
DziuniaN
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez DziuniaN
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Hej laski ! Z moim Leośkiem lepiej,ale jeszcze do końca dobra nie ma,bo wczoraj na wieczór jeszcze na haft go zbierało,ale biedaka zasnął i mu przeszło.Dzisiaj jest na diecie.Łazi za mną z miska w pysku,bo on przyzwyczajony,że tam non stop coś było a teraz prócz suchej karmy,wody z wodą i mlekiem nic nie ma.Martwię się,bo on malutko co pije.Wody wcale,jedynie co mleka dwa razy liźnie i to wszystko.A dieta to saszetka tak co 2-3 godziny,ale co to dla niego takie 100 gram. A ja dzisiaj znowu miałam przygodę.Poszłam z psem na spacer a że u nas wiosna zamiast zimy i błoto wszędzie po kolana to zaryłam mordką w błoto.Pies mnie pociagnął,bo przestraszył się ciężarowego auta a ja jeb na ryj.Cały przód brudny-kurtka,spodnie a najgorzej twarz.Dziewczyny ja jak zobaczyłam siebie w lusterku,to myślałam,że tam padnę ze śmiechu.Boziu a co ludzie musieli myśleć jak ja tak szłam do domu-masakra.Oczywiście wszystko poszło do prania,ja pod prysznic i teraz siedzę w domu.Jak opowiem to mojej ferajnie,to mam jak w banku,że do końca dnia będzie ubaw ze mnie.Żeby było jeszcze śmieszniej,to opowiem Wam jaka gafę walnęłam przedwczoraj-wpadła mojego męża bratanica do mnie na kawę.Siedzimy,rozmawiamy i ona pokazała mi zdjęcia z Sylwka gdzie była cała ich najblizsza rodzina.Tak przegladam te zdjęcia z zainteresowaniem,bo większości z nich nie widziałam szmat czasu i nagle pytam- a ten dziadek to kto ? Zbyszek ? ( Zbyszek,to męża najstarszy brat,który jest w wieku mojej mamy ) A ta mi mówi,że to mój Tomek ( jej mąż) Tak mi się głupio zrobiło....Ona to ma 26 lat a on ma 40 ale w ciągu roku tak sie postarzał,że wygląda normalnie jak facet koło sześćdziesiątki.Miała dziewczyna wczoraj znowu przyjść i jej nie było.Pewnie focha strzeliła. A tak po za tym to u mnie nawet dobrze.Z rana coś mnie mdliło i takie przelewanie w brzuchu miałam,ale potem przeszło.Teraz tylko głowa boli na potęgę.Miłego dnia i ciumasy dla Was.
-
To znowu ja :) Jak nie piszę,to tygodniami a dzisiaj to non stop.Chciałam tylko napisać,że z moim Leonem juz chyba ok.Stary jak z nim poszedł na spacer,to on tam najadł sie trawy i wyhaftował ponoc tak porządnie.W.mówił,że jeszcze nie widzial,żeby pies normalnie trawę wcinał jak krowa i prowokował wymioty.Jak nie dało rady,to znowu jadł ta trawe i znowu prowokował aż w końcu wyszło z niego wszystko.Potem napił się troszkę mleka,potem zjadł saszetkę juniorka,potem drugą a teraz śpi jak niemowlę i oczywiście chrapie.Myślę,że będzie już dobrze,bo jak nie,to do 20 jest wet. i najwyżej z nim pójdę.TO tyle w temacie. Bezeluszku a co tam u Ciebie,jak sprawy sercowe-bez zmian czy mam szykować kiece ( hahaha ja i kieca ) na jakieś wesele ?
-
Gracja dzięki,ale mój to kości nie zeżarł,bo ja mu nie daję.Czasem dostaje taką większa,ale bardziej do zabawy jak do jedzenia.Do pyska zaglądałam zaraz,ale tam nic nie ma.Teraz mąz poszedł z nim na spacer i nie wiem co mam robić dalej.Niby jest mu ciut lepiej,ale ostatni haft był z żółcią i jakis żółty trójkat wyhaftował.Nie wiem co to było,czy jakiś kawałek taśmy czy co,ale dalej tak niby cęzko mu ta śline przełknąc,niby ma odruchy wymiotne,tak jakby sie powietrza nałapał a potem w brzuchu burczy jak cholera aż on sie tych odgłosów boi i lata po domu.Kurde nie umiem tego opisac co mu sie dzieje.Najgorzej jak ja to powiem weterynarzowi jak ewentualnie pójdziemy.Ja jesteś za tym żeby iść,ale wiadomo jak to jest-co wizyta to 30 zł mniej w kieszeni a jeszcze jak doszło by przeswietlenie to kolejne 50 zł a u mnie w tym miesiącu taka cienizna z kasą,że szok.Raz,że stary dostał jeszcze wypłate przed świętami i trzeba przezyc 1.5 miesiąca a dwa moja młoda to studnia bez dna.Ona to normalnie kasę z nas zdziera ile sie da.Ja juz czekam aż pójdzie na studia,to wtedy sie może zycia nauczy,bo teraz ma kieszonkowe,ale w ciągu tygodnia go wyda a potem lata do starych i na pandę żebra-pan da,pan da.A ja ostatnio tez wyciągnęłam rękę i mówię-pani da,pani da....przez kilka dni był spokój.Dobra to tyle,bo wrócili i zobaczymy co dalej.
