Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Hej! Nie piszę ostatnio zbyt wiele, ale Was podczytuję jak znajdę chwilę i przeczytałam coś, co mnie zaskoczyło - piszecie, że betablokery mogą czasem nasilać skurcze? To jakby się zgadzało, ja dostałam betabloker właściwie na napady częstoskurczów, częstoskurcze zniknęły, natomiast pojawiła się arytmia, jakoś tak kojarzę jej nasilenie z tym, że było to mniej więcej od czasu, kiedy zaczęłam brać betaloc. Pytałam lekarza, ale on twierdzi, że nie, i że gdyby nie betaloc, to czułabym się jeszcze gorzej... ale z lekarzami różnie bywa, już się zdążyłam przekonać, że często bywa tak, że co lekarz to inna teoria... Co to tematu - dodatkowe a praca - to powiem Wam, że odkąd mam skurcze stałam się dużo bardziej aktywną osobą. Pracuję oczywiście, a poza tym robię wiele innych rzeczy, których nie robiłam, jak byłam zdrowa. W pracy na początku bywało różnie, ale generalnie teraz, kiedy już mniej więcej radzę sobie z chorobą, praca trochę mnie ratuje, jak mam zajęcie, nie myślę że źle się czuję. Więcej - jak wiem, że muszę się wziąć w garść bo mam coś do zrobienia, to się biorę - okazuje się, że to możliwe, no może nie zawsze, ale jednak najczęściej daję radę. I w ogóle, jak zaczęłam chorować, borykać się z różnymi lękami, to uświadomiłam sobie też, jakie to życie krótkie, kruche i tak dalej... znacie to , prawda? No i stwierdziłam, że szkoda czasu na marnowanie go, warto coś robić zanim się człowiek przekręci, cokolwiek by się miało do tego przyczynić :-). Jak widać nawet z choroby można wyciągnąć coś pozytywnego. W każdym razie trzeba próbować wyjść z domu, trzeba wierzyć, że damy radę w pracy i w różnych innych sytuacjach, żeby potem nie żałować, że ze strachu coś straciliśmy. Ja też kiedyś bałam się wyjść z domu. Ale w będąc w domu tez się bałam. W końcu stwierdziłam, że dosyć tego, jak mam paść, to przynajmniej robiąc coś fajnego. Jedno jest pewne - jak siedzę i nic nie robię, zaczynam myśleć o chorobie, a jak zaczynam o niej myśleć, to zaczynam świrować...... znaczy czasami nie należy myśleć za dużo :-). Pozdrawiam wszystkich cieplutko, spokojnego wieczoru bez skurczaków.

Odnośnik do komentarza

Margolia napisałaś mądre słowa:)czym więcej o tym myślimy zadręczamy się tym gorzej dla nas samych i naszego serca.Wiem to po sobie,odkad zmieniłam nastawienie do tego wszystkiego to i samopoczucie jest lepsze.Też bałam sie wychodzić z domu,a w domu tez sie bałam ,dokladnie to co pisze margolcia:)i wiem ,że duzo zależy również od nas samych od naszego nastawienia do życia:)

Odnośnik do komentarza

Witam Was wszystkich! Ja od pół roku borykam się z napadowymi częstoskurczami, miałam je na szczęście rzadko ale cholernie od tego czasu moje życie się zmieniło. Mam małego synka, mąż pracuje na 3 zmiany i boję się gdy wychodzi do pracy bo - dodam - że odkąd zaczęłam brać leki - Staveran 40mg 2x dziennie (bo dokarmiam małego piersią i podobno ten lek jest bezpieczny) dostałam dodatkowych skurczy. Raz są w ciągu dnia bardzo często a raz wogóle ich nie mam. Nie wiem od czego to zależy. Zrobiłam jak narazie nadanie krwi - ok, tarczyca -ok, ech serca - wypadanie płatka!!! Na holtera jeszcze trochę muszę poczekać bo jest tylko jeden do użytku :( Gdy dosięga mnie dodatkowy skurcz robi mi się na chwilę słabo, mam czasem zawroty głowy i cholernie jest mi zimno. Całą mnie trzęsie. CZY TO NORMALNE? Do tego mam bardzo przyspieszone bicie serca. Pewnie się przy tym nakręcam ale nie umiem sobie radzić z nerwami w takiej sytuacji. Wypijam w ciągu dnia dwie kawy, czy powinnam ją odstawić? To tylko parę pytań, czy mógłby mi ktoś coś poradzić? Z góry bardzo dziękuję!!!

