-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez freesoul
-
A poza tym : MUZYKA TO 50% NASTRAJACZ WASZEGO HUMORU :D ja od rana słucham jakiejś DEV, całego albumu i hoooh aż rwie mnie :D dlatego ważne jest, żebyście słuchały pozytywnej muzyki! :D skocznej i takiej, że tylko tańczyć :D jak idziecie do sklepu, do lekarza, jedziecie autobusem/pociągiem, zmywacie się, bierzecie długą kąpiel, nie zapominajacie włożyć na uszy słuchawek z ulubionymi utworami! :D MUZYKA TO LEKARSTWO :*
-
Tyta no i ekstra! Kurcze, jak jeszcze piszecie, że udało mi się Wam dać trochę pozytywnego nastawienia, to to do mnie wraca z podwojoną siłą! :D :****** Tyta, wybierz się na małe zakupy, coś dla siebie a cieszy, nawet jakiś mały nowy kosmetyk, a od razu poczujesz się jeszcze lepiej! :D mnie to ostatnio ucieszył zakup nowej pomadki, haha :D :* OBY TAK DALEJ! :D DZISIAJ JEST DZIEŃ BEZ FRANCY! :****
-
Kochane Moje, czekam tylko z niecierpliwością na Wasze euforie! :D Kurcze, wszystkie z takim nastawieniem, to byśmy zbudowały w kilka dni drogi na Euro 2012! hahaha :D
-
Tyta nie byłam u lekarza :) To znaczy byłam w stanie krytycznym nawet w weekend... I w niedzielę dzwoniłam do psychiatry, żeby zmienić lek i umówiłam się na środę. Ale już w niedzielę na wieczór, śmiałam się bo grałam w jakieś zabawne gry multiplayer tak z nudów konkretnych, potem w poniedziałek od rana było super i dziś, uaaach, szczyt radości :D Może parogen zadziałał? ;) Zostały mi 3 tabletki z 30 :D Od wczoraj wypełniają mnie takie miluśkie uczucia ;) Ale dzisiaj to już euforia, czekam aż ktoś się nawinie na moją drogę, to go wyściskam! Uhhh, co za piękne walentynki, tylko na czekam na Mojego Miśka i już będę w 101 niebie :D haha a dodatkowo 21 psychoterapia pierwsza... A ja czuję, że w razie złego humoru mojej psycholog, chętnie jej go poprawię! hahah Bierzcie przykład z mojej osoby, byłam na dnie, cały czas płakałam, non stop smutna, pusta, wypalona... Nawet było samookaleczenie i aż do niedzieli. A dziś czuję, jakbym żyła innym życiem ;) Aż się boję tego szczęścia, bo normalnie mnie rozsadza! Aż krzyczeć się chce z radości!!!!!!!!!!!!! :D :***********
-
Wstawiłam serduszko i mi ucieło pół wiadomości :D JESTEM SZCZĘŚLIWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) i dałabym miliony, żebyście wszystkie poczuły to samo, co ja teraz! :) MOGŁABYM PRZENOSIĆ GÓRY, taka we mnie cudowna moc, radość, ach... ;) cudowne uczucia mnie rozpierają! MOJE CUDOWNE, WALCZCIE WŁAŚNIE DLA TYCH UCZUĆ :) UWIELBIAM WAS! ;****************
-
Juho, nie byłam w szkole te dwa dni, bo chciałam na spokojnie to poukładać i chcę już jutro iść do szkoły, bardzo! odzyskałam radość życia! :) kochana gdybym tylko mogła, przekazałabym Ci choć połowę swojego entuzjazmu, czuję, że mogę przenosić góry! CZUJESZ TO?!
