Skocz do zawartości
kardiolo.pl

juuulia

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez juuulia

  1. Emma19- stresuje się bardzo, chociaż to też zależy od dnia. Np. bardzo dobry dzień miałam w poniedziałek, hmm, czyżby przez piękną pogodę? nie mam tak naprawdę pojęcia. Wtorek natomiast miałam koszmarny, jakieś totalne odrealnienie i pewność że na pewno z takim czymś sobie nie poradzę. Wczoraj znowu czułam się całkiem całkiem. Nie wiem od czego to zależy. Czy brałam jakieś ziołowe leki? Tak, ale bardzo słabe, valerin forte i tylko przez dwa dni, stwierdziłam że i tak nie czuję żeby coś pomagały. Potem miałam jeszcze iść do apteki, ale jest mi ona nie po drodze i tak się zeszło do tej pory że nic nie mam wypróbowanego. Ale muszę w końcu czegoś poszukać bo czas ucieka:/ Emma19, a Ty jak się czujesz???
  2. Emma19- rozszerzony angielski? wow, fajnie, ja też się nad tym zastanawiałam, ale stwierdziłam, że nie będę dokładać sobie więcej stresu, na pewno sobie poradzisz. A zamierzasz brać jakieś leki uspokajające przed egzaminami? Pytam się, bo obecnie ja nie biorę żadnych leków, nawet ziołowych. I myślę, że powinnam za czymś się rozejrzeć i wypróbować wcześniej co mi najbardziej pomoże. Marta, powiem Ci, że ja uważam że już wiele osiągnęłaś. Studiujesz, masz kogoś kochającego obok siebie... jesteś twarda i świat stoi przed Tobą otworem. Poradziłaś sobie w jednym z najtrudniejszych etapów w życiu i dlatego możesz być pewna że poradzisz sobie w wielu innych. Powinnaś próbować skoro tego potrzebujesz. Bezsilny- Ty też nie powinieneś tak mówić, dużo już zrobiłeś i zrobisz jeszcze więcej. Ważne że idziesz do przodu. Wiem, są takie dni że wszystko ma się gdzieś i zadaje się pytania, po co to wszystko. Nie trzeba się przejmować co mówią inni tylko robić swoje na własnych warunkach, nie bać się zmian. Co będzie to będzie, TRUDNO. Winston Churchill też zemdlał na jednym ze swoich publicznych wystąpień, bo był zestresowany, no i co, i tak jest wybitnym brytyjskim politykiem:)
  3. Martaaaa i zuzanna- podniosłyście mnie na duchu. Ja najbardziej boję się matur ustnych, bo pisemnych mniej, po prostu wejdę i napiszę, nic nie będę musiała mówić ani występować. No a przedstawienie prezentacji jest dla mnie czymś niewyobrażalnym. Nie potrafię występować, serce zaczyna mi bić jak oszalałe, mam poczucie nierealności, przygnębienia, chęć ucieczki, drżenie, czerwone ręce, no po prostu masakra. Nie cierpię jak uwaga skupia się na mnie, nawet codziennie mam poczucie takiego zagrożenia, że na lekcji będę musiała coś powiedzieć, zrobić, przeczytać przy wszystkich- jak już tak się dzieje i nie mam innego wyjścia i nie mogę uciec to staram się to ukrywać jak mogę, żeby tylko nikt nie zauważył czegokolwiek, ale i tak wiem że to widać. Marta, ale skoro mówisz że Ci się udało to może mi też się uda, jak nie zdam przez nerwicę to jestem pewna że się załamię i poddam, bo jestem już i tak skrajnie wyczerpana. Zuza, Ciebie też podziwiam, dużo rzeczy zrobiłaś z nerwicą. Mnie teraz wszyscy pytają kiedy idę robić prawo jazdy, a ja tylko odpowiadam, że nie mam teraz czasu przed maturą, a po prostu się boję. Jakbym nie miała nerwicy robiłabym wszystko co się da i pchałabym się wszędzie, bo mam duże ambicje ale lęk mnie paraliżuje i nie mogę nic zrobić :/ Emma19- też masz maturę jak ja? I jak się czujesz? Bezsilny co u Ciebie?
