 mala tabletka controlocu 20mg, żeby zbic kwasy. Jem często z reguły 5-6 posilków dziennie ale malutko, żeby go nie obciążać i żeby nie ssało mnie z głodu,bo to jeszcze gorzej. No cóz na jakiś czas musialam odstawić wszystko co pieczone, ale powoli do tego wracam, w zeszlym sezonie, nawet pare razy spróbowalam potraw z grilla i było ok,tylko dla siebie jak pieke miesko to raz że zawijam je w folie, a dwa daje mniej przypraw,ono jest bardziej takie uduszone niz przysmazone, wtedy moge spokojnie zjeśc. Nie martw sie bedzie dobrze i glowa do gory. Pamietaj co nas nie zabije to nas wzmocni. Trzymaj sie cieplutko. moje gg jakby co jestem włączona cały dzien, nawet jak ktoś siedzi to moge odpisać 2132168
-
witam wszystkich i znowu za oknem zimno,buro i ponuro, ale cóż w moim sercu wiosna , od dwoch dni sie wspaniale czuje, może te zakupy pomogly, sama nie wiem, ale jest ok. dzisiaj byla szybka pobudka , bo mąz na 13 do pracy, a mialam kilka spraw do załatwienia w skarbowce ,dalam sie wkrecić w zalatwianie spadku , no i cóż to wielka zabawka, ale juz końcowka, rano o 9 byłam już w urzędzie skarbowym, wypisalam zeznanie,dołączylam sterte wg mnie niepotrzebnych dokumentów i wyslalam poczta poleconym, teraz tylko czekac ile dowala podatku, bo że dowala to jasne jak slońce, panstwo sobie nie odpuści. Ale fakt faktem, ze po urzedach nie latalam, to nie na moje nerwy, wszystkie dokumenty zalatwiłam listownie i telefonicznie, a co moglam to faksem:) więc nie musialam wlaczyć ze stresem i lekiem, tym bardziej że musialabym jeździc az do Żywca a to mi siewcale nie uśmiechalo. No ale juz najgorsze poza mna, teraz nastawiłam szybko obiad, tzn płaty z kurczaka , pokrojone w kostke, zalane sosem koperkowym, wszystko wymieszane z makaronem i na to ser. Caly obiad zajmuje 30minut, a moi chlopcy jako że są mięsożerni ( czyli codziennie mieso), są zadowoleni, a tym bardziej ze to potrawa uniwesalna,mozna zmieniac sosy dowoli, albo rodzaj mięsa.jutro giros z frytkami. misia polecam szybko i latwo. ja niestety nie przepadam za siedzeniem w kuchnni, wole poczytac książke albo zrobić jakis obrus na szydelku. A od wczoraj jestem podwojnie zadowolona, bo zaproponowal mi facet prace zdalną, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale ogolnie samopoczucie prima, byle tak dalej. Co prawda i tak postanowiłam odwiedzic lekarza, bo chyba bez lekow daleko nie zajadę tym razem.Kiedys bralam seroxat ale krotko bo czulam sie po nim fatalnie, szczegolnie że wysiadal mi żołądek, a jak juzp isalam wczesniej to moja stopa achillesowa, muszę o niego dbac, by nie wrócic do 40 kg i ciąglych boli, narazie mam spokoj,ale calkowicie zmienilam dietę. Co prawda zajęło mi to sporo czasu, by dojść co mi pomaga, a co szkodzi, ale teraz jest ok i niech tak zostanie, bóle i mdłości dopadaja mnie jak sie zdenerwuje, wtedy to nie ma rady. Przez pewien czas bralam sulpiryt i ten lek bardzo mi pomógł, jego dodatkowym atutem oprócz takiego kopa na rozweselenie jest uspokojenie żołądka, co w moim przypadku było bardzo potrzebne. Niestety ten lek ma jeden skutek uboczny u kobiet, brakmiesiączki, przez rok sobie pozwolilam na ten luksus( było super), ale później lekarz kazał mi to odstawić, pwoiedział, że moje hormony zaczna zbyt szalec i dopiero będzie problem. Ale mam nadzieję ze teraz znowu do niego wrócę, by stanąc jakos na nogi. Zobaczymy co da mi wizyta, mam lekarza,ktory mnie przejmie z calym moim bagażem. Teraz ide z psem na spacerek, poki sie dobrze czuje i nie mam stracha. Wszystkim milego dnia i pozdrowki.