-
Jeju napisałam taką długą odpowiedź i mi się usunęła, a niech to :( Spróbuję ją odtworzyć. DO WSZYSTKICH : Juho i reszta SILNYCH, raz pod wozem, raz na wozie. Nie traćmy jednak naszej postawy i determinacji. To oczywiste, że cały czas nie będzie świeciło słońce i musimy o tym pamiętać, zacisnąć pięści i nie dać się w te chwile zwątpienia. Bez deszczu i chmur, byłoby nudno, nie byłoby po co walczyć, i przestalibyśmy doceniać słońce o które walczymy! Nie ważne ile upadamy, a ile razy się podnosimy! Wierzę w Was wszystkie i czytam o waszych postępach i tak mi się ciepło na duszy robi, jesteście niesamowite, uwielbiam Was, Wasz zapał. Podziwiam :) WASZA WALKA JEST DLA MNIE BEZCENNA! I wcale nie zniechęcajcie się drobnymi niepowodzeniami! Zróbcie dla siebie jakąś przyjemność, my nerwusy zasługujemy na to! :D Dobra książka, film, gorąca kąpiel, ulubione słodycze, spotkanie ze starymi przyjaciółmi, rodziną, dużo śmiechu, kawałek ukochanego ciasta! Wspólna rozrywka z najbliższą osobą - to super rzecz :) Jeśli jesteście osobami wierzącymi, porozmawiajcie z Bogiem, wyspowiadajcie się - od razu na duszy będzie lżej, a i siły Wam przybędzie :) Teraz skupcie się. Mam dla Was pełny sposób na złagodzenie ataków :) Gdy wpadniecie w jakąś panikę, strach... Wyjdźcie z siebie, oderwijcie ciało od duszy. To wcale nie jest skomplikowane. Wyobraźcie sobie, że stoicie obok swojej osoby, spójrzcie oczami innego człowieka, lub kogoś ze swoich bliskich, najlepiej tych którzy za nic nie potrafią nas zrozumieć. Świadomy człowiek, patrzy na nas z innego punktu widzenia. On widzi zdrowego człowieka który panikuje bez powodu. Spójrzmy prawdzie w oczy, nasze problemy rzadko są realne. To nasz wyimaginowany strach, przed śmiercią, chorobą, podróżowaniem... Wpadamy w panikę, bo stwierdziliśmy, że mamy raka. A tak naprawdę, opierając się na czymś co jest wykreowane przez naszą psychikę, tracimy zdrowy rozsądek, zatracając się. Miliony wręcz idealnych badań, a my wciąż szukamy dziury w całym, a zwykły ból głowy uważamy za guza mózgu. Musimy wrócić szybciej do pionu niż wytrąca nas franca. FRANCJA siedzi głęboko w naszej psychice i to tylko od nas zależy czy się jej poddamy, czy kawałkami będziemy ją z siebie wyrzucać. Nawet nie kawałkami, ale okruszkami. Wykruszajmy tą nerwicę z siebie. To zależy od nas, tylko i wyłącznie. Psycholog i leki, nastawienie to mogą być nasze narzędzia do pozbywania się, ale jeśli sami nie będziemy tego chcieć, wziąć sprawy w swoje ręce, złapać narzędzia i WYKRUSZYĆ do zera Francę, to nikt nam nie pomoże i przegramy to. Weźmy się w garść, spójrzmy na siebie, oczami innych. Zamiast cieszyć się życiem, jak normalni ludzie, my szukamy i boimy się czegoś czy nie ma. To normalne? Dzisiejszego dnia, każdy kto ma atak, niech weźmie głęboki oddech i sporzy na siebie z boku :) MOJE KOCHANE, NIE PODDAWAJCIE SIĘ! :************
-
Zaczynam się poddawać. Smutek, wypełnia mnie smutek. Codziennie płaczę. Straciłam wiarę, że kiedyś będę czuć się dobrze, jak zdrowa dziewczyna. Straciłam wiarę, że odzyskam chęć do życia. Jedyne szczęście, jakie mnie nawiedza to wtedy kiedy jest obok mnie Moja Miłość. Sama jestem ciągle w klimacie melancholii. Czuję się pusta, wypalona. Mam ochotę położyć się i nie wstawać. Po dwóch miesiącach idę w poniedziałek do szkoły. Tak się boję ataków... Ponad to rozchorowałam się, mimo, że z domu wychodziłam raz na tydzień, i najczęściej samochodem jeździłam, do kościoła i do lekarzy. Tak to siedzę w domu pod kocem... Antybiotyk... I zachrypiała jestem okropnie. I kaszel mam taki mokry i taki uporczywy, że jak się zacznie kaszleć, to nie można przestać. Ogólnie czuję się jak lekomanka. Dziennie przyjmuje do 10 tabletek, przeróżnych leków... Ale, jeśli to ma pomóc... Dziewczyny kochane, tak mi źle, taka jestem załamana i inny człowiek...