-
Dziewczyny poratujcie - mój pies rzyga na potęgę.Normalnie nie wiem co sie dzieje.Tak jakby śliny nie mógł przełknąc,jakby odruch wymiotny takie 2 w 1.Co zje to haft.Wody nie chce,mleka nie chce.Dzwoniłam juz do starego,żeby zaraz po pracy wracał,bo moze potrzebna będzie wizyta u weta.Jak nie urok to sraczka i tak w kółko.Jak któraś ma psa i miał coś takiego to napiszcie co to moze byc i z czego.Z góry dziękuję.
-
To znowu ja :) Dzisiaj mam luźniejszy dzień.Obiad zrobiony,chata jak co dzień ogarnięta,to mogę trochę popisać. Anulka to prawda,jak przyjdzie ten czas i bedziesz wewnętrznie sina,to leki pójdą w odstawkę.U mnie ksiądz był zaraz po świętach.Wysklinałam w myślach go,bo chciałam odpocząć a ten w sobotę już u mnie,ale teraz jestem zadowolona,że mam to juz za sobą.Choinka juz dawno rozebrana,ozdoby pościągane.Tak łyso z deka,ale w tym roku jakos wcześniej wszystko pościągałam.Może dlatego,że u nas ani grama ściegu nie było i nie ma ? Wilandro ja miałam takie same objawy jak Ty,normalnie kropka w kropke i po dziś dzień je mam,ale te ataki zdarzaja sie coraz rzadziej.Żeby wziąć głębszy oddech trzeba było ziewać,ale że ciężko mi było,to mordeczka mi sie nie zamykała od ziewania.Ludzie myśleli,że ja niewyspana i każdy tylko-a Ty co w nocy robiłaś? a ja że czadu z mężem dawałam.A co miałam powiedzieć,że w środku telepie mnie?Nieraz i teraz tak jest,że mam tak samo.Ostatnio w niedzielę-siedze sobie ładnie w kościele,już nie waruję pod drzwiami tylko siedze w ławce,ale dalej na tyłach i nagle ciach-pach a ja nie moge oddychać.No powietrze leci,ale głębokiego oddechu nie moge wziąć.I co, i panika.Mówię do starego-dawaj klucz od auta,ten zaraz biały jak trup,że coś się ze mną dzieje i co chwile zerka na mnie czy będe wychodzić.A ja spięłam tłuste poślady i czekam.Tak po 5 min. wzięłam głęboki oddech i byłam do końca mszy.Moim wypróbowanym sposobem jest mnożenie przez 4 czy 6 różnych cyfr.Liczę wtedy i moja mózgownica zamiast skupiać sie na nerwicy to skupia sie na liczeniu. Anulka ja też piszę nieraz tak,że wychodzi co innego.Przykład z wczoraj.Miało być tunel pod kanałem La Manche a napisałam tunel La Manche,ale ja tak mam,ze pisząc skracam to co myśle i wychodza bzdety. Kuźwa mój pies tak haftuje a nie wiem po czym.Wypuściłam go na podwórko i pewnie zeżarł kore z drzewa.Odezwę sie potem,buźka.
-
Hej laski,Wilandra witaj wśród nas ! Na poczatku może zacznę od Ciebie Wilandro-moim zdaniem potrzebny Ci dobry psycholog.Śmierć bliskiej osoby wywołała u Ciebie taka reakcję i teraz trzeba kogoś,kto dotarł by do Twojego wnętrza i poukładał tam wszystko.Co do leków,to ja brałam sporadycznie odpowiednik xanaxu ( a przynajmniej działanie miał podobne) ale tutaj dziewczynom leki dużo pomogły więc jeżeli kiedyś ktoś uzna,że sa Co potrzebne to nie bój żaby.Na początku człowiek się nie czuje zmian,ba nawet stan zdrowia sie pogarsza,ale z biegiem czasu jest coraz lepiej.Nasza Monię trzymało ponad miesiąc,miała jazdy nie z tej ziemi,ale jakos przetrwała ten czas a teraz śmiga wszędzie,bo jest matką czwórki dzieci,mąż pracuje za granicą wiec sama rozumiesz,że musi liczyć tylko sama na siebie.Kolejny przykład,to Kasia-kiedyś tragedia a dzisiaj żyje jak gdyby nigdy nic.Magdzik też jest żywym przykładem,że leki pomagają.Nawet jak się zdarzy tak,że ni z gruchy ni z pietruchy coś sie zaczyna dziać,to wcale nie oznacza,że jest koniec świata.My nerwicowcy nie jesteśmy cyborgami,że musimy czuc sie zawsze wszędzie dobrze.Ci ,,zdrowi,, też maja problemy,bo tu głowa boli tam co innego.Uważam,że nad wszystkim trzeba pracować samemu,bo jeżeli sobie sami nie pomożemy to nam nikt nie pomoże.Trzeba walczyć z własnymi słabościami,lękami.Ne należy uciekac od tego czego się boimy,tylko małymi kroczkami iśc do przodu.Ja też nie wychodze z domu daleko.Jeszcze rok temu siedziałam na dupie a jak ,miałam podejść do bramki,to nogi jak galareta była a dzisiaj idę do sklepu czy na spacer z psem.Chodze blisko domu i trasami,które przemierzam codziennie,ale każdego dnia dodaje metr dalej.Ostatnio nawet poszliśmy z mężem nad rzekę.Nie byłam tam chyba ze 2-3 lata.Od domu rzut beretem a dla mnie to jakby drugi koniec miasta.W swoim zyciu miałam i mem mnóstwo fobii,ale powoli nauczyłam się je pokonywać.Największa jaka była to dentofobia,ale dzisiaj już nie ma problemu z tym.Owszem,pewnie jakis tam lęk by był,ale już nie paniczny jak kiedyś.Kolejny lęk,to lęk przed śmiercią.Na to cierpi chyba każda z nas i nie tylko.Wiadomo,że śmierć oznacza,że juz danej osoby nigdy nie zobaczymy,albo my zejdziemy z tego świata.Dziewczyno Ty żebyś wiedziała jakie ja miałam jazdy,ile razy ja juz umierałam-setki i jakoś żyję.Wszystko to nasza durnowata wyobraźnia i nakręcanie się samemu.