Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Gość blackcurrant20
Dzięki Duńczyk za odpowiedź. Przypomnij mi prosze co Ty bierzesz?:) za leki?hehe Ja odczuwam codziennie... niestety, najgorsze sa dla mnie pauzy jak juz pisałam kilkakrotnie:(... może warto do tego lekarza pojechać... jest jakaś nadzieja dzieki jeszcze raz :* ANULKAAAAAAAAAAAA GRATULACJE!!!!
Odnośnik do komentarza
Do blackcurrant20 - masz na stronie 230, co zażywa Duńczyk nie wiem tylko czy to nadal aktualne Jego leki, ja mam takie same, no prawie bez Biosotalu biorę go doraźnie, reszta to samo i mam tylko 2,3 skurcze dziennie, no nie wiem jak Tobie by to pomogło musisz iść do mądrego kardiologa zapytać. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Hej wszystkim- mnie już puls przestał skakć w góre - nie przekracza 75 od dwóch dni za to w dół zjeżdza i mnie to bardzo martwi bo czesto jak leżę mam puls 51-54 dzisiaj zrobiło mi się słabo, myslę, ze to przez to:(znowu się martwię, bo sobie tak myslę,że pauza wyrówanwcza przy pulsie 51 musi być mega długa- może to spowodowało że mi się słabo zrobiło. Ktoś może si e wypowie?
Odnośnik do komentarza
Do Anuli - im wolniejsze tętno tym dłuższa pauza masz rację, ale musisz zapytać kardiologa, są antyarytmiki które może by u Ciebie zadziałały no ale one też trochę zwalniają rytm serca, ale muszę napisać że to tętno to naprawdę masz wolne i wierzę Ci że to Ci dokucza, ja akurat też dziś odczuwam trochę więcej skurczy niż zawsze nie wiem dlaczego, czasami jest taki dzień że trudno mi nad tym zapanować pomimo brania leków ale to jest chwilowe u mnie, co do pulsu to wiem że sąsiad coś bierze na podniesienie tętna bo też ma wolne i też ma omdlenia z tego powodu nie wiem czy on nie powinien mieć rozrusznika bo coś kiedyś mi wspominał tyle mogę napisać jak będę wiedział coś to Ci napiszę.
Odnośnik do komentarza
Wiesz co ja mam nadzieję, ze u mnie to chiwlowe- organizm osłabiony porodem i cesaeskim cięciem- u mnie tai etęrtno tylko jak leże jak chodze to od 65 do 80.....a skurczy nie odczuwam bardziej - zreszta ja po ciązy wogóel mało je czuje bardziej na pulsie wyczuwam....
Odnośnik do komentarza
nie przesadzajcie tak z pulsem ja mam tez roznie 48 i 53 i 60 i ponad 100 i nie panikuje,lekarz mowi ze jest dobrze i wierze a wiara czyni cuda, nawet jak mam 48 to nic mi sie niedzieje a pulsu nie mierze tylko przy pomiarze cisnienia, to wiem ze taki mam, jak bym co i raz mierzyla to pewno bym swira dostala, a czestoskurcze to odczuwam czesto ale polubilam ich i nie zwracam uwagi, pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Ja też przy pomiarze ciśniena widze jaki mam puls- na pulsie badam tylko dodatkowe- ale starm się rzadko to robić. Natomiast cisnienie ostatnio bardzo czesto bo głowa mnie boli jak leze non stop i jeszcze dzisiaj mi się słabo zrobiło.....Miniu a 48 to masz w dzień czy jak spisz?
