Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak żyć i funkcjonować normalnie z nerwicą lękową


Rekomendowane odpowiedzi

Gosia, strach przed smiercia jest naturalny. Bardzo czesto nadmierny, wyolbrzymiony dotyczy ludzi z nerwica. Bardzo mlodzi ludzie go nie znaja, zaczyna sie w ok. 30 roku zycia. Ale w nerwicy jest spotegowany. Genialny Antoni Kepinski w swojej ksiazce *Lek* napisal, ze ludzie w leku sa uwiezieni pomiedzy strachem przed zyciem a strachem przed smiercia. I wlasnie tam jest nerwica. Ludziom wierzacym jest latwiej, bo ufaja, ze po drugiej stronie cos na nich czeka. Niewierzacym jest trudniej. Nie ma innego wyjscia jak zaakceptowac, ze wszyscy jestesmy smiertelni i musimy umrzec, jedni wczesniej, inni pozniej. Poki co medycyna nie wymyslila niczego na smierc :) Godzic sie z tym kazdego dnia i myslec, ze na pewno umrzemy. Modlic sie, zeby na starosc :)

Odnośnik do komentarza

Hexe ale ja to wiem, niby rozumiem a durnie się boję!! tłumaczę sobie to jak mogę, gadałam z dziadkami o śmierci bo są juz starzy i nic.. no nic nie działa. Masz rację że boimy się i żyć i umierać , ale u mnie jeszcze dochodzi o czym nie wspomniałam po południu strach przed starością!! bo człowiek stary to tylko mu idzie do śmierci i to jest dla mnie głupie. Jestem katoliczką, chodzę do kościoła modle się i nadal jestem że tak to powiem głupia!! to jest okropne i mnie strofuje. Może dla kogoś wydaje się to śmieszne ale dla mnie to coś co mnie codziennie gnębi... czy ktoś też podobnie ma jak i ja?? mam nadzieję że z czasem to mi przejdzie i zaakceptuję śmierć..

Odnośnik do komentarza

Egzaltacja - to normalne, ja tez nie chce opuszczac mojego dziecka. I tez nie chce umierac teraz. To, ze staram sie zaakceptowac smierc nie znaczy, ze na nia czekam. To bardzo trudne. Duzo osob pracujacych na co dzien ze smiercia -lekarzy, pielegniarek, wolontariuszy w hospicjach, mowi, ze nikt nie chce umierac. Nawet terminalnie chorzy staruszkowie. A z kolei znam przypadki, kiedy chorzy badz starzy chcieli. To zalezy od czlowieka. Freud pisal, ze kiedy umieraja nam rodzice to jakby ktos zdarl zaslone i przestajemy czuc, ze mamy ochrone. Poza tym kiedy rodzisz dziecko zaczynasz dostrzegac swoje relacje z rodzicami inaczej, juz przez swoje doswiadczenie. I inaczej widzisz smierc. gosia - wszystko to sa naturalne przemyslenia, nie tylko w nerwicy. To wcale nie jest glupie.

Odnośnik do komentarza

Napisałam to w kontekście tego co wcześniej inni pisali, jeśli podczas pikawki bałam się śmierci to z tego względu, żeby jej nie zostawić takiej małej... dzisiaj cały dzień mam takie chlupoty w klatce, to o czym kiedyś pisaliśmy, takie ruszające się kulki, pęcherze powietrza czy jak tam każdy czuje, nic się takiego wtedy nie dzieje, ale przez chwilę wszystko jakby zamiera, jest chlup, nie mogę ani wypuścić powietrza ani wciągnąć, niemiłe to, dawno tego nie miałam... wysypka wciąz mnie dopada, zwłaszcza wieczorem, muszę czymś jednak sie denerwować i nawet o tym nie wiem

Odnośnik do komentarza

Dziewuszki jestem wypruta..i fizycznie i psychicznie.. dzis i wymioty i ból brzucha chyba szukam jakiejś lekkiej dietki,, mimo że lekko jem poszukam czegoś jeszcze.. i nagadałam się ze znajomą o moich lękach i padam z nóg. Dzięki za pocieszenie Hexe, podnosicie mnie na szczęście na duchu . Egzaltacjo cóż za wysypka? może jakieś uczulenie? Justa zawsze jak tu zaglądam to o Tobie też myśle ;) (że czytasz, śledzisz wątek) obyś nie odreagowała stresu.

Odnośnik do komentarza

Ech...egzaltacjo biedna,przeczekaj jakos,albo sobie ulzyj tabletka,ja dzis musiałam wziasc poł propranolou...i mi ulzyło,bo cos sie dzieje z lekka....,hexe,ja tez robiłam niedawno prolaktyne,ta tarczyce genetyczna,i wszysto w normie o dziwo,spodziewałam sie złych winikow,..kurde boli mnie dziwnie tył głowy,jakby kosci czaszki czy cos... hexe a co to za test obciazeniowy???