-
dzień dobry wszystkim, mimo ze dzisiaj jest buro, ponuro i leje, to u mnie nie najgorzej ale po kolei. Zjadłam właśnie obiadek i zasiadłam do czytania wszystkich postów,bo mimo, ze tylko wczoraj bylam nieobecna to jest ich troszkę, a w każdym mozna znaleźć jakąś rade dla siebie. Dla mnie to trochę taka psychoterapia:)), a ponieważ moi chlopcy właśnie wyszli do pracy i będą dopiero wieczorem to mam czas dla siebie. wczoraj czyli sobota tak jak obiecałam poszlam z córką na zakupy, dzien byl piekny, sloneczny i ciepły, aż sie chcialo wyjść z domu. Oczywiście przed wyjściem zabezpieczyłam sie jak moglam, tzn mąż pojechal z nami, najpierw chodził z nami wszędzie po bazarze, a później poszedl do auta i powiedział, że ma telefon pod reką, więc jak co to sygnał i jest przy mnie w ciągu 2 minut. Więc poszłysmy dalej same do wielkiej hali. I tu szok mnóstwo ludzi, ale weszlam dzielnie, moja córka cos tam sobie wybierała, a ja staralam sie zagłuszyc narastającą panikę. No i zaczęło sie przymierzanie, a ja zaczęląm walczyć z moim strachem, w pewnym momencie wyciągnełam juz telefon, ale Agata mówi mamo weź głęboki oddech i idziemy spowrotem, i jakos tak pomalutku, przeszlam cała hale i do wyjścia. Jak wsiadlam do auta to powietrze ze mnie uszlo, ale bylam dumna , bo już kilka miesiecy nie bylam na zakupach. Po poludniu namowiłam męża i pojechalismy na działkę, no to juz byl mój zywiol. Wszystkie lęki odeszły, bylo mi przyjemnie i cudownie. Wieczorkiem posiedzielismy razem na kurniku i na wp, no jesteśmy maniakami gier karcianych:) i dzien minał cudownie i spalam jak zabita. Za tydzień znowu wybieram sie na zakupy, zobaczymy czy wytrwam. stokrotkaw9- nie wiem jaki to masz egzamin, ale na pewno go zdasz, jesteś silna i madra, wszystko bedzie dobrze, musisz wierzyc że dasz rade bo dasz!! kika-nie możesz sie tak dolować, nie jesteś żadnym kamieniem tylko po prostu masz gorszy sezon w zyciu,każdy to ma:jeden wtedy pije, drugi ma nerwiće a trzeci lengotropie jak mowie moja siostra:) ona też mieszka bardzo daleko i ja nie zawsze mam sily żeby do niej jechać, ona to rozumie i jak ja nie daje rady to ona do mnie wpada, potrafi przylecieć samolotem w piatek w nocy a w niedziele już wracac do domu, bo w poniedzialek do pracy, takie jest to moje sloneczko. ja w samolot nie wsiądę za żadne skarby jak juz to autem, chociaz to tyle godzin i tez nie nejlepiej to znoszę, ale zawsze można stanąc i się przespacerować, moj mąz to rozumie i dlatego zawsze jeżdżę autem, w tym roku też pojadę bo jej to obiecalam, wezme sterte leków do torby dla lepszego samopoczucia( i tak narazie biore tylko fluanxol 1 tab. dziennie) i jakoś dam rade ale musze sie zmobilizować. madziowa-strasznie mi przykro że do Twojego męża nic nie dociera, nie chce zrozumieć, że rodzina to skarb najwiekszy w zyciu. On sie chyba uważa za pepek swiata, jest po prostu egosita i tyle czyli osoba niereformowalna, ale Ty sie nie poddawaj,musisz miec swoje zycie, swoje koleżanki i Kolegów, niech widzi że bez niego dasz rade, że na nim Twoj swiat sie nie konczy, teraz Ty zostan pepkiem swiata, zobaczymy jak to zniesie.zycze powodzenia a wszystkim usmiechu na niedziele i caly przyszly tydzień, żeby te nasze strachy i lęki w końcu daly nam spokój i troszke wytchnienia w walce ze swoim ja:))