Świadkiem śmierci nigdy nie byłam,więc nie wiem jakbym zareagowała.Na moich rękach zdychały zwierzęta,to wyłam jak cholera,serce bolało z tydzień a potem sobie jakos to wytłumaczyłam i przechodziło.W tym roku uśpiliśmy dwa psy-teścia bo teścia,ale człowiek się do nich przywiązał.Jeden nawet mieszkał z nami pół roku.Kot też teścia zdechł z miesiąc temu.Nic mu nie było i w nocy 2 godzina miauczenie i koniec.Ja sobie śmierć ludzi czy zwierząt tłumacze tym,że jedni muszą umrzeć,by żyli drudzy,bo gdyby ludzie nie umierali,to nasza kula ziemska była by za mała.Czy takie tłumaczenie jest dobre to nie wiem,mnie pomogło.Teraz mam 92 letnią babcię z która jest coraz gorzej i mam świadomość,że za niedługo umrze.Wyć pewnie będę jak cholera,ale co zrobić takie zycie.Resztę dopisze później,bo młoda wróciła ze szkoły i musze jej obiad podać,bo na 13 ma korki z matmy.Do potem,pa.
-
Witajcie moje kochane babeczki !!! Anulka dzięki,że o mnie pytasz,tak miło na serduchu,że ktoś gdzieś tam pamięta o moim istnieniu :) ale po kolei.... Magdzik wtedy jak bolała Cię głowa,to niestety,ale ciśnienie świrowało.Mnie tu na południu głowa tak napierdzielała,że momentami nie wiedzialam jak się nazywam.A tak pól żartem,pól serio to powiem Ci,że ma Cie głowa po czym boleć-jeszcze niedawno było u Ciebie nieciekawie a teraz ? Jak czytam Twoje wpisy na fejsie,to nieraz aż kopara mi opada ze zdziwienia,że sobie tak świetnie radzisz.Tylko nie wiem po co tak fajnej dupie jak Ty odchudzanie.Kolacja o 17,ogranicz słodycze,pięc posiłków dziennie i po miesiącu 3-5 kg mniej.Wiem,że ja powinnam byc ostatnią osobą,która Ci mówi jak się odchudzać,ale wiedzę teoretyczna na ten temat mam sporą,gorzej z praktyką,bo u mnie brak silnej woli niestety.W każdym razie podziwiam Cię za osiągnięcia.Chyba ze sto razy pisałam Ci,że jesteś wielka i będę powtarzać to w nieskończoność.Co do Anglii,to nie musisz lecieć-droga lądową też można.Jak masz chorobę morska to pozostaje Francja i tunel La Manche.Jak człowiek coś chce,to dobnie swego. Gracja Ty też mnie zaskakujesz-tu kolacja z mężem,tu wypad na miasto-nie jest źle.Zdrówka Ci życzę Anulka na odstawienie leków trzeba nastawić sie psychicznie.Jak bedziesz na to gotowa,to na pewno je odstawisz.Wszystko jest w naszych głowach...Powiem Ci na swoim przykładzie - kiedyś jak było coś nie halo ze mną,to tabletka szła w ruch,jak szłam do dentystki,to tak samo.Teraz nie mam tabletek i jakoś żyję.Jak mnie dopada nerwica,to włączam grę na kompie i skupiam się na niej.Potem wszystko przechodzi i wracam do normy. Bartuś cieszę się,że u Ciebie ok.Tez czytam Twoje wpisy,oglądam zdjęcia i jak w oczach widze radość to znaczy,że jest dobrze.Trzymaj się i oby tak dalej !!! Madzia daj znać jak wyniki,bo ciekawa jestem strasznie co i jak tam wyszło. A teraz co u mnie-otóż nie jest źle.Nerwice mam w dupie a z reszta jakoś sobie radzę.Zdarzają się dni,że jest coś nie halo,ale albo wrzucam na przeczekanie,albo nie zwracam uwagi na dolegliwości.Jak już wcześniej pisałam był okres,że łepetynę mi rozsadzało.Nie pomogły tabletki,które łykałam jak tik-taki.Potem jak pogoda sie uspokoiła to wszystko przeszło.Czasami jest tak,ze biorę psa i idziemy....Nieraz szlajam się uliczkami przez dwie godziny,nieraz idę na 15 min.Wszystko zależy od samopoczucia.Co do psa,to waży juz pewnie ok 20 kg a ma dopiero 4 miesiące.Śpi z nami na łóżku i prawdę powiedziawszy juz sie robi za ciasno.Ja słoń do kwadratu,staremu bandzior wywaliło,do tego jeszcze pies sie porozkłada i jak tu spać ? Wczoraj myślałam,że zdechnę - śpię i coś mnie obudziło.Okazało się,że stary chrapie,pies w nogach chrapie i kot,który spał na poduszce tez to samo.Oberwało się staremu,bo chrapał najgłośniej :) To tyle na dziś,bo młoda chce laptopa.Przewalone tak -jeden laptop na nasza trójkę,ale zamiast kupić sobie drugiego lapka to kupiłam sobie telewizor.Fajny 40** full wypas łącznie z 3D. Wtedy pojawił sie problem,bo nie ma go gdzie postawić,więc powędrował do młodej a my mamy jej taki 37** tez fajny,ale nie ma wszystkich bajerów.Jutro coś tam skrobnę.Trzymajcie się kochane,do jutra.