Odnośnik do komentarza
Gość Kaccha11

Witam Was serdecznie. Dawno nie pisałam, ale często Was czytam. U mnie też różnie raz lepiej, raz gorzej. Jak już pisałam leczę również nerwy - biorę depralin. Jest o niebo lepiej. Jeśli chodzi o pracę to ja w pracy czuję się po prostu dużo lepiej - nie myślę o skurczach i ich nie odczuwam. A pracuję w szkole, mam ciężką klasę, mnóstwo problemów, a i tak uważam, że gdybym siedziała w domu, to myślałabym o tym cały czas. A depralin jest właśnie takim lekiem, który pozwolił mi się otworzyć na ludzi, nie boję się już wychodzić z domu, częściej wychodzę też z dziećmi, do znajomych.Biorę też biosotal, magnez i potas. Pewnie, że mam dni ciężkie. Przez kilka dni jak tak strasznie wiało, to serducho też mi szalało. Ale pod nosem sobie wtedy poprzeklinam, że znowu to świństwo i już. Spać już też chodzę normalnie. Kicham na to. Ostatnio z mojego otoczenia zmarły 2 osoby (młode) na serce, które były okazem zdrowia. Tak więc i tak nie znamy dnia ani godziny, człowiek może być zdrowy i fiknąć. Samo życie. Ja czuję się dobrze i Wam też tego życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość jakubpiotr

Witam, mija kolejny dzien walki z zaburzeniami rytmu,walki która trwa 10 lat.nie wdajac sie w szczegoly trzeba obiektywnie stwierdzic ze jestem juz strzepkiem zdrowia,strzepkiem samego siebie.w mysl japońskiego przyslowia*jak nie widzisz szans na zwyciestwo to nie walcz*pomalu przestaje chyba wierzyc ze z tym dziadostwem da sie zyc.funkcjonuje tylko dzieki tabletkom nasennym.one potrafia mnie uspokoic i wyciszyc na tyle ze zasypiam a brane w ciagu dnia pozwalaja przezyc,dociagnac do wieczora.w pracy masakra-dodatkowy stres-ludzie cie nie rozumieja a fason trzeba trzymac. jutro z rana rejestruje sie do lekarza po nastepna porcje zolpidemu.skoro zadne leki na serce nie pomagaja to chociaz nasennymi minimalizuje fatalne samopoczucie.nic innego mi nie pozostalo.zaden lekarz chce skierowac mnie na ablacje.mysle ze to ostatnia nadzieja w tym zabiegu o który postanowilem teraz sam zabiegac wszelkimi sposobami. inaczej któregos dnia znajda mnie nie wiem w jakim stanie,moze w ogole nie znajda i wreszcie wszyscy po jakiejs tam zalobie zaczna normalne zycie beze mnie.czlowieka wykonczonego psychicznie przez wlasne serce,czlowieka ktoremu nie mozna bylo pomoc,znalezc sposobu recepty na poprawe zycia.to tyle na dzis. zaolpidem zaczyna dzialac....

