Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Magducha

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Magducha

  1. Malamika, na Twoim miejscu nie rezygnowałabym z psychoterapii. Moim zdaniem leki mogą tylko wspomóc leczenie, ale zgadzam się z Egzaltacją, one nie wyleczą Ciebie. Ale również trzymam kciuki za dobrze dobrany lek. Moja ciocia po śmierci dziadka załamała się, leczyła się w szpitalu, nie chciała zdecydować się na terapię, traktowała to jak grypę-wezmę tabletkę i mi przejdzie. Ale bierze je od 17 lat i już bez nich nie potrafi funkcjonować.... Współczuję Ci Egzaltacjo tych przeżyć z żelazem... Trzymam kciuki za poprawę samopoczucia:) A ja znów poszłam sama do dentysty,wysiedziałam, nie uciekłam. w piątek kolejna wizyta:)
  2. Witajcie:) U mnie taka pogoda fatalna,że siedzę w domu i w zasadzie nic więcej nie robię.... Chyba udzieliła mi się ta aura, bo zupełnie nie mam humoru i energii. Mam nadzieję,że to tylko od pogody. Pozdrawiam Was serdecznie, powodzenia w nowym tygodniu!
  3. Witajcie, Jak Magda z bólem głowy? Mojej mamie polecili na migrenę herbatę z lipy, teraz pije ją nałogowo, może nawet trochę pomaga? Malamika, jak przed wizytą u lekarza? Ja zaszalałam, poszłam na drugi koniec miasta, do wielkiego marketu,nawet nie chciałam nic kupować, tylko tak się przejść. W ogóle ostatnio ciągle wchodzę do każdego sklepu w mieście, kiedyś nie mogłam teraz mogę i czuje to mój portfel:) Pozdrawiam:)
  4. Taki ból to może być napięciowy-wtedy czuje się taką obręcz obejmującą głowę, może to trwać i parę chwil i parę dni... A migrena to ból najczęściej, jednej połowy głowy, taki pulsujący, do tego wrażliwość na światło, brak apetytu,zawroty głowy itp. moja mama od 30 lat ma migrenę i nic jej nie pomaga. Mnie najczęściej boli tak jakbym miała obręcz-głównie przez stres...
  5. Malamika, ja nigdy takich myśli nie miałam,więc nic Ci nie poradzę poza powiedzeniem o tym swojemu lekarzowi. Może to rzeczywiście od tych nowych leków? Trzymaj się kochana i masz przed sobą całe życie!!
  6. Witajcie:) A ja wczoraj miałam kiepski humor,najpierw zgubiłam portfel,oczywiście w środku były pieniądze i karta, tak się zdenerwowałam, dopiero po 2 godzinach go znalazłam... z tych nerwów poszłam do fryzjera, zawsze miałam fryzjerkę *dochodzącą*,ale z dnia na dzień rzuciła pracę. Najpierw byłam zdenerwowana-duży salon,dużo ludzi ale pani była taka miła,że szybko przestałam się denerwować i mi przeszło.:)
  7. Witajcie:) Ja musiałam uczyć się na kolokwium, do tego konspekt wycieczki do muzeum trzeba było przygotować.. Bo ja mam być nauczycielem:) Zawsze byłam nieśmiała, ale z dziećmi świetnie się dogaduję. Cieszę się,że praktyki robiłam jak nie miałam agorafobii bo nie wyobrażam sobie jak bym teraz cały miesiąc wysiedziała zamknięta w klasie z 30 parami oczu na sobie:) Czas zbierać się na uczelnię,ale patrząc na to co za oknem to odechciewa się wszystkiego. Pozdrawiam Was serdecznie, cieszę się z postępów i nawet tych drobnych Waszych sukcesów:)
  8. Dziewczyny cieszcie się choćby i drobnymi sukcesami, to podstawa. Nie można się zadręczać i wypominać sobie niepowodzeń. Nie wyszło? Ok, spróbuję jutro, zrobię krok więcej niż wczoraj. Nie poddawajcie się, ja też się obwiniałam, ale jak przeczytałam tę książkę o optymizmie to zaczęłam inaczej na to patrzeć. Pozdrawiam:)
  9. Moi rodzice dają mi wsparcie, ale czasem uważają,że przesadzam, wymyślam, wyolbrzymiam. I też na siłę każą mi wychodzić, wtedy-kiedy nie chcę i się boję jest to dla mnie straszne, ale po czasie widzę,że mieli rację. Najgorsze to zamknąć się w domu i poddać lękom. Ja wczoraj sama podreptałam do dentysty i wysiedziałam tam 40 minut, na fotelu. Samo pójście do dentysty jest dla mnie bardzo stresujące, więc fakt,że dałam radę bardzo mnie podbudował. Miłego weekendu wszystkim i trzymajcie w zimne wieczory:)
  10. Witajcie. Miałam komputer w naprawie, więc nie byłam na bieżąco. Bałam się,że po tym moim siedzeniu w domu już z niego nie wyjdę. Ale powiedziałam sobie,że wyjdę, choćbym miała paść z drzwiami. To chyba jedyna metoda-wychodzić na siłę. Cieszę się,że u mnie obyło się bez leków, współczuję Malamiko tych przeżyć. Ja jestem z Trójmiasta, a moje gg- 4836676