Odnośnik do komentarza

Justa, osoby ktore maja za wysoki poziom PRL (a ja mam, mialam 6 lat temu tez) sa badane czy podniesiona p. to objaw czynnosciowy (od stresu i zaklocen z innymi hormonami) czy organiczny. Pobiera sie krew na czczo, ja akurat w 21 dniu cyklu, bo robilam i inne hormony, podaje sie Metoklopramid, ktory ma wplyw na dopamine i tym samym na prace przysadki mozgowej (bo to ona produkuje prolaktyne). To jest lek na wymioty :) ale dziala na receptory dopaminowe. Po godzinie od przyjecia tabletki pobiera sie krew znowu. Zasada jest taka - jezeli prolaktyna jest podwyzszona na czczo, a po podaniu leku zwiekszy sie - patrzy sie ile. Jezeli do 5x - norma. Jezeli od 5x10 razy - ma sie tzw. hyperprol. czynnosciowa i leczy sie to lekami. Jak w ogole sie nie zmienia - to jest problem organiczny, czyli najczesciej mikrogruczolak przysadki, czyli lagodny guz. Wtedy robi sie rezonans przysadki (wychodza takie w ok. pow. 3 mm) i jezeli jest guz i PRL na czczo wysoka - sie go wycina. Uf :) Dzis bylo niskie cisnienie, mnie tez bolala glowa.

Odnośnik do komentarza

Hej, wtedy jakoś przeszło, ale kiepsko się czułam, potem w nocy znowu się obudziłam i miałam kolejny atak, w nocy postanowiłam, że nie pójde do pracy bo nie jestem w stanie, bałam się panicznie, że mnie tam dopadnie, ale noc zawsze najgorsza jest dla mnie jak coś sie dzieje, rano wstałam i nie miałam już tak ponurych mysli, stwierdziłam, że nie zamkne się w domu i że normalnie jadę do pracy, czwartek przeżyłam jakoś, chociaż do samego wieczora nic nie jadłam, od rana mnie mdliło i bałam się że jak zjem to zwymiotuję, czyli stare obawy powróciły w pełni, było mi słabo i kręciło mi się w głowie, miałam wrażenie, że zemdleję... dzisiaj lepiej, spałam normalnie w nocy, boli mnie tylko głowa od kilku dobrych dni, ale może jakis wirus próbuje mnie zaatakowac a może pogoda, a może to, że jestem w drugiej połowie cyklu... nie wiem sama, kobiety czy wy też macie jazdy przed okresem ? u mnie wszystko się nasila jak diabli :( zaczęłam kilka miesięcy temu prowadzic zapiski kiedy mnie dopada atak i jeśli się pojawia to jest to określony dzień cyklu, zawsze ten sam... badania niby robiłam i nic z nich nie wyniknęło, może ten mój ginekolog do bani jest ?

Odnośnik do komentarza

Wiem Hexe wiem.... ale u mnie to jakoś jest mega nasilone ale pal licho napięcie, mam tachykardię właśnie wtedy... dzisiaj miałam nieprzyjemną dla mnie rozmowę... usłyszałam od bliskiej mi osoby (nie męża) pytanie *czy terapia ma sens, czy mi pomaga, czy muszę chodzić co tydzień i wydawać tyle pieniędzy.... bo tak ciężko i dużo pracuję a noszę pani psycholog tyle kasy...że za bardzo się zapętliłam w te terapię, że za bardzo się wczuwam, a o czym my tam rozmawiamy itd* i żeby była jasność to sama na to zarabiam, nikogo nie prosimy z mężem o pomoc, zrobiło mi się bardzo niemiło, czy ja naprawdę niepotrzebnie chodzę ? czuję poprawę, a to że bywa gorzej to jeszcze chyba nie jest powód żeby rezygnować, czuję się po takiej opinii jak dziecko we mgle, mam wrażenie, że najlepiej a raczej najwygodniej to byłoby mi zaserwować tabletkę szczęścia i po problemie, poza tym nie mam ochoty mówic nawet męzowi o czym rozmawiam na terapii, czy ja mam jakieś mylne odczucia ? czy powinnam opowiadać bliskim o czym rozmawiam ?