-
Kochane moje babeczki W Nowym Roku życzę Wam zdrowia, szczęścia, pomyślności, potęgi miłości, siły młodości, Niech taneczny, lekki krok będzie z Wami cały rok. Niech prowadzi Was bez stresu od sukcesu do sukcesu !!! U mnie Sylwek w domu przed TV-nudy jak cholera.
-
Laseczki witajcie !!! Pewnie świętujecie i nie macie czasu tu zaglądać a ja postanowiłam,że dzisiaj coś skrobnę,bo jutro mam gości a dzisiaj jakos tak luźno w domu.Wybyczyłam sie dzisiaj do osmej,potem śniadanie,obiad ugotowałam,zjedliśmy a teraz stary poczłapał z psiakiem na spacer a ja do kompa.Młoda jak co roku po kolędzie chodzić będzie,więc tyle co zjadła i juz poszła.Nie wiem jak u Was,ale u nas wiatrzysko niesamowity.Mało głów nie pourywa. Co do kolacji,to powiem Wam,że nawet spoko,bez większych emocji czy nerwicy.W domu zjedliśmy przed 17 a potem jeszcze druga kolacja u mojej babci,bo tak jest co roku, że u niej zbiera sie pół rodziny i tam jest ta główna kolacja. Co do kościoła,to ja się nigdy nie ugięłam przed pójściem i dlatego jestem w nim co niedziela.Różnie bywało w życiu z ustaniem w środku,ale szłam pomimo,że nieraz lambady były na całego.Kiedyś zrobilo mi się słabo na pierwszym podniesieniu i tak to w głowie zakodowałam,że nawet do teraz jak jest ten moment,to podświadomie sprawdzam,czy ze mna wszystko gra.W lecie stoje zawsze na polu a w zimie z tyłu,tuż obok drzwi.Nieraz siedzę z samego tyłu,ale to rzadkość.Reasumując-daję radę,pod warunkiem,że stary zawiezie mnie pod nos. Dobra laski,bo stary wrócił i trzeba dać pieskowi żarcie. Życzę Wam cudownych dalszych Świąt-buziaczki !
-
Kochane moje babeczki,te nowe i te stałe bywalczynie naszego forum Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam nadziei, własnego skrawka nieba, zadumy nad płomieniem świecy, filiżanki dobrej, pachnącej kawy, piękna poezji, muzyki, pogodnych świąt zimowych, odpoczynku, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego, co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami. Wesołych i zdrowych Świąt,oby następne były juz bez nerwicy-muuuuach !!!
-
Cześc dziewczynki ! Badania wyszły dobrze-USG ok,morfologia też,ale hemoglobina tylko 12.4 ( reszta ok) Trzeba młodą podtuczyć.Już kupiłam marchewkę na sok,jutro kisze barszcz i będzie musiała pić.Wyszło jej odchudzanie..... Pasożytów w kale niema,OB 7-czyli też ok,TSH jeszcze nie ma,bedzie albo w poniedziałek,albo po świętach.Cukier w normie,żelazo w normie.Wiecie co,ale ją dalej ta nerka boli.Sama już nie wiem co o wszystkim myśleć.Dzisiaj lekarz na USG powiedział mi,że to może być przemęczenie.Może i tak,nie wiem.W każdym razie młoda dostała wytyczne i musi sie do nich zastosować.Ataki duszności dalej ma,ale zobaczymy jak długo sie utrzymają.Patrząc tak z własnego punktu widzenia,wiedząc,że wyniki badań są ok,to powiedziałabym,że to może i nerwica,ale tak jak mówię,zobaczymy co będzie dalej.Teraz jest przerwa w szkole,to może odpocznie i nabierze sił. Dzisiaj już inaczej się czuję.Normalnie,jakby mi kamień z serca spadł,bo cóż jest ważniejsze od dziecka?U mnie jest tak,że jak młoda choruje,to ja razem z nią-ona fizycznie a ja psychicznie cierpię. Madzia z tym bujaniem,to ja tez tak mam,szczególnie jak się nasilaja problemy i stres jest non stop.Teraz też taka pogoda,że albo napierdziela głowa,albo sa zawroty.Młodej lekarz kazał mierzyć ciśnienie rano i wieczorem i zapisywać - tak przez tydzień.Powiedział,że może byc albo niskie,albo wysokie ciśnienie i też będą zawroty. Gracja ja Ci współczuję tych gości,mnie by chyba szlag trafił jakbym tak codziennie kogoś miała w domu.Ja lubię jak ktoś wpadnie na kawę,ale bez przesady...co za dużo to nie zdrowo :) Samotna ja myślę,że nerwica dobiera Ci się do dupska,ale nie daj się.Mnie się wydaje,że ta franca tak dziala,żeby zawładnąć umysłem człowieka.Jak się nie poddamy,to wygrywamy my a jak ulegniemy,to niestety zwycięży ona.Ja po trzech latach poszłam z dzieckiem do lekarza.Był stres w domu przed wyjściem,ale powiedzialam sobie,że nie mam czasu na użalanie sie nad sobą,bo teraz dziecko jest najważniejsze.Wyszłam,zamknęłam drzwi i sruuuuu.W przychodni kolejki,ale dałam radę.Dzisiaj już stary wziął sobie wolne i zawiózł nam dupska wszędzie.Nawet mloda była na szkolnej wigilii.Odpierdzieliła się jak stróż na Boże Ciało i pojechała.But na 13 cm obcasie....ja przy niej to jak kurczak albo jak w tym filmie *Gruby i chudy* Dobra laski,będe spadać,bo krojenie pory mnie czeka.Jutro już zrobię salatkę i pewnie coś tam zacznę piec,bo potem nie dam sobie rady ze wszystkim.W tym roku piekę sernik z brzoskwiniami,shreka,makowiec i zrobię sernik na zimno i tyle.W poniedzialek zaczynam klepanie pierogów i uszek-oj jak ja tego nie lubię....A Wy co pieczecie ?