-
pomysl z zalozeniem klasy jest fajny, jestem jak najbardziej za:)) ja jestem z Gliwic, moze ktos jest z pobliża?? wlasnie zadzwonila moja córka, przyjedzie do mnie po poludniu i robimy salon kosmetyczny, zanim chlopcy wrócą z pracy, będziemy juz piekne i zrelaksowane:)) oby dobry humor trzymal sie u mnie jak najdluzej, milego dnia zycze,pozdrawiam
-
witam dziewczynki dzisiaj mam nieco lepszy dzień,chociaż nie wiem dlaczego,bo jak rano wstałam i zobaczyłam tą 10cm warstwę sniegu to myślałam, że mnie trafi na miejscu, no nie mogę juz scierpiec tej pogody, czekam tego słońca i ciepła jak zbawienia, a mój mąz zadowolony,bo on uwielbia zime i ciągle tylko choć na sniezki, jak małe dziecko:) wiem że chce ten mój podly nastrój zmienic. Ale stwierdziłam że jak zrobie generalne porządki to zima sie wyniesie, no i tyralam dwa ostatnie dni i czekam kiedy sie wyniesie na 100%. madziowa- strasznie Ci współczuje takiego faceta, ja bym nie wytrzymała, a jeszcze rękę podnosi, no to juz.źle, tak to sie zwykle zaczyna, nie możesz z nim jakos pogadać z dzieckiem razem?? niech sie dowie co o nim rodzina mysli, możemu to mu da cos do myslenia i zastanowi sie nad sobą. Bo ze Ty możesz go ignorować to jemu to zwisa, ale jak dzieci daja ojcu poznać , że mają go dość to juz jakis dzwonek alarmowy dla niego, ze powinnien zastanowić sie nad sobą. W kazdym razie jestem mężatką dopiero 24 lata i ciągle cos nowego w moim zyciu sie pojawia.Kiedys jednak mialam może ciut podoba sytuacje tzn jak urodził sie syn to mąż zaczął pić, zawsze mówił , że to ze szczęścia tylko to szczęście trwało dwa lata, więc wtedy wziełam straszą córkę, usiadłyśmy przed nim i wygarnęły z grubej rury co o nim myślimy, na szczęscie dało mu to domyslenia,bo się skończyło. Owszem nie jest abstynentem i lubi wypic piwko po pracy , zresztą z reguły w domu, czasami jak ma wolne to coś mocniejszego, ale rzadko sie to zdarza a jak juz to z umiarem. Mam nadzieję że Ci sie uda i jakos sytuacja się unormuje. Ale fakt faktem podziwiam wszystkie kobiety, które żyją z pijakami i poświęcają wlasne zycie dla tych egoistów,bo to zwykle są egoiści. Znając siebie wywaliłabym na zbity pysk. Chcesz pic to fora ze dwora, dla mnie dom to świetośc, w nim musi byc spokoj i wytchnienie po pracy. A niestety stres z pracy odreagowuje sie w domu. I nie każdy umie sobie z tym poradzic. Ale jak to zawsze mowi mój ukochany tata,*ludzie tym różnia sie od malpy, że umieją ze soba rozmawiać i po to maja ta umiejetnośc by sie ze soba dogadywać. A jak ktos nie umie to do lasu, bo nie nadaje się do zycia z druga osobą*.
