
EWALIT
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez EWALIT
-
Jadę na plaże :-) Jest fantastyczna pogoda, a i woda w morzu jest ciepła :-) Życzę Wszystkim fajnego dnia i dobrego samopoczucia. Życie jest piękne :-) Powodzenia... :-)) Ewa
-
Jasma Masz rację. Nie chciałam niczego awanturniczego a tak wyszło. Próbowałam tłumaczyć dziewczynom i wyszło jeszcze gorzej. Szkoda. Megi88 Kiedyś czytałam i później potwierdziłam to u dwóch niezależnych lekarzy, że leki z grupy SSRI należy brać jeszcze od 6 miesięcy do roku po ustąpieniu objawów, po to, że nie wróciło. Poza tym lekarze z łatwością przepisują leki z grupy benzo, a one można stosować tylko doraźnie. Jest cała masa leków na nerwice, które nie uzależniają. Trzeba czytać, szukać, rozmawiać z lekarzem, wiedzieć czego się chce i być konsekwentnym. Na początku, to trudne, bo jak nas powali na maxa, to głupiejemy i nie umiemy się określić, wtedy dobrym sposobem jest pisanie notatek i postanowień i trzymanie się tego za wszelka cenę. Ja jestem przekonana, że po1. nie można się nie leczyć i czekać, że samo przejdzie, bo nie przejdzie. Nawet jak na chwilę poczujemy się lepiej, to walnie nas w krótkim czasie znacznie mocniej i wtedy leczenie będzie dłuższe, bardziej przykre i droższe. po2. Wspaniała jest psychoterapia, ale tylko dla tych, którzy umieją otworzyć się przed obcymi ludźmi, a nie wszyscy to mogą zrobić. Tu na forum jesteśmy anonimowi, a w pokoju z panią terapeutka, czy na sesjach grupowych niestety NIE! i to może być dla niektórych problem. i po3. Nigdy, przenigdy nie wolno leczyć się samemu. Ani zmniejszać dawkę, oni zwiększać, ani odstawiać, ani brać leku od koleżanki, bo jej pomógł. Wszystko należy konsultować z lekarzem i mieć do niego zaufanie. Jak jeden lekarz nam nie odpowiada, można iść do innego. Życzę Ci MEGI88 Powodzenia i wszystkim też życzę powodzenia :-) Ewa
-
CZYTAJĄCA :-) Sposób w jaki będziesz się leczyć, to jest Twoja i tylko Twoja sprawa. Zapewniam Cię jednak, że jak uda Ci się pozbyć objawów i po latach przy sprzyjających okolicznościach poczujesz cokolwiek przypominające objawy nerwicy, depresji, lęków czy czegokolwiek to w 5 minut będziesz u lekarza i zrobisz wszystko, żeby po raz kolejny nie przeżywać koszmaru sprzed lat. Ja odezwałam się wczoraj tylko po to, żeby pomóc Megi88. Była tak nieszczęśliwa, przerażona, i tak źle się czuła, że chciałam ją podtrzymać na duchu zapewniając, że można z tego wyjść, że inni tez się wyleczyli, co z reszta jest prawdą. Napisałam, że leczyłam się rok, po to, żeby Megi88 nie przerazić długością leczenia. Byłam przekonana, że najważniejsze jest, żeby zaufała, że jej tez przejdzie. Jest młoda, za kilka tygodni ma ślub i musi się pozbierać. Takie wsparcie ze strony obcych ludzi jest często bardzo ważne, cenne i pomagające. To czy będzie leczyła się miesiąc, rok czy 3 lata nie ma w danym momencie znaczenia. Znaczenie ma, żeby się nie rozkleić i nie załamać. Wszystko byłoby dobrze, bo zapewne inni forumowicze dołączyliby się do wspierania Megi88 i ona zapewne pozbierałaby się, poleciała do lekarza, leczyła się z wiarą, że to ma sens, ale Ty i Kaska musiałyście dołączyć swoje załamania i rezygnacje. Mnie to nie dotknęło w żaden sposób, ale mogłyście zrobić krzywdę innym ludziom na tym forum. PO CO!!? Mam nadzieje, że Megi88 nie przerazi Twoje i Kaska załamanie i będzie walczyć o swoje życie i zdrowie. A Wy dziewczyny nie róbcie takich rzeczy więcej, bo wyrządzacie krzywdę innym, a przecież nie o to chodzi. Pomyślcie jak Wy czułybyście się, gdyby to Wy szukałyście pomocy i ktoś napisałby, że nic wam nie pomoże, bo przecież właśnie to napisałyście... Ewa