-
Madzia dzięki za słowa otuchy,przydały się,choć jestem kłębkiem nerwów.Najbardziej dobija mnie moja kochana mamusia,która o wszystko mnie obwinia.Dzisiaj już dzwoniła,bo pytała córę i oczywiście postawiła diagnozę,że to wina psa,bo pewnie stąd ma duszności.Kiedyś mi moja alergolog powiedziała,że powinnam ograniczyc kontakt z mamą do minimum,bo mówiąc krótko działa na nie jak płachta i to ta czerwona byka.Wtedy tak dziwnie na lekarkę popatrzyłam,ale dzisiaj wiem,że miała rację.Madzia,mój stary tez złapał przeziębienie i leczył sie czosnkiem.Zrobił sobie przez 3 dni na kolację kanapkę z dodatkiem czosnku,popił gorącym mlekiem z miodem i mu przeszło.Jak nie lubisz mleka,to pij herbatkę z miodem,połówką cytryny i tak daj ze dwie czubate łyżki miodu-też pomocne.Ja tam zawsze biorę UPSARIN C i mi pomaga. Co do świąt,to u mnie dupa blada.Zero we mnie jakiejkolwiek werwy,normalnie klapa i tyle.Jedynie tylko choinki mamy dwie w domu,bo i u nas stoi i u młodej też.Ja mam na czerwono ubraną a ona na niebiesko.Szkoda,że tej dużej nie mamy w tym roku,ale pies by ja zeżarł w ciagu 10 minut.
-
Witajcie laski ! Gracja dzięki,że o mnie pytasz,ale ostatnio u mnie dzieje się wiele złego i jakoś nie mam kiedy tu zaglądać.Wpadam jedynie na fejsa,polukam,pozbieram wirtualną kasę w grach,czasami w coś zagram i schodzę. Moja młoda niknie mi w oczach i nie wiem co się dzieje.Z dnia na dzień jest coraz słabsza,normalnie jakby życie z niej ktoś wysysał.Puki co jestem na etapie latania od lekarza do lekarza i na razie nic nie wiem.Byłam dzisiaj na Usg nerek i brzucha.Byłam,ale gówno załatwiłam,bo lekarz nas nie przyjął.Mamy jutro być na 7.45 Byłam u pulmunologa z nią,bo ostatnio na wziewach jedzie non stop.Mówi,że ją dusi,ale świstów żadnych nie ma.Kazano jej zrobić morfologię,TSH,poziom żelaza i cukru.Wszystko ok,tylko,że ja bez starego,bo on wiecznie w delegacjach a co się z tym wiąże to bez auta.Młoda idzie ze mną,ale fochy trzaska,bo sił nie ma.Dziewczyny normalnie płakac mi się chce,bo ona taka była ruchliwa a teraz jak stara baba.Dzisiaj mówiła,że przez dwa dni miała myśli,że będzie umierać i chciała się ze wszystkimi żegnać.Jak wszystkie badania wyjdą dobrze,to wtedy zapytam któregoś z lekarzy,czy to nie aby nerwica,bo ona też potrafi dawać czadu w różny sposób. Myślałam,że te święta będą w miarę normalne,ale wszystko wskazuje na to,że niestety nie.Dzisiaj jeszcze boli mnie brzuch,bo mam okres.Normalnie jakby mi miały jajniki eksplodować.Kuźwa,wiecznie coś....Czy nie może być tak z miesiąc normalnie ? U mnie to najpierw stary się zwijał z bólu,potem młoda narzekała na złe samopoczucie a teraz rozłożyło ja na całego.Jest taka biała jak prześcieradło. Co poza tym u mnie? Nic,kompletnie nic.Teraz cały świat kręci się wokół młodej,ale mam nadzieję,że to przejdzie,bo jakby jej się coś stało,to nie wyobrażam sobie życia bez niej. Tyle mojego ględzenia,bo zaraz zacznę wyć z bezsilności. Madzia przepraszam,że się nie odzywam na priv. ale obiecuję,że nadrobię to wszystko :* Samotna a Ty jak tam ? Witajcie nowe forumowiczki !!!Przepraszam,że swojego wpisu nie zaczęłam od przywitania się z Wami. Dziewczynki pozdrawiam Was serdecznie i proszę Was,abyście trzymały za mnie kciuki,bo podejrzewam,że moje dotychczasowe problemy były pikusiem w porównaniu do tego co mnie teraz czeka.Obym się myliła.....