-
misiu dziewczyno,idz na ta gastro,zaprzyj sie rekami i nogami,albo popros o wizyte jako1 lub ostatnia jak juz nie będzie tłumu, ja też tak zawsze proszę bo inaczej nie dałabym rady wejśc miedzy ludzi i jeszcze czekac w kolejce, dla mnie to za dużo i mimo że mąż jest przy mnie tłum mnie przeraża:((( niestety smutne ale prawdziwe, obecnie jestem a -spoleczna. Jak mi czasami siostra przypomina ze bralam dzieci male i wsiadałam w auto jadąc do niej 1000 km, albo wystepowalam przed tlumem na jakimś zebraniu to sie pukam w głowę i mowie to nie ja to moj sobowtór .i to mnie dobija, że sama niszczę swoje zycie:((
-
witam ponownie ~`nowa słonko,moja koleżanka po prostu odeszła od męża, mimo że miała 3 dzieci w tym dwoje malych, jej rozprawa rozwodowa to był koszmar ale dała radę. Teraz ma nowego faceta,jedyny uraz to chyba to, że nie chce ślubu, zyje tak jak żyje,ale ważne że jest zdrowa i szczęśliwa. Co do mnie to sęk wtym że biorę fluanxol 1 tabletke dziennie najniższą dawkę i musze szukać nowego lekarza,bo mój skonczyl pracę:(( i nie wiem czy to też nie jest dodatkowa przyczyna mojego powrotu do choroby.Mam jeszcze w domu xanax ale jakos staram sie go nie brać,bowiem że dosyc uzależnia,przynajmniej tak mialam w poprzednim ataku choroby . Zobaczymy jakos rzeba trwać byle do soboty, w przyszlym tygodniu nie będę sama,wiec to już na pewno jakos mi pomoże. Jak to mówią co nas nie zabije,to nas wzmocni.:))) Trzymaj sie cieplutko i nie daj sie tyranowi, bo o tomu chodzi, żebys Ty sie zamartwiała. Powodzenia i miłego dnia.
-
witam serdecznie, do wszystkich nowych i starych, dobrze, że jest to forum, przynajmniej mozna sie wygadać i ktos czyta i nas rozumie, a to jest wazne. A teraz o czym chcialam dzisiaj, no wlasnie o tym jak ja odbierałam ta chorobę, jak bylam zupelnie zdrowa,bowiem znam 1 słownie 1 osobe, która z tego wszyła i zyje normalnie. Lata temu poznalam na ulicy pewna dziewczyne, ktora okazała sie sąsiadką, z drugiego bloku. Była wtedy blada, niewyraxne i zdenerwowana, w każdym razie od slowa do slowa po kilku tygodniach, dowiedziałam sie o jej nerwicy. Właściwie nie wychodziła z domu, mając dwoje dzieci, byla po strasznych przejściach( mąż alkoholik, przypalanie żelazkiem itp), ale do rzeczy. Zaczęłam do niej chodzić i powoli wszędzie z nia bywać, najpierw ławka przed blokiem, potem sklep i coraz dalej i dalej, ale patrzyłam na nia dziwnie. Wydawało mi sie to jakieś nierealne te jej leki, napady duszności,kołatanie serca. Czasami nawet na nia krzyczałam czego sie teraz strasznie wstydzę, ale powoli tzn płynęły lata dochodziła do siebie. Dzisiaj jest 40 latką, pełną życia, pracuje, ma juz wnuczkę jest zadowolona. A ja dopiero jak sama sie rozchorowałam zrozumialam co ona przeżywała każdego dnia i prawda jest taka że nikt tego nie Zrozumie do końca dopoki sam tego nie doświadczy. Ale zawsze kiedy sie spotykamy, to mówi: w tej chorobie jest potrzebna pomocna dłoń, ktoskto Cie zrozumie,wyjdzie z tobą, da się czlowiekowi wyplakać kiedy bedzie mial na to ochotę, albo wykrzyczeć. I to jest ważne bliskośćdrugiego czlowieka i zrozumienie. Kiedy pierwszy raz zapadłam na ta chorobę to pech chciał, że moja corka dostała wtedy napadu padaczki podczas snu, zapadla w śpiączke, mąż stracil pracę i cały świat wywrócił sie do gory nogami, a do tego doszlam jeszcze ja ze swoim lekiem, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że to mialo jakis sens , bo bardzo scementowało naszą rodzinę. Teraz zyjemy w *kupie*, każdy wypytuje sie o każdego