Odnośnik do komentarza
Hop, hop. Jest tu jeszcze kto ? Witam Wszystkich. Koniunkcja. W moim przypadku dwóch czynników: nie leciałem Airbusem i liczba lądowań równała się liczbie startów, tak więc jestem z powrotem. Ale na poważnie. Mam już dostęp do danych o których kiedyś pisałem więc raz jeszcze dla wszystkich zainteresowanych „uzdrowicielem” z Bolechowic: Po primo, po pierwsze. Lekarz:  Stanisław Rumian,  Bolechowice pod Krakowem, ul.Kościelna 4,  tel. (012) 285 10 16 (to jego prywatna praktyka, więc często odbiera ktoś z domowników i przełącza lub zapisuje na termin),  wt, czw. 16.00-20.00, pt.17.00-20.00, sob. 10.00-14.00 (jedna uwaga, nie załatwia hurtowo, poświęca sporo czasu dla pacjenta stąd często zdarzają mu się duże opóżnienia, przeważnie też trzeba się rejestrować z kilkudniowym wyprzedzeniem).  wizyta 80 pln plus 20 za EKG (jak trza), Po primo, po drugie. Lekarstwa.  od pierwszego lekarza miałem Concor 5, raz dziennie i tyle.  Od doktora Rumiana: - Rytmonorm 150, 3xdziennie po pół tabletki, - Biosotal 40, 3xdziennie po jednej, - Aspar,Aspafar (to po prostu sód i potas i występuje pod różnymi nazwami handlowymi), 2xdziennie po 1 tabletce, - Afobam (jakiś chyba uspokajający chyba), 3xdziennie po pół tabletki, Jedna tylko uwaga. To jest dawkowanie jakie zalecił gdy pierwszy raz do niego trafiłem, czyli w szczycie ostrzału pełnymi seriami z kałasza, prawie codziennie od rana do zaśni ęcia, z małymi przerwami na przeładowanie. Po ok. 3 dniach brania otrzał zaczął słabnąć aby ustać ZUPEŁNIE na ok. dwa tygodnie. Było to ok. połowy marca. Od tamtego czasu zmieniło się o tyle że mam czasami dziennie kilka, pojedynczych (2-4) podobnie jak kiedyś udczuwanych „strzałów”. Dlaczego piszę „podobnie odczuwalnych strzałów” ? Bo przez te wszystkie tygodnie tylko raz udało mi się (i to przez przypadek) wyczuć nawet nie tyle dodatkowego skurczybyka co dłuższą przerwę. Więc tak naprawdę to nie wiem do końca czy to coś co czasami odczuwam to są dodatkowe czy coś innego (w każym razie alewam to totalnie i się nie steruję). Podczas następnych dwóch kontrolnych wizyt które pokazały że po pierwszej się zdycydowanie poprawiło a po drugiej że jest idealnie, za każdym razem zwiększał mi dawki tak że teraz powinienem zażywać wszystko 3xdziennie po jednej, a Biosotal zamiast 40, to 80. Ale ja pozostałem przy pierwszej dawce bo wyszedłem z założenia że skoro mniejsze pomogły to po co się szprycować. Nie wiem czy dobrze robię ale nie przyznałem się lekarzowi do tego. Dla świętego spokoju jedynie zwiększyłem dawkę Biosotalu do 80 ale tylko na noc i od czasu do czasu gdy czuję że pompka za szybko idzie albo po prostu wychodzi to podczas badania ciśnienia. Tutaj mała uwaga. Trze ciśnienie mierzyć i zapisywać (są takie specjalne książeczki) bo z doświadczenia wiem że przydaje się to podczas wizyt. Co do szybkości tętna to tutaj widzę że faktycznie jest taka tendencja że w tej chwili przyjmuje się nieco niższe wartości niż kiedyś ale z własnego doświadczenia z lekarzami i z tego co czytałem na różnych stronach to takie optymalne spoczynkowe to około 60 a optymalne podczas „normalnego dziennego” wysiłku to 70-80 (ze wskazaniem na 70-75). Przy dłuższym braniu Concor 5 moje spoczynkowe oscylowało poniżej 60, czasem ok. 55 natomiast „dzienne” około 65-70. Mając na uwadze iż również wtedy moje ciśnienie bywało niskie tj. ok. 100/50 czułem się czasem totalnie „rozjechany i zmulony”, zwłaszcza rano. Po zmianie na Biosotal 40, tętno nieco wzrosło, ciśnienie już tak nisko nie spada i w zasadzie mieści się w tych przedziałach o których pisałem powyżej. Czasem się tylko zastanawiam jak by ono wyglądało bez „spowalniacza”. Jakoś nigdy się nie interesowałem czy tachykardia to przypadłość którą da się wyleczyć czy trza łykać piguły do końca życia. Jak ktoś ma jakieś doświadczenia w tym „temacie” może coś skrobnąć. A swoją drogą to jest jeszcze inne ciekawe zagadnienie o którym na pewno kiedyś pisała ~maja, wpływ tachykardii na „dodtakowe skurczybyki”. Bo u mnie to sekwencja była taka, najpierw tachykardia (tak do 150-170/min z odpowiednim skokiem ciśnienia) a dopiero potem pojawiły się dodatkowe. Miał ktoś podobnie ? Tak więc nazwiązując do poruszanego przez Was wątku tętna to myślę że ten przedział około 48-55 o których piszecie to może nie do końca przyjęta ostatnio książkowa norma ale też i nie problem bo problem