-
Wiesz CZYTAJĄCA, albo jesteś głupio złośliwa i chcesz za wszelka cenę udowodnić swoje rację, albo masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. To wszystko, co mam do powiedzenia. Nie mam ani ochoty, ani czasu na taką szczekaninę. Jak chcesz się kłócić, to się kłóć, ale beze mnie. Pozdrawiam :-) Megi88 :-) Idź do lekarza. nie lecz się sama, bo zrobisz sobie krzywdę. Odstawianie leków samowolnie jest takim leczeniem się sama. Idź do lekarza. Powodzenia :-)
-
Kaska12 :-)) Rozśmieszyłaś mnie :-) Tutaj nikt nie wchodzi, kto nie ma problemów, albo ich nie miał i kto chce, żeby mu na pewno przeszło. Nie wiem w jakim celu tu jesteś, ale odnoszę wrażenie, że ani nie potrzebujesz pomocy, ani nie chcesz, żeby Ci przeszło. Jeżeli Megi88 napisała, że jest załamana, bo leki jej nie pomogły tak jak się spodziewała i ktoś jej odpisuje, żeby nie leczyła się sama i nie odstawiała samowolnie leków, tylko poszła do lekarza i żeby nie traciła wiary i nadziei, że się z tego wyleczy, bo wyleczy się na pewno i ktoś *bardzo mądry* (CZYTAJĄCA i TY) odpisuje, żeby ona nie wierzyła w bzdury, to myślę, że ten ktoś powinien się zastanowić po co wszedł na to forum... Przeczytałam swój post z 06 06 2013 i napisałam tam że biorę CITABAX i schodzę z AFOBAMU. Obecnie nie biorę ani CITABAXU ani AFOBAMU. Jedyny lek jaki biorę to LOKREN20 i czuje się bardzo dobrze, mimo, że mój ojciec umiera... Czasem warto pomyśleć zanim zrobi się komuś krzywdę.
-
KASKA12. Ja z tego dziadostwa wyszłam i czuje się dobrze i prócz LOKRENU 0,5 tabletki raz na dobę nie biorę niczego więcej i niczego nawet w domu nie mam. Chciałam Wam pomóc, ale przecież nie muszę..., możecie pozostać przy swoich poglądach i ich nie zmieniać. Powodzenia :-)
-
CZYTAJĄCA. Z tego forum znam dziewczyny, które z depresji wyszły i już nie biorą żadnych leków, np. KAAASIA.
-
CZTAJĄCA :-) Ja po 8 miesiącach brania SINEQUANU byłam wyleczona na 25 lat. Byłam w takim stanie, ze nie mogłam jeść, spać, bez przerwy płakałam, schudłam do 46kg. Miałam dwoje małych dzieci i wszystko przestało mnie interesować, nawet dzieci. Jedyna rzecz o której myślałam, to w jaki sposób odebrać sobie życie. Kiedy straciłam przytomność trafiłam na neurologię do szpitala i tam poznałam lekarkę, do której zaczęłam chodzić po dwutygodniowym pobycie w szpitalu. W szpitalu dostawałam zastrzyki, a później ten SINEQAN, najpierw 10 2 razy dziennie, później 25 2 razy dziennie, a później znów 10 dwa razy dziennie i w końcu 10 1 raz dziennie i koniec. Do tego dostawałam Tranxene w razie bardzo sinych zjazdów, ale używałam to rzadko. Byłam młoda, konsekwentna i bardzo chciałam być normalnie funkcjonującą osobą i po 8 miesiącach byłam!! 