i wiem że oni mi znowu pmogą, tylko mnie jest tak strasznie przykro ,że znowu ja ich obciążam tymi swoimi problemami. Dlatego to forum jest mi tak potrzebne, po prostu żeby sie wyżalić i podnosic na duchu, jak sie czyta wasze posty, że może byc lepiej, że ktoś miał dobry dzień. Wczoraj jak pisalam rano była gehenna, ale popoludniu juz lepiej. Zabrałam się za nową serwetę dla corki, juz mnie prosiła kilka razy, no i wczoraj wzięłam się za robotę. Pewno poświęcę temu ze dwa tygodnie, ale cóż warto:)) Czekam z niecierpliwościana ciepła wiosnę, bo zmusze sie i będę chodzic na długie spacery. I dam radę. Pamietam kiedy 1 raz trafiłam dopsychologa, to pani powiedziała mi tak: dziecko wychodź, a jak sie na ulicy poczujesz źle to usiądź i zacznij plakać, poczujesz sie lepiej, no i może doslownie nie placzę, ale staram sie jakosopanowywać, wielki sprawdzian przede mną wsobote, obiecalam corce że pojade z nia na babskie zakupy:(( ale nie wiem czy dam radę, do soboty jeszcze dwa dlugie dni, zobaczymy. A na dzisiaj wszystkimpogody ducha i usmiechu na twarzy, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszlo, pozdrawiam:)
-
witam wszystkich, dzisiaj mam koszmarny dzień, i zrobiłam to co nie powinnam, dałam fory synowi tzn dla własnego uspokojenia nie poszedł do szkoły tylko został ze mną, bo myślałam ze rano zwariuję, czyli wracam znowu po latach do punktu wyjścia, wciągam w to rodzinę w tą moja zwariowana chorobę. Rano tak się trzęsłam, jakaś irracjonalna obawa i strach, że zaraz zemdleje, a musiałam wyjść z psem i iść do sklepu jak zwykle co dzień, no i wykorzystałam syna do poprawy własnego samopoczucia, a najgorsze jest to ze wiem iż nie powinnam tak robić. Ale został w domu, poszedł ze mną do sklepu i na spacer, wróciłam do domu, i zabrałam się za swoje obowiązki, po dwóch godzinach puściłam go do szkoły, on ma już 19 lat, więc głupi nie jest i widzi co się dzieje, ale sama na siebie jestem zła, że go w to wciągam. Ale sama myśl, że dzisiaj, jestem w domu sama do późnych godzin, po prostu mnie paraliżuje. Cholera jak człowiek może być taki głupi, i dawać się wciągać w takie gierki, przecież raz już przez to przeszłam i wiem, ze to moje *ja* rządzi, mną jak chce:((( mam dzisiaj doła strasznego. Podziwiam ludzi, którzy chorując i chodzą jeszcze do pracy. Ja już nie pracuje zawodowo, jak łapie jakieś zlecenie to wykonuje wszystko w domu, ale coraz rzadziej. Nie mam do tego głowy ani motywacji. Musze znaleźć sposób żeby wrócić do świata normalnego, a nie zamykać się w domu, bo to nic dobrego nie przynosi. Tylko jak tu wyjść do ludzi, jak większość z nich, nie rozumie tej choroby, wydaje im się to dziwne i niezrozumiałe, ze można się czegoś bać bez wyraźnej przyczyny. A jeszcze w dodatku lekarz , który mnie prowadził przez ostatnie 6 lat z małymi przerwami, z pewnych przyczyn, zakończył karierę. I co teraz, gdzie szukać pomocy?, zaczynać wszystko od początku?:((( jestem załamana, nie wiem co będzie dalej,nawet nie chce o tym myśleć:((( idę się zabrać za jakąś pracę fizyczną żeby nie myśleć i nie główkować wciąż o tym samym, pozdrawiam
-