-
Cześć Kochane! :*** U mnie sprawy wyglądają tak, że od dna może i się odbiłam, ale cudów też nie ma. A moje samopoczucie... Każdego dnia budzę się i czuję się taka smutna i pusta, wypalona. Wyglądałam również tak jak się czuję. Wypełnia mnie żal ale i też bez stan, bez emocji. Mimo wszystko jestem przewrażliwiona i byle wiatr mnie zdmuchnie. Czuje się jakbym miała blokadę do hormonu szczęścia. 21 dni na Parogenie + na noc 50 mg Doxepiny (sny realistyczne, szczegółowe - MIAZGA! :>) No więc... Trzymam się jakoś bo muszę. Ale jak pomyślę, że od poniedziałku do szkoły, po prawie 2 miesięcznym siedzeniu w domu... Cięzko...
-
Osiągam dno całkowite ;(
-
Moi kochani... Dzisiaj idę do psychiatry. Ale potrzebuję waszej porady. Mianowicie... Od miesiąca biorę Doxepin, jutro minął dwa tygodnie na Parogenie, doraźnie Atarax i Propranolol. Ale w tych dwóch pierwszych lekach tkwi cały problem. Jutro odstawiam Doxepin. I przez pół roku mam brać Parogen. Tak więc... Jak Wy czuliście się na początku leczenia? Tj. czuliście się szczęśliwi, ataki odeszły, chciało Wam się żyć? Czy mimo tego szczęścia były ataki, ale leki robiły swoje? Jak się czuliście po tych lekach... Jak ktoś zna moją historię, to wie, że Doxepin nie pomógł i miałam brać Parogen, który też chyba na razie nie działa. Załamuję się powoli. Dodam, bo to może istotne, że w przeszłym tygodniu miałam kilka dni szczęścia i było pięknie, pamiętacie jak opisywałam, że jest cudownie. Ok, tylko dzięki czemu? Od soboty wszystko wróciło, dziś środa a ja miałam atak pt *UMIERAM* cholera. Czytam zawsze wszystkie posty i zauważyłam, że nie tylko ja przegrywam... Ciężkie dni, brakuje mi już wiary :( Proszę, doradźcie mi coś, bo nie wiem czy mam żalić się i znów zmienić lek, czy przetrzymać jeszcze a potem w razie co dzwonić do Psychiatry, że nie ma zmian.... I przede wszystkim odpowiedźcie mi na wcześniejsze. Pozdrawiam Was Cieplutko w te morzy, całuję i ściskam! :*
-
Cześć Wszystkim Nowym i Stałym... Od soboty, tego dnia gdy pałałam entuzjazmem, wszystko się wieczorem zmieniło. Tj. wróciło do *normy*. Tak mi ciężko na nowo. Parogen ma niemiły skutek uboczny, że chodzę spać po 20, max 21 a potem od północy co godzinę się budzę, albo nie śpię od np. 3-5 rano... Może dopiero po czwartku, kiedy minął 2 tygodnie będą efekty parogenu, a w przyszłym tygodniu działał Doxepin... Jeju, no sama nie wiem... Ale chcę w końcu czuć się ZDROWA!!!!!!!!!!!!