5 lat później moja bratowa wpadła w taka samą nerwico-depresje jak ja. Miała małe dziecko i jakoś zjechała w ciemność. Było z nią tak źle, że ja zabrałam ją wraz z dzieckiem do siebie, bo baliśmy się, że zrobi sobie coś złego, a jej mąż pracował i nie mógł być z nią bez przerwy. Ona nawet nie wstawała z łóżka, nie była zainteresowana ani dzieckiem, ani sobą. Nie czesała się, nie ubierała, nie kąpała. ? Do wszystkiego trzeba było ja zmuszać, a ona się wściekała. Dostała od lekarza inne niż ja lekarstwo i pilnowałam, żeby je brała. Do tego jeszcze jakieś benzo od czasu do czasu i po roku była naprawiona. To było wiele lat temu i ona do dzisiaj nie ma kłopotów ze nerwicą. Nauczyła się omijać i nie wdawać się w trudne emocjonalnie sytuacje , a psychoterapia nauczyła i ją i mnie, że nie można przejmować się sprawami, na które nie ma się wpływu. Mogę opisać Ci, CZYTAJĄCA, przykłady wielu innych osób, tak kobiet jak i mężczyzn, którzy wyszli z depresji i nerwicy i dzisiaj czują się normalnie. Ja po 25 latach od depresji, miałam bardzo złe przeżycia, do tego nałożyła się menopauza i zaczęłam źle się czuć, ale już jest dobrze i wiem, że za kilka tygodni zapomnę o nerwicy i depresji. Ty masz swoje przeżycia i swoje doświadczenia i swój sposób wychodzenia z ciemności, ale nie pisz bzdur, że z tego nie można wyjść, Są tacy, co tego wychodzą i dobrze, normalnie żyją, bo chcą i są tacy, co z tego nie potrafią wyjąć, też bo chcą. Ja jestem wystarczająco stara, żeby bardzo dobrze wiedzieć, co piszę. pomyśl nad sobą, a nie wściekaj się na sama myśl, że można być zdrowym. Powodzenia... Ewa
-
Megi88 cd. zaprzyjaźnić się na bardzo długie lata. Niektórzy na tym forum tak mają i mimo, że męczą się okropnie, nie wyprowadzili jeszcze wniosku, że wszystko, co dzieje się z nimi jest na ich własne życzenie. Niechcij tego, bo to bardzo trudne życie. Pozdrawiam Cię Megi88 serdecznie i życzę wytrwałości, konsekwencji, zaufania do lekarza i wiary, że na pewno Ci przejdzie... Powodzenia :-) Ewa
-
Megi 88. W leczeniu zaburzeń nerwicowych potrzebna jest cierpliwość i konsekwencja. Nerwica, to choroba, na która pracuje się latami, zanim pojawią się odczuwalne objawy. To nie angina, czy zapalenia oskrzeli i nie można liczyć na to, że weźmie się antybiotyk i przejdzie. Leki przeciwdepresyjne nie działają ani jak antybiotyk, ani jak tabletka od bólu głowy. Potrzeba czasu zanim będą pierwsze pozytywne efekty. Do tego wszystkie leki antydepresyjne maja działania uboczne, które mogą utrzymywać się nawet kilka tygodni i możemy mieć wrażenie, że zamiast nam pomóc, lek powoduje jeszcze gorsze samopoczucie. Niestety one tak działają. Jeżeli, Megi88 chcesz pozbyć się swoich dolegliwości, to musisz być cierpliwa, konsekwentna i w żadnym, ale to w żadnym wypadku nie wolno Ci leczyć się sama!!! Napisałaś, że za kilka tygodni masz własny ślub. Bez względu na radość jaką daje bycie razem, to jednak jest to bardzo duże przeżycie emocjonalne i prócz radości i szczęścia jest stres, ogromny stres i to jest naturalne, więc Twoje gorsze samopoczucie może wynikać z tego właśnie stresu i lęku przed przyszłością. Nawet jeżeli Ty o tym nie myślisz, to Twoja podświadomość tak i reakcja systemu nerwowego jest taka jak u Ciebie, a co za tym idzie, zaczynasz się gorzej czuć i to jest naturalne. Zdrowy człowiek, nie mający