Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Hej ! Rzeczywiście gór u nas pod dostatkiem :).Marciszów jest jakieś 10 km ode mnie. Góry maja swoj urok i z reguły trafiamy na dobra pogodę, w tym roku niebo nawet w tych wysokich partiach gór było błękitne / co się rzadko zdarza/. Jako młoda dziewczyna uwlebiałam jeżdżić nad morze, teraz zdecydowanie wolę góry. W zeszłym roku bylismy nad Bałtykiem.Niby ma on swój urok, ale nie potrafę już biernie wypoczywać, no bo ileż można leżeć na plaży i chodzić wzdłuż brzegu, widoki ogolnie bardzo podobne. Natomiast góry są takie, że momentami dech zapiera. Zresztą najlepiej samemu zobaczyć, zapraszam do siebie :))Niewiem jak wy , ale czy duże miasta też was męczą ? Ja pierwszego poważnego ataku lęku dostałam w Paryżu. Wycieczka szkolna - szykowania dwa tygodnie, ukochany mężczyzna u boku - cóż trzeba było więcej ? Pierwszy dzień spoko - jakieś bole głowy, ale tłumaczyłam sobie zmiana klimatu, noc nieprzespana , tabletka typu apap i po krzyku. Wieczorem imprezka - śmiechu cała beczka. Drugi dzień - zwiedzanie zabytków. Już przed wejsciem do Wersalu, czułam dziwny niepokój, ale to był dopiero poczatek. Kolejne wizyty w muzeach, kościołach , a ja czuję się coraz gorzej. Nagle zrobiło mi się słabo, niedobrze, musieli mnie położyć na ławce w kosciele.Oblał mnie zimny pot i taka telepawka nie do opanowania. Poleżłam jakąś chwilę niby trochę przeszło, ale do ideału było BAAAARDZO daleko. Po przyjeźdźie do hotelu, psychotrop i na drugi dzeiń - nówka nie smigana. Od tamtej pory odpusciłam sobie zwiedzanie miast - a jak to wyglada u Was kochane dziewczyny ? Pozdrawiam serdecznie:)
Odnośnik do komentarza
Reniu,masz rację góry to jest to,chociaż w górach nie byłam już ze.....20 lat,bo raz ,że daleko,dwa to ciągła nerwica , a to dzieci były małe itp. itd. Ale tak dzisiaj jakoś się rozmarzyłam,kurcze czemu by nie ,raz się w końcu żyje.Może latem....... Póki co , zdawalam się polskim Bałtykiem .Teraz jak mamy otwarte granice to latwiej nam się wybrać do Niemiec w ub. roku byłam w Berlinie.Muszę powiedzieć,że miasto jest ogromne i robi wrażenie ale nie dla mnie .Ten zgiełk, hałas,tysiące ludzi na ulicach ,ogrom sklepów i wystaw doprowadza do zawrotów głowy dosłownie i w przenośni.Dlatego też wolę mniejsze miejscowości ,zresztą urodziłam się i wychowałam na wsi.Od 12 lat mieszkam w mieście i chociaż Gorzów wielkością jest zbliżony do Wałbrzycha to czuję się w nim tak jakaś stłamszona,brakuje mi swojego podwórka i takiej swobody.Człowiek jest ciągle pod obstrzałem sąsiedów.To narazie.
Odnośnik do komentarza
no ja to kocham morze...ale nie dla leżenia plackiem na plaży (zresztą przy mojej córci nie ma możliwości poleżenia , ba nawet usiedzenia w jednym miejscu przez dłużej niż minutę )nad morzem wspaniale się czuję i odpoczywam zresztą moja mała alergiczka też :) ...w górach byłam raz bardzo dawno temu , nie powiem żeby mi sie nie podobało ale ....mieszkam w centralnej Polsce a więc w góry czy nad morze kawał drogi ...teraz po tym zawale to nie wiem kiedy zobaczę moje kochane morze :(:(:( jak wracaliśmy w tym roku to 11 godzin no bo korki a i z dzieckiem nie da rady inaczej jechać ) Też nie lubię wielkich miast, chociaż latem nad morzem to wszędzie tłoczno ale tam gdzie my jeździmy jest naprawdę do wytrzymania( w tym roku jedliśmy pyszne obiady właśnie u JAGÓDKI :):):): mam kawałek własnego a właściwe i wspólnego podwórka ...chociaż chyba wolałbym w bloku Jagódko ... bo to człowiek coraz starszy a to śnieg trzeba odśnieżyć, zresztą przy domu zawsze jest co robić ...tylko coby było komu to robić ...teraz u mnie w domu nie ma kto robić jak ja nie bardzo mogę a co dopiero na podwórku ?..... czuję się dziś wyjątkowo kiepsko - do poczytania !