  4. Linnka21- rozumiem, że te problemy z przełykaniem wystąpiły całkiem niedawno i dosyć niespodziewanie? Mogę Ci powiedzieć, że moje problemy z przełykaniem zaczęły się prawie rok temu i to praktycznie z dnia na dzień. Dla mnie był to koszmar, bo ja nie mogłam zupełnie nic przełknąć, nawet miałam problemy z piciem wody i przełknięciem małej tabletki przepisanej przez lekarza na uspokojenie. Ale jak widzisz piszę to w czasie przeszłym, najgorszy okres trwał może ok. 1.5 tygodnia. To może teraz śmiesznie zabrzmi, ale znacznie poprawiło mi się po wizycie u lekarza, z którym wyraźnie się pokłóciłam, gdy próbował mi wmówić że wszystko sobie wymyślam żeby nie chodzić do szkoły, wyszłam od niego trzaskając drzwiami po nie małej kłótni. To był ostatni lekarz u którego byłam, bo później było coraz lepiej. Dzisiaj jem normalnie, chociaż powiem szczerze że nie mogę zjeść zbyt dużo na jeden raz. zuzanna777 i ewaa13- fajnie, że udały się Wam imprezy. Ale to prawda, na drugi dzień człowiek nie czuje się zbyt dobrze, może to przez alkohol i natłok wrażeń, nie mam pojęcia. Czy komuś udało się zdać maturę z nerwicą? To jest dla mnie przerażające.
  5. Hej. Bezsilny, jakoś do przodu. Właśnie skończyłam oglądać film, dosyć straszny:) A teraz się wybieram już spać. Dziś dzień nie był zły, nie rozczulałam się jakoś zbytnio nad sobą. Powiedziałam sobie że muszę być twarda. Trzeba próbować, wtedy jest większe prawdopodobieństwo że w końcu się uda. Jutro wyjeżdżam, na tydzień, wreszcie. Nie będę tu mogła zaglądać przez ten czas. Biorę ze sobą książki, mam zamiar się uczyć no i oczywiście wyciągnąć kogoś ze znajomych do kina albo na łyżwy, czyli być może wrócę z siniakami, bo od wieków nie jeździłam. Liczę na to że oderwę się od codzienności i nie będę myśleć o tym o czym myślę cały czas. Zajrzę tutaj jeszcze ok.9 rano więc jeżeli zdążysz napisać co tam u Ciebie to świetnie, a jeśli nie to przeczytam za tydzień. pozdr.
  6. Mam ferie. Wiem, że nie mogę przeleżeć tego czasu, a robię to. Myślałam że gdzieś wyjadę i tam w nowym miejscu będzie mi łatwiej, ale nie udało mi się wyjechać z pewnych przyczyn i zostałam w domu w którym się po prostu duszę, bo tutaj nie ma żadnych perspektyw, mała wieś. W domu zawsze cisza, wręcz zabójcza. Żadnych powodów do radości.
  7. No właśnie nic nie pisałeś, nie wiedziałam czy to dobrze czy to źle. Ale okazuje się że wszystko poszło w porządku, z czego się cieszę:) Coś pisałeś o niedzieli że nie była najlepsza? Hmm, niedziela niedziela... co ja robiłam w niedziele, aaa już wiem, nic nie robiłam. Spałam do 12, wstałam, ogarnęłam się, zasiadłam przed komputerem, obejrzałam 267485 filmów, a o godzinie 23 postanowiłam że od poniedziałku robię powtórki do matury, co oczywiście nie wyszło bo w poniedziałek również wstałam o 12, ogarnęłam się, zasiadłam przed komputerem i obejrzałam kolejne 267485 filmów. No ale we wtorek w końcu otworzyłam książkę, dzisiaj też. Więc już nie jestem na siebie taka zła. Kuuurcze, ze mną nie jest dobrze. Od piątku odkąd przyszłam ze szkoły zupełnie odcięłam się od świata. Nigdzie się nie pokazuje. Siedzę cały dzień w domu i z nikim się nie kontaktuje, jedynie odpisuje sporadycznie na sms-y, ale telefon też z chęcią bym wyłączyła. Siedzę cały dzień przed komputerem i oglądam co popadnie, aż mnie czasami głowa boli. A jak się kładę spać to mam natłok negatywnych myśli i mam ochotę płakać. Wszystko się nagle skumulowało. Nie potrafię odciąć tego co było i zrozumieć i zacząć wszystko od nowa. Cały czas myślę że sobie nie poradzę, że jestem beznadziejna, chyba wariuje.