zaczyna się dopiero poniżej 50 (bradycardia) i to jeżeli trwa taki stan przez jakiś czas a nie pojedyncze „wyskoki”, chociaż też gdzieś przeczytałem że dla niektórych bradycardia zaczyna się już poniżej 60 uderzeń. I bądż tu mądry i pisz wiersze. Trzeba jeszcze przyjąć jedną poprawkę iż jest to także osobniczo zmienne. Tak więc zgodzę się z ~greg z tym co pisze o tętnie a jeżeli do tego jeszcze ciśnienie utrzymuje się w granicach 120-130/70-80 to już w ogóle miód i malina i można żyć wiecznie. Aha. Pisząc spoczynkowe mam na myśli ciśnienie mierzone około 0,5-1 godziny po wstaniu rano PRZED poranną kawą i pierwszą fajką (co o tyle dla mnie łatwe że nie palę), mierzone mniej więcej o tej samej porze. PS. Do ~j. Z tym 40 jako normę spoczynkową to przegięcie, podaj żródło, nie żebym się mądrzył ale nie spotkałem się z takim podejściem. Pozdrawiam Duńczyk z Polski
Odnośnik do komentarza
P.S Ja się przy tym nie upieram,tylko na pewnym forum z holterami takie nasuwały się wnioski ,prawidłowo poniżej 50 uznaje się za bradykardię,i tu zgoda choć nie dla lekarzy ?? ostatnio (w radio zet) podali jako ciekawostkę: naukowcy doszli do wniosku że ludzkie serce ma zaprogramowaną liczbę uderzeń już podczas narodzin, wnioski były takie im serce wolniej bije przy zachowaniu pełnej wydolności tym dłuższe czeka nas życie,i przysłowiowe 70-80 na minutę idzie do lamusa.Też się nie mądruje a cytuję. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Do ~j. Ciekawe, to w takim razie jak to się ma do definicji bradycardii bo rozumiem że to co napisałeś/aś (sorki ale nie chce mi się sledzić raz jeszcze wpisów i ustalać płeć) to nie pojedyncze wyskoki tylko częściejsze występowanko ? Przecież musi być jakaś dolna granica (tak jak i górna) dla pompki aby ta pracowała normalnie a w zasadzie aby podtrzymywała funkcje życiowe ? Czytałem że przy takich wartościach to już powinno podawać się (o ile dobrze pamiętam) atropinę i to dożylnie ? Ciekawe, miałem ze 4 razy Holtery ale nigdy nie zainteresowałem się jakie tętno mam w spoczynku. Trza sprawdzić. Najniższe jakie wyłapałem na ciśnieniomierzu to było 48 (w stanie spoczynku który zdefiniowałem w poprzednim poście) i pamiętam że czułem się jakby mnie TGV rozjechał bo ciśnienie też miałem odpowiednio niskie. Ale może to był wpływ właśnie Concor 5 ? Jedno wiem na pewno, mierzenie ciśnienia i tętna to sprawa ważna ale jednocześnie jest to jednak podprogowy stres wywołany podświadomym strachem czy aby będzie dobrze ? Tak więc Holter to faktycznie obiektywne żródło informacji. Gdy mierzę ciśnienie to: mam wyłączoną funkcję głosu, nie patrzę jak bije serce i najczęściej przeglądam wiadomości w internecie aby jak najmniej zaburzyć wynik właśnie tym podprogowym stresem. Mierzenie sobie pulsu bezpośrednio na żyle przez nas *dodatkowych* to w większości przypadków delikatnie mówiąc głupi pomysł gdyż wtedy podświadomie czekamy na *dodatkowego skurczybyka* a ten często/zazwyczaj korzysta z zaproszenia i nieproszenie się pojawia (często z rodziną i/lub kolegami). I w ten sposób się nakręcamy. Miało być krótko a wyszło jak zwykle. Dobranoc. Pozdrawiam Duńczyk z Polski
Odnośnik do komentarza
mam nerwice...dawniej okazywala sie dusznosciami a o marca..mam ataki-kilka razy w miesiacu- jakbu uderzenie krwi do glowy atak taki mialam w poczekalni na echo i tez wyszlo na echo niewielka tachykardia nic nie dostalam tyle ze mam sedam *w razie co* jak mnie *wezmie* a ja sie martwie czy to jest bezpieczne...boje sie ze *w trakcie* moze mi sie cos stac i wogole sie napedzam stale bo stale mysle czy dzis mi sie znowu stanie itd...koszmar mam przed laty stwierdzona niewielka niedomykalnosc zastawki mitrialnej ale nie mialam lekow na to itd
Odnośnik do komentarza
WITAJCIE u mnie zaczeło sie jak u ciebie dunczyk najpierw tachykardia a potem te przerwy czy jak komu wygodnie dodatkowe skurcze,ale zastanawiam sie czy to nie od tabletek concor bo zaczelam brac na tachykardie i wtedy sie zaczely te dodatkowe skurcze. A w nocy gdy spimy twardym snem to prawda ,że spada nam puls mi tez. A napiszcie co to sa te przerwy ,dodatkowe pobudzenia bo chyba to to samo napiszczie z kad one sie biora?jaki jest powod? Wiem że przyczyn jest baaardzo duzo ale gdy nie ma sie nerwicy wszystkie mineraly magnez potas w normie, nie ma sie stresów i serce zdrowe to gdzie jest przyczyna?to mnie dziwi macie jakies pomysły?
