Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem tu nowa zupełnie ale mam niestety te straszne dodatkowe skurcze serca. jest ich prawie 8 tysięcy, powiem że to jest jakiś koszmar. Byłam u 10-ciu kardiologów i każdy twierdzi że to z emocji, że to z nerwicy, że to skurcze czynnościowe czyli nie chorobowe. Ale cóż z tego jak ja się ich tak strasznie boję !!! nie da się normalnie z tym żyć !!! jak coś robię biegam jeżdżę na rowerze robię coś z dziećmi to nie jest mi nic a nic. Ale jak tylko usiądę lub się położę zaczyna się wariactwo sercowe, robi sobie co chce, bije sobie jak chce, 3 normalne uderzenia 3 dodatkowe i tak w kółko aż nie wstane i nie zacznę coś robić ( teraz ja siedzę i piszę to oczywiście również sobie robi co chce ) to jest jakiś koszmar, ale wie to tylko ten kto to ma. Nie chcę brac leków na serce, no bo to przecież serce nie jest chore, tak mówią kardiolodzy, to po co dają leki na serce, to mnie dziwi. niestety psychoterapia w Polsce jest strasznie zacofana, dostać się na kasę chorych graniczy z cudem, a prywatnie to około niestety 100 zł tygodniowo. Chyba oszaleję jak to się nie skończy, wiem wiem że to niby z emocji, ale czy emocje i nerwy mogą powodować takie COŚ, takie nierówne szalone przewalanie się serca i to nawet jak o tym nie myślimy i wcale TEGO nie chcemy, czy to może tych 10-ciu kardiologów się pomyliło ? Czy jednak maja rację i to nasza GŁOWA to powoduje, nasza psychika pomieszana troszkę, nasza wrażliwa psychika. Pozdrawiam wszystkich wrażliwców, prosze napiszcie czy tak jest że to jest nawet jak o tym nie myślimy, kiedy sobie chce ;-))

Odnośnik do komentarza

Marcia mam takie samo podejście do lekarzy co Ty. Też byłem u kilku kardiologów i każdy mówił że to emocje i nerwy. Ciężko mi przyjąć do wiadomości że to one są przyczyną tych dodatkowych skurczy. Poprostu w to nie wierze. Mi lekarz nawet żadnych leków nie przypisał mówił że mam żyć tak jak dotąd. Ostatnio skurcze męczę mnie codziennie i naprawdę czuję że jest ich sporo. Jak robiłem holtera to wykazało ich *200* ale tamtego dnia prawie ich nie czułem. NIe wiem czemu mnie to spotkało. Prowadzę sporowy tryb życia nigdy żadnych używek, alkohol sporadycznie. Powiem szczerze że po alkoholu te skurczę jak są to mam je poprostu w d****. Ale co mam pójść w alkoholizm żeby się nimi nie przejmować? Może trafiliśmy po prostu na złych lekarzy, ale skoro każdy twierdzi to samo to może faktycznie coś w tym jest... Wiele osób pisze że trzeba nauczyć się żyć z tymi skurczami, są nigrożne itp itd, ale ja tego poprostu nie potrfię. Zauważyłem że po wysiłku fizycznym (skurcze mam nawet czasem w trakcie) zawsze czuję się świetnie. Ale to tylko jakiś czas spokoju i znowu wraca... Trudno jakoś trzeba żyć.. Na Ciebie dobrze działa kontakt z dziećmi więc to musi mieć jakiś związek z psychiką. U mnie te skurcze przyszły nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki i mam nadzieje że tak samo znikną.

Odnośnik do komentarza

Mam tak samo od 20 lat dodatkowe i łączące się w pary i to przewracanie ,raz lepsze okresy raz lepsze ale jak sie zdenerwuje albo boję wszelkie sytuacje stresowe typu egzamin to serce robi sobie co chce ja tylko pomyśle ,o tym dniu w którym czeka mnie tego typu spotkanie i już mi serce skacze.Ostatnio robiłam badania wysiłkowe ekg holter kompleksowe z krwi echo serca nic do leczenia wszystko to co się dzieje dla mnie żle odczuwalne to fizjologia normy nie do leczenia bo można bardziej lekami zaszkodzić .3 ech kardiologów to potwierdziło nam osobom wrażliwym robi to niezły bałagan w codziennym życiu a nawet wyłączyć z życia towarzyskiego bo te całe sercowe fikołki nieżle rozwalają psychike.Mnie najbardziej dokuczają kiedy przeworsuje wysiłek robie cos w pośpiechu z zegarkiem na reku ,po zarwanej nocy,podczas choroby,przed miesiączką hormony robia zadyme:)