Odnośnik do komentarza
Hej!Ja już nie spię, nie śpię...Wogólę ostatnio coś źle sypiam w nocy a wieczorem to mi oczy same się zamykają.Ewa .,to się zamieńmy miejscami zamieszkania ,oj, jak ja bym znowu chciała mieć swoj ogródek.Można mieć działkę,ale to nie to samo ,trzeba dojeżdżać a pod domem to co innego. Dzisiaj u mnie również zapowiada się piękny , słoneczny dzień i jutro ponoć też.Trzeba będzie gdzieś się wybrać z domu , może na wieś.Powdychać trochę świeżego powietrza , a wogóle to mogłaby być już wiosna.
Odnośnik do komentarza
Hej kobitki ! U mnie aura za oknem piękna, a somopczucie do bani :(Odliczam godziny do 15,30 i do domciu. Dostałam od koleżanki breloczek * oby do piatku * i dzięki temu jakoś funkcjonuję. Ja na szczęście od dwóch lat mieszkam w domu z rodzicami - uwielbiam to miejsce. Przede wszystkim - cisza, spokój, las w poblizu, ogródek wspaniali sąsiedzi czyli kolejny powód by się cieszyć prawda ? A to * paskudztwo * niszczy nam najlepsze lata zycia i weź tu się z taką zaprzyjaźnij:(Trzymta się
Odnośnik do komentarza
Hej.Wchodzę dzisiaj na forum a tu niespodzianka.Reniu dobrze, że zmianiłaś temat ,może taraz więcej osób dołączy się do dyskusji.U mnie od dwóch dni znowu dół.Najgorszy jest ten niepokój i to kręcenie w głowie.Chociaż kilka dni miałam lepszych może to za sprawą leków bo bez nich to nie dałabym w życiu rady.Wiesz i tak cię podziwiam,że pracujesz.Czy w pracy wiedzą o twojej chorobie?A co na to twoi najbliżsi?Bo ja to wczoraj z mężem miałam małe spięcie.On uważa, że powinnam pójśc do pracy.Tylko do jakiej?Kiedy na samą myśł nogi mi się uginają.Przecież właśnie przez chorobę odeszłam z pracy , bo poprostu nie dawałam rady.Dochodzę do wniosku,że otoczenie nas rozumie tylko pojąć nie może Jak jest nam ciężko to tylko my rozumiemy.Boże , ile ja z tego powodu wylałam łez.Tak chciałabym żyć normalnie, jak kiedyś, bo teraz to jest takie odliczanie o rana do wieczora i od wieczora do rana i walka o przetrwanie. Zobaczymy co będzie dalej, czas pokaże. To narazie. Idę robić omlety z kurczakiem.Może podam przepis, bardzo łatwe. 2 jajka 2 łyżki majonezu 2 łyżki mąki Wszystko zmiksować 1 filet z kurczaka pokroić, przyprawić i usmażyć.Dodać do masy i wymieszać. Smażyć małe placuszki.Po obróceniu na drugą stronę,posypać startym żółtym serem i poczekać, aby się roztopił. Polecam. Smacznego.