Odnośnik do komentarza
No właśnie, pamiętałem Maja że coś takiego pisałaś do mnie o tej tachykardii. I w sumie gdy byłem na Sectral 200 to nic się nie działo a dodatkowe pojawiły się jakiś czas po przejściu właśnie na Concor 5. Miał ktoś jeszcze podobną sekwencję czyli najpierw tachykardia a potem dodatkowe ? A może jeszcze Concor w międzyczasie ? Generalnie to lekarze są zgodni jak powstają dodatkowe, w sercu (jak i w całym organizmie) są specjalne *drogi/kanały* przewodzenia impulsów elektrycznych poprzez które *sterowane* są różne funkcje czy przesyłane *informacje*. W sercu te „drogi” są potrzebne do wytworzenia i zsynchronizowania skurczy które pompują nam krew przez przedsionki, komory itd., strasznie to skomplikowane jest i nie pamiętam szczegółów. Generalnie ma to też związek z gospodarką organizmu elektrolitami, stąd dostajemy dodatkowo preparaty bogate w sód i potas albo lekarze np. zalecają picie soku pomidorowego który zawiera dużo potasu. Tak więc w „zdrowym” sercu istnieją te” jedyne słuszne drogi” przewodzenia impulsów elektrycznych które regulują i synchronizują pracę serca a w „chorym” pojawiają się dodatkowe, dzikie (lub jakby powiedział mój ajdol, jeden ale w dwóch osobach L.J.Kaczyński) nieuprawnione „drogi/kanały” przewodzenia tych impulsów które generują nasze „kochane dodatkowe”. I leczenie polega właśnie na zablokowaniu tych „niesłusznych”, dodatkowych dróg przewodzenia które się pojawiły. Oprócz piguł które można łykać i które najczęściej pomagają, najbardziej radykalnym rozwiązaniem (ale to już w naprawdę poważnych przypadkach) jest wszczepienie stymulatora serca który wprowadza „mechaniczny ład”i załatwia sprawę raz na zawsze ale to raczej nas nie dotyczy. A przyczyny ? Ilu lekarzy tyle teorii. Ale generalnie chyba najwięcej teorii mówi o stresie (również tym podświadomym o którym często nie zdajemy sobie sprawy), zaburzonej gospodarce elektrolitami, bo nawet na tych stronach często pojawiały się od Was informacje w stylu „wylądowałem na pogotowiu, dostałem kroplówkę (a jakże np. potasu jak piszący te słowa) i od razu mi przeszło”. Często też występowała zapewne koniunkcja zdarzeń typu: „jestem w szpitalu, tu jestem bezpieczny, są lekarze, nic mi się nie stanie a nawet ja się gorzej poczuję to zaraz ktoś przyjdzie i nie umrę zanim przyjedzie karetka (odstresowanie)” plus podanie lekarstwa czyli kroplówki. I puszczało nam (jak piszącemu te słowa, tylko że ja wylądowałem tak dwa razy i za drugim powiedziałem sobie że NIGDY WIĘCEJ, stąd być może u mnie taka determinacja aby się nie dać „skurczybykom”). Nie znam wszystkich czynników które wpływają na zaburzenie gospodarki elektrolitami ale na pewno są to wódeczność (bo wypłukuje elektrolity a zwłaszcza potas), zła dieta i stres. No i jest jeszcze trzecia często powtarzająca się teoria która mówi iż nie jest to choroba serca (bo tak naprawdę nie jest) tylko jest to reakcja serca na inną rozwijającą się (o czym jeszcze nie wiemy) chorobę, infekcję. Poza tym tak naprawdę to nie ma serca które nie ma dodatkowych, tylko że my należymy do tej grupy bardzo delikatnych którzy je odczuwają a cała reszta gruboskórnych niewrażliwców nie. Np. na moich wcześniejszych Holterach występowały pojedyncze dodatkowe ale w ogóle ich nie odczuwałem albo może i odczuwałem tylko nie wiedziałem że to one i się nie przejmowałem. Lekarz gdy sprawdzał wyniki Holtera to mi o tym mówił że coś takiego występuje i to nic nie jest ale ja nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi tak jakby po chińsku gadał. Zabawa zaczęła się dopiero wtedy gdy zacząłem dostawać całe serie o których już pisałem i wtedy nauczyłem