  8. Bezsilny nie nakręcaj się. Nie idziesz tam za karę tylko dla dobrej zabawy. To nie na Ciebie będą patrzeć i zwracać szczególną uwagę tylko na solenizantkę. Jesteś gościem, osobą tam jedną z wielu. Skoro dzisiaj jest dla Ciebie nie najlepszy dzień, to po prostu możesz śmiało powiedzieć że np. boli Cię głowa, wtedy jak poczujesz że naprawdę nie dasz rady to będziesz mógł spokojnie wyjść za tym pretekstem. Ważne żeby mieć jakiś punkt wyjścia wtedy będziesz czuć się bardziej bezpiecznie. A poza tym pomyśl, będzie zapewne głośna muzyka, tańce itp.itd. i zobaczysz że to Ci pomoże i poczujesz się bardziej na luzie. Masakrycznie stresująca może być jakaś elegancka kolacja gdzie trzeba zachować klasę i dobre maniery, a Ty dzisiaj idziesz na zwykłą imprezę gdzie naprawdę w każdej chwili możesz wyjść, chociażby na świeże powietrze, a potem wrócić. Uwierz mi, że tutaj dzisiaj nie masz się czego obawiać.
  9. Hej:) Tak jest, nie ma obijania się, trzeba zasuwać. Ja co prawda zrobiłam sobie dwa dni wolne. Ale jutro już idę na lekcje. Nie miałam ochoty być w szkole ze względu na wspólne zajęcia z nim. I we wtorek po prostu powiedziałam że chce zostać w domu, a dzisiaj pojechałam sobie sama na małą wycieczkę i potem wróciłam tak jak ze szkoły. W ogóle to miałam ochotę wyłączyć telefon, żeby NIKT nie wiedział co się ze mną dzieje, ale jednak stwierdziłam że może to nie jest najlepszy pomysł. Czasem jednak naprawdę mam chęć zapaść się pod Ziemie. No i powiem wam że we wtorek od razu po ósmej rozdzwonił mi się telefon:) I sms-y: *gdzie jesteś*! *dlaczego Cię nie ma*! *co my będziemy bez Ciebie robić*!:) I tak przez całe dwa dni:) Mam szalonych znajomych powiem Wam:D Napisałam wczoraj że ostatnio też kłamię. No, i to nie jest śmieszne:/ Bo skłamałam mamie że nie mogę iść ze względu że się nie wyrobiłam z lekcjami, no a przecież nie o lekcje tu chodzi. Znajomym mówiłam że wyjechałam do siostry, a przecież byłam cały czas w domu. Kurcze, nie chce kłamać, a wiem że to w mojej sytuacji jest często nieuniknione. Ale dosyć o mnie. Bezsilny, czyli piszesz że masz imprezę już w tym tygodniu? A napisz mi coś więcej o niej. To jest 18 kolegi? koleżanki? Wiem że będzie dużo osób tak? Domówka? czy w jakimś lokalu? Pytam się bo ja np. nie lubię domówek. A konkretnie to czym się martwisz? Obawiasz się konkretnych osób/osoby? czy jedynie siebie i swojej reakcji? pozdrawiam
  10. Hej:) Żyje żyje:) naprawdę przepraszam że od razu nie odpisałam, ale ostatnio jestem jakoś strasznie melancholijna i nie mogłam się zabrać żeby cokolwiek sensownego napisać. Dziś też wybaczcie że nic konkretnego nie skleję, jutro napisze więcej dobrze? Bo mam sporo słów do bezsilnego i do asie25, bo wcześniej mi odpisaliście i chciałabym to utrzymać. U mnie może nie jest aż tak źle, tylko że ostatnio zaczęłam kłamać, nie chciałabym jednak zostać etatową kłamczuchą więc muszę pomyśleć jak z tego wszystkiego wybrnąć. A u Was co tam? Obiecuję że jutro napiszę.