Odnośnik do komentarza
Hej Jagódka ! Dzieki za przepis. Wprawdzie go znam tylko nigdy nie używałam majonezu. U mnie też dół. wziełam się za mycie okien , ale niewiele to pomogło. Ciagle myśłałam tylko o tym żeby nie spaść z krzesła :(W pracy wiedzą o mojej chorobie i starają się mi pomóc. Przede wszystkim wiedzą, że przy mnie nie można mówić o żadnych chorobach. Mąż mnie wspiera, choć daje mi parę cennych uwag, których nie potrafię wykorzystać. W kółko mi powtarza , że muszę sobie znaleźć zajęcie, które mnie całkowicie pochłonie. Dlatego szukam i jak narazie nici. Reszta rodziny twierdzi, że muszę pokonywać nerwicę i jej się nie dawać - tylko JAK ? Boże to jest takie trudne i chyba tylko my rozumiemy się doskonale. Myśli, które krążą po głowie są tak natrętne i w zasadzie przychodzą same. Czasami mąż mi mówi, kiedy otwierasz oczy nie zastanawiaj się czy ci się kręci, staram się ale naprawde nie da rady! Dobra lece dalej walczyć z porzadkami pa :)
Odnośnik do komentarza
kurcze ..nie mogłam dziś was znależć :(:(:( a nie domyśliłam się że zmieniona nazwa wątku ...ja flaki zrobiłam ...sama nie pojem ale domownicy zadowoleni ...fajny przepis ale wszystko takie cholesterolowe..jak zrobię badania w przyszłym tygodniu i cholesterol będzie lepszy to zrobię te omlety , sama zjem kawałek a reszta dla rodzinki Jagódko - mozemy sie zamienić ...wiesz póki człowiek sam moze wszystko zrobic to jest ok ! gorzej jak już nie może robić ! to wtedy kłopot .... boli mnie dzis głowa !!!!ale WAM życzę miłego dnia
Odnośnik do komentarza
Witam w niedzielne przedpołudnie! U mnie dzisiaj stara bieda , ranek miałam jakiś cięzki , nawet sobie poryczałam,ale teraz jest już trochę lepiej.Za chwilę montuję obiad , później córcię przepytam z historii niestety o kościele dziś nawet nie marzę bo jak mam slaby dzień to nawet w towarzystwie rezygnuję z pójścia na mszę. Po obiedzie może wybierzemy się z rodzinką na spacer ,trochę pogapić się na wystawy.U nas w niektórych sklepach już pachnie świętami, jak ja lubię ten czas.Tylko ,że zawsze mam problem z kupnem prezentów ale jeszcze jest dużo czsu.Kończę i idę do garów. pa.
Odnośnik do komentarza
Hej dzeiwczyny ! A ja się dzisiaj nie dałam. Z reguły łapią mnie lęki w kościele. W zeszłym tygodniu byłam nawet sama i dałam radę. dzisiaj natomiast z rodzicami pojechałam do tego kościoła , w ktorym ostatnio myśłałam , że zemdleję. Mama stwierdziła, że nie mogę z góry zakładać, że sytuacja się powtórzy i tak więc z wielkimi oporami , ale się nie dałam. Żle nie było, ale do ideału daleko. I to jest mały sukcesik, z którego powinnam się cieszyć. Później byłam u mojego słoneczka na cmentarzu, potem obiadek i spacerek, choć po powrocie czuję silniejsze zawroty głowy. Niewiem czy nadmiar tlenu mi zaszkodził :)Zaraz chwila z muzyką, potem skakanka i troche relaksu przy jodze. Prześlę wam link, gdzieś kiedyś znalazłam na forum i przeczytałam , że komuś pomogło :)Około 20 dopiero wraca moje * lekarstwo * z pracy i niestety mija niedziela i znów - oby do piatku ::(((Miłej i spokojnej nocki - hejka :) http://www.youtube.com/watch?v=mZOqPwSl2EE
Odnośnik do komentarza
Reniu też tak zrobiłam :) ja czuję sie kiepsko od kilku dni ...mimo że za oknem słońce ( narazie !!!) ale powstrzymuję się od *uspokajacza* a propo zawrotów głowy znalazłam tez ćwczenia na zawroty głowy http://www.cyberbaba.pl/content/view/1220/1/1/2/ http://www.grabieniec.pl/pokaz_artykul.php?id_artykulu=229
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Nie wiem jak wy dziewczyny dajecie radę bez leków , ja od miesiąca biorę antydepresant bo moje zawroty nie pozwalały mi wstac z łóżka.Teraz jest ogólnie lepiej , chociaz bywają gorsze dni ,ale te zawroty są mniej uciążliwe ,mogę wyjść na spacer albo na małe zakupy .Przedtem nawet nie mogłam się skupić,żeby córce pomóc np.przy lekcjach a ugotowanie obiadu stanowiło nie lada wezwanie.Kurcze, jak to jeszcze długo potrwa? U mnie dzisiaj brzydko na dworze , zimno , pochmurno i wogóle tak byle jak.Wczoraj po spacerku pojechaliśmy do kuzynki na herbatkę i wiecie co , wszyscy się śmiali,rozmawiali a ja tylko siedziałam jak ta głupia i oglądałam film dot.świńskiej grypy a później miałam doła.Zastanawiałam się jak oni sobie radzą, a czemu ja to muszę ciągle napędzać się głupimi myślami. Zwariować można.:(:(:(.