się je rozpoznawać. I pojawiał się problem z samonakręcaniem się, mierzeniem pulsu, czekaniem na dodatkowe, niejako zapraszaniem ich żeby wpadły. I korzystały z zaproszenia, najczęściej. Z perspektywy siebie i tego co było i jest, co ja mogę Wam radzić. Tym którzy mają całe serie, bardzo często, tysiące na Holterze i daje im to w d…. to nie wierzyć lekarzom że tak musi być i z tym trza żyć bo to nieprawda czego jestem chodzącym i namacalnym dowodem (a i również ~j z nazego forum), tylko znaleźć sobie lekarza (jak ten mój cudotwórca z Bolechowic) który znajdzie odpowiednią terapię lekową i załatwi problem. Oczywiście innym pytaniem jest czy już zawsze będę na tych prochach czy je za jakiś czas lub okresowo będę mógł odstawić ale tego nawet mój „cudotwórca” nie wie i tylko mówi zobaczymy. Ale nawet gdybym musiał łykać piguły to wolę to niż brak komfortu życia spowodowany ciągłym ostrzałem dodatkowych. A tym którzy mają pojedyncze ,od czasu do czasu, to niestety napiszę żeby się nie przejmowali, nie nasłuchiwali, sami nie „zapraszali” dodatkowych bo faktycznie od tego się nie umiera, każdy (no może każdy) je ma, tylko jest to kwestia percepcji i wrażliwości. I powinniście się cieszyć że należymy do tych delikatnych i wrażliwych a nie jesteśmy tym niewrażliwym, gruboskórnym motłochem zwanym większością. I to jest chyba Maja odpowiedź na Twoje ostatnie pytanie że pomimo tego że wszystko jest ok. to odczuwasz te dodatkowe (z tego co pamiętam masz je pojedyncze). Kwestia wrażliwości. Do ~milki5. Jak masz niewielką to nie musisz się martwić ale już przy wyższych i regularnych przyśpieszeniach rytmu serca (150 i więcej) to już raczej tak, ale są na to lekarstwa o których na tym forum wielokrotnie się pisało (Sectral, Concor, Biosotal i inne). Ja na początku gdy miałem sporadyczne przyspieszenia to też dorażnie brałem Metapropol czy coś takiego i pomagało. No ale potem już musiałem przejść na regularne piguły. Oczywiście u Ciebie tak nie musi być, dorażna pomoc może wystarczyć. A objawy miałem podobne. Pozdrawiam Duńczyk z Polski
Odnośnik do komentarza
Ostatnio u pani kardiolog powiedziałem o tych przerwach wyrównawczych to usłyszałem, że w przypadku skurczy dodatkowych nadkomorowych nie ma takich przerw - jakoś inaczej to się nazywa. Czuję krótką przerwę ale to ma chyba inne określenie... A skąd się to dziadostwo bierze? Spróbuj pogimnastykować się trochę. Codziennie, regularnie - tak żeby się trochę zmęczyć. Mnie wczoraj od południa do nocy to męczyło przy najmniejszym stresie a dzisiaj jak wyszedłem na rower, trochę się postresowałem na nim (bo mam nerwicę), pojeździłem w deszczu, czasem serce walilo dosyć szybko i mocno ale skurcz naliczyłem tylko jeden. Wróciłem do domu i nic mnie nie rusza :) Nawet lekki stres i nic. Dziwi mnie to, że ostatnio występuje u mnie to cholerstwo głównie w stanie spoczynku. Jeśli mam stały poziom emocji to jest ok - czyli albo cały czas spokojny albo cały czas lekko zestresowany. Jeśli jest zmiana emocji - spadek lub wzrost to jest przez moment gorzej. Ale jak trochę się powysiłkuję na świeżym powietrzu to emocje mogą skakać i nic się nie dzieje. Pamiętam, że skurcze zaczęły się u mnie rok po zakończeniu technikum. Chyba to był efekt braku wysiłku. Jak zacząłem po dwóch miesiącach jeździć na rowerze do pracy (10km w jedną stronę) to pożegnałem się z nimi na ponad rok. Później przesiadłem się do samochodu, wróciła nerwica i się zaczęło... teraz staram się wrócić do jazdy na rowerze. Pani Kardiolog przepisała mi Concor (zamiast Bisopromercku którego biorę na ćwiartki najsłabszą dawkę), Potas oraz... 30 minut dziennie jazdy na rowerze.