-
Magdzik23, Gracja, Moje Kochane Dziewczyny, bardzo bym chciała dać Wam choć połowę swojego szczęścia i optymizmu! Jesteśmy wszystkie silne, tylko czasami nawet nie wiemy jakie pokłady energii w nas drzemią. Najważniejsza jest walka. Dla siebie i dla innych. Musimy wyjść na prostą i udowodnić sobie swoją potęgę :) Jesteśmy wszystkie młode. Życie jest krótkie i to grzech marnować je na jakieś lęki, które są tylko i wyłącznie naszą wyobraźnią. STRACH TO TYLKO MYŚL. Musimy się cieszyć z życia by na kiedyś tam łożu śmierci móc powiedzieć *WYGRAŁAM TO ŻYCIE I PRZEŻYŁAM JE WYCISKAJĄC MAXIMUM Z KAŻDEGO DNIA*! Cieszmy się chwilą i nie zamartwiajmy CZYMŚ CZEGO NIE MA i co jest tylko iluzją. Każdy nasz atak kończy się, jest taki sam. Więc czemu by nie zabić go w zalążku? Czujecie, że FRANCA nadchodzi? Trzeba ją zabić, jak natrętną muchę która nie daje spać nad ranem :D Trzeba tylko znaleźć odpowiedni sposób! Zinterpretujcie to jakoś, haha :) Dziewczyny jesteście cudowne i nie zamartwiajcie się tym. Nie bądźmy egocentryczni i nie wsłuchujmy się w siebie wciąż. Zobaczcie jaka piękna zima za oknem, spójrzcie na swoje uśmiechnięte dzieciaki, na kochanych partnerów. Pomyślcie o tym, że niedługo zrobi się ciepło. Może czekacie na coś szczególnego? :) Jakiś wyjazd, spotkanie. Skupcie się na tym i czerpcie z życia co sił ile się da! UWIELBIAM WAS, bo jestem tu z Wami tylko i aż miesiąc, a to najważniejszy miesiąc w walce z FRANCĄ :) :** Wierzę, że dacie radę, WSZYSCY. Strach ma wielkie oczy, ale musicie zdać sobie sprawę, że te ataki są tak rutynową, bezsensowną stratą uśmiechu, że to się powtarza i już wiecie, że przechodzi za chwilę. PO CO DOPUSZCZAĆ DO ROZWOJU TEGO?! Mam nadzieję, że jeśli ktoś przeczyta całą wypowiedź, nabierze chociaż trochę optymizmu. OSTATNI APEL : kto teraz to czyta, ma się szeroko uśmiechnąć do tego monitora! :D :***
-
Cześć kochani ;* Powiem Wam tak, jestem szczęśliwa! :) Albo Doxepin zaczął działać, który biorę od 3 stycznia, ale przez to, że zmieniłam lek to od 19 biorę tylko na noc 25mg przez dwa tygodnie, albo PAROGEN, który biorę już 10 dzień. Jestem innym człowiekiem, śmieję się, w kółko uśmiecham. Ostatni atak miałam tydzień temu, jak nie trochę dalej, a ogólnie to tylko czasami mam chwilowe myśli z których nic więcej się nie wykluwa :) Ostatnio były wiatry, czego nie lubię, ale mój Kochany był przy mnie i dał mi takie bezpieczeństwo wtuleniem, że czułam się wtedy najszczęśliwszą osóbką na świecie. Potrzebowałam tylko leku, żeby dodał mi sił. Nie wiem który działa, a może działają razem. Ale CUD! Zaczęłam odnawiać, zepsute przez francę kontakty. Odwiedziłam babcię i dom w którym spędziłam dzieciństwo i wygadałyśmy się za wszystkie czasy wspominając :) Odświeżyłam zaniedbaną przyjaźń z przyjaciółką, spotykamy się regularnie od 3 dni. Kiedy wpada do mnie chłopak wieczorem, to zacałowuje go na śmierć, jakbym go nie widziała kilka miesięcy, a widujemy się dzień w dzień. Poprawiłam bardzo kontakty z moją Mamą. Wczoraj upiekłam jej tort na 40 urodziny i jej szczęście było dla mnie podwójną siłą! Odzyskałam chęć do życia! :) 20 lutego zaczynają mi się terapie. I oprócz wysokiego ciśnienia, które zaraz powinno spaść od Propranololu i sporo ukruszonego zęba dwójki jest cuuudnie :D TAKŻE MOI MILI, USZY DO GÓRY! :*********