Odnośnik do komentarza
Hej ! Muszę przyznać , że jest cholernie ciężko.Oj Jagódko nie raz mnie korciło, żeby wziąść procha , ale z drugiej strony jak sobie ptrzypomne objawy odstawienne to wolę nie ryzykować. Wiecie co czasami miewam takie mysli,że Bóg się na mnie gniewa. Jestem osobą wierzącą , ale niestety dla kościoła grzesznicą , bo rozwódką. Nie raz powtarzałam sobie , że gdybym posłuchała rodziców - nie miałabym takiego problemu. Byli przeciwni mojemu małżeństwu , proponowali tylko slub cywilny, ale człowiek uczy sie na błędach. Gdybym miała takiego męża jak obecnie byłabym o wiele zdrowsza. Zresztą miałam moment zwatpienia - czy to , że stracilismy nasze upragnione i ukochane maleństwo nie jest karą za mój grzech. Przyznam , że bardzo chciałabym zalegalizować swój zwiazek przez Bogiem ,móc korzystać z sakramentow. Myślę, że to po częśći tkwi w mojej psychice i stad ten niepokój. Rozmawiałam z moim mężem o tym co się stało on twierdzi, że może Bóg chciał nas przed czymś uchronić, bo mogłoby się okazać, że dziecko urodziłoby się np. niedotlenione. I tak sobie to tłumaczę, napiszcie proszę co o tym sądzicie, bo ja już mam oczy pełne łez. Chyba kolejny dół zaliczam :((( W dodatku w pracy po bardzo napietym okresie mam teraz luz , a nie lubię takiego stanu, bo niewiem co mam ze sobą zrobić a przy tym czas się cholernie dłuzy. Pozdrowionka dla Was dziewczyny :)
Odnośnik do komentarza
Wiesz Reniu chyba mnie ściągnęłaś telepatycznie bo coś mnie korciło,żeby włączyć komputer.Jeśli cię to pocieszy , to ja też niestety jestem rozwiedziona ale z tamtego związku mam syna.Obecnie przeżywam podobne emocjie związane z tym ,że nie mogę korzystać z sakramentów, cóz życie jest okrutne.Najtrudniej było mi kiedy wcześniej syn a później córcia szli do I Komunii ,ja siedziałam w ławce i łykalam lzy , nie chciałam żeby inni to widzieli.Towarzyszyły mi wtedy dwa uczucia:jedno to przeogromna radość widzieć swoje dziecko w tym uroczystym i podniosłym dniu a drugie ten żal , smutek i taka niemoc, normalnie serce się krajało........:(:(. Jeśli chodzi o leki, to antydepresantów nie powinnaś się bać , bo one nie uzależniają na 100%.Wiem , bo już w swojej kilkuletniej chorobie testowałam je i mogłam zostawić jednego dnia bez żadnych skutków ubocznych.Moim zdaniem najgorsze są początki (3,4 tygodnie) bo organizm trzeba do nich przyzwyczaic.
Odnośnik do komentarza
Robię podejście trzeci raz , bo co odejdę od komputera to mi się coś przypomni,ach ta głowa. Reniu,religia nasza uczy nas , że Bóg jest miłością,więc jeśli tak jest ,to napewno nas nie karze.Musimy w to mocno wierzyć.I ty też miej nadzieję, że jeszcze będziesz tulić w ramionach swojego upragnionego *skarba*.Masz przy sobie kochanego męża, on napewno pomoże ci przejść przez ten trudny okres i jeszcze przyjdzie czas , że i tobie zaświeci słoneczko :):):):) .Buziaczki. I tobie Ewuniu też :):):):.