Odnośnik do komentarza
Lisek, święte słowa. Nawet jak miałem ostrzał seriami dodatkowych to jak wchodziłem na wysokie obroty czy to w pracy czy wysiłku fizycznego to ich nie było a pojawiały się np. w domu wieczorem czy przed zaśnięciem. Mnie z kolei lekarz zapisał oprócz piguł jeszcze basen, tak ze 2x w tygodniu albo inny stały wysiłek właśnie tak przez minimum 30 minut ale żeby pompka mogła się trochę zmęczyć.Więc staram się na ten basen chodzić 2 albo trzy razy w tygodniu po godzinie albo do przepłynięcia 2 km. Dorażną ulgę w dodatkowych przynosiło też np. zrobienie szybkich 50 przysiadów tak aby pompka mogła się przyspieszyć ale po jakimś czasie przyzwyczaiła się i chciała więcej a jak się nie ma dobrej kondycji to zrobienie tak ze 100 to już wyczyn nie lada. Ale generalnie ·lisek ma rację, wysiłek fizyczny czyli dobra kondycja też pomaga.
Odnośnik do komentarza
... ale to właśnie dzięki TOBIE przełamałem się i zacząłem się *wysilać* bo wcześniej miałem lęk przed wysiłkiem. A spowodowany był przykrymi jazdami na rowerze, kiedy podczas jazdy daleko od domu dwa razy złapały mnie takie serie, że odechciało mi się wysilać. Jak tak pomyślałem sobie czym one były spowodowane to wszystko zaczęło układać się w całość - w pierwszym przypadku uciekałem przed sporą burzą a w drugim zmagałem się z potwornym październikowym wiatrem - emocji sporo :) Wcześniej jeździłem pół roku na rowerze do pracy i tylko RAZ mialem JEDEN skurcz - kiedy podczas jazdy ścieżką rowerową wkurzyłem się na zrzędzącą babcię. Później poczytałem posty Duńczyka o tym, że jak go łapie to on na przekór - robi przysiady. No to jak mnie łapało to wsiadałem na rowerek treningowy i cisnąłem ostro. Serducho początkowo dawało znać o sobie a później elegancko stuk puk, zero nieprawidłowości :) I to był pewien przełom. Byłem na takim etapie, że BAŁEM się cokolwiek cięższego niż 2kg nosić. Bałem się kucać i wstawać, ścielić łóżko (tak!) panikowałem jak w pracy miałem coś przenieść a teraz - jak tylko coś trzeba wnieść to pierwszy jestem do pomocy. Coś przenieść? Coś wynieść? Wyrzucić może? nie? No i według mnie to jest klucz do walki z tym cholerstwem. Przyjdę do domu po pracy - siądę przed kompem - od razu się pojawiają. A jak po pracy wyjdę na rower - mogę nawet panikować, pędzić z zawrotną prędkością a nic się złego nie będzie działo i potem luksus - nagroda w postaci spokojnego wieczoru bez tych cholerników :) W końcu nie boję się wysiłku a teraz jeszcze bardziej go polubiłem. Także na forum czasem można przeczytać głupoty ale jeden z naszych kolegów pomógł mi i to bardzo.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×