  11. Witajcie;) Co u Was? Ja byłam na uczelni,ale znów w domu się kuruję. Jeżeli chodzi o astmę to miałam parę mocnych ataków w szkole czy na uczelni, ale zawsze mam leki i jest ok. Moja babcia też ma astmę,ale ona w zasadzie kaszle cały czas,ja takich ataków nie widzę,a mamy takie same leki-widać astma,astmie nierówna. Miłego weekendu;)
  12. To jest książka Martina Seligmana, Optymizmu można się nauczyć. Bardzo fajnie się ją czyta, robi się testy na poziom pesymizmu i testuje w praktyce rady tego profesora. Ja próbuję:) Powinnam jutro jechać na uczelnię, ale na samą myśl boli mnie głowa. Mam astmę i powinnam wyleżeć do końca, ale studiować trzeba... Miłego wieczoru:)
  13. Malamika, gratuluję, ważne,że te 5 godzin dałaś radę. Czytałam książkę jak nauczyć się optymizmu i tam każą się skupiać na pozytywnych rzeczach, a na te złe znaleźć pozytywne metody wyjaśniania. Czyli nie udało mi się, ale nie dlatego, że jestem słaba i już nigdy mi się nie uda, tylko była brzydka pogoda, miałam zły nastrój, spróbuję za tydzień i dam radę. Ja to już bym chciała wyjść z domu, boję się,że po tym * więzieniu* stracę pewność siebie.. Pozdrawiam Was wszystkie i zdrowia życzę*:)
  14. Witajcie:) Ja miałam taki nieciekawy weekend,myślałam,że mam zapalenie płuc, ale dostałam antybiotyk i nowy syrop i w końcu trochę mniej kaszlę. Ale i tak siedzę w domu , przynajmniej do środy....
  15. Trzymam kciuki za uczelnię, spróbuj nie martwić się na zapas, to trudne ale im mniej o tym myślisz, tym mniej się boisz. Ja dalej kaszlę jak stary palacz, ale poszłam do piekarni, chciałam zobaczyć czy dam radę, czy tydzień w domu mi zaszkodził. Doszłam bez stresu. Ciekawe czy z uczelnią pójdzie też tak gładko? Jak na razie i tak siedzę w domu pod kocem...
  16. I jak się dzisiaj Egzaltacjo czujesz? Ja atak paniki miałam zazwyczaj na zewnątrz, siadałam wtedy na ławce, słuchałam mp3, liczyłam kostki chodnika, pisałam smsy, byle co, byle się czymś zająć i przestać myśleć. W domu zazwyczaj czułam się dobrze, ale jak chcę się zrelaksować to zapalam świeczki zapachowe, oglądam film albo słucham ulubionej muzyki. Piję też Melisanę, i nie wiem czemu ale na mnie działa idealnie, bardzo mi pomogła, albo sobie wmówiłam? Ja mam zapalenie krtani, a bardzo chcę wyjść z domu!:) Pozdrawiam was wszystkich:)
  17. Łączę się w bólu z przeziębioną- sama mam zapalenie krtani, trochę krzyżuje mi to plany, ale cóż poradzić. Miałam sporo ambitnych planów, muszę odłożyć na później. Malamika jak było na uczelni? Wiesz ja nie wyobrażałam sobie jeszcze niedawno pójścia na przystanek,ale dałam radę i sama jeżdżę na zajęcia, jeszcze z nich nie uciekłam:) Trzymam kciuki za Ciebie, wiem,że jest ciężko-ale dasz radę. Ja na zajęciach siadam blisko drzwi-jakoś mnie to uspakaja, i po prostu maksymalnie koncentruje się na zajęciach, choćby były bardzo nudne. Najważniejsze żeby nie mieć czasu na negatywne myślenie.
  18. Właśnie tak cicho, ale może to i dobrze, może mniej cierpimy na te lęki? Ja wczoraj pojechałam sama na uczelnię i wysiedziałam tam 10 godzin. Naprawdę fajnie jest być wśród ludzi. I chyba jedyną metodą jest - być może czasem brutalne chodzenie do przodu. Wejście do tramwaju, pociągu, wyjście z domu. Nie ma co się oszukiwać,że to nagle zniknie, trzeba to ignorować, starać się wyciszyć. Z czasem jest łatwiej, widzę to po sobie. Dzisiaj wyjście z domu nie jest już problemem, są cięższe chwile, ale każdy ma do tego prawo.
  19. Witam. I jak tam po weekendzie? Mam nadzieję,że u Was lepiej. U mnie w kratkę, jednego dnia mogę wszystko a drugiego siedzę w domu... Czy Wy dajecie radę wystać w kościele całą mszę? Ja zawsze stoję na zewnątrz, ale wczoraj padał deszcz, weszłam, 15 minut i już wychodzę. I potem cały dzień mam zły nastrój, jestem zdenerwowana i się zastanawiam czemu mi się nie udało? W sobotę byłam w pubie ze znajomymi, ludzi mało, a w kościele tłum i nie daję rady.