-
Kurcze zamiast laski ciągle pisze laki-sorry,ale analfabeta chyba ze mnie :)
-
Witajcie dziewczynki ! Długo mnie nie było,więc po trosze streszczę co w tym czasie się u mnie działo.Zacznę od tego,że w końcu mam laptopa,który hula bez zastrzeżeń.Boziuu jak to dobrze,że człowiek może pisac normalnie a nie pięc razy jedno i to samo.Ostatnio dopadł mnie kryzys wieku średniego a może nawet i starczego.Laki było fatalnie.Wszystko wróciło-zawroty,lambady,nogi z waty.Leżałam i wyłam do księżyca z bezsilności.U mnie nałożyło się wszystko na kupę-tarego korzonki czy tam rwa kulszowa w każdym razie zwaliło go z nóg na prawie 2 tygodnie,młodej wiecznie bolący brzuch,choroba kota.Pomyślicie,że to ostatnie to pierdoła,ale ja taka jestem,że zwierzak to członek rodziny i traktuję je na równi z innymi.Dzisiaj znowu byliśmy u weterynarza i znowu antybiotyk dostał i kroplówkę i leki do domu,ale jak nic nie pomoże to niestety trzeba go będzie uśpić.Szkoda go,bo i ładny i fajny był.Uwielbiał spać pod kołderką.Teraz nawet mimo,że jest chory to wgramoli się w nocy na kołdrę i śpi.Dzisiaj znowu się popłakałam u lekarza,jak powiedział o uśpieniu.Pocieszył mnie,że zrobiłam wszystko co mogłam a reszta zależy od niego.Zobaczymy co z tego będzie. Młoda dzisiaj poszła na koncert jakiegoś tam rapera.Na poczatku nie bardzo chciałam się zgodzić,ale to już licealistka i musze powoli odcinać pępowinę.Powrót grubo po północy,ale stary ma po nią pojechać.W sumie to nie mogę się teraz do niej do niczego przyczepić.Uczy się dobrze,o dziwo nie pyskuje,zadym na chacie zero-kurde żyć nie umierać. Nie wiem czy pisałam ( chyba tak) mam małego psiaka.Taki fajny mały labradorek.Fajny,ale....rozpiździel w domu robi straszny.Ma ze 30 maskotek,bo stary mu przywiózł od teścia małe maskotki mojej córy,do tego dokupiłam na szmatach takie cuda,co maja jakieś włosy,długie uszy-w sumie takie pluszaki co można gryźć.Tak po miesiącu miśki nie maja nosów,oczu,uszy poobrywane....Śmierdziel mały jest cholernie mądry,jest u nas ponad miesiąc a ani razu nie nawalił w domu,siusia też na polu a jak nas nie ma to idzie na ganeczek i tam pod drzwiami na płytki nasika.Z tym chociaż jest super facet. Co ciekawe to z nami śpi jak małe dziecko.Wtryni się w środeczek,głowa na podusi i chrapie jak jego pan a jak jasiek na głowę i jakoś udaję,że śpię. Co do teraźniejszego samopoczucia to nie jest źle.Może nie jest idealnie,ale da się żyć.Są momenty,że rzuca mnie jakbym miała padakę,są też chwile takie,że ogarnia mnie nieuzasadniony lęk.Czasami jest też tak,że pierdykłabym wszystkim i wyjechała gdzieś,ale chyba,żeby odpocząć od wszystkiego.A tak po za tym to na razie sama daleko od domu nie chodzę,ale już o wiele dalej niż przedtem.Biorę psa i idziemy a że to młody gówniarz to non stop do niego nawijam i jakoś czas zleci ( spacer tak ze 45 min. minimum) To by było na tyle...Gracja co tam u Ciebie? Madzia pogadałyśmy wczoraj,także wiem co u Ciebie,Samotna żyjesz ? pracujesz ? Bezeluszku heloooł???
-
Laki żyję.Dzisiaj odebrałam laptopa i w końcu moge pisac normalnie-juuuupiiiii!!! Aleeee jutro do Wam skrobnę,bo dzisiaj nadrabiam zaległości na fejsie-buziolki dla Was.
-
Siemka laski ! U mnie masakra , jestem znowu w czarnej dupie.Wszystko wróciło ;(
-
Jutro idę z mlodą do lekarza zobaczymy co mi powie.Pewnie wielkie gie,ale zaciągne młodą i zobaczymy co dalej. Co do psa,to powiem Wam,że słodziak z niego straszny,ale też i cholerny to obowiązek.Spacery,gotować mu musze bo to malizna ( wazy 7 kg a ma 8.5 tyg.)Żre kury z ryżem.Taką kurę to ma na dwa dni.Jak bedzie laptop hulal bez zastrzeżen to dam nowe foty. Ja myślę,że mam wirusa i dlatego jest problem z pisaniem,ale zobaczymy jak go wezmie w łapy specjalista. Dobra laski,tyle,bo z psem trzeba iść.Trzymajcie się cieplitko.