żadnych szajb jest cały w stresie przed własnym ślubem, a co dopiero ktoś kto jest wrażliwy. Wrażliwy, bo tylko ludzie wrażliwi są bardziej nieodporni na wszelkie sytuacje nerwowe. Odstawiłaś leki nie wiadomo po co!! Moja propozycja jest taka; Wróć do brania Tianesalu i idź do lekarza po jakiś dodatkowy środek działający uspokajająco, taki, którego nie musisz brać każdego dnia, tylko jak zaczynasz świrować, a ten Tianesal bierz stale. Po roku brania będziesz zdrowa, a jak będziesz odstawiać, zmieniać, histeryzować, oczekiwać cudu natychmiast, zmieniać lekarzy, leczyć się sama, to będziesz z przyjaciółką nerwicą, musiała zaprzyjaźniź
-
Megi88 :-) nie wiem jak u Ciebie objawia się ten bezdech, ale u mnie to był koszmar. kładłam się spać i nagle budziłam się zrywając się do pozycji siedzącej i jak tonący łapałam powietrze. Bałam się ponownie położyć, mimo że oczy mi się zamykały. Zdarzało mi się to nieomal każdej nocy. Byłam umęczona i przerażona na maxa. Lekarz wysłał mnie na rozmaite badania i NIC! ZDROWA! Z czasem nauczyłam się stosować autosugestie i pomogło. Teraz śpię całą noc bez żadnych bezdechów i nie kładę się spać z przekonaniem, że na pewno będzie mnie dusić. To wszystko jest w głowie. Ludzie silą woli potrafią wyginać łyżeczki, to co za wielki problem zmusić siebie do duszenia i walenia serca. Trzeba nauczyć się nad tym panować. Każdy psychoterapeuta może tego nauczyć. Trzeba tylko chcieć... Powodzenia i wiary w dobre efekty a nie w złe. Nakręcasz się, Megi88 in minus, spróbuj nakręcać się in plus. Powodzenia :-) Ewa
-
Megi88 :-) ja kiedyś dostawałam coaxil ( to to samo) i czułam się po tym wręcz euforycznie. Trochę chciało mi się spać na początku, ale dla mnie to był dobry lek. Znam ludzi, którzy to brali i wszyscy są zachwyceni. Zaczął działać dopiero po miesiącu, ale był super. Objawy, które opisałaś, raczej nie mają nic wspólnego z tym lekiem. Ja poszłabym zapytać lekarza, bo może dawka dla Ciebie jest za słaba. Opisałaś typowe subiektywne objawy szajby. Nie ma takiej możliwości, żeby serce Ci przestawało bić na chwilę... :-)))) Ja miałam takie uczucie, że serce wali mi jak oszalała, a za chwile w ogóle go nie czułam i tak źle się czułam, że jechałam na SOR, a tam w pierwszej kolejności robią EKG i lekarz twierdził, że serce bije bardzo prawidłowo, wręcz książkowo i że moje odczucia to nerwica. Później takie EKG pokazywałam mojej lekarce rodzinnej, nic jej nie mówiąc o moim pobycie na SORze i też twierdziła, że EKG jest bardzo prawidłowe. Może u Ciebie jest inaczej, ale moje objawy są tylko w mojej głowie. Sprawdzaj wszystko i naucz się przekonać sama siebie, że nic Ci nie jest śmiertelnego, że to tylko, aż Twoja wyobraźnia i strach. Ja sprawdzałam wszystko, jak tylko zaczynało się ze mną coś niepokojącego dziać i absolutnie zawsze nie działo się ze mną nic, co zagrażałoby mojemu życiu czy poważnie zdrowiu i z czasem przestawałam się aż tak panicznie bać wszystkiego, co czułam. Oczywiście, że nadal zdarzają mi się *zjazdy w ciemność*, ale już nie są tak ostateczne i nie wpadam w tak histeryczną panikę. Umiem sama siebie wyciszyć i przechodzi. Wszystkiego można się nauczyć. Powodzenia i dobrego dnia :-) Będzie dobrze, ucz się tego :-) Ewa.