Odnośnik do komentarza

Kala, to , że trzęsie Cię z zimna, to dość typowy objaw, u mnie były także takie, jak bóle kończyn, drętwienia, wrażenie, że puchnę.... jak sobie dałam trochę na luz i przestałam się tak tego bać, bóle i drętwienia ustąpiły (znakiem tego nerwowe były chyba), a uczucie zimna - wiele ludzi z zaburzeniami rytmu ma takie sensacje. Czasem Cię trzęsie, czasem masz uderzenia gorąca (to znaczy ja mam). Serducho funduje różne artakcje ;-). Jakubpiotr, moim zdaniem powinieneś jak najszybciej udać się do lekarza po jakiś antydepresant. Wydaje mi się, ze Ciebie bardziej wykańcza stres, niż dodatkowe, oczywiście wiem, że skurcze potrafią być straszne i człowiekowi chce się wyć i ma myśli samobójcze, ale spójrz na to z innej strony - żyjesz z nimi 10 lat,jeśli dobrze pamiętam, no i żyjesz, czyli może być tak, że jednak z ich powodu nie zejdziesz z tego padołu, skoro tak długo się udało. Może jak dostaniesz jakiś antydepresyjny lek, to okaże się, że jest Ci łatwiej i da się jednak żyć, może z czasem będzie lepiej. Trzeba próbować, nie wolno się poddać. Z Twojego postu można wyczytać taki żal, że ludzie nie rozumieją, co przeżywasz. No bo nie rozumieją i nie będą rozumieć. Bo na oko pewnie jesteś okazem zdrowia, a nikt nie wie, co przeżywasz. Rozumieją to tylko tacy jak my, którzy się z tym borykamy. Nie licz, że ktoś inny się ulituje. Musisz się ulitować sam nad sobą i zechcieć sobie pomóc. Nie rozważaj, kto Cię będzie żałował jak Cię nie będzie. Pewnie znajdzie się parę osób. Idź po pomoc, niekoniecznie do kardiologa, ale do psychologa lub psychiatry. To żaden wstyd, a Ty chłopie jesteś po prostu załamany. Jak się podbudujesz psychicznie może być tak, że serce trochę odpuści. A co robisz w życiu? Może trzeba pomyśleć o jakichś zmianach - inny tryb życia, inna praca? To może nie rozwiąże problemu, ale może ułatwi życie? Pewnie zrzędzę i opowiadam frazesy, ale to naprawdę straszne, kiedy się czyta, że komuś odechciewa się żyć. A co do ablacji, to lekarze różnie mówią - mój na przykład twierdzi, że ablacja, to jedna z metod leczenia, tak samo, jak leki i nie ma ograniczeń do jej stosowania, szczególne, jeśli pacjent jej potrzebuje - także ze względu na stan psychiczny. Oczywiście jeśli ma dwa skurcze rocznie... wiadomo, ale generalnie selekcja jego zdaniem to tylko wymóg spowodowany tym, że kolejki są bardzo długie.... na zachodzie ponoć całkiem inaczej podchodzi się do ablacji i znacznie częściej ją wykonuje. Może pogadaj z jakimś innym kardiologiem, co o tym myśli? Trzymaj się, tak jak ja się staram, bo siedzę przy tym kompie i czuję, że do trzeci skurcz mam dodatkowy. I tak będzie pewnie przez całą noc. Ale zyję, może jutro poczuję się lepiej?

Odnośnik do komentarza

Witajcie! pogoda szkoda gadać Ja 2 dzien w pracy. a serce lata i ciągle myślę i myślę . Jak wychodzę do pracy to zawsze pytam męża czy mnie przyjedzie uratować w razie czego :)). Mam szczęście , że on mnie rozumie. Ale wiecie co ostatnio powiedział * że bardziej boi się o moją głowę ( że niby fiksuję) niż o moje serce. To daje do myślenia. Do Jakubpiotr, kochany my cię bardzo rozumiemy , ja walczyłam z depresją 10 lat temu i szybko poszłam do psychiary , bardzo mi pomogła.dostałam leki i chodziłam pogadać chociaż jak sobie przypomnę pierwsza wizytę u innej to powiedziała tak.* czy pani bierze jakieś leki a ja : tak przeciwbólowe :O Ona patrzy pyta o co chodzi , mówię jaj że mam straszne lęki płaczę iitp itd. a ona: widzę że pani jest młodą zadbaną kobietą nic pani nie jest przoszę się wyciszyć . Smiech na sali . wtedy już myślałam że nigdy nie wyję z domu. że nie będę szczęśliwa. właściwie od tamtego czasu mam lęki raz wieksze raz mniej taka uroda. podsumowując. najpierw stresy, potem lęki i depresja, stresy trochę mniej lęków, nerwica, pospiech i taraz dodatkowe skurcze. i tak od 10 lat myslę że to wszystko od stresu i nerwów. tylko jak wrażliwce mają wyluzować. mam jechać za graniće na wczasy zamiast się cieszyć to ja się boję . to jest straszne. we wczesśniejszej jakieś wiadomości . polecałam książkę. naprawdę warta uwagi. miłego dnia . do usłyszenia. a komu żle niech tu dużo dużo pisze to też pomaga. :)) z moich bliskich tylko mąż i jedna przujaciłka wiec z czym się borykam (lęki) reszta myśli że jestem super wesoła kobita lat 42. TO TEŻ STRAZASZNE jak powiedział Jakubpiotr, trzeba trzymać fason. ;((