  11. Hej bezsilny. Przepraszam że od razu nie odpisałam, ale po prostu jestem załamana i nie mam siły na nic. Dzięki też drugiemu koledze, moldy, za słowa otuchy. Ja jestem teraz całkiem pozamiatana. Poszłam dziś do szkoły tylko na jedną godzinę, napisać test i powiedziałam do siebie że wszystko mam gdzieś, wyszłam ze szkoły i pojechałam do domu, i teraz siedzę i piszę tutaj. Stało się tak nie do końca przez nerwicę, czuję się nadal beznadziejnie po studniówce, to wszystko dlatego że on w ogóle się do mnie nie odzywa, tak jakby mnie w ogóle nie było, jakbym nie istniała, powietrze. Czuję że to przez to że zauważył jaka jestem naprawdę. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Nie mogę sobie darować że weszłam w to wszystko przed wakacjami, wiedziałam przecież że kiedyś to się wyda, zwłaszcza że chodzimy do jednej szkoły, na zajęcia no i na wspólne imprezy. Myślałam wtedy że może mam szansę i że dam radę, nie dałam. Teraz chodzę po tej szkole i jedynie chcę zapaść się pod ziemie. Nie chciałam żeby tak wyszło. Bezsilny zazdroszczę Ci pani psycholog, że potrafi Ci wszystko wytłumaczyć i uspokoić. A co do tego co się dzisiaj u Ciebie wydarzyło, nie przejmuj się, wiadomo że one tak od razu nie ustąpią, dobrze że wyszedłeś tylko do toalety a nie np. w ogóle zrezygnowałeś. Tu też możesz śmiało widzieć pewien sukces i jakoś wykorzystać go na przyszłość. Zawsze jak źle by nie było, to za chwile ustępuje. Ja miałam kiedyś taki czas, że trudno mi było usiedzieć na lekcjach, to było w maju jak starszy rocznik miał matury, i wtedy ta myśl że mnie to czeka za rok tak nakręcała, że tak jak już napisałam wcześniej trudno mi było usiedzieć. Ale wiesz co jest w tym pocieszające? Że nigdy nie wyszłam. I że nic mi się nie stało. Leżałam też wtedy w szpitalu, bo nie mogłam nic przełknąć. Myślałam że już z tego nie wyjdę, ale wyszłam. To trwało bardzo długo, całe wakacje i jeszcze potem długi czas. A teraz jem normalnie, i już nie mam tych myśli że się np. uduszę. Piszę to żeby Cię jeszcze bardziej zmotywować, że wszystko pod tym względem może się udać. Czasem się zastanawiamy co jeszcze możemy zrobić żeby było lepiej, a często może właśnie nic takiego nie trzeba robić, trzeba po prostu wstać z łóżka, umyć zęby, ubrać się i korzystać z dnia. Bezsilny myślę że może Ci się udać.
  12. Ale widzę że i tak masz dobry nastrój, bardzo mnie to cieszy. Może jakoś się to przeleje na mnie:) Nie uciekłam, dotrwałam do końca, to dlaczego jest mi z tym i tak źle, kurde! Problem chyba tkwi we mnie że nic pod tym względem mi się nie potrafi ułożyć, w miłości nie mam szczęścia, cały czas dostaje po tyłku, przez to się zadręczam. Jestem za bardzo uczuciowa, za bardzo się angażuje przez to też za bardzo wrażliwa. Już mam dosyć taka być. To jest jakiś gorszy okres w moim życiu teraz. Jutro musi być lepiej.
  13. Bezsilny jak minął weekend? No i po studniówce. Przeżyłam, ale nie wszystko poszło tak jakbym chciała. Na sali byliśmy już przed 19, mieliśmy ostatnią próbę, myślałam że będzie dobrze. Ale jak wybiła godzina 20 i zebrało się multum ludzi to nagle włączył się stres. Czułam jak się cała trzęsę, przerażenie w oczach.., wiem że partner to widział, nie mogłam nad sobą zapanować. Jak zeszliśmy z parkietu poczułam ulgę, ale czuję się z tym źle że tak wyszło:( Potem jedliśmy z jego klasą, po prostu jeszcze ręce mi się trzęsły, nawet nie mogłam spokojnie zjeść, to tez było widać. Na dodatek zrozumiałam, że już naprawdę mu w ogóle nie zależy, i teraz oczywiście tkwię w przekonaniu że jestem beznadziejna i że naprawdę żałuje że ze mną poszedł, może przyniosłam mu tylko wstyd. Na poprawinach powiedzieliśmy sobie tylko cześć, nawet nie rozmawialiśmy. Nie chce mi się iść jutro do szkoły, kompletna klapa.