-
Ja tak na raty piszę,bo nie wiedzialam czy sie zapisze. Kurde laski moze moja córe tak jakis wirus sciął? Jak nie wirus to uważam,że może jakaś deprecha ja dopada,bo były ją nęka non stop.Ona rozstanie z nim strasznie przeżyła i teraz jak niby jest wszystko w porządku,to on ją bombarduje esemesiakami,że kocha,że tęski....Tlumaczę jej,że jakby kochał,to by sie nie rozstawali ze sto razy,ale czy to moje tłumaczenie cos daje to nie wiem.Chcialam ja zaciagnąć do psychologa,ale franca mala nie pojdzie za żadne skarby. Ona ma tak zmnienne nastroje jak ja kiedyś-chwila jest,że jest wesola,za minutę już foch a za 15 min placz.Już normalnie oszalaeć można ze zmartwienia .Chcialabym jej pomóć,ale kuźwa jak ?Czlowiek też byl mlody,ale żeby tak nasrane miec w głowie to nigdy nie mialam,ale każdy jest inny.Jej koleżanka teraz byla w szpitalu,diadnoza-zaburzenia emocjonalne.Oczywiście psychotropy dostała,ale na razie poprawy nie ma.Ponoć na sali było 4 laski i wszystkie na to samo lezaly.Mnie sie wydaje,że jakby mojej badania zrobili i jakby nic nie wyszlo,to diagnoza tez by byla taka sama.Oj Boziu,co faceci robią z kobiecymi mozgami....wypiorą je na maksa a potem zostaje czarna rozpacz.
-
Hej dziewczynki ! U mnie masakra-laptop jeszcze nie naprawiony,nadaje ze zloma.Stary chory,mloda chora,kot na zdychaniu-mowie Wam,ze normalnie wysiadam ze zgryzoty. Zaczelo sie od starego-wstal do wc i jak wychodzil to zlapal go bol w krzyzach az padl na podloge.Nie mogl sie ruszac i tak lezal pol godziny.Zamiast mnie zawolac to sierota lezala do puki nie wstalam.Szybko zadzwonilam do ojczyma i zawiezlismy go na SOR. Tam prawie 9 godzin,badania i leki przeciwbolowe.Nie mogl sie ubrac,nawet bielizne musialam mu ubierac.Drugi tydzien jest na zwolnieniu,ale jest juz lepiej.Potem kot mi zachorowal-ma biegunke.Lecze go,ale nie wiem co z tego wyjdzie.Lekarz mowi,ze bierze sie do zycia,ale ja tam nic nie widze-jaki byl slaby taki jest dalej.Do tego mloda dzisiaj lezy i nie ma sily na nic.Jest taka slaba,ze nie wiem co bedzie dalej.Boziuuu tak ja zwalilo z nog,ze masakra.Na razie stan podgoraczkowy ma,wiec moze cos sie wykluwa dopiero.Brzuch ja boli,glowa,gnaty... chyba wszystko ja boli.A ja juz nie mam sily bo od dwoch tyg. spie po 4-5 godzin na dobe.Najpierw jak pies byl mniejszy to wstawalam co 3 godziny,ale jakas wypoczeta bylam a odkad stary chory,to podaj to ,podaj tamto,zaprowadz go do kibla,zaprowadz do kuchni itd. Ja sie smialam,ze ma szczesie,ze mu przysiegalam,ze bede na dobre i zle,bo jakbysmy mieli tylko cywilny,to musialby sobie nianie wynajac.To oczywiscie zarty,ale mialam dosc grobowych min.To tyle u mnie,jak bedzie laptop juz naprawiony to popisze czesciej. Madzia jak Julcia,jak tam Ty ? Gracja co u Ciebie ? Bezeluszku nowa love sie szykuje ? Samotna pracujesz juz czy dalej na zwolnieniu ?
-
Hej dziewczynki ! Laptop mi znowu chyba pada,bo co napiszę jedną literkę to czekam z 10 sekund na napisanie kolejnej.Jak pech to pech.
-
Bezeluszku a jak tam Ty ze swoim? Dogadaliście się czy rozwód się szykuje.Ja ostatnio mówię do swojego,że najlepiej będzie jak weźmiemy rozwód i każdy pójdzie w swoją stronę.Popatrzył na mnie jakbym mu matkę kartoflem zajumała i nic się nie odezwał.Ech te chłopy- z nimi źle,bez nich jeszcze gorzej....
-
Aneczka witaj na pokładzie,sorry,że teraz dopiero witam się z Tobą,ale przy mojej sklerozie tak niestety jest.