Odnośnik do komentarza
Gość Kaccha11

Hej, nie napiszę dlaczego zmarły - dla naszego wspólnego dobra. Napisałam to dlatego, że ja często myślę kategoriami: inni to mają się dobrze. Nic im nie dolega, cieszą się życiem. A okazuje się, że Człowiek to krucha istota. Trzęsę się nad swoim sercem, a zetnie mnie zupełnie coś innego. Kurcze, musimy jakoś żyć, przeć do przodu. Ludzie mają takie choroby, że głowa mała. I żyją, radzą sobie. Tak więc ja spinam się w sobie i do przodu.

Odnośnik do komentarza
Gość Kaccha11

Jakubiepiotrze! Zacznij walczyć. Ja też brałam środki nasenne i afobam, który szybko działał. Ale to na krótką metę. Musisz iść do psychiatry. Ja tak zrobiłam. Po pierwsze można się wygadać, a po drugie dostaniesz leki, które pomogą Ci przetrwać. Uspokoją. Ja po depralinie czuję się świetnie, teraz dopiero czuję, że chce mi się żyć. Spróbuj, nie poddawaj się!

Odnośnik do komentarza

Margolia dziękuję za odpowiedź, wybuchy gorąca też mam na samym początku dodatkowych skurczów, potem jest mi potwornie zimno. To fakt, że to forum uspokaja ;) samo wylanie z siebie tych emocji i obaw dużo daje. Ja sama boję się o tym rozmawiać bo wydaje mi się ,że wtedy bardziej się utożsamiam z chorobą. A nie wyobrażam sobie aby mój mały synek miał chorą mamę... ale życie jest życiem, różne niespodzianki nam się zdarzają, nie zawsze są one miłe. Pozdrawiam serdecznie wszystkich!

Odnośnik do komentarza

Wera, to my takie chyba trochę podobne jesteśmy - mnie też wszyscy uważają za wyluzowaną, wesołą kobitę, nawet wiek podobny:-), większości znajomych z pracy na przykład do głowy by nie przyszło, że się z czymś borykam. Trzeba trzymać fason, także i dla siebie. No i może faktycznie nie piszcie, kto na co zmarł - bardzo łatwo dopasować do siebie różne objawy, po co nam dodatkowy stres. Kala, ja też bym chciała, żeby mój synek miał zdrową mamę. A przynajmniej się nie martwił, że mamie dzieje się coś złego. I to jest najlepsza motywacja, żeby ten fason trzymać, no nie? pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Eeee przesadzacie, jak można sobie przypisywać choroby innych? ja mam tak jak Wy, tu niby wszyscy mnie mają za pełną humoru dziewczynę a jak mam gorsze dni i znajomi chcą mnie gdzieś wyciągnąć to bajeruje, że mam egzaminy i musze się uczyć albo coś. Nie będę im psuć zabawy a poza tym jak mam napady dodatkowych to i boje się w ogóle wyjść z domu. Nie chce w ogóle znajomych wciągać w te moje problemy sercowe, nie lubię o tym mówić komuś kto tego nie ma bo i tak nie zrozumie. Wie tylko najbliższa rodzina.