  14. Dzień dziś miałam dziwny... ale to nie tylko przez nerwicę. Byłam w szkole, miałam próby poloneza, pokłóciłam się z partnerem studniówkowym, o mało się nie popłakałam z tego wszystkiego, miałam dosyć, potem wieczorem znowu próby poloneza(niedawno wróciłam), udało nam się pogodzić, ale chyba tylko dlatego że mam łagodny charakter, bo za nic nie można się dogadać nigdy z tym uparciuchem. Jutro studniówka, chyba wszystko zapięte na ostatni guzik, parkiet śliski jak nie wiem co, jak się przewrócę to będę najsławniejsza w okolicy:) I co jeszcze mogę dodać, może to że nie mam mimo wszystko jakiegoś najgorszego humoru teraz. Tak sobie myślę, że gdyby nie nerwica to byłabym 100% optymistką, bo chyba nawet nią jestem tylko ta nerwica mnie blokuje. Bezsilny a jak Twój dzień?
  15. Bezsilny, myślę że powinnam dać radę. Myślę że mam ku temu przyzwoite warunki:) Trochę pewniej czuję się po tej próbie, udało nam się nawet porozmawiać i wyjaśnić kilka kwestii z moim partnerem że tak powiem. Ale stres i tak przyjdzie przed samym występem. Ale na szczęście jeszcze go tak bardzo bardzo bardzo nie czuję, chyba poczułam jakąś motywację.
  16. Ja właśnie wróciłam do domu ze szkoły, i niedługo jadę z powrotem na próbę poloneza, mamy dzisiaj pierwszą próbę już na sali bankietowej. Jeszcze tam nie byłam, ponoć jest bardzo piękna, ja mam jedynie nadzieje że tak piękna sala nie przyniesie mi jeszcze więcej stresu, bo często to też na mnie w jakiś tam sposób wpływa negatywnie. Spróbuje sobie wyobrazić jak to mniej więcej będzie wyglądać i czy podołam. Mają być wszyscy, wszystkie trzecie klasy, a jak moja klasa będzie tańczyć to przecież reszta jakieś 2/3 będzie się patrzeć. Ehh, oby ta próba mnie zmotywowała, a nie pogrążyła. Bezsilny ja też myślę że robisz bardzo duży krok przed siebie. Nie patrz na rodziców, powinni też Cię wspierać, ale skoro nie to chyba mało rozumieją tą całą sytuację. Piszesz, że chciałbyś mieć kogoś przy kim byś czuł się swobodnie, powiem Ci szczerze że ja też. Mam znajomych, ze szkoły i nie tylko, mam fajną rodzinę, ale z NIKIM o tym nigdy nie rozmawiałam, po prostu nawet nie chce tego, a blokuje mnie to że strasznie chce być postrzegana jak normalny człowiek, i chociaż często mi to nie wychodzi to nie umiałabym się przed nikim znajomym otworzyć i wszystko powiedzieć. Ehhh. Odezwę się jakoś wieczorem po próbie.
  17. Akfe83- Tak właśnie staram się myśleć, że oby tylko zacząć tego poloneza to później może jakoś będzie lepiej, ale zapewne będę tam jak jakaś galareta, przynajmniej właśnie na początku. Jeszcze jakiś miesiąc temu było wszystko dobrze między nami, uzgadnialiśmy że idziemy razem, tylko że zdarzyło się przykre nieporozumienie i wszystko się rozleciało. Niby się pogodziliśmy i uzgodniliśmy że pójdziemy na studniówkę po koleżeńsku. Napisałam niby, ponieważ nasze relacje nie są już tak dobre jak kiedyś, trudno nam się rozmawia, ja cały czas mam wrażenie (przez niskie poczucie własnej wartości) że może on wolałby iść z kimś innym i to nie ułatwia mi sprawy. Ja nigdy nie powiedziałam mu że mam nerwice, nie mam pojęcia czy przez ten cały czas udało mu się to zauważyć, w każdym bądź razie strasznie boję się że narobię mu jakiegoś obciachu.