-
Życzę wszystkim dobrej, spokojnej nocy i pięknego jutra... :-) Ewa
-
PAULI :-) Psycholog nie jest lekarzem, a Ty w obecnej sytuacji potrzebujesz lekarza i leczenia. Z tego, co piszesz masz powody do dyskomfortu emocjonalnego. Waluset, to dobry środek dla kogoś, kto się zdenerwował, ale nie dla ludzi z nerwica lekową, czy jakąkolwiek inną nerwicą. Widocznie nie czujesz się aż tak źle, żeby zdecydować się na leczenie i być może nigdy tak źle nie będziesz się czuła, czego ja Ci szczerze życzę. Powodzenia :-) Ewa
-
PAULIS :-) to takie objawy nerwicy lekowej i nerwicy natręctw. Ja myślę, że lekarz rodzinny, to nie jest najlepszy pomysł, ale zrobisz, co będziesz chciała. Moim zdaniem idź do psychiatry od nerwic. Najlepiej takiego do czterdziestki. Im prędzej pójdziesz, tym szybciej dowiesz się, co Ci jest i jak się tego pozbyć. Nerwica, to choroba na którą pracuje się latami i nie leczy się jej jak anginy, czy zapalenia oskrzeli, tylko dłużej. Poza tym nie zawsze leki, które Ci przepiszą, będą dla Ciebie odpowiednie i trzeba będzie je zmieniać. Psychiatra na tym się zna a rodzinny ma ogólną wiedzę, dlatego psychiatra jest lepszy. Ja przez wiele lat wzbraniałam się przed pójściem do psychiatry, bo bałam się opinii męża, bo myślałam, że jak do psychiatry, to jestem walnięta i chodziłam do rodzinnego lub neurologa. Zmarnowałam bardzo dużo czasu i długo źle się czułam. Teraz tego żałuję, ale czasu nie można cofnąć... Życzę Ci odwagi i determinacji w walce i nerwicą... :-) Powodzenia i dobrego dnia :-) Ewa
-
PAULIS :-) witaj. Nie wiem, co Ci się stało, ale moim zdaniem byłoby rozsądnie, gdybyś udała się na konsultację do lekarza na SOR. Co do szyjnego kręgosłupa, to nie można mieć takich objawów, ale można je mieć z innego powodu i powinnaś dowiedzieć się jaki to powód, żeby nigdy więcej nic takiego Ci się nie stało. Powodzenia i odwagi :-) Ewa
-
Basia :-) Musisz się doleczyć do końca, bo będzie Ci wracało. Dbaj o siebie :-) Madzia222 :-) Idź do lekarza i najnormalniej powiedz, że nie zastosowałaś się do jego zaleceń, bo się bałaś. Lekarz od takich wariatów jak my, na pewno Cię zrozumie :-))) Poza tym zapytaj o leki i zabieg i wszystkiego się dowiesz. Wszelkie leki na nerwicę, lęki i takie tam zawsze zaczyna się od małych dawek, później te dawki się zwiększa, a następnie znów się zmniejsza, aż do końca i jest dobrze. Ja np, nigdy nie czytam z ulotek działań ubocznych, bo nie lubię lekarstw i się ich boję, a jestem bardzo sugestywna, więc jak poczytam o działaniach ubocznych, to będę miała wszystkie... hahahaha Jak dostaje jakiś nowy lek, to pytam lekarza 20 razy czy na pewno nic mi nie będzie, a on zapewnia mnie, że na pewno nic mi nie będzie, dodając, że jedyny zły skutek może być taki, że dany lek w ogóle na mnie nie podziała i trzeba będzie podać coś innego. Staram się ufać lekarzowi i jest dobrze. Ty też postaraj się zaufać lekarzowi i słuchaj go, a jak masz jakiekolwiek wątpliwości, to pytaj go po 20 razy, aż się uspokoisz. Całuje Was dziewczyny i życzę spokoju i radości i wiary, że może być lepiej :-) Ewa
-
Baskabaska, a co u Ciebie, jak się czujesz? Pozdrawiam Cię i przytulam mocno :-) Ewa
-