  20. Nie mam za co się obrażać:) Teraz czytam książkę Seligmana- Optymizmu można się nauczyć. Pisze on,że nerwice i depresje biorą się z pesymizmu,a optymizmu można się nauczyć. To teraz uczę się myślenia pozytywnego. Ciekawe czy da to jakiś skutek? Według niego należy wszystko tłumaczyć sobie pozytywnie a życie będzie lepsze...
  21. Ja nie skupiam się na sobie, nie jestem egocentryczką czy coś takiego. Jestem tu w sumie od niedawna i nie wiem czy ktoś życzy sobie moich rad. Skoro nie potrafię pomóc sobie to jak miałabym pomóc komu innemu? No i jestem tu chyba najmłodsza, więc nie czułabym się dobrze doradzając komuś w prywatnych sprawach. Piszę o tej dolegliwości, i moich spostrzeżeniach-daję rady np o jeździe autobusem, ale nie będę doradzać w innych sferach, bo nie wiem czy będzie to odebrane, że młoda, niedoświadczona i się wymądrza. Dlatego piszę tylko o chorobie.
  22. W zasadzie to jestem zła. Pociąg wypadł z rozkładu, stałam półtorej godziny na dworcu, nie chciałam jechać autobusem bo musiałbym się przesiadać i zadzwoniłam po tatę. Zawiózł mnie, ja wpisałam się na listę zajęć, i po 20 minutach wracałam. Na wykładach nie zostałam... Zdenerwowałam się tym staniem na dworcu... Muszę się nauczyć panować nad emocjami, bo daleko tak nie zajadę... Już u mnie w mieście poszłam na spacer, chodziłam po sklepach, 3 godziny mnie nie było. Mam nadzieję,że to było chwilowe, i potem będzie lepiej...
  23. Witajcie:) Dziś mój debiut, muszę sama jechać na uczelnię i wysiedzieć tam od 10 do 20!! kurczę mam trochę stresa:) Ale doszłam do wniosku,że niech się dzieje co chce. Trzymajcie kciuki, mam nadzieję,że wieczorem będę mogła Wam powiedzieć,że wróciłam spokojnie do domu i dalej będę chodzić na zajęcia:)Miłego dnia bez fobii, mam taką nadzieję:)
  24. Witajcie:) Mam nadzieję,że u Was idzie go lepszemu. Dziś w nocy budziłam się co godzinę, bałam się,że zaśpię i nie pojadę na uzcelnię. Rano w ogóle się nie denerwowałam,ale na przystanku zaczął się stres. 3 autobusy przejechały,a ja nie chciałam wsiąść, siostra jechała na rozdanie dyplomów i mówi,że ona musi wsiąść, a ja mam robić co chcę. I co? Wsiadłam, dojechałam do końca, bez stresu. Jak byliście może w Gdańsku wiecie jak wygląda koło dworca, tunele, mnóstwo aut i ludzi. Ale wsiadłam do tramwaju, czytałam Metro,i nawet nie wiedziałam,że już na uczelni jestem,a wydawało mi się,że droga trwa godzinami- z perspektywy domu:) Rozmawiałam z panią dziekan, jej siostrzenica też na to cierpi! Powiedziała,że jakby co mam do niej przyjść, ona mi pomoże,żebym znów roku nie traciła. Jednak zrobię tylko jeden rok, tak będzie łatwiej i spokojniej. Zajęcia dwa razy w tyg, więc powinnam dać radę. Nie będę ścigać się z moim rocznikiem i doganiać ich. Pochodziłam po uczelni i dookoła. Potem ze znajomymi na pizzę, a z powrotem wracałyśmy pociągiem. Szłam główną ulicą, pełno aut, ludzi, hałas i przestrzeń, a ja nie miałam lęku, a przeszłam 3 km na dworzec! W pociągu zero stresu, jeszcze buty kupiłam już koło domu. Tydzień temu byłam bezradna i bez nadziei na poprawę. Dużo czytałam o tej chorobie i wiecie co mi pomogło? Akceptacja, tak mam agorafobię, tak mogę się bać, ale mimo wszystko spróbuję żyć normalnie. Nie dam się zamknąć w domu, teraz to wiem. Trzeba próbować i codziennie iść coraz dalej!
  25. Witam:) A ja dzisiaj cała w nerwach, jutro muszę być na uczelni, czyli 16 km od domu. Do tego w Trójmieście remonty torów, wprowadzili zastępcze autobusy, muszę więc jechać autobusem i przesiąść się na tramwaj... Dla mnie to jak wyprawa na koniec świata. Ostatni raz na uniwerku byłam w czerwcu, dlatego teraz takie emocje. Mam nadzieję,że dojadę i wrócę w całości:)
×