  18. Cześć bezsilny! Już myślałam, że nikogo znajomego tu już nie spotkam, inne osoby z którymi wcześniej pisaliśmy chyba przestały tu zaglądać, w każdym bądź razie nic nie piszą. Ja ostatnio też po długim czasie tu znowu zajrzałam. Radziłam sobie, ale znowu pojawił się na drodze kolejny duży problem. Mam w ten weekend studniówkę. Boję się jak nie wiem co, bo polonez, bo publiczność... i były chłopak z którym idę. Pisałam kiedyś dużo o nim, nie wiem czy pamiętasz. Dużo się pozmieniało pod tym względem - na gorsze. I to wszystko składa się na WIELKĄ PANIKĘ. Dobrze słyszeć że u Ciebie wszystko dobrze i że idziesz we właściwym kierunku, wyszedłeś na prostą. Kibicuje Ci, że w 100% uda Ci się i będziesz taką nadzieją tutaj dla wszystkich. Pisz dużo co u Ciebie!
  19. Cześć wszystkim. Mam 18lat, nerwice i za tydzień studniówkę. Zaczynam panikować. Jak myślę o tym to zaczyna walić mi serce. Zaczynam wątpić czy dam radę zatańczyć poloneza przed tak dużą publicznością, na dodatek z partnerem z którym kiedyś osobiście byłam, a teraz nie mam zbyt dobrych relacji. Jak mogę opanować ten strach i przeżyć tą noc nie robiąc nikomu obciachu? :/
  20. Hej. Znowu trochę dawno tu nie pisałam. Krzysiek ja też mam 18 lat. Nerwowa zaczęłam być od podstawówki, i tak jakoś zostało. Nawet nie wiem skąd to wszystko się wzięło. Nadal paniczny strach przed jakimikolwiek wystąpieniami publicznymi, poddenerwowanie przed tablicą w szkole. Matura niedługo, a ja najbardziej boje się egzaminów ustnych, że z tego wszystkiego nic tam z siebie nie wyduszę. Teraz ogólnie mam doła. Z ważną dla mnie osobą przeszłam na relacje koleżeńskie, przez własną głupotę i przez zaniżone poczucie własnej wartości. Uwierzyłam plotkom, które okazały się nieprawdą przez co nawet nie dałam mu się obronić i wytłumaczyć. Chodzimy do tego samego liceum, nie do tej samej klasy ale mamy ze sobą jedne wspólne zajęcia z języka. Odkąd zostaliśmy parą to jak chodzę na te zajęcia razem z nim to strasznie się denerwuje. Jak mam coś przeczytać to głos mi się załamuje, jakoś próbuje to ukrywać, ale tak naprawdę nie wiem jak to wygląda z zewnątrz i co on tak naprawdę o mnie myśli. I ostatnio jak znajome mi powiedziały że on powiedział komuś ze jestem drętwa to załamałam się. Potem okazało się (tak jak pisałam już wcześniej) że ktoś to przekręcił i to wcale nie było tak. Teraz mi powiedział, że nie chce mnie zranić i że lepiej będzie jak zostaniemy kumplami. Teraz tak sobie siedzę i myślę, że może on zauważył jaka jestem i miał okazję żeby to skończyć? Mieliśmy iść razem na studniówkę, a teraz w końcu po tym co się teraz stało nie wiem co z nią będzie. Powiedział żebym się zastanowiła czy chce z nim iść. Nie wiem co zrobić, cały czas myślę że może on już nie chce ze mną iść bo myśli że się tam zestresuje albo coś. Tak bardzo chce z nim iść, a sama sobie nie ufam i nie chce mu tam przynieść wstydu. ehhh:(
  21. Właśnie wróciłam:) Było CUDOWNIE! Boże jak się teraz świetnie czuje, czuje że wszystko mogę, naprawdę wszystko!:) Pokonałam ją i dałam radę. Czułam się naprawdę świetnie, zjadłam rosół potem drugie danie, byłam normalna. Z tego względu że nikogo oboje za bardzo tam nie znaliśmy to wyszliśmy wcześnie i pojechaliśmy do niego. Porozmawialiśmy i powiedział mi że jestem piękna, mądra, a najbardziej podziwia i uwielbia we mnie to że mam takie optymistyczne podejście do życia i cały czas się uśmiecham. Te usłyszane słowa dały mi dużo siły, teraz czuje się jak nowo narodzona i wiem że mogę wszystko. Wy też uwierzcie że może być inaczej, bo naprawdę może być inaczej, może być CUDOWNIE:) Nie ma się czego bać, świat jest piękny!:)