Dorcia76 :-) Jesteś dorosła i wiesz, co robisz, albo myślisz, że wiesz. Moje sugestie są tylko sugestiami. Oczywiście, że przyczyny Twojego problemu z nerwica nie leżą w dzieciństwie, tylko w chodzeniu do szkoły i w pracy. Niemniej, jakakolwiek byłaby przyczyna Twojej nerwicy musisz ją wyleczyć i im prędzej zaczniesz tym lepiej dla Ciebie. Pozdrawiam Cię i życzę wiary i siły do rozpoczęcia walki o siebie. Powodzenia :-) Ewa
-
Madzia222. Baskabaska ma rację. Ona ma swoje lata i i o nerwicy wie wszystko :-)). Piszesz, że byłaś dwa razy u psychiatry, domyślam się, że u dwóch rożnych, i dostałaś to samo lekarstwo, ale go nie wzięłaś. Piszesz, że szukasz dobrego psychiatry z Warszawy. To Ci nic nie pomoże, bo Twój problem polega na Twojej chorobie, a nie na lekarzy. Nie ma takiego lekarz, który pracuje z czarodziejską różdżką i jednym dotknięciem Ciebie uleczy, czy kogokolwiek. Piszesz, że masz rodzinę, dzieci i trudna sytuacje z mamą. Jeżeli teraz jesteś w kiepskiej formie, a choroba Twojej mamy będzie się rozwijać, to nie dasz rady sama z hydroksyzyną. Którymś razem walnie Cię mocniej, a później jeszcze mocniej. Przestaniesz funkcjonować w codziennym życiu, a i leczenie wtedy już koniecznie, będzie długie. Po co Ci to? Wróć do ostatniego psychiatry, przyznaj się do swoich obaw i tego, że nie zaczęłaś się leczyć i zaufaj lekarzowi. On na pewno nie chce Cię skrzywdzić. Ten Cloranxen, Afobam czy Xanax, to bardzo dobre leki na pozbycie się nerwicy od razu, ale te leki nie leczą, one działają jak tabletki od bólu głowy i dlatego do nich przepisywane są leki, które leczą, ale które zaczynają działać dopiero po 2 - 4 tygodniach i jak zaczynają działać odstawia się leki takie jak Cloranxen, Afobam czy Xanax czyli benzodiazepiny, które można brać od miesiąca do 3 miesięcy maxymalnie. Jak będziesz konsekwentna i systematycznie się leczyła i słuchała lekarza, to za pół roku będziesz zdrowa i na wiele lat będziesz miała spokój, ale wybór należny do Ciebie. Ja byłam *mądrzejsza* od lekarza i od opinii ludzi z tego forum i uzależniłam się od benzodiazepin i teraz z tego wychodzę, ale nie mogę sobie darować, że byłam taką idiotka i nie słuchałam lekarza i ludzi z forum, którzy mi dobrze radzili... Pozdrawiam Cię :-) Ewa
-
Dorcia76, masz bardzo niską samoocenę i bez psychoterapii, moim zdaniem, możesz mieć problemy z byciem szczęśliwą. Każdy człowiek jest tak samo dobry jak każdy inny człowiek i nikt nie ma powodu uważać siebie za kogoś gorszego, a Ty tak robisz. Zapewne przyczyny leżą w Twoim dzieciństwie i musisz rozprawić się z tym problemem. To samo nie przejdzie. Będzie skutkowało coraz niższą samooceną, później wycofywaniem się z życia, depresją i oczywiście skrzywdzeniem swojego dziecka czy dzieci, a tego przecież nie chcesz... Najlepsza będzie wizyta u dobrego psychiatry, podleczenie się, później spotkania z terapeutą i będzie super, czego bardzo Ci życzę :-) Pomyśl o tym i pamiętaj im prędzej zaczniesz się naprawiać, tym szybciej będziesz naprawiona... Ewa
-
Basia i Optymistka, to świetnie, że możemy się spotkać i pokrzyczeć i pogadać. Ja wrzeszczałam w Oliwie i jak się nawrzeszczałyśmy i wychodziłyśmy z lasu, to ludzie patrzyli na nas jak na potłuczone, ale co komu do domu, jak chałupa nie jego. Głupio jest wrzeszczeć samemu, ale we dwie czy trzy, to luksus... :-)) Ja dzisiaj odwiozłam mojego tatę do szpitala. Lekarz powiedział, że tata ma bardzo złe wyniki krwi i skierował ojca na oddział. Spędziłam w tym szpitalu 6 godzin, zanim poszedł na ten oddział. Boję się...