-
Bidok, to super, że tak dobrze idzie Ci walka z francą! :) Oby tak dalej, widać, że jesteś silną osobą i na pewno sobie poradzisz. Trudniej jest osobom, które mają nerwicę lękową połączoną z hipochondrią... Ale, nie można się poddawać! Tak w ogóle to Witajcie po weekendzie Moi Mili :* Mój weekend dobrze, tylko parogen daje efekty uboczne tj. różne bóle głowy, brzucha, mdłości. Ale... Czekamy na 2 lutego bo wtedy minął 2 tyg z Parogenem. Ogólnie już 3 tydzień jak biorę Doxepin, ale teraz jeszcze tylko do 2 lutego 25mg na noc. Mam pytanie! :) Macie może po jakiś lekach antydepresyjnych wieeelkie źrenice? :> Ostatnio zauważyłam, że mam oczy jak kot :)
-
Tyta32, Lublin. Tyta, to jest nic. Ja cierpiałam na chipohondrię (w sumie też miałam ataki i to straszne - nerwica lękowa, przed śmiercią) od 7 do 9 lat jakoś, potem były przebłyski i w wieku 10 lat to wróciło, potem jakoś uspokoiło się. Potem znów przebłyski. Od tamtego roku lutego do sierpnia miałam lęki przed czymś innym (czego nie chcę wspominać) i jakoś od wrzesnia bardzo nasilone ataki chipohondryczno, depresyjno nerwicowe bla bla bla :D Ale to strasznie ciężkie 4 miesiace... Ciężkie dzieciństwo miałam bardzo i dalej to się ciągnie... W pierwszym czasie tej chipochondrii leczyłam się psychiatrycznie i terapie... Ale to było ok 10 lat temu, więc nic nie pamiętam no i fakt faktem bylam dzieckiem...
-
Tyta32, i prawidłowo! WALCZYĆ trzeba i tyle :) silna jesteś i silna musisz być :* kiedyś wszystkie/wszyscy wyjdziemy na prostą... mam taką szczerą nadzieję...
-
Tyta32, Gracja,, jak samopoczucie? :) jak się czujecie? :) Tyta, co wymyśliłaś z tą psychoterapią? :) mnie boli tył głowy i mdłości, wszystko tłumacze sobie, bo to prawda, że to skutki uboczne parogenu i trzymam się bez ataku dzisiaj jeszcze :) tylko samopoczucie kiepsko...
-
Juho29, z każdym postem podudowujesz moje samopoczucie i wiarę w cud! :D już Cię uwielbiam! :) oprócz tego, że mam obecnie silne mdłości to się trzymam... czekam jak na zbawienie, bo już 2,5 tyg jadę na lekach, w tym właśnie od 3 do teraz na Doxepinie, przy czym ostateczna dawka była 25mg rano i 25mg wieczorem, a teraz tylko 25mg na noc, myślę, że to tak zapobiegawczo, czekając na cuda Parogenu. Doxepin mnie zawiódł, więc może Parogen da radę! :) Miłego dnia Ci życzę :*
-
Juho29, dziękuję Ci za słowa otuchy :) :* mam nadzieję, że to minie. i mam nadzieję, że w końcu jakiś lek postawi mnie na nogi, na obecną chwilę ustalone jest, że mniej więcej właśnie rok będę go brała... po jakim czasie zaczął na Ciebie działać tj. czułaś poprawę? i jakie miałaś jeszcze skutki uboczne?