  22. Hej! Jutro mam to wesele. Dzisiaj rano panikowałam, ból brzucha i ogólne osłabienie, ale byłam na wszystkich lekcjach i potem zrobiło mi się lepiej. Jak wróciłam do domu o 16 to też miałam straszny ból brzucha z nerwów i zaczęło mnie coś kuć w prawym boku i tak do tej pory. Chociaż teraz nie czuje się już tak bardzo poddenerwowana. Siedziałam dziś na ławce czekając na autobus do domu i wtedy czułam się bardzo dobrze, czułam i myślałam sobie że dam jutro rade, może dlatego że siedziałam na rześkim powietrzu. Jak wróciłam dobry nastrój prysł jak mydlana bańka. Jula ja też jestem Jula:) I też mam 18 lat. Zauważyłam że niedawno dopiero tutaj napisałaś. Idę jutro na wesele z chłopakiem, to jest nasza pierwsza wspólna impreza a on nie wie o moim stanie samopoczucia. Jutro rano spanikuję. Będą jego rodzice, którzy podobno są bardzo ciekawi mnie. Ciekawe czy im się spodobam jak będę trząść się przy stole i nie będę mogła nic przełknąć z tego wszystkiego. Myślę że jutro to już wszystko całkiem pryśnie. Zabrnęłam zbyt daleko, przecież dobrze wiedziałam że nie mogę przebywać w takich stresujących sytuacjach a się sama w taką sytuację wpakowałam, przecież mogłam mu odmówić i mieć święty spokój, jakoś bym się z tym pogodziła:/ Niby powtarzam sobie, że jakby coś to mogę w każdej chwili wyjść stamtąd, ale w głowie wiem że nie starczy mi odwagi żeby to zrobić. Mam w myślach tylko ten najgorszy schemat, że się całkowicie zbłaźnię i to na całości. To całe siedzenie przy stole i jedzenie mnie najbardziej stresuje, bo w takich sytuacjach stres nie tak łatwo ukryć, bo przecież trzeba coś zjeść. Modlę się, żeby stał się jakiś cud...
  23. O, hej bezsilny. Też dawno się nie odzywałeś. Piszesz że powinnam mu o tym powiedzieć... bardzo chciałabym nie mieć przed nim tajemnic, tzn. tej jednej okropnej tajemnicy. Znam ją tylko ja, ale czuję, że ona cały czas między nami jest nawet jeżeli on nie ma o niej zielonego pojęcia. Niby jest wszystko w porządku, a jednak coś jest nie tak. Chodzi o to, że przez to wszystko co się ze mną dzieje ja utrzymuje cały czas pewien dystans między nami. Czasami czuję że bawimy się w kotka i myszkę. Często mam pretensje o to, że w szkole w ogóle nie ma dla mnie czasu, że nie mamy okazji dłużej porozmawiać... a przecież tak naprawdę to też moja wina. Przecież to ja często przed nim zwiewam tłumacząc sobie że źle się czuję, często go odpycham jak mnie obejmuje i patrzą inni. Mam tak niskie poczucie własnej wartości, że cały czas się zastanawiam: ale wybrał... Np. jak mamy wspólne zajęcia siedzimy osobno, chciałabym siedzieć z nim ale nie mogę, jeszcze bardziej bym się stresowała. To są niby małe błahostki, ale one tworzą jednak coś takiego wielkiego co tworzy pewną granicę między nami, a ja próbuję każdego dnia i nie daję rady tego przełamać, a chciałabym chodzić pewnie, z podniesioną głową i być zdecydowana, a ja cały czas robię się na szarą myszkę. Ahh... Nigdy nie chodziłam na psychoterapie, chodziłam jedynie w wakacje prywatnie do pani psycholog. Też za bardzo do mnie nie trafiała, skupiała się na czymś innym i czułam że to wcale nie dotyczy mojej nerwicy. Postanowiłam nie zostawiać u niej więcej stów i zrezygnowałam. Nie wiem, może źle zrobiłam. Hmm, bezsilny chciałabym Ci jakoś doradzić, ale sama nie wiem, nic Ci nie szkodzi na to chodzić. Wiadomo, prywatnie się leczyć trzeba mieć kasę, a z tym wiadomo trudno. Trudna sprawa... no ale trzeba coś działać.
×