Odnośnik do komentarza

Witajcie! jestem od Was uzależniona :)) prace zaczynam od tej strony:)))).marqolia jakbym powiedziała w pracy z czym się borykam to by wszyscy leżeli ze śmiechu. A zobaczcie ilu nas jest. i teraz przyszło mi do głowy ,że świat jest jednak dziwny bo z tak ważnymi sprawami , sprawami naszej duszy dzielimy się z obcymi ( teraz już bliskimi :), osobami. To swiadczy ,że każdy z nas jest w pewnej sferze życia samotny :(, albo po prostu trudno komuś z otoczenia zaufać żeby nas nie wyśmiał. Jakubiepiotrze a czy ty masz choć jednego kumpla lub kumpelę z którą możesz rozmawiać o każdej porze dnia i nocy o swoim problemie. to by ułatwiło sprawę . pełnili by oni trochę role psychoterapeutyczną. co do leków. jeśli chodzi o afobam to kiedyś to brałam, ciężko było potem z tego się wycofać. Teraz biorę lexotan. Jest ok. A jeszcze do wszystkich: Wy też mimo brania leków na te skurcze, skurcze dalej macie. Ja na leku jakby mniej je czuję ale je mam. ale jest może minimalna poprawa czekam dalej . Serdecznie Was ściskam

Odnośnik do komentarza
Gość maja1111111111111

Witam serdecznie wszystkich jestem stałą czytelniczką a nawet kiedys pisałam swoją historie na forum, borykam sie z tym dziadostwem około 8 lat czasem bywało bardzo ciężko nawet miałam jedną ablacje oczywiscie nieudana,mam dodatkowe skurcze komorowe nadkomorowe i tachykardie i p[rawdopodobnie czestoskurcz, d.pobudzenia nawet ponad 3tys zalezy kiedy,bywa różnie.ostatnio niewyrabiam niewiem jak je uspokoic mam czesto napady .oczywiscie pracuje jak wiekszosc z was i bywa w pracy czasem ciezko,dostałam gr.(niepełnosprawnosci)lekką i czasem sie zastanawiam co moge jeszcze zrobic lekarze rozkładaja rece nieznaja przyczyny niechca juz leczyc bo sa bezsilni niby to niegrozne ale my wiemy jak potrafi zniszczyc zycie jak ja bede dalej pracowac?jak przez to musze czasem z pracy wyjsc.renta sie nie nalezy.ja wiem,że ludzie maja gorsze choroby ale z tego powodu ja nie czuje sie lepiej naprawde ostatnio mi dokucza ta arytmia i mam doła niewiem juz co robic gdzie isc jak to wyleczyc czuje sie bezsilna.

Odnośnik do komentarza

Maja 11111 ile masz lat , że zapytam, masz jakieś leki? ja dopiero zaczynam przygodę z dodatkowymi skurczami i czarno widzę to leczenie . wy już tyla lat walczycie a sie martwię że leki nie działają po 2 tyg leczenia. i 3 zmianach leku.

Odnośnik do komentarza

Ale tu się ruch zrobił:):) super:)margolia ja też jestem na lekach i pomimo brania leków skurczy całkowicie nie wyeliminujesz.Wczoraj miałam wizytę kontrolną w Zabrzu i oby tak dalej to bedzie ok:)Widzę że jak zmieniłam nastawienie do tego wszystkiego nie panikuje już tak i bardzo dużo dalo mi to forum i oczywiście wyszłam do ludzi a to bardzo pomaga:)pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość maja111111111111

Hej mam lat 34,teraz jestem na rytmonorm 150mg roznie 3x dziennie czasem 2x zalezy jak sie czuje leki brałam rozne teraz tez biore asentra 50 i jest roznie raz lepiej raz gorzej czasem niewiemm co robic chciałabym wiedziec od czego to mam nie pale nie pije i takie zycie ,unikam jak wiekszosc z was imprez ,wyjazdow przez ta przypadłosc a jakie wy macie przyczyny powstawania tych skurczy (pozasercowe oczywiscie)