-
Witajcie laski po długiej przerwie !!! Przeczytałam Was to tzw. łepkach,ale potem poczytam dokładniej. Samotna kolejny raz mnie zaskoczyłaś,tym razem pracą.Super kochana,że pracujesz a że masz pracę za biurkiem to pogratulować tylko mogę. Gracja szkoda,że nie mieszkasz bliżej,ja mam 3 automaty na chodzie,to jeden bym Ci dała a tak to niestety za daleko. Madzia u nas z tym ,,dzień dobry,, też jest różnie.Ja nawet jak wchodze do sklepu ( mniejszego,czy tam osiedlowego) to ,,dzień doberek,, walę na od razu,ale ludzie są różni.Jak byłam nad morzem,to tam nawet na korytarzu w miejscu gdzie spaliśmy,ludzie witają się czy tam żegnają.Miłe to,ale u nas niestety z tym róznie bywa.U nas większość to tacy ,,zejebiści,, co to wszystkie rozumy pozjadali-kumasz-wyżej sra niż głowę trzyma. Hana jak nie masz ubezp. to idz do MOPSu i tam Cie ubezpieczą i dzieci.Moja ciotka tak ma.Niby u niej wielka bieda a trzy córy studiują na uczelniach oddalonych od domu o 250-300 km.W opiece siedzi non stop,i wiecznie biadoli,że nie nic nie ma.W końcu tam w MOPSie babka nie wytrzymała i mówi-pani kochana,pani do nas lata non stop i płacze pani,że nie ma na chleb a dzieci za co studiują ? Ja mam dwoje dzieci na studiach ,mąż i ja pracujemy i jest naprawdę cięzko a pani nie pracuje mąż też nie,połowa dzieci na studniach,połowa w domu-niech mi pani powie jak to zrobić? Ciotka oczywiście buraka trzasnęła coś tam pomamrotała i znowu jesj dali niby na węgiel pięć stów a ona węglem w ogóle nie ogrzewa tylko drzewem. A co u mnie? U mnie różnie,kwadratowo i podłużnie.Najpierw miałam lapka w serwisie,ponad tydzień bez neta to jak życie w pustelni-to nie dla mnie.Uśpiłam mojego kochanego Maksa,bo juz ratunku dla niego nie było.Biedak miał raka i zwyrodnienie stawów biodrowych.Trzy dni przed śmiercią już nic nie jadł,potem to już nawet nie pił a o chodzeniu nie było mowy.Dziewczyny tak to przeżyłam,normalnie jakby człowiek umarł.Dzięki niemu wyszłam z domu, z klatki,którą sobie sama stworzyłam.Teraz mam malego pieska,labradora Leona.Jest zajebiaszczy,ale roboty przy nim jak przy dziecku małym.Gotuję mu codziennie udeczko z grysiczkiem,albo grysik na mleku.Fajny,taki fafuściak.Waży już 5 kg a ma równe 6 tyg. Co do gotowania,to ja nienawidzę tego robić,aleeeee jak mam młodą to muszę.Moja przedtem też jadła w szkole,ale w domu i tak gotowałam,bo w stołówce to jest gotowane na ilośc a nie na jakość.Ja osobiście wolę jej dać coś konkretnego do żarcia niż potem latać po dentystach,bo zęby wysiadają.Już to przerabiałam 2-3 lata temu.Jak raz zostawiłam u dentystki ponad 3 tys w ciągu pół roku,to teraz dbam już o te nasze zębiska. Tam myśle co by tu Wam jeszcze napisać... Moja córa już się zaklimatyzowała w tym liceum.Na początku były jęki,stęki a teraz jest dobrze,lata jak na skrzydłach.Oceny nawet spoko,na razie same czwóreczki i piąteczki-oby tak dalej. Stary wrócił z delegacji i mam nadzieję,że znowu się nie pokłócimy,bo ostatnio coś nam razem nie po drodze.Co jego powrót,to zadyma na chacie a jak zwykle powodem do kłótni jest mój teść.Ja już sobie obiecałam,że go huhuhu któregoś pięknego dnia za jaja powieszę i niech sobie dynda.On to potrafi życie umilić każdemu swojemu dziecku. No to tyle,bo nawet nie wiem czy się zapisze to co napisałam.Kobietki od dzisiaj piszemy częściej a nie raz na miesiąc.Buziaczki dla Was.
-
Hej laski ! Madzia nasz wątek będzie istniał,tylko teraz jak sie zrobi zimniej,to wszyscy zamiast spacerować będa siedzieć przed kompem i cos tam naskrobią :) Bezeluszku ja jestem ponad 16 lat żoną,natomiast razem jesteśmy już 18 lat.Różnie bywało,raz gorzej,raz lepiej,ale z przewaga tego drugiego.Co do Twojego rozwodu,to przemyśl wszystko,bo mnie sie wydaje,że Twój Cie kocha,tylko w Tobie się cos wypaliło.To,że Twój mąż dzwoni,to normalka-kocha Cie i dzieci.Musisz wiedzieć,że nawet jak sie rozwiedziecie on bedzie zawsze obecny w Twoim życiu czy chcesz tego czy nie,bo macie dzieci.Bedzie miał prawo je odwiedzać,zabierać na weekendy,wakacje,święta itd. Tak czytam na pudelku o Samusionek,to mi się aż nieraz płakac chce jaki los zgotowała swojej córce.Teraz mała trafiła do rodziny zastępczej. Bezeluszku jak moge coś doradzić,to zróbcie wszystko,aby Wasz księżniczki odczuły ewentualny rozwód jak najmniej. Madzia jak sie sprawuje autko ? A ja Wam musze powiedzieć,że u mnie kryzys.... Zaczęło sie od zaspania.Wstałam o 7.15 i w domu była bieganina jak na Kewinie.W końcu młoda nie poszła na pierwszą lekcję.Potem spacer z psem na telepiących się nogach.Po powrocie jakos ogarnęłam dom i ugotowałam obiad ( raczej upiekłam,bo pizzę zrobiłam.Znalazłam rewelacyjny przepis na ciasto na YouTube) Potem znowu spacer i znowu nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa.Szłam jak po pierzynie,nóg w ogóle nie czułam,ale nie było cofki.Dotarłam do sklepu a tam jazda na maksa-zaczęło mi sie słabo robić.Kurka ja pośladki spięłam i mówię sobie-nie kochana,nie ma uciekania i wyszłam jak zrobiłam zakupy do końca a potem wolnym krokiem wróciłam do domu.Laski chyba nastąpił comeback a tak było dobrze.Wysklinałam dzisiaj cały świat za swoje niepowodzenia w życiu i chyba mi ulżyło. To tyle o mnie. Gracja jak tam kręgosłup ? Lepiej ? Samotna pochwal się,gdzie pracujesz? Pozazdrościć tylko mogę,że dajesz radę-tak trzymaj. Slodkich snów babeczki,bo ja dzisiaj mam zamiar o normalnej porze iść do wyra,bo ostatnio północ łapałam.Muuuuuaaaaaaaaaaaaach.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7