Misiu słońce, nie wiem co to jest ta druga gastroskopia, o której piszesz, ale ja nigdy!!! nie miałam rurki 2 cm, raz miała średnicę 1 cm gdy od razu pobierali mi wycinek z żołądka, a raz rureczkę 4 mm ale to była zwykła sonda, więc to co innego. Zresztą ja za każdym razem mam znieczulane gardło, a moja siostra która panicznie boi się wszelkich zabiegów po prostu bierze 10 minutową narkozę i ma robiona wtedy gastroskopie, ale to już odbywa się w prywatnym gabinecie, bo w szpitalu nigdy mi się nie zdarzyło widzieć żeby ktoś dostał narkozę do gastroskopii, lekarze uważają że to jest zwykle badanie. Więc nie znam tego Twojego badania, ale jak to mówią wszystko da się przetrzymać. Pierwszy raz tez sie panicznie bałam, a teraz traktuje to jak chleb powszedni, powiem więcej dentysty boje sie panicznie, a gastroskopii nie, może dlatego że to mgnienie oka w porównaniu z fotelem dentystycznym:)
-
witajcie wszyscy:) cieszę się że znalazłam ten portal,bo widzę, że tu nikt nie wymądrz się typu: weź się w garść, tylko każdy na swój sposób opisuje co go *boli* i jak z tym walczy, a czasami takie doświadczenia mogą być pomocne dla innych. Dzisiaj rano właśnie powiedziałam swojemu mężowi , ze znowu mam nawrót choroby, z która myślałam że wygrałam w 100%, popatrzył tylko na mnie i powiedział: zaczynamy walkę od nowa i wygramy ponownie. Nie wiem skąd on bierze tyle siły i wiary w to wszystko. Ale cóż trzeba walczyć. Małymi kroczkami do przodu. Oczywiście powiedziałam, że nie chce iść na te urodziny, bo się po prostu boję. Przryjął to spokojnie do wiadomości powiedział zadzwoń i powiedz że przyjdziemy w innym dniu. Tak po prostu. Ale mam obawy, jak rozchorowałam się po raz pierwszy, to cała rodzina odwróciła się od nas, z tego powodu , że ja nie chciałam nigdzie chodzić, owszem chętnie zapraszałam do nas , ale ja w życiu, żadnego wyjścia. Moim azylem stała się działka, na którą mąż mnie woził, a potem powolutku zaczęłam sama chodzić i tak małymi kroczkami do przodu. Po pewnym czasie gdy już czułam , a w każdym razie tak mi się wydawało, że jestem zdrowa, postanowiłam połączyć rodzinę, żal mi było męża i zaczęłam się udzielać społecznie. A teraz ten krach i znowu to samo. Nie chcę żeby przez mnie znowu zerwał kontakty. Wtedy się strasznie wściekł, bo nawet jak leżałam w szpitalach, a było to kilka razy, nikt nie zapytał, nie odwiedził i krotko mówiąc ,mąż stwierdził , że ma ich wszystkich gdzieś. Dlatego boje się że teraz ponownie wszystko się rozleci, ale nie mam siły na razie tam iść i walczyć z e sobą. Musze znowu przejść pewien etap i dojść do siebie. Ta wizyta będzie dla mnie koszmarem, na pewno ją odchoruje i dla niego , bo będzie siedział jak na szpilkach i patrzył co się z e mną dzieje. Więc chyba nie ma to sensu. I to jest właśnie koszmarne, z jednej strony człowiek chce iść, a z drugiej jakiś taki paraliżujący strach mu nie daje:(( misia, nie wiem o jakim badaniu mówisz, bo gastroskopia to wprowadzenie przewodu przez przełyk, więc z lekarzem nie bardzo pogadasz:) ponieważ nerwica strasznie mi zniszczyła żołądek, mam w tej chwili stan chroniczny i biorę leki żeby w ogóle móc normalnie jeść, miałam robiona gastroskopię już 11 razy, i właściwie zależy kto robi i jak robi. Mnie tylko dwa razy trafił się nieodpowiedni lekarz, a tak było ok. Tylko nie jeść co najmniej 12 godzin i nie pic oczywiście, a jak wkłada rurkę i dostajesz torsji to najlepiej palcami dwoma ścisnąć pępek to pomaga. Tak mi poradzono i wypróbowałam to na sobie, to tak jak uszczypniecie tylko trzeba trzymać pępek przez te 2 minuty. Mnie to pomaga. A w ogóle to gastroskopia wykazuje czy z Twoim żołądkiem i dwunastnicą wszystko ok, bo czasami nerwica powoduje różne uszkodzenia, u mnie akurat tak się stało. Oby u Ciebie było wszystko w porządku:)) Idę teraz z psem na malutki spacer, może dam rade i wytrzymam chociaż 10minut. Życzę miłego dnia wszystkim, trzymajcie się cieplutko:)