Odnośnik do komentarza

Egzaltacja, znam temat. Jezeli moge Ci poradzic - nie opowiadaj nikomu o tym o czym rozmawiasz na terapii. To jest intymne i dotyczy tylko kontaktu z psychologiem. Pomysl o tym tak, ze terapeuta nie opowiada nikomu o tym, o czym rozmawia z pacjentami, nie liczac superwizji, ale to co innego. Ludzie, ktorzy pytaja o to co robisz w czasie sesji nie maja pojecia czym jest terapia i traktuja to jak wyjscie do kosmetyczki. Co do uwag o jakosci, celowosci czy efektach terapii - to nie jest magiczka pigulka, o ktorej piszesz. Czasem terapia trwa latami. Ty sie zmieniasz stopniowo i stopniowo zmieni sie Twoje zycie. Jezeli sie komus to nie podoba - nie musi byc z Toba w relacjach. To Twoja sprawa ile na to wydajesz - jedni pala, inni pija, trzeci graja w karty, ja wole chodzic do psychologa i zawsze tak odpowiadam. Moja przyjaciolka w trakcie jakiejs rozmowy tez wyglasila tyrade, ze niepotrzebnie chodze do psychologa skoro mam nawroty, ze grzebie sie w dziecinstwie i po co to, powinnam zyc tym co nadejdzie. Sama wymaga terapii i jest z b. nieodpowiednim i groznym dla niej facetem. Kiedys bym sie oburzala na take zdanie, probowala wojowac z jej opinia. A dzis - wysluchalam, nie skomentowalam, robie swoje. Nie jest mi latwo, ale robie cos ze swoim zyciem. Ona nic. Pozyjemy zobaczymy. Ten sie smieje kto sie smieje ostatni.

Odnośnik do komentarza

O tym, że chodzę do psychologa wie tylko mąż i moi rodzice, nigdy nie opowiadam o czym rozmawiam i to chyba też dla niektórych jest problem, ja mam już większą świadomość co i jak i że to musi trwać, natomiast właśnie mam wrażenie, że ta osoba najchętniej dałaby mi pigułkę szczęścia i już, powiedziałam, że to moje pieniądze, mój czas, moja decyzja, ale obraąoną minę drugiej osoby musiałam pooglądać i co wysłuchałam to wysłuchałam, generalnie wniosek został wyciągnięty mniej więcej taki, że wydaję pieniądze i jeszcze jestem nakierowywana nie w tę stronę, no bo przecież to niewłaściwe, że analizuje sowje uczucia i te stare i te nowe i tak się wczuwam.... przykro mi zwyczajnie

Odnośnik do komentarza

..to nieszczesne trawienie,to ono jest odpowiedzialne za nasze stany,zle podchodzimy do wiel spraw,ale tak sie nauczyłysmy głupio i cierpimy,.tez sie wkurzam na siebie o to...trzeba to zmienic i moze terapia troche pomoze,choc nie wiem juz sama....cczytam sobie Was kochane i to takie łeden koło,czy ktoras napisze?słuhajcie ja juz jestem zdrowa,nic mi nie jest,mam wszsytko w dupe!!!???

Odnośnik do komentarza

Okropnie sie czuje od 3 dni, mam cos grypopodobnego, jadę na theraflu i syropie przeciwkaszlowym i zamiast lepiej jest mi gorzej :( i jeszcze nerwy mi sie poruszały, brzuch boli, biegunka i lęki od nowa wróciły.. czy moje zycie takie już zostanie? ja chyba nigdy z tego nie wyjdę, bo straciłam wiarę że sie wyleczę, i jeszcze okresu cholera nie mam i kolejny miesiąc walki o ciążę pójdzie się je...ć Powiem Wam że mam dość, jestem taka słaba że ledwo oddycham .. ciągle myślę o moim marnym życiu, mnie to już chyba nic dobrego nie spotka, codziennie bede budzić się z uczuciem jak dzis będzie? czy przyjdzie czy nie? Chyba wszystkie jesteście silniejsze odemnie , jak was czytam to mam takie poczucie, . Hexe co myślisz o wizycie u gastrologa? (tam mnie jeszcze nie było) ja już prawie nic nie moge zjesc bez bólu brzucha i wizyty w toalecie,, może są jakieś magiczne proszki?

Odnośnik do komentarza

Gosia, mysle, ze to co sie dzieje u Ciebie z zoladkiem jest nerwicowe. Nie ma magicznych proszkow, lekarz moze Cie zbadac na obecnosc Helicobacter p., moze zlecic gastroskopie (jezeli jest prawdopob., ze jestes w ciazy, to nie zleci). Wszystko co moze dac teraz - na nadkwasote, na zwiekszenie laknienia, ew. antywrzodowe czy Ranigast w wersji na recepte - wyklucza sie branie w ciazy. Mysle, ze najlepiej pic siemie lnianie i melisse, nie jesc ostrych, kwasnych i rzeczy przyspieszajacych perystaltyke jelit (kawy, duzej ilosci nabialu - zwlaszcza mleka, oliwy z oliwek, avocado). Jak sie uspokoisz to uspokoja sie i Twoje bebechy :) pij duzo, zeby sie nie odwodnic, najlepiej Muszynianke. Teraz biegunke moga tez powodowac leki, zwlaszcza syrop.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×