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich.WITAM CIĘ 123EU. Moge Ci podpowiedziec sposób, JAK ZAPRZYJAŹNIĆ SIĘ Z NERWICA( co Ci podpowiada psycholog), gdyż JA SIĘ Z NIA ZAPRZYJAŹNIŁAM ) choc zajęło mi to wiele czasu).Mała próbka wyrazu mojej przyjaźni:: LĘK JEST NASZYM PRZYJACIELEM, który informuje nas, ze idziemy błędną droga, ze na zmiany przyszedł czas! ------ I rozumiem nareszcie, ŻE LĘK NIE BYŁ MYM WROGIEM, chciał mi tylko powiedziec, bym przez życie szła z Bogiem! jest to jedna zwrotka z mojego wiersza *Lek*, któryjest w całosci zainstalowany na moim watku na commedzie, na nerwicach, a który stanowi podsumowanie mojej znajomosci z nerwica lekowa. ------------ Każda choroba jest niczym POSŁANIEC, dla nas, od naszej Duszy, który próbuje nam o czyms powiedziec, do zmian koniecznych - zmusić ! Ponizej wkleję mój post, zainstalowany wcesniej na *Nastoletniej nerwicy*, w którym w kilku punktach wymieniłam to, co najwazniejsze ( moim zdaniem) , żEBY WYJŚĆ Z NERWICY , co mnie pomogło sobie z nia poradzic. JAGODO i 123 EU, w jednym z punktów jest wymieniony *Autoryzowany wywiad c Bogiem*, w którym sa doskonałe ( moim zdaniem) wyjasnienia Waszych rozterek dot.przyjmowania komunii , ślubów koscielnych itd.(patrząc na to nie od strony przepisów koscielnych, które przecież ustanowili ludzie, ale z BOSKIEGO punktu widzenia .Ja dzieki przeczytaniu *Rozmów z Bogiem* N.D Walscha wyrobiłam sobie własne zdanie co do tego, co jest rzeczywiście objawieniem, a co innowacją ludzi , wprowadzoną w jakimś celu.Mozecie przeczytac z ciekawosci, dla samych siebie. Jesli chodzi o Ciebie 123 EU, piszesz o myslach natretnych, których doświadczasz czasami.W jednym z punktów podane sa namiary na watek z tego forum *nerwica natręctw wyleczona*, przeczytaj go koniecznie. Teraz wklejam tamten post. Jeżeli NAPRAWDĘ weźmiecie sobie do serca, te punkty które wyszczególniłam, jeżeli bedziecie nad nimi pracowac, nie mam watpliwośći, żĘ MUSICIE POWRÓCIĆ DO ZDROWIA.Jak nieraz pisałam SAMI SIĘ ROZREGULOWALIŚMY I SAMI SIĘ MUSIMY NAPRAWIĆ. Z tych wszystkich artykułów, o których w tym poście pisze wydrukujcie sobie zdania odnoszace sie do mysli, lęków i emocji9, do zwiazku pomiedzy nimi, DO PODANYCH W TYCH HISTORIACH SPOSOBÓW , JAK SOBIE Z NIMI RADZIĆ, a muszą byc efekty.W taki sposób JA SOBIE POMOGLAM.A że troche to trwało, to trudno.Wtedy nie było takich materiałów, jak te KTORE W PUNKTACH WYPISAŁAM.Ale bez pracy nad zmianą myslenia ( CO JEST MOŻLIWE) wiem to po sobie, nie zmienią sie emocje w nas. PRZEZ LATA DOŚWIADCZAŁAM NERWICY LĘKOWEJ I NATRĘCTW MYŚLOWYCH.Co mi pomogło stac sie osoba dziś szczęśliwa BEZWARUNKOWO? Na oddziale nerwic nauczono mnie technik jogi i praktykowania medytacji.Z CZYSTM SUMIENIEM POLECAM KAŻDEMU praktykowanie medytacji( np.TRANSCENDENTALNEJ) , gdyz jest prosta a informacje o niej mozna znaleźć w internecie. 2(pierwsze infiormacje o wyleczeniu nerwicy natręctw znalazłam w książce Anny Polender*Pojedynek z nerwicą*, ktora polecam, gdyz zawiera ona zir kilkunastu historii osób, które dzięki psychoterapii i róznym technikom wyleczyły sie z nerwicy. 