Odnośnik do komentarza

Witam!Dodatkowe skurcze są wynikiem zaburzenia wegetatywngo występujące pod postacią somatyczną (Dawniej zwanego nerwicą wegetatywną).Dokładniej dotyczą układu wegetatywnego.Dzieli on się na współczulny, który decyduje o pracy serca.W skład tego układu wchodzą miejsca w mózgu gdzie znajdują się receptory dopaminowe, inne i adrenergiczne .Neuroprzekaźnikiem receptorach adrenergicznych jest noradrenalina wydzielana z adrenaliną pod wpływem zdenerwowania,stresu do krwi z kory nadnerczy.Wiadomo że w nerwicy tych substancji jest więcej niż u zdrowego człowieka.Ponadto naukowcy tak naprawdę nie wszystko wiedzą o działaniu leków antydepresyjnych(Sertalina-asentra).Wniosek:Dodatkowe skurcze serca spowodowane są zwiększoną aktywnością receptorów adrenergicznych.Antidotum:Tzw beta blokery.Istnieją leki które usuwają noradrenaline z zakończeń nerwowych gdzie znajduj ą się receptory adrenergiczne.Jednym z agonistów jest KLONIDYNA.Proszę poczytać sobie o tym i zwócić uwagę lekarzowi na ten środek.Pozdrawiam! .

Odnośnik do komentarza

Witam! no i kolorowy123 fachowo opisał to co chciałam dziś napisać. a wyczytałam to w mojej książce *pokonaj depresją stres, lęk czyli terapia poznawczo-behawioralna w praktyce* . My wrażliwcy wylęknieni z depresją i nerwicami mamy za dużo adrenaliny, którą produkuje nasz organizm bo mu się wydaje że jesteśmy w zagrożeniu,....... (pierwotnie jesteśmy na polowaniu i atakuje nas tygrys :)). W wyniku wydzielania adrenaliny zachodzą nas takie reakcje chemiczne ,że głowa mała. Bo to chyba z nas każdy już miał : bóle głowy , zawroty głowy, bóle kręgosłupa, drętwienia, mrowienia, zaraz umrę , lęki i nigdzie nie wychodzić, strach przed zostaniem samemu w domu, strach przed wyjściem do pracy, strach przed lekarzem, o depresji nie wspomnę, teraz to mamy w postaci dodatkowych skurczy tylko jak to pokonać , jak sie relaksować, może dieta, jaki sport przy dodatkowych skurczach ( żeby nam serce nie stanęło). pozdrawiam. MUSI być lepiej

Odnośnik do komentarza

Dobry wieczór Dolores:) Miło mi ,że dołączyłaś do mojej grupy! Na razie jesteśmy w dwie, może jeszcze ktoś do nas dołączy! Napisz coś o sobie,gdzie mieszkasz i w ogóle?Chciałabym z Tobą nawiązać kontakt.Tak naprawdę to nie jestem pewna,czy też masz taką ochotę:)Dobrze jest mieć kogoś tak blisko siebie z taką samą wadą- serca.Proszę daj mi jakąkolwiek odpowiedz?Z góry dziękuję.Życzę Ci spokojnej nocy:)Izabela8.

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochani, Długo mnie nie było, bo odwiedzałam moją siostrę i chrześniaka w Londynie. Na wyjazd strasznie się cieszyłam, ale skończyło się fatalnie. Tam wszystko się zaczęło ponad 2 lata temu. I chociaż byłam tam zeszłego lata i świetnie sobie poradziłam, to teraz po stresującej samotnej podróży ze skurczakami wróciły napady paniki jak na początku. Nie mogłam cieszyć się czasem z bliskimi, bo nie mogłam nawet oddychać. Całymi dniami. Okropny lęk. Po powrocie wciąż jestem *niestabilna*. Nie wiem już jak mam sobie pomóc. Planuję wybrać się do swojego psychiatry i porozmawiać o ewentualnych zmianach w lekach. W maju mam mieć spotkanie z kardiologiem. Poza tym myślałam o terapii hipnozą, ale musiałabym mieć na to masę pieniędzy, których nie mam. Do tego ciągłe obawy co ze mną dalej będzie, bo niedługo kończę studia, a nie wiem czy będę umiała pracować. Najbardziej obawiam się początku, tego stresu, przyzwyczajania się do nowej sytuacji i ludzi. Muszę się też przyznać, że kiełkują we mnie myśli, za które od razu zbiera się, krótko mówiąc, opieprz. Chyba powiem o tym lekarzowi...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×