-
Basia, Gracia fajnie, że jesteście. Bardzo mi pomagacie. Dziękuję. Powiem Wiem, że byłoby lepiej gdyby mój tata umarł jak najszybciej i nie cierpiał. Ma 87 lat i żadnej szansy na wyzdrowienie... Boże, jakie to trudne... :-( Baskabaska, mieszkamy blisko siebie i jak się wyleczysz, to byłoby wspaniałe umówić się i powrzeszczeć razem. Nie musimy wrzeszczeć aaaaaaa!, możemy wrzeszczeć, jak Gracja zasugerowała - *ECHO* :-) Nie jestem zbyt religijna, a byłam dzisiaj w sanktuarium w Matemblewie i prosiłam Boga i dobrą śmierć dla mojego ojca... Pozdrawiam Was dziewczyny i Wszystkich :-))
-
Gracja :-) Dziękuję, jesteś kochana :-) Ja tak bardzo potrzebuje teraz wsparcia i pogłaskania po głowie i zrozumienia, a to, co się ze mną dzieje i jak się czuję może wiedzieć tylko ktoś, kto walczy z nerwica jak ja, dlatego dziękuję, bardzo dziękuję... Jutro muszę pojechać z moim ojcem do szpitala na przetoczenie krwi. Nie powinnam tam jechać, bo to odchoruję. Poza tym, to jest siedzenie na SORze z 5 -6 godzin. Boję się, ale nie mam wyjścia, bo mój brat jest chory, ma anginę i nie może, bo jak zaraziłby ojca, to ojciec umarłby na pewno, ponieważ jego organizm, przy galopującej białaczce nie broni się w ogóle. Trzymajcie za mnie kciuki, a ja wierze, że dam radę... Pozdrawiam wszystkich. Ewa
-
Witam wszystkich :-) Ja cały wczorajszy dzień spędziłam w szpitali na SORze. Na chwilę, przy wczorajszym śniadaniu świat mi zniknął. poszłam do lekarza, cała przerażona i ona wysłała mnie do neurologa na ten SOR. To HORROR!!. Pozytywna stroną bycia tam było przeprowadzenie na mnie wszelkich badań i... jestem zdrowa jak koń! Kazali mi zmienić ilość połykanych tabletek, bo biorę ich za dużo. Ja mam świra na buncie brania leków i do każdego przekonywałam się bardzo, a teraz okazuje się, że cały wysiłek na nic i mogę źle się czuć od ilości leków podobnie działających. Lekarze są nienormalni!!! Dam radę. Jestem tego pewna. Muszę! Takaja :-) Przeczytałam, co piszesz i ja też namawiam Cię na psychoterapię i na...wrzeszczenie np. w lesie. Zacznę od wrzeszczenia. Zaczynamy sie źle czuć, bo nasz organizm nie potrafi zneutralizować zgromadzonej w nas energii. Kiedyś z przyjaciółka pojechałyśmy do lasy wrzeszczeć. to był jej pomysł na zło jakie pojawiło się w jej życiu. Pojechałam dla towarzystwa i miałam sceptyczne do takiego wrzeszczenia podejście. Kiedy ona zaczęła wrzeszczeć wyglądał nawet zabawnie, ale po chwili i ja poczułam potrzebę pokrzyczenia. Darłyśmy się potwornie. Ja w pewnym momencie upadłam na kolana i zaczęłam strasznie płakać, wyrzucałam z siebie wszystko, co było złe, smutne, przerażające, bezsilne, bezradne... Jak wracałyśmy czułam się wspaniale, lekko, jakbym unosiła się w powietrzu. Od tamtej pory raz na 3 - 4 miesiące jechałyśmy wrzeszczeć i było dobrze, bardzo dobrze. Niestety przyjaciółka wyprowadziła się za granicę i teraz nie mam z kim jeździć i wrzeszczeć. Próbowałam kogoś namówić, ale nikt nie chce, a sama nie mogę się przełamać..., chociaż to bardzo pomaga i ja tego teraz potrzebuję. Może też spróbujesz, może każdy z was spróbuje. Na pewno nie zaszkodzi. Następna sprawa, to psychoterapia. Psychoterapeuta w przeciwieństwie do każdego innego człowieka ma dwie rzeczy; wiedzę i po naszym sposobie mówienia i po tym co mówimy wie jak nam pomóc i umie słuchać. Żadnym gestem, mimiką nie da nam do zrozumienia, że gadamy bzdury, że powinniśmy popukać się w głowę, że powinniśmy przestać histeryzować i wyolbrzymiać sprawy nad którymi powinniśmy przejść do porządku dziennego. Po wizytach u terapeuty będziesz czuła się podobnie jak po wrzeszczeniu, a jak obie te czynności połączysz i przyspieszysz efekt lekami, to po pół roku będziesz naprawiona na wiele lat. to, co opisałam zastosować może każdy z Was. Oczywiście życie jest jak każdy widzi i często jest trudno, ale nie wolno czekać jak zaczyna być źle. Im prędzej zacznie się z francą walczyć, tym szybciej się ją przegoni... Mnie obecnie walnęła sprawa umierania mojego ojca, ale przetrwam. wiem, że sobie poradzę, chociaż jest mi teraz źle... Pozdrawiam Wszystkich i życzę odwagi w pozbywaniu się francy... Ewa