3) kolejna informacje na temat nerwicy natrectw znalazłam w książce Joan Borysenko *Ogień w Duszy*. $) SZKODA, ŻE NA INFORMACJĘ ELEMELI na watku nerwica natrect wyleczona, na tym forum oraz fragmenty z podręcznika psychologii), która rozpoczyna ten watek trafiłam dopiero teraz, gdy sie pozbierałam na swój sposób, bo kazdemu z czystym sumieniem polecam zastosowanie sie do wskazówek z postu ELEMELI, JEŚLI CHCE WYJŚĆ Z NERWICY NATRĘCTW. 5(oczywiscie podpowiadam psychoterapię, ale dobrze znaleźć terapeute, który ma wiedze na temat nn, bo nie kazdy ja ma. 6( co do tabletek, są tak ostre fazy tej nerwicy, ze trzeba brać doraźnie lub okresowo leki, ale tez musza byc dobrze dobrane.Mnie lekarz przepisał tabletki( neuroleptyki), które mnie niemal wykończyły.Dobrze, ze przeniosłam sie do innego szpitala, bo byłoby po mnie. 7( Zapraszam na mój wątek na commedzie)nerwica* *Lęk jest naszym przyjacielem* orac *Nerwica a sens życia*, gdyz tam napisałam to, co wiedziałam o nerwicy lekowej i o natrectwach.Na watkach na tamtym forum dot. natęctw tez sa moje posty. 8)podpowiadam goraco przeczytanie w internecie *Autoryzowanego wywiadu c Bogiem autorstwa T.Łamka( który jest w pewien sposób podobny do *Rozmów z Bogiem*N.D Walscha, które w ogromnym stopniu pomogły mi odzyskać zdrowie i nauczyć sie radosci zycia.Żeby przeczytać ten wywiad wystardzy wpisać tytuł tego artykułu(takiej jakby internetowej książki) w googlach, a gdy wyskoczy strona, ten wywiad jest w druhgej pozycji od góry. 8)Polecam obejrzenie filmu *Sekret: opartego na książce *Sekret *Rhondy Byrne .Oto lkink, dla tych co go nie znaja :http??michalpasterski.pl/filmy-video/the-secret-polskie-napisy/ Żałuje, że tak późno wpadła mi w rece ta książka, ale jak pisałam wczesniej przeczytałam wiele innych książek dot.psychologii i pozytywnego myslenia. Znacie to powiedzenie :CZŁOWIEKU, STAŃ SIĘ SAM SWOIM LEKARZEM ( psychologiem) i ja to zrobiłam(oczywiscie korzystałam z wiedzy innych). 9)Polecam też historie człowieka, któryWYLECZYL SIĘ Z NERWICY LĘKOWEJ , gdyz nerwica lekowa i natręctw myslowych sa jak bliźniaczki.Oto link http://moja-nerwica.republika.pl/ Podobnie jak w poscie ELEMELI w jego historii jest mnóstwo doskonałych informacji, jak sobie radzic z lękami, napadami paniki itd. Wierze, ze te informacje, ktorymi sie podzieliłam pomoga tym, KTORZY SAMI ZECHCA SOBIE POMÓC ( bo Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagaja) ODZYSKAĆ ZDROWIE I RADOŚĆ ŻYCIA, czego zycze z całego serca. 9)Zapomniałam napisać o sposobie na NERWICĘ NUMER ! dla mnie teraz( JAKIM JEST BŁOGOSŁAWIENIE CHOROBY. Może to komus wyda sie dziwne, ale napisałam o tym na moich watkach na commedzie, więc nie bede się powtarzać.Tę metode podpowiadam WSZYSTKIM DOŚWIADCZAJACYM NERWICY, gdyz każdy zna to zdanie z Pisma ŚWIETEGO : BŁOGOSLAWBIE NIEPRZYJACIÓŁ SWOICH ( a nerwica jak i inne choroby jest dla nas nieprzyjacielem).Zaznaczam, ze dla mnie, już nie, gdyz wiem czego dzieki niej sie nauczyłam i kim bez niej bym nie była. Pozdrawiam Wszystkich .
Odnośnik do komentarza
Hej Jagódka ja brałam dłuzszy czas xanax- bardzo uzależniający lek i jak stwierdziła pani psycholog * robi dziury w mózgu *. Na szczęśćie mi nie zrobiła, bo eeg wyszło w normie :))) Pani Jadwigo bardzo dziękuję za wszystkie informacje , napewno będą one przydatne w pokonywaniu nerwicy. Serdecznie wszystkich pozdrawiam i zyczę miłego dnia :)
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×