Cześć i czołem,
przeleciałem przez kilkanaście stron tego wątku. Pozwolę sobie dołączyć do zespołu jednorożców.
Te same objawy i szukanie przyczyn od ponad roku.
Kardiolog (ekg, echo serca, 2x holter), gastrolog (gastroskopia, kolonoskopia, tomograf jamy brzusznej), endokrynolog (komplet badań+tarczyca ), badanie tężyczki, lekarz rodzinny, usg ,badania na pasożyty, borelioze, itd itp.
49 lat okaz zdrowia, jedyne co udało mi się wychwycić razem z kardiologiem to niedobór potasu i z gastrologiem zapalenie żołądka.
U mnie zaczęło się od złego samopoczucia - miałem takie ataki, że zaraz będę miał zawał i zejdę z tego świata.
Potem włączyły się jeszcze skurcze.
Z ambitnego górskiego kozła (przez ostatnie 6 lat min 60 km wędrówek po górach w tygodniu) teraz jestem jak stary dziad. Kondycyjnie jest nieźle ale jak mnie raz szarpie to mam zjazd nastroju na min. godzinę.
Cały czas czuje napięcie i jestem spięty czekając kiedy znowu się te skurcze zaczną. Np. dzisiaj przez cały dzień było spoko ale teraz siedząc przy komputerze mam takie serie skurczy w żołądku i serducho zatrzymuje się na sekundę.
No i człowiek się nakręca.
A jak się człowiek nakręca to się spina. I wtedy żołądek, przepona i nerw błędny dostają wariactwa.
Taka jest moja teoria jak na razie.
Stwierdziłem, że chyba trzeba będzie spróbować zażywać coś na uspokojenie.
Raz zażyłem hydroksyzyne to miałem uczucie jakby mi ktoś w żołądku rozwiązał sznurki i poszedłem od razu spać.
Tutaj polecam ciekawy wywiad :
Pozdrawiam