-
Cześć Wam wszystkim... No i tak jak myślałam, zmiana leku. Parogen zamiast Doxepiny. Tj. rano Parogen i jeszcze przez dwa tygodnie na noc 25mg Doxepiny, doraźnie Atarax i według własnej woli, tj, kiedy potrzebuje na nowo przepisany Propanolol - ostatnio mi się skończył. Ogólnie to ma ktoś doświadczenia z Parogenem? Ja mam do niego neutralne nastawienie, chociaż mdłości mam i taki dziwny brak apetytu ale głód przebija go, suchość śluzówek jamy ustnej, nosowej, wczoraj bolał mnie tył głowy przy ruszaniu. I najgorsze są mdłości... Mam nadzieje, że te skutki uboczne nie będą mi aż tak dokuczać, na razie jest przeciętnie. Pozdrawiam :*
-
Czeeść dziewczyny i nie tylko! :) Ja dzisiaj sobie trochę powalczyłam z francą. Trzy nie rozwinięte, zabite w zalążku ataki... Cóż, oby tak dalej. Marzy mi się, żebym nie miała z czym walczyć, tj. żeby ona już nie powracała. Mimo wszystko, jestem dumna, że jak zwykle się jej nie poddałam. 14 dzień na Doxepinie, a jutro psychiatra i zmiana leku najprawdopodobniej, której nie chce, mimo braku efektów Doxepiny a wręcz pogorszenie stanu. W ogóle chyba mam nieprzyjemny efekt uboczny tj. *suchość śluzówek nosa* Okropieństwo... Do efektów zalicza się suchość jamy ustnej, a ja mam nosową i strasznie ciężko się oddycha... Ale dzień minął mi całkiem miło :) Trzymajcie się! :*
-
No widzisz! ;) Masz super rodzinkę dla której musisz wyjść na prostą. Małe przyjemności bardzo poprawiają humor a pieczenie to super zabawa :D Małe dzieci są jak słońce, które grzeje w smutne dni. Mam 6 letnią siostrę i jest taaaka kochana ;) Mała pociecha, to SKARB! :) Ja jestem z Lublina :) a Ty? ;)
-
To świetnie! :* A ja odwrotnie, wstaję i już wszystko czuję i czasami mam ochotę nie wstawać, tylko leżeć aż do śmierci. Czasami moja depresja sięga zenitu i wtedy już jestem nie do życia... Ale mam tak samo jak Ty. Kiedyś bardzo bałam się nocy, a teraz tylko czekam na noc, aż będę mogła spokojnie położyć się do łóżka i całą przespać :) Takie maksymalne odprężenie... Bardzo się cieszę, że tak dobrze idzie Ci walka z francą! :) Ja już czuję nadchodzący napad, ale myślę sobie, *Wczoraj było to samo i po co tyle nerwów, nic nowego, jak się uspokoisz na starcie to to minie*. Jeśli się to potraktuje, jako coś, co zbliża się do nas już *tradycyjnie* to można w zadrwić z tego! :) No, jeszcze się trzymam dzisiaj... Miejmy nadzieję, że to będzie dzień bez FRANCY :) Pozdrawiam Cię cieplutko, obyś cały dzień była taka szczęśliwa! :)
-
Gracja, jakie optymistyczne powitanie! :) To super, że masz takie wsparcie w mężu! :) Ja ogólnie przeżyłam koszmar, nie mając nerwicy, a klaustrofobie, na wycieczce, gdzie była *przejażdżka* metrem. Ludzie, po prostu myślałam, że spanikuję, ale słuchawki na uszy, skupiłam się na czymś innym i potem byłam z siebie dumna, że nie zrobiłam przedstawienia. Ale, gdyby metro było w moim mieście, to brrra... Ostatnio też odczuwam problem z autobusami, mam uczucie, *zbyt płytkiego oddechu* i przytłoczenia, zwłaszcza, że jeżdżę taką linią która jest zapchana i wielka ulga jak już wysiadam. Łatwo nabrać do czegoś urazu... Ale trzeba z tym jakkolwiek walczyć! :) WALKA i tyle! :D Nie można czegoś cały czas unikać, bo to ucieczka przed tym... Poddanie się. A przecież wszystkie jesteśmy silne! :) O, pewnie na pewno kojarzycie kapsle tymbarka. Kiedyś wracając ze szkoły, natknęłam się na kapsel, który leżał na chodniku. Ogólnie był to okres strachu i fobi... Ale czasami mam przekonanie, że takie znaki są znaczące. Więc podniosłam, a treść *STRACH TO TYLKO MYŚL* Więc do góry głowy :*