Odnośnik do komentarza

I choć trwa to 20 lat nie uszkodziło serca nie pogłębia się jak to wytłumaczyl lekarz jest sobie rdza na samochodzie ale sie nie powieksza a samochód jeżdzi :)jakos tak to szło...same wtracające sie pojedyncze to jakos da się wytrzymac ale te połączone w pary czy salwy to lęk na maksa nie potrafie ich na spokojnie przetrwać .Lekarz powiedzial że wrazliwe osoby odczuwaja ten dyskomfort .Psychika ma tu ogromne znaczenie ,bo jak wyjezdzam do mamy mam spokój nic mi nie dolega Ani tych 3 lekarzy ani te wyniki mnie nie uspokoiły nie potrafie tego przyjąc jak kichania (fizjologia)psychika ma tu znaczenie na pewno Zastanawia mnie jeszcze czemu wtrącaja mi siete dodatkowe jak jade pod górkę rowerem albo po dwóch szybkich kawałkach tańca no chyba że to należy przypisac tej rdzy bo jednak jakas jest :)Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

No właśnie my wrażliwcy kurde, masakr jakaś, że my nie chcemy a serce se robi co se chce, a niby takie zdrowe jak to mówią lekarze kardiolodzy. Ja jestem po 5-ciu holterach, po 10-ciu kardiologach, po rocznej psychoterapii, po treningach behawioralnych, po leczeniu akupunkturą, po bioenergoterapeutach w całej Polsce ( jestem z Wrocławia a byłam w Warszawie, Krakowie, pod Krakowem u uzdrowicielki itd. ) szukałam czego tylko mogłam,a TO cos we mnie dalej jest. Ale powoli zaczynam sobie tłumaczyć, że to może rzeczywiście coś jest z wiązanego z naszą psychiką i głową i że to daje takie pieprzone objawy, no bo sa okresy kiedy TEGO nie ma przecież. Ja jak schudnę ( bo całe życie już 14 lat się odchudzam i tyje odchudzam i tyję, 30 kg w dół 31 w górę ;-) to jak schudnę i czuję się silna że coś dla siebie zrobiłam to TEGO nie mam, a jak tyje, czyli jestem słaba, beznadziejna gruba to mam...dziwne ale tak jest i im grubsza i słaba tym bardziej TO mam. Dzięki *arti* że odpisałeś wielkie dzięki. Jakos mi tak lepiej że nie jestem samiutka na świecie, że nie tylko mój maż ma ze mną przerąbane, że ciągle się boję że to już koniec...masakra. Pozdrawiam wszystkich kochanych wrażliwców

Odnośnik do komentarza

Witam, czytam to forum od wczoraj, trafiłem tutaj bo czułem się źle i chciałem sprawdzić, czy da się to w ogóle leczyć, jakie są wasze doświadczenia. I sprawdziłem, i mam dość smutne wnioski, ponieważ jest tu dużo osób, które żyją z tą Francą po kilkanaście lat i nadal to mają... Dwa lata temu zmieniłem swój tryb życia, z bardziej aktywnego [taniec], ale i stresującego, na mało aktywne i jeszcze bardziej stresujące. Poznałem kogoś wyjątkowego i jesteśmy nadal parą, ale pierwszy rok naszej znajomości był dla mnie niezwykle stresujący, nieprzespane i przepłakane noce, czułem się bardzo niepewnie w tej relacji. Teraz jest wspaniale. Od 14 lat palę papierosy nałogowo, mam 28. Od 7 lat regularnie palę jointy, teraz już oczywiście mniej. Alkohol często, w mojej branży to normalne. Teraz bardzo ograniczam. Rok temu miałem bardzo ciężkie warsztaty ruchowe. Wtedy się zaczęło. Po wykonanym ćwiczeniu, w którym był duży ucisk na mostek miałem bardzo szybkie tętno, choć właściwie nie było żadnego wysiłku. Przestraszyłem się, musiałem na chwilę wyjść z zajęć, serce się uspokoiło. Wieczorem zjadłem obfitą kolację i napiłem się piwa na rozluźnienie mięśni i p/zakwasom. I wtedy po raz pierwszy to poczułem. Serce staje na ok. 1 sekundę, a po tej przerwie pierwsze uderzenie jest jakby mocniejsze. I kilka uderzeń normalnych. I potem znowu. W krytycznych momentach mam tak co 2 - 3 uderzenie serca. Właściwie zawsze po posiłku, choć dzisiaj miewam to nawet bez przyczyny. W kwietniu wylądowałem na pogotowiu, kiedy wysiadałem z metra, bo strasznie się zdenerwowałem, dostałem takiego napadu lęku, a potem zostawili mnie na 5 dni na oddziale kardiologicznym na Wołoskiej. Zrobili mi EKG, holter EKG, krew, echo i RTG płuc. Jestem *zdrowy*. Kiedy wypuścili mnie ze szpitala, uznałem że mam niedobór magnezu i potasu, więc brałem. Nigdy nie przestałem odczuwać potykań serca, ale zbagatelizowałem to. Trybu życia nie zmieniłem, duże dawki stresu czasami. Zauważyłem też, że jak mam bardzo mało aktywny dzień, to mogę być pewien, że mnie ta Franciszka dopadnie. Od tygodnia znowu pogotowia, lekarze, napady lęku coraz częściej. Na siłowni kręci mi się w głowie i nie mogę dalej ćwiczyć, muszę sobie robić przerwę. Ćwiczę z małymi obciążeniemi na maszynach. U dentysty musimy przerywać zabiegi [dość sporo się leczę stomatologicznie teraz], bo mam napady lęku w trakcie. Biorę 10 oddechów i walczymy dalej :) Teraz już jestem prawie pewien, że to moja psychika. Zacząłem brać tydzień temu Ebivol, który przepisano mi w szpitalu, 25 mg rano. Wczoraj miałem tętno 55, więc chyba przestanę. Zamierzam pójść na psychoterapię, i do psychiatry po jakieś leki na uspokojenie, pojutrze zacznę chodzić regularnie na jogę. Do kardiologa pójdę zrobić kontrolne EKG holter, ale założę się o milion dolarów, że znowu wykaże 300 ExV/dobę i że mogę z tym żyć. Do wszystkich: znam ten strach i jestem z Wami. Jesteście bardzo dzielni.

Odnośnik do komentarza

Do Eli 1971: U mnie na razie skurcze pojawiają się sporadycznie, jestem bez leków, oczywiście sądni kiedy je odczuwam, ale jest ich np 3 dziennie, to jets nic. Zagladam na portach i śledzę wpisy użytkowników, napiszę że duzo mi pomogły wskazówki tych którzy piszą lub pisali, mam nadzieje na całkowity powrót do normalności, ale nie wiem czy za dużo nie żądam od życia. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam! Należę do waszej grupy!!! U mnie zaczęło się jakieś 4 lata temu. Dopadł mnie w pracy częstoskurcz! zaczęłam tak panikować,że puls stawał się tak szybki a ja nie miałam nad nim kontroli. Wylądowałam na izbie przyjęć...porobili mi różne badania( morfologia w komplecie ) i wszystko ok. Wypuścili mnie do domu...a w domu szok!!!Cała noc nieprzespana. Non stop mierzyłam sobie puls i on mi skakał! I tak 2 tygodnie. Porobiłam sobie badania- prywatnie ECHO . wszystko ok. Jest pani tylko wrażliwa- tak słyszałam. Muszę przyznać,że miałam wtedy 21 lat.To był dla mnie szok. Oczywiście nie brałam żadnych leków. z czasem zapominałam o tym i było dobrze. I teraz to powróciło...mam znowu szybki puls...nawet nie wiem kiedy mnie to bierze. serce wali tak mocno...wtedy ogarnia mnie strach, piecze mnie w klatce, mam zimne ręce itd. oczywiście serce mi przeskakuje ...nawet teraz jak piszę! Byłam wczoraj na EKG...masakra 130 uderzeń i częstoskórcz nadkomorowy. Boję się ,że znów zaczyna się ta gehenna z przed lat. Jestem teraz w takim okresie,że staram się o dziecko!!! ie wiem jak to pogodzić...i jak nad tym zapanować.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, ja również odczuwam mocniejsze uderzenia serca. Wygląda to tak, że nagle serce uderza mocniej i zaraz to nieprzyjemne uczucie wędruje do gardła. Następne uderzenie serca jest już normalne, ale zdarza się że za 2 czy 3 minuty takie pojedyncze mocniejsze uderzenie znowu się powtarza i tak do kilku razy. Jest to bardzo niepokojące, mam wrażenie że w momencie mocniejszego uderzenia robi mi się na trzy sekundy słabo, potem już się tylko boję, mam nogi jak z waty z obawy o zdrowie i o to, czy to się już nie powtórzy. Jak mówiłem mojej doktor pierwszego kontaktu o tych mocniejszych uderzeniach z podchodzeniem do gardła stwierdziła, że to skurcze dodatkowe. Mam skierowanie do kardiologa, ale kazali zadzwonić w listopadzie bo wtedy będą zapisy na styczeń. Strasznie nie chcę tyle czekać, boję się, bo nie jestem pewien czy to skurcze dodatkowe, boję się ich, w ogóle podejrzewam, że mam nerwicę lękową i natręctw również. Stwierdzone zaś mam wypadanie płatka zastawki dwudzielnej, biorę 3x dziennie 10mg propranolol. Ostatnio mocniejsze uderzenia serca często czuję wieczorem... staram się nie przejmować, ale jednak po ich wystąpieniu czuję lęk, niepokój, nogi jak z waty. Ehhh Pozdrawiam i życzę wszystkim zdrowia i optymizmu :D

Odnośnik do komentarza

Oleczka, ty się szybko zapisuj do kardiologa i zrób sobie holter ekg. Bo jak ci zdiagnozowano częstoskurcz nadkomorowy, to najlepiej od razu zrobić ablację. Jeśli się starasz o dziecko, to leki nasercowe na pewno ci dobrze nie zrobią, zwlaszcza w ciąży. A jak ci się będą nasilać ataki, to betablokery będą raczej nieuniknione... Więc leć do lekarza i załatw to jednym miękkim ruchem, czyli ablacją :)

Odnośnik do komentarza

Ja tez tak mam ze mocniej serce mi udezry jakby kopniecie,przeskok potem kilka uderzen normalnych i now to samo.trwa to od kilku dekynd do kilku minut.zauwazylam ze dokuczaja mi czesciej gdy sie ekscytuje, stresuje wtedy to w ogole serce szybko i mocno mi wali macie pidobnie?nawet przy niewielkum stresie tak mam.a ostatnio zdarzyli sie ze serce bez zadnej przyczyny nagle bardzo mocno i szybko uderzylo przez kilka sekund to trwalo i sie przestraszylam bo nie wiem czy to nadal sa skurcze? Co myslicie?

Odnośnik do komentarza

Kajtka, tachykardia to rytm zatokowy powyżej 90 uderzeń na minutę, do 120-130. Spowodowany jest zmęczniem, stresem, brakiem równowagi elektrolitów. Częstoskurcz jest spowodowany dodatkowymi impulsami elektrycznymi, tętno wynosi powyżej 130 uderzeń. Trzeba wtedy ustalić źródło dodatkowych impulsów i podjąć leczenie.

Odnośnik do komentarza

Oleczka jeszcze raz :) Nie, nie jestem na medycynie. Przez 11 lat miałam częstoskurcz nadkomorowy, a przez 5 lat moja kardiolożka mnie piłowała, żebym zrobiła ablację. Przez ten czas przeczytalam dużo na temat tego, co mi dolega, i czy przypadkiem się na to nie umiera od razu. Wyszło na to, że wszystko jest ok (po ablacji), a teraz mogę się dzielić nabytą wiedzą. Doskonale wiem, jak to jest, kiedy ktoś cię uspokoi i coś wyjaśni zanim nadejdzie dłuuuugo oczekiwany